Hogwart, 1939
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Kurczoczarne włosy wysmarowane czymś tłustym obijają światło niegasnących świec zawieszonych ponad głowami dwóch chłopców . Jeden z nich, właściciel czarnej i błyszczącej fryzury, stoi i śmieje się w głos, podczas kiedy drugi podnieść się nie może z ziemi. Co nie spróbuje, to zaraz bęc! i znów pada na kolana. Nieporadna ciamajda ma na sobie stój z herbem Krukonów, zaś stojący nonszalancko oparty o kamienną ścianę chłopak dumnie prezentuje barwy Slytherinu. Jest w pół do trzeciej i cała szkoła pognała oglądać mecz. Cała? Właśnie nie cała, bo taki Deimos, lat piętnaście - nie poszedł. I taki bezimienny Krukon, lat: dwanaście albo trzynaście, ciężko stwierdzić bo jest okrąglutki, też. Zajęty zabawą z dzieciakiem Carrow, nie zorientował się, że ktoś idzie w jego kierunku. Nie musiał zaraz się bać, gdyż nie były to kroki profesorskie, ale faktem było, że nie był czujny. Kiedy machał różdżką i mówił "No szlamo, powtórz, bo nie słyszałem?", a przy każdym kolejnym machnięciem chłopak na kolanach mamrotał pod nosem i stękał, że go boli i że przeprasza, że nie zszedł mu z drogi, Deimos czuł siłę. Kroki usłyszał w ostatniej chwili, zaraz chowa różdżkę do rękawa i podciąga za kołnierz grubasa z Ravelnclaw. A z ciemności korytarzy kto się wyłania?
Kurczoczarne włosy wysmarowane czymś tłustym obijają światło niegasnących świec zawieszonych ponad głowami dwóch chłopców . Jeden z nich, właściciel czarnej i błyszczącej fryzury, stoi i śmieje się w głos, podczas kiedy drugi podnieść się nie może z ziemi. Co nie spróbuje, to zaraz bęc! i znów pada na kolana. Nieporadna ciamajda ma na sobie stój z herbem Krukonów, zaś stojący nonszalancko oparty o kamienną ścianę chłopak dumnie prezentuje barwy Slytherinu. Jest w pół do trzeciej i cała szkoła pognała oglądać mecz. Cała? Właśnie nie cała, bo taki Deimos, lat piętnaście - nie poszedł. I taki bezimienny Krukon, lat: dwanaście albo trzynaście, ciężko stwierdzić bo jest okrąglutki, też. Zajęty zabawą z dzieciakiem Carrow, nie zorientował się, że ktoś idzie w jego kierunku. Nie musiał zaraz się bać, gdyż nie były to kroki profesorskie, ale faktem było, że nie był czujny. Kiedy machał różdżką i mówił "No szlamo, powtórz, bo nie słyszałem?", a przy każdym kolejnym machnięciem chłopak na kolanach mamrotał pod nosem i stękał, że go boli i że przeprasza, że nie zszedł mu z drogi, Deimos czuł siłę. Kroki usłyszał w ostatniej chwili, zaraz chowa różdżkę do rękawa i podciąga za kołnierz grubasa z Ravelnclaw. A z ciemności korytarzy kto się wyłania?
I stało się. Czułam to doskonale, to uczucie, wrażenie, że tonę, że nie mam gruntu pod nogami, że nie mogę stąd odlecieć, bo me skrzydła już nie istnieją, gdyż zostały jednym precyzyjnym gestem odcięte. Piękna, profesjonalna robota zawodowca, który stał sobie od tak, jak zwykle, dostojnie i niesamowicie przystojnie, po wypowiedzeniu tego jednego zdania. Ja również stałam, całą sobą skupiając się na tym, by nie dać po sobie niczego poznać, ani jednego cienia zazdrości, ani jednej oznaki smutku, żalu, strachu.
– W takim bądź razie nasza dalsza dyskusja na temat balu jest zbędna – zauważyłam niby to pogodnie, uśmiechając się szeroko i próbując wcisnąć sobie kit, że żadna inna dziewczyna się dla niego nie liczy tak bardzo jak ja... Przecież czułam jeszcze chwilę temu tę zazdrość, widziałam to coś w jego oczach, gestach, za tą kurtyną tego, co wypada, a czego nie. Deimos Carrow zakochany w Cynce gdzieś tam był i nie chciał wyjść, powiedzieć mi czy coś... Skrywał się i zapraszał inne na bale, inne miał obracać na parkietach, inne całować po kątach...
Miałam mecz. Ravenclaw przeciwko Gryffindorowi. Musieliśmy skopać im tyłki! Musiałam zainteresować się tym, a nie jakimiś jednorazowymi znajomościami Carrowa. Ja nieprzerwanie byłam jego najbliższą przyjaciółką, piszącą mu z dobroci serca wypracowania, otrzymującą od niego kakao i inne drobiazgi... To się liczyło.
Mój humor wraca przywołany przez naiwność, otaczającą moje serduszko. Mój Ślizgon miał kibicować mi podczas meczu! Czy liczyło się coś więcej? Szczęście w jego postaci i te plagi Slytherinu miały być ze mną i z moją drużyną. I to, jak powiedział Powodzenia, Cynko... Czyż to nie brzmiało pięknie, tak milutko i cieplutko?
– Dziękuję! – Ukłoniłam się w podskokach mojemu Ślizgonowi, po czym odwróciłam się i zniknęłam za zakrętem korytarza.
– W takim bądź razie nasza dalsza dyskusja na temat balu jest zbędna – zauważyłam niby to pogodnie, uśmiechając się szeroko i próbując wcisnąć sobie kit, że żadna inna dziewczyna się dla niego nie liczy tak bardzo jak ja... Przecież czułam jeszcze chwilę temu tę zazdrość, widziałam to coś w jego oczach, gestach, za tą kurtyną tego, co wypada, a czego nie. Deimos Carrow zakochany w Cynce gdzieś tam był i nie chciał wyjść, powiedzieć mi czy coś... Skrywał się i zapraszał inne na bale, inne miał obracać na parkietach, inne całować po kątach...
Miałam mecz. Ravenclaw przeciwko Gryffindorowi. Musieliśmy skopać im tyłki! Musiałam zainteresować się tym, a nie jakimiś jednorazowymi znajomościami Carrowa. Ja nieprzerwanie byłam jego najbliższą przyjaciółką, piszącą mu z dobroci serca wypracowania, otrzymującą od niego kakao i inne drobiazgi... To się liczyło.
Mój humor wraca przywołany przez naiwność, otaczającą moje serduszko. Mój Ślizgon miał kibicować mi podczas meczu! Czy liczyło się coś więcej? Szczęście w jego postaci i te plagi Slytherinu miały być ze mną i z moją drużyną. I to, jak powiedział Powodzenia, Cynko... Czyż to nie brzmiało pięknie, tak milutko i cieplutko?
– Dziękuję! – Ukłoniłam się w podskokach mojemu Ślizgonowi, po czym odwróciłam się i zniknęłam za zakrętem korytarza.
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Hogwart, 1939
Szybka odpowiedź