Olivia Wayne
Nazwisko matki: Rogers
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Archiwistka Ministerstwa/ szpieg MACUSA
Wzrost: 165
Waga: 55
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: Zawsze pomalowane paznokcie, na jej palcach zawsze widnieje kilka delikatnych pierścionków. Zawsze ma na szyi swój talizman w formie wisiorka na długim łańcuszku, ukryty pod ubraniem.
14 cali Osika Łuska smoka
Ilvermory, Wampus
Kruk
Na wpół spalone ciało przyjaciela wciągające ją w ognisty krąg
Kadzidła babuszki Marie
Ona jako dyrektor Centrum Informacji Magicznej
Poszerzanie swojej wiedzy, okazyjne czytanie magazynów dla pań
nie kibicuje
Spacery, czasami bieganie
Jazz
Georgia Fowler
Kiedy państwo Rogers wyjechali do Stanów, Naomi miała zaledwie 5 lat. Brytyjczycy szukali nowych perspektyw na życie i postanowili je znaleźć za oceanem. Trafili do Nowego Yorku i tam też się osiedlili, a z czasem oboje znaleźli prace, które dawały im satysfakcje i stabilizacje. Rogersowie byli rodziną czarodziei czystej krwi, którzy podczas mieszkania w Anglii doświadczyli wielu nieprzyjemności ze strony mugoli. Co za tym idzie nie specjalnie pałali oni do nich sympatią. Nie podobała im się polityka mieszania czarodziejskiej krwi z mugolami, dlatego też wyjazd do kraju, w którym kontakt z mugolami był zakazany wydał im się bardzo sensowny.
Ich jedyna córka w wieku 11 lat rozpoczęła swoją naukę w Ilvermory, amerykańskiej szkole magii. To właśnie tam Naomi poznała Joseph’a O’Brien’a, młodego czarodzieja pochodzącego z rodziny o wieloletnich tradycjach. Przodek Joseph’a był członkiem pierwszej dwunastki aurorów powołanych przez prezydenta Josiah’a Jackson’a. Joseph również chciał iść śladami przodka oraz każdego potomka rodziny O’Brien.
Naomi i Joseph pobrali się w 1920 roku i zamieszkali w rodzinnym mieście mężczyzny, w Nowym Orleanie. Naomi jako utalentowana uzdrowicielka pracowała w miejscowym magicznym szpitalu, a jej mąż tak jak sobie założył, jako auror w Nowo Orleańskiej jednostce.
Cztery lata po ślubie na świat przyszła ich córka, mała Saytana.
Dziewczynka od najmłodszych lat wykazywała się dużą ciekawością i chęcią nauki. Była oczkiem w głowie rodziców i dziadków, jak również okolicznych sąsiadów. O’Brienowie mieszkali w Dzielnicy Francuskiej, na Royal Street, raptem przecznicę od głównej ulicy dzielnicy, gdzie różne „wróżki” przyjmowały petentów, a życie nocne toczyło się w najlepsze, oczywiście dla czarodziejów, niemagiczni musieli chylić czoła przed nałożoną na nich prohibicją. Satya miała więc od zawsze dostęp do wszystkiego co ciekawe. Od najmłodszych lat fascynowało ją wróżbiarstwo. Wiele czarownic dzięki swoim umiejętnością wróżbiarskim prowadziło swoje małe „sklepiki”, w których uprawiały swoją sztukę. Niemagiczni nazywali to Voodoo, nie mając naturalnie bladego pojęcia czym tak naprawdę jest Voodoo. Saytana jednak uwielbiała wszystko co było związane z wróżbiarstwem i duchami. Nie raz siedziała w kącie kiedy Marie Le Moyne, nazywana przez nią pieszczotliwie babuszką Marie, odprawiała swoje rytuały. Śmiała się cicho patrząc na tych wszystkich niemagicznych, którzy nie mieli zielonego pojęcia co się działo. Mało O’Brien wyobrażała sobie, że kiedyś też zostanie wielką wieszczką, tak jak babuszka Marie. Jej fascynacja duchami jednak nie przyniosła nic dobrego. Niedaleko bagien, które znajdowały się na terenie miasta stał stary, od lat opuszczony dom. Krążyło wiele opowieści i plotek, że dom jest nawiedzony, że doszło w nim do okropnych zbrodni, że ostatnim właścicielem był czarnoksiężnik, który dopuścił się okropnych uczynków. Dziesięcioletnia Satya wraz z najlepszym przyjacielem postanowili się tam wybrać. Byli zafascynowana duchami i wszystkim tym co je otaczało i choć opanował ich strach kiedy tylko zbliżyli się do posiadłości, ale weszli do środka. Początkowo nic się nie działo, w domu panowała cisza, było pełno kurzu, powietrze było ciężkie prawie nie było mebli, bo zostały rozkradzione przez ludzi. Byli przerażeni, ale ciekawość wygrała, a nogi poprowadziły ich do piwnicy. To właśnie tam znaleźli pomieszczenie, w którym były porozrzucane różne przedmioty. Umówili się wcześniej, że dla bezpieczeństwa nie będą niczego dotykać, ale byli tylko dziećmi. Przyjaciel Satyi zaczął przeglądać wszystko co tylko napotkał, kiedy dziewczyna zaglądała do innych pomieszczeń. Byli zawiedzeni, że nie spotkali żadnych duchów, o których tak wiele słyszeli od innych, przecież po to tam poszli. Mieli już wychodzi z zamiarem powrotu do domu, kiedy na parterze kolega dziewczyny chwycił jeszcze jeden z przedmiotów, który go zaciekawił. Była to kryształowa karafka, która stała jak gdyby nigdy nic na komodzie. Nikt nie spodziewał się tego co wydarzyło się potem. Gdy tylko chłopiec dotknął karafki wybuchł ogromy pożar. Ogień pochłonął wszystko w około nich, odgrodził ich od siebie. Chłopak utknął w centrum domu, kiedy Satya miała zaledwie dwa metry do drzwi wyjściowych. Chciała jakoś mu pomóc, coś zrobić, ale przerażona tym wszystkim, widząc jak ogień powoli się do niej zbliża, a ubrania jej przyjaciel zajęły się ogniem, słysząc jego wrzask bólu, spanikowała i uciekła z domu, zostawiając chłopca na pewną śmierć.
Satyana bardzo to przeżyła i obwiniała się za to, że namówiła przyjaciela do wejścia do tego domu. Nawiedzały ją koszmary, w których martwy chłopak pod postacią na wpół spalonego ciała przychodzi po nią, a następnie wciągają w ognisty krąg. Była nimi tak przerażona, że nie potrafiła nie spać kilka dni byleby nie musieć znów wracać do tego koszmaru.
Po tych wydarzeniach przez pewien czas Satyaną zajmowała się Marie Le Moyne, która okazała się być wnuczką Marie Laveau, wielkiej wróżbitki, która miała w garści cały Nowy Orlean. Marie odziedziczyła po babce umiejętności magiczne jako jedyna ze swojego pokolenia kontynuując jej dzieło. Wiedziała więc jak zająć się dziewczynką, domyślała się, że wyrzuty sumienia będą ją nawiedzać, a przez to koszmary nie zniknął. Stworzyła więc dla niej specjalny talizman, który ma za zadanie odpędzać koszmary, by mogła normalnie funkcjonować. Jednocześnie dziewczyna była pod opieką magipsychiatrów, którzy dzięki swoim umiejętnością i samego faktu, że Satyana z nimi współpracowała, sprawili, że uporała się ze swoją traumą związaną z pożarem i śmierciom przyjaciela.
Wszystkie te wydarzenia sprawiły jednak, że Satyana nie tylko zaprzestała się interesować wróżbiarstwem i duchami. Od tamtej pory obchodziła to wszystko szerokim łukiem, zajmując głowę innymi rzeczami. Skupiła się teraz na odpowiednim przygotowaniu się do życia szkolnego, które miało się rozpocząć za niecały rok. Szkoła stawiała przed nią nowe wyzwania, jak również otwierała wiele nowych ścieżek. Gdy jej stopa stanęła na środku sali, po chwili odezwał się Wampus, rycząc głośno i dziewczyna skierowała się do niego. Od teraz to pod jego patronatem miała spędzić kolejne siedem lat.
Jej ulubionymi przedmiotami zdecydowanie stały się uroki i obrona przed czarną magią. Przede wszystkim skupiała się na tych przedmiotach, ponieważ postanowiła sobie, że skoro doprowadziła do śmierci czterech niewinnych osób, to zrobi wszystko co w jej mocy by ochronić jak najwięcej. W ten też sposób tradycja i dziedzictwo O’Brienów została podtrzymana. Transmutacja również całkiem nieźle jej podpasowała, miała z tego przedmiotu dobre oceny. Choć kiedyś wiązała swoją przyszłość z wróżbiarstwem, teraz obchodziła to szerokim łukiem, poświęciła za to trochę czasu na astronomię. Co prawda nie przewidywała aby miało jej się to przydać w przyszłości, bardziej kierowała się ciekawością. Babuszka Marie zawsze jej powtarzała, że ze znaków na niebie można dużo wyczytać. Satya lubiła patrzeć na rozgwieżdżone niebo, było w tym coś uspokajającego. Chciała więc mieć chociaż podstawową wiedzę.
Satya w szkole raczej stroniła od ludzi. Nie chciała by coś się komuś stało z jej powodu. Wolała trzymać się na uboczu i obserwować, a to szło jej naprawdę dobrze. Wiedziała, że jeśli chce być aurorem musi w sobie wyrobić pewne nawyki aby potem stały się dla niej normą. Z jednej strony odczuwała samotność, a brak znajomych powodował, że coraz bardziej zamykała się w sobie, ale z drugiej z każdym dniem potrafiła dostrzec więcej. Może nie potrafiła jeszcze w pełni stwierdzić kiedy ktoś kłamie, ale szczerze wierzyła, że z czasem będzie to umiała. Spędzała również sporo czasu w bibliotece zagłębiając się w lekturach traktujących o zachowaniach ludzi oraz o sposobach prowadzenia śledztw przez znanych aurorów.
Szkołę ukończyła z dobrymi wynikami. Wiedziała co musi osiągnąć, jakie wyniki uzyskać by dostać się na kurs aurorski i takie też uzyskała bez najmniejszego problemu. Zaraz po szkole złożyła odpowiednie papiery i czekała przez ten czas nie osiadła jednak na laurach, to nie było w jej stylu. Cały czas poddawała się treningowi oraz dużo czytała.
Jej aplikacja na kurs aurorski została pozytywnie rozpatrzona i już niedługo potem go rozpoczęła. Był to kolejny okres ciężkiej pracy w jej życiu. Nie było to jednak dla niej żaden problem. Satyana lubiła ciężką pracę, lubiła być w ciągłym biegu, ciągle coś robić. Stagnacja ją nudziła. Wiele czasu poświęciła na naukę, godziny spędzone nad książkami i na treningach nie poszły na marne. Nauczyła się wielu przydatnych rzeczy, poszerzyła swoją wiedzę wiedząc, że z pewnością nie raz jej się przyda w pracy.
Jednocześnie podczas kursu powoli zaczęła się bardziej otwierać na ludzi. Dotarło do niej, że nie może przez całe życie być sama. Owszem, nadal obwiniała się za śmierć przyjaciela, ale nie mogła pozwolić aby poczucie winy zaważyło nad jej życiem towarzyskim. Małymi kroczkami znów stała się pogodną i towarzyską osobą, taką jaką była przed wypadkiem. Miało to duży wpływ na jej samopoczucie, dodawało energii do nauki, do samodoskonalenia się.
Kurs ukończyła z najlepszymi wynikami w swoim roczniku, co pozwoliło jej wybrać jednostkę, w której miała służyć. Naturalnie wybrała Nowy Orlean, to był jej dom, tu miała rodzinę. Na początku dostawała raczej małe sprawy, które miały ją wdrożyć w prace, przełożeni często też zawalali ją papierkową robotą. Nie koniecznie jej to odpowiadało, ale wiedziała doskonale, że nikt nie da żółtodziobowi poważnej sprawy. Takowa pojawiła się dopiero po trzech latach, kompletnie przypadkowo.
Pewnego wieczoru siedziała ze znajomymi w pubie „U Pitts’a”. niemagiczni świętowali na ulicach Mardi Gras, Nowy Orlean żył swoim codziennym życiem. Podczas czekania na swojego drinka przy barze zauważyła Cormac’a, jednego z aurorów ze swojego oddziału. Pewnie nie przejmowałaby się nim, gdyby nie fakt, że po cichu do niego wzdychała. Niestety jeśli chodziło o stosunki damsko-męskie to totalnie nie miała doświadczenia. Podczas szkolenia spotykała się z takim jednym, ale nie koniecznie im wyszło. Obserwowała go przez moment, bo gobliński barman zdecydowanie się nie śpieszył, i już miała wrócić do swojego stolika kiedy coś zaczynało jej nie grać. Cormac zachowywał się podejrzanie, rozglądał się, był zdenerwowany, pocił się. Wiedziała, że aktualnie nie prowadził żadnej sprawy, ani nikogo nie śledził, zresztą Cormac był z reguły ostoją spokoju. W pewnym momencie mężczyzna wstał i wyszedł pośpiesznie, a Satya kierowana instynktem ruszyła za nim. Wykorzystując wszystko to co dał jej kurs i trzyletnie doświadczenie bez problemu udało jej się go śledzić. Zatrzymała się dopiero trzy ulice dalej, gdzie Cormac spotkał się z Normanem Alcovem, przywódcą lokalnej grupy handlującej zakazanymi używkami na dużą skalę. O’Brien doskonale wiedziała, że nad tą sprawą pracuje ktoś inny, więc dodatkowo zdziwienie było większe. Kobieta już po chwili była świadkiem jak jej kolega przekazuje przestępcy teczkę z jakimiś dokumentami. Jej mózg działał na najwyższych obrotach, zaczął łączyć ze sobą fakty. Ostatnimi czasy jakimś cudem przemytnicy unikali zastawionych na nich pułapek, a handlarze używek jakby zaszyli się pod ziemią i nie mogli ich znaleźć. Udawało im się to ponieważ mieli informacje z pierwszej ręki.
Na początku Satyana chciała od razu skierować się do swojego przełożonego, jednak w porę dotarło do niej, że bez dowodów nikt jej nie uwierzy. Wiedziała, że musi zebrać niezbite dowody na to, że Cormac jest kretem. Swoim odkryciem nie podzieliła się z nikim. Pracowała sama, wykonując swoje codziennie obowiązki jednocześnie prowadząc swoje śledztwo. Zajęło jej to rok. Rok zbierała informacje, śledziła odpowiednie osoby oraz przesłuchiwała informatorów. Po roku złożyła na biurku szefa całą teczkę z dowodami na to, że mają w oddziale przeciek. Początkowo jej przełożony był sceptycznie nastawiony jednak po przejrzeniu dostarczonych dokumentów nie miał już wątpliwości. To była duża akcja, wiele osób zostało aresztowanych i skazanych, a Satyana w końcu zyskała szacunek w pracy. Zaczęła dostawać coraz to poważniejsze zadania, aż po trzech latach została przeniesiona do wydziału w Nowym Yorku gdzie miała rozpocząć pracę w wydziale wewnętrznym biura aurorów. Choć nie za bardzo chciała się wyprowadzać z rodzinnego miasta, to fakt, że jej ciężka praca została doceniona oraz dalsza możliwość rozwoju szybko zastąpiły uczucie tęsknoty. Praca w wydziale wewnętrznym pomogła jej rozwinąć w sobie umiejętności perswazji, która z każdym kolejnym przesłuchanym funkcjonariuszem czy zdrajcą stawały się coraz lepsze. I tutaj jej praca została doceniona, gdyż po dwóch latach pracy w wydziale dostała propozycję przeniesienia się do Centrum Informacji Magicznej. Była to głęboko zakonspirowana instytucja, która zbierała informacje dotyczące innych krajów, ich sytuacji politycznych oraz nastrojów społecznych, a potem wykorzystywała je dla zapewnienia bezpieczeństwa Stanom Zjednoczonym. O’Brien naturalnie przyjęła propozycje, a następnie przystąpiła do ciężkiego rocznego szkolenia, który miał ją przygotować do dalszej pracy. Podczas szkolenia była wystawiana na duży stres, przełożeni sprawdzali jak radzi sobie w sytuacjach patowych, czy potrafi zachować zimną krew. Kobieta wyzbyła się empatii względem celu, polegała jedynie na empatii poznawczej. Dokładnie zapoznała się z zagadnieniami psychologicznymi, jeszcze bardziej w ten sposób poszerzając swoją wiedzę na temat ludzkiego umysłu. Potrafiła tylko za pomocą mimiki czy ruchów poznać czy ktoś kłamie, sama również opanowała kłamanie do perfekcji. Dzięki szkoleniu również poznała moc swojego ciała, a co za tym idzie nauczyła się wykorzystywać swoje atuty do osiągania wyznaczonego celu. Satya wykazywała się również dużym skupieniem na misji i, co było najbardziej niezbędne w tej pracy, poczuciem obowiązku obrony swojego kraju przed zagrożeniem. Ukończyła szkolenie w 1956 roku i wtedy rozpoczęła przygotowania do swojego zadania. Miała udać się do Wielkiej Brytanii gdzie urzędował już agent pod przykrywką od wielu lat. Niestety jego efektywność ostatnimi czasy bardzo spadła i zadaniem Satyany miało być dowiedzenie się co się z nim dzieje, dlaczego jego raporty od jakiegoś czasu nie wnosiły nic nowego. Naturalnie musiała wcielić się w kogoś innego. Satyana miała stać się Olivią Wayne, kobietą, która odpowiadała jej wiekiem, wzrostem i urodą. Oryginalna panna Wayne pochodząca z linii czystokrwistych czarodziejów, nie miała bliskiej rodziny. Jej rodzice zginęli lata wcześniej podczas wojny niemagicznych, a sama Olivia nigdy nie wyszła za mąż. Jej życie towarzyskie również nie było specjalnie owocne. Była zwykłą kobietą, szarą obywatelką, która zniknęła z powierzchni ziemi krótko po pożarze w Ministerstwie Magii w 56’ roku. Była to idealna przykrywka dla Satyany. Wnikliwe studiowanie przeszłości swojej nowej tożsamości oraz zapamiętywanie wszystkich imion, wydarzeń i momentów z jej życia, pozwoliło Satyi wcielić się w rolę kobiety ze średniej klasy. Nie miała najmniejszego problemu z odpowiadaniem na najbardziej skomplikowane pytania, przywoływała imiona prapradziadków panny Wayne bez zająknięcia, jej znajomych ze szkoły czy oceny z przedmiotów. Dodatkowo również musiała zająć się swoim akcentem. Nie było opcji, że jeśli miała jechać do Wielkiej Brytanii miałaby pozostać przy swoim amerykańskim, tak bardzo wyróżniającym się, akcencie. Wyrobienie sobie odpowiednich nawyków językowych, słuchanie i uczenie się powiedzonek brytyjskim obywateli było dość skomplikowane i pracochłonne, jednak nie poddawała się. Jednak tak jak zawsze ciężka praca się opłaciła. Była gotowa. Centrum bez problemu spreparowało wszystkie potrzebne dokumenty, które świadczyły o tym, że Satyana to Olivia.
W Londynie pojawiła się na początku 1958 roku, mając przed sobą dwa zadanie. Pierwszym z nich było znalezienie pracy, która nie przyciągałaby na nią za bardzo uwagi. To zadanie wykonała dość szybko, gdyż chwilę po przyjeździe do kraju i zaaklimatyzowaniu się na miejscu, podjęła się pracy w Archiwum Ministerstwa. Była to mało atrakcyjna praca pod względem zarówno warunków finansowych jak i pracowniczych, ale mało kto interesował się archiwistką zamkniętą pół dnia w archiwum i segregującą papiery. Drugim zadaniem, jej głównym zadaniem było dotarcie do agenta już stacjonującego na wyspach i dowiedzenie się dyskretnie co się z nim dzieje, tak aby nie zdawał sobie sprawy, że jest sprawdzany. Zdecydowanie drugie zadanie było o wiele bardziej wymagające.
Kobieta zdawała sobie doskonale sprawę, że będzie to najcięższa sprawa w jej karierze, ale była na nią gotowa. Wystarczyło zacząć działać.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 16 | 3 (rożdżka) |
Uroki: | 16 | 2 (rożdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 3 | 0 |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 6 | 0 |
Zwinność: | 4 | 0 |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | III | 25 |
Kokieteria | II | 10 |
Perswazja | I | 2 |
Spostrzegawczość | III | 25 |
Skradanie | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Odporność magiczna | I | 5 |
Wytrzymałość Psychiczna | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Gotowanie | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Walka wręcz | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 0 |
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Olivia Wayne dnia 17.11.21 0:36, w całości zmieniany 7 razy
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Drew Macnair
[17.11.21] Karta postaci, 10 punktów biegłości
[17.11.21] Karta postaci, -560PD (10 punktów biegłości, sowa, kot)