Wydarzenia


Ekipa forum
Wspólny kąt
AutorWiadomość
Wspólny kąt [odnośnik]24.08.21 8:09

Wspólny kąt

To z tego pomieszczenia można przejść zarówno do kuchni, jak i do sali nagraniowej, czyli Gniazda, najważniejszego miejsca w rozgłośni. Na środku salonu stoi kilka starych kanap, naprawionych w trakcie remontu w tym miejscu, oraz dwa fotele - fioletowy i turkusowy. Zwykle hula tam kominek, ogrzewając przestrzeń. Szeroki i mało wygodne krzesła wykonane są z tanich materiałów, ale pozwalają na wspólne spożywanie posiłków. Na ścianie wisi tablica z harmonogramem audycji oraz podstawowymi informacjami o rozgłośni.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wspólny kąt Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wspólny kąt [odnośnik]01.06.24 18:56
8 listopad

Byłam podekscytowana. Ręce i nogi były już sprawne właściwie całkiem. Twarz nie zdobiły te marne sińce przez które wyglądałam, jakby w ogóle nie spała albo chora była cały czas - a nie byłam, po prostu to przez tą rybę całą. No ale, nieważne, wyglądałam już okej i mówiłam okej też. Sporo rozmawiałam z Rosemary znaczy - w radio ze Słowikiem, bo to ważne było, że imion nie podawać. Ale dużo rozmawiałyśmy jak tu przychodziłam, bo ostatnio niewiele mogłam, a raz na jakiś czas byłam, bo być obiecałam. Ale to nawet lepiej, w sensie że mówiłam, bo to mi pomagało też wyzbyć się tych zająknięć, które mnie wcześniej dotykały. Płynność języka wracała ale powoli, ale dzisiaj.... DZISIAJ!!! Humor miałam bardzo dobry, nawet na chwilę zapomniałam, że serce nadal boli mnie boleśnie, nawet udało mi się zignorować to, że Jim nie odpisał i na ten list, który wysłałam mu przed wyjściem pewnie też nie odpowie więcej. Może tak być miało właśnie, że cierpieć miałam tylko na wspomnienia czasu, który razem spędziliśmy, ale bransoletki z dłoni ściągnąć nie umiałam. Mimo wszystko, odnajdując jakąś nadzieję a może ekscytację w tym, że to dzisiaj już mnie słychać będzie. Na tyle dużą, że nawet obecność Waltera kiedy wchodziliśmy do Ptasiego Radia mi nie przeszkadzała, zostawiając konie przed wejściem. Dźwięk zamykanych za nami drzwi rozległ się w środku, ale nie zaanonsowałam głośno swojej obecności nie chcąc przerywać Romy gdyby nadawała, zamiast tego przemknęłam wzrokiem a kiedy upewniłam się, że jest bezpiecznie uśmiechnęłam. - Mam pseudonim, moje nom de plume - powiedziałam zasłyszane od Celine słowa. - oh, to takie romantyczne, czyż nie. Nie pamiętam, czy już ci mówiłam. Ale mam. - przemknęłam z nogi na nogę niecierpliwie. - Jutrzenka. - wypowiedziałam odnajdując tęczówki radiowej spikerki, czekając na ocenę i wniosek, zgodę może? Nie byłam. - Oh, albo rudzik. Jeśli to wiesz ptak być powinien. Powinnam spytać wcześniej, ale mam jedno i drugie. Wolę pierwsze niż drugie, ale drugie też mi się podoba. - mówiłam przejęta w kontraście do bardziej statycznego Waltera obok. - On nie ma. - wyznałam od razu, bo Walter przyznał się, że nad niczym nie myślał po drodze. - Pomożesz wybrać? - zapytałam zawierzając, że będzie lepiej wiedzieć.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Wspólny kąt [odnośnik]20.06.24 20:17
Pół godziny przerwy pomiędzy audycjami postanowiła spędzić na szybkim (bo niewielkim) lunchu i przejrzeniu notatek, które przygotowała sobie po dzisiejszych porannych wiadomościach. Zerknęła na zegarek. Został jeszcze niecały kwadrans. Zerknęła na drzwi. Prosiła o punktualność, dopuszczając do siebie nastoletniego ducha, który nie zawsze chciał być na miejscu o czasie, że wolał inne rozrywki. Miała jednak nadzieję, że oboje potraktują to jako obowiązek zapraszający ich do dorosłości, do pilnowania spraw, na których złożyło się swoją pieczęć. Póki co jednak, zmartwienia odsuwając na krawędź biurka w swojej głowie, objęła gliniany kubek z szałwiowym naparem i odetchnęła jego zapachem, ostatnimi oddechami pary unoszącymi się znad kołyszącej się lekko tafli. Wyjrzała na zewnątrz, świat pochłonięty w dziwnym zawieszeniu, w stanie niezbyt płynnego przejścia między miesiącami, porami roku, wojną a pokojem. Jesień rozgoszczona już była w pełni, ale zza rogu zaglądała już do nich zima ze swoją dyktaturą chłodu i snu, ale też i z bielą dającą nadzieję na to, że wiosną może narodzi się z niej coś o wiele lepszego. Jeśli tylko do tej wiosny dotrwają.
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk kopyt stukających po mokrej, wysypanej kamieniami ścieżce. W pierwszym momencie drgnęła zaniepokojona, ale za chwilę mogła już odetchnąć, kiedy okazało się, że dobrze znała jeźdźców. Zerknęła na malutki zegarek na lewym nadgarstku. Kilka minut do audycji. Nie spóźnili się, ale jednak zostało im niewiele czasu.
Przywitała ich w korytarzu, po drodze zgrabnym ruchem różdżki zachęcając zagotowaną nad kominkiem wodę, żeby zalała przygotowane już wcześniej kubki z ziołowymi herbatkami z szałwią i miętą, z odrobiną wiśniowego aromatu. Z ukradkowym uśmiechem nie przerywała im w rozmowie, poczekała z powitaniem, aż Neala nie posłała jej spojrzenia.
- Jedno i drugie jest wspaniałe. To Ptasie Radio, ale wasze pseudonimy artystyczne - odchrząknęła żartobliwie. - nie muszą wcale być ptasie. Jutrzenka też wschodzi nad lasem, w którym słychać ich śpiew. - uśmiechnęła się do Neali i sięgnęła do jej włosów, żeby lekkim ruchem wyciągnąć spomiędzy nich porwany z drzewa listek. - Musiał się przyczepić, kiedy jechaliście - przyjrzała mu się. Był rdzawo-żółty, romboidalny, z wyraźnie zaznaczonym unerwieniem. - Betula pendula. - uniosła brwi z zaciekawieniem. Brzoza brodawkowata. - Korę i sok z brzozy wykorzystuje się w lecznictwie. Weź go, to dobra wróżba - wręczyła jej liść i przesunęła się za ich plecy, obejmując dłońmi ich ramiona. - Może Drozd? Pasuje mi do ciebie Drozd, Walter. - przyjrzała mu się z przymrużonymi oczami, jakby oceniała, czy faktycznie jej słowa odnajdują pokrycie w rzeczywistości. - Więc - zatrzymała się, gdy stanęli obok drzwi do Gniazda, zamkniętych, zza których docierały do nich dźwięki z gramofonu. Niedługo igła powinna unieść się, by oddać przestrzeń do nagrywania Rosemary. - Moi drodzy. Szalenie cieszę się, że jesteście, bo to oznacza, że chcecie przekazać angielskiej społeczności czarodziejów coś bardzo ważnego. Siebie. I odrobinę tego, co was otacza. Zanim tam wejdziemy, bardzo was proszę, żebyście zastosowali się w czasie audycji do kilku zasad. Nie przerywamy sobie, respektujemy swojego rozmówcę. Rozmowa ma być zrozumiała dla słuchacza, a wiedzcie, że słuchając nas i starsi, i młodsi. Nie przekrzykujemy się, nie unosimy się głosem. Jesteśmy tu po to, żeby serca uspokajać, a nie wprowadzać w nich zamęt. Nie używamy niestosownego języka, ale o to akurat jestem spokojna. - poprowadzone magią kubki podleciały do Romy, która palcem wskazała, żeby każde z nich wzięło sobie po jednym. Swój zabrała z szafki stojącej pod ścianą. Usłyszała charakterystyczny delikatny stęk gramofonowej igły, która unosiła się po zakończonym koncercie, a potem kliknięcie mikrofonu przy niej. W Gnieździe nastała cisza. - To nasza pora. - otworzyła im drzwi, wpuszczając do środka, i zaraz je za nimi zamknęła. - Usiądźcie, proszę - wcześniej przygotowała im dwa krzesła przy biurku i wspólny mikrofon; swoje miejsce zajęła na przeciwko nich. - Wierzę w was. Gotowi? - uśmiechnęła się do nich ciepło, zagrzewająco, jakby zaraz miał się rozpocząć dla nich mecz Quidditcha.


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Wspólny kąt [odnośnik]15.07.24 18:35
- Jutrzenka więc, niech będzie. - zgodziłam się rozciągając wargi w uśmiechu, nie pomyślałam wcześniej nad tym, czy powinien ten pseudonim być ptasi czy nie, ale zdawało się, że Celine na wszelki wypadek tak - jak z tym rudzikiem właśnie. Mimo to wolałam Jutrzenkę bardziej, ale Cellie mówiła, że mogę ją wziąć. Teraz Rosemary zresztą też. Więc niech będzie ona właśnie. Będzie mi się kojarzyć dobrze, a może i innym dobrze właśnie też - z miejscem w którym ptaków słychać śpiew, melodię wolności, rozłożonych skrzydeł pośród drzew. - Oh. - drgnęłam zaraz widząc liść w jej dłoni, uśmiechając się trochę przepraszająco - unosząc rękę do włosów, żeby sprawdzić czy nie ma ich więcej. - Tak, pewnie tak. - wypadło z moich ust, ale trochę się rumienie, a trochę zła jestem że Walterm się słowem nie wziął i nie odezwał nie mówiąc mi wcześniej że z liściem na głowie łażę. Rzuciłam krótkie spojrzenie Walterowi nim Rosemary odezwała się ponownie wypowiadając jakieś słowa, których nie rozumiałam dokładnie. Nazwę chyba, ale nie angielską przynajmniej. Zerknęłam na liść w jej dłoni słuchając padających słów. Dobra wróżba? Zaśmiałabym się ciężko jak to w zwyczaju mają te kobiety co życie już znają aż za dobrze, bo serce je bolało za mocno i nadal, ale to nie byłoby uprzejme wcale. Więc uniosłam wargo w dziękującym uśmiechu - weź się w garść Neala. - Dziękuję. Szczęścia przyda się zawsze trochę. - powiedziałam, na wpół rzeczywiście wdzięczna w drugiej połowie zmieszana trochę.
- Niech będzie - Drozd. - zgodził się Walter, chyba nie myślał nad tym mocniej, a ja oglądając liść nie bardzo przejmowałam się pseudonimem jego własnym, bo chociaż mówiłam sobie, że nie będę to moje myśli i tak zawinęły tam, gdzie nie powinny wędrować. Nie dzisiaj, nie teraz przynajmniej. W milczeniu słuchaliśmy też wyjaśnień, oboje, a ja sama już otwierałam usta, żeby zapewnić że niestosownego języka żadne z nas używać nie będzie, bo jak i po co w ogóle. Lepiej się dało przecież. Poza tym, jakby ciocia usłyszała jak brzydko mówię - i to w radio jeszcze - to by mi usta mydłem wyszorowała, pewna byłam tego całkiem. Odebrałam kubek czując rozpierające się we mnie coraz mocniej podniecenie do tego wszystkiego - no bo przecież, czy mimo wszystkiego co mnie bolało to nie było cudowne trochę? Że tyle ludzi usłyszeć może właśnie mnie? Zerknęłam na Waltera i mimowolnie że wcale nie chciałam bo nadal zła na niego byłam w większości to uśmiechnęłam się, wchodząc za Romy i zajmując miejsce które mi pokazała. Dłońmi poprawiając spódnicę. Wierciłam się zdecydowanie mocniej i bardziej niż on z trudem utrzymując i nerwy i ekscytację. Pokiwałam z entuzjazmem głową. Walter też przytaknął. A jakże byliśmy gotowi. Dajmy tej nadziei i dobrego słowa światu trochę. Ja też własnej miałam trochę. Że się nie wezmę i nie zbłaźnię całkiem. Ale liczyłam, że Rosemary nam pomoże, poprowadzi nas przez te naszą pierwszą rozmowę w stronę taką, żeby było dobrze.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Wspólny kąt [odnośnik]30.08.24 22:57
Nie była to pierwszyzna dla Neali, zapoznała się już wcześniej z zasadami obowiązującymi w Ptasim Radiu, przede wszystkim z tymi, które dotyczyły używanego języka i prezencji słyszanej w odbiorniku. Obawiała się odrobinę o Waltera, choć powtarzała sobie, że te obawy są zupełnie nieuzasadnione - był dobrze wychowanym młodzieńcem, a bliskość Neali na pewno ustawi go do pionu. Wyraziła się też jasno, kiedy mówiła, jak powinni zachowywać się oboje. Reszta należała już tylko do zaufania.
Usadowili się w krzesłach wygodnie; Romy w swoim wysiedzianym, ale obitym miękką poduszką, poczuła się znów jak w starych, dobrze wychodzonych kapciach. Spędzała tutaj większość swojego czasu, Gniazdo było tak naprawdę jej drugim domem, w którym godzinami opowiadała domownikom o wyzwaniach codzienności, grała im najpiękniejsze melodie, witała i żegnała każdego dnia.
Zerknęła po raz ostatni na zegarek, a kiedy wskazówki wskazały pełną godzinę, pokazała Walterowi i Neali trzy palce, z których po sekundzie zrobiły się dwa... potem jeden... i opuściła dłoń.
- Wszystkich słuchaczy witam jeszcze raz serdecznie, choć tym razem w innym towarzystwie. Słońce wita nas już wysoko na niebie, wygląda spomiędzy chmur i zapowiada słońce, sądząc po szarzejących chmurach. Dobra jest to pora więc na chwilę spokoju przy kubku ciepłej herbaty i rozmowie z moimi dzisiejszymi gośćmi - Romy uśmiechnęła się do nich znad mikrofonu, jakby znów chciała dodać im otuchy. - Ptasie Radio odwiedzili dzisiaj Jutrzenka i Drozd, ambitni czarodzieje, na których twarzach, proszę wierzyć mi na słowo, maluje się młodzieńczy pąs, a odwaga unosi podbródek w honorowym geście. - jej głos był lekki i melodyjny, pomiędzy kolejnymi głoskami słychać było jednak skrzący ton zagrzewający ducha do walki, do skupienia, ale i do nadziei na lepsze jutro. - Zmagamy się z trudnościami, które od dawna nawiedzają Anglię, i czasami zapominamy, że przeżywamy taką codzienność w każdym wieku - począwszy od najmłodszych, a skończywszy na starszyźnie. Każdy z nas, mając lat kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt, niesie cegłę, która niedługo odbuduje mur naszej tożsamości, naszego bezpieczeństwa. Dziś więc chciałabym spojrzeć na ten mur oczami dwójki czarodziejów siedzących po drugiej stronie stołu. Wiem, że nie siedzicie z założonymi rękami, wiem również, że pomagacie i działacie tam, gdzie tylko możecie. Opowiedzcie nam, jak wygląda wasz dzień, w którą wyrwę tego muru wkładacie swoją cegłę.
Zachęcająco poruszyła na nich brwiami, sugerując, że to jest właśnie moment, w którym mogą zabrać głos. Zerknęła na Waltera, żeby zaczął pierwszy, jako że w dobrym geście było oddać płci rozpoczęcie rozmowy. Miała jednak nadzieję, że później będą się zwyczajnie wymieniać opiniami, pytaniami, odpowiedziami, wizjami i marzeniami na przyszłość.


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Wspólny kąt [odnośnik]30.09.24 18:45
Trudno było mi opanować pewną dozę podekscytowania na to, co miało dzisiaj nadejść. Wcześniej co prawda bywałam w radio, ale to miała być moja pierwsza prawdziwa i poważna audycja, więc mimowolnie czułam jak krew krąży w moich żyłach odrobinę mocniej, tego chciałam i cieszyłam się, że Brendan pozwolił mi na to mimo wszystko. Chociaż oczywiście przekonać go nie było łatwo - umowa była taka, że jak nie zaniedbam swoich zajęć dodatkowych - a tych zrobiło się całkiem sporo - to mogę też i do Gniazda chodzić, ale ono było nagrodą, nie obowiązkiem i najpierw całą resztą zająć się miałam. Tak więc robiłam, teraz siadając na wskazanym miejscu. Czując jak serce obija mi się w ekscytacji a nogi mimowolnie sama odbijają lekko od podłogi. I to ono też wybijało odliczane na palcach dłoni ostatnie sekundy wskazywane przez Rosemary. Potaknęła głową przy drugiej sekundzie wypuszczając z płuc powietrze.
- Witajcie. - powiedział Walter, krótko i niemal żołniersko przypominając swoim sposobem mówienia czy witania Brendana. Zerknęłam na niego. Zastanawiając się, czy denerwuje się chociaż trochę - albo ekscytuje w ogóle? Trudno było z niego czytać. - Poranki zazwyczaj… - Walter mówił o tym jak poranki spędzał na kursie, czasem przed nim załatwiając jeszcze prośby, które pozostawiają w jego dłoniach znajomi czarodzieje, popołudnia przeważnie w miejscach które potrzebowały odbudowy, albo pomocy i siły mięśni, którą posiadał. Mówił krótko i zwięźle - całkowicie na temat - cóż, nie spodziewałam się po nim niczego innego.
- Dzień Dobry wszystkim! - wypowiedziałam, kiedy Walter zakończył, skinieniem głowy dając mi znać, że więcej powiedzieć nie zamierzał. - Duża część mojego tygodnia zdaje się niemal schematyczna i powtarzalna, jako praktykantka uzdrowicielstwa to właśnie wokół tych umiejętności skupia się większość mojej działalności. - wypowiedziałam czując jak z każdym słowem początkowe onieśmielenie trochę zaczyna znikać. To była po prostu rozmowa, prawda? Właściwie to tak. - Pomagam też chętnie przy zbiórkach i w opiece nad młodszymi, ale tak naprawdę wierzę, że każdy z nas może - tak jak mówiłaś - może pomóc w dogodny dla siebie sposób. W końcu, wszyscy jesteś różni i różne posiadamy umiejętności, czyż nie? - zastanowiłam się retorycznie. - Dla przykładu, nie byłabym wielką pomoc w odbudowaniu budynków, które ucierpiały w katastrofie, ale znów ktoś kto siłę ma w rękach, jak Drozd właśnie idealnie się tam sprawdza. Właściwie, to zmierzam do tego, że wystarczy gotowość do działania - ilość rzeczy do zrobienia nadal jest duża. I chociaż czasem działanie może wydawać się małe, to kiedy spojrzymy na to z perspektywy całości i wspólnoty, możemy osiągnąć coś, czego nie da się osiągnąć w pojedynkę. - podsumowałam, bo właściwie nie chciałam mówić za bardzo tylko o sobie. Chwalić się, czy coś. Niektóre rzeczy robiłam w ramach zadośćuczynienia za błędne decyzje, które podjęłam. Inne z potrzeby serca. Ale w każde wypowiedziane słowo wierzyłam.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Wspólny kąt [odnośnik]03.11.24 23:25
Wiedziała, że to będzie bardzo dynamiczna audycja, co bardzo jej zresztą odpowiadało - charakter i temperament Neali nadawały rozmowie energii, natomiast głos Waltera nieco całość tonował, co sprawiało, że krążyli wokół środka, nie zanudzając przy tym, ani nie zakrzykując wypowiedzianych wcześniej słów. Dopóki opowieść usnuta przez Waltera była świeża, poświęciła mu czas i zadała kilka pytań, na które oczywiście odpowiedział - przez słowa przewijała się powaga, wszak nie rozmawiali o rozrywce, a o wojnie, jej skutkach i rozwiązaniach, które pomóc miały w odbudowie zniszczeń, ale i tutaj, dzięki młodzieńczości, zagościła lekkość wypowiedzi, uśmiech symbolizujący werwę i siłę do pracy.
Gdy nadszedł czas Neali, spojrzenie Romy spojrzało na niej, a kąciki ust rozciągnęły się w uśmiechu - powitała słuchaczy niezwykle energicznie, nie mogłaby spodziewać się po niej mniej piorunującego początku. Kiwała powoli głową na znak, że słucha młodej panienki Weasley, chyba też chcąc jej przekazać, że inni, których aktualnie oczywiście nie widzieli i widzieć też nie mogli, również ją słuchali.
- Wspaniale się was słucha! Każdy z nas odgrywa tu jakąś rolę - mężczyźni niosą siłę, kobiety śpiew, parafrazując znane powiedzenie. Jednak ciekawi mnie - czy to, co dzieje się wokół nas, wokół ciebie, Jutrzenko, wyrwało was z miejsc, w jakich się znajdowaliście? Jak czułaś się, Jutrzenko, z godzeniem starej normalności z nową? Jak przyszło ci zaadaptować się w tak trudnym czasie? - pytała z wyczuwalną, szczerą troską. Ten temat interesował ją ze względów dziennikarskich, ale przede wszystkim martwiła się o tych, których życie ledwo się przecież zaczęło, a już musieli układać je nie pod swoje plany i marzenia, a pod dyktando władzy, której wojenny podarek musiał zostać przyjęty i rozpakowany wbrew woli wszystkich pozostałych. - Jutrzenka ma ogromną rację w tym, co mówi. Nieważne, w jakim jesteśmy wieku, jakimi jesteśmy czarodziejami, każdy z nas może dać coś od siebie. Pamiętajmy, że punkty stacjonujące w naszych hrabstwach wciąż są aktywne i działają do godzin wczesnowieczornych. Można tam zanieść ubrania, koce, odkładające się gdzieś na strychu poszewki, pościele, zabawki. Jeśli chodzi o produkty żywnościowe, to oczywiście wciąż do tego gorąco zachęcam, ale dzielmy się wszystkim ze zdrowym rozsądkiem - nadchodzi zima i wciąż nie mamy informacji o dostawach, które mają dotrzeć do Plymouth, więc rozporządzajmy swoimi zapasami tak, by każdy miał co jeść. Hojność to wspaniała cecha, ale dziś cenniejsze są umiar i rozsądek. Wracając do naszej rozmowy - odchrząknęła łagodnie, lekko odchylając się od mikrofonu, i za chwilę usiadła znów we wcześniejszej pozycji, dłonie splatając na biurku. - Jutrzenka opowiadała o swojej praktyce uzdrowicielskiej - proszę, opowiedz nam o tym coś więcej. Od zawsze miałaś na to plany? Nauki, jakie pobierałaś, były ukierunkowane na uzdrowicielstwo?


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Wspólny kąt [odnośnik]13.11.24 21:19
Trudno było mi się przyzwyczaić jakoś do końca do tego rozmawiania, a jednocześnie samo mówienie było dla mnie naturalne całkiem. W końcu, jak to ciocia nie raz mawiała - strasznie paplałam. Teraz starałam się za bardzo nie odchodzić od tematów które Romy poruszała pozostając względnie na nich. No, przynajmniej próbowałam, co nie? W każdym razie miałam nadzieję, że słuchać w ogóle tego się dało. Ale siedząca na przeciw mnie prowadząca nie miała jakiejś przerażonej miny - a my chyba wyciszonych mikrofonów. Cóż, nawet jeśli to rozmowa sama w sobie nie była najgorsza. Uniosłam kąciki ust, kiedy powiedziała że cudowanie się nas słucha z przyjemnością odbierając ten komplement i bez sprzeciwu - głos akurat, przyjemny miałam podobno nawet. Potaknęłam głową z przejęciem - bo taka prawda była każdy swoją rolę miał.
- Miałam duże szczęście. - odpowiedziałam na zadane pytanie. Bo wierzyłam, że tak właśnie było. - Zdaje sobie z tego sprawę całkowicie. Zmiany przyszły - nieproszone całkiem i wiem, że w jednych uderzyły mocniej niż w innych. Codzienność jest… inna. Coś czego nawet nie podejrzewaliśmy stało się naszą rzeczywistością. Strata dotknęła prawie wszystkich. Ale głęboko wierzę, że ci którzy o pomoc proszą, otrzymają ją tutaj w sercu wszystkiego. Tak długo jesteśmy silni i możemy sobie dać radę z tą rzeczywistością, jak długo działamy razem. - powiedziałam spoglądając na Waltera, który przytaknął mi głową i dodał kilka własnych słów. Uśmiechnęłam się odrobinę wracając tęczówkami do Romy. Zadowolona - a jakże - bo miałam rację. Czasem się udawało nawet mnie ją mieć. Padające pytanie sprawiło ze zdziwiłam się trochę, uniosłam brwi a potem zaśmiałam serdecznie ale nie za długo.
- Przepraszam. - powiedziałam od razu. - Właściwie to ani trochę. - przyznałam kręcąc odrobinę głową. - Jeszcze kilka lat temu myślałam, że będę robić inne rzeczy. Uczyłam się też sztuki uzdrawiania, ale głównie dlatego że mogła okazać się kiedyś przydatna. Chciałam pomagać, chociaż nie byłam do końca pewna którym sposobem. Myślałam nawet o kursie aurorskim. - zaśmiałam się ponownie. - Czasem droga jednak, pojawia się nam sama przed sobą. - przyznałam rozciągając usta w uśmiechu. - A odnosząc się do słów które powiedziałaś oddać, można nie tylko rzeczy materialne. Włożony czas i wysiłek - jestem pewna - na pewno będą też mile widziane. - dorzuciłam od siebie gorąco zachęcając. Nie obiecywałam nikomu, że mógł tu znaleźć pracę, ale rąk do niej brakowało nadal. A jeśli ktoś chciał pomóc i nie wiedział jak, mógł po prostu spróbować coś zrobić, nie?


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: Wspólny kąt [odnośnik]Wczoraj o 0:32
Najważniejsze były dla niej dwie rzeczy, jeśli sprawa tyczyła się dwojga młodych ludzi dających w Ptasim Radiu wywiad - kultura wypowiedz i składność tego, co chcieli przekazać. Oczywiście nie oczekiwała od nich nie wiadomo jakiej erudycji, wystarczyło, że prostym językiem, bez niepotrzebnego wodolejstwa czy owijania słów w nad wyraz kwieciste porównania, przekażą słuchaczom swoją historię. Rosemary słuchała uważnie, badała, pilnowała, czytała emocje, choć z perspektywy Neali i Waltera musiała wyglądać zupełnie beztrosko ze swoim łagodnym, ciepłym uśmiechem, który miał motywować do dalszego mówienia, i lekko zaróżowionymi policzkami. Szło im jak dotąd doskonale - nie stwierdziła nadmiernych i przedłużających się niebezpiecznie pauz, żadne z nich nie burczało pod nosem niezrozumiale ani nie posługiwało się ekspresyjną gestykulacją, doprowadzając tym do przypadkowych, ale jakże bolesnych, potrąceń mikrofonów.
- Pięknie i prawdziwie powiedziane - uśmiechnęła się nieco szerzej, choć próbując tym uśmiechem ukryć rodzące się pod powiekami wzruszenia. Wrażliwość młodszego pokolenia wzbudzała w niej ciepło, nadzieję. To wszystko, nad czym pracowało Podziemne Ministerstwo Magii, Cienie, z którymi walczyli czarodzieje i czarownice, obietnica lepszego jutra - to wszystko było dla nich. - W tak trudnych czasach jak te należy sobie pomagać, bo nie wszystkim podobne zmiany przyjdą z taką łatwością. Nasi czarodzieje wciąż walczą i walczyć będą, dopóki z władzy nie zejdzie uzurpator. Dookoła słyszymy obietnice, że niedługo nadejdzie lepsze jutro i musimy wierzyć, że go doczekamy. To nie stanie się samo - każdy z nas dołoży do tego swoją część, każdy musi stanąć na wysokości zadania, byśmy mogli cieszyć się zwycięstwem. Bierzmy przykład z tej oto dwójki młodych czarodziejów, są naszą nadzieją, naszą przyszłością.
Głównym zadaniem Ptasiego Radia było przekazywanie najważniejszych informacji dalej, przez odbiorniki aż do uszu słuchaczy, ale miał też swoją poboczną misję - zarażanie żywą nadzieją, gaszenie lęku słowami, że niedługo pokój znów otoczy Wielka Brytanię ochronnym murem; przekazywanie dalej iskry życia i godne żegnanie tych, którzy oddali za wolność swoje życie. Rozmowa trwała dalej, wskazówki bezustannie brnęły po tarczy zegara, a Romy w ogóle upływu czasu nie czuła. Z uwagą przysłuchiwała się słowom młodszych, ciekawa ich spojrzenia na przyszłość, którą przyszło im rozpoczynać wyjątkowo trudno. Zaciekawiły ją najbardziej słowa o tym, że Neala miała w planach udać się na kurs aurorski - pomyślała, że czasy się zmieniały, bo przecież kiedyś nie było do pomyślenia, żeby kobieta angażowała się w tak trudny, tak niebezpieczny zawód. Chciała zapewne iść w ślady brata. Wcale jej się nie dziwiła. Jak się czuła, kiedy zaginął?
- Los nie zawsze daje nam na tacy to, czego tak bardzo pragnęliśmy, ale okazuje się, że nie zawsze to, co podsuwa, jest czymś złym. Zawód uzdrowiciela zawsze był, jest i będzie w cenie. Dziś jest szanowany i bardzo potrzebny - nauka magii leczniczej nie może być łatwa, domyślam się, że znajomość ludzkiego ciała, jego złożoności i mechanizmów nami rządzących, wymaga ogromu nie tylko samodyscypliny, ale i zapału do nauki. Mogę złożyć tylko na twoje dłonie podziękowania, że posiadając tak ogromny dar empatii zdecydowałaś się dzielić nim z innymi, leczyć ich i pomagać. - uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością.
Następne pytania zadała Walterowi, chciała, żeby i on dołożył swoją część opowieści, której koniec był coraz bliżej. Do Ptasiego Radia ktoś wszedł, Romy doskonale wiedziała, kto. Henry miał ją niedługo zmienić. Jego nierytmiczny chód rozpoznałaby wszędzie.
- Nasza audycja powoli dobiega końca, minęło południe, słońce nieśmiało wygląda zza szarych chmur, z których miał dziś spaść rzęsisty deszcz - zaczęła. - Ale nim ostatecznie pożegnamy się z naszymi gośćmi, zadajmy im ostatnie pytanie - czy jest coś, co chcielibyście przekazać niezdecydowanym czarodziejom i czarownicom, zachęcić ich do wzmocnienia muru nowo budującej się rzeczywistości?


nie każdy żyje sztuką i
snami o wolności
Rosemary Sprout
Rosemary Sprout
Zawód : spikerka radiowa
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
instead of new branches
i might grow
deeper roots
OPCM : 5 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t12268-rosemary-sprout#377422 https://www.morsmordre.net/t12354-pestka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow https://www.morsmordre.net/t12373-szuflada-romy#380862 https://www.morsmordre.net/t12361-rosemary-sprout#379855
Re: Wspólny kąt [odnośnik]Wczoraj o 16:59
Miałam nadzieję, że Romy była zadowolona. I że Brendan albo ciocia nie będą się musieli wstydzić za mnie. Okropną by to sprawą było, gdyby musieli - co nie? I gdybym ja musiała sama. Więcej bym nie pokazała swojej twarzy w Plymouth. Znaczy, tak bym planowała, ale ciocia zmusiłaby mnie żeby tu przyjść. Brendan by pewnie jeszcze dopilnował żebym dotarła. Bo, wiadomo, konsekwencje własnych działań. No, ale, chyba było dobrze, Romy nie krzywiła się w żałości, a nawet uśmiechała do nas. A ja mówiłam - po prostu to co myślałam i czułam właśnie. Myślałam, że więcej stresu mnie to zajmie, ale chyba ten pierwszy minął całkiem a drugi nie pojawiał się za bardzo wcale. Trochę mnie nosiło całą jak to mnie, ale machać nie było ani po co ani gdzie, dlatego dłoń jedną ściskałam o drugą, czasem palcami przesuwając po bransoletce, której nie ściągnęłam mimo wszystko - bo w końcu była swoistego rodzaju obietnicą i nawet jeśli nasze drogi prowadzić dalej nie miały - to miałam być dokładnie tak jak powiedziałam, dokładnie tam gdzie wiedział, że mnie można znaleźć.
Uśmiechnęłam się trochę na to, że pięknie i prawdziwie. Piękniej pewnie dałoby się na pewno - może poematem? Ale od tego Caradog był, a nie ja więc nie próbowałam na poważnie. Czy byłam nadzieją jakąś, nie wiedziałam - ale nie zapytałam i nie podważyłam tych padających słów. Przykładem? Nie bardzo, popełniałam błędów sporo. Ale ciocia mówiła, że błądzić zdarzało się wszystkim. Byle w zgodzie z sercem i potrafiąc przyznać się do porażki.
Cieszyłam się, że mogłam czegoś takiego doświadczyć. W sensie, to na co dzień nie byłaby praca dla mnie. Wolałam pomagać bardziej… doraźnie. Ale słowa i nadzieja w nich też były przecież ważne.
- Oh. - wypadło z moich warg mimowolnie. - Nie trzeba, naprawdę. - powiedziałam, bo te podziękowania takie no, oficjalne były jakieś. Zmilkłam na dłużej kiedy mówił Walter unosząc kubek z herbatą, już trochę zimną bardziej. - Żeby każdy pamiętał że gdyby kiedyś potrzebował pomocy - znalazł się w sytuacji bez wyjścia, problemie z którym sobie nie radzi, urazem który grozi zgonem nawet - jestem pewna że tutaj tą pomoc ją znajdzie. I żebyśmy pamiętali wszyscy, że zgoda buduje. Żyjemy w jednym, wspólnym świecie i choć rodzimy się różni zamiast szukać tego właśnie patrzmy na to, co jednoczy nas razem. - dodałam spoglądając na Romy. - Dziękuję wszystkim co słuchali, naprawdę! - dodałam rozciągając wargi mocniej jeszcze trochę. Próbując nie sposępnieć w zastanowieniu, czy Jim dał radę. Może i dał, tylko po co miałby właściwie…? Prawie uniosłam dłonie, żeby walnąć się w policzki i otrzeźwić, ale powstrzymałam gest. A kiedy skończyliśmy podniosłam się. - I jak? - zapytałam o zadanie. Dobrze, niedobrze, tragedia, że hej?


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Wspólny kąt
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach