Hol Główny
AutorWiadomość
Hol Główny
Reprezentacyjną część dworu stanowi - otwarty na wszystkie piętra - hol, który od wejścia przytłacza surowym przepychem. Dookoła holu wiją się wykute w czarnym kamieniu schody, nad nimi: liczne galerie, a całość wieńczy przeszklona kopuła. Zanim jednak wzrok uniesie się w górę, by dowiedzieć się, skąd pada tak niezwykłe światło, natrafia na przerażający widok. Na wprost głównych drzwi znajduje się bowiem wielki, spreparowany pysk czarnego smoka. Zajmuje całą ścianę, jego grafitowe kły lśnią w blasku świec a puste oczodoły zdają się otwierać na wewnętrzną, wysysającą pustkę. Tę okrutną bestię rozgromił Armand Malfoy, którego sylwetka wykuta jest w czarnym marmurze, tuż obok wejścia na boczne schody, prowadzące ku komnatom obecnego nestora.
22 stycznia 1958
Abraxas & Alouette Malfoy i Belvina Blythe
Ostatnie dni spędzały mu sen z powiek. Natężony ból stawów i mięśni dawał się we znaki, przypominając o genetycznej klątwie lorda Malfoy, który mimo szczerych starań nie miał wpływu na rozwój nieuleczalnej choroby. Postępowała powoli i wyniszczająco, lecz jej rezultaty niwelowane były częstym wysiłkiem fizycznym; arystokrata powziął odpowiednie kroki, by wygospodarować więcej czasu na aktywność dla zdrowia, a brak regularnych ćwiczeń rekompensował udanym pożyciem. Niestety, z pożegnaniem nowego roku, przybyły nowe problemy - lady Alouette Malfoy, żona znamienitego polityka, podupadła na zdrowiu z nadejściem przedostatniej nocy 1957, stawiając na nogi rezydentów i służbę dworu. Przygotowania do Sabatu dolewały oliwy do ognia, wynikiem czego stres osiągał zenitu, a kobieta pomocy nie otrzymała - Abraxas zwolnił poprzednią uzdrowicielkę pod wpływem impulsu, a taką wściekłość zaobserwować u niego można było wyjątkowo rzadko. Przytłoczony problemami dotrzymywał żonie towarzystwa, aż problem sam zniknął - tylko po to, by powrócić w trzecim tygodniu stycznia ze zdwojoną siłą, nieustępliwie przez cały dzień i noc. Zaniepokojony czarodziej długo rozmyślał nad posłaniem sowy do Belviny Blythe, prywatnej uzdrowicielki rodu Black, aczkolwiek zdecydował się na ten krok dla dobra żony - matki jego dzieci i jedynej, prawdziwej miłości - a wówczas jej przybycie było tylko formalnością; komuś takiemu, jak Malfoyowie się po prostu nie odmawia.
Kobieta została powitana przed posesją przez służbę, która zadbała, aby syn Ministra został o wizycie poinformowany. Sterty papierów z pracy rozleciały się po pomieszczeniu, gdy niedbale rzucił nimi o dębowe biurko i stanął przed lustrem, poprawiając kołnierz eleganckiej koszuli. Bałagan naprędce został posprzątany przez lokaja, który poukładał wszystko na swoim miejscu; w domowym gabinecie Abraxas nie posiadał wrażliwych dokumentów, toteż nie oponował przed jego inicjatywą. Gdy skończył, polityk wyprosił go z pomieszczenia, oczekując w spokoju na przybycie uzdrowicielki, wtedy też zasiadł na swoim fotelu i pomyślał nad doborem słów. Miał bowiem z Alouette podejrzenia wobec jej stanu zdrowia, które nie powinny roznieść się zbyt szybko.
- Proszę. - rzekł, gdy rozległo się pukanie do drzwi i uniósł wzrok w ich kierunku, w następstwie przybierając stojącą postawę. - Panno Blythe, żałuję, że nie widzimy się w innych okolicznościach, niemniej dziękuję za sprawny odzew. - przywitał ją zgodnie z etykietą, kiedy skróciła dystans. Zachęcił ją także, aby usiadła na fotelu z naprzeciwka. - Proszę wybaczyć, że przechodzę prosto do rzeczy - stan zdrowia mojej małżonki martwi mnie niezmiernie. Pierwsze objawy zostały zaobserwowane w noc z trzydziestego na trzydziestego pierwszego grudnia. Silne bóle podbrzusza, pleców, skurcze uniemożliwiające chodzenie; natężenie objawów przeszkodziło jej w udziale w tegorocznym Sabacie, sytuacja przybrała poważniejszy obrót. - zapewnił ją, jakby na szali stawiał własne życie. Alouette była dla niego najważniejszą osobą, bez względu na to, jak kto go postrzegał. - Nie została wówczas zdiagnozowana, musieliśmy się bowiem pożegnać z poprzednią uzdrowicielką. Niemniej bóle ustąpiły i powróciła do normalnego życia kilka dni później, aż do wczoraj. Do wymienionych objawów dołączyło plamienie - zapewniam, inne niżeli w przypadku menstruacji, a ból przybrał większe natężenie. - na jego twarzy widać było poddenerwowanie. Żałował, że nie mógł poświęcić tego dnia dla żony, zaiste martwił się o nią niezmiernie - pełnił jednakże równie ważną funkcję w Ministerstwie Magii, co na dworze i nie mógł pozwolić, by czynić sobie wielkie zaległości służbowe.
- Panno Blythe, proszę mnie źle nie odebrać - żadna informacja o stanie mojej małżonki nie może opuścić tego dworu. Nasuwają mi się wnioski na temat jej stanu zdrowia, ale nie jestem w kompetencji, by się nimi dzielić - proszę po prostu zbadać moją małżonkę. - ten ton nie znosił sprzeciwu, ni dyskusji, a Belvina mogła odnieść wrażenie, że jedyna akceptowalna forma wypowiedzi, to pytania na temat dolegliwości Alouette Malfoy. Czy ostrzeżeniem nie godził w jej dumę? Zdenerwowanie na jego twarzy zdradzało, że w obliczu krzywdy tej kobiety traci nad sobą kontrolę - śmiał stwierdzić we własnych myślach, że dziewczę nie chciało z nim teraz zadzierać. Zaraz po zakończeniu rozmowy udać się mieli z gabinetu wprost do komnaty sypialnianej, w której przebywała chora, a jęki bólu słyszalne były jeszcze na korytarzu.
Hol Główny
Szybka odpowiedź