Cynthia Skamander
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 211
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 170 - 189 |
71-80% | brak | -10 | 149 - 169 |
61-70% | brak | -15 | 128 - 148 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 107 - 127 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 86 - 106 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 65 - 85 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 44 - 64 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 43 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Nazwa
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Nazwa 1
(pole opcjonalne - możesz je usunać)
Nazwa 2
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
16 stycznia | Thalia | Gabinet
Nie była to najbardziej przyjemna część witania nowego roku, jednak stanowczo należała do obowiązkowych - Cynthia nie mogła sobie pozwolić na to, aby zwlekać i pozwolić sobie na zaległości w dokumentach Zajazdu. Kilka dni podobnego opuszczenia się w regularności i sumienności mogło się przecież skończyć katastrofą! Chociaż z pewnością była to swoista przesada w słowach, bo co najwyżej mogło to ułatwić przedostanie się błędu w dokumentacjach i kilkudniowych zmartwień czy opóźnień, kiedy to wszystko wymagałoby naprawy i ponownego przeglądania zapisków, jednak dla kobiety która poświęciła prawie całe życie na zajmowanie się tym miejscem było to bardziej niż ważne.
17 stycznia | Havelock | Wejście główne
Zapachy jak zwykle były piękna w Zajeździe. Do tego gwar - nie było nic, co cieszyło Cynthię bardziej niż ten gwar gości i wizytujących, niż ich śmiechy i głośne rozmowy, bo chociaż wojna trwała i zima wcale nie była najłaskawsza, cieszyła się, że czarodzieje wciąż mieli w sobie tę drobną iskrę radości, która ich rozpalała. Doceniała ją i chciała dbać, aby nie zgasła, tworząc dla innych przestrzeń, w której mogliby się odprężyć i uspokoić, nie martwić tak bardzo brzydką codziennością. Nawet mimo chłodu, nawet mimo wieści, które docierały do nich z głębi kraju.
18 stycznia | Jenny | Piknik w lesie
To co miało miejsce tak nieopodal z pewnością nie wpływało pozytywnie na własne strachy Cynthii. Obawiała się wojny, tego jaki to wszystko miał skutek na ludzi obcych i tych bardziej jej znajomych. Jak mogła się nie przejmować, kiedy ciężko było przewidzieć co przyniesie im wszystkim przyszłość? Kiedy nie można było zaplanować czegoś, założyć gdzie będzie bezpiecznie? I jak długo zanim front przyjdzie pod próg drzwi? Jej rodzina nie była bezpieczna, ale tak naprawdę czyja była? Wszystko było tak niepewne, tak przerażające… Kto wiedział co mogło się wydarzyć, kiedy szło się lasem?
27 stycznia | Narcissa | Zajazd „Pod Gruszą”
Zawsze wstawała pierwsza i kładła się spać ostatnia, musząc zadbać o to, aby w zajeździe było przygotowane wszystko jak należy. Chociaż naturalnie, że w ciągu dnia pracy znajdywała moment na odpoczynek - choć aktualnie przez panującą zimę stulecia, wcale nie było tak dużo pracy. Mieli kilku zatrzymujących się na stałe czarodziejów w zajeździe, ale turystów i innych podróżnych już wiele mniej. Nic dziwnego, że kiedy tylko drzwi do zajazdu się otworzyły, kobieta od razu zwróciła uwagę na otwierające się drzwi i wyraźnie zmarzniętego wędrowca.
1 lutego | Mare | Gabinet
W czasie przygotowań do Imbolc ludzie jakby ożyli, stanowczo chętnie opuszczając domy pomimo zimowej zawieruchy i spotykając się w zajeździe. A nie było niczego, co bardziej radowałoby serce Cynthii niż gwar w tym miejscu, któremu całkiem się oddawała. Serwowała ciastka, gulasz, coś do picia - to co tylko każdy z klienteli sobie zażyczył, choć wciąż lokal wcale nie wydawał się być tak pełny. A przynajmniej nie w takim pojmowaniu bycia pełnym, do którego przyzwyczaiła się kobieta przez lata pomagania, a później prowadzenia Pod Gruszą.
3 lutego | Stevie | Stół jadalniany
Po kuchni roznosiły się zapachy prażonych migdałów przygotowywanych właśnie na rzecz dodatku do gryczanych ciasteczek. Zaraz obok bulgotała na małym ogniu potrawka warzywna z dodatkiem gołębiego mięsa, a w piekarniku powoli dochodziły umyte i dobrze doprawione ziemniaki. Mimo, że dzisiejszy dzień w zajeździe był spokojny, wciąż byli tutaj ludzie, których trzeba było nakarmić. Zarówno domownikow, kilku pracowników jak i tych niewielu gości - a nikt nigdy nie wiedział czy ktoś nie wystąpi po odrobinę słodkości albo rzeczywiście na obiad. Trzeba było przecież wszystko przygotować w odpowiednio takiej ilości, aby dla nikogo nie zabrakło - bo przecież lepiej było, aby zostały resztki i można się cieszyć potrawą kolejny raz, niż żeby ktoś miał pozostać o pustym żołądku.
13 lutego | Henrietta | Sypialnia Cynthii
Trzynasty lutego wcale nie zapowiadał się źle - a przynajmniej nie gorzej niż reszta miesiąca. Mimo pochmurnej pogody na zewnątrz, Cynthia zawsze była pierwsza do wstawania i budzenia się, do wychodzenia na zewnątrz i zajmowania się pracą. Musiała w końcu przygotować śniadania dla wszystkich, którzy znajdywali się w zajeździe wynajmując pokoje, dla stałych domowników czy innych pracowników - a później musiała obejść tereny, które do nich należały, sprawdzić czy wszyscy z pracowników się pojawili czy trzeba się z nimi skontaktować, a w końcu znaleźć za nich szybkie zastępstwo lub samemu wykonać pracę. Do tego trzeba było zająć się sprawdzeniem spiżarni - które produkty trzeba było czym prędzej zużyć, które świetnie nadawały się do postania jeszcze przez jakiś czas.
18 lutego | Jayden | Gabinet
W zajeździe jeszcze nie było tak wielu gości w związku z urodzinami - wszyscy dopiero zaczynali przybywać na miejsce, a Cynthia jak dobra gospodyni starała się zadbać o każdy element przyjęcia, a że miała dość spore doświadczenie w podobnego typu przedsięwzięciach, wcale nie stanowiło to problemu. Od rana kończyło potrawy, przygotowała salę, która przecież widziała jeszcze większe tabuny ludzi niż ten tłum, którego z Thalią się miały spodziewać.
16 marca | Castor | Główne wejście
Śniegi już topniały, zima nie była już tak uciążliwa. Cynthia miała nadzieję, że wiosna zacznie się piękną pogodą, że plony powoli zaczną kiełkować, a podwórko zielenić - że wszystko będzie w porządku. Ludzie również jakby zaczynali się budzić z zimowego snu, wychodząc coraz częściej i chętniej, również wizytując w zajeździe. Po tym wszystko co złe, miała szczerą nadzieję, że będzie choć odrobinę lepiej i że wiosna nie przyniesie znów krwawych wieści.
love makes you happy in a house where
love is made
love is made
Cynthia Skamander
Szybka odpowiedź