Richard Moore
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 145
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 117 - 130 |
71-80% | brak | -10 | 102 - 116 |
61-70% | brak | -15 | 88 - 101 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 73 - 87 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 59 - 72 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 44 - 58 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 30 - 43 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 29 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Richard Moore
Zawód : Budowlaniec, złota rączka
Wiek : 36
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Kawaler
There are no happy endings.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Nieaktywni
01/03/1958 | Evelyn Despenser | Tereny hodowli
Nie wiedziała, czy miał kiedykolwiek możliwość słyszeć, a co dopiero widzieć takie stworzenie, więc wolała nie ryzykować. W próbie przechwycenia stworzenia pewnie nie raz i nie dwa mocniej pacnęła Richarda tam, gdzie przed chwilą jeszcze znajdował się niuchacz, który uskakiwał kilka razy przed jej dłonią, aż wreszcie samymi palcami schwyciła stworzenie za kark, jednak nie ściągnęła go z mężczyzny, gdyż widziała jak pazurki Rufusa wbiły się w materiał kurtki. Wypuściła z frustracją powietrze, dopiero uświadamiając sobie, że przez ten cały czas wstrzymywała je w płucach. – Rufus, puść pana – mruknęła, strofując zwierzę, które najwyraźniej, jak zawsze, nic miało sobie z jej słów, taki urok niuchaczy, a ten konkretny najwyraźniej jeszcze przed właścicielką miał zamiar samodzielnie zapoznać się z nieznajomym. Evelyn delikatnie, przy pomocy drugiej, wolnej ręki, poczęła odczepiać małe pazurki stworzenia, aż ten wreszcie odpuści swój chwyt.
01/14/1958 | Henrietta Bartius | Przy barze
Zupełnie nie zdawała sobie sprawy w jak krępującej sytuacji stawia siedzącego obok mężczyznę, zmuszając go do reakcji mimo dyskomfortu wynikającego ze swojego nieprzewidywalnego zachowania. Rzeczywiście wydawało się, że Etta wypiła o kilka kufli za dużo, tym bardziej, że zaczynała coraz bardziej mamrotać, język plątał jej się sprawiając, że mówiła coraz bardziej nieskładnie. Uśmiechnęła się rozbrajająco, gdy nazwał ją księżniczką Ettą, czuła się jak w siódmym niebie. Ktoś w końcu otwarcie doceniał jej szlachetność, udowadniając przy tym, że zasługiwał na miano rycerza roku.
01/16/1958 | Yvette Baudelaire | Przed domem
Wszyscy medycy, lekarze, pielęgniarki, sanitariuszki, czy uzdrowiciele musieli liczyć się z tym, że będą świadkami scen nietuzinkowych. W tym zawodzie trzeba było być wytrzymałym psychicznie. Niektóre rzeczy mogły obrzydzać, inne śnić się po nocach. Z czasem było lepiej. Dało się do tego przyzwyczaić. Do paskudnych ran, ale też kontaktu z ciałem człowieka. Innego. To oni byli świadkami ludzi obnażonych, cierpiących, a ich misją była pomoc. Miała już za sobą wiele lat doświadczenia, a widziała już chyba naprawdę wiele. Nie wszystko. Coś na pewno jeszcze zdoła ją zaskoczyć, ale wiele.
01/20/1958 | Stevie Beckett, Louis Bott | Tauton
Cud, że o tej porze ktoś tam był, być może sprzątacz lub sprzątaczka, szykująca zakład pracy do jutrzejszej produkcji, o ile w ogóle funkcjonował w czasie wojny. Przez zniszczenia ciężko było rozpoznać. Stevie musiał myśleć szybko i logicznie, a przede wszystkim nie panikować. Wtem z oddali coś nadjechało, świecąc reflektorami prosto w niego, rozpoznał te dwie sylwetki, ale pierwszą, która do niego przyszła była trzecia... Psa? Ten wyjątkowy skoczny zwierz widocznie chciał się przywitać, lecz zanim jeszcze otarł się o nogi numerologa, wyskoczył w stronę gruzu.
02/01/1958 | Gabriel Tonks, Frederick Fox, Leon Longbottom | Rzeka Tyne
Rozglądał się uważnie kiedy zauważył znajomą twarz. Na początku był przekonany, że mu się przewidziało. - Nie...no bez jaj… - mruknął sam do siebie, po czym zatrzymał się i dokładnie przyjrzał się mężczyźnie. - No jak nic… - pokręcił głową z niedowierzaniem, nie mogąc uwierzyć, że ma takie szczęście. Wcześniej nawet o tym nie pomyślał, ale teraz, gdy tylko go ujrzał od razu w głowie zrodził mu się mały plan, a w każdym razie jego szkic.
02/04/1958 | Gabriel Tonks, Archibald Prewett, Precel, Puszek | Wzniesienie
Był zadowolony, że będzie pracował z Richard’em. Zaledwie trzy dni temu mieli przyjemność wspólnie prowadzić negocjacje, a teraz mieli budować. Richard był zdecydowanie lepszym budowlańcem od niego, chociaż Gabs uważał, że sam też co nieco umie. W sumie gdyby było inaczej to by go raczej nikt o pomoc nie prosił, prawda? W każdym razie miał nadzieję przy okazji się czegoś od Richa nauczyć.
02/13/1958 | Volans Moore | Spiżarnia
Początkowo nie wiedział, co robi kuzyn. W przeciągu chwili jego uszu dobiegło nieco stłumione przez odległość chrapanie. Kuzyn najwyraźniej poprzedniego dnia porządnie zabalował i dlatego zaległ na kanapie albo podłodze. W tym momencie nie wiedział, że za ten stan rzeczy odpowiada zmęczenie wywołane ciężką pracą w budownictwie. Tego nie kwestionował i doskonale wiedział o tym, że praca fizyczna potrafi wykańczać. Pozostawał świadom, że kuzyn nie bał się ciężkiej pracy.
03/03/1958 | Lucinda Hensley | Plac zabaw
Czarownica doskonale wiedziała jak to jest ulegać chorobie. Sama niejednokrotnie musiała na kimś polegać, bo jej ciało odmawiało posłuszeństwa. Bywały takie dni, że nie mogła podnieść się z łóżka, otworzyć oczu, sięgnąć po lekarstwo. Bywały też takie, w których czuła się niezniszczalna. To było mylące choć nie pokusiłaby się o stwierdzenie, że wolałaby chorować przez cały czas. Zauważała jednak fakt, że człowiek dążył przede wszystkim do tego by być zdrowy. Kiedy przychodziły dni, gdy tej siły było więcej, umysł pracował na wzmożonych obrotach, a dni mijały spokojnie, miało się wrażenie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pojawiały się myśli, że jest się nie do pokonania. A jednak… można było się zdziwić jak szybko ta sprawność może uciec w zapomnienie.
03/17/1958 | Louis Bott | Szopa
- Odczep... się... zdziadziały... głąbie...! - fuczałem siłując się z nim i ostatecznie go od siebie odpychając (choć całkiem możliwe, że udało mi się to tylko dlatego, że sam mnie puścił). Odruchowo przygładziłem też bałagan jaki mi stworzył na głowie, choć bardziej z przekory i żeby mu pokazać, że wcale a wcale nie podobało mi się takie traktowanie, o. Nawet posłałem mu wrogie spojrzenie spod zmarszczonych brwi, żeby sobie nie myślał.
Richard Moore
Zawód : Budowlaniec, złota rączka
Wiek : 36
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Kawaler
There are no happy endings.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Nieaktywni
2 czerwca | Tatiana Dolohov | Ogród
Wysiliła się nawet na uśmiech, ale nim mężczyzna zdążył jej odpowiedzieć, specyficzne ciągnięcie w podbrzuszu znów się pojawiło. Tatiana nie zdążyła się nawet pożegnać – choćby nawet jej na tym zależało – bo zaraz potem czkawka znów upomniała się o swoje, i Dolohov, tak jak szybko się pojawiła, tak szybko rozmyła się w powietrzu, pozostawiając za sobą głuche czknięcie: Hep!
Richard Moore
Zawód : Budowlaniec, złota rączka
Wiek : 36
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Kawaler
There are no happy endings.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
Endings are the saddest part,
So just give me a happy middle
And a very happy start.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Nieaktywni
Richard Moore
Szybka odpowiedź