Wydarzenia


Ekipa forum
Błędny Rycerz
AutorWiadomość
Błędny Rycerz [odnośnik]10.03.12 22:17
First topic message reminder :

Błędny Rycerz

★★
Ten niewidoczny dla mugoli, trzypiętrowy fioletowy autobus przeżywa ostatnimi czasy istne oblężenie. I choć nie uchodzi za najprzyjemniejszy środek transportu, nie można odmówić mu wielu zalet - między innymi szybkości, która w dzisiejszych czasach, jest szczególnie ważna. Któż nie spieszy się do swojej rodziny, do domu? Podczas gdy Sieć Fiuu jest nieustannie kontrolowana i ulega awariom, a nie każdy czarodziej posiada licencję na teleportację, na Błędnym Rycerzu można polegać zawsze. Szaleńcza maszyna mknie po londyńskich ulicach nie mając sobie równych i nic ani nikt, nawet zwolennicy Grindelwalda, nie jest w stanie jej powstrzymać, gdy za sprawą magii dopasowuje się do szczelin między samochodami, budynkami czy innymi obiektami, by w ciągu kilku sekund pokonać horrendalne wręcz odległości.
Za dnia w jego wnętrzu porozstawiane są krzesła, zaś w nocy - łóżka. Istnieje możliwość zakupu na miejscu gorącej czekolady, butelki wody lub szczoteczki do zębów. Aby go wywołać, należy wyciągnąć nad ulicę rękę z trzymaną różdżką.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Błędny Rycerz [odnośnik]02.10.18 15:51
19 VIII 1956

Ernest w swej pokorze lubił wiele rzeczy, lubił też sądzić, choć sądzenie to z sądem stanowczo nic wspólnego nie miało — ani w żadnej sali nie przebywał, ani fikuśnej peruki nie posiadał, o młoteczku już nie wspominając. Ale tego, Ernest lubił więc sądzić, a sądził wiele i szczerze, a tego dnia ośmielił się nawet sądzić, że popołudnie do mu się nawet klawe trafiło. Znaczy, tak jak klawe może być popołudnie w kraju objętym stanem wojennym, a jakieś woletorty — czy woły potrafią piec torty? Musi koniecznie Bertiego zapytać! Jeszcze dziś mu sowę wyśle — i jego cielaczki siały zło oraz zniszczenie. Trochę przekichane, ale do przetrwania. Jakoś. W sumie ten nowy minister wydawał się całkiem w porządku, jaja ze stali miał, skoro ośmielił się stanąć przeciwko tym wypierdkom z arystokracji. A takie poświęcenie się zdecydowanie docenia, zwłaszcza kiedy się jest zacnym oraz uczciwym obywatelem magicznego społeczeństwa. Powracając jednak do tego klawego popołudnia — słońce świeciło wysoko na niebie, dzięki czemu wyglądał wyjątkowo intrygująco w mugolskich okularach przeciwsłonecznych, jakaś panna wsiadająca do autobusu automatycznie zaczerwieniła się na jego widok i nikt dziś nie zwymiotował, dość rzec, że było po prostu fantastycznie. Dlatego też Erniutek drogi radośnie uderzał o kierownicę w rytm puszczonej piosenki, imitując nader zręcznie perkusję, kiedy tak przemierzał malownicze i całkowicie dziurawe Walijskie drogi. Przerwał, dopiero gdy stado owiec postanowiło wyjść mu naprzeciw, a on ze skrętem oraz opon piskiem musiał wybrać trasę na około, jednak po ledwie dwóch minutach znalazł się w miejscu docelowym — jakiejś wiosce, która po wojnie się jako tako ostała, a pasażer zielony na twarzy ledwo się z pojazdu wygramolił, machając przy tym rozpaczliwie ręką na pożegnanie. Aww, Prang zawsze doceniał uprzejmych ludzi, choć na przyszłość musi powiedzieć panu Duncanowi, że macha się otwartą ręką, a nie taką w pięść zaciśniętą. No, ale kolejne wyzwanie, to kolejna przygoda! Czy jakoś tak, bo przygód to wcale nie było, a jedynie stabilna rutyna przetykana spontanicznymi atakami drzew na Błędnego. Natura bywa doprawdy okrutna, nie miał pojęcia co inni w niej malowniczego widzą.
Ląduje tego dnia jeszcze w wielu miejscach, chociaż port mógł być jego takim miejscem postoju szczególnie ulubionym, chociaż nie miała z tym nic wspólnego stęchlizna, zaległa w powietrzu, rybi fetor dobiegający od strony mętnych wód, bądź zakazane mordy grożące ci wycięciem migdałków. Nie, nie, nie, port był ulubiony, bo zazwyczaj na jego terenie zwykła krążyć — tudzież zataczać się, w zależności od nastroju — jego bratnia dusza, o ciut bardziej zwariowanych włosach niźli tych Ernestowskich.
Johny! — wita się radośnie kierowca, szczerząc białe zębiska w uśmiechu. Poważnieje zaraz, za dźwignie pociągając i wciskając kilka pokręteł. Błędny Rycerz jakby wzdycha z żalem, kurczy się w sobie, by zaraz mógł wypruć przed siebie. Kilku pasażerów krzyknęło, choć Prang był pewien, że to tylko omamy słuchowe, stanowczo nic innego — Myślę, że chciałbym być taką lamą. Nie sądzisz, że lamy są niesamowite? Spotkałem ci ja jedną lamę, jak przejeżdżałem przez Dublińskie zoo, menda strzeliła śliną jakiemuś dzieciakowi prosto w oko. Czy to nie jest super? — pyta z rozmarzeniem, choć trzeba przyznać, iż w przypadku młodzieńca był to już jakiś progres. Od chęci bycia kredensem do zostania ssakiem, zabrało mu tylko półtora roku. Jeszcze trochę, a być może uzna, że całkiem nieźle jest być nim samym. Znaczy, jak się po tym czasie okaże, że jest bajecznie bogaty i ma własną chatę, drzewo i syna. I może jakieś ciastka — Chociaż pandy rude też są niezłe, tak śpią cały czas, ale mówią, że rude to duszy nie mają, a ja nie jestem pewien, czy chcę jeszcze bardziej uszczuplać posiadane dobra — zwierzył się, trochę zadowolony, bo wiedział, że Bojczuk nie zacznie przewracać oczami, słysząc jego cudowne teorie. Nie, nie! On rozumiał, akceptował, a potem dyskretnie oraz z niezaprzeczalnym wyczuciem zmieniał temat. Jak na prawdziwego przyjaciela przystało.


The risk I took was calculatedBut man, I'm so bad at math...

Ernie Prang
Ernie Prang
Zawód : kierowca Błędnego Rycerza, lep na kłopoty, twoje marzenie
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't do the right thing

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nanananana Ernie!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6139-ernest-prang https://www.morsmordre.net/t6223-keto https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6224-skrytka-bankowa-nr-1526 https://www.morsmordre.net/t6225-ernest-prang
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]13.10.18 14:53
Kiedy Błędny Rycerz ruszył z kopyta, to zacisnąłem palce na krawędziach siedziska, ale trwało to tylko chwilę. Chwilowy ścisk żołądka - dobrze, że przyjmowałem głównie płyny, bo w przeciwnym razie byłem pewien, że zawartość mojego brzucha wylądowałaby właśnie na przedniej szybie, a tak? Tak tylko pobladłem i przełknąłem głośno ślinę. No serio, powinienem się już do tego przyzwyczaić, ale za każdym razem gdy ruszaliśmy, reagowałem tak samo. I tak samo jak większość magicznego społeczeństwa. Później już było tylko lepiej, a ja mimo wszystko naprawdę ufałem jeździeckim zdolnościom Ernesta.
- Lamą? - pytam, zerkając na Pranga, a zaraz unoszę jedną rękę by się mocno złapać za uchwyt nad fotelem, bo z każdym zakrętem bujało mną bardziej niż na statku. Podczas sztormu. Takiego kurewnego - Co ty dajesz, serio? - śmieję się w głos - Czyli chcesz mi powiedzieć, że lamy tak po prostu, bezkarnie mogą pluć ludziom w twarze i nic?... - unoszę wysoko obie brwi - Zajebioza, to ja też bym chciał być taką lamą. - kiwam głową, a kolejne słowa Erniego sprawiają, że na nowo zerkam w przednią szybę - Tyle śpią? No ja nie wiem, Ern, spanie jest super, ale szybko by mi się znudziło. Pomyśl tylko - chciałbyś przespać całe życie, kiedy można robić tyle ciekawszych rzeczy? Chociażby... nie wiem, podróżować na przykład. - wzruszyłem lekko ramionami - Ja bym wolał być ptakiem, wtedy mógłbym polecieć gdzie chcę i kiedy chcę, albo w ogóle sobie siedzieć gdzieś w ciepłych krajach z innymi ptakami, stroszyć kolorowe piórka i jeść ananasy. O! Albo psem! Chciałbym być psem. Psy są słodkie, dziewczyny lubią psy, a ja bym się nie obraził jakby mnie jakaś ślicznotka całe dnie głaskała po brzuchu i przytulała. - mrugam do kierowcy jednym okiem, a później marszczę brwi, dumając nad czymś przez chwilę - Albo chciałbym mieć psa. Myślę, że to mogłoby wzmocnić moje szanse u niektórych panien, no wiesz, wszystkie by mówiły - o jaki piękny piesek, mogę dotknąć? A ja - tak, jasne proszę bardzo. Później bym rzucał jakąś ckliwą historyjkę, że go znalazłem gdzieś na ulicy i przygarnąłem, a ślicznotki by sobie myślały - jaki troskliwy, o rety, ideał! A ty co o tym myślisz? - pytam, bo dla mnie ta historia brzmi mega realnie, tylko faktycznie musiałbym sobie załatwić jakiegoś zwierzaka.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.01.19 3:35
Czuje szarpnięcie w żołądku oraz ruch własnego ciała, wbijającego się w miękki skórzany fotel posiadający tylko jedną zieloną łatę, ładna to łata była, taka niezbyt łaciata. Skręca zaraz w boczną uliczkę, nie robiąc sobie nic z furkoczących gazet wyłożonych na straganie oraz donicy z jakimś fikuśnym kwieciem, która została postawiona dla ozdoby oraz miejsca, by można było gdzieś pety chować, a elegancko odskakującej przed potężnym pojazdem. W całym tym pędzie Ernie odczuwa wdzięczność za ciszę, której nie przerywa donośny wrzask najlepszego kumpla — bo nikt mu wierzyć nie chciał, że on na swojej robocie zna się jak nikt inny i że spóźnień, to generalnie nie było, wszystko na tip-top. Większość wolała narzekać na gwałtowne wchodzenie w zakręt, równie gwałtowne hamowanie oraz krytykowano próby zderzenia się ze ścianą, w nagłej myśli skąpanej w czerni. A przecież Ernest miał wszystko totalnie pod kontrolą, panika więc była niewskazana i brak takowej u Bojczuka, było czymś szczególnym dla Prangowego serduszka. Nie to, żeby miał się zaraz jak baba mazać, ale doceniał gest, ok?
Wyobraź sobie bracie, że widziałem jak taki mały karakan, który należał do tego typu karakanów, które mogą cię w siedzenie kopać cały czas, roześmiał się. Że go bydle opluło, to się cieszył, jakby co najmniej został osrany złotem, czy tam słodyczami. Niepojęte — wzdycha w nieznacznym podziwie dla zwierzęcia, zazdroszcząc też nieco brawury. Zerka też na mężczyznę siedzącego obok, uśmiechając się na pandy wspomnienie — No i imaginuj tak, że nigdy już nie odczuwasz zmęczenia, koniec ze zrywaniem się o świcie, to ty jesteś panem dnia i nocy! — zauważa jakże uprzejmie, również głową kiwając, bo w sumie do Bojczuka pasowało bycie ptakiem. Zarówno zwierzęcym, jak i tym mniej zwierzęcym w bardziej negatywnym znaczeniu, jak lubowały go nazywać wszystkie jego urażone ex, na których widok Ernie wolał się bezpiecznie w cień usunąć. Kobiety to urokliwe stworzenia, ale często też porywcze i zdrowo trzepnięte — To też dobra rzecz, ale spójrz na to z tej bardziej innej, bardziej nieprzyjemnej strony, że patrzy taki dzikus na ciebie i myśli, no kurde piórka niezłe, ale w sumie to bym zjadł takiego i boom! Zostajesz pieczonymi skrzydełkami na ostro, nie za fajnie — zamachał jedną ręką aż, jednocześnie drugą starając się zapanować nad kierownicą. Wcisnął zaraz hamulec, pozwalając na to, by jego nos niebezpiecznie się zbliżył do trzymanej kierownicy, a następnie uderza plecami niemalże natychmiast w oparcie. Odwraca się przez ramię — Pani Duncan, czas wysiadać! — woła, posyłając starszawej kobiecie szeroki uśmiech. Zamyka za nią drzwi i rusza dalej, tym razem wezwanie do pomniejszej wioski. Lubił mniejsze wioski, w większości miały super wyroby własne — Ryzyko jest jednak takie, że panna całkowicie by się na psie skupiła. Ty chcesz coś ten tego, jakaś randka, może sugestywne muśnięcie dłoni, a dziewczyna oczy ma cały czas zwrócone na psa. Ale pies to całkiem spoko sprawa, w sensie, wyglądają zazwyczaj poczciwie, myślisz, że Bertie i ta mała z białymi włosami mieliby coś przeciwko psu? Bo ja bym totalnie był za psem, ale trochę się boje, że by go Berta zjadła. Muszę w końcu sprawdzić, co jest tą kanapą — wzdycha strapiony Ernie, podskakując lekko na wertepach. On naprawdę Bertę lubił, nawet jeśli sprężyna wżynała mu się w niezbyt przyjemne miejsce, ale wolałby nie mieć potencjalnie śmiercionośnego mebla nie pod swoim dachem. Albo przynajmniej wiedzieć, jak opanować takowego mordercze zapędy.


The risk I took was calculatedBut man, I'm so bad at math...

Ernie Prang
Ernie Prang
Zawód : kierowca Błędnego Rycerza, lep na kłopoty, twoje marzenie
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't do the right thing

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nanananana Ernie!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6139-ernest-prang https://www.morsmordre.net/t6223-keto https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6224-skrytka-bankowa-nr-1526 https://www.morsmordre.net/t6225-ernest-prang
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]10.01.19 21:47
- Niepojęte. - wzdycham wraz z Erniem, słuchając jego niesamowitej historii o plujących lamach i wkurzających dzieciach. I weź tu człowieku zrozum drugiego człowieka!
- Panem dnia i nocy to możesz być nawet będąc Ernestem Prangiem, kiedy ostatnio zrywałeś się o świcie? - pytam, zerkając na przyjaciela kątem oka. No bo taka prawda - ja nie wiem kiedy ostatni raz wstałem przed trzynastą i dobrze mi z tym było. Trzeba sobie tylko odpowiednio ułożyć plan dnia i pyk! Jesteś nagle królem życia.
- No już nie bądź takim pesymistą. - wywracam oczami - Niechby tylko jakiś dzikus spróbował mnie dopaść to ja bym mu pokazał gdzie raki zimują. Ja i cała moja ptasia ferajna. - śmieję się, wyobrażając sobie tę scenę. Jak swoim ostrym dziobem atakuję jakiegoś frajera, co chce sobie ze mnie zrobić pióropusz albo szal. Ale mój śmiech ginie gdzieś w głośnym pisku opon, kiedy Ernie tak nagle hamuje, a moja twarz niebezpiecznie zbliża się do szyby. Na szczęście już za moment ponownie opadam na siedzenie, uderzając plecami w oparcie i jeszcze mocniej chwytam się górnej rączki.
- Do widzenia, miłego dnia! - żegnam się z panią Duncan, odprowadzając ją spojrzeniem do drzwi. Biedna ledwo się na nogach trzymała, cała zieloniutka z wrażenia. Powracam wzrokiem do Pranga, kiedy ruszamy w dalszą drogę.
- No racja, lepiej żeby nie był słodszy ode mnie. - przyznaję, całkiem zresztą poważnie - Wyglądają na takich co lubią zwierzęta, tylko ciekawe jakby się dogadał z królikiem, czy by go nie chciał zeżreć. Myślę, że Bertie mógłby się wkurzyć jakby mu nasz pies ukatrupił zwierzątko. Na bank by nas wyrzucił na zbity pysk, a mnie się tam podoba jednak. - wzdycham smutno, bo chyba nici z pupila, albo trzeba to będzie przegadać z młodym Bottem - A właśnie a propo tej małej - miałeś już z nią do czynienia? Jakoś zawsze się mijamy. Wydaje się w porządku, ale pozory lubią mylić. - wzruszam ramionami. Z Bertiem zdążyłem już zamienić kilka słów i nawet się dogadaliśmy, ale Susanne zawsze zgrabnie mi umykała... Może właśnie dlatego, że nie zwykłem wychodzić z łóżka przed południem.
- Weź ty wywal tą kanapę, rety, znajdziemy ci nową. Wszystkich nas zeżre i tyle z tego będzie. - wywracam oczami, krzywiąc się nieznacznie. Wiedziałem, że Ern przywiązał się do tego przeklętego mebla, nadał jej nawet imię, ale na Boga! nie chciałem się bać, że jak przyjmę jakąś panienkę w jego pokoju (bo u mnie będzie zbyt syfnie) to mi ją opierdoli zanim się wezmę do rzeczy. Niefajnie by było.
- Kiedy kończysz, skoczymy na jakiegoś drinka po robocie? Ja stawiam, niech stracę. - ukradłem dzisiaj pełną sakiewkę więc mnie było stać, a co.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]05.01.20 23:09
| 5 marca

Był zmęczony. Padnięty wręcz. Zasypiał na stojąco, wychodząc z Ministerstwa. Wszystko musiało posypać się jednego dnia. Połowa personelu chyba się nie zjawiła bądź przyszła za późno, awarii nie brakowało, podłóg i łazienek do szorowania również. Zamiast ośmiu godzin w pracy Dudley spędził wiec w niej dwanaście i nawet nie miał sił, aby pomyśleć, jak bardzo tego swojego zajęcia nienawidzi.
Przygaszony i śmierdzący potem machnął różdżką, wzywając Błędnego Rycerza. Nie lubił tego środka transportu, niemal zawsze wybierając teleportacje, ale podjęcie się jej w tym stanie groziło rozszczepieniem. Lepiej więc było dostać się pod dom mniej magiczną metodą.
Chłopak, mimo zmęczenia, prezentował się wcale nie najgorzej. Wprawdzie włosy nie były ułożone tak dobrze, jak rankiem, a sińce pod oczami zdradzały zmęczenie, ale wyuczona, szermierska podstawa nawet w takiej chwili dawała o sobie znać. Z resztą, odziany w długi płaszcz Dudley wyglądał całkiem elegancko jak na pracownika personelu technicznego Ministerstwa Magii. I to na dodatek takiego najniższego szczebla. Pewnie przytaknąłby na to, gdyby miał trochę więcej siły i zobaczył swoje odbicie w lustrze. Teraz jednak żaden z tych dwóch warunków nie był spełniony.
Pojazd zmaterializował się przed nim po chwili. Dudley mruknął do kierowcy swoje miejsce docelowe w sposób nieszczególnie wyraźny, rzucił mu dwa sykle i ruszył w głąb pojazdu. O dziwo, większość miejsc siedzących była zajęta. Udało mu się znaleźć jedno, tuż przy drugim wyjściu z pojazdu. Pojedyncze – nie musiał więc przejmować się żadnym tłustym czarodziejem, który siedziałby obok niego.
Ziewnął szeroko, z opóźnieniem zatykając usta dłonią. Spojrzał przez okno zaspanym wzrokiem. Jak tylko pojawi się w domu, natychmiast ruszy do łóżka. Sen dobrze mu zrobi. Wtedy jutro może zrealizuje przynajmniej część z planów. Przydałoby się powtórzyć zaklęcia. Przeczytać najnowsze artykuły naukowe. Ostatnio trochę to zaniedbał, a jeśli chciał kiedykolwiek zmienić pracę, musiał być na bieżąco. Przydałoby się też zrobić zakupy… Jego lodówka świeciła pustkami i od śmierci matki Dudley żywił się tym, co akurat wpadło mu w ręce. Nie miał głowy do organizowania gospodarstwa domowego.
I wtedy Błędny Rycerz ruszył z potężnym szarpnięciem.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.



Ostatnio zmieniony przez Dudley Sheridan dnia 06.01.20 16:31, w całości zmieniany 1 raz
Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 15:50
Zwykle nie wybierała takiej formy podróżowania, choć musiała przyznać, że niosła ona za sobą dość szerokie możliwości. Nie tylko w zakresie samego błyskawicznego przemieszczania się po Londynie, ale przede wszystkim towarzystwie. Grube kulki chrapiące po piętrach Błędnego Rycerza nie wydawały się zbyt rozmowne, ale Moss swoje zainteresowanie kierowała ku tym nieco… bardziej żywym ponurakom spod ciemnej gwiazdy. Kaptury, wąsy, smród i wyraźna mgiełka niepewności. Kręcił ją ten klimacik, nigdy nie lubiła historii przewidywalnych i możliwych do rozszyfrowania już przy pierwszym spojrzeniu. Czuła pewien dość nieskrępowany komfort, gdy zawierała kolejne znajomości. Twarze, nazwiska, zawód, a wreszcie i możliwości otwierające się przed nią nazbyt łatwo w chwili, kiedy docierały do niej szerokie opcje. Podróżnik nie musiał być od razu nikim. Kilka razy w swoim dwudziestoparoletnim życiu machnęła już różdżką, by wezwać magiczny transport. Za każdym razem zdobywała nowy kontakt. Niektóre nigdy jej się nie przydawały, ale pojedyncze znajomości przetrwały nawet do dziś. Raz poznała kobietę handlującą na Nokturnie rzadkimi ingrediencjami. Zaprzyjaźniły się i tak Moss nie mogła narzekać na braki w swoich słoiczkach alchemicznych. Innym razem sytuacja się odwróciła, gdy za kierownicą siedział stały bywalec Parszywego i tak.. pojechała za darmo ku oburzeniu jednego spasionego awanturnika. Jegomość wyleciał przez drzwi i, nim się tylko zorientował, Rycerz mknął już daleko od niego. To był doprawdy absolutnie nieprzewidywalny środek transportu, sprzyjający niespodziankom, dość szybki i bardzo precyzyjny. Choć samo podróżowanie określiłaby mianem dość brutalnego, to jednak chętnie wybierała czarodziejski autobusik. Nigdy nie spała. Oko zawsze czujnie ślizgało się po mniej lub bardziej przytomnych pasażerach. Pilnowała kieszonek, choć lubiła czasem pogładzić troskliwie czyjąś. W tym zaspanym towarzystwie mało kto pozostawał prawdziwie czujny. Panoszące się między siedzeniami staruchy nie zwracały uwagi na jakąś tam dziewuchę, ale inaczej sprawa się miała z typami w tych długich pelerynach z długim włosem klejącym się do zaparowanej szyby. Udawali, że nie widzą, ale widzieli. Dobrze wiedziała, że przyciąga spojrzenia i lubiła z tego korzystać.
Tego dnia niewiele różniła się od pozostałych pasażerów. Ubrana była w długi granatowy płaszcz, bez bagażu, z wysoko pozostawionym kołnierzem i burzą chaotycznych loków próbujących się pod niego wcisnąć. Wysokie buty dźwięczały, przerywając sennym czarodziejom liczenie osłów, baranów i garborogów hasających beztrosko po polankach. Przechodziła między siedzieniami, leniwie zerkała w stronę kołyszących się legowisk, a do jej uszu nie docierały melodie gibającego się gdzieś metalu. Wtedy Błędny Rycerz szarpnął, gwałtownie i z całą mocą ruszając w głąb ciemnej uliczki. Przeklęła, choć nim zdążyła wypowiedzieć końcówkę paskudnego słówka, leciała już przez cały korytarzyk, aż wpadła prosto w ramiona słodkiego młodzieniaszka. Kurwa. – Zabieraj łapę z mojego tyłka – wysyczała, orientując się, że w tym wszystkim nieproszone paluchy tarmosiły jej pośladek. Podwinięta sukienka ślizgała się po materiale rajstop i nijak nie chciała zachowywać się porządnie w tak chaotycznej kombinacji rąk i nóg.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 16:56
Czas jakby na chwilę zwolnił, sprawiając, że wszystko wokół Sheridena działo się jakby w zwolnionym tempie. Właśnie walczył z napływającą sennością, gdy Błędny Rycerz ruszył do przodu. Wtedy Dudley kątem oka przyuważył lecącą w jego stronę, ciemnowłosą dziewczynę.
Mimo zmęczenia, pozostawał przecież wyćwiczonym szermierzem. Z resztą, zawsze miał całkiem niezły refleks. Dlatego gdy przyuważył Moss, natychmiast otworzył ramiona, by chwycić ciemnowłosą, nie pozwalając jej upaść. I choć uratował kolana uroczej panny przed upadkiem to sam – zupełnym przypadkiem, nie umyślnie przecież! – w przeciągu chwili niewątpliwie zrujnował swój wizerunek w jej oczach. Jak zwykle z resztą. Do tego po prostu trzeba mieć talent.
Mianowicie, zupełnym przypadkiem, dłonie młodego Sheridana wylądowały na tyłku, zamiast plecach Moss. Po prostu źle wycelował! Nie jego wina! Zdziwiony miękkością kręgosłupa zacisnął dłonie, przez zmęczenie potrzebując dłuższej chwili na zorientowanie się, co właściwie właśnie miało miejsce. Do tego czasu Błędny Rycerz zdążył porządnie ruszyć z miejsca, stopniowo nabierając coraz to większej prędkości.
Och, ja… przepraszam! – odpowiedział chłopak, płonąc na twarzy. – Ja… ja chciałem tylko pannę złapać, przysięgam! – powiedział, odsuwając się od niej i pokazując swoje dłonie, trzymane w górze. – Wszystko w porządku?
Zwrócił uwagę, że choć odrobinę od niego starsza, panna Moss była zdecydowanie prześliczną kobietą. Zawsze lubił kobiety z długimi, bujnymi włosami. To dodawało im… uroku. Zdecydowanie! Miał nawet ze dwie dziewczyny w czasach szkolnych i obydwie mogły pochwalić się zacnymi lokami. Nie wiedzieć czemu, szybko jednak od niego uciekały. Może to przez przesiadywanie w bibliotekach? W każdym razie, relacje kończyły się szybciej, niż zaczynały i Dudley nigdy nie miał możliwości na nic więcej, nawet na dotknięcie cudzych pośladków. A po szkole, najzwyczajniej w świecie, nie miał na to czasu. Tyłek panny Moss był więc pierwszym w jego nieszczególnie długim życiu. Ciekawe, czy uznałaby to za zaszczyt, gdyby się o tym dowiedziała?
Dudley jednak, rzecz jasna, nie miał zamiaru o tym nieznajomej mówić. Przypływ adrenaliny sprawił, że senność na chwilę odpłynęła, wprowadzając go jednak w nadmiernie rozemocjonowany stan. Zwykle całkiem nieźle nad sobą panował (lata treningu robiły swoje), ale po dwunastu godzinach pracy naprawdę trudno było wymagać od młodzieniaszka, aby jego zachowanie było zupełnie nienaganne.
Ale ma pani ładny tyłek! – dodał więc, mimo że wcale go nie widział. Dotykał. To wystarczyło.
Gdy uświadomił sobie, co dokładnie powiedział na głos, rumieniec na jego twarzy pogłębił się jeszcze bardziej, a oczy otwarły się szeroko w niemym przerażeniu. Powinien sięgać po różdżkę? Czy to jeszcze nie ta pora?


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 18:38
Moss wiedziała, że jest bohaterką snów wielu portowych gówniarzy i nawet jej to nie przeszkadzało, ale macania bez zapowiedzi nie potrafiła zdzierżyć. Lała po pysku bez opamiętania, gdy tylko czyjeś tłuste paluchy wciskały się w nieodpowiednie miękkości. Ten tutaj dostał właśnie ostrzeżenie, bo nie była do końca pewna, czy owo złapanie nie było wariacją przypadku, kiedy to leciała prosto w obce ramiona, tracąc kontrolę nad swoimi kończynami. Mógł i on w wyraźnym zamierzaniu zgubić kierunki. Powstrzymał ją przed wybiciem przednich zębów, przed bolesnym spotkaniem z chłodną metalową poręczą. Wątpić chyba przestała, gdy mimo wszystko dzieciak… ścisnął. Błyskawicznie napięła wszystkie mięśnie, wyczuwając, że typ jest wyraźnie łasy na okazje. Znała tych małych zasrańców. Błąkali się po mieście i szukali naiwnej, bezbronnej dziuni, którą mogliby łatwo wybawić z opresji. Problem w tym, że Moss wcale taka bezbronna nie była. Bez trudu rozłożyłaby go na łopatki w dwóch zaklęciach.
– Ty co?! – wrzasnęła, wytrącając z sennej krainy niejednego pasażera. Kilka par oczu popatrzyło na nich z zaciekawieniem, ale Błędny Rycerz pędził dalej. – Och, z pewnością złapałeś. Poczułam – bąknęła złośliwie, posyłając mu dość nieprzyjazne spojrzenie. Z ulgą przyjęła fakt, że jego dłonie mimo wszystko opuściły jej tyłek. Parsknęła jednak, słysząc żarliwą chęć przysięgania. Poprawiła włosy opadające na twarz i ułożyła wytarmoszony w chwili zderzenia kołnierzyk. – Jeszcze nie wiem czy w porządku – odrzekła, mierząc go spokojniejszym, ale dość napastliwym spojrzeniem. – To twój pierwszy raz, co? Ile masz lat? – zapytała ciekawsko. Ostatecznie wolała, by ktoś zaraz nie posądził jej o nagabywanie nieletnich. Chłopak wyglądał na uczniaka. Choć był zdecydowanie większy i wyższy do niej, młoda buzia o niewinnych rysach wskazywała na niezbyt dojrzały wiek. Czy się myliła?
Uniosła brew, słysząc ten komplement. Jaki bezczelny! Najpierw ją obmacuje, a teraz znów wraca do tematu, na nowo ją rozjuszając. Ścisnęła pięść gotowa zaraz zdrowo mu przyłożyć, ale jej twarz niespodziewanie złagodniała, kiedy dotarło do niej, że on nie miał pojęcia o macankach. Albo tylko takiego udawał, by się nieco wybielić. W każdym razie postanowiła przyjąć pochwałę. Widziała, że czerwieniał jak zdrowy buraczek z tych wszystkich emocji. No nie, publiczność będzie musiała przełknąć rozczarowanie. Najwyraźniej nie dojdzie do rękoczynów. – No oczywiście, że tak, młody – odparła skromnie. Co prawda o swoim tyłku krytycznie raczej się wyrażała, wiedząc dobrze, że był mały i niezbyt imponujący (co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę jej niewielką wagę), ale na zewnątrz nigdy nie przyznawała się do tych myśli.  – Dziękuję – dodała jeszcze, robiąc krok w tył. Usiadła na siedzeniu obok. Wolała nie ryzykować, że szalony kierowca zaraz znów rzuci ich ku sobie. Merlin jeden wie, jak to by  się skończyło!  Cień zadowolonego uśmiechu śmignął przez jej usta. Przechyliła głowę w stronę chłopca. – Coś za jeden? – dopytała, spodziewając się szczegółowej spowiedzi.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 20:09
CO? Pierwszy? Oczywiście, że nie! – zapewnił gorąco. – Prawie dwadzieścia, przecież nie jestem dzieckiem! – dodał. Niech nie myśli, że jest jakimś uczniakiem! Już całkiem niedługo miał przecież urodziny i w końcu wyjdzie z tych głupich „nastu” lat. Może ktoś zacznie traktować go poważnie.
Do kłamstwa nie miał się zamiaru przyznawać. Brązowowłosa niech sobie lepiej nie myśli! Dudley był poważnym człowiekiem, jeszcze poważniejszym czarodziejem, a mężczyzną to już w ogóle! To, że w szkole nie miał szczęścia do dziewczyn nic przecież nie oznaczało. Prawda? Chyba. Co prawda, jego koledzy chwalili się niezwykle rozbudowanymi historiami miłosnymi, które nie były dane Sheridanowi, ale Ślizgon głęboko wierzył, że przynajmniej większa część z nich była od początku do końca zmyślona. Na pewno. Skoro nawet on, jeden z najbardziej obiecujących członków Klubu Pojedynków, miał wieczne problemy z dziewczynami. Ach ten podły cudowny gatunek.
Na szczęście Philippa przyjęła komplement, zamiast jeszcze bardziej się rozjuszyć. Dudley odetchnął w duchu. Właściwie to… może jeszcze coś by z tego wyszło? Może… spodobał się tej ładnej dziewczynie? W końcu skoro go nie uderzyła to w głębi duszy musiał się jej spodobać, prawda?
Na razie jednak odstawił myśli o ewentualnym flircie z panną Moss na bok, czując, że to nie byłaby dobra pora. W końcu dopiero co na niego krzyczała. Lepiej będzie, jeśli zapomni o tym całym incydencie. Najwyżej potem Sheridan spróbuje swoich sił. O ile w ogóle jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Dudley nie miałby chyba nic przeciwko.
Dudley Sheridan, do usług! – powiedział, skinając głową i orientując się, że to… chyba po prostu źle brzmi. Poza Ministerstwem nie był przecież usługiwaczem. Nie miał zamiaru biegać za kobiecymi zachciankami, nawet jeśli prośby wychodziłyby od tak ładnej dziewczyny. No, przynajmniej nie bez obietnicy odpowiedniego zadośćuczynienia. – A panna? – spytał, przekonany, że taka osoba jak ona nie może być jeszcze mężatką. Z resztą, gdyby takowego mężczyznę miała przy swoim boku na pewno od razu groziłaby wezwaniem go przy takiej sytuacji.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 20:59
Stłumiła śmiech. No proszę, ależ śmiały i pełen niepojętej dumy. Pewnie w środku trząsł portkami na wspomnienie dotyku jej pośladka. Wydawał się mimo wszystko niegroźny. Chyba nie mógłby aż tak maskować swoich prawdziwych zamiarów, choć z tym wiekiem to chyba łgał. – Czyli piętnaście, tak? Bo wiesz, dwadzieścia to i ja mam, jeśli odpowiednio zaokrąglić… – zamruczała, powstrzymując się przed pacnięciem go w nos. Merlin jeden wie, kto się na to gapił i co mógł zrobić, widząc, jak dorosła kobieta obłapia gówniarza. – Myślę, że powinieneś jeszcze poćwiczyć – poradziła mu. Oczywiście chodziło jej o ten dotyk. Chwalił się, że się zna, ale Moss nie mogła powstrzymać uwagi. – Byle nie na mnie – dorzuciła, szybko się orientując, że jej wcześniejsze słowa mogły zabrzmieć jak zachęta.
Nie pogardziłaby paroma przytulankami, ale to nie było miejsce, a już na pewno nie odpowiednia do tego osoba. Podejrzewała, że z taką ładną buzią znajdzie szybko jakąś chętną nastolatkę. W końcu to był wiek eksperymentowania. Chłopcy zdradzali bardzo duże pokłady energii. Pamiętała, jak razem z Bojczukiem zgłębiali pierwsze tajemnice czułości. Chyba tylko jemu w Hogwarcie ufała na tyle, by mógł się zbliżyć. Gdy jednak trafiła do portu, zmieniło się wiele. Zmieniła się ona, zdobyła nową siłę i nauczyła się sprytnie igrać ze światem. Dziś byle łapsko na tyłku nie wywoływało u niej plam wstydu na policzkach. Co najwyżej pękała ze złości, ale o tym już ten młody chłopak zdołał się przekonać.
Ktoś chrząknął, a kiedy Moss zerknęła w tamtym kierunku, ujrzała jakieś babsko w grubym futrze i kapeluszu o wyjątkowo nieudanym wykroju. Jej oczy zdradzały niezadowolenie, ale Philippa niespecjalnie się przejęła. Zamiast padać pasażerce do stóp i wielce przepraszać za hałas i nieprzyzwoite pląsy, rozsiadła się wygodnie i założyła nogę na nogę. Chłoptaś mógł znów podziwiać jej nogi pokryte czarnym materiałem rajstop. Niezbyt długa sukienka tym razem jednak kryła o wiele więcej, niż w chwili ich bliskiego spotkania. – Dudley – powtórzyła za nim, zastanawiając się, czy bardziej ją to imię bawi, czy skłania do współczucia mu. Dość melodyjne, raczej nieco pokraczne. Tak samo jak i on cały, czyż nie? Oparła łokieć o oparcie, a później na dłoni ułożyła brodę, lekko się do niego zbliżając. – Więc co masz do zaoferowania? Jakie… usługi? Handlujesz diablim zielem? Nosisz babuleńkom zakupy? Sprzedajesz fasolki? – kontynuowała przepytkę. Ciekawił ją. Taki to niepozorny typ. W niezbyt dziarskim usposobieniu mogło się jednak kryć drugie dno. Udawał niegramotnego, a tak naprawdę był królem Nokturna. Wcale by się nie zdziwiła. – Philippa – odparła dość zmysłowo, pieściła każdą najmniejszą głoskę i dokładnie zaakcentowała podwójną literę. Uwielbiała wymawiać to imię. Nigdy nie żałowała tego wyboru.
Postukała lekko palcem w metalową rurkę między nimi, ale gdy kierowca zahamował mocniej, objęła ją, by ustabilizować swoją pozycję. Czy daleko jeszcze do celu? – A ty dokąd jedziesz? – zapytała więc znów, ale raczej bez większego zainteresowania. Włóczył się po nocy. Może uciekł z domu?
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]06.01.20 23:15
Spojrzał na nią krzywo. Nie podobało mu się, że aż tak go odmłodziła. Co, jak co, ale na piętnaście to chyba nie wyglądał. Może i płaszcz zasłaniał to i owo, ale przecież miał już posturę dorosłego mężczyzny, a nie uczniaka z szóstej klasy. I… i zarost też miał! Choć rósł jakoś tak niezbyt równo i Dudley, nie mając wielkiego wyboru, regularnie się golił. Miał wrażenie, ze jego broda nigdy nie wyglądałaby wystarczająco dumnie.
Przecież mówię, że mam dwadzieścia! – powiedział, poirytowany, marszcząc brwi. – Mamy marzec, jak miałbym być TUTAJ jeśli miałbym piętnaście? – spytał. Przecież szkoły nie dało się opuszczać ot tak! Niezależnie od tego, czy był to Hogwart, czy inna z magicznych szkół.
Może pod tą piękną buzią nic więcej się nie kryło? Skoro nie pomyślała o czymś tak oczywistym! Dla Dudleya szkoła wciąż była dość świeżym okresem w życiu i nawet nie pomyślał, że inne osoby mogą po prostu nie myśleć o niej w ten sposób. Właściwie wciąż skrycie marzył, by do niej wrócić. Tam przynajmniej był k i m ś.
Myśl o braku wiedzy Philippy nie przeszkadzała mu jednak uśmiechnąć się nieco zalotnie, gdy dziewczyna wspominała o zalotach, aby następnie prędko skrzywić się po raz kolejny. Byle panna, a tak mu ubliża! Przecież tylko chciał jej pomóc. Nie jego wina, że akurat tyłem wpadła na jego ten… no. Rękę.
Przełknął ślinę, przyglądając się nogom dziewczyny. Nie zwracał uwagi na czarownicę obok, zbyt skupiony na kształtach swojej niespodziewanej towarzyszki. Może nie pozwoli mu się ponownie pomacać, ale wyglądało na to, że nie ma nic przeciwko jego spojrzeniu. Inaczej nie siadałaby przecież w ten sposób.
Zaskoczyła go kolejnym pytaniem. W pierwszej chwili nie wiedział co odpowiedzieć, ale prędko przyszło mu do głowy coś co – przynajmniej w jego myślach – wyglądało jak tekst z potencjałem. Takim na wyrwanie dziewczyny.
To tylko dla słabeuszów, eee… śliczna – powiedział, wciąż nie wiedząc, jak dziewczyna się nazywa. – Ja jestem… tym no… detektywem odkrywającym uciechy lat minionych. – Uniósł brew, próbując uśmiechnąć się zawadiacko, ale chyba raczej wyszedł mu krzywy grymas, niż prawdziwy uśmiech.
Ta praca chyba zepsuła jego umiejętności rozmowy z dziewczynami. Z drugiej strony, w szkole nie miał zbyt wielu okazji na podrywanie panien w takich sytuacjach, które na dodatek były od niego starsze i (jak podejrzewał) znacznie bardziej doświadczone w TYCH sprawach.
Philippa… brzmi magicznie – rzekł trochę głupio. – Na Pokątną, to chyba już blisko.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.01.20 0:23
Dolewała oliwy do ognia. Chłopak zaczynał pęcznieć w tej irytacji, a przecież to były tylko drobne przekomarzanki. Dość złośliwe, ale niezbyt groźne. Nie był kimś, kogo chciała wykończyć. Jedynie wyciskała z niedawnych sytuacji tyle, ile tylko mogła. Dudley jednak wyraźne wyglądał na takiego, który już więcej by nie zniósł, więc Moss porzuciła kpiący uśmieszek na rzecz wyraźnie łagodniejszego spojrzenia. Zadymy w autobusie robić mimo wszystko nie planowała – tym bardziej, że jeszcze nie wiedziała, co to za chłopak i co mogli sobie nawzajem zaoferować. Jeśli o interesy chodziło, preferowała raczej handel wymienny. Nie pasożytowała na nikim od tak po prostu. Chyba że kradła, ale to już temat na inną okazję.
– Okej – zareagowała spokojnie. Musiała zaakceptować fakt, że chłopak miał te swoje dwadzieścia lat. Nie interesowała się edukacją, ale wiedziała, że nie każde magiczne dziecko przesiadywało przez cały rok w szkole. Rodzice byli rożni. Strach pomyśleć, co by się wydarzyło, gdyby sierociniec nie wypuścił jej do Hogwartu. Kobieta, która ją zabrała z ponurego przybytku, musiała być bardzo przekonująca. Moss nie pamiętała wiele z tamtego okresu, ale zdecydowanie wolała magiczne korytarze od tego dziecięcego piekła na obrzeżach Londynu. Może pewnego dnia odważy się stanąć przed dawnym bidulem, spojrzeć bez strachu i spróbować wydobyć te wspomnienia, które nie wiązały się z koszmarami. – Możemy więc razem cieszyć się młodością – dodała zdecydowanie milej. Ludzie dawali jej te dwadzieścia lat, czasem mniej. Kochankowie bali się dotknąć, myśląc, że płaszczy się przed nimi nieletnia. Tymczasem Philly miała swoje lata. Cieszyła się widokami w lustrze. Zupełnie jakby czas na jej twarzy zatrzymał się kilka lat temu i za nic w świecie nie chciał drgnąć. Nie mogła narzekać na taki obrót spraw.
Niech patrzy, niech zerka zalotnie i ćwiczy na niej swoje nędzne zaczepki. Doceniała starania. Pozwalała mu na to, poniekąd nawet wierząc, że chłopak przy okazji może się czegoś nauczyć. Pierwszym krokiem do sukcesu było oswojenie się z kobietą. Głos jako tako nie drżał, przestał się chyba rumienić, a to już postęp. Kiedyś była nim. Była takim niepewnym Dudleyem i bała się spojrzeć mężczyźnie głęboko w oczy. Dziś świdrowała ich na wylot. Uśmiechnęła się do własnych myśli, a potem pomachała lekko nogą zawieszoną na udzie.
A jakież to były uciechy? Tych minionych lat. Opowiesz mi? – zapytała, okazując zdziwienie. Był zabawny, ale miała nadzieję, że nie mówił o własnym beztroskim dzieciństwie. Choć właściwie życzyła mu tego, by takie jednak posiadał. By mógł do niego wracać, by miał wspomnienia, w przeciwieństwie do niej.
Gdy pochwalił jej imię, znów obdarzyła go uśmiechem, wiedząc dobrze, że łatwo mógłby dać się oczarować. Pomyślała, że z boku mogli wyglądać jak para równolatków pogrążonych w zwyczajnej pogawędce. Niektóre uszy z sąsiednich foteli wiedziały jednak, że wcale tak nie było. –  Wyjątkowe podsumowała tylko temat imienia. – To chyba twoja stacja, Dudley’u – Podbródkiem wskazała na okna, z których rozciągał się widok okolic wspomnianej ulicy. Za chwilę kierowca znów zahamuje, przyprawiając pasażerów o zawroty w żołądku. Już sobie przypomniała, dlaczego podróżowała Błędnym Rycerzem tylko przed obiadem.
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.01.20 10:11
Uśmiechnął się głupio. Irytacja jakby natychmiast z niego uleciała. Uroda panny Moss działa na Dudleya kojąco i chłopak po prostu nie potrafił zachowywać się przy niej zupełnie naturalnie. Jakby rzuciła na niego jakiś urok albo co. Może przypadkiem wylała na niego amortencje, tylko nie zwrócił na to uwagi? Nie znał się na eliksirach i nie pamiętał, czy ten konkretny trzeba było wypić, aby zadziałał. Może same opary by wystarczyły.
Możemy – pomyślał, wciąż się szczerząc,
…na przykład w moim mieszkaniu. Mam piękną, pustą bibliotekę – dodał w duchu. Gdyby powiedział to na głos, puściłby jej szelmowsko oczko i Philippa na pewno nie mogłaby się oprzeć. Zabrakło mu jednak odwagi; wystarczająco głupot powiedział już w trakcie tego spotkania. Powoli, krok po kroczku… Nie może przecież wyrywać dziewczyny jak jakiś biegnący buchorożec!
Głupi i nieprzemyślany tekst jakimś cudem wywarł odpowiedni efekt. Panna Moss natychmiast podchwyciła temat. Problem polegał na tym, że Dudley, myśląc o historii i jej „uciechach”, nie myślał wcale o jakiś brzydkich rzeczach. Co to, to nie. Przeszłość była zbyt fascynująca, by skupiać się na tak przyziemnych sprawach.
Na przykład… – zaczął nieco przyciszonym, romantycznym głosem – turniej trójmagiczny! – dodał już głośniej i żywiołowej. – Teraz go zakazali, ale to była dopiero zabawa! Musiałaś o nim słyszeć, panno Moss! W 1792 dyrektorzy wszystkich trzech szkół zostali ranni. Chyba rok wcześniej zmarło dwóch na trzech uczestników. To dlatego go zakazali. Ale to była prawdziwa szkoła przetrwania, wyłaniano wtedy najlepszych młodych czarodziejów, tych najbardziej ambitnych, którzy potem od razu mieli szansę na wielkie kariery, dostawali je ot tak, od razu, to było…
…piękne spełnienie marzeń. Nie zdążył jednak dokończyć, bo Philippa akurat zwróciła uwagę, że są prawie na miejscu. Nie kłamała. Błędny Rycerz zatrzymał się z szarpnięciem, a kierowca krzyknął głośno „Pokątna!” Dudley westchnął ze smutkiem. A akurat zaczynało robić się ciekawie. Już dawno nie rozmawiał z nikim na temat magicznych potyczek, a to było wszak tak fascynujące! Przynajmniej dla Sheridana. Zdanie Philippy w tym przypadku interesowało go znacznie mniej, tak długo, jak po prostu pozwalała mu mówić.
To… to ja chyba pójdę – powiedział, wstając z ociąganiem. – To na razie – dodał, niezbyt zgrabnie, powoli ruszając ku wyjściu. Ale gdyby chciała go zatrzymać i posłuchać więcej o turnieju to on na pewno by został! Mimo tego okropnego zmęczenia!
W ostatniej chwili wpadł na iście genialny pomysł, odwracając się na moment w stronę dziewczyny.
A może… może… chcesz pobawić się w detektywa razem ze mną? – Znów nienaturalnie obniżył i ściszył głos. – Mam naprawdę wiele… uciesznych książek.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
błędny rycerz - Błędny Rycerz - Page 6 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]09.01.20 22:39
Buchorożcem to jeszcze nie był. Co najwyżej puffkiem. Dobrze, że przy tej dryfującej w kosmosie wyobraźni mimo wszystko błysnął głos rozsądku, dzięki któremu być może uniknął kubła zimnej wody zwisającego groźnie nad gniazdem loków. O tak, mogłaby zaserwować mu taki czar na otrzeźwienie. Miły, słodki chłopak – jak to dyniowe ciastko, które kusi z fantazyjnej wystawy w „Słodkiej Próżności”. Moss oczywiście widziała te rozkochane oczka i, fakt, było jej miło, ale nie robiło to też na niej większego wrażenia. Wyglądała dość młodo, wielu gówniarzy śliniło się na jej widok. Dwadzieścia lat? Widziała w nim chłopca, który pod lupą przyuważył swojego pierwszego wąsa. Zdecydowanie preferowała starsze roczniki. Nie spodziewała się po nim zalotnej sztuczki, jakiegoś napędzanego przez nastoletnie hormony aktu odwagi, ale może i popatrzyłaby, jak się chłopak dzielnie produkuje.
– Więc to cię kręci? – podpytała po chwili, gdy romantyczny obłok opadł, a oni minęli ostatni zakręt prowadzący na Pokątną. Umiała wychwycić nutę fascynacji, ewidentne przejęcie. Nie wyglądał na aż takiego chojraka, ale może wątłe ciałko kryło w sobie prawdziwego wojownika. Przyjrzała się mu jeszcze raz, jakby próbowała utwierdzić się w tym przekonaniu. – Chciałbyś stoczyć walkę na śmierć i życie? – podpytała z wyczuwalnym powątpiewaniem. – Przyjdź kiedyś do portu. Tam będziesz mógł się zmierzyć z prawdziwą bestią – zaproponowała niekonkretnie. Pierwszy lepszy osiłek powaliłby go na pysk, nie dając się naiwnym błyskom różdżki nastolatka. Wyłapała zachwyt, z jakim mówił o morderczej praktyce ze szkoły i… sama poniekąd czuła przyjemny dreszcz wyzwania, ale dobrze wiedziała, że o wiele większą próbą było życie samo w sobie, bez dodatkowych wyścigów dla nakręconych dzieciaków. Jak mu szło? Z życiem.
Idź – kiwnęła głową, widząc, że kierowca nerwowo postukuje w kierownicę. Ktokolwiek miał wysiąść, dawno już moczył czuprynę na ulicy. Gdy odszedł, popatrzyła w okno. Ciemności nie ujawniały absolutnie nic. Obraz mazał się między liniami spływających kropel deszczu. Za jej plecami ktoś chrapnął, potrząsając boleśnie swoimi wnętrznościami. Kiedy znów obróciła głowę, młodzik zerkał na nią rozanielony. Stłumiła westchnienie i posłała mu półprzytomne spojrzenie. Twarz jednak rozbudziła się, kiedy tylko zorientowała się, o co mu chodzi. Otworzyła usta. Autobus ruszył powoli, gdy typek na przedzie stracił do gówniarza cierpliwość. Kącik ust drgnął, wyznaczając drogę do kpiącego uśmieszku. – Czy ty zapraszasz mnie na randkę? Zagadki, księgi i my dwoje? – pytała głośno, zdradzając teatralnie podekscytowanie. Cmoknęła trzy razy, lekko kręcąc głową. – Odważnie, ale wiesz, Dudley’u, obawiam się, wolę inne zabawy – oznajmiła niby poruszona, a później mocno objęła dłonią poręcz. Błędny Rycerz gwałtownie zahamował, wołając ją do swoich wrót. – Ale może kiedyś jeszcze się spotkamy – dodała, wymijając chłopca. Ktoś zachichotał do jej pleców. Obróciła się przodem do drzwi i zerknęła na niego jeszcze ten ostatni raz.
Wysiadła.

zt  podkówka x2
Philippa Moss
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Czego pragniesz?
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7532-philippa-moss https://www.morsmordre.net/t7541-listy-do-philippy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f26-doki-pont-street-13-5 https://www.morsmordre.net/t7539-skrytka-nr-1834 https://www.morsmordre.net/t7542-phillipa-moss
Re: Błędny Rycerz [odnośnik]07.02.20 22:35
| 24 marca

Pogoda sprzyjała i to według doniesień, w całym kraju. Gwen nie mogła się więc oprzeć i postanowiła spędzić dzień na spacerze ze swoim czarnym jak noc psem, który zdecydowanie potrzebował odrobiny ruchu. Ciasne mieszkanie nie sprzyjało Betty i w marzeniach jej właścicielki coraz częściej pojawiał się obraz domku na wsi, w którym psiak miałby pełną swobodę ruchu.
Gdy podzieliła się swoimi planami z Frances, alchemiczka uznała, że też idzie. Gwen nie miała absolutnie nic przeciwko. Problemem był jednak transport na miejsce. Panna Grey wymyśliła sobie wycieczkę do Norfolk, bo usłyszała o pewnym ciekawym i ładnym jeziorze, które chciałaby zobaczyć. Jednak ani ona, ani Frances tam nie były, więc teleportacja raczej nie wchodziła w grę. Z resztą, z psem i tak byłaby utrudniona.
Wezwały więc Błędnego Rycerza, stojąc tuż przy krawężniku jednej z londyńskich ulic. Panna Grey miała na sobie beżowe spodnie, jasną koszulkę i zarzucony na to wszystko płaszcz. Psa trzymała mocno, tuż przy obroży, aby nie wyrwał się w stronę ulicy.
Mam w torbie trochę kanapek – oznajmiła Gwen, czekając na autobus. – Możemy chodzić przez cały dzień. Betty, tylko nie padnij w połowię, proszę cię! – Podrapała pieska za uchem. Betty pomachała ogonem, nie robiąc sobie nic z prośby właścicielki. Choć wydawała się potężna i silna, Gwen czasem dziwiła się, jak szybko się męczyła. Czasem w połowie spaceru miała dosyć. Malarka zawsze obiecała sobie, że będzie z nią pracować nad kondycją i spacerować więcej, ale zwykle niewiele z tego wychodziło. Po prostu brakowało jej czasu.
Błędny Rycerz zatrzymał się przed dziewczynami z piskiem opon. Weszły do środka. Gwen zajęła miejsce od strony korytarza, aby mieć kontrolę nad psem, który natychmiast próbował włożyć pysk do cudzej torebki. Panna Grey powstrzymała zwierzaka krótkim szarpnięciem.
Mam wrażenie, że dawno nie jechałam nigdzie dalej – zwierzyła się. – To znaczy… regularnie bywam w Kornwalii, ale… to w trochę innych celach. Chociaż gdybym miała kupować domek to chyba właśnie tam! Tamte wrzosowiska… i stare ruiny! Byłaś w tamtej okolicy? – zachwycała się dziewczyna.
Ziemie Macmillanów były naprawdę dobrym wyjściem. Ona, jako mugolaczka, na pewno mogłaby się czuć na nich bezpiecznie. A jakby tego było mało, Gwen była w tamtej okolicy naprawdę zakochana i nie miałaby nic przeciwko jakiejś uroczej, starej chatce. Może tata Heatha pomógłby jej coś znaleźć? Pewnie wiedział, kogo spytać, by dostać lepszą cenę za grunt.

| 1 – autobus mocno szarpie, Betty ślizga się po Błędnym Rycerzu i przypadkiem wpada na nieprzyjemnego mężczyznę. 2 – autobus ma problem z ruszeniem; kierowca oznajmia, że muszą poczekać kilka minut. 3 – Błędny Rycerz rusza w miarę powoli, ale przed tym do środka wchodzi śmierdząca wiedźma, która siada obok panien i próbuje je zagadywać.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Błędny Rycerz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach