Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój gościnny
AutorWiadomość
Pokój gościnny [odnośnik]16.03.22 20:50

Pokój gościnny

Pokój gościnny jak wszystkie inne pomieszczenia w Greengrove Farm miał w sobie ciepło domowego ogniska. Nieduże pomieszczenie posiadało łóżko w drewnianej ramie, nakryte ręcznie robią na drutach kapą, która zimową porą mogła robić za koc. Masywna szafa z głębokimi szufladami majaczyła w kącie a obok niej komoda z suszkami.
Nie brakowało też biurka, krzesła czy półki z książkami i bibelotami. Czuło się troskliwą rękę, która dbała o to miejsce, jakim był pokój gościny. Schludne, zadbane i czyste zachęcało aby położyć się wśród miękkich poduszek i oddać się sielskości tego obrazka wsłuchują się w codzienną krzątaninę mieszkańców.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pokój gościnny [odnośnik]27.06.24 11:59
Tu będzie data
Napisała do kuzyna, czy wszystko byłoby w porządku, gdyby przyszła w odwiedziny. Chciała złożyć pewną niespodziankę dla rodziców, a jeżeli mogłaby cokolwiek powiedzieć, to na pewno to, że Herbert mógłby jej pomóc. Podziwiała kuzyna – podziwiała wielu dorosłych, ale Herbert wydawał się być idealny we wszystkim co robił. Był starszy, ale nie za stary, no i wiedział tak wiele o roślinach jak każdy Sprout z którym się wychowywała (a nawet więcej, jeżeli liczyć ją i jej młodszą siostrę). Do tego jeszcze podróżował, a to już zdecydowanie przynosiło mu dodatkowego blichtru w oczach Camelli. Oczywiście, gdyby zaprosił ją na jedną ze swoich wypraw (co wiedziała, że nie jest możliwe, ale kto powiedziałby nie snom ledwie niedawno jeszcze nastolatki), to błagałaby rodziców, aby też mogła pojechać.
Nie wiedziała, czy powinna zabrać coś więcej ze sobą w wizytę. Oczywiście, wypadało przynieść jakiś prezent, stała więc wczorajszego dnia nad kuchenką i ze skromnych składników, na które mogli sobie pozwolić, przygotowała upieczony chleb z rozmarynem (Romy byłaby dumna chyba z tej zabawy z jej imienia), przygotowała nawet ładną wycinankę na nim, chociaż była pewna, że Herbert już nie takie rzeczy widział. Dodatkowo przyniosła ze sobą w podarunku ręcznie rysowany zielnik, bardzo podstawowy i na pewno taki, których Grey już miał wystarczająco dużo w domu, ale chciała przynieść coś od siebie i od serca.
Zostawiła informacje rodzicom, gdzie dokładnie zmierza i o której godzinie chce wrócić, tak aby nie martwili się na zapas, a także żeby w razie czego wiedzieli, gdzie ją znaleźć. Wysłała nawet Aksamitkę do Romy, tak co by jej siostra też nie spanikowała gdyby nagle potrzebna była jej pomoc, ale ponieważ Roma wychodziła zawsze rano, nie miała jak jej złapać. Wybrała zieloną sukienkę, jedną z jej ulubionych, ale też na tyle zadbaną, że nie wyglądała źle, spakowała wszystko do torby, którą miała ze sobą na wyjścia, i pogłaskawszy jeszcze sowę wyszła z domu.
Podróż minęła w małej zadumie, bo mimo wszystko nie wypadało pojawiać się tuż przed drzwiami frontowymi, dlatego też ostatni kawałek trasy przeszła nieśpiesznie, podziwiając domowe okolice. Doprawdy, jeżeli miałaby mieć kiedyś własne miejsce, to miała wrażenie, że wszystkie okolice Devon wydawały się cudną inspiracją. Mało prawdopodobne jednak było, aby szybko się przeprowadziła – sytuacja na świecie temu nie sprzyjała, a sytuacja jej własna na pewno nie pozwoliłaby jej zarobić.
Ostrożnie zapukała do drzwi wejściowych, poprawiając ostrożnie pasek torby i nieco nerwowo rozglądając się po okolicy.
- Dzień dobry, tu Camellia… - zawahała się, co powinna powiedzieć, czy istniały jakieś środki bezpieczeństwa. Ostatecznie stanęła tak, z uniesioną wciąż dłonią i czekając nad potencjalnym odzewem ze środka domu.
Camellia Sprout
Camellia Sprout
Zawód : ziołoleczniczka, twórczyni kadzideł
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Look deep into nature, and then you will understand everything better.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 5 +2
UZDRAWIANIE : 7 +2
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t12371-camellia-sprout https://www.morsmordre.net/t12374-aksamitka#380868 https://www.morsmordre.net/t12375-camellia-sprout#380871 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow
Re: Pokój gościnny [odnośnik]27.06.24 14:11
Drewno leżało gotowe do wykorzystania przy budowie kurnika oraz zagrody dla kóz. Bardziej wytrzymałej, bo te cholery były w stanie zeżreć nawet zabezpieczenia. Nie narzekał na głos, ale czasami wymownie patrzył to na Gwen to na Florkę. Kochał je obydwie, ale potrafiły zaskakiwać go każdego dnia.
Obiecał, że zbuduje zagrody i miał zamiar dotrzymać obietnicy. Młotek, piła, siekiera stały się jego narzędziami pracy. Magia też pomagała w robocie, ale nie na tyle, aby móc za pomocą machnięcia różdżki zbudować wszystko od podstaw.
List od młodziutkiej kuzynki zastał go wieczorową porą dnia poprzedniego, kiedy siedział na ganku obejmując Florkę ramieniem. Takie chwile wytchnienia sprawiały, że świat nie wydawał się tak bardzo marnym miejscem. Ostatni goście, którzy potrzebowali dachu nad głową opuścili Greengrove Farm i mieli dom dla siebie. Było w tej ciszy i spokoju coś niezwykle kojącego.
Nigdy nie odmawiał rodzinie spotkań; ich dom zawsze stał dla niej otworem. Odpowiedź więc była szybka i treściwa: “Zapraszam”. Nic więcej nie musiał dodawać.
Wiedząc, że będzie miał gościa nie zabierał się za bardziej brudne i pracochłonne prace wokół domu, a skupił się na przepisywaniu swoich pamiętników. Dawno tego nie robił, od ponad pół roku do nich nie zaglądał, a maszyna do pisania obrosła kurzem. Tym razem jednak pozwolił sobie na zasiadnięcie za biurkiem i powrót do wypraw. Przeglądał zdjęcia, notatki oraz odręcznie rysowane mapy uśmiechając się pod nosem. Tęsknił za Amazonią, za jej zapachem i dźwiękami. Chciał tam wrócić, ale nie teraz. Przed nim otwierały się drzwi do nowej przygody, o której nie miał najmniejszego pojęcia.
Na biurku stała stara maszyna do pisania, której metaliczne klawisze błyszczały w świetle. Była to Remington Noiseless, prawdziwa duma Herberta, prezent od ojca z czasów jego młodości. Włożył czystą kartkę do maszyny do pisania i zaczął pisać. Klawisze stukały rytmicznie, wypełniając pokój przyjemnym dźwiękiem. Jego palce poruszały się z wprawą i pewnością, jakby każda litera była częścią tańca, którego nauczył się dawno temu.
Dopiero głośne szczekanie psa sprawiło, że poderwał głowę i zerknął na zegarek.
-Zaraza, to już. - Mruknął do siebie zrywając się ze swojego miejsca. Pies zaś podbiegł do drzwi i zaczął w nie drapać. -Biegnę!
Zawołał i otworzył je szeroko.
Camillę powitało radosne szczekanie psa, który zaraz zaczął domagać się od dziewczyny pieszczot.
-Kolega ma pierwszeństwo. - Zaśmiał się wskazując na zwierzaka, który machając ogonem mógł spokojnie złamać parę krzaków. -Dobrze cię widzieć, Lia - powitał kuzynkę zamykając ją w mocnym uścisku na powitanie. -Zapraszam do środka, posuń się ty sierściuchu. - Ominął rozochoconego psa i wskazał dziewczynie wnętrze domu. Ubrany w lnianą koszulę koloru kawy z mlekiem, wpuszczoną w spodnie zebrane skórzanym paskiem, do tego rozczochrane włosy i dwudniowy zarost prawie nadawały mu wygląd podróżnika, który dopiero co wrócił ze swoich wojaży. Poniekąd tak było, ponieważ przepisując pamiętniki wracał znów do dzikiej Amazonii.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pokój gościnny [odnośnik]06.07.24 0:39
Nie wiedziała, skąd bierze się w niej ta nerwowość związana z pojawieniem się w Greengrove Farm. Najczęściej do życia podchodziła z cierpliwością i łagodnością (no, chyba, że chodziło o chłopców w szkole, wtedy jednak miała więcej śmiałości), ale przy kuzynie chyba…chyba chciała być tą fajną kuzynką. Nie, żeby miała coś do sióstr, dałaby się za nie pokroić gdyby zaszła taka potrzeba, ale Romy była zawsze na czele, piękniejsza i odważniejsza, wysuwająca siebie na światło reflektorów…a przynajmniej swój głos, a najmłodsza z sióstr zawsze przyciągała najwięcej uwagi. Miała więc nadzieję, że kuzyn nie zamierza ją zbyć jako dziecko….zwłaszcza, że miała do niego tak wiele pytań, że chyba jedna wizyta nie miała na to wystarczyć.
Czekała z lekkim podenerwowaniem, uśmiechając się jednak gdy zza drzwi dobiegło szczekanie – a gdy z progu niemal wyleciał w jej stronę podekscytowany pies, przyklękła szybko pozwalając zwierzakowi obskoczyć ją tak wiele razy, jak chciał, tarmoszcząc go za uszami i po bokach. Nie przeszkadzało jej, że łapy psa mogłyby brudzić jej starannie wybraną sukienkę, przyzwyczajona do tego, że nie jeden raz znajdowała ziemię na ubraniach. Zaśmiała się jeszcze, kiedy Herbert sam stwierdził, że pies pierwszy będzie to zapoznania się z nowym gościem, otrzepała się jednak aby móc tym razem wpaść na chwilę w objęcia kuzyna i przytrzymać go w rodzinnym uścisku zanim nie odsunęła się na chwilę, podchodząc do środka i wytrzepując buty zanim przekroczyła próg.
- Nie powiem, absolutnie zazdroszczę takiej ilości psiej energii na powitanie. Nie narzekam na mój dom, ale Aksamitka nie jest zbyt przytulna jak to wiele sów. Mam nadzieję jednak, że nasz kompan będzie nam dziś towarzyszył? – Spojrzała jeszcze za psiakiem i dopiero teraz wyciągnęła paczuszkę. – Przyniosłam małe co nieco. Chleb nie jest za duży, ale dałam trochę rozmarynu, powinien nieco urozmaicić smak i teksturę. A zielnik…no, ten, na pewno masz takich wiele, nie mówię, że nie, ale sama rysowałam tutaj obrazki i pomyślałam…że no… - Nie umiała znaleźć odpowiednich słów. Czy mogła to jakoś zgrabniej ująć? Na pewno. Czy umiała? Nie, niezbyt.
- Planujesz coś teraz, jakieś wyjazdy? Jakieś nowe rośliny odkryłeś? Uprawiasz teraz coś ciekawego? Masz jakiś eksperyment, który możesz mi zdradzić? Roślinnie coś ciekawego masz? Gdybyś znał kogoś kto wiesz, ma jakieś plany na hodowlę, albo gdzieś coś prowadzi, myślę, że mogłabym pomóc, ale nie, że się napraszam, w sensie, głupio by było, gdybyś nagle musiał prosić w moim imieniu. – W momencie gdy rozmowa przeszła na tematy roślinne, zmieniła się w prawdziwą gadułę, a podekscytowanie widoczne było w jej oczach, zwłaszcza, gdy zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu, tak jakby spodziewała się, że najnowsze osiągnięcia Herberta objawią się zaraz za kolejnym regałem na książki.
- Słuchasz może…Romy? – Nie wiedziała, czy poświęcał czas na radio i czy lubił w ogóle ten format…ale może miał większe poczucie od niej, bo tak jak mocno się starała, tak musiała przyznać że nie zawsze mogła upewniać się, że z siostrą wszystko w porządku.
Camellia Sprout
Camellia Sprout
Zawód : ziołoleczniczka, twórczyni kadzideł
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Look deep into nature, and then you will understand everything better.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 5 +2
UZDRAWIANIE : 7 +2
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t12371-camellia-sprout https://www.morsmordre.net/t12374-aksamitka#380868 https://www.morsmordre.net/t12375-camellia-sprout#380871 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow
Re: Pokój gościnny [odnośnik]12.07.24 12:38
Rodzina Greyów, była mała, a od kiedy wybuchła wojna całkowicie stracili kontakt. Jedyne co udało mu się ustalić, że uciekli z kraju. I słuch po nich zaginął. Nawet lepiej. Nie mógł im wyjawić kim jest, a wieczne ukrywanie swojej tożsamości bywało czasami bolesne. Miał jedynie nadzieję, że są bezpieczni.
Rodzina od strony matki za to, była pełna i szeroko rozgałęziona, więc mógł cieszyć się licznym kuzynostwem. Kiedy Lia przyszła na świat, on już szykował się do swojej podróży do Hogwartu, ale mimo to, nigdy na siostry nie patrzył z góry, nigdy nie traktował ich gorzej. Były mu jak rodzone siostry, którymi chciał się opiekować jak tylko miał szansę i możliwości.
-Będzie się łasił i chciał wskoczyć na kanapę. - Zapewnił ją Herbert, a potem spojrzał na podarek jaki mu przyniosła. -Dziękuję. - Uśmiechnął się do kuzynki. -Rozgość się. - Wskazał jej salon, a sam zniknął na chwilę w kuchni, gdzie nastawił czajnik na herbatę. W międzyczasie przeglądał zielnik jaki przygotowała. Nawet jeśli miał takich wiele w swojej kolekcji, to nie miał zamiaru umniejszać jej pracy. -Masz oko do szczegółów. - Zauważył wskazując z jaką pieczołowitością oddała kształt liści, których nierówne brzegi były wielce charakterystyczne dla przedstawionej rośliny. W kuchni czajnik oznajmił, że woda jest gotowa więc wycofał się ponownie, aby zalać wysokie kubki naparem. Wracając z nimi w dłoni zalała go fala pytań jaką rzuciła w niego Lia. Zaśmiał się odstawiając gorące naczynia na blat niskiego stolika, który został umieszczony przed kominkiem.
-Hola, hola, spokojnie. - Powiedział siadając obok niej, a pies ułożył swoją głowę między nimi domagając się pieszczot. -Na razie nigdzie się nie wybieram, mam inne obowiązki w domu. - Wyjaśnił, ale w jego głosie nie było słychać żalu ani smutku, w końcu miał zostać ojcem, a to ponoć, jedna z ciekawszych przygód życia. Po tych słowach wstał z kanapy, aby wrócić do kuzynki z niewielką doniczką, z której wyrastał na razie pojedynczy pęd. Nieśmiało wystawiający się ku promieniom słonecznym. -To jest trzepotka. Pewnie się z nią spotkałaś, zakwita raz na sto lat. Chcemy ją posadzić przy domu, możliwe, że zakwitnie za naszego życia. - Odstawił sadzonkę na stolik sięgając w tym samym czasie po swój kubek. -Myślę, że powoli się uspokaja. Kiedy ludzie uporządkują swoje domy i życie, zaczną spoglądać w stronę obejść domowych. Nie spodziewam się wielkich hodowli, ale będą chcieć mieć swój ogród zielny czy warzywny. A takim zawsze jest potrzebna pomoc, aby zacząć. - Zwrócił się do kuzynki, ponieważ rozumiał chęć obcowania z egzotycznymi roślinami; fascynowały i zachwycały jednocześnie, ale wiedział, że w obecnej sytuacji w kraju, to prozaiczność była w cenie. -Za to później, pokażę ci jak rozkwitły orchidee. - Ruchem głowy wskazał na mieszczącą się na tyłach domu szklarnię.
-Oczywiście, że słucham Romy, nawet zajrzałem do niej do studia. Cieszę się, że ktoś się nim zajął. Sam się opiekowałem studiem, ale nie jestem radiowcem. - Roznosił pluskwy na granicznych terenach, rozmawiał z ludźmi, przekonywał ich, aby słuchali Ptasiego Radia, coś czuł w kościach, że nie minie wiele czasu, a to znów będzie musiało nieść w świat wiele ważnych informacji.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Re: Pokój gościnny [odnośnik]16.08.24 1:08
Sproutowie byli jak kolejne rodzaje chwastów i pędów - nie na tyle, aby męczyć ziemie, ale wciąż jednak pojawiali się jakby znikąd. Byli rodzinni, byli otwarci i byli gotowi przyjąć do rodziny kogokolwiek, na kim im zależało, dlatego na wszystkich kuzynów byli bardziej niż otwarci. Herbet był kimś, kto osiągnął w życiu wiele, a przynajmniej w oczach młodej kuzynki która całe życie spędziła kursując pomiędzy Wiśniowym Sadem a Hogwartem. Zagraniczne podróże wydawały się równie wielką bajką, co jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że wojna i najnowsze wydarzenia szybko się skończą, ale przynajmniej obecność kuzyna mogła przynieść jej jakąś ich namiastkę.
- Oh, ja bym dała mu nawet spać koło siebie, wygląda tak słodko i uroczo. Chociaż wiem, że z perspektywy właściciela wygląda to inaczej. – Oczywiście, wiedziała, że kiedy było się właścicielem takiego zwierzaka, bo tak, jak zazwyczaj uwielbiało się psa i kochało go nad życie, tak często potrafili być upierdliwe, jak to każdy zwierzak. Mimo to, ona była gotowa przelać całą miłość na nowego kolegę który teraz domagał się pieszczot. Ostrożnie jeszcze wytarła swoje buty na wejściu tak, aby mimo wszystko nie zostawić żadnego brudu. Wolała wyjść na przewrażliwioną niż na bałaganiarę.
- Dziękuję. – Ucieszyła się na komplement, zwłaszcza, że przy brakach w jedzeniu, wygląd czasem pomagała odwrócić uwagę od głodu. Zajęła miejsce w salonie, siadając na kanapie tak, by wystarczająco dużo miejsca dla psa który nie odpuszczał w domaganiu się dodatkowej miłości. Wytarmosiła go radośnie, zaraz też śmiejąc się cicho kiedy zwierzak próbował wpakować swój nos pomiędzy jej włosy. – Jeżeli lubisz coś szczególnego, to na następny raz mogę spróbować to przygotować na następny raz. Staram się poznawać nowe rzeczy, a nowe są czasem…proste. – Kombinacja smaków, na którą by nie wpadła, albo kolejne proste dania, których okazji jeszcze nie miała poznać.
- Myślisz, że kiedyś wybierzesz się w jakieś spokojniejsze miejsce? – Przez spokojniejsze oczywiście miała na myśli takie, do którego jej rodzice nie baliby się jej puścić. Sama Sproutówna nie podejrzewała, aby towarzystwo kuzyna było przeszkodą, na pewno jednak mieliby pewne obawy przed puszczaniem Camelii w dalekie podróże, zwłaszcza na inne kontynenty. No i niekoniecznie w obecnej sytuacji. Sięgnęła po doniczkę, nie przeszkadzając roślince ale podziwiając z odległości jej piękno. – Cudowna jest. Gdzie zdobyłeś sadzonkę? – Spojrzała jeszcze na niego zanim pies na nowo nie postanowił domagać się uwagi.
- Oh, myślisz już, co chcesz posadzić? Coś bardziej z zakresu warzyw, albo może zioła? – Gdzieś docierało do niej zwrócenie uwagi na prozaiczność i prostotę, ale bardzo szybko zaczynała skupiać się na nowych możliwościach, może nawet pomocy gdyby potrzebował.
- To dobrze. Nie chcę jej tego mówić, bo wiem, że na pewno dobrze sobie radzi, ale czasem się martwię. Wiem, że ma wiele osób, utalentowanych osób, tak koło siebie, które mogą pomóc jak będzie potrzeba. Ale wiesz, z tym wszystkim co się dzieje, po prostu…się martwię. – Spojrzeniem uciekła do psa, a zaraz potem wsunęła też dłonie w jego sierść w ramach uspokajanego drapania zwierzaka.
Camellia Sprout
Camellia Sprout
Zawód : ziołoleczniczka, twórczyni kadzideł
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Look deep into nature, and then you will understand everything better.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 5 +2
UZDRAWIANIE : 7 +2
TRANSMUTACJA : 0 +1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t12371-camellia-sprout https://www.morsmordre.net/t12374-aksamitka#380868 https://www.morsmordre.net/t12375-camellia-sprout#380871 https://www.morsmordre.net/f472-devon-wisniowy-sad-dom-sproutow
Re: Pokój gościnny [odnośnik]20.08.24 11:50
Podróżując, myśl o rodzinie niosła ukojenie, a świadomość, że ma gdzie wracać, dawała poczucie bezpieczeństwa; choć był wagabundą, to zawsze wracał. Tęsknota do domu rodzinnego, głosów tak dobrze mu znanych była silniejsza od najpiękniejszych widoków Amazonii.
Kochał podróże, te stanowiły część jego życia, większość spędzonych lat na ziemi. Wojna oraz sytuacja polityczna jaka panowała w kraju sprawiła, że na jakiś czas odwiesił plecak, złożył mapy i skupił się na tym co działo się na angielskiej ziemi. Wracał jednak do Amazonii w spokojne wieczory, kiedy siedząc przy maszynie do pisania przepisywał swoje pamiętniki. Teoretycznie mógł użyć zaklęcia, mógł sprawić, że książka sama się będzie pisać, ale wolał zrobić to sam. Dzięki temu wspominał liczne wyprawy i odkrywał na nowo brzmienie egzotyki. Na chwilę mógł uciec myślami od tragedii jaka działa się za oknem. Eskapizm w czystej postaci, pozwalający na zachowanie równowagi, tak bardzo potrzebnej w rozoranej bólem rzeczywistości. Iskrami światła była zaś Florka i członkowie licznej rodziny ze strony matki.
-Śliwki. - Odpowiedział po sekundzie namysłu. -Zdecydowanie śliwki. - Zaśmiał się sam z siebie, że ot tak zwyczajny owoc i jego smak był tym co lubił. Zerknął na Lię, a potem podrapał psa za uchem zbierając w tym czasie myśli. -Nie wiem. Być może na jakiś czas odpuszczę sobie dalekie podróże. - Na świat miało przyjść dziecko, z którym chciał spędzać czas i patrzeć jak rośnie. -Podejrzewam, że skupię się na lokalnej florze. - Ta zaś skrywała wiele tajemnic, które tylko czekały na odkrycie. -Rosła spokojnie na granicy ze Szkocją. - Co było zadziwiające, bo róże zwykle potrzebowały lepszych warunków, ta jednak miała się całkiem dobrze, co znaczyło, że jest dość wytrzymała. -Być może to nieznana nam odmiana trzepotki, więc będę ją obserwował. - Jak wspomniał wcześniej, rodzima flora skrywała przed nimi wiele tajemnic, które miał zamiar odkryć. -Moja zioła i warzywa nieźle się trzymają. - Wskazał dłonią w stronę okna, zza którego widać było ścianę szklarni i ogródek warzywny. Niedaleko zaś zagrodę dla kóz i budowany kurnik. Nie spodziewał się, że zostanie farmerem ale najwidoczniej właśnie się w niego zmieniał. -Zdziwiłbym się gdybyś się nie martwiła. - Ujmując swój kubek spojrzał z delikatnym uśmiechem na kuzynkę tym samym posyłając w jej stronę nieme wsparcie i zapewnienie, że nie ma nic złego w byciu troskliwym. -A Roma na pewno o tym wie i docenia. - Zapewnił dziewczynę, bo choć ten, o którego się martwiono mógł wywracać oczami, uważać to za zbędne, to w głębi duszy ta wiedza dawała poczucie spokoju i gasiła rozżarzone lęki.


Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go


Herbert Grey
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9088-herbert-grey https://www.morsmordre.net/t9097-awanturnik https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t10001-skrytka-bankowa-nr-2134#302368 https://www.morsmordre.net/t9106-herbert-grey#274578
Pokój gościnny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach