Nazwisko matki: Blythe
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Redaktor "Walczącego Maga"
Wzrost: 178 cm
Waga: 72 kg
Kolor włosów: Blond
Kolor oczu: Zielone
Znaki szczególne: Nieznacznie podwyższony ton głosu.
13 ½ cali, Oko lunaballi, Grenadill, Sztywna
Beauxbatons, Smoki
Wróbel
Własny nagrobek
Heliotrop zmieszany z mimosą
Noel otoczony wianuszkiem wiernych fanów
Legendy celtyckie, literatura klasyczna, uczęszczanie na spotkania towarzyskie
Harpie z Holyhead
Od czasu przybycia do WB wciąż szuka swego hobby
Zawsze był fanem Belle
Niclas Gillis
Dzieciństwo powinno być momentem, do którego nawet na starość wraca się z łezką radości. Nie zawsze tak jednak jest i nie każdemu jest to niestety dane. Jak już domyślić się można było, Noel swoje pierwsze lata na tym świecie spędził we względnie pogodnej atmosferze. Był drugim z trójki dzieci, jakie narodziły się pani Crabbe, która swego czasu opuściła swe rodzinne korzenie zatopione w Suffolk, aby poślubić niegdyś młodego Edmonda Crabbe'a. Dzielnego magizoologa częściej spotykanego w europejskich głuszach i pustkowiach niż w domu rodzinnym, ale najwyraźniej dla obu z nich był to układ korzystny. Być może ta nutka adrenaliny i niewiadomej, czy mąż powróci żywy, dodawała związkowi pikanterii? Tak czy siak, Noel nigdy nie zauważył, aby w relacji jego rodziców działo się źle. Wiadomo - spory były, jednak o nie nie jest zbyt trudno w naszym już poddenerwowanym świecie. Dlatego też to głównie z matką łączyły go mocniejsze relacje, które śmiało można byłoby nazwać rodzinnymi, a ojciec był bliżej dobrego znajomego, któremu można zaufać i ten pomoże, o ile akurat znajdzie się blisko.
Jednakże jak na dobrą głowę rodziny i wspaniałego ojca przystało, starał się zajmować edukacją swoich młodych latorośli. Głównie dokonywał tego poprzez wędrówki, na które zabierał ze sobą Noela i jego dwójkę rodzeństwa. Lasy otaczające Francję, alpejskie góry czy morskie wyprawy z daleką rodziną. Crabbe'owie co jak co, ale statkami pochwalić się mogli, a i chętnie wznawiali przy okazji podróży zakurzone rodzinne kontakty. Był to jeden z niewielu aspektów nauki, jaką Noel pozyskał od ojca i z którą w jakimś stopniu się utożsamiał. Mimo wszystko daleko mu było od reszty edukacji, jaką pragnął wpoić mu ojciec. Tematy polityki, czystości krwi, niechęci kierowanej w kierunku mugoli... Nie były to rzeczy, którymi niewinny Noel by się w jakiś sposób zainteresował. Przyjmował nauki, starał się być tym oczkiem w głowie swojego rodziciela, ale o wiele bliżej było mu do sztuki. Zajęć poświęconych pięknu.
Być może właśnie przez to przez większość swojego życia Noel wolał trzymać się bliżej kobiet. A szczególnie wokół swojej mamy, która naturalnie nauczyła go tego, czym sama się na co dzień zajmowała - jak tworzyć bukiety kwiatów, jak zachowywać się w otoczeniu wyższych rangą osób, a także jak ważna jest przeszłość, kultura i historyczny język rodu, do którego należą. Nie, nie ubierała go w sukienki, ale daleko mu było do zadziornych chłopców chcących pokazać swoją wyższość. Był, jak to niegdyś ktoś go nazwał, małym wschodzącym kwiatkiem, który gdy trzeba, to pokaże swe kolce. Co prawda Noel za młodu nie wiedział, o jakie kolce chodzi, ale być może była to jedynie wróżba na przyszłość?
Tak też ta straszna przyszłość nadeszła. Wielka Wojna Czarodziejów dziejąca się za sprawą Grindelwalda w Europie wciąż trwała, a sytuacja nie zmieniała się na lepszą. Francja, jako jeden z najważniejszych ośrodków kultury i nauki przez tyle lat [przynajmniej w wierzeniach Francuzów], zdawała się być głównym celem popleczników tego przestępcy. Matka, choć była wspaniałą kobietą, tak słaba z niej była czarownica, przez co jej zaklęcia ochronne niewiele były w stanie zdziałać. W tej materii pomogła reszta rodziny mieszkająca w nie tak odległych od północnej granicy Niderlandach, kolebce Crabbe'ów z której się wywodzili i z której byli dumni. A szczególnie dziadek od strony ojca, wprawiony w ochronną magię człowiek. Wtedy też młody Noel coraz bardziej zaczął interesować się historią swych przodków i nawet mając te kilka lat już dowiedział się, że o pewnych faktach nie warto mówić wśród gości. Tylko dlaczego?
Wojna chyliła się ku końcowi. Zagrożenie powoli mijało, a Noel był w końcu w wieku odpowiednim do tego, aby podjąć swe pierwsze kroki w magicznej edukacji. Szła mu ona... dobrze. Nie był wybitnym studentem, ani też nie zdawał przedmiotów po linii najmniejszego oporu. Lubił się uczyć. Tylko lubił się uczyć rzeczy, które znajdowały się w jego kręgu zainteresowań. I choć nauka wyodrębnionych przez profesor transmutacji zagadnień byłaby najłatwiejszym sposobem na zdanie egzaminu z multiplikacji, tak, gdy po prostu go to nie ciekawiło, przeskakiwał o kilka stron podręcznik do przodu, aby wreszcie zająć się czymś interesującym. I tak też jego oceny były niczym fala. Dość miernie podchodził do kwestii przedmiotów przyrodniczych, lecz te skupiające się na teorii przychodziły mu z większą łatwością, a szczególnie historia magii, która stała się jego konikiem.
A skoro już o nauce mowa, to nie sposób powiedzieć o tym, co ceni również Beauxbatons - wszelkie dodatkowe aktywności. Choć trudno mówić tu o dodatkowych, gdy zajęcia z ogólnie pojętej sztuki pod wieloma jej postaciami zdawały się być obowiązkowymi lekcjami. Jako przykładny uczeń Noel uczęszczał i na nie. Tam też mógł ćwiczyć to, co już z domu po części wyniósł. . Być może dlatego też trafił do Smoków, grupy specjalizującej się w lekkim piśmie. Czytał dużo, a co za tym idzie nabył pewne potrzebne schematy powtarzające się wśród autorów pism i wszelkich ksiąg, które pozwoliły mu w sposób praktyczny wyuczyć się tego, jak zaciekawić swym słowem czytelnika, a także jak nim zręcznie manipulować, jak zapisać zdanie stosując innych słów czy parafrazując je w dogodny dla siebie sposób. Choć dla wnikliwego odbiorcy zmiana byłaby zaledwie kosmetyczna, tak dla kogoś, kto nie obcuje na co dzień z prozą, odbiór czytanego wersetu mógłby mieć całkowicie inne znaczenie. To zadziwiające, jak silną moc mają słowa.
Przekonał się o tym, gdy w końcu, po niemalże dziesięciu latach zamknięcia w matczynej klatce, wyszedł spotkać się ze swoimi rówieśnikami. Kontakt z chłopakami miał dosyć ograniczony. Nie czuł się zbyt pewnie w ich towarzystwie. Często nie mieli wspólnych tematów, a rozmowy kończyły się w kilka sekund. Być może z winy Noela, który sam z siebie nie próbował kontynuować rozmowy, bo do niczego one zwyczajnie nie prowadziły. O wiele łatwiej przychodził mu kontakt z rówieśniczkami. Z pewnością wiele w tym pomogła jego aparcyja, bo chłopak nie należał do osób brzydkich. Ciemne blond włosy, jasna cera, a także dość dobrze zbudowane treningami ciało pozwoliło mu zdobyć uwagę dziewcząt jeszcze zanim wymówił pierwsze słowo. Gwiazdą quidditcha nigdy nie był, lecz obecność w smoczej drużynie na pozycji ścigającego przez ostatnie dwa lata jego szkoły zapadła w pamięci jednej czy drugiej studentki Beauxbatons. I Noel chętnie to wykorzystywał. Nie, nie dopuścił się niczego haniebnego, ale lubił pogrywać z dziewczętami. Wmawiać im coś, wodzić je, obiecywać rzeczy, które nigdy się nie spełnią. Z reguły były to osoby od niego młodsze o jedną czy dwie klasy, przez co nigdy nie doczekał się żadnych konsekwencji ze swych małych kłamstewek. Czy rzeczywiście coś do nich czuł? Nie... chyba nie. Choć ciężko mu powiedzieć w jednym z jego pierwszych przypadków. Być może złamane serce stworzyło go takiego, jakim się stał?
Edukacja minęła. Początkowo Noel nie za bardzo wiedział, co ze sobą zrobić. Zainteresowanie historią magii wśród społeczeństwa malało, a właściwie nigdy nie było na zbyt wysokim poziomie, co zauważyć się już dało podczas edukacji szkolnej, gdzie niektórzy nawet walczyli ze sobą, aby nie zasnąć słuchając o kolejnej czarodziejskiej wojnie. Nie było to dla chłopaka rzeczą zrozumiałą, ale najwyraźniej nie każdy pałał miłością do historycznej literatury. Z tego też powodu, odczekawszy rok, nim na dobre stanie się dorosłym i odpowiedzialnym człowiekiem, postanowił za namową ojca wybyć do dziadka. Wiekowego już człowieka, ale wciąż nadwyraz żywotnego. Tam też pod jego czujnym okiem uczył się tego, co w obecnych czasach jest wyjątkowo potrzebne - obrony przed czarną magią. Dziedzina ta uratowała mu życie podczas toczących się wojen, gdy był małym dzieciakiem, a wraz z obraniem stanowiska dyrektora Hogwartu przez Grindelwalda zdawało się, że to dopiero początek strasznych czasów, jakie niegdyś mają nadejść. To jednak nie przeszkodziło mu w tym, aby robić cotygodniowe, a nawet częstsze wypady do stolicy Francji. A tam korzystał z życia, jak tylko mógł. Był w końcu młodym osiemnastolatkiem, to co mu innego pozostało. Nie zawsze mu wszystko wychodziło, nie wszystko szło zgodnie z planem, a i czasami musiał użyć swoich pięści, by pokazać się od lepszej strony, ale dawał sobie radę, zabawiając innych.
Głównie panie. Głównie? Ach... Noel sam nie wie, co się wydarzyło pewnego wieczoru. Nie miał w zwyczaju przysiadywać się do panów. Nigdy się z nimi mu dobrze nie rozmawiało, a i dyskusja urywała się po jednym czy dwóch zdaniach. Zrządzeniem Losu kierującego naszym żywotem, nogi pokierowały go do jednej z ukrytych w rogu ław, gdzie spotkał pewnego bruneta. Wyższego od niego o głowę, najpewniej starszego, choć wspomnienia tamtej nocy pozostawały mocno zamazane. Nigdy się z nikim mu tak dobrze nie rozmawiało. Być może to przez alkohol krążący w jego żyłach, a może przez to, że po raz pierwszy od feralnego rozstania ze swoją pierwszą miłością, coś go ukuło w sercu. I to nie był wyrzut sumienia, że komuś znowu zniszczył życie, ale... trudno to opisać. Noel pamięta jedynie to, że doszło między nimi do zbliżenia. Ich usta zetknęły się niebezpiecznie, a młody blondyn przez chwilę mógł poczuć się szczęśliwy. Chwila ta jednak przesadnie długo nie trwała. Chyba obaj wiedzieli, że to, czego się dopuścili, nie było rzeczą, jaką przystoi młodemu mężczyźnie, bo po chwili zerwali się na równe nogi, idąc w dwie różne strony. Czy ktoś ich widział? Prawdopodobnie nie. Stolik, przy którym siedzieli, był na tyłach lokalu, wciśnięty gdzieś, byle zająć pozostałe miejsce, lecz to był punkt zwrotny w tym, aby wziąć się za siebie. Czy Francja rzeczywiście ma aż tak zły wpływ na niego, jak to mówili rodzice?
Tłumacząc się przed rodziną chęcią poszerzenia swych naukowych horyzontów, wybył do Wielkiej Brytanii, gdzie mógł na spokojnie oddać się arkanom historii magii, będącej jego jedyną deską ratunku. Nie był wybitnym grajkiem, malować pięknie nie potrafił, a i jego zdolności dotyczące magii ochronnej wciąż kulały, choć starał się je stale praktykować w wolnym czasie, którego o dziwo miał dużo. O dziwo, bo nawet do barów czy innych lokali po ostatnim incydencie nie zamierzał przesadnie wychodzić. Oczywistym było, że Noel po prostu musiał zapoznać się z jakimiś Anglikami. Mimo wszystko był osobą ekstrawertyczną, a brak wcześniej utrzymanych znajomości wprawiał go jedynie w marazm, gdy po raz kolejny musiał siedzieć w samotnej sypialni. Teraz jednak starał się ograniczać swoje zapędy, tak samo jak ograniczyć dawki alkoholu czy innych używek, które chętnie próbował w swym ojczystym kraju. Był w końcu już odpowiedzialnym młodym człowiekiem, który musiał znaleźć pracę, aby ułożyć sobie za coś życie. I znalazł ją w oparciu o jedną ze swoich dwóch umiejętności, jaką posiadł w Beauxbatons - pisaniu. Crabbe'owie z Wielkiej Brytanii mieli swoje kontakty w Ministerstwie Magii, które, nie ukrywajmy, było zdominowane przez osoby o jednym, konkretnym światopoglądzie, który należało szerzyć za pośrednictwem środka masowego przekazu, jakim okazał się Walczący Mag. Tam też osiedlił się Noel, posiłkując się swoją wiedzą, był w stanie pisać artykuły wpasowujące się w nowy, jedyny słuszny nurt.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 14 | 4 (rożdżka) |
Uroki: | 8 | 1 (rożdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 1 | 0 |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 13 | 0 |
Zwinność: | 6 | 0 |
Reszta: 3 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Francuski | II | 0 |
Angielski | II | 2 |
Flamandzki | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | II | 10 |
Kokieteria | II | 10 |
Kłamstwo | II | 10 |
Numerologia | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Perswazja | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (tworzenie prozy) | II | 7 |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Malarstwo (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (pianino) | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Quidditch | I | 0.5 |
Taniec balowy | I | 0.5 |
Walka wręcz | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 20 |