Polly Havisham
Nazwisko matki: Selwyn
Miejsce zamieszkania: Londyn od niedawna i z bratem
Czystość krwi: krew czysta ze skazą
Zawód: u brata na garnuszku
Wzrost: 160 cm
Waga: 58 kg
Kolor włosów: złoty blond
Kolor oczu: piwne
Znaki szczególne: -
czternaście cali, dość sztywna, surmia, łuska salamandry
Akademia Magii Beauxbatons, Smoki
Kot
brat się mnie wyrzeka
jaśmin, świeży chleb, papierosy
spędzamy razem święta z rodziną mamy
nauka języków, lecznictwo magiczne
Armaty z Chudley, tak jak brat
pływa, opala się i ćwiczy w pokoju przed lustrem, żeby nie być grubaską
rock'n'roll
kiernan shipka
Jest taka sprawa, że Polly jest pogrobowcem. Rzecz niesłychanie przykra, zważywszy na fakt niedoli rodziny Havisham. Nie było dane jej poznać tego, przez którego nigdy nie wejdzie do towarzystwa. Nie było jej dane poznać kim był i dlaczego stał się przyczyną jej zmarnowanego życia.
Matka zaś była głupia. Mowa o spadkobierczyni rodu Selwyn, lordów Essex, mowa o kobiecie, która wzięła sprawy w swoje ręce i zaprzepaściła szansę na powodzenie w życiu. Miało to miejsce gdzieś pod koniec grudnia 1909 roku, kiedy niespełna szesnastoletnia Antonina Selwyn odkryła, że ma w sobie potencjał do zostania badaczem. Była to sprawa o tyle niechętnie przyjęta przez samą zainteresowaną - że przecież nie mogła zostać badaczką. Nie w tych czasach. Miała już ustawione małżeństwo z przedstawicielem rodu Prewett, miała widoki na przyszłość i baardzo wielkie nadzieje na powodzenie. Sęk w tym, że była to osóbka nader zapominalska. I tym razem jej wada zaowocowała tragedią wieczną: Antonina ledwo uszła z życiem, ale na jej obliczu została skaza nie do zatuszowania. Prawdą jest, że nigdy szczególną urodą się nie wyróżniała, chyba że o brzydocie mowa. Kandydat na męża słyszał jednak, że Selwyn to piękna panna o ciekawym wnętrzu. Zachęcony tym, przyjechał w odwiedziny. Wstrzelił się z nimi akurat na owo zamieszanie, a kiedy ujrzał kobietę brzydką jak noc z poważnymi poparzeniami, czem prędzej spakował manatki i w miesiąc wziął ślub z domniemaną miłością życia.
Tym sposobem Antonina została na lodzie i niestety taki stan trwał jeszcze bardzo długo, a jednak pewnego dnia, gdy spisano Antoninę na straty - pojawił się (nie)młodzieniec, który zgodził się wziąć ją za żonę. Rodzina wolała się pozbyć kobiety, nawet za cenę oddania jej nie-arystokracie. Jakimi pobudkami kierował się pan Havisham, nie sposób dziś dojść. Czy sądził, że tym aktem łaski wejdzie do arystokracji, czy też na prawdę pokochał wnętrze Antoniny - rzecz ciężka do roztrzygnięcia. Faktem jest, że wraz z tym małżeństwem, przepadły wszelkie widoki Antoniny na spadek, czy nawet możliwość posługiwania się rodowym nazwiskiem. Dość prędko, bo tylko rok po ślubie, pojawiło się pierwsze dziecko. Na kolejne para musiała czekać ponad dziesięć lat. Mieszkali w tamtym czasie nieopodal hrabstwa Essex, ale na obiady nie byli proszeni.
Narodziny Polly były poniekąd wesołym wydarzeniem, ale z drugiej strony wciąż panowała w domu atmosfera żałobna. To właśnie wtedy matka zadecydowała o przeprowadzce do Francji. Dziecko przez kolejne pięć lat ubierano tylko na czarno, a matka od samego początku wprowadzała je w swój kopnięty świat. Jedyną podporą był starszy brat, który miał niedługo przejąć obowiązki głowy domu. Na razie miał niewiele ponad dziesięć lat, zaczynał pobierać nauki w szkole magii.
Całe dzieciństwo Polly, słyszała o tym, że nie jest wystarczająco dobra by być szlachcianką. A wierzcie mi, że chciała nią być zawsze! Ubierać się w piękne suknie, stroić przed lustrem, całymi dniami leżeć i pachnieć tylko, bawić się z pieskami, zajadać torcikami, uczyć pięknej mowy i nie musieć pamiętać czy pan piekarz wydaje dobrze resztę. Gdyby była szlachcianką, nie musiałaby robić przecież zakupów! Jak łatwo się domyślić, niemożność należenia do rodu szlacheckiego było wciąż wielkim kompleksem w rodzinie Havisham. Nie tylko Polly była tym zdemoralizowana, bo starszemu bratu też skapło nieco tej polityki.
Och, a matula nie pomagała w pozbyciu się tych pragnień. Co sobotę siadywała w swym bogatym fotelu, zupełnie niepasującym do mieszczańskiego wystroju małego domku w którym umieścili ją krewni, by snuć wielogodzinne wspomnienia o balach i towarzystwie, szampanie i muzyce, tańcach i pocałunkach, eleganckich panach, kunsztownych wnętrzach. Matula ma już coś około pięćdziesiątki, a wciąż to czyni: co sobotę wymalowana w najlepszej sukni, sukni ślubnej, przysiada i mówi, mówi, mówi. Dziś mówi do pustego domu, do obrazów zawieszonych ponad kominkiem. I chociaż tylko jeden z nich jest magiczny, matuli nie przeszkadza, że pastereczka i chłopek nie słuchają jej ani trochę, zajęci własnym towarzystwem.
Aż pewnego dnia stało się: Polly i jej brat dostali list od babci, która zapraszała ich do spędzenia wakacji na wsi. Dzieci rzeczywiście zostały odesłane na całe wakacje i chociaż był to czas okrutnie stresujący, a Polly non stop zbierała nagany od kuzynów, ciotek i dziadków, jeden z najlepszych okresów w jej życiu. To właśnie wtedy przejrzała na oczy i zrozumiała, że wcale nie chce być szlachcianką, a eleganckie bale o których opowiadała jej matka, były tak na prawdę balami przebierańców.
Mama rodzeństwa Havisham miała tylko jeden cel w życiu: wychować ich tak, żeby kiedyś wrócili do rodu arystokracji z uniesioną głową. Dlatego naciskała na wykształcenie, szczególnie w dziedzinach, które były cenione w jej ojcowskim domu. Po pierwsze: języki. Język angielski wypadało znać na piątkę z plusem, ale oczywiście to nie był jedyny język, którego uczono Polly od urodzenia. Jej drugim miał być francuski. I tak w wieku dziesięciu lat została oddana do Akademi, gdzie należało znać język tubylców. Polly radziła sobie z nim całkiem nieźle, a kiedy miała już 12 lat, nikt by nie powiedział, że nie jest rodowitą francuską. W szkole trafiła do drużyny Smoków. Jej taktyczne predyspozycje były do wytłumaczenia w związku z tym, że miała całkiem poukładany sposób kombinowania - no właśnie, kombinowanie to jest kolejna cecha Selwynów wpajana dziecku przez matkę od urodzenia. Teatr, miłość niewdzięczna. Polly była zawsze przekonana, że byłaby świetną aktorką, niestety w szkole sądzono inaczej. I gdy mówiły to koleżanki, to zawsze chętnie chciała pokazać im pięściami, że nie mają racji (mało szlacheckie zachowanie, czyż nie?), natomiast jeżeli mówili to profesorowie - no cóż, musiała pogodzić się z faktem takim, że po jej minie widać wszystko. I jeżeli jest zła, to nie potrafi tego ukrywać. Z przedmiotami szło jej bardzo przeciętnie, ale nie była najgorszą uczennicą. Rzecz pogorszyła się po wakacjach przed siódmą klasą.
Podczas tych wakacji Polly zwiedziła Paryż, miała doskonalić sztukę malarską i chodzić na zajęcia z historii sztuki. Zamiast tego włóczyła się po zakamarkach Montmartre'u i na własnej skórze chciała próbować tego, co przeżywali artyści, o których miała się uczyć.
Od tamtych wakacji Polly zaczęła się buntować. Miała zaś niebywałe szczęście, bo to właśnie na ten okres przypada raczkowanie rock'n'rolla. Havisham chętnie uczestniczyła w wydarzeniach świadczących o wchodzeniu nowej muzyki do świata. Mugolskie ciekawostki nie miały przed nią tajemnic (jak sama sadziła), właśnie od czasów pamiętnych wakacji w Paryżu.
Wciąż jednak pozostawały dwa lata nauki. Polly poświęciła je na rozwijaniu swojego zainteresowania lecznictwem - przyłożyła się do ćwiczenia transmutacji, zaklęć, zielarstwa, eliksirów i opieki nad magicznymi stworzeniami. Chciała za wszelką cenę nauczyć sie nieść pomoc tak, żeby nigdy nie powtórzyła się już historia jak ta z jej matką. Bo przecież ona wie, że jej matka nie znosiła życia z dala od Essex.
Polly zakończyła swoją magiczną edukację około roku i dwóch miesięcy temu. Od zawsze wiedziała o tym, że jest czarownicą, u nich w domu nie ukrywano tego. Jedyne co niepodobało się Polly w byciu czarodziejem, to to, że jej brat wyjeżdżał na cały rok, a ona musiała spędzać ten czas z nienormalną matką. Kiedy skończyła się szkoła, Polly zrozumiała, że teraz czeka ją zupełnie inne życie. Wyjechała z Akademii z dyplomem, spędziła czas na wsi u matki, tam trochę odpoczęła od wielkomiejskiego życia. Po kolejnej kłótni z psychiczną matką, Polly pożegnała się z nią i pojechała do jedynego człowieka, któremu może ufać: do swojego starszego brata. Mieszkała u niego zresztą przez kilka ostatnich okresów wolnego. Bardzo podziwiała go i na całe szczęście nie odczuwała specjalnie mocnych macek z jego strony. Właściwie to czuła się z nim na prawdę wygodnie.
W Londynie Polly poszła na kursy lecznictwa przy Świętym Mungu. Ponieważ nie jest to zajęcie dla damy z towarzystwa, mogła się jedynie cieszyć, że plany jej matki się nie powiodły. Szybko okazało się, że straciła całkiem dużo, olewając ostatnie dwa lata w Akademii. Nie miała pojęcia o OPCM, a chociaż zaklęcia zdała na bardzo dobry, w ciężkich sytuacjach myliły jej się słowa. Musiała dużo nadrabiać. Pracowała intensywnie cały rok, aż do tych wakacji, podczas których miała asystować przy prowadzeniu nieco gorszego przypadku - pacjent umarł, a ona po raz pierwszy poczuła, że to mogła być jej wina. Mimo, że tak właściwie miała się tylko przyglądać, przecież była jakimś tam pierwszakiem! Aspiracje Polly nagle się obniżyły. Z pomocą przyszły jej wynalazki wszelkiej maści i korepetycje u wuja jej przyjaciółki Linette - Slughrona. To właśnie przy nim poprawiła swoje umiejętności i na pewno mogłaby być najlepszą kandydatką na pielęgniarkę.
Jej radosnym wspomnieniem, które pozwala jej wyczarować patronusa, są wakacje sprzed dziesięciolecia. To właśnie wtedy Polly pojechała na wakacje do swoich dziadków ze strony rodziny matki i spędziła tam piękne chwile.
Statystyki i biegłości | |||
Statystyka | Wartość | Bonus | |
OPCM: | 5 | 0 | |
Zaklęcia i uroki: | 5 | 0 | |
Czarna magia: | 0 | 0 | |
Magia lecznicza: | 20 | 0 | |
Transmutacja: | 0 | 0 | |
Eliksiry: | 0 | 0 | |
Sprawność: | 9 | Brak | |
Zwinność: | 1 | Brak | |
Język | Wartość | Wydane punkty | |
angielski | II | 0 | |
francuski | I | 1 | |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |
Anatomia | II | 10 | |
Historia Magii | I | 2 | |
Kłamstwo | I | 2 | |
Numerologia | I | 2 | |
ONMS | I | 2 | |
Retoryka | I | 2 | |
Starożytne Runy | I | 2 | |
Spostrzegawczość | I | 2 | |
Ukrywanie się | II | 10 | |
Zastraszanie | I | 2 | |
Zielarstwo | I | 2 | |
Zręczne ręce | I | 2 | |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |
Mugoloznawstwo | I | 5 | |
Szczęście | I | 5 | |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |
Neutralny | Neutralny | ||
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 | |
gotowanie | III | 10 | |
improwizowanie | I | 0.5 | |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |
Latanie na miotle | I | 1 | |
Taniec współczesny | II | 7 | |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |
Brak | - | (+0) | |
Reszta: 0 |
różdżka, sowa, 11 punktów statystyk
Witamy wśród Morsów
[06.11.16] Mecz Quidditcha - Trybuny, +5 PD
[14.01.19] Zdobycie osiągnięcia: Czarna wdowa, +30 PD