Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia
AutorWiadomość
Pracownia [odnośnik]13.08.15 18:25
First topic message reminder :

Dalej jestem leniwy :D
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley

Re: Pracownia [odnośnik]12.12.15 17:37
Była ciekawa, do jakiej kategorii klientów przypisać Colina Fawleya. Na razie jednak miała z nim do czynienia zbyt krótko, by móc przewidzieć jego ewentualną reakcję. Co, jeśli należał do tych wybrednych, gotowych narzekać nawet o najdrobniejsze błahostki?
Z całą pewnością ją onieśmielał. Sporo starszy i całkiem przystojny, w dodatku posiadający pozycję i obycie. To wystarczało, by w młodej dziewczynie wzbudzić ciekawość. Wydawał jej się jednocześnie bardzo szlachecki, ale i w pewnym sensie zdystansowany, może nawet odczuwający pewną pogardę dla przestarzałych, odwiecznych schematów. O czym świadczyła choćby jego prośba dotycząca obrazu.
- Zaskakujący i odmienny? – uniosła brwi. Jako początkująca, nie miała jednolitego, sprecyzowanego stylu, wciąż mogła go naginać, próbować nowych rozwiązań i poszukiwać czegoś, co szczególnie ją zafascynuje. Skoro jednak Fawley życzył sobie nieszablonowego portretu, to znaczyło, że nie chciał do końca podążać za schematami i konwenansami, a chciał zobaczyć coś świeższego. Czy Lyra da radę temu podołać? Prawdopodobnie będzie jej łatwiej niż artystom, którzy latami malowali portrety według określonych zasad. – Czyli, rozumiem, mogę trochę... eksperymentować? Spróbować stworzyć coś nowego i świeżego?
Rozwinęła etui na pędzle, a także poustawiała równo słoiczki z farbami w swoim ulubionym porządku. Spojrzała na Fawleya, a potem znowu na białą płaszczyznę jeszcze niezamalowanego płótna. Zaczęła od zakomponowania pracy i dopiero później, zabrał się za malowanie. Mężczyzna wydawał się nie utrudniać zadania; siedział w fotelu, czytając książkę i nie wykonywał gwałtownych ruchów. Największym wyzwaniem, jeśli chodzi o portrety, było chyba uwiecznianie dzieci; te za nic nie potrafiły wysiedzieć kilku godzin w miejscu. Z dorosłymi pod tym względem było łatwiej, o ile oczywiście nie byli marudni i wybredni.
- Zna pan może Elizabeth Fawley? – zapytała, przypominając sobie spotkanie z kobietą, która zainteresowała się jej malarstwem, ale od dłuższego czasu nie nawiązywała z nią kontaktu. Uznała jednak, że Colin mógł najprawdopodobniej być jej krewnym, dlatego postanowiła go zapytać.
Jej pędzel przesuwał się po płótnie, stopniowo tworząc na nim męską sylwetkę spoczywającą w fotelu z książką na kolanach. Starała się, by obraz wyglądał żywo, kolory były głębokie i wyraziste, nie mdłe i przygaszone, jak na wielu portretach, które widziała w swoim życiu. Starała się również myśleć nieszablonowo, ale musiała wyczuć tę odpowiednią granicę, by portret nadal pozostał realistyczny i nie stał się przesadzoną karykaturą.
- Chciałby pan zrobić chwilę przerwy i zobaczyć, jak wygląda obecny etap? – zaproponowała w pewnym momencie; minęły już może dwie, trzy godziny. Była zresztą ciekawa jego ewentualnych spostrzeżeń, tym bardziej, że jako Fawley oraz miłośnik książek z pewnością posiadał jakąś wiedzę o sztuce. Uraczy ją jakąś przydatną uwagą? Pochwali jej pracę, a może skrytykuje?




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Pracownia [odnośnik]15.12.15 19:19
Wrześniowe słońce, które obijało się w jednej z szyb, wpadając do środka i zapewniając nieco więcej światła – z pewnością niezbędnego w procesie malowania – wydawało się drwić z rudych włosów dziewczyny. Czyniło bowiem ich odcień jeszcze bardziej... ognistym, jakby kosmyki okalające dziewczęcą twarz zwyczajnie płonęły. Minęła chwila, zanim Colin oderwał zafascynowany wzrok od tego zjawiska i otrząsnął się z zamyślenia, próbując odpowiedzieć na postawione pytanie. Chociaż tak naprawdę nie wiedział, o co mu właściwie chodziło: owszem, nie chciał banalnego obrazu, ale i nie chciał czegoś szalenie ekstrawaganckiego; cenił sobie artystyczną świeżość, ale z drugiej strony pragnął, by obraz się w miarę prezentował. Problemem było tylko wyrażenie tych wizji na głos i ubranie je w ładne słowa, aby dziewczyna wiedziała, czego tak naprawdę od niej oczekiwał.
- Po prostu nie chcę być jednym z tych starych, siwych dziadków na portrecie – machnął ręką, jakby takie wyjaśnienie załatwiało sprawę. I nie miał właściwie nic więcej do powiedzenia; niech zacznie malować, uczyni swoją wizję wyraźną i namacalną, a dopiero wtedy Colin będzie w stanie określić, czy właśnie o coś takiego mu chodziło. Skierował wzrok ponownie na książkę, gotów zanurzyć się w kolejnych zdaniach i wersach zdobiących jej karty elegancką czcionką. Mógł wybrać bardziej pasjonującą lekturę, coś nowego i nieznanego, co pozwoliłoby mu na kolejne godziny przenieść się w daleki świat kształtującej się w umyśle fabuły, jednakże nie zamierzał już tego zmieniać, skoro zasiadł wygodnie, gotów poświęcić swój cenny czas na bezczynny bezruch. Zmarszczył lekko brwi, gdy w powietrzu zabrzmiało imię jego kuzynki.
- Owszem. - Potwierdził krótko, nie roztrząsając dalej tematu. Nie zaprosił jej tu na uprzejme pogawędki przy herbacie i ciasteczkach; nawet jej szlachecki status nic nie zmieniał w ich dopiero co powstałej relacji klienta i wykonawcy, a ta wedle Colina nie powinna się opierać na zbytniej poufałości. Owszem, mógł się zabawiać rozmową na niezobowiązujące, zwyczajne tematy; mógł posunąć się do eleganckiej konwersacji o niczym, opowiadając z zachwytem o pastelowym niebie czy ostatnio krnąbrnej pogodzie, ale stokroć bardziej wolał się zanurzyć w lekturze, niż narażać się na kolejne pytania o rodzinne koligacje. Cisza, która nastała chwilę potem, była mu wyjątkowo na rękę i nawet nie spostrzegł, jak wskazówki zegara kręcą się błyskawicznie, zwiastując mijające minuty, kwadranse i godziny. Dopiero skierowane w jego stronę pytanie wyrwało go z literackiego świata i nakazało wrócić do rzeczywistości.
- Och, oczywiście – mruknął mało zachęcającym tonem, jakby nie spodziewając się wielkich rewelacji. Odłożył książkę i podszedł do sztalugi, zerkając na pokryte wzorami płótno. Jego uwagę przyciągnął widoczny już zarys postaci; dopiero później skupił się na kolorach, które zdobiły część obrazu. - Jest w porządku – stwierdził lakonicznie, nie wracając jednak na swoje miejsce, ale wciąż stojąc przed sztalugą, ze wzrokiem utkwionym w piegowatej twarzy. Uśmiechnął się z lekką wyższością. - Portrety to pani jedyny zakres zainteresowań? Maluje pani coś innego? Krajobrazy, martwą naturę, akty? - z każdym kolejnym słowem jego wzrok zsuwał się coraz niżej, taksując dziewczęcą sylwetę męskim spojrzeniem, w którym nagle pojawiło się pierwsze tego dnia zainteresowanie.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Pracownia [odnośnik]18.12.15 0:32
Jeśli na nią patrzył, mógł dostrzec, że jej młodziutka twarz, zwykle pogodna i uśmiechnięta, teraz była niezwykle skupiona, a włosy rzeczywiście wydawały się płonąć. Pędzel kierowany delikatną dłonią nanosił kolejne smugi barw układające się w zarys czarodzieja siedzącego w fotelu. Lyra starała się być bardzo dokładna; w końcu traktowała swoje zajęcie poważnie, a niechlujne wykonanie zlecenia byłoby dla niej wstydem. Z początku próbowała zagadywać Fawleya, dopytując o jego powiązania z Elizabeth (których naprawdę była ciekawa), jednak mężczyzna odpowiadał bardzo lakonicznie, ewidentnie ją zbywając. Więc umilkła. Nie wszyscy klienci lubili rozmowy; jedni sami zagadywali Lyrę, pytając o różne rzeczy (nie zawsze ściśle związane z samym obrazem czy nawet malarstwem), inni wprost przeciwnie.
Gdy wstał i podszedł do niej, przesunęła się lekko w bok, tak, by mógł spojrzeć na sztalugę z takiej pozycji, jak ona. Spojrzała na niego wyczekująco, jakby obawiając się tego, co mogła zaraz usłyszeć ale jednocześnie chcąc, by to powiedział i nie trzymał jej w niepewności.
- Miło to słyszeć – powiedziała z ulgą, słysząc lakoniczną, ale pozytywną odpowiedź. – W takim razie nie będę musiała robić znacznych poprawek, a po prostu zacznę końcowy etap pracy.
Był to najtrudniejszy i wymagający najwięcej skupienia, ale i najciekawszy etap, wierne odwzorowanie detali.
Mężczyzna jednak nie wrócił na fotel, tak jak się spodziewała (w końcu do tej pory nie był zbyt skory do konwersacji) a wciąż stał obok niej, patrząc jednak nie na portret, a na nią.
- Maluję różne rzeczy. Portrety, pejzaże, martwe natury... Prawdę mówiąc, chyba najbardziej lubię malować krajobrazy – przytaknęła. Jak przystało na początkującą malarkę, dopiero poszukiwała własnego stylu i poznawała swoje możliwości. Wiedziała też, że będąc bardziej wszechstronną, łatwiej zdobyć klientów. – Ale nie miałam jeszcze sposobności do malowania aktów. To bez wątpienia dosyć odważny rodzaj malarstwa, na który nie każdy się decyduje.
Gdy tylko zdała sobie sprawę, że się jej przyglądał, zarumieniła się nieznacznie. Sposób, w jaki lustrował wzrokiem jej drobną sylwetkę, już nie przywodził na myśl spojrzenia klienta na malarza wykonującego zamówienie. Odchrząknęła cicho. Obecność nieznajomych mężczyzn tak blisko niej zawsze wprawiała ją w pewne zakłopotanie. Owszem, liczyła na rozmowę z Fawleyem, ale chyba nie do końca o to jej chodziło.
Starając się udawać, że nie zrobiło to na niej większego wrażenia, zaczęła przestawiać słoiczki z farbami, przygotowując sobie te, które będą jej teraz najbardziej potrzebne. Jej rude włosy wciąż połyskiwały w wątłym słońcu, które sączyło się z najbliższego okna.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Pracownia [odnośnik]21.12.15 20:20
Rude, piegowate dziewczę, takie młode, takie nieobyte w świecie, samo wchodzące do jaskini lwa, godzące się na spotkanie sam na sam z mężczyzną, którego w ogóle nie znała, bez żadnych świadków, bez przyzwoitek, bez pomocy, której z pewnością by poszukiwała, gdyby Colin nie okazał się dżentelmenem, lecz łapserdakiem czekającym na swoją szansę. Z rozbawieniem pomyślał, że Samael zrobiłby odpowiedni użytek z takiej dziewczyny; na pewno ujęłaby go jej niewinność i ogromna ufność, którą zmiażdżyłby boleśnie. Nie, Colin nie odczuwał nienawiści do kobiet jako takich, nie był ślepym naśladowcą swojego nauczyciela, całą energię pożytkując na nienawiść jednotorową, nienawiść do nazwiska, stokroć wzmacnianą, gdy nazwisko to nosiła kobieta, przekazując je we krwi swoim potomkom - krwi choćby i rozrzedzonej, zatuszowanej innym nazwiskiem, ale wciąż zawierającą plugawe słowo. Pozostawał jednakże świadom zakłopotania, jakie jego niezaspokojony wzrok obracający się uważnie wokół jej ciała wywołał w dziewczynie i nie zamierzał tracić tego atutu z ręki.
- Z pewnością tworzyłaby pani piękne akty. Jestem niezmiernie ciekaw, jak wyglądałby obraz tego typu w wydaniu osoby tak młodej i niewinnej - zniżył głos tak bardzo, że niemalże wyszeptał ostatnie słowa, nie spuszczając upartego spojrzenia z dziewczęcej twarzy. Nie miał zamiaru uczynić jej jedną ze swoich zdobyczy; w jego odczuciu wciąż była prawie że dzieckiem, nie widział jednak powodu, by rezygnować z doskonałej sposobności, by zabawić się jej kosztem. By wprawić ją w zakłopotanie i w zawstydzenie, by sprawdzić, w którym miejscu leżą granicę dobrego smaku, a w którym momencie trzaśnie obruszona drzwiami. Jego zainteresowanie obrazem nagle zmalało, jakby zupełnie zapomniał, po co wezwał do siebie dziewczynę. - Czy pani narzeczony nie ma nic przeciwko takim wizytom? A może nie znalazł się jeszcze szczęśliwiec, któremu przyjdzie w hołdzie wyprowadzić panią z niewinności? - wpatrywał się z nią z ogromną stanowczością, kompletnie ignorując jej dłonie przekładające słoiczki i nerwowo szarpiące pędzle. Wpatrywał się w nią i czekał, aż uniesie twarz i odwzajemni jego spojrzenie; chciał w nim zobaczyć zawstydzenie i zażenowanie, chciał widzieć jak płoni się i rumieni pod delikatnymi aluzjami, jak jej piegowata twarz rozpala się jeszcze bardziej. Chciał tego i zrobiłby wszystko, by osiągnąć swój cel.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Pracownia [odnośnik]22.12.15 14:42
Już raz dała się w ten sposób podejść i pozwoliła wykorzystać swoją naiwność. Ale wspomnienia tamtego dnia zostały wymazane z jej umysłu, więc nie mogła wyciągnąć z tego odpowiednich wniosków na przyszłość, mogących uchronić ją przed popełnieniem podobnego błędu i ponownym przeżyciem traumy. Gdyby pamiętała tamten dzień, z pewnością nie godziłaby się na przyjmowanie zleceń wymagających stawienia się w posiadłościach obcych mężczyzn.
Nie pamiętała nic. Alexander, który próbował odkryć przyczynę jej zaników pamięci, sugerował jej różne pesymistyczne wizje, jednak uparcie nie łączyła ich ze swoją artystyczną działalnością, dopatrując się przyczyn utraty wspomnień w zupełnie innym wydarzeniu, innej twarzy, kobiecej i bezwzględnej, która często gościła w jej myślach i snach.
I mimo niepokoju, jaki podświadomie czuła, kierowała nią desperacja. Musiała zarabiać malowaniem, by nie być ciężarem dla rodziny oraz mieć możliwość realizowania się w swojej pasji. Musiała także nawiązywać nowe znajomości, czekać na swoją wielką szansę. Marzyła jednak skrycie o pracowni artystycznej, żeby to tam malować obrazy, zamiast na ulicy czy w dworach klientów.
Pod jego spojrzeniem czuła się coraz bardziej niezręcznie. Patrząc prosto na jej twarz, musiał to wyczuć, przecież nie była dobra w ukrywaniu swoich emocji. Starała się uciekać przed jego wzrokiem, zajmować się obrazem i przyborami, ale ostatecznie coś kazało jej unieść podbródek i spojrzeć mu prosto w twarz.
- Naprawdę pan tak uważa? – zapytała cicho, gdy wspomniał o aktach. Starała się przynajmniej udawać pewniejszą siebie i nie tracić rezonu, kiedy z jego ust padały kolejne przesycone dwuznacznością słowa. – Może kiedyś będę mieć okazję, by tego spróbować. Jak dotąd nigdy mnie o to nie proszono.
Jej niespokojna dłoń niechcący zawadziła jeden ze słoiczków, strącając go na podłogę, na której wylądował z donośnym stukotem, który poniósł się po wnętrzu pracowni. Na szczęście farba olejna była gęsta, więc nie rozlała się na posadzce. Pochyliła się i szybko go podniosła. Jej policzki były intensywnie czerwone, choć widząc spojrzenie Colina, wyraźnie czerpiącego satysfakcję z jej zawstydzenia, za pomocą metamorfomagii przywróciła im jednolicie jasny kolor, mącony jedynie złocistymi piegami. Bardzo lubiła w sobie tę charakterystyczną, weasleyowską cechę.
- Mój narzeczony wie, czym się zajmuję. Pochwala moją pasję do malarstwa, a ten wyjątkowy zestaw pędzli to prezent od niego – powiedziała, jednoznacznie dając mężczyźnie do zrozumienia, że jest już zaręczona. Wciąż dziwnie było jej mówić o Glaucusie w taki sposób. Chciała jednak, by Fawley wiedział, że nie może liczyć na nic więcej niż namalowanie obrazu czy uprzejma rozmowa. Bez aluzji, bez osaczania jej i wprawiania w popłoch. Miała nadzieję, że mężczyzna zaraz wróci na swój fotel i pozwoli jej dokończyć obraz. Coraz bardziej marzyła o tym, by już opuścić jego posiadłość.
- Myślę, że farba jest już na tyle wyschnięta, że mogę kontynuować malowanie pańskiego portretu. – Tym razem to ona rzuciła delikatną sugestią. Rzeczywiście, magiczne farby olejne schły szybciej niż te zwykłe, co znacznie przyspieszało proces powstawania obrazów.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers
Re: Pracownia [odnośnik]26.12.15 12:51
Lekki uśmiech wypełniony satysfakcją i dumą z samego siebie pojawił się na twarzy Colina, gdy obserwował zdenerwowane, nieco rozchwiane ruchy dziewczęcej dłoni. Przesuwanie słoiczków, nerwowe przekładanie ich z miejsca na miejsce, w końcu - strącenie jednego na podłogę. Jak łatwo było wprawić płochliwą dziewczyną w zakłopotanie; nie stanowiła większego wyzwania i gdyby tylko zechciał, mógłby stłamsić jej bezsensowny opór, jej nagłe spojrzeniem, którym go obdarzyła. Z pomocą siły? Możliwe, ale to byłoby jeszcze większym bodźcem dla przyjemności, łamanie przemocą barier, które przed nim stawiano. Nie miał już skrupułów, którymi był obdarzony jeszcze pół roku temu. Nadal traktował kobiety z szacunkiem, ale gdy stawały mu na drodze i gdy odbierały mu to, co mu się słusznie należało, nie miał żadnej litości, w sięganiu po swoją zdobycz.
Jednakże nie tym razem; jego umysł wciąż podsuwał mu wizje młodej kobiecej twarzy w kurtynie blond włosów, których kosmyki niesfornie spływały na czoło i oczy, zasłaniając je przed męskimi spojrzeniami. Nie, nie był zakochany, może raczej zafascynowany swoim nowym odkryciem i nowymi, nieznanymi sobie uczuciami, które ogarniały go powoli, ale stanowczo zmieniając jego dotychczasowy kawalerski pogląd świata. Panna Weasley mogła się czuć więc bezpieczna, względnie bezpieczna, chociaż z pewnością nie zamierzał jej ułatwiać zadania, przeobrażając się w nieobliczalnego klienta.
- Niemniej osobiście miałbym opory, by puścić swoją młodą narzeczoną na takie spotkania - powiedział nieco ironicznym tonem, zajmując znów miejsce w fotelu i na powrót sięgając po książkę. - Arystokraci potrafią mieć naprawdę zaskakujące pomysły - dodał dwuznacznie, rozkosznie świadomy swoich własnych pomysłów, które dzień za dniem realizował kilka metrów niżej, w podziemnych lochach zamkniętej piwnicy. Prawie wybuchnął śmiechem, gdy wyobraził sobie, jak prowadzi w dół Lyrę, prosząc ją niemalże łagodnym głosem o to, by uwieczniła na płótnie inny obraz. Inną wizję Colina, jakże odmienną od tej, którą pociągnięciami pędza utrwalała teraz; mroczniejszą, prawdziwszą, odgrywającą nowego człowieka, który niewiele miał wspólnego z niepozornym księgarzem dzierżącym w dłoniach tomik i wygodnie spoczywającym na fotelu.
- Proszę się nie obawiać - uspokoił ją jednak, chociaż z jego głosu nie zniknęły drwiące nutki. Wręcz przeciwnie, były teraz jeszcze bardziej wyczuwalne, jakby sam nie wierzył w swojej słowa. - Z mojej strony nic pani nie grozi - otworzył książkę na założonej stronie i znów zatopił się w lekturze; a raczej sprawiał takie wrażenie, bo jego myśli płynęły w zupełnie innym kierunku, pogrążając się w przyjemnych wizjach blondynki.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Pracownia [odnośnik]26.12.15 16:15
Colin Fawley budził jej mimowolny niepokój. Choć nie wiedziała o nim prawie nic (poza tym, że zajmował się księgarnią i był jakoś spokrewniony z Elizabeth), nie wspominając o jego mrocznej tajemnicy, było w nim coś takiego, co wprawiało ją w rosnącą konsternację i coraz bardziej utrudniało skupienie się na malowanym obrazie. Nie potrafiła nawet określić tego uczucia. Czy to jego nagła poufałość, dwuznaczność, czy może to podświadomość, mimo dokonanej w umyśle dziewczyny modyfikacji pamięci, próbowała zasygnalizować jej potencjalne niebezpieczeństwo?
W odpowiedzi na jego słowa jedynie wymamrotała coś pod nosem. Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziała, co Glaucus powiedziałby na temat takiej sytuacji. Póki co, od czasu ich zaręczyn minęło bardzo mało czasu, zbyt mało, by mogli poważniej porozmawiać na niektóre tematy, nie mówiąc o ustaleniu jakichś zasad ich związku.
W końcu jednak mężczyzna wrócił na swój fotel. Lyra jednak dopiero po chwili chwyciła pędzel i powróciła do malowania. Ta czynność pomogła jej znowu się odprężyć i zrelaksować, ale mimo to wcześniejsza rozmowa pozostawała w jej pamięci i zmuszała do zachowania ostrożności i dystansu względem tego czarodzieja. Gdyby tylko wiedziała, co kryło się za tą fasadą spokojnego księgarza... Nawet jego słowa nie do końca ją uspokoiły.
Milczała, nie próbując już nawiązywać konwersacji, a w ciszy zajmując się swoją pracą. Ostatnie szczegóły stopniowo pojawiały się na płótnie. Lyra skorygowała parę pociągnięć pędzla, upewniła się, że wszystko wygląda jak należy po czym odsunęła się parę kroków, patrząc na obraz z dystansu. Jeszcze tylko zaklęcia ożywiające (na których musiała wyjątkowo się skupić) i mogła uznać, że portret jest ukończony. Namalowany Fawley nie wykonywał żadnych dziwnych gestów mogących świadczyć o tym, że zaklęcie się nie udało. Pochylał się nieznacznie nad książką, przewracając dłonią strony i poruszył się w fotelu, gdy zdjęła obraz ze sztalugi.
- Gotowe – powiedziała, zabierając się za czyszczenie przyrządów malarskich. – Mam nadzieję, że jest pan zadowolony ze swojego portretu.
Po dokonaniu ostatnich formalności w związku z wykonaniem przez nią zamówienia, Lyra z ulgą zebrała swoje rzeczy, po czym pożegnała się i opuściła posiadłość Fawleya z zamiarem powrotu do domu i cieszenia się z realizacji kolejnego zlecenia.

/zt.




come on look into the expanse and breath all these around come on don’t be afraid to look don’t be afraid
to look at distance
Lyra Travers
Lyra Travers
Zawód : Malarka
Wiek : 19
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Dream of the perfect life
Dream of the sand, the sea, the sight
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia - Page 2 Ba3e6d5d7f4fbeb7824016f18b6a4c28
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t800-lyra-travers-weasley https://www.morsmordre.net/t838-zlotko https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t2780-skrytka-bankowa-nr-233 https://www.morsmordre.net/t962-lyra-travers

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pracownia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach