Lucien Cassidy
Nazwisko matki: Blythe
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: znawca sztuki, symbolista, malarz
Wzrost: 180
Waga: 80
Kolor włosów: Brąz
Kolor oczu: Niebieskie
Znaki szczególne: Lucien ma charakterystyczne bardzo jasnoniebieskie oczy, które trudno przeoczyć, dodatkowo jego fryzura przeważnie pozostaje w chaotycznym nieładzie przez co mężczyzna wyrobił sobie nawyk zaczesywania ich wiecznie dłonią do tyłu.
14 cali Brezylka Włos trzminorka
Harpie, Beauxbatons
brak
On znajdujący się w małym pomieszczeniu, które zalewa woda
Zapach farb i pracowni ojca
On jako uznany malarz i znawca sztuki
Malowanie, historia sztuki,
nie kibicuje
Spacer alejkami muzeum
Zależy od nastroju
Lee Pace
Jego rodzice poznali się na wystawie w Londynie.
Ona pochodziła z rodziny, która od pokoleń zajmowała się biżuterią, on wywodził się z długiej linii artystów, którzy swoją miłością do sztuki i umiejętnościami z nią związanymi zarabiali na życie. Ich początki były ciężkie, on często wyjeżdżał, bywało, że na długo, ona spędzała wiele czasu w rodzinnej pracowni tworząc piękną biżuterię. Dopiero po trzech latach stanęli na ślubnym kobiercu, a niecały rok później na świat przyszło ich pierwsze dziecko. Syn, w którym pokładali duże nadzieje.
Lucien Cassidy od samego początku był dzieckiem spokojnym. Prawie w ogóle nie płakał, a jeśli już doszło do takiej sytuacji musiał mieć naprawdę dobry powód. Od najmłodszych lat zarówno ze strony matki jak i ojca miał wpajaną miłość do sztuki i wszystkiego co piękne. Mając zaledwie trzy lata dostał od ojca swoją pierwszą, małą sztalugę i zestaw farb. Początkowo nie był zdolnym malarzem, dla zabawy babrał dłonie w farbie i jeździł nimi po płótnie, co jak można było się spodziewać nie owocowało arcydziełem godnym zawieszenia w galerii sztuki jego ojca. Mimo wszystko pan Cassidy zachowywał każdy twór swojego pierworodnego nie ważne jaki by nie był. Zwłaszcza ten jeden, który powstał w dniu przebudzenia się magicznych zdolności Luciena. Trzy pełne flakony farb wystartowały w powietrze, po czym z impetem roztrzaskały się na dużym płótnie, przed którym siedział 5-letni chłopiec. Rodzice byli zachwyceni, gdyż powoli i po cichu zaczynali się obawiać, że ich potomek może nie posiadać w sobie magii.
Chociaż Lucien od najmłodszych lat przebywał w otoczeniu obrazów, rzeźb i innych dzieł sztuki, to tak naprawdę dopiero po tym wydarzeniu jego pasja rozkwitła w pełni. Zaczął pochłaniać tomiszcza traktujące o sztuce i ich historii, spędzał godziny w ogrodzie czy ojcowskiej pracowni doskonaląc swoje umiejętności malarskie i rysunkowe. To właśnie przez to nabawił się biedaczysko klaustrofobii. Miał osiem lat, kiedy w pogoni za modelem, którym był rzadki gatunek motyla, wypatrzony w przydomowym ogrodzie, chłopiec zagalopował się i przez totalną nieuwagę wpadł do studni. Spędził w niej dobre dwie godziny zanim go ktokolwiek znalazł, był przemoczony i przerażony. Potem długo dochodził do siebie, zmogła go choroba i nie wychodził z łóżka przez tydzień. Co prawda nie nauczyło go to uwagi. Jeszcze nie raz, nie dwa wpadł na coś lub się przewrócił idąc z głową w chmurach, ale nigdy więcej nie zbliżył się do studni.
Jako dziesięcioletni chłopiec po raz pierwszy postawił nogę w Szkole Magii i Czarodziejstwa Beauxbatons, rodzice nigdy nie rozważali dla niego innej szkoły. Wiedzieli, że to właśnie tam będzie mógł rozwijać się w kierunkach, które go najbardziej interesowały. W tym celu jego rodzice postarali się by od najmłodszych lat brał lekcje francuskiego. Jego matka znała świetną nauczycielkę, z którą Lucien spędzał średnio trzy godziny tygodniowo od piątego roku życia. To właśnie dzięki temu nie miał żadnych problemów z komunikacją w szkole. Może mówił z lekkim akcentem, ale mimo wszystko mówił płynnie, a jego zasób słownictwa był bardzo szeroki.
Nikogo nie zdziwiło kiedy młody Lucien trafił do Harpii. Jego zamiłowanie do sztuki, przede wszystkim malowanej, nie pozostawiało zbyt dużego pola manewru. Sportowiec za to był z niego marny. Nigdy nie zapałał miłością do qudditcha, wystarczyło mu, że znał teorię i jako tako potrafił latać na miotle. Mimo wszystko preferował jednak stąpanie po ziemi, a nie unoszenie się nad nią. Nie zmieniało to jednak faktu, że podczas szkolnych meczy wytrwale kibicował swojej drużynie.
Większość uwagi skupiał mimo wszystko na rozwijaniu swojej wiedzy w dziedzinie sztuki. Oczywiście nie zaniedbywał innych, podstawowych przedmiotów. Oprócz sztuki też poświęcał uwagę nauce zaklęć oraz obrony przed czarną magią, chociaż nie koniecznie wierzył, że to drugie będzie mu akurat jakoś bardzo potrzebne. Był człowiekiem pokojowo nastawionym do świata. Zaklęcia jednak wiedział, że będą użyteczne. Widział jak ojciec czy matka bez problemu używali magii. Ojciec nawet podczas malowania, dzięki czemu jego obrazy robiły jeszcze większe wrażenie, a przecież on nie mógł być gorszy. Jego dzieła musiały być równie świetne. Najczęściej jednak można go było spotkać albo w bibliotece gdzie potrafił tkwić godzinami nad książkami lub na terenach zielonych przynależących do szkoły, gdzie gdy tylko pogoda dopisywała rozkładał się ze sztalugą i malował. Po roku dołączyła do niego kuzynka ze strony matki, z którą dzielił zamiłowanie do malarstwa. Chociaż po szkole ich drogi okazały się całkowicie odmienne, to mimo wszystko zawsze starał się utrzymywać z nią kontakt.
Szkołę ukończył z dobrymi wynikami, może nie wybitnymi, ale jak najbardziej zadowalającymi. Nie poprzestał jednak na tym. Po opuszczeniu Beauxtanos nie wrócił od razu do domu. Postanowił podróżować, chciał poznać i zobaczyć coś więcej niż do tej pory. Świat, a przede wszystkim Europa, nadal podnosił się po mugolskiej wojnie, która zakończyła się trzy lata wcześniej. Wiele dzieł sztuki zarówno tych stworzonych przez czarodziei jak i mugoli zaginęło lub zostało skradzionych podczas wojny. To skłoniło Luciena do zorganizowania kilku wypraw, które miały na celu odnalezienie i zwrócenie dzieł ich prawowitym właścicielom czy muzeom. Chciałoby się powiedzieć, że wszystko się udało. Niestety nie udało mu się znaleźć wszystkiego co sobie założył. Wiele rzeczy zniknęło bez śladu i nie był w stanie ich zlokalizować. Jednak dzięki swojej inicjatywie i tym wszystkim wyjazdom udało mu się pozyskać wiele kontaktów nie tylko w świecie sztuki, które kto wie, może kiedyś mu się do czegoś przydadzą.
Zanim wrócił do Anglii w 1954 roku, przez sześć lat podróżował starając się ze wszystkich sił odzyskać dzieła sztuki. Jednocześnie jednak, zawsze starał się wynosić coś nowego ze swoich podróży, poszerzać swoją wiedzę z zakresu sztuki i jej historii. Wcześniej skupiał się przede wszystkim na stylu, sposobie wykonania czy kolorystyce, odkładając samą historię na trochę dalszy tor. Z czasem jednak zrozumiał, że historia również jest ważnym aspektem w procesie tworzenia. Nic więc dziwnego, że kiedy tylko znajdował czas na nowo tonął w księgach odświeżając sobie, a także poznając od nowa historię, zgłębiał motywacje i podkłady historyczne wielkich dzieł. Dzięki tak dokładnemu badaniu tematu i zagadnień poznał nową dziedzinę, symbolikę. Nauczył się rozpoznawać symbole, które znajdowały się w dziełach, ale również widział je w rzeczach, w których inni ich nie zauważali. Rozumiał dlaczego dany malarz używał takich, a nie innych motywów w swoim obrazie, dlaczego rzeźbiarz w ten, a nie w inny sposób uderzył dłutem czy zrobił wgniecenie w tym miejscu, a także z jakiego powodu autor utworu przedstawił postać swojego dzieła w taki, a nie inny sposób. Pojął, że świat składa się z symboli, że symbolika otaczała go ze wszystkich stron.
Uzbrojony w nową wiedzę i doświadczenia powrócił do Anglii, gdzie rozpoczął pracę w muzeum. Posada, którą otrzymał bardzo mu odpowiadała. Zajmował się zasobami muzealnymi oraz sprawdzał autentyczność nowo pozyskanych eksponatów. Ile to razy doszło do sytuacji, że ktoś chciał im wcisnąć fałszywkę. Nie raz również na prośbę prywatnych kolekcjonerów dokonywał ekspertyzy nabytych przez nich dzieł. Nie zasiadł jednak na laurach. Korzystając z większej ilości wolnego czasu wrócił również do malowania. Podczas podróży nie miał specjalnie na to czasu, jedynie na jakieś rysunki w szkicowniku, rysowane na kolanie podczas przemieszczania się z jednego miejsca w drugie. Teraz jednak znów mógł się tym zająć. Starał się korzystać z wolnych chwil i siadać przed płótnem by tworzyć. Z czasem miał na koncie już tyle obrazów, że z pomocą ojca zorganizował wystawę, która spotkała się z pozytywnym odbiorem wśród krytyków. Zachęciło go to jeszcze bardziej do tworzenia. Malował różne rzeczy nie obstawiał tylko przy jednym stylu. Spod jego pędzla wychodziły więc krajobrazy, martwa natura, bliżej nieokreślone kompozycję jak również portrety, które nie raz malował na zamówienie. Z czasem jego prace zyskały prestiż, kupowało je coraz więcej osób. Lucien nie raz był zachęcany przez ojca do otworzenia własnej galerii, jednak nigdy się tego nie podjął. Czasami pomagał w galerii ojca, ale pozostawał wierny swojej pracy w muzeum, malarstwo traktując jako hobby i dodatkowy zarobek.
Lucien nigdy specjalnie nie interesował się polityką, ale zawsze miał rozeznanie w tym co aktualnie działo się w kraju. Zarówno rodzina ze strony ojca jak i matki zawsze szanowała tradycję i opowiadała się za wyższością czarodziei nad mugolami. Sam Lucien po tym jak podczas swoich podróży miał do czynienia z mugolami, doszedł do wniosku, że są mu raczej obojętni. Owszem ich artyści wnieśli wiele do świata sztuki, ale gdyby ich teraz nie było niespecjalnie zwróciłby na to uwagę i z pewnością by się nie przejął. Zgodnie z tym nie sprzeciwiał się w żadnym wypadku aktualnej władzy, nawet po cichu popierając ich politykę. Wychodził z założenia, że kiedy stoi się po stronie zwycięzców to raz, że nie ma się problemów, dwa można jeszcze na tym coś ugrać. Tak naprawdę jego głównymi zainteresowaniami była sztuka i przy tym trwał. Brał jednak pod uwagę, że z czasem mogą nadejść zmiany, na które może nie mieć wpływu.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 9 | +1 (różdżka) |
Uroki: | 6 | +4 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 5 | 0 |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 5 | 0 |
Zwinność: | 5 | 0 |
Reszta: 1 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Angielski | II | 0 |
Francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Historia Magii | II | 10 |
Kokieteria | I | 2 |
Starożytne Runy | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zręczne ręce | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Savoir-vivre | I | 2 |
Mugoloznawstwo | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | II | 7 |
Sztuka (malarastwo) | II | 7 |
Sztuka (wiedza) | III | 25 |
Muzyka (wiedza) | II | 7 |
Sztuka : rysunek | II | 7 |
Sztuka: grafika warsztatowa | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Taniec balowy | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Lucien Cassidy dnia 04.04.22 21:41, w całości zmieniany 3 razy
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier