Helen Vale
Nazwisko matki: Runcorn
Miejsce zamieszkania: Dolina Godryka
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy:
Zawód:
Wzrost: 162 cm
Waga: 48 kg
Kolor włosów: czekoladowe
Kolor oczu: szarozielonkawe
Znaki szczególne: drobne kroki, często stawiane od palców; smutne oczy spoglądające spod wachlarza ciemnych rzęs; słodki zapach konwalii i eliksiru łagodzącego ból głowy; smukłe, jasne dłonie w ciągłym ruchu, bezwiednie wygładzające nieistniejące zmarszczki ubrań
8 i 1/2 cala, dość giętka, drzewo sandałowe i łuska widłowęża
Ravenclaw
wydra
naprzemiennie ginącego Hectora, Ulyssesa bądź młodszą siostrę
rumiankową herbatą, miodem, słoną morską wodą i mroźnym porankiem
siebie tulącą do piersi śpiące niemowlę, które za jakiś czas zacznie nazywać ją mamą
gwiazdami na niebie i nowymi sposobami leczenia ran ciała i duszy
Harpiom z Holyhead
porządkuję świat, śnię niespokojne sny i tęsknię za czymś, czego nigdy nie posiadałam na własność
smutków moich przyjaciół, kociego płaczu dzieci przychodzących na świat i budzącego się poranka
Natalia Dyer
Sześć guzików w rzędzie.
Sześć słoneczników prężących aksamitne główki w wazonie. Sześć jasnych kamyków leżących na drewnianym parapecie. Sześć kroków od łóżka do okna, sześć kroków z powrotem. Sześć mrugnięć, raz po razie, aż świat pod powiekami zdaje się wybuchać, strzelać snopami iskier, błyskać jak magiczne ognie. Sześć kawałków cytrynowego ciastka, równych, małych, maślanych trójkącików; kiedy jeden z nich spada z talerza i roztrzaskuje się na milion pachnących okruchów, Helen wybucha płaczem i długo nie daje się utulić.
Mama jest dobra, miła, miękka; ale mama nie rozumie, choć próbuje, nie rozumie, jak ciężko jest układać świat, jak ciężko jest zadbać o bezpieczeństwo ich wszystkich, odgrodzić od wszelkich niebezpieczeństw czających się za oknem. Nie rozumie, że choć skóra dłoni pęka i piecze, Helen musi myć ręce, raz po razie, aż lawendowe mydło szczypie ją w nos i w oczy- czy nie pamięta już, co stało się Hectorowi? Muszą być zdrowi, muszą być bezpieczni, i dlatego Helen ustawia domowe wazony w rządkach, nigdy nie przekracza ukośnych linii przecinających parkiet i zawsze dba, by przed snem pocałować ich wszystkich tyle samo razy, trzy pocałunki w lewy policzek, i wtedy może spać, może zasnąć, są bezpieczni.
Z czasem jest zarówno lepiej, jak i gorzej; niektóre z bolesnych rytuałów zanikają, zastępują je inne, szybsze, bardziej dyskretne. Wciąż jednak mają nad Helen władzę; ojca złoszczą jej dziwnostki, dlatego któregoś dnia odsuwa się gniewnie, usuwając szorstki policzek z zasięgu dziecięcej buzi po drugim wieczornym pocałunku. Kiedy wychodzi, nie odwraca sie, nie zatrzymuje go rozpaczliwe łkanie i piski- zamiera w miejscu dopiero, kiedy żyrandol spada z hukiem i tłucze się na lśniący piasek, ściągnięty z sufitu nagłą, rozpaczliwą magią pięcioletniej dziewczynki.
Czasem, oprócz miłości, dostrzega w oczach swojej matki żal.
Życie w niczym nie przypomina baśni, na których wychowywanych są dziewczynki; jej matka już to rozumie, myśli Helen, odwzajemniając jej blady uśmiech. W jej wspomnieniach matka ma więcej koloru, więcej barwy- z narodzinami każdego kolejnego dziecka zdaje się jednak bladnąć, mizernieć, pokrywać się kurzem, kolory matowieją jak na starym, olejnym obrazie, zaniedbanym pomimo jego piękna. Każde dziecko przysparza jej matce osobnej troski. W niczym nie przypomina to cudu macierzyństwa; zamknięty w czterech ściany Hector oglądający świat zza szyby, ponury Ulysses, wiecznie drżące z niepokoju dłonie Helen i najmłodsza córka, najmłodsza, ostatnia nadzieja, z taką chęcią zdająca się podążać w mroczne ślady rodzeństwa.
Kiedy wiele lat później matka umiera, świat Helen pęka na pół i nic nie jest w stanie wypełnić otchłani pomiędzy, która zdaje się zasysać ją jak ogromna, żarłoczna czarna dziura. Śmierć ojca również sprawia jej ból, ból o tyle gorszy, że podszyty tajemnicą, niewypowiedzianymi pytaniami, na które odpowiedź zdaje się dostrzegać w chmurnych oczach Ulyssesa; kiedy jednak odchodzi matka, pomimo wszystkich rytuałów, pomimo tego, że Helen dbała, żeby w jej wazonie nigdy nie znajdowało się ani mniej, ani więcej, niż dokłdnie sześć kwiatów- jej planeta wypada ze swojej orbity. Świat, poukładany wobec znanych reguł, zdaje się nagle stawać na rękach i biec wstecz, zostawiając ją gdzieś daleko w tyle, łykającą gorzkie łzy pod czarną woalką żałobnego kapelusza.
Granatowy obrąbek szaty zdaje się wydobywać z jej oczu cały skryty pod powierzchnią smutek.
Kiedy po raz pierwszy zasiada przy krukońskim stole, na chwilę przymyka oczy, pozwalając sobie na krótki, drżący oddech ulgi.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Uroki: | 0 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Uzdrawianie: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Alchemia: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Zwinność: | 0 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Dodatkowy język | I lub II | 1 lub 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Nazwa biegłości | I, II, III lub IV | 2, 10, 25 lub 40 |
Nazwa biegłości | I, II, III lub IV | 2, 10, 25 lub 40 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Nazwa biegłości | zależne | zależne |
Nazwa biegłości | zależne | zależne |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Rozpoznawalność | I | 0 |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Nazwa biegłości | I, II lub III | ½, 7 lub 25 |
Nazwa biegłości | I, II lub III | ½, 7 lub 25 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Nazwa biegłości | I, II lub III | ½, 7 lub 25 |
Nazwa biegłości | I, II lub III | ½, 7 lub 25 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 0 |