Elroy Greengrass
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 232
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 187 - 208 |
71-80% | brak | -10 | 164 - 186 |
61-70% | brak | -15 | 141 - 163 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 118 - 140 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 95 - 117 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 71 - 94 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 48 - 70 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 47 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Nazwa
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Nazwa 1
(pole opcjonalne - możesz je usunać)
Nazwa 2
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Hope's not gone
Ostatnio zmieniony przez Elroy Greengrass dnia 23.03.22 13:03, w całości zmieniany 2 razy
Elroy Greengrass
Zawód : Smokolog w Peak District
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
I won't talk myself up, I don't need to pretend
You won't see me coming 'til it's too late again
You won't see me coming 'til it's too late again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Hope's not gone
Elroy Greengrass
Zawód : Smokolog w Peak District
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
I won't talk myself up, I don't need to pretend
You won't see me coming 'til it's too late again
You won't see me coming 'til it's too late again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sylwestrowa noc | Mare | Komnaty Elroya i Mare
Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
Saoirse i Felix spali, jeszcze nie byli w wieku, w którym mogliby doczekać północy. W całym Derby jednak dorośli chętnie celebrowali tę noc, nie mogąc pojawić się jednak na sabacie - już kolejny rok z rzędu. Dla Elroya jednak był to przyjemny oddech wolności, bo nigdy nie przepadał za tymi uroczystościami i balami, choć z pewnością od pewnego czasu taniec w ostatnią noc roku miał dla niego zupełnie inne znaczenie - była to swoistego rodzaju celebracja tylko ich dwójki. Z gramofonu dobiegała muzyka, a po sypialni rozbrzmiewały ich kroki.
Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
Saoirse i Felix spali, jeszcze nie byli w wieku, w którym mogliby doczekać północy. W całym Derby jednak dorośli chętnie celebrowali tę noc, nie mogąc pojawić się jednak na sabacie - już kolejny rok z rzędu. Dla Elroya jednak był to przyjemny oddech wolności, bo nigdy nie przepadał za tymi uroczystościami i balami, choć z pewnością od pewnego czasu taniec w ostatnią noc roku miał dla niego zupełnie inne znaczenie - była to swoistego rodzaju celebracja tylko ich dwójki. Z gramofonu dobiegała muzyka, a po sypialni rozbrzmiewały ich kroki.
Raz, dwa, trzy... Raz, dwa, trzy...
9 stycznia | Mare, Prudence | Wioeska Lavedale
Początek stycznia spadł na nich i przygniótł jak jeszcze nigdy. Miał to być dla nich wszystkich nowy początek, nowy rok - rok zmian. I widać nie tylko oni wzięli sobie to do serca.
Elroy był bardziej milczący na przestrzeni ostatnich dni - bardziej burkliwy, bardziej zły i bardziej zirytowany. Ktoś nimi wzgardził, wszedł na ich tereny i pozbawił tak wielu ludzi życia w imię chorych ideałów. Od początku wojny czasem się wahał czy nie byłby jak jeden z ich wrogów, gdyby nie ludzie, na których natrafił w Hogwarcie. Percival, Frederick - a także chociażby Tonksi. Dyskusje i rozmowy z różnymi ludźmi otwierały horyzonty, przecież nawet on dojrzał do tego, aby nie uważać Gryfonów za zło - a nawet z dwójką wychowanek domu Godericka właśnie podróżował do Lavedale. Ludzie potrzebowali zobaczyć wsparcie ze strony szlachty, ze strony tych ludzi wyżej postawionych.
Elroy był bardziej milczący na przestrzeni ostatnich dni - bardziej burkliwy, bardziej zły i bardziej zirytowany. Ktoś nimi wzgardził, wszedł na ich tereny i pozbawił tak wielu ludzi życia w imię chorych ideałów. Od początku wojny czasem się wahał czy nie byłby jak jeden z ich wrogów, gdyby nie ludzie, na których natrafił w Hogwarcie. Percival, Frederick - a także chociażby Tonksi. Dyskusje i rozmowy z różnymi ludźmi otwierały horyzonty, przecież nawet on dojrzał do tego, aby nie uważać Gryfonów za zło - a nawet z dwójką wychowanek domu Godericka właśnie podróżował do Lavedale. Ludzie potrzebowali zobaczyć wsparcie ze strony szlachty, ze strony tych ludzi wyżej postawionych.
12 stycznia | Quentin, Leon, Vincent | Leśny trakt
Teleportował się na ustalone miejsce nieopodal leśnego traktu o ustalonej porze spotkania, rozglądając się już wstępnie po terenie. Denerwował się bardziej niż stresował, mimo braku swojego doświadczenia na polu walki, bo w końcu po latach doświadczenia ze smokami nie był do końca pewny czy wiele mogło go zaszokować. Choć pierwszy raz od wielu lat zaniemówił w szoku, a grobowa cisza wydawała się zapaść w całym Derby, nawet Greensleeves ucichło przy posiłku, kiedy dotarły do nich informacje o obławie w Staffordshire i Warwickshire. Wojna w końcu zawitała w ich progi, a on od razu ruszył, aby naradzić się z innymi mężczyznami odnośnie ich planu działań i listy kontaktów.
15 stycznia | Percival, Josephine, Frederick | Wioska Flash
Grupa, która miała pod osłoną nocy zakraść się do tego miejsca była odpowiednia - i doświadczenia. Chociaż na polu wojny to właśnie on miał najmniejsze doświadczenie, nie miał zamiaru odpuszczać wojny, szczególnie po tym wszystkim co miało miejsce w ostatnich tygodniach. Po raz kolejny nowy rok przyniósł rozlew krwi i zmartwienia, ale wkrótce i to miało się zmienić. Musiał zająć się osobiście zapewnieniem spokoju na ziemiach, które przecież były pod opieką jego rodziny od wieków - i stanowiły dom dla wielu różnych nie tylko czarodziejów, ale i mugoli. Dopiero co, do ich domu wdarli się obcy, którzy pozbawili domów i żyć niejedną osobę. Bezpieczeństwo zostało zachwiane, a jednym z odpowiedzialnych ludzi za to był ten, którego chcieli dzisiaj odwiedzić.
22 stycznia | Justine | Budynek administracji
Nie był pewny czy kiedykolwiek nowy rok przyniósłby mu aż tyle zmartwień w jednym momencie. Cały styczeń mijał w jakimś dziwnym amoku, w wirze pracy, rozmów i wieczornych wyjść, i nawet w rezerwacie miał problemy aby skupić się w pełni na swojej pracy - pracy, którą przecież kochał; którą wybrał ponad pracę aurora te piętnaście lat temu jeszcze jako młody chłopak.
24 stycznia | Michael | Tunele pod Derby
Teleportował się na miejsce, zawiadamiając wcześniej swojego przyjaciela o tym, że będzie potrzebował jego pomocy, a przede wszystkim doświadczenia aurorskiego. W końcu wiedział jak bardzo niebezpieczne mogło być udanie się do tuneli i zabezpieczenia miasta Derby również i od tej strony - a jednak musieli to zrobić. Wolał nie ryzykować, że niebezpieczeństwo wedrze się do miasta od nieoczekiwanej i skrytej strony, nawet jeśli wątpił w wysłannictwo. A jednak systemy tuneli były dobrze znane mieszkańcom miasta, a może nawet i innym czarodziejom i mugolom? Może w ciągu ostatnich wydarzeń ktoś znalazł schronienia w systemie, może się zagubił - a może coś jeszcze innego miało miejsce. Musieli się o wszystkim upewnić i sprawdzić każdą opcję, która miała miejsce.
27 stycznia | Thalia, Josephine | Wioska Wellswood
Nie mógł odmówić pomocy młodej lady Neali, tym bardziej będąc w duchu zadowolonym, że zwróciła się o nią przy podobnych problemach w samym mieście. Nie byli to czarnoksiężnicy, z którymi miał do czynienia kilka dni wcześniej w okolicach ukochanego Derby z Michaelem, a jednocześnie nie mogli przecież pozwolić, aby młoda dama narażała się na niebezpieczeństwo! A z przekazanych mu przez lady Weasley informacji wyglądało na to, że mogło dojść nawet do przemocy.
29 styczeń | Mare | Brzeg
Podróże nie były mu obce - w końcu sam zwiedził dobrą część świata w pogoni za wiedzą i nauką na tematy swoich ukochanych magicznych stworzeń, którymi były w końcu smoki. Widział różne krajobrazy, a jednak tak jak w domu czuł się jedynie w Derby. Kochał to miasta, te okolice i piękno przyrody, zawsze tęsknił za Peak District i należącymi do nich smokami.
Chociaż ocean i jego zapach mu nie przeszkadzały, nie wiązał z nimi tak ciepłych wspomnień - bardziej skupiał się na dyskretnym zerkaniu w kierunku swojej żony, wiedząc że w końcu wizyty w Dorset było czymś, co wprawiało ją w doskonały nastrój. Nigdy nie bronił jej odwiedzin w rodzinnych stronach, nawet gdy nie mógł jej towarzyszyć, bo wiedział jak wiele znaczyła dla niej rodzina. Nie mógłby jej nigdy zamknąć w rezydencji Greengrassów, pozbawiając możliwości odwiedzania swoich bliskich - bo i dlaczego by miał to zrobić? Dlaczego zamykać swoją ukochaną w złotej klatce, kiedy wiedział że to by ją unieszczęśliwiło? Nie miał powodów, aby bronić jej podróży i odwiedzin u rodziny.
Chociaż ocean i jego zapach mu nie przeszkadzały, nie wiązał z nimi tak ciepłych wspomnień - bardziej skupiał się na dyskretnym zerkaniu w kierunku swojej żony, wiedząc że w końcu wizyty w Dorset było czymś, co wprawiało ją w doskonały nastrój. Nigdy nie bronił jej odwiedzin w rodzinnych stronach, nawet gdy nie mógł jej towarzyszyć, bo wiedział jak wiele znaczyła dla niej rodzina. Nie mógłby jej nigdy zamknąć w rezydencji Greengrassów, pozbawiając możliwości odwiedzania swoich bliskich - bo i dlaczego by miał to zrobić? Dlaczego zamykać swoją ukochaną w złotej klatce, kiedy wiedział że to by ją unieszczęśliwiło? Nie miał powodów, aby bronić jej podróży i odwiedzin u rodziny.
4 lutego | Elric | Brown's Point
Miał zaufanie do swoich pracowników w sytuacjach takich jak ta - miał zaufanie, że każdy z nich był doskonale świadomy, że magicznych stworzeń nie można było lekceważyć i trzeba było przy nich zachować odpowiednią ostrożność. Właśnie dlatego zdecydował się ze sobą na tereny kuzynostwo zabrać właśnie tych bardziej doświadczonych - Ellie i Volans byli odpowiednimi kandydatami do tego. Lata doświadczenia pracy przy smokach w końcu nie pozostawały bez wpływu.
4 lutego | Hector | Sypialni gościnna
Wraz z Elriciem przetransportowali kobietę, oraz dzieci do Lancaster Castle. Co prawda służba była nieco zaskoczona widokiem lorda Greengrassa, jednak przez wzgląd na jego bliskie pokrewieństwo, wcale nikt nie oponował.
Nie miał serca prosić dzieci o opuszczenie boku schorowanej kobiety, pozwalając im zalec na łóżku i obserwować cały bogato zdobiony zamek. Zastanawiał się przez moment czy nie powinien zainteresować, czy nie powinien bardziej obserwować złodziejaszków aby z domu jego matki nic nie zniknęło - jednak wątpił, aby chłopcy byli na tyle śmiali, aby to zrobić. Nie dzisiaj.
Nie miał serca prosić dzieci o opuszczenie boku schorowanej kobiety, pozwalając im zalec na łóżku i obserwować cały bogato zdobiony zamek. Zastanawiał się przez moment czy nie powinien zainteresować, czy nie powinien bardziej obserwować złodziejaszków aby z domu jego matki nic nie zniknęło - jednak wątpił, aby chłopcy byli na tyle śmiali, aby to zrobić. Nie dzisiaj.
7 lutego | Samuel | Wzgórze Pennine
Potrzebował zająć swoje myśli czymś zupełnie innym niż tym, że Derby bez Mare było jakieś... ciche. I puste. Nie lubił tego momentu, kiedy ona wraz z całą latoroślą wybywała do Weymouth - i nawet jeśli posiadali lusterka dwukierunkowe, nawet kiedy mogli do siebie pisać codziennie listy to wciąż nie było to samo. Unikał ich wspólnego łoża, decydując się spędzać noce w jego części komnat.
8 lutego | Percival | Południowa wieża
Już drugi dzień mijał, kiedy Elroy skupiał się wręcz za bardzo na swojej pracy - pojawiając się rano i niechętnie opuszczając tereny rezerwatu późno w nocy, wciąż nie przyzwyczajony do tego, że Mare w takim momencie zdecydowała się na nocowanie w Weymouth. Nie przepadał za tymi momentami, kiedy nie było jej przy nim, i może nieco za bardzo był na tym skupiony, na jej i Saoirse braku na Grove Street - ale nie mógł inaczej.
10 lutego | Neala | Smoczy zagajnik
Pracownik pierw spojrzał niepewnie na Nealę, po chwili zawahania jednak się kiwając lekko głową i wpuszczając młodą lady za bramę rezerwatu. Mężczyzna był dość milczący, najwyraźniej nie do końca będąc przyzwyczajonym do przyjmowania gości do rezerwatu, a tym bardziej nie będąc przyzwyczajonym do towarzystwa młodych dam.
Prowadził jednak lady Weasley odpowiednią, wcześniej wyznaczoną mu drogą do momentu, w którym na horyzoncie nie pojawił się Elroy.
Prowadził jednak lady Weasley odpowiednią, wcześniej wyznaczoną mu drogą do momentu, w którym na horyzoncie nie pojawił się Elroy.
13 lutego | Mare | Miasteczko Bakewell
Nienawidził momentów, w których musieli decydować się na rozłąkę - nienawidził każdej chwili, kiedy nie mogli być po prostu obok, więc czy ktoś mógłby mu się dziwić, że nie odpuścił spotkania z ukochaną w dniu, w którym zakochani powinni celebrować?
Oczywiście brak Mare przy boku również wpływał pozytywnie na jego mobilizację - na treningi, na skupienie się na pracy i obowiązkach. A jednak niechętnie odwiedzał ich puste komnaty, niechętnie kierował się na spoczynek, kiedy wiedział, że nie zastanie tam jej.
Oczywiście brak Mare przy boku również wpływał pozytywnie na jego mobilizację - na treningi, na skupienie się na pracy i obowiązkach. A jednak niechętnie odwiedzał ich puste komnaty, niechętnie kierował się na spoczynek, kiedy wiedział, że nie zastanie tam jej.
18 lutego | Roratio | Pawie ogrody
Szczególnie w ostatnich czasach przyjął na siebie rolę, która była obciążająca - ilość obowiązków, świadomość że musi podnosić morale ludzi, którzy tracili bliskich na wojnie oraz zadbać o bezpieczeństwo własnych terenów nie była czymś, z czym nie mógł sobie poradzić, a jednocześnie były momenty, w których martwił się, że nie robił wystarczająco wiele. Może to właśnie to przyczyniło się, że mimo napiętego grafiku, nie mógł odmówić najmłodszemu z rodzeństwa swojej żony poświęcenia czasu na trening? Leon, Quentin czy Roratio byli lordami, których rodziny opowiedziały się przeciwko bezmyślnemu rozlewowi krwi niewinnych i bezbronnych, więc w przyszłości obowiązek walki może spaść i na ich ramiona. Musieli wiedzieć jak walczyć, magicznie ale również i fizycznie. On sam wciąż się uczył wiele, chociażby od swojego przyjaciela Samuela, który pokazywał mu w ostatnim czasie podstawy walki wręcz. Wciąż się wzdrygał na samą myśl o podobnym barbarzyńskim sposobie walki - a może były to ciarki zażenowania, kiedy pierwszy razy to Michael jeszcze za czasów Hogwartu złamał mu nos w tak bestialski sposób?
1 marca | Mare | Cieplarnie
- Zgadza się, potrzebujemy więcej eliksirów odżywczych, mam nadzieję, że naszych zapasów jest wystarczająco, prawda? - wyczytał Elroy starszemu mężczyźnie, który pracował w tym miejscu przez prawie całe życie - nie było osoby, która lepiej znałaby się na tych roślinach, a tym bardziej która lepiej znałaby każdy zakamarek ich cieplarni.
29 marca | Benjamin | Budynek administracyjny
Miał zostać powiadomiony o pojawianiu się Benjamina w rezerwacie, aby móc podać mu wszystkie potrzebne informacje o jego nowym stanowisku w Peak District. Z biura zabrał jeszcze kilka notatek, jego magiczną przepustkę, rzeczy których nie mógł zapomnieć. I mimo, że nie przepadał tak do końca za obowiązkami, w których musiał mieć do czynienia z pracownikami, stanowczo nie przeszkadzała mu rozmowa z powracającym pracownikiem. Wiedział, że nie mogli mu już zaproponować pozycji, którą piastował przed odejściem - ale miejsce dla osób takich jak Wright zawsze się mogło znaleźć w rezerwacie.
29 marca | Molly | Pokój Miriam
Odwiedziny rodziny nie tylko były obowiązkiem, ale i przyjemnością. Elroy nie przepadał nigdy za pompatycznymi balami, które odciągały go od pracy i wypraw, od spędzania czasu z tymi, z którymi tak naprawdę chciał. Cieszył się, że tegoroczną noc sylwestrową zamiast w Hampton Court mógł spędzić z Mare - było to o wiele przyjemniejsze, kiedy mieli się tylko dla siebie i nie musieli przejmować się niczyim wzrokiem. Choć jedyne co lord Greengrass wyniósł ze wszystkich balów i sabatów to właśnie była ona - jego żona, której właśnie rodzinę odwiedzanie.
Hope's not gone
Elroy Greengrass
Zawód : Smokolog w Peak District
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
I won't talk myself up, I don't need to pretend
You won't see me coming 'til it's too late again
You won't see me coming 'til it's too late again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
07.04.1958 | Członkowie Zakonu Feniksa | Ratusz
Regularnie wraz z Mare czytali angielskie gazety - nawet nieszczęsnego Walczącego Maga, aby być na bieżąco z krokami podejmowanymi przez uzurpatorski rząd zajmujący budynek Ministerstwa Magii - więc informacje o śmierci czy pochwyceniu przyjaciół i członków Zakonu Feniksa były czymś, co dotarło do niego już pierwszego kwietnia. Nie chciał wierzyć słowom, które czytał - czuł ucisk w klatce piersiowej, od razu kreśląc kilka listów do osób, które zostały wymienione, aby podważyć te informacje. Jeszcze w ubiegłym roku o wiele lżej i lekceważąco podszedłby do podobnych informacji, ale burzliwy początek stycznia pokazał mu, że niczego nie mogli być pewni. Wszystko mogło zostać podważone.
Elroy Greengrass
Zawód : Smokolog w Peak District
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
I won't talk myself up, I don't need to pretend
You won't see me coming 'til it's too late again
You won't see me coming 'til it's too late again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Elroy Greengrass
Szybka odpowiedź