Noworoczny poranek 58'
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dolina Godryka
Dom Bathildy Bagshot Nowy rok, 01 I 1958
Poranek po sylwestrze - Konfrontacja, młodzieńcze dramaty
W lewym narożniku ważący 67 kilogramów Aidan Moore
W prawym narożniku ważący też 67 kilogramów Marcelius Carrington
Szafka zniknięć
Poranek po sylwestrze - Konfrontacja, młodzieńcze dramaty
W lewym narożniku ważący 67 kilogramów Aidan Moore
W prawym narożniku ważący też 67 kilogramów Marcelius Carrington
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
- Czy ty się w ogóle słyszysz? Była w pełni świadoma tego, co się działo wokół niej. - I on tak samo. Nie wykorzystałby przecież pijanej dziewczyny. Nie był taki. Tak łatwo było mu go oskarżać - bo co, bo żył inaczej, bo żył ulicą, bo żył w komunie dziwolągów zebranych z całego kraju? Bo nie doskakiwał do granic tego, co nazywano normalnością? - Pomylił?! Ty durniu, wcale nas nie pomylił, kleiłeś się do niej jak guma do buta - Miał tego dość. Bolała go głowa. Bolały go słowa Sheili, które padły parę chwil temu. Bolała go błędna ocena. Bolał go brak zaufania. Bolało go to, że Aidan miał rację, nigdy nie będzie taki jak on. - Chyba nie myślisz, że Jim uwierzył ci w te brednie - fuknął z niesmakiem, nie, Jamesem się akurat nie przejmował. Znał go jak nikt. On jeden wiedział, jaki Marcel naprawdę był. On wiedział, że nigdy by tego nie zrobił. Czy ktoś jeszcze mu uwierzy? - Ilu osobom jeszcze o tym opowiadałeś, co? Że napastowałem pijaną dziewczynę? - zapytał nagle, gwałtownie, taka była jego zemsta? To za niskie, nawet jak na niego. - To TY się nią zasłaniasz. Od samego początku, Aidan, udajesz, że robisz to w jej obronie. Powiem ci coś, młody, nie potrzebowała tej obrony. Świetnie się bawiła. A ja razem z nią. A teraz spływaj, zanim się zdenerwuję - Zamierzał mu grozić, on? Szarpnął jego koszulę, Marcel odwinął się pięścią - wyprowadzając cios prosto w jego twarz.
wyważony cos w nos +40 (-15 za kaca; +25)
wyważony cos w nos +40 (-15 za kaca; +25)
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 20
'k100' : 20
- Położyłeś na niej łapska Marcel. Jest twoją dziewczyną? Nie. Żoną? Nie. Więc nie miałeś prawa. - Czego ten gumochłon tego nie rozumiał? Nie wszystko ci się tak po prostu należy Marcel. Nie wszystko jest twoje. Ona nie jest twoja. - Nie ja dotykałem jej dekoltu, nie ja ją obściskiwałem. - Wycedził w kompletnej złości. Czy on teraz sugerował, że to on był winny? Że to on... - Nie. Nie myślę. - Byli przyjaciółmi, braćmi, ślepy by zauważył jak zapatrzeni w siebie byli. James zapewne nie pamiętał ich wczorajszej rozmowy, ale nawet gdyby poszedł do niego dzisiaj mówiąc o tym co się stało, to ten najprawdopodobniej by go po prostu wyśmiał. Taki brat. Tylko dla kogo? - Po co miałbym to robić? By zszargać jej reputacje? Wystarczy, że ty już się tym zająłeś. - Ale co cię to obchodzi Carrington? Masz to kompletnie gdzieś. Ostatnie słowa chłopaka sprawiły, że zagotowało się w nim kompletnie. Świetnie się bawiła. A ja z nią. Świetnie się bawiła. A ja z nią. Świetnie się bawiła... Ty gnido zawszona. Widząc mknącą w stronę jego twarzy dłoń spróbował odskoczyć od chłopaka.
odskok: +24
odskok: +24
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aidan Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 21
'k100' : 21
Świetnie się bawiła. Świetnie się bawiła. Po odskoczeniu od chłopaka sam nie czekał ani chwili dłużej zaciskając dłoń w pięść i wymierzając cios.
lekki cios w żuchwę, +26
lekki cios w żuchwę, +26
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aidan Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 90
'k100' : 90
rzuce sobie na unik
+80 (-15 za kaca, +65)
+80 (-15 za kaca, +65)
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 16
'k100' : 16
Chrzanił. Nie dotknął przecież jej ciała, ale prościej było go ocenić od razu, bo przecież był tylko pchłą z ulicy. Nędzną i nic nie znaczącą. Wydać wyrok przedwcześnie: jak każdy pies na ulicy, który wychwyci go w tłumie bogatych mieszkańców miasta. Złość się w nim kotłowała.
- To w tym problem, co? Że stałeś wtedy za daleko? Wszystko byłoby dobrze, gdybyś to był ty? Nie miałeś nawet odwagi do niej podejść! - wycedził przez zęby szybciej, niż pomyślał, nie powinien był w ten sposób o niej mówić. - Przestań ją obrażać - warknął, Sheila nie była dziewczyną, która pozwalała sobie na zbyt nachalne gesty, jego takie nie były. Gdyby przekroczyły jej intymność, powiedziałaby mu o tym. Nie zrobiła tego. - Jej reputacja ma się dobrze, nie zmienisz tego nawet wtedy, kiedy obwieścisz swoje urojenia całemu światu. Ona nie potrzebuje twojej obrony przede mną - powtórzył, cedząc głoski przez zęby; za kogo on się właściwie uważał? Co sobie myślał, że kim był, że był jej bliższy od niego? Miał z nią kontakt przez ostatnie lata? Znał ją, tak naprawdę? Nic, nic o niej nie wiedział, sądząc, że tak łatwo oddałaby się na przyjęciu. - Ufa mi - Oczywiście, że tak. - Bardziej, niż tobie - Szczerze w to wierzył. Przecież wiedziała. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Kac pulsował w głowie, opóźniał ruchy, pięść Aidana uderzyła w jego żuchwę, poczuł ciepło, choć nie mógł widzieć rozciętej opuchniętej wargi. Splunął w bok, krwią, dostrzegając ją dopiero na białym śniegu. Nie miał swojego refleksu, był zmęczony. Spragniony. Bolała go głowa. Gotowało się w nim coraz mocniej, odwinął się, na impecie usiłując uderzyć na ślepo, z łokcia.
wyważony cios w górną część głowy (+25 z uwzględnieniem minusa od kaca)
dostałem obrażeń: 5+3k8/2
- To w tym problem, co? Że stałeś wtedy za daleko? Wszystko byłoby dobrze, gdybyś to był ty? Nie miałeś nawet odwagi do niej podejść! - wycedził przez zęby szybciej, niż pomyślał, nie powinien był w ten sposób o niej mówić. - Przestań ją obrażać - warknął, Sheila nie była dziewczyną, która pozwalała sobie na zbyt nachalne gesty, jego takie nie były. Gdyby przekroczyły jej intymność, powiedziałaby mu o tym. Nie zrobiła tego. - Jej reputacja ma się dobrze, nie zmienisz tego nawet wtedy, kiedy obwieścisz swoje urojenia całemu światu. Ona nie potrzebuje twojej obrony przede mną - powtórzył, cedząc głoski przez zęby; za kogo on się właściwie uważał? Co sobie myślał, że kim był, że był jej bliższy od niego? Miał z nią kontakt przez ostatnie lata? Znał ją, tak naprawdę? Nic, nic o niej nie wiedział, sądząc, że tak łatwo oddałaby się na przyjęciu. - Ufa mi - Oczywiście, że tak. - Bardziej, niż tobie - Szczerze w to wierzył. Przecież wiedziała. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Kac pulsował w głowie, opóźniał ruchy, pięść Aidana uderzyła w jego żuchwę, poczuł ciepło, choć nie mógł widzieć rozciętej opuchniętej wargi. Splunął w bok, krwią, dostrzegając ją dopiero na białym śniegu. Nie miał swojego refleksu, był zmęczony. Spragniony. Bolała go głowa. Gotowało się w nim coraz mocniej, odwinął się, na impecie usiłując uderzyć na ślepo, z łokcia.
wyważony cios w górną część głowy (+25 z uwzględnieniem minusa od kaca)
dostałem obrażeń: 5+3k8/2
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 12
'k100' : 12
Był wściekły. Był wściekły jak nigdy wcześniej, nigdy w życiu. Czemu go prowokował? Co chciał tym osiągnąć? Zamknij się Marcel. Nie masz prawa tak mówić, nie masz prawa mówić w jej imieniu. - Nic nie wiesz. Gdyby nie ty... - To co Aidan? Co byś zrobił tchórzu? W końcu byś jej wyznał co czujesz? - Nie zrobiłbym tego. - Nie jestem tobą. Nie tknąłby jej gdyby była pijana, nie będąc z nią, nie będąc... Nie zrobiłby tego. Nie zrobił. A czy w innych okolicznościach byłbyś aż tak honorowy Moore? Własny umysł go zdradzał napędzając tylko kotłującą się w nim złość. - Ja? To ty ją obraziłeś, znieważyłeś. - Nie. Sheila nie była dziewczyną, która pozwoliłaby komukolwiek na zbyt nachalne gesty, dlatego właśnie obwiniał ciebie. Żeby ci ta ręka uschła Marcel. - Nie mam zamiaru niczego obwieszczać. - Zdurniał? To było między nimi i miało zostać między nimi. Jamesowi tylko odpowiedział na zadane pytanie. Nie miał zamiaru brać winy za coś czego nie zrobił na siebie. I to jeszcze winy Marcela. Tylko tego brakowało. - Powiedziała ci tak? - Wycedził przez zęby wiedząc dobrze, że nie. Dlaczego miałaby Marcelowi bardziej ufać? Czym sobie niby zasłużył na to? A nawet jeśli, to co to miało do rzeczy? Nie spodziewał się, że jego ręka faktycznie spotka się z twarzą chłopaka. Że zobaczy krew. Później miał poczuć z tego powodu wstyd, na razie czuł tylko gniew.
rzucam na obrażenia; robię unik (+13)
rzucam na obrażenia; robię unik (+13)
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aidan Moore' has done the following action : Rzut kością
#1 'k8' : 5, 8, 6
--------------------------------
#2 'k10' : 5
#1 'k8' : 5, 8, 6
--------------------------------
#2 'k10' : 5
Dzięki unikowi uderzenie Marcela ledwo go drasnęło. Jego dłonie znalazły się na klatce piersiowej chłopaka z zamiarem odepchnięcia go od siebie. Miał go już serdecznie dość i tej jego paplaniny. O niczym nie miał zielonego pojęcia, na dodatek, nawet pięść nie była w stanie nabić mu rozumu do tego zakutego łba. Po co mu to było? Po co w ogóle z nim rozmawiał? Trzeba było od razu iść do Sheili. Z nią porozmawiać, a nie wysilać się na niego. Znów tracić kontrole. Znów zachowywać się z jak ostatni dupek.
Odpycham cię ziomeczku
Odpycham cię ziomeczku
The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
turn the life around
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Aidan Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 78
'k100' : 78
Po raz kolejny - zamachnął się, ale nie był w stanie sięgnąć Aidana, młody odsunął się w porę, a drażniący ból głowy nie pozwalał mu na szybkie reakcje. Miał osłabiony refleks, był zmęczony - i chyba zaczynało przewracać się mu w żołądku. Chciało mu się pić. Potrzebował wody, tak bardzo. Uderzenie Aidana nie wywoływało dużego bólu, nie było groźne, ale rozdarta warga wciąż zbierała krew, która spływała mu do ust.
- Nie, durniu - Nie powiedziała. - Ja nie biegam się na ciebie skarżyć. - Jak ty, najpierw Sheili, a potem Jamesowi. Do kogo pobiegniesz teraz, co? Sheila nie porównywała go do Aidana, nigdy jej o to nie pytał. Aidan go odepchnął, nie bronił się, przyłożył wierzch dłoni do warg, chwiejąc się z nogi na nogę. Splunął krwią jeszcze raz. - Obrażasz ją każdym słowem - Oszczerstwami i insynuacjami. Nie zrobił niczego złego. Nie on ją obraził. Nie on ją znieważył. - Chrzań się, dupku - rzucił, wymijając go. Czas na niego, powinien się zwijać. Otarł usta z krwi wierzchem dłoni, wciskając dłonie do kieszeni kurtki i ruszył przed siebie, odchodząc od domu Bathildy.
Chrzańcie się wszyscy, nie jestem taki.
zt
- Nie, durniu - Nie powiedziała. - Ja nie biegam się na ciebie skarżyć. - Jak ty, najpierw Sheili, a potem Jamesowi. Do kogo pobiegniesz teraz, co? Sheila nie porównywała go do Aidana, nigdy jej o to nie pytał. Aidan go odepchnął, nie bronił się, przyłożył wierzch dłoni do warg, chwiejąc się z nogi na nogę. Splunął krwią jeszcze raz. - Obrażasz ją każdym słowem - Oszczerstwami i insynuacjami. Nie zrobił niczego złego. Nie on ją obraził. Nie on ją znieważył. - Chrzań się, dupku - rzucił, wymijając go. Czas na niego, powinien się zwijać. Otarł usta z krwi wierzchem dłoni, wciskając dłonie do kieszeni kurtki i ruszył przed siebie, odchodząc od domu Bathildy.
Chrzańcie się wszyscy, nie jestem taki.
zt
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Noworoczny poranek 58'
Szybka odpowiedź