Heidrun Borgin
Nazwisko matki: Goyle
Miejsce zamieszkania: Durham
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: łamaczka klatw, która powoli nabywa umiejętność tworzenia własnych artefaktów
Wzrost: sto siedemdziesiąt pięć centymetrów
Waga: sześćdziesiąt trzy kilogramy
Kolor włosów: blond
Kolor oczu: błękitne
Znaki szczególne: nadszarpnięty płatek lewego ucha; nieskalana promieniami słońca blada cera; skromne, proste ubrania; powolny, dostojny krok, przerywany jednak ledwo zauważalnym utykaniem na lewą nogę; wysoki wzrost; zaczerwienione końcówki palców; kościste nadgarstki przeplatane srebrnymi bransoletami, na których wiele lat temu wyryto runy;
12 cali, Dziki bez, Łuska Kappy
Durmstrang
nie potrafię wyczarować
ojca wpatrującego się we mnie z rozczarowaniem w oczach
konwaliami, żywicą drzewa sosnowego, wilczym futrem, specyficznym zapachem unoszącym się pomiędzy półkami sklepu Borgin&Burke
nieżyjącą matkę
runiarstwem, nauką, rozgrywkami Quidditcha, mocnym alkoholem, podróżami po pięknej Skandynawii
Harpiom z Holyhead
latam na miotle, wpinam się po górach
nie słucham muzyki
Lauren de Graaf
Inkantacje w nieznanym dla dziecięcych uszu języku, niósł szept pradawnej melodii. Pieśń o Odynie, mocy jaką władał, chociaż niezrozumiała przyciągała młodą czarownice. Przez wąską szparę w drzwiach wydobywało się słabe światło świecy, na środku pomieszczenia stał jej ojciec, z zamkniętymi oczyma wypowiadał zaklęcia, prosząc przodków o błogosławieństwo. Nieopodal lewitowała stary wolumin - namacalny dowód potęgi Innenborgów, czas wydawał się stanąć w miejscu, nie rozumiała czego jest świadkiem.
Pierwszy raz widziała go w transie, zatracony, zatopiony w potok słów, z kieszeni szaty wyciągnął sztylet by namalować nim czerwony szlak przerywający gładką skórę nadgarstka. Krew mozolnie spłynęła w dół, po śródręczu, następnie opuszkach palców by ostatecznie spocząć na srebrnych bransoletach pokrytych misternym, runicznym zdobieniem. Była świadkiem pięknej sceny, ojciec przelewał w biżuterię ułamki esencji własnego życia, Kilka lat później, tuż przed wyjazdem do Durmstrangu, jedna z nich odnalazła swe miejsce na przegubie jej ręki, z istnym utęsknieniem otulając delikatną tkankę skóry, jakby od zawsze miała tam spocząć.
Wybór szkoły nie był przypadkiem; do tej samej placówki uczęszczali ojcowie wszystkich Borginów, sam Viggo oraz starsze rodzeństwo młodej adeptki. Hierdun nie ciągnęło zresztą do Hogwartu, fakt uczęszczania do szkoły przepełnionej szlamem i mieszańcami napawał ją obrzydzeniem. Od kołyski poznawała krwawą historię swej rodziny; wielokrotnie zasłyszane opowieści o rządnych krwi mugolach nie potrafiących przetrawić słów sprzeciwu niezależnych magów, płomieniach pochłaniających potężną twierdzę oraz horrendalnej ilość czarodziejskich istnień, pogrzebanej w ruinach ich dawnego domu, wypaliły w jej dziecięcym umyśle wieczny ślad, to był fakt, którego żaden członek jej rodziny nie potrafił przetrawić, nie inaczej było w jej przypadku.
Durmstrang był obcy, Durmstrang był niebezpieczny, Durmstrang był zimny, nieczuły i brutalny, łączył w sobie wszystkie cechy, które tak bardzo cenili Borginowie. Pierwsze lata spędziła samotnie; skupiając głównie na nauce run, obrony i władania czarną magią oraz rozwijaniu swej fizycznej powłoki. Zaklęcia z zakresu mrocznej magii wymagały nie tylko skupienia umysłu, ale i siły organizmu, z pokorą podchodziła więc do ciężkich ćwiczeń ciała fundowanych wszystkim uczniom norweskiej placówki.
Na piątym roku dołączyła do szkolnej drużyny Quidditcha, nie zdobywając jednak w tej dziedzinie zbyt wielu sukcesów. Lubiła emocje towarzyszące szybowaniu w powietrzu, a uderzenia tłuczka, które bez zająknięcia przyjmowała na ciało, przynajmniej w jej mniemaniu jeszcze bardziej je umacniały, sport jednak nigdy nie był chociażby pobocznym celem życia blondynki. Już wtedy na pierwszym miejscu stawiała rodzinne zwyczaje oraz magię istniejącą w każdej cząsteczce jej istnienia, wszelkiego rodzaju rozrywki tylko ją rozpraszały.
W oczach Hierdun, Viggo Borgin był wspaniałym rodzicem; dumnym seniorem rodu, zasłużonym zaklinaczem oraz wielkim prekursorem pradawnych tradycji i lękała się go, jak nikogo innego. Nie potrzebowała rodzicielskiej miłości, wsparcia, ciepłego uśmiechu czy wielu słów pochwały. Wystarczyło spojrzenie, gdy zwyczajowo goszczący w nim chłód na chwilę zastępowała duma, karmiła nim swe ego, budząc w głębi wielki głód zdobywania, posiadania, tworzenia - bycia jego największą chlubą.
Ojciec wymagał od blondynki posłuszeństwa, ale tylko i wyłącznie wobec siebie, nie naciskał, gdy odtrącała kolejnego z adoratorów, woląc skupić na zaspokajaniu własnych potrzeb; była kobietą, na swych barkach nie niosła brzemienia przedłużenia linii własnego rodu, nie była najstarszą z cór, im znalazł wybranków jeszcze, gdy była w Durmstrangu, ale wyróżniała się szczególnymi zdolnościami - była wyrachowana, pewna siebie i własnych umiejętności i co najważniejsze uległa, a to czyniło Heidrun zbyt cenną.
Szaleństwo matki okazało się największą skazą. Niewiele pamiętała, chyba padał śnieg, a teren ich posiadłości okryły zaspy skrzących w promieniach słońca drobinek. Cordelia Goyle od dłuższego czasu nie czuła się dobrze, rodzina skrzętnie ukrywała ten fakt przed Heidrun, jakby próbując okazać dziewczynce odrobinę czułości. Jedynym co czasem budziło ją w nocy były głośne krzyki matki, przerywane paskudnymi przekleństwami ojca, jakich nigdy wcześniej i nigdy później nie dane jej było z ust mężczyzny usłyszeć. Viggo, kilka razy stracił czujność, ale nawet on był człowiekiem, chociaż ona widziała w nim uosobienie wielkiego Odyna. Na ułamek sekundy opuszczał gardę, zaklęcia wyciszające słabły, a dziesięcioletniej blondynce dane było usłyszeć przerażający histeryczny płacz wydobywający tuż zza brudno-zielonej tapety przeplatanej jakby srebrną nicią run.
Tydzień po ostatnim ataku jej matki zielony błysk rozproszył mrok nocy. W pamięci wyryty został obraz ojca; oddychał ciężko, jakby to jedno zaklęcie wyssało z niego pozostałe siły witalne, sine cienie pod niebieskimi oczyma mężczyzny i brak oporów towarzyszący cicho wypowiedzianej klątwie, obudziły w niej chwilowe przerażenie. Moc, bezkresna moc, ciemna, okrutna, ponownie ją przyciągała, otulała drobne ciało zafascynowanego dziecka, nie potrafiącego odwrócić zaciekawionych oczu od zwłok rodzica. Matka pierwszy raz wyglądała spokojnie, zupełnie jakby spała. Słodka śmierć niosła ze sobą ukojenie, razem z życiem wyrywając z ciała okropne wizje, diabelskie postaci chowające w zakamarkach pokoju oraz głosy istniejące tylko w jej głowie.
Potem był pogrzeb, ojciec Heidrun przekupił kornera, który zajmował się denatką, uprzednio dobrze upewniając, że powszechnie poważani czarodzieje dowiedzą się o marnym stanie jego towarzyszki życia; chorobie uniemożliwiającej opiekę nad dziećmi oraz kontynuowanie sprawowania obowiązków żony seniora. Z powodu śmierci żony nie poniósł żadnych konsekwencji.
Nie uroniła łzy, matka nigdy nie była dla Heidrun ostoją, stałą za którą mogłaby tęsknić, nie okazywała dziewczynce krztyny zainteresowania, swe pasje, ambicje przelewając na jej starsze rodzeństwo, oczywiście kiedy jeszcze była w stanie to robić. Już wtedy czuła, że tylko ojcu na niej zależy; może dlatego ta śmierć nie wywarła na Borgin zbyt wielkiego wrażenia; wierzyła, że skoro podjął taką decyzje, to tak być już musiało, nie było żalu, gorzkiego smutku otulającego ciało całunem rozpaczy tylko pustka, bezkresna, niezbadana pustka i wielka gra pozorów.
Tajemnice zachowała dla siebie. Dopiero kilka lat później, pewnej ciepłej, letniej nocy, gdy z ojcem rozprawiała na temat prastarych run oraz brudnych zaklinaczy, swoim marnym statusem bezczeszczących pradawny zawód jakim i ona miała się w przyszłości zajmować, odważyła się poruszyć ten delikatny temat, jakim była śmierć kobiety.
Ojciec milczał, mogła zauważyć zmianę w aurze seniora, jakby smutek opanował go na moment, wkrótce ustępując miejsca bardziej pasującemu mu chłodowi. Mówił długo, to była spokojna rozmowa, a ona nie miała odwagi przerwać. Z uwielbieniem wpatrywała się w twarz Viggo, bez zająknięcia przyjmując do serca i swej pamięci słodko-gorzkie słowa. Wtedy tak naprawdę uświadomiła sobie jak silny i kochający jest ojciec, bo przecież on zrobił to dla niej, dla jej rodzeństwa, dla teraźniejszych i przyszłych Borginów. Nikt nie mógł dowiedzieć się o słabości kobiety, o szaleństwie ogłuszającym rozsądek, uniemożliwiającym funkcjonowanie w społeczeństwie - gdyby prawda wyszła na jaw, byliby straceni, pozycja, którą dzielnie budowali przez lata zaprzepaszczona. Żaden rozsądny, czystokrwisty czarodziej czy czarownica, nie zaakceptowałby Borgina w swej rodzinie. Historia zatoczyła by koło, musieliby szukać dla siebie nowego miejsca, zostawić za sobą wszystko co przez pokolenia tworzyli.
Miała dziewiętnaście lat i pod wpływem tych wszystkich słów postanowiła oddać swemu ojcu własną duszę.
Viggo jej nie oszczędzał, gdy poczuł, że sprawuje nad Heidrun całkowitą władzę, stała się jego osobistą kukiełką, którą bez oporów rzucał na pożarcie najgorszemu. Nie żałował słów nagany, umacniając w przekonaniu, że jeszcze nie jest wystarczająco dobra by nosić swe nazwisko, a ona z każdym dniem kochała go coraz bardziej, ślepo podążając za każdym zdaniem wypowiedzianym przez ojca. Ból fizyczny okazał się być niczym w porównaniu do tego, jakie potrafił zadać senior rodu swymi słowami, ale okazjonalne uznanie okazało się być najsłodszą nagrodą.
Ministerialny egzamin, oprócz kilku krzywych spojrzeń, jakie posyłali w jej stronę mężczyźni z dobrych domów, nie przywykli do kobiet w swoich szeregach, przebiegł bez większych problemów. Przez długi czas ani Heidrun, ani Viggo nie widzieli celu w zdobyciu przez blondynkę dokumentu, jednak poprzednia władza nie przychylnie patrzyła na ich samodzielne działania pozbawione chociażby pozornej kontroli Ministerstwa. Ojciec kobiety miał ich za nieudaczników, wieki temu wszedł w konflikt z ludźmi, zajmującymi wysokie stanowiska, wiedział, że nikt nie jest w stanie wyszkolić jego córki tak dobrze jak on, pracowała więc nielegalnie, kilka razy wchodząc w paradę pracownikom Gringotta czy łamaczom klątw działającym z ramienia prawa. Wysłali pierwszy list, kolejne upomnienie by w końcu odwiedzić niepokorną Heidrun w domowej rezydencji, pozornie normalna rozmowa skutkowała wybuchem wściekłości ze strony starego Borgina i podejściem do testu najmłodszej z jego pociech.
Może gdyby od razu trafiła do Ministerstwa jej życie byłoby spokojniejsze. Ciało rozsmakowało się jednak w adrenalinie płynącej z akcji wybieranych przez ojca, usta wyginały w pyszny uśmiech, kiedy udane zaklęcie pozwalało Heidrun dobrać do czarno magicznego artefaktu. Była wolna; mogła spełniać wolę głowy rodu, jednocześnie zwiększając kolekcje przedmiotów znajdującą w sklepie Borgina&Burkesa. Czasem znudzona działała na własną rękę, w tajemnicy przyjmując poboczne zlecenia. Rodzinny sklep był dla niej bardzo ważny, ale fakt, że musieli dzielić dochody z rodem Burke niezbyt ją zadowalał. Kilka razy niesiona pycha, głodna władzy, posiadania interesu na własną wyłączność, próbowała zasiać ziarno nienawiści w sercu ojca. Dla niego najważniejsza była jednak tradycja, respektował członków ich rodziny, ramię w ramię rządzili sklepem od wielu pokoleń i co najważniejsze jako ród szlachecki znajdowali się wyżej w magicznej hierarchii, jej plan nie miał więc prawa bytu. Dalej nie drążyła tematu, wściekłe spojrzenie nestora uspokoiło władcze zapędy Heidrun, w końcu przede wszystkim liczyła się jego wola.
Igranie z wielką mocą pchnęło Heidrun w stronę prawdziwego dziedzictwa rodu Borginów, z coraz większą odwagą tworzyła osobiste dzieła zniszczenia, całą swą uwagę skupiając na arkanach magii zaklinania.
Wróciła do woluminów stworzonych przez jej przodków przed laty, godziny poświęcając na samodzielne rozszyfrowanie wiekowego pisma runicznego. Wiedziała, że także i w tej sprawie może zwrócić się do ojca lecz droga na skróty nie dawała już tak wielkiej satysfakcji. Mężczyzna rozbudził w swej córce wielką ambicję oraz iluzyjne poczucie autonomii, z czasem więc coraz rzadziej prosiła go o radę, odpowiedzi szukając samodzielnie.
Poświęcała własną krew, zawierała znajomości z podejrzanymi sklepikarzami handlującymi na Śmiertelnym Nokturnie by w tajemnicy przed całym światem, zdobyć niezbędne do tworzenia komponenty.
Hiedrun dalej było jednak mało, dzieła wydawały się nie być wystarczająco silne. W końcu zrozumiała, że składniki pozyskane w bardziej plugawy sposób, niosą ze sobą skutki na jakie najbardziej liczyła, to przymusiło blondynkę do jeszcze głębszych działań.
Wkrótce cała Anglia okryła się kurtyną plugawej magii. Fascynacja, która kryła się w głębi łamaczki klątw pięła się do góry, roszcząc sobie więcej miejsca w sercu Heidrun. Z daleka podziwiała mroczny obraz malowany przez Czarnego Pana i jego popleczników. Ulice Londynu spłynęły smugą brunatnej krwi szlam oraz mugoli z czego była wyjątkowo zadowolona. Widziała się w szeregach Rycerzy Walpurgii, lord w ciągu ostatnich miesięcy pokazał, jaką siłą władają jego poplecznicy, a tego przecież najbardziej pragnęła. Galeony, których dorobiła się jej rodzina traciły na wartości w starciu z jego potęgą, była w stanie znieść głód, ewentualne niedogodności związane z sytuacją w kraju, wszystko dla wyższego dobra.
Viggo, równie otwarcie popierał działania Czarnego Pana, jednocześnie będąc zazdrosnym o fascynacje córki. Chciała sprzedać mu swoją duszę, coraz częściej, bez jego wiedzy i co najważniejsze, zgody, opuszczała rodzinną posiadłość, wymykając spod ciężkiej kontroli rodzica. Nie potrafił tego zaakceptować, musiał podjąć odpowiednie kroki.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 16 | 4 (rożdżka) |
Uroki: | 0 | 0 |
Czarna magia: | 15 | 1 (rożdżka) |
Magia lecznicza: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 0 | 0 |
Eliksiry: | 0 | 0 |
Sprawność: | 5 | Brak |
Zwinność: | 9 | Brak |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
norweski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Kłamstwo | II | 10 |
Starożytne Runy | III | 25 |
Spostrzegawczość | II | 10 |
Skradanie | II | 10 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Odporność magiczna | I | 5 |
Wytrzymałość Fizyczna | II | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (śpiew) | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Quidditch | I | 0.5 |
Taniec balowy | I | 0.5 |
Wspinaczka górska | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Heidrun Borgin dnia 15.08.21 0:38, w całości zmieniany 13 razy
by the fear of being
a v e r a g e
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Tristan
[25.08.21] Rejestracja różdżki