Inara Carrow
Nazwisko matki: Barrowick
Miejsce zamieszkania: Aktualnie Londyn
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogata
Zawód: Alchemiczka
Wzrost: 160 cm
Waga: 47 kg
Kolor włosów: Czarne, niczym skrzydło kruka
Kolor oczu: ciemnoorzechowe, niczym kropelki gorącej, parzonej kawy
Znaki szczególne: Nieschodzący z ust uśmiech, niepoprawny (i niepokorny) optymizm oraz cięty język
10 cali, leszczyna, oko lunaballi, giętka
Akademia Magii Beauxbatons
Mustang
Wyblakły cień ojca
Tylko i wyłącznie kwiat bzu
Znowu szczęśliwy ojciec i...widok matki, której nie widziała prawie 20 lat
alchemia, jazda konna, taniec, szermierka i przede wszystkim rysunek
Bardzo lubi Quidditcha, ale nie kibicuje nikomu konkretnemu
Jazda konna i szermierka
Uwielbia dźwięk skrzypiec i wiolonczeli, gdziekolwiek usłyszy tak wygrywane melodie - nie potrafi się im oprzeć
Barbara Palvin
Inara urodziła się wczesnym rankiem 18 marca 1930 roku w rodzinnym dworku pod Londynem. Była pierwszym i jedynym dzieckiem państwa Carrow. Choć, gdyby teraz zapytać o tę informację samą Inarę, zawahałaby się z odpowiedzią.
Imię jakie otrzymała, zdecydowanie nie należało do standardowego kanonu, a wszystko za przyczyną niepokornej fantazji, młodziutkiej pani Carrow - Liliany, która swego męża - Adriena, poznała podczas jednej z jego podróży. Urzekał go swą beztroską, niczym nie skrępowaną, żywiołową naturą, urokliwą osobowością i zdecydowanie urodą. Małżeństwo doszło do skutku mimo pewnych oporów ze strony nestora rodu Carrow. W końcu panienka Liliana, choć (jak się okazało) krwi czystej, posiadała skazę w swym rodowodzie. Szczególnie, że sama Liliana, nawet jako Polka, miała wplecione w rodowód, obce korzenie (stąd nazwisko Barrowic). Adrien nie poprzestał w wysiłkach i ostatecznie rodzina zaakceptowała wybrankę Carrowa.
Inara otrzymała wiele cech swej matki, ale wychowała się przede wszystkim pod czujnym okiem ojca. Dziewczynka radośnie i z ciekawością zarzucała wszystkich tonem pytań. Już wtedy można było dostrzec zalążki kształtującego się w niej żywiołowego charakteru. Zdecydowanie ciężko było nadążyć za małą burzą, którą wszędzie wywoływała (i ze wszystkimi konsekwencjami - skaleczeniami, obtarciami i płaczami).
Matka, choć początkowo bardzo rada była z nowego, lepszego miejsca i rodziny, szybko zatęskniła do ulubionych zajęć. Była artystką, dlatego ciężko jej było, pogodzić się ze świadomością, że jako rodzicielka, musiała pozostawać w domu i wykonywać wszelkie czynności, które przystoiły damie. Nie było jej trudno przekonać swego męża (w końcu, tak bardzo marniała oddalona od swych pasji), że dziecko świetnie poradzi sobie w towarzystwie guwernantek, a sama ruszyła na podbój wymarzonej kariery.
Ojciec w tym czasie poświęcał się dwóm, największym życiowym sukcesom (i nieco problematycznym radościom) - pracy oraz - ukochanej córce, którą traktował jak małą księżniczkę...przynajmniej wtedy, gdy był obecny w domu.
Początki dziecięctwa małej Inara, skupiały się z tej racji nie tylko na zabawach. Przykładano duża wagę do jej arystokratycznego wychowania i manier. Zadbano, by mała panienka zaznajomiła się ze standardami szlacheckich wymogów, uczono języków i przede wszystkim świadomości, że jest wyjątkowa. Nie tylko z racji nazwiska. W końcu, panienka Carrow była obdarzona talentem magicznym, więc w przyszłości miała zostać prawdziwą czarownicą. Był to też czas, kiedy wpajano dziewczynce czysto rodowe zamiłowanie do koni. Pozwalano też, by podpatrywała szermiercze zmagania starszych członków rodziny.
Jakkolwiek by nie wyglądała małżeńska relacja rodziców Inary, każde obdarzało swą pierworodną ogromnym uczuciem. Oczywiście...znowu wrócimy do momentu "gdy byli w domu".
Dziewczynka bardzo szybko musiała nauczyć się samodzielności, a pomogła jej w tym informacja, że swoją edukację magiczną rozpocznie daleko od domu, w Akademii Magii Beauxbatons. Czasy były niespokojne, dlatego rodzina, postanowiła wysłać dziecko poza obręb kraju, z cichą wiarą, że w nowym miejscu, wyciszy się i nabędzie dodatkowych kwalifikacji... na zostanie odpowiednią partią małżeńską.
Była to informacja bardzo... emocjonująca, nie tylko ze względu na samą Inarę. Niefortunnie okazał się to przełomowy czas dla rodziców naszej małej Panienki. Wyszedł na jaw romans Liliany, który nieuchronnie zburzył sielankową wizję rodziny, szczególnie w oczach Adriena. Z nadszarpniętą dumą i złamanym sercem przyjął wieści. Wciąż kochał swoją żonę, która ostatecznie, dosyć niespodziewanie zniknęła. Inarę poinformowano, że matka odeszła "z innym mężczyzną", pozostawiając milczącą ciszę, na kolejne pytania pobytu Liliany. I ojciec, i córka zostali pozostawieni z dziwną, bolesną pustką w sercach (nie licząc już burzy i niesmaku rodziny Carrow). Choć dziewczynka wciąż nie rozumiała, dlaczego tak nagle zniknęła jej matka, i dlaczego wolała "innego pana" od tatusia, to w małej główce narodziła się myśl. Nigdy nie skrzywdzić w taki sposób nikogo. Ot..zalążek jej przyszłościowego postanowienia.
Prawdopodobnie w czasach takich jak ówcześnie panujące, istniały większe tragedie, ale mały, dziewczęcy świat małej panny musiał stanąć na zupełnie innych podstawach, w których centrum - znalazł się ojciec. To on stał się ostoją, która nie pozwoliła jej dziecięcej rzeczywistości runąć. Narodziła się duma, która pchnęła Inarę na nową ścieżkę.
Nauka w Beuxbatons przychodziła dziewczynie bez większych problemów. Bez kłopotu przechodziłaby do kolejnych klas, gdyby nie jej rosnący, gniewny charakter. Podobno okres buntu przechodzi w nastoletnim wieku, jednak Inara była w tym względzie wyjątkowa. Miała ku temu powody. Swoją pierwszą bójkę "zaliczyła" w wieku 10 lat, kiedy to starsza o dwa lata dziewczynka, wspomniała coś niepochlebnego o jej ojcu. Nawet wpajane maniery godnej damie - nie pomogły. Skończyło się na kilku zadrapaniach i siniakach i mimo drobniejszej budowy - to Inara pozostała "zwyciężczynią" oraz wizytatorką dyrektorskiego dywanika (i odpracowywanego szlabanu).
Nie licząc jednak mniej lub bardziej spektakularnych wybuchów charakteru, Inara była pilną uczennicą. Oczywiście jak każdy - miała swoje ulubione przedmioty, z których to eliksiry stały się prawdziwym "konikiem". Świetnie radziła sobie z nauką zaklęć i uroków, pozostawiając inne dziedziny w zakresie "zzz" - z mniejszym, bądź większym nasileniem.
"Harpie" - kiedy Inara pierwszy raz usłyszała nazwę grupy, w której się znalazła, miała ochotę parsknąć śmiechem. Nie chodziło jednak o zabawny wydźwięk nazwy, ale skojarzenia z nią samą. Kiedyś, poza szkołą, usłyszała od namolnego adoratora, że zachowuje się jak harpia właśnie. Bezsprzecznie wybór odpowiadał Inarze. Nie tylko ze względu na zamiłowanie do tworzenia obrazów, ale cech, które reprezentowały. Do dziś, wesoło, określa samą siebie "burzową harpią".
Mimo swej krnąbrnej natury, dziewczynka nie zgubiła manier damy, ani urokliwej aury, którą w spuściźnie otrzymała z matczynych genów. Z każdym rokiem, można było dostrzec w jej licach coraz wyraźniejszy malunek urody, którą szczyciła się w dorosłym wieku na podobieństwo matki. Wciąż pozostawała drobnej, filigranowej budowy, z bladymi policzkami, ciemnymi oczami i kaskadą czarnych włosów, których nie zaplatała właściwie nigdy. Jasnym było, że zwracała na siebie uwagę, szczególnie młodzieńczych, męskich oczu, które - kwitowała uśmiechem. Mimo popularności, nie obdarzyła przychylnym spojrzeniem nawet ówczesnego, szkolnego "łamacza" niewieścich serc, jakim był Tristan Rosier.
Musiała przyznać, że chłopak potrafił zrobić wrażenie, ale tym bardziej Inara ucierała mu nosa przez kolejną odmowę. Ktoś mógłby powiedzieć, że dziewczyna była nieczuła lub wyrachowana, chełpiąc się swoją dumą, czy urodą. Jednak było w tym zgoła coś innego. W owym zachowaniu było coś więcej, zapomniana nuta, dawna dziecięca przysięga, która nie pozwalała angażować się "w coś więcej". Choć panna Carrow, jak to młode dziewczę, czuła ogromną, skrywaną tęsknotę za matką, to nie potrafiła się przełamać i nawiązać bliższej relacji. Nie, w końcu nie mogła pozwolić, by powtórzyć błędy matki, prawda?
Arystokratka skupiła się na innych aspektach swego życia, utrwalając swoje nawyki i talenty. Wśród nich, na czołowe pozycje uplasowała się szermierka, jazda konna oraz...rysunek, który sprawiał niemały problem samej Inarze, ale o tym za chwilę.
Czas szkolny obfitował w końcu nie tylko w naukę obowiązkowych przedmiotów, zawieranie przyjaźni, czy kolejne pojedynki i szlabany. Swoją przygodę z szermierką i jazda konną rozpoczęła oczywiście dzięki ojcu, który na każde wakacje zabierał córkę do Londynu. To tam, pod czujnym okiem swego rodziciela, kształciła swoje nowe umiejętności. Zadbano także, by nie zabrakło działań godnych każdego Carrowa. Obycie w towarzystwie, układność słów, czy nonszalancja w rozmowie. I oczywiście, głębiej zapoznała się ze swoją miłością - końmi. To podczas jednych z ferii przeżyła swój pierwszy (i w dodatku nocny) galop. Do dnia dzisiejszego jest to wspomnienie, które wywołuje na twarzy Inary szeroki, błogi uśmiech, a jasne błyski radości wirują w ciemnych oczach. Nie da się przecież zapomnieć szaleńczego biegu na grzbiecie rumaka, pulsującego dudnienia krwi w uszach i smagającego wiatru na policzkach (a potem
Szermierki uczyła się wprost od ojca, który mentorował jej, aż do jej pierwszej wygranej. Kolejni nauczyciele szybko zmieniali swoje stanowiska, by ostatecznie Inara wróciła znowu pod opiekę swego rodziciela. W końcu..nie było drugiego takiego mężczyzny, który z równą cierpliwością potrafił wytrzymać jej humory..i z równą chęcią towarzyszyć w młodzieńczych wygłupach.
Takie chwile wciąż wspomina z rozczuleniem, szczególnie te momenty, bez nadzoru surowych oczu starszej części rodziny. Tak, z ojcem dzieliła ją bardzo charakterystyczna zażyłość. Każde wiedziało, że może na siebie liczyć. Mogli dzielić podobny humor, pasję i milczącą tęsknotę za Lilianą, której bytność została po kilku latach uznana za zaginioną.
Inara otrzymała w genach po zagniecionej matce jeszcze jeden, dość uprzykrzający życie talent - umiejętność rysunku. Zapytać się można - co w tym nieprzyjemnego? Cóż, wszystko byłoby w tej kwestii sielanką, gdyby nie łączący się bezpośrednio z owym talentem "defekt". Dziewczyna posiadała pewną cechę, określaną mianem "fotograficznej pamięci", która podobnie jak z rysunkiem, stanowiła nieprzyjemną część osobowości czarnowłosej.
Dla zrozumienia, trzeba przedstawić pewną sytuację. Inara, dzięki owej "genialnej" pamięci potrafiła zapamiętać niemal każdy fakt, ale także (lub przede wszystkim) obrazy. Najbardziej oczywistym są tu..ludzkie twarze. Dziewczyna autentycznie, nie potrafiła przejść obojętnie, obok osoby, której lico, umysł Inary uznał za fascynujące. Nie dało się tego w żaden sposób ominąć. Wręcz natrętna wizja dostrzeżonej twarzy, dotąd męczyła świadomość alchemiczki, aż ta, jeszcze tego samego dnia, ów obraz musiała odzwierciedlić na papierze. Inara posiadała w swoich teczkach niezliczone malunki, szkice i rysunki, przedstawiające spotkane, czy tylko dostrzeżone postaci. Czy teraz rozumiecie? Może akurat twoja twarz została gdzieś uwieczniona w kolejnych arkuszach fascynacji?
Po ukończeniu szkoły, rodzina zadbała, aby otrzymała swój pierwszy staż alchemiczny. Choć rodzina naciskała na powrót, Inara wyprosiła, by jednak wciąż pozostawać we Francji, szlifując język francuski, kolejne zdobywane umiejętności, a w międzyczasie zwiedzając francuskie miasta. Z ojcem utrzymywała kontakt listowny i zgodnie z obietnicą - przyjeżdżając co jakiś czas do Londynu.
Jeśli Inara myślała, że przez pozostawanie na dłużej we Francji, uchroni ją przed planami nestora rodu, to się grubo myliła. O aranżacji małżeństwa słyszała już wielokrotnie. Powtarzano jej to niemal za każdym razem, gdy odwiedzała Anglię. Wciąż jednak odsuwała wizję ożenku. Przynajmniej do czasu. Podczas jednej z wizyt, dziewczynę postawiono przed faktem dokonanym. Zainicjowano spotkanie z młodym paniczem Lestrange. Nie pomogły protesty i błagania, musiała spełnić wolę rodziny. Nawet ojciec, choć znał podejście córki, namawiał na spotkanie. Ostatecznie Inara musiała się zgodzić.
Młodzieniec okazał się bardzo przyjemnym oku. Gentelman, któremu nie brakowało ogłady. Jednak serce dziewczyny nie zabiło mocniej. Nie stało się nic romantycznego. Inara miała wrażenie, że w duszy miała pustkę, która nigdy nie otworzy się na jakiegokolwiek mężczyznę. I choć panna Carrow nie lubiła kłamać, odmówiła młodemu arystokracie, tłumacząc się innym wybrankiem serca. Wciąż stawiano przed dziewczyną kolejne próby, była jednak pewna swego zdania. Przynajmniej na jakiś czas, postawiono Inarę w spokoju. Przynajmniej - tak jej się zdawało.
Nigdy nie przyzna się ojcu, że pierwsze lata po ukończeniu szkoły, poświęciła w dużej mierze...poszukiwaniom. Inara była w takim wieku, że naturalny, wręcz wrodzony bunt rodził pytanie - dlaczego? Czemu matka, mając za męża tak fantastyczną osobę, arystokratę, gentlemana, który stanąłby na głowie dla jej szczęścia? No i przede wszystkim - czemu zostawiła ją? Czy była niewystarczająco dobrym dzieckiem? Jakich oczekiwań nie spełniała, że odeszła z zupełnie obcym mężczyzną?
Jak można było się spodziewać, dziewczyna nie odnalazła żadnych sensownych informacji. Ślad się urywał zawsze w tym samym miejscu - mieszkaniu, którym od czasu do czasu rezydowała w Paryżu. Pozostawione niemal zupełnie puste. Jedną z niewielu znalezionych tam rzeczy, był mały niebieski wisiorek w kształcie misternych, splecionych łez. Był to prezent, który otrzymała od Adriena przy narodzinach swej córki. Milcząco zagarnęła ozdobę i od tej pory sama nosi ów mały skarb, właściwie się z nim nie rozstając. Oczywistym było, że nie chciała pokazywać znaleziska swemu ojcu. Nie chciała sprawiać mu dodatkowego bólu i przywoływać nieprzyjemne wspomnienia. Z tej racji, kiedy tylko wracała do swego rodziciela, wisiorek chowała do małego puzderka, złożonego w jej rzeczach.
I choć, ostatecznie zrezygnowała z poszukiwań, w sercu wciąż pielęgnowała nadzieję, że któregoś razu otrzyma odpowiedzi na pytania, które skryła gdzieś głęboko, na dnie świadomości.
Świat Inary nie zatrzymał się na poszukiwaniach. Nie należała do osób, które łatwo się poddają i zdecydowanie nie lubiła użalać się nad sobą. Buzowała w niej energia, która wciąż szukała ujścia. Z tej racji, dziewczynie ciężko było usiedzieć w jednym miejscu długo. Tyczyło się w równym stopniu podróży, jak i zajęć, którymi się trudniła. Nie licząc samej Anglii, zwiedziła na krótko (a za pozwoleniem ojca), kilka krajów Europy, ale nigdzie nie zagrzała długo miejsca.
Wiedziała, że może liczyć na finansowa pomoc ojca, ale nigdy nie miała zamiaru uzależniać się od oferowanych wygód. W międzyczasie, dorabiała jako artystka, przyjmowała prywatne zlecenia alchemiczne, nawet przez jakiś czas bawiła się w reportera. W każdej z tych dziedzin, pomagała jej żywiołowość i urok, który niejednokrotnie psuła swoim ciętym poczuciem humoru. I niestety, dość wybuchową naturą. Nie lubiła zbytnio sztywnych konwenansów, którymi trzeba było się kierować, nie przypadały jej do gustu standardy, jakie przystoiły prawdziwym damom. I choć nie byłaby w stanie się do tego przyznać - była w tej kwestii bardzo podobna do matki. Po ojcu jednak otrzymała na tyle dobrego wychowania, ogłady, uporu i dumy, że nie nosiła za sobą skandali. Kochała ojca i nie chciała przysparzać mu więcej kłopotów. Przynajmniej ponad te, które już mu sprowadziła.
Inara wierzyła, że ze wszelkimi problemami musi poradzić sobie sama. Nie pozwalała więc, a wręcz denerwowała się, gdy ktokolwiek oferował jej swoją pomoc. Szczególnie było to widoczne w kontaktach z mężczyznami. Potrafiła być najbardziej uroczą, wygadaną i słodką kobietką (ewentualnie za bardzo pyskatą i szczerą), ale gdy zaczynano ja traktować przedmiotowo, jako tę "bezbronną", następowała szybka przemiana. W końcu..była dzielna! I była Carrow! Nawet, jeśli w głębi serca potrzebowała opieki i silnego, męskiego ramienia przy sobie, nie pozwalała, by ktokolwiek się do niej na tyle zbliżył. Wyrzucała takie myśli bardzo szybko, w końcu miała przed sobą tyle zajęć! Na cóż się skupiać na szukaniu...miłości, skoro było tyle rzeczy do zrobienia!
Temat jakichkolwiek związków, jak zwykle zepchnęła na dalszy plan. Inara nie widziała potrzeby wiązać się z kimkolwiek na dłużej. Totez pozostawała w swej zamkniętej wieży. Szczególnie, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że tak naprawdę - Inara nigdy się nie zakochała. Nigdy też, żadnemu się nie oddała. Lubiła flirtować, obracać się w męskim towarzystwie, czuć na sobie przenikliwe i zachłanne spojrzenia, ale..nic poza tym. Nie dopuszczała do siebie mężczyzn i wciąż pozostawała wolną.
Gdzieś w głowie obijała się myśl, że wiele jej rówieśniczek już od dawna były mężatkami, czy zaręczone. Mniej lub bardziej szczęśliwe. Inara zaś korzystała z tego, co ofiarował jej los, nie próbując niczego zmieniać na siłę.
Należałoby wspomnieć jeszcze..o alchemii, a właściwie tej postaci, jaką zajmuje się Inara. Przede wszystkim sprowadza się to do faktu, że dziewczyna lubiła łamać konwencję - eksperymentuje. I choć wydawać by się to mogło niebezpieczne lub...głupie, panna Carrow większość wymyślanych specyfików testuje na sobie. Oczywiście w ramach rozsądku! Te bardziej spektakularne odbywały swoją praktykę w udziale bardziej doświadczonych osób lub..nieświadomych zagrożenia... rzeczy. Swoje zamiłowanie i tak kilkakrotnie przypłacała omdleniami, krwotokami z nosa, czy innymi mniej lub bardziej nieprzyjemnymi skutkami. Dość, by nabawić się swoistego osłabienia, które przy zbyt intensywnym wysiłku, mogło kończyć się słabością. Większość bardziej interesujących efektów pracy, alchemiczka skrzętnie zapisywała w osobistym notatniku. Oczywistym jest, że zdarzało się w ubocznym skutku otrzymać coś na kształt narkotyku...ale nigdy nie zgłębiała ich większego zastosowania i nie próbowała powtarzać takich działań. Odurzanie się nie należało do rodzajów rozrywek, w jakich się lubowała.
Jednym z wielu tematów, którymi w swej alchemicznej pracy od niedawna się zajmuje, to wilkołaki. I nie, nie zna się absolutnie na leczeniu, jednak zamiłowanie do eliksirowych pomysłów, kilka razy naprowadziło ją na ciekawe kwestie. Wolniejsze chwile poświęcała więc zgłębianiu tajemnic wilkołactwa, próbując odzwierciedlić swoją wiedzę w praktyce. Niestety nie miała jeszcze okazji sprawdzić swoich pomysłów na prawdziwej istocie obdarzonej tym darem, bądź (dla większości) przekleństwem. Aktualnie, pozostaje jej zgłębiać wiedzę o pomocnych w tej tematyce ingrediencjach i nadziei, że uda się uzyskać coś więcej.
Dlaczego się tym zajmowała? Czym się kierowała? Ciężko byłoby odpowiedzieć na to pytanie. Możliwe, że wynikało to z naturalnej ciekawości i poszukiwaniu tego co nieznane. A może wynikało z charakteru i ciągłej potrzeby działania, sięganiu po to, co skryte tajemnicą?
Droga alchemiczki nie jest łatwa! Szczególnie, jeśli trzeba dostać papierek na wykonywanie zawodu. Inara skorzystała oczywiście z oferty Ministerstwa Magii (i finansowej pomocy ojca). Płatne szkolenia ukończyła dużo wcześniej niż przewidywano, jednak wynikało to przede wszystkim z częstej nieobecności w Londynie. Na ile pozwalały jej zasoby czasowe, na tyle uczestniczyła w proponowanych zajęciach. Szczególną uwagę poświęciła oczywiście opiece nad magicznym zwierzętami. Pozostałą wymagana wiedzę uzupełniała na własną rękę. Wystarczająco, aby zdać egzamin kwalifikacyjny i w efekcie, otrzymać licencję na wykonywanie zawodu.
Powrót do Londynu i do ojca - był naturalną koleją rzeczą. Jakkolwiek, by się starała, nie mogła uniknąć bardziej ostatecznego powrotu do rodziny. Skończyły się wymówki, a nieuchronność powrotu, ciążyła nad Inarą niczym gradowa burza. Choć kochała ojca, wciąż nie widziała siebie w roli czyjejkolwiek żony. A to, było niestety bardzo prawdopodobne. Wystarczająco długo migała się od wizji ożenku, żeby mieć pewność, że rodzina przygotowała nowe plany względem jej osoby. Nie wiedziała, na co może liczyć, ale obecność ojca była krzepiącą otuchą. Co ją czekało? Nie mogła przewidzieć, nie próbowała nawet się dowiadywać, rzadko korzystała z wróżb. Słyszała jednak o kilku osobach, które mógłby jej pomóc w znalezieniu dawno szukanych odpowiedzi. Może tym razem pomoże jej w tym ojciec?
Ile ostatecznie się dowie? Ile nowych pytań znajdzie? W końcu Londyn jest zamglony tajemnicą, i nie ma osoby, która nie czułaby rosnącej aury grozy. Za ścianami mieszkania ciężko się ukryć, ale... Inara nie chciała się ukrywać. Wciąż, mimo głosów smutku, problemach, wojnie, czekających ją zmagań... proporcjonalnie do tego - buntowała się. Nie było jednak w tym dziecięcej zaciętości. Potrafiła rozważniej działać i hamować gniewne wybuchy. Nie chciała się zamykać na świat, nawet jeśli oferował jej - nie do końca wesołe niespodzianki. Czas jednak pokaże, ile z nich okaże się dla niej prawdziwymi.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 10 | +2 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 9 | +1 (różdżka) |
Eliksiry: | 39 | +2 (różdżka), +2 (kociołek), +3 fioletowy kryształ |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Sprawność: | 5 | Brak |
Zwinność: | 5 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język obcy: francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Spostrzegawczość | II | 10 |
ONMS | II | 10 |
Zielarstwo | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Astronomia | IV | 40 |
Kłamstwo | I | 2 |
Numerologia | I | 2 |
Anatomia | I | 2 |
Retoryka | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka Etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | I, II, III, IV lub V | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Malarstwo(tworzenie) | II | 3 |
Literatura(wiedza) | I | ½ |
Muzyka(wiedza) | I | ½ |
Muzyka(śpiew) | I | ½ |
Malarstwo(wiedza) | I | ½ |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Jeździectwo | II | 7 |
Szermierka | I | 1 |
Latanie na miotle | I | 1 |
Taniec balowy | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 7 |
Różdżka, miedziany kociołek
The knife that has pierced my heart, I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped
Ostatnio zmieniony przez Inara Carrow dnia 21.08.15 11:58, w całości zmieniany 4 razy
Witamy wśród Morsów
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 04.09.17 14:16, w całości zmieniany 3 razy
Mikstura otępienia (1 porcja, stat. 35)
Maść z gwiazdy wodnej (1 porcja, stat. 35)
[23.06.18] Oddano: 3 porcje Wiecznego płomienia na konto Adriena, 1 porcję Eliksiru brzemienności na konto Tristana
[18.08.17] Ingrediencje (maj)
[15.09.17] Zużyto: jagody z jemioły, 2x odłamek gwiazdy i 1x bezoar
[15.09.17] Zużyto: Odłamek spadającej gwiazdy
[26.09.17] Zużyto: Odłamek spadającej gwiazdy, włosie mantrykory
[11.10.17] Zużyto: kora z drzewa wiggen x2
[16.01.18] Zużyto: jaja popiełka
[29.05.18] Losowanie ingrediencji (lipcosierpień): jaja popiełka x3, kora drzewa wiggen x2, włosie buchorożca, krew reem x2, piołun, włos jednorożca
[23.06.18] Wykorzystano: włos jednorożca, piołun, jaja popiełka, 2x krew jednorożca, odłamek spadającej gwiazdy
[05.07.18] Wykorzystano: kora z drzewa wiggen, skórka boomslanga, jagody jemioły
[22.10.18] Ingrediencje (wrzesień/październik)
[16.02.17] Zakup: +4 PB do reszty
[11.06.17] Wsiąkiewka +2PB do reszty
[02.11.17] +1PB do puli (nagroda za szybką zmianę)
[21.11.17] Wsiąkiewka (kwiecień) +2PB
[24.11.17] Zakupy +10 pb i rozwój astronomii na IV (-15 pb)
[13.09.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec) +2 PB
[17.10.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień) +2 PB
[21.10.15] Sowa -100 pkt
[15.11.15] Gonitwa pod Durdle Door +60 pkt
[27.11.15] Wsiąkiewka +60 pkt
[29.11.15] Konkurs +30 pkt
[29.11.15] Teleportacja -50 pkt
[29.11.15] konkurs na avatar Toma Riddle'a +15
[29.11.15] Udział w Festiwalu Lata +40 pkt
[25.12.15] Klub Pojedynków +35 pkt
[31.12.15] Wsiąkiewka sierp +60 pkt
[10.03.16] Podziemny Labirynt +60 pkt
[10.04.16] Wsiąkiewka wrz/paź +90 pkt
[10.04.16] ingrediencje listopad
[10.04.16] prezenty -625 pkt.
[24.04.16] Udział w polowaniu +50 pkt
[17.05.16] Odniesienie do listopadowego wydania Proroka Codziennego +10 pkt
[24.06.16] ingrediencje grudzień
[24.06.16] Wygaszacz - prezent
[17.07.16] Czara Ognia +10 pkt
[20.07.16] Wyrównanie punktów +300 pkt; 1 punkt do OPCM, 2 punkty do eliksirów
[22.07.16] sabat +65 pkt
[27.07.26] Losowanie ingrediencji styczeń/luty, + pierścień z kamieniem księżycowym za sabat
[30.07.16] Zakup lusterek dwukierunkowych na prezent ślubny dla Perseusa i Lilith: -100 pkt
[05.08.16] Szlachecki rapier (dla Tristana): -50 pkt
[19.08.16] udział w gonitwie; +30; zdobyto czaprak
[30.08.16] Limit postaci czystokrwistej -400 PD
[12.09.16] Osiągnięcia +160 PD
[12.09.16] Wsiąkiewki: listopad +90 PD, grudzień +90 PD
[08.10.16] Klub Pojedynków - marzec: +10 pkt
[30.10.16] Rozwój: +3 OPCM +2 eliksiry; -600 pkt
[06.11.16] Mecz Quidditcha - Trybuny +5
[01.01.17] Klub pojedynków (kwiecień) +20PD
[09.01.17] Czara ognia +10PD
[09.01.17] Wsiąkiewka (styczeń/luty) +90 PD, +2 pkt biegłości
[28.01.17] Zwrot PD; +20PD, 1pkt Eliksiry
[12.02.17] Badania naukowe +60 PD
[16.02.17] Zakupy: +4 PB; -200 PD
[24.02.17] Organizacja wydarzenia +80PD
[03.04.17] Zwrot PD: +200 PD
[27.05.17] +5 punktów do statystyk
[11.06.17] Wsiąkiewka (marzec), +90 PD, +2 PB
[13.06.17] Aktualizacja postaci: +3 do eliksirów, -160 PD
[30.07.17] Wykonywanie zawodu (kwiecień), +50 PD
[30.07.17] Zwrot (Gringott) - królik, kot; +20PD
11.08.17 +2 OPCM, +2 Z, -400 pd
[15.08.17] Zdobycie osiągnięć: Weteran II. Czarna Wdowa, Trzy Wesela i Pogrzeb, Zaobrączkowana; +190PD;
[11.11.17] Zwrot za statystyki, +180 PD
[21.11.17] Wsiąkiewka (kwiecień) +90Pd; +2PB
[23.11.17] Zdobycie osiągnięć: Na sterydach, Mały Pędzibimber, Obieżyświat, Ślepy los, +190 PD
[24.11.17] Zakupy +10 PB i 3E, -740 PD
[03.12.17][G] Rozwój Postaci: Zakup jaj popiełka; -100 PM [skrytka męża]
[03.12.17]Rozwój Postaci: Zakup jaj popiełka; -20PD
[12.01.18] Wykonywanie zawodu (majoczerwiec) +50PD
[13.01.18] Zwrot PD (zmiany w sklepiku): +200 PD
[22.01.18] Wsiąkiewka (kwiecień II) +30 PD, 1 PB
[22.01.18] Wsiąkiewka (maj I) +60 PD, 2 PB
[23.01.18] Zdobycie osiągnięcia (Maratończyk), +100 PD
[10.02.18] Zakup statystyk: +6 do eliksirów, -480 PD
[10.02.18] Zdobycie osiągnięcia (Specjalista w eliksirach), +60 PD
[22.05.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: 2 porcje jagód z jemioły
[13.09.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec) +90 PD
[13.09.18] Zdobycie osiągnięć: Na głowie kwietny ma wianek, Weteran (III), Rodzinny portret, Zdolny alchemik; +220 PD
[05.10.18] Wykonywanie zawodu (lipcosierpień) +50PD
[17.10.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień), +90 PD, +2 PB
[17.10.18] Zakupy na Festiwalu Lata: Fioletowy kryształ oraz juchtowa szarfa i pazur gryfa zatopiony w bursztynie (szarfa i pazur dla Percivala); - 565 PD
[18.10.18] Zdobycie osiągnięcia: Zawodnik na medal, +30PD