Wydarzenia


Ekipa forum
Tawerna "Stary Dzik"
AutorWiadomość
Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]23.07.21 13:48

Tawerna "Stary Dzik"

★★
Tawerna zachwyca utrzymanym w czystości wyglądem. Nie jest to jednak zasługa właściciela, a umiejscowienia tawerny. Ta znajduje się w piwnicach starej apteki. Schody prowadzące do tego przybytku są kręte i wąskie. Nie każdy jest w stanie je pokonać, a stan upojenia często weryfikuje przydługą listę gości. Ludzie jednak chętnie tu przychodzą. Pomimo trwającej wojny mieszkańcy gromadzą się w starej piwnicy, przypominając sobie o dobrych czasach, które już nie wrócą. Jest jednak jedna zasada - nie można mówić o tym głośno, bo nadzieja jest jedyną rzeczą, która im pozostała.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:37, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tawerna "Stary Dzik" Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]09.11.21 17:16
luty 1958

Dochodziła godzina czternasta. Wciąż było jasno, Kent zaś wyjątkowo tego dnia rozpieszczała przyjemna, zimowa pogoda. Wreszcie nieba nie zasnuwały ołowiane chmury, nie prószył z nich gęsto śnieg, za to biała pierzyna, która okryła hrabstwo pozostające pod pieczą Rosierów od wieków, migotała niczym diament w promieniach słońca. Fantine, obleczona w futro i ciepły szal wokół szyi, spacerowała z kuzynką po ogrodach, ciesząc się ładniejszą pogodą. Wydawać by się mogło, że wokół nich nie dzieje się nic szczególnego, było tak cicho, pięknie i spokojnie w ogrodach Chateau Rose, że gdzieś tam, wiele mil stamtąd wcale nie ginęli ludzie, nie dział się dramat wojny. Dwie lady Rosier spacerowały jak gdyby nigdy nic, pogrążone w rozmowie o nowych krojach sukien, minionym sabacie i wolnych kawalerach. Wszystko byłoby w porządku, gdyby ni stąd, ni zowąd Fantine nie zaczęła cicho czkać. Złapała głęboki oddech, lecz na nic się to zdało.
Przy kolejnym czknięciu Fantine poczuła charakterystyczne szarpnięcie w okolicach pępka. Kilka lat temu nauczyła się teleportować, sądziła, że potrafi robić to dobrze, kontrolowanie, nigdy nie miewała z tym problemów. Słyszała o czkawce teleportacyjnej, nie wiedziała jednak od czego to zależy, jaka tkwiła w tej dolegliwości przyczyna i co na to wpływa. Może przypadek? Może jakieś zawirowania w eterze? Nie miała zielonego pojęcia. To przestało mieć znaczenie, kiedy dosięgnęło i jej.
Zniknął ogród, zniknęła kuzynka, świat na kilka chwil zawirował i zmienił się w jedną, wielką plamę bieli. Trwało to zaledwie kilka uderzeń serca. Po chwili Fantine znów poczuła zimno. Mroźny wiatr smagnął ją po policzkach. Zamrugała kilkukrotnie, próbując odzyskać ostrość widzenia, zorientować się gdzie w ogóle się znalazła. Ledwie ustała na nogach, zachwiała się, kiedy wylądowała w obcym miejscu. Do tego poczuła, że na kogoś wpadła - zupełnym przypadkiem. Wyciągnęła ręce, aby złapać się wątłego ramienia i odzyskać samej równowagę oraz nie dopuścić, by obca dziewczyna się przewróciła. To, że to dziewczyna, blondynka, młoda czarownica, dostrzegła dopiero po chwili.
- Och, najmocniej przepraszam, to przypadek... - odezwała się zdezorientowana Fantine. - Gdzie ja... gdzie ja jestem? - spytała z trwogą, czując, że zasycha jej w gardle.
Oderwała spojrzenie od twarzy dziewczyny, puściła obce ramię, by rozejrzeć się wokoło. Znalazła się na jakiejś uliczce w pobliżu tawerny "Stary Dzik". Nazwa ta nic Rosierównie nie mówiła. Nic a nic. Nie miała pojęcia gdzie przeniósł ją kapryśny los. Szczęście, że miała na sobie zimowy płaszcz podszyty futrem z norek.


Była także pewna chwila, której nie zapomnę. Był raz wieczór rozmarzony i nadzieje płonne przez dziewczynę z końca sali podobną do Róży, której taniec w sercu moim święty spokój zburzył.
Fantine Rosier
Fantine Rosier
Zawód : Arystokratka
Wiek : 22 lata
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
emanowała namiętnością skroploną winem

wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
królowa kier
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5048-fantine-rosier https://www.morsmordre.net/t5137-desdemona#111449 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t5141-komnaty-fantine https://www.morsmordre.net/t5136-skrytka-bankowa-nr-1272 https://www.morsmordre.net/t5138-fantine-c-rosier#111457
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]09.11.21 19:07
Chyba zaczynała przyzwyczajać się do faktu, że jej codzienność coraz częściej budowały przypadki. Mniejsze i większe, mniej lub bardziej niespodziewane; wystarczyła jedna osoba, jedno polecenie, jeden śmiały krok. Tak czy siak zawsze wracała do Makówki – na razie. Wydawało jej się, że zrozumiała zawirowania teleportacji na tyle, by faktycznie pozwalać sobie na dalsze podróże. W Dolinie żyło się dobrze, ale nieduże pieniądze, jakie mogła zgromadzić pomagając sąsiadom (o ile w ogóle pozwalała sobie samej przyjąć datki od starszych osób) nie były prawdziwym dochodem.
Potrzebowała iść dalej, ruszyć w dalszą podróż – a do tego potrzebne były środki.
O dorywczej formie zarobku w Northamptonshire dowiedziała się od starej wdowy pracującej w maleńkiej, nieco zatęchłej piekarni położonej na południu Doliny Godryka; kobieta mówiła coś o swojej kuzynce, albo kuzynie, którzy prowadzili dość dochodową tawernę, która gromadziła spore ilości przyjezdnych, głównie w weekendy, ale kiedy pogoda nie pozwalała na zbyt długie przesiadywanie na dworze, i w tygodniu zaczynało robić się tłoczno.
Za namową więc pozwoliła sobie samej skorzystać z kominka ekspedientki piekarni, który przeniósł ją do lokalu; miała wspomóc właścicielkę, posprzątać spiżarnię, ewentualnie pomóc z obsługą klientów na sali.
Zamieć wzięła sobie wolne, ale mróz wciąż utrzymywał się w okolicy, a spacerowanie po oblodzonych chodnikach nie należało do najbezpieczniejszych aktywności; gdzieś w środku Beddow cieszyła się, że spędza południe akurat w ciepłym miejscu. Praca nie była ciężka, nie czuła się też pospieszana – robiła wszystko w swoim tempie, większość dnia spędzając na układaniu zapasów spożywczych na półkach w pomieszczeniu gospodarczym. Jego druga część, ta, w której właściciele trzymali produkty sypkie, znajdowała się w innym budynku; należało przeciąć ulicę i skręcić w lewo, by dotrzeć do składziku.
Stawiała kroki ostrożnie, zważając na śliską nawierzchnię. A ta prędko postanowiła zrobić jej psikusa; a przynajmniej tak Annie pomyślała w pierwszej chwili. Zachwiała się, a spomiędzy ust uleciało ciężkie westchnięcie, gdy starała się zachować równowagę. Ale to nie było potknięcie się; zderzyła się z czymś. A raczej kimś.
Wzrok prędko wyłapał sylwetkę – kobiety, ubranej w piękną kreację, wokół której unosił się ładny zapach czegoś w rodzaju pachnideł.
– Och, ojej, nic pani nie jest? – wyrzuciła z siebie, kiedy obydwie stanęły już na równe nogi. Jakim cudem wyrosła tu przed nią, na środku uliczki, tak nagle? – Ten chodnik jest strasznie oblodzony – wytłumaczyła prędko, podnosząc na nią spojrzenie. Wydawała się wystraszona, kiedy grymas pojawił się na ładnych rysach okalanych ciemnymi kosmykami. Absolutnie nie pasowała do tego miejsca.
– Eeemmm, w Anglii. W Northamptonshire. Jesteśmy w centrum... – wyjaśniła prędko, marszcząc nieco brwi. Słyszała o rodzie Bulstrode, ale ci nie pojawiali się zwykle w tych okolicach, chyba – Zgubiła się pani?


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]10.11.21 12:39
+ dorzucam kostkę na zdarzenie, bo zapomniałam


chmury wiszą nad miastem
czekam na wiatr co rozgoni ciemne skłębione zasłony, stanę wtedy na raz — ze słońcem twarzą w twarz
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]10.11.21 12:39
The member 'Anne Beddow' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Tawerna "Stary Dzik" WesTN4Q
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tawerna "Stary Dzik" Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]14.03.24 15:21
9 września
Jeśli Roger miałby wskazać sprawy, za którymi nie przepadał to zdecydowanie wśród nich byłyby te związane ze sprawami sercowymi, zwłaszcza jeśli tą złą stroną okazywała się strona żeńska. Starał się unikać więc zleceń związanych z małżeńskimi zdradami czy kłótniami, uginając się tylko wtedy, kiedy zapłata była naprawdę sowita (a jego portfel pusty) bądź gdy pojawiało się prawdopodobieństwo, że w sprawie tkwiło coś więcej.
Tym razem zdecydowanie tkwiło. Nie ulegało wątpliwości, że w okolicy ktoś uwodzi, a następnie rabuje mężczyzn. Nie był to raczej profesjonalista (czy profesjonalistka), biorąc pod uwagę, że ofiary nie należały do szczególnie bogatych, ale złodziej lub złodziejka był na tyle sprawną osobą, aby nie pozostawić za sobą żadnych szczególnych śladów.
Oczywiście podejrzewał kobietę, jakby miałoby być inaczej? Starał się jednak zachować otwarty umysł. Magia pozwalała w końcu na modyfikację ciała, więc tak naprawdę nigdy nie było w pełni wiadomo, z kim ma się do czynienia. Choć prawdę mówiąc, Roger nie poznał w życiu zbyt wielu złodziei, którzy pozwoliliby sobie na przemianę w kobietę. Zwykle ich męskie ego było zbyt duże na takie zabawy.
Jedynym tropem były ogłoszenia matrymonialne. Jeden z okradzionych zauważył podobieństwo w języku, który został użyty. Chociaż właściwie język to było zbyt dużo powiedziane: w obydwu pojawiało się bowiem odniesienie do świstoklików. Nie był to mocny trop, ale jednocześnie na tyle specyficzny, że Roger postanowił sobie go sprawdzić.
Ubrał się więc w swoje najlepsze odzienie, tak, jakby faktycznie chciał zaimponować damie. Od męża znajomej matki pożyczył drogi magiczny zegarek. Pamiętał lepsze czasy, ale działał i był zadbany, a przecież nic tak nie świadczy o męskim statusie jak właśnie zegar, który głośno informuje wszystkich o zmianie godziny. Bennett miał go na nadgarstku od dwóch godzin i już miał go szczerze dosyć. Starał się jednak robić dobrą minę do złej gry.
Wszedł do umówionej tawerny, mając nadzieję, że jego dzisiejsza wybranka serca nie zamówi zbyt dużo. Miał, oczywiście, detektywistyczny budżet na tego typu wyjścia, ale w przypadku tego zlecenia nie był jednak szczególnie duży. Stolik zamówił listownie na nazwisko Multon (pierwsze lepsze, które przyszło mu do głowy) i imię Rodriger (inne i podobne jednocześnie, aby przypadkiem się nie pomylił). Tawerna była niemal pusta, toteż kelner od razu i bez przeszkód zaprowadził go do wynajętego stolika.
Bennett usiadł, poprosił o wodę i wyjaśnił, że czeka jeszcze na towarzyszkę – zamówią razem. Kelner przytaknął, obiecując, że przyprowadzi pannę, gdy ta tylko się pojawi. Pozostało mu więc już tylko czekać.
Na szczęście nie minęło wiele czasu, kiedy zauważył, jak kelner prowadzi w jego stronę kobietę. Wstał z miejsca, skinając głową i wyciągając rękę.
Rodriger Multon, wspaniale móc pannę w końcu zobaczyć – powiedział tak, jakby był trochę zdenerwowany, ale jednak chciał brzmieć szarmancko. Na jego twarzy majaczył się nieco niepewny uśmiech. Jeśli kobieta faktycznie była tą, która okradała innych lepiej będzie, jeśli uzna, że ma do czynienia z niezbyt groźnym, niepewnym siebie, lecz całkiem bogatym człowiekiem.
Chwilę później zegarek znajdujący się na jego nadgarstku dał o sobie znać. Roger zaśmiał się cicho, spoglądając na niego niemal z dumą. Pozwolił dźwiękowi wybrzmieć do końca, choć w duszy miał ochotę popełnić czyn karalny na mechanicznej kukułce.
Och, jak widać, obydwoje jesteśmy punktualni, cóż za wspaniały początek znajomości – oznajmił.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]18.03.24 16:09
Postanowiła się otworzyć na nowe możliwości. Chcącemu nie działa się w końcu krzywda, a od ciągłego siedzenia w swojej pracowni jej życie nie ulegnie zmianie. Nie chciała żałować w przyszłości swojej bierności. Podjęła odpowiednie kroki, które przez niektórych mogły być uznawane za desperackie, lecz trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy - była Panną tuż przed trzydziestką. Z myślą tą uśmiechnęła się krzywo do swojego odbicia w lustrze. Włosy upięła w schludny kok. Nie malowała się na co dzień więc kiedy chciała skorzystać z tego odświętnego przywileju okazało się, że kosmetyki wyschły i nie nadawały się do niczego więc twarz była ich pozbawiona. Na uszach znalazły się klipsy imitujące perły. Znalazła naszyjnik do kompletu. Ciepło brązowa koszula z haftowanym w maki kołnierzem miała dodać jej nieco koloru na twarzy. Zdecydowała się na długą, prostą spódnicę. Zmieniła kolor płaszcza na ciemną zieleń, tak by pasował do kapelusza z wystającym bażancim piórkiem. Oceniła swoją sylwetkę w lustrze pięć razy. Przez chwilę przeszła jej przez głowę myśl by zostać w domu, lecz wzięła dwa uspokajające oddechy i w trakcie trzeciego - teleportowała się.
Według Czarownicy wybrane przez mężczyznę miejsce na schadzkę wiele o nim mówiło. Riana niestety nie miała pamięci do nienaukowego bełkotu więc również nie miała pojęcia co konkretnie autorka artykułu miała na myśli. Starała się jednak domyśleć. Była w końcu kobietą. Potrafiła.
Lokal "Stary Dzik" był tawerną o... dość wymownej nazwie, której jednak postanowiła nie interpretować w odniesieniu do swojej randki w sposób dosłowny. Miejsce to było raczej przeznaczone do spotkań w luźnym i swobodnym tonie. Pomimo swego przeznaczenia lokal był też względnie kulturalny. Kręte schody weryfikowały klientów którym alkohol nie był już potrzebny, a obecnym w środku przypominały o wstrzemięźliwości - trzeba było w końcu również nimi zejść. Wnętrze było żywe, a sentymentalne rozmowy krążyły miedzy stolikami. Riana poruszała się za obsługą, którą poprosiła o wskazanie stolika. Lokal sprawił na niej raczej pozytywne wrażenie. Przynajmniej to pierwsze. Tak samo jak pad Multon.
- Riana Vane, cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedziała z uprzejmym uśmiechem. Podniosła brwi nieco wyżej w lekkim zaskoczeniu, kiedy usłyszała głośny, charakterystyczny dźwięk. Źródłem był zegarem. Dość spory, na pewno... przyciągający spojrzenie. Cóż, niewątpliwie odważnie było z takim się obnosić. Pod wieloma względami.
- Czas też trzeba liczyć. W innym wypadku rozpierzchnie się nie wiadomo kiedy i gdzie - cóż, jako twórca świstoklików nie zwykła się spóźniać. W końcu teleportacja i deportacja były dla niej jak oddychanie. Po tym uprzejmym zapoznaniu, zawiesiła płaszcz na oparciu krzesła, a na jego rogu kapelusz.
- Szczerze mówiąc nie mam doświadczenia w podobnych spotkaniach i zastanawiałam się jak powinno wyglądać by było satysfakcjonujące dla naszej dwójki bez względu na rezultat. Zdaję sobie, że podobne wyznanie jest dość odważne biorąc pod uwagę, że ledwie razem zasiedliśmy przy stoliku jednak musi mi Pan wybaczyć, Panie Multon, jest to poniekąd kwestia zawodowej naleciałości - planowanie, podchodzenie do wyznaczonego zadania w sposób efektywny. Potrafiła być romantyczkę, lecz trzeba było zważyć, ze ostatnie spotkanie które mogła nazwać randką odbyła mając lat naście. Teraz jej to nie pasowało. - Tak więc... co Pan na to byśmy na zmianę zadawali sobie po jednym pytaniu. Jeżeli odpowiadający nie będzie chciał odpowiedzieć na pytanie będzie musiał odpowiedzieć jakąś historie ze swojego dzieciństwa? Co Pan na to...? - uśmiechnęła się delikatnie patrząc prosto w zielone tęczówki mężczyzny. Sama Riana czuła się lekko zawstydzona wygłaszaniem własnych myśli, lecz się ich nie bała. Stawiała więc sprawę prosto - Oczywiście jestem otwarta na propozycje również z Pana strony. [bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Riana Vane dnia 18.05.24 1:41, w całości zmieniany 1 raz
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]24.03.24 21:00
Kiwnął głową z uznaniem, słysząc całkiem mądre słowa z ust potencjalnej złodziejki. Nie dostrzegł jednak w jej spojrzeniu nawet błysku, który mógłby sugerować, że wypatrzyła kolejnego pretendenta do kradzieży. Mogła jednak panować nad mimiką. Jeśli była poszukiwaną, pan Multon nie byłby pierwszym, którego próbowała zaciągnąć w swoje sidła.
Jej kolejna wypowiedź jednak mogła zasugerować, że złodziejką była, a przynajmniej jej nie zaprzeczała. Po pierwsze, głos panny Vane był całkiem opanowany, co nieczęsto zdarzało się w przypadku panien. Choć przecież Lucinda, którą spotkał jakiś czas temu wydawała się opanowana bardziej od niego samego, gdy służba pomyliła się, biorąc ich za parę. Po drugie, potencjalna złodziejka chciałaby, aby ofiara myślała, że jest w nowej dla siebie sytuacji, a to właśnie jej słowa podkreślały.
Z drugiej jednak strony, gdyby była prawdziwą złodziejką to czy nie powinna być nieco bardziej… flirciarska? Riana nie uśmiechała się przymilnie, nie próbowała jakoś nadmiernie trzepotać rzęsami, nie próbowała się do niego zbliżać… Mogły to być, oczywiście, tylko pozory. Niemniej, Roger czuł, że musi mieć oczy i uszy otwarte. Spotkanie dopiero się zaczęło i mogło mieć ostatecznie różny rezultat.
Myślę, że to wyśmienity pomysł, panno Vane – powiedział, po czym zmarszczył na chwilę brwi: – Chociaż, jeśli nie ma panna nic przeciwko, Roger jestem, po prostu Roger. – Wyciągnął rękę ponad stół, wciąż tym samym, nieco nerwowym, choć silącym się na naturalną swobodę tonem. – Może zacznijmy więc od oczywistości? Na przykład, czym się panna zajmuje na co dzień? – zaproponował już nieco spokojniej.
Pomysł panny Vane jak najbardziej mu odpowiadał. Dzięki niemu będzie mógł trochę ją poznać, a ona przecież nie będzie w stanie zweryfikować w pełni, czy jej towarzysz kłamie, czy nie; nie znali się, a Roger nie spodziewał się też szczególnie wnikliwych pytań. Nie sądził zaś, aby kobieta była w stanie sprawdzić, kim on sam jest. Gdyby tak było, wiedziałaby, że żaden Rodriger Multon nie istnieje w brytyjskich rejestrach.
Po chwili do stolika podszedł kelner, podając im menu. Roger przyjął kartę. Spojrzał na towarzyszkę:
Potrzebujemy trochę czasu? – zapytał łagodnym tonem, dobrze wiedząc, co zamówić. Nie miał jednak zamiaru poganiać kobiety. Nawet zakładając, że Riana była złodziejką, która powinna odsiedzieć swoje w Tower (lub w odpowiedniku w Plymouth) to w dalszym ciągu była kobietą, a kobiet się przecież nie pogania. Zwłaszcza nie na pierwszym wspólnym spotkaniu, w trakcie którego miała go polubić. Choćby na tyle, by się przed nim odrobinę otworzyć.



Serenely splendid heron,
staring into river,
wind that blows your feathers

Roger Bennett
Roger Bennett
Zawód : szukam tropów i rozwiązuje sprawy
Wiek : 35 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I will write peace on your wings and you will fly all over the world.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czego potrzebujesz?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11848-roger-bennett https://www.morsmordre.net/t11892-losos#367625 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f429-devon-plymouth-ford-park-road-13 https://www.morsmordre.net/t11893-skrytka-bankowa-nr-2575#367639 https://www.morsmordre.net/t11894-roger-bennett#367641
Re: Tawerna "Stary Dzik" [odnośnik]18.05.24 17:18
Trochę się bała, że jest zbyt aktywna. Nie potrafiła tego stłumić. Dość wcześnie musiała wziąć wiele spraw w swoje ręce, a potem mieszkała tyle lat samej sprawiając, że inni polegali na niej. Naprawdę nie umiała okazać nieporadnej nieśmiałości. Nawet nie próbowała. W jej oczach Rogerowi wydawało się to nie przeszkadzać. Sprawiał wrażenie towarzyskiego i pogodnego.
- A więc Roger... - naturalnie przyklasnęła propozycji - Pewnie już wiesz z ogłoszenia, zajmuję się zaklinaniem przedmiotów w świstokliki. Szczerze mówiąc jest to coś co robię przy okazji, chociaż nie będę ukrywała, że obecnie z powodu dużego zapotrzebowania spędzam równie wiele czasu nad ich tworzeniem. Prócz tego oddaję się pracy nad badaniami. Jak na razie przeważnie cudzych i mniejszych. O niektórych można czasem poczytać w Horyzontach chociaż są to raczej krótkie akapity. Numerologia ma bardzo dużo zastosowań. Większość czarodziei kojarzy ją właśnie z teleportacją, lecz bez niej nie byłoby magicznych szat, budynków, talizmanów, zaklętych przedmiotów... Opisuje magię zaklęć, mikstur i pomaga w wynajdywaniu nowych. Jeżeli dziedziny nauki można nazwać gałęziami tak numerologia jest dla nich pniem.... - zatrzymała się zdając sobie sprawę, że opowiada w zasadzie tylko o pracy jakby była na rozmowie rekrutacyjnej. Zmarszczyła w niezręczności czółko - Przepraszam, brzmi to jakbym opowiadała tylko o pracy ale właśnie tak właśnie jest - na co dzień zajmuję się właśnie nią. Jestem o tyle szczęśliwą osobą, że jest to też moja pasja chociaż ostatnio staram się poszerzyć swoje zainteresowania bo to tak nie zdrowo zamykać się w hermetycznym środowisku. Zastanawiam się nad kolekcjonowaniem motyli lub czarodziejskich kart ale sama nie wiem - zadumała się nie wiedząc kiedy pojawił się kelner. Zdążyła tylko rozłożyć menu i poczuła się trochę przez niego poganiana - Herbatę z mlekiem i... - Słysząc Rogera spojrzała na niego z nad spisu. Sprawiał wrażenie pewnego siebie. Pewnie znał ten lokal więc nie mogła nic na to poradzić, ze spojrzała na niego jak na koło ratunkowe.
- ...i coś co może mógłbyś polecić...? Jestem tu pierwszy raz, nawet mając czas może być mi trudno zdecydować. Nie jestem wybredna - rzadko jadała poza domem. Od kilku lat częściej niż niegdyś, lecz rzadko była zadowolona ze swoich wyborów. Teraz kiedy była na randce też nie do końca wiedziała na mogła sobie pozwolić. Chętnie zepchnęłaby tę odpowiedzialność na mężczyznę.
- Czy za zegarkiem, który nosisz kryje się jakaś historia? Ma dość odważną... konstrukcję. Niech to będzie moje pytanie - bez wątpienia rzucał się w oczy i uszy. Kobieta była ciekawa co sprawiało, że mężczyzna obnosił się z takim dodatkiem, który wydawał się nie pasować do reszty. Zegarek sprawiał wrażenie czegoś ekscentrycznego i odległego, a sam właściciel entuzjastycznego i bliskiego. Poczuła się zaintrygowana.
Riana Vane
Riana Vane
Zawód : Naukowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 2
UROKI : 1 +1
ALCHEMIA : 3
UZDRAWIANIE : 9 +2
TRANSMUTACJA : 20 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
 Nie cofa się, kto się związał z gwiazdami.
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12235-riana-vane https://www.morsmordre.net/t12242-herezja https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f463-lancashire-forest-of-bowland-magiczna-pracownia-rezonans https://www.morsmordre.net/t12244-skrytka-bankowa-nr-2629#376857 https://www.morsmordre.net/t12243-riana-vane#376856
Tawerna "Stary Dzik"
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach