Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
futerkowy problem
AutorWiadomość
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Żeby formalności stało się za dość, lordzie Weasleyu, wiedz że w tej wojnie
Hope's not gone
Elroy Greengrass
Zawód : Smokolog w Peak District
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
I won't talk myself up, I don't need to pretend
You won't see me coming 'til it's too late again
You won't see me coming 'til it's too late again
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
To zaszczyt walczyć u Twego boku, Elroyu. Razem po zwycięstwo!
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Ej, ej, ja też chcę!
Ja tak sobie myślę, że z ojczulkiem często przyjeżdżaliśmy do waszej stadniny, żebym się tam u was uczył jeździectwa. A potem to wiadomo, można było się zabawić, jak chcieliśmy! Włażenie na drzew było super, pokazałem ci raz pewnie moją dziecięcą miotełkę i może sobie myśleliśmy, że oboje skończymy jako gracze Quidditcha, i to tacy najlepsiejsi! W końcu największą zaletą dzieciaków jest ich wyobraźnia. Ścieżki trochę nam się rozminęły. No, tak trochę bardziej niż trochę. Pamiętamy siebie? Czy może niepewnie patrzymy sobie w oczy, walcząc z myślami?
Ja tak sobie myślę, że z ojczulkiem często przyjeżdżaliśmy do waszej stadniny, żebym się tam u was uczył jeździectwa. A potem to wiadomo, można było się zabawić, jak chcieliśmy! Włażenie na drzew było super, pokazałem ci raz pewnie moją dziecięcą miotełkę i może sobie myśleliśmy, że oboje skończymy jako gracze Quidditcha, i to tacy najlepsiejsi! W końcu największą zaletą dzieciaków jest ich wyobraźnia. Ścieżki trochę nam się rozminęły. No, tak trochę bardziej niż trochę. Pamiętamy siebie? Czy może niepewnie patrzymy sobie w oczy, walcząc z myślami?
Rhennard Abbott napisał:Ej, ej, ja też chcę!
Ja tak sobie myślę, że z ojczulkiem często przyjeżdżaliśmy do waszej stadniny, żebym się tam u was uczył jeździectwa. A potem to wiadomo, można było się zabawić, jak chcieliśmy! Włażenie na drzew było super, pokazałem ci raz pewnie moją dziecięcą miotełkę i może sobie myśleliśmy, że oboje skończymy jako gracze Quidditcha, i to tacy najlepsiejsi! W końcu największą zaletą dzieciaków jest ich wyobraźnia. Ścieżki trochę nam się rozminęły. No, tak trochę bardziej niż trochę. Pamiętamy siebie? Czy może niepewnie patrzymy sobie w oczy, walcząc z myślami?
Moja mama była zawodową zawodniczką Quidditcha, nim się urodziłem. Z pewnością chętnie pokazywałem Ci albumy z ruchomymi zdjęciami, na których występowała i żałowałem, że brzemienna musiała zrezygnować z kariery. Większą miłością zaraziła mnie do koni, lecz przez pewien czas chciałem pójść w jej ślady - te dawne, gdy błyszczała jak gwiazda na niebie w pogoni za kaflem w drużynie Harpii z Holyhead. W szkole byłem nawet obrońcą Gryffonów! Przyznaj, że choć Twoje serce należało do innego Domu, przyszedłeś podziwiać sromotną porażkę Ślizgonów i moje podniebne popisy. Później jednak rzeczywiście nasze drogi się rozeszły.
Wojna, choć podzieliła wielu, nas ostatecznie połączyła na froncie szlachetnych idei. Niezależnie od przeszłości, dziś stoimy ramię w ramię, doświadczeni traumą, którą wyrządził nam zbrodniczy ruch Rycerzy Walpurgii. Jestem podszeptem, który subtelnie zagrzewa Twoją błękitną krew do walki o przyszłość polegającego na nas ludu. Połączmy siły i przynieśmy im nadzieję; sprawmy, by nasi potomni nie musieli kroczyć po ziemiach spływających krwią ich przyjaciół i bliskich, a w Wielkiej Brytanii z powrotem zagościł pokój.
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Kiedy pojawiłam się w szkole byłam mała i gruba, ale to nie sprawiało, że przestałam wierzyć, że mogę grać w quidditcha, tak jak moi starsi bracia. Trzy lata ciężkiej pracy, morderczych treningów i olbrzymiej pomocy Williama sprawiło, że na czwartym roku dostałam się do drużyny. Graliśmy więc we czwórkę. Ja, Billy, Thalia i Ty, przez trzy lata. Brak szczególnego talentu musiałam nadrabiać ciężką pracą, ale nie poddawałam się. Wierzę, że wtedy się dogadywaliśmy. Kolegowaliśmy? Przyjaźniliśmy? Byliśmy jedną drużyną, wszystkim nam zależało na wygranej. Byliśmy dzielni i mieliśmy wiele woli walki w sobie. Byłam młodsza niż wy, może najmłodsza w drużynie, ale bardzo chciałam wam dorównać i wam zaimponować. Po szkole nie miałam kontaktu z większością swoich znajomych, nie szukałam go też raczej z Tobą. Zaprzepaszczone marzenia wygnały mnie do samotni, do Londynu, do sklepu dziadka, który nauczył mnie fachu. Ale z czasem, gdy zostałam tam sama, a spuścizna przodków przypadła mnie pomagał mi Billy. Może mielimy okazje się widywać tuż przed rozpoczęciem wojny? W szeregi Zakonu Feniksa wciągnął mnie brat z przyjacielem, w czerwcu 56. Działałam w nim aktywnie i byłam mocno zaangażowana w budowanie tego świata aż do stycznia 58, kiedy wyjechałam do Francji. Może przez ten czas mieliśmy okazję współpracować? Lubimy się, tolerujmy czy coś nam zgrzyta? Jak wiele wiesz o mnie, jak wiele ja wiem o Tobie?
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Od początku lutego jestem waszym stajennym. Przyszedłem o pracę prosić, bo byłem w sytuacji, która wymagała podjęcia ode mnie (naprawdę drastycznych) kroków (stałej pracy). Pojawiam się o świcie i wychodzę o zmierzchu, dopiero, kiedy wszystko będzie skończone przez sześć dni w tygodniu, poza niedzielą. Mam dobry kontakt z końmi, zawsze miałem — mam to we krwi. Jestem pracowity, ale jestem też młody, a młodość rządzi się swoimi prawami... Cyganie nie cieszą się zbyt dobrą opinią wśród Anglików. Mają nas za brudasów i złodziejów (trochę mają rację...), ale też ludzi, którzy znają się na koniach (i koniokradów), większość traktuje nas z góry i z pogardą. Jestem przyzwyczajony, choć nie znoszę tego ze szczególną pokorą i nie zbywam milczeniem. Mijaliśmy się do tej pory, czy mieliśmy już przyjemność spotkać?
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Hannah
Zawsze uważałem, że w osiąganiu marzeń tylko niebo jest limitem, a zdeterminowanie i ciężka praca to główne składowe sukcesu. Ale czy jedyne? Już wtedy pojąłem, że nie. Kiedy inne dzieci szydziły sobie z Twoich aspiracji, robiąc podkopy toksycznymi obelgami w młodej psychice, ja stałem tuż obok - i traktując Cię jak równą sobie, szeptałem jak mantrę, że jesteś w stanie sięgnąć gwiazd. Kibicowałem zarówno Tobie, jak i Billiemu w osiągnięciu szczytów Waszych potencjałów. Byłem dumny, że nie zniechęcasz się i ciężko pracujesz na własny sukces, czego wyraz dawałem częstymi pochlebstwami i najszczerszą sympatią.
Niestety tak już bywa, że ścieżki dawnych przyjaciół na pewnym etapie życia się rozchodzą. Billy zachłysnął się karierą, Thalia wyruszyła realizować morską pasję, ja skupiłem się na pracy i działalności charytatywnej. Nie myśl jednak, że o Tobie zapomniałem - co jakiś czas słałem Ci listy, by dowiedzieć się, jak ułożyło się Twoje życie. Odpisywałaś na nie, czy odpowiadała mi wyłącznie głucha cisza? A może poznałem adres londyńskiego przybytku Twego dziadka i wspierałem rozwój kariery młodej wytwórczyni miotlarskiej? Nasz kontakt mógł być wyłącznie cieniem dawnej przyjaźni, lecz z upływem czasu nasze drogi splotła wojna, na którą żadne z nas nie pozostało obojętne. Ponoć trudne czasy łączą ludzi, ale czy na pewno?
Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego kumpla na zabój niż Billy; to z nim wdrażam w życie najbardziej szalone pomysły godne największych wirtuozów wojny. Mimo wszystko wciąż jesteśmy tylko ludźmi - szarymi, zatroskanymi ludźmi, którzy każdego dnia ocierają się o śmierć, bo strop zmartwień o losy naszych bliskich zawalił nam się na głowę. Czy patrzysz na mnie przez pryzmat krytyki z obawą, że kiedyś przeze mnie Twój ukochany przypłaci życiem? A może wręcz przeciwnie; sama chciałabyś się zaangażować, lecz doznałaś protekcjonalności Billa na własnej skórze? W jaki sposób wojna odcisnęła piętno na naszej relacji?
James
Jesteś szczególnie trudnym przypadkiem, którego jeszcze nie rozgryzłem. Mam do Ciebie ambiwalentny stosunek; wiem, że jesteś obecny w życiu mojej rodziny, lecz w moim - usłanym ostatnio pasmem nieszczęść - nie było dla Ciebie wiele miejsca. To nie znaczy, że zupełnie o Tobie nie słyszałem, choć nie były to rzeczy, które stawiałyby Cię w centrum pozytywnych zdarzeń. Chcę Cię lepiej poznać; bez uprzedzeń, kierowany wyłącznie ciekawością (i protekcjonalizmem wobec najmłodszej z grona Weasleyów...), aby przekonać się, jakim naprawdę jesteś człowiekiem - i ocenić, czy zasługujesz na dar losu, któremu dopomogli moi bliscy.
Zawsze uważałem, że w osiąganiu marzeń tylko niebo jest limitem, a zdeterminowanie i ciężka praca to główne składowe sukcesu. Ale czy jedyne? Już wtedy pojąłem, że nie. Kiedy inne dzieci szydziły sobie z Twoich aspiracji, robiąc podkopy toksycznymi obelgami w młodej psychice, ja stałem tuż obok - i traktując Cię jak równą sobie, szeptałem jak mantrę, że jesteś w stanie sięgnąć gwiazd. Kibicowałem zarówno Tobie, jak i Billiemu w osiągnięciu szczytów Waszych potencjałów. Byłem dumny, że nie zniechęcasz się i ciężko pracujesz na własny sukces, czego wyraz dawałem częstymi pochlebstwami i najszczerszą sympatią.
Niestety tak już bywa, że ścieżki dawnych przyjaciół na pewnym etapie życia się rozchodzą. Billy zachłysnął się karierą, Thalia wyruszyła realizować morską pasję, ja skupiłem się na pracy i działalności charytatywnej. Nie myśl jednak, że o Tobie zapomniałem - co jakiś czas słałem Ci listy, by dowiedzieć się, jak ułożyło się Twoje życie. Odpisywałaś na nie, czy odpowiadała mi wyłącznie głucha cisza? A może poznałem adres londyńskiego przybytku Twego dziadka i wspierałem rozwój kariery młodej wytwórczyni miotlarskiej? Nasz kontakt mógł być wyłącznie cieniem dawnej przyjaźni, lecz z upływem czasu nasze drogi splotła wojna, na którą żadne z nas nie pozostało obojętne. Ponoć trudne czasy łączą ludzi, ale czy na pewno?
Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego kumpla na zabój niż Billy; to z nim wdrażam w życie najbardziej szalone pomysły godne największych wirtuozów wojny. Mimo wszystko wciąż jesteśmy tylko ludźmi - szarymi, zatroskanymi ludźmi, którzy każdego dnia ocierają się o śmierć, bo strop zmartwień o losy naszych bliskich zawalił nam się na głowę. Czy patrzysz na mnie przez pryzmat krytyki z obawą, że kiedyś przeze mnie Twój ukochany przypłaci życiem? A może wręcz przeciwnie; sama chciałabyś się zaangażować, lecz doznałaś protekcjonalności Billa na własnej skórze? W jaki sposób wojna odcisnęła piętno na naszej relacji?
James
Jesteś szczególnie trudnym przypadkiem, którego jeszcze nie rozgryzłem. Mam do Ciebie ambiwalentny stosunek; wiem, że jesteś obecny w życiu mojej rodziny, lecz w moim - usłanym ostatnio pasmem nieszczęść - nie było dla Ciebie wiele miejsca. To nie znaczy, że zupełnie o Tobie nie słyszałem, choć nie były to rzeczy, które stawiałyby Cię w centrum pozytywnych zdarzeń. Chcę Cię lepiej poznać; bez uprzedzeń, kierowany wyłącznie ciekawością (i protekcjonalizmem wobec najmłodszej z grona Weasleyów...), aby przekonać się, jakim naprawdę jesteś człowiekiem - i ocenić, czy zasługujesz na dar losu, któremu dopomogli moi bliscy.
Garfield Weasley
Zawód : Biuro Informacji i Propagandy "Memortek"
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 15 +5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Jesteś co prawda trochę starszy ode mnie, ale może lubiliśmy/ przyjaźniliśmy się w dzieciństwie? Skoro mój brat plątał się po waszej stadninie to ja pewnie w końcu też. Ja byłam niesamowicie urocza, ty potrafiłeś mnie szczerze rozweselić. Brzmi jak całkiem niezła podstawa pozytywnej relacji! Możemy jeszcze w to wpleść, że mama Abbott interesowała się twoim talentem i coś tam trochę pomagała w jego rozwijaniu a gdzie mama tam i Mela. Podobnie jak w przypadku Rhena nasze drogi trochę się rozeszły, ale ja jako ten zdecydowanie lepszy jeździec w rodzinie wciąż utrzymywałam kontakt z twoją mamą. Możemy spróbować odbudować relacje sprzed lat? Przyda nam się odrobina dziecięcej radości?
Przejdę przez życie jak chmura- wędrując wszędzie obcy, zawieszony między czasem i wiecznością.
futerkowy problem
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania