Artur Weasley
Nazwisko matki:Black
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: szlachetna
Wzrost: 123 centymetry
Waga: 22 kilogramy
Kolor włosów: rudy
Kolor oczu: brązowy
Znaki szczególne: Rude włosy, charakterystyczne dla Weasleyów! Oraz piegi, mnóstwo piegów.
Chciałbym mieć swoją!
Będę gryfonem!
Na pewno jakieś super zwierzątko to będzie!
Boję się mugolskich klaunów.
Perfumy mamy, zapach świeżego powietrza i ciastek cioci Callidory!
Latam na miotle tak szybko jak mama
Podobają mi się mugolskie rzeczy!
Razem z tatą kibicujemy mamie.
Zwracanie na siebie uwagi rodziców.
Takiej co rodzice, bo się jeszcze nie znam
Jakob Davies
Wracamy do domu, oczka mi się same kleją, ale ja nie chcę jeszcze spać. Tulę się do piersi tatusia, który wnosi mnie do mojej sypialni. Czemu on to robi? Przecież mama jeszcze nie przyszła, mama na pewno zaraz będzie. Czemu tata ciągle kładzie mnie tak szybko spać? Przecież wtedy nie widzę mamy, tęsknie za nią. Obiecała, że opowie mi bajkę na dobranoc. Algie na pewno właśnie siedzi z ciocią Callie i słucha o przygodach piratów, a wujek Harfie opowiada Gussi o wspaniałościach, jakie czekają w Hogwarcie. Jeszcze chwilę tatusiu, daj mi jeszcze tylko chwilę! Ja naprawdę nie jestem śpiący, to tylko brzydkie domowe skrzaty, które pracują w mojej główce karzą mi ziewać, ale ja nie chcę! Ja chcę czekać na mamę!Mam pięć lat, już jestem na tyle duży, żeby posiedzieć jeszcze troszkę. Wiem, że się martwisz tato, ale nie lubię jak to robisz. Tak śmiesznie marszczysz czoło. Kocham Cię, tato.
Wychylam się patrząc przez okno. Coś się dzieje. Mamy ciągle nie ma, przygotowują się na zawody, a tatuś ma dzisiaj wolne, więc nie muszę jechać do cioci Callie albo cioci Charis. Nie lubiłem tam jeździć. U cioci Callidory miałem co robić. Razem z Algiem dokuczaliśmy Auguście, bo była dziewczyną! Ale kiedy tata musiał mnie zostawić u cioci Charis, wolałbym połknąć magiczną fasolkę o smaku wymiocin. Schodzę z parapetu, przez krzesło, które mi przesunął. Patrzę chwilę jak tatuś układa rzeczy z szuflady w komodzie, są tam jakieś zdjęcia! Zeskakuję z krzesła i zanim zdążył się zorientować siedzę na jego kolanach. Widzę na zdjęciu chyba mamę, ma duuuży brzuch, jakby połknęła piłkę. Za nią stoi tata i uśmiecha się bardzo szeroko. Śmieję się pod nosem.
-A gdzie ja jestem?- pytam, próbując doszukać się swojej osoby na ruchomej fotografii. Tata i mama do mnie kiwają, trochę to dziwne, bo przecież mama już nie miała brzucha jak piłka. Mężczyzna, na którego kolanach siedzę śmieje się ciepło. I niby z czego się śmieje? Może z siebie, na zdjęciu miał taki dziwaczny sweter.
-Ty, mój drogi Arturze byłeś wtedy w brzuchu u mamy.-mówi odgarniając moje nieco dłuższe włosy do tyłu. Ja jednak patrzę na niego wielkimi oczami.
-Jak to? To mama połknęła mnie, a nie piłkę i dlatego miała taki wieeeelki brzuch?- pytam przestraszony. I znowu się śmieje, nie rozumiem tego. Odkładam zdjęcie na bok i biorę drugie. To już nie jest fajne. Mama leży na łóżku w jakimś brzydkim, jasnym pomieszczeniu, trzyma coś zawiniętego w kocyk, tata uśmiechnięty od ucha do ucha patrzy na to małe coś i trzyma mamcię za rękę. O, a za nim ciocia Callidora, ma naprawdę dziwny wyraz twarzy. Jakby jej się chciało płakać! Zaraz chcę ją przytulić, bo nie lubię jak ktoś jest smutny.
-O, widzisz, tu już nie jesteś w brzuchu mamy.- mówi tata, a ja skrzywię się co najmniej jakby ktoś dał mi powąchać spleśniałego sera.
-Fuuuj, ale byłem brzydki.-stwierdzam, nadal marszcząc nosek. Odwracam zdjęcie i patrzę na cyferki. Szósty, zero drugi, jeden, dziewięć, pięć, o. Albo zero. A, wtedy mam urodziny! No nic, biorę do rączki kolejną fotografię, znowu psując tacie pracę, bo pewnie się napracował, żeby zrobić tu taki bałagan. Widzę siebie, pamiętam kiedy to było! Na święta dostałem dziecięcą miotełkę, próbowałem na nią wejść i polatać jak mama. Widziałem jej nogi na fotografii i dłonie, kiedy próbowała mnie przytrzymać. W tle widać choinkę i tatę, przynajmniej do połowy. Obcięli mu głowę? Nie, to kłamie, przecież doskonale pamiętam, że tata wtedy był cały. Fajne były te zdjęcia, ale słyszę jak otwierają się drzwi. Tata nawet nie ma możliwości na mnie spojrzeć, bo ja już biegnę do przedpokoju, gdzie okrzykiem witam mamę, tuląc się do jej kolan
Mama znowu nie wraca. Udaję, że idę spać, dostaję od taty całusa na dobranoc, a on wychodzi i gasi światło. Udaję, że śpię. Słyszę jak zamykają się drzwi pokoju obok, do którego wszedł pewnie tatuś. Wychodzę spod kołderki, a bose nóżki spotykają się z zimną podłogą. Podkurczam paluszki, ale nie zrażam się. Biorę do rączki kocyk, a pod pachę pluszowego znicza i idę cichutko do przedpokoju pod drzwi. Rozkładam kocyk, kładę znicza i czekam. Siedzę po turecku przed drzwiami i czekam. Kocham tatę z całego serduszka. Czyta mi bajki na dobranoc. Opowiada fajne historie, zabiera mnie do cioci Callie, bawi się ze mną. Jestem do niego bardzo przywiązany, ale on jest codziennie. Kiedy siedzę tak i patrzę na drzwi pragnąc, żeby gałka w drzwiach się przekręciła czuję się tak jakbym czekał na prezenty pod choinką. Jedynie raz w roku można je tam zobaczyć, są tak rzadkie i tak niezwykłe. W końcu ze smutną miną, widzę, że po raz kolejny gałka się nie przekręci. Podciągam nosek, chce mi się płakać, ale nie mogę. Przecież jestem Weasley i w przyszłości będę odważnym gryfonem, a odważne gryfony nie płaczą. Kładę się na kucyku, którym przykrywam zmarznięte nóżki. Kładę główkę na pluszowym zniczu i zasypiam, mając nadzieję, że doczekam się mamy. Nawet nie wiem kiedy zasypiam na podłodze. Budzę się dopiero kiedy ktoś mnie podnosi. Nie jest to tata. Tata ma większe ręce. Przytulam się mocno do mamy, chociaż nie otwieram oczu. Kocham Cię, mamo.
miotła dla dzieci, cukrowe pióro, model smoka
Ostatnio zmieniony przez Artur Weasley dnia 20.08.15 18:44, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot