Wydarzenia


Ekipa forum
Sypialnia
AutorWiadomość
Sypialnia [odnośnik]07.07.22 9:43

Sypialnia

Sypialnia położona jest na piętrze i właściwie nie wyróżnia się niczym specjalnym.



* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]24.07.22 11:01
|2.04.1958

Hep!


Wyrwany głośnym czknięciem poczuł jak znów stopy odrywają się od ziemi, jak jest wciągany w wir teleportacji. Dobrze, że nie zjadł za dużo, chociaż parę razy już poczuł jak pstrąg podjeżdża mu do gardła.
Nagle gwałtownie zaczął spadać w dół, widział jak przed oczami rysuje mu się sufit po czym całym swoim ciężarem spadł na ziemię, a dokładniej na stolik, który musiał być zawalony rzeczami, które poleciały w górę wystrzelone niczym z procy.
-Kurwa… - powiedział ze złością czując jak plecami wali w lite drewno. Kolejne siniaki do kolekcji. Czknięcie oznajmiło mu, że to dopiero początek zabawy. Gdy się otrząsnął spostrzegł, że stoi przed nim kobieta z wysoko uniesionym krzesłem w dłoni gotowa go zaatakować. Natychmiast wyciągnął ramiona w geście obronnym. -Nie jestem wrogiem, nie atakuję, nie przybyłem z rabunkiem ani aby dobierać się do twojej czci! - Zawołał od razu gotowy bronić się przed wściekłością kobiety i też jej strachem. Nie jest niczym normalnym, że mężczyzna spada z nieba, a tym bardziej w czasie wojny. Ludzie różnie reagowali na niezapowiedzianych gości teraz. - Mam… hep… czkawkę tele… hep…. teleportacyjną… hep… kurwa. - Opadł z bezsilności na resztki stołu, zrezygnowany bo niezapowiedziane podróże zaczęły go trochę męczyć, a on sam chciał jedynie tego dnia odhaczyć papierkowa robotę. Ostatnie czego pragnął to bycie rzucanym po całej Anglii z jednego końca na drugi. -Kenneth Fernsby, przepraszam za najście. - Wysilił się na uprzejmość, bo nie zwykł się tłumaczyć tak wolał planować swoje niezapowiedziane dla kogoś wizyty. -Za chwilę pewnie mnie nie będzie.
Dziś morskie byty uznały, że pośmieją się z jego losu. Nie zdziwiłby się gdyby zaraz kolejne czknięcie nie przeniosło go gdzieś znowu. Teraz jedynie czekał aż kobieta jednak mu uwierzy  i nie będzie okładać krzesłem wyganiając z domu niczym niechcianego gryzonia, który dobiera się do zapasów. Choć nie pogardziłby czymś mocniejszym do picia, ponieważ zaschło mu już nieźle w gardle.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Sypialnia [odnośnik]25.07.22 17:50
W ostatnich dniach z braku lepszego zajęcia zaplanowała małe przemeblowanie w domu, ot, dla zwyczajnego odświeżenia i być może pozbycia się części niepotrzebnych gratów, które nazbierała przez lata jej ciotka. Przestawiała akurat krzesło, żeby dostać się do szafy, kiedy usłyszała cichy trzask, który nabrał w mgnieniu oka na sile, materializując tuż przed nią męską sylwetkę. Na pierwszy rzut oka nieznajomą, raczej niegroźną i chyba tak samo zdezorientowaną jak ona, chociaż w porównaniu z nią Kenneth nie miał tak zdziwionego wyrazu twarzy. Zamrugała kilkukrotnie wyraźnie zdumiona, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że po pierwsze trzyma w rękach krzesło, które mylnie mogło wskazać chęć do walki, a po drugie miała w sypialni nieznajomego mężczyznę. Wbrew pozorom nie zareagowała impulsywnie, jak zapewne większość z osób, które zdążył spotkać lub dopiero spotka, zamiast tego postawiła stołek z powrotem na ziemi i jakby nigdy nic rzuciła:
Czy mogę panu jakoś pomóc? – w jej głosie nie pobrzmiewała jednak łagodna nuta, bardziej sarkastyczna, ale nikt nigdy nie nauczył jej jak zachować się w przypadku czkawki teleportacyjnej i potencjalnego intruza w mieszkaniu z tegoż tytułu. Nie widziała jednak powodu, by mu nie wierzyć; nie miała w życiu zbyt wielu poważnych wrogów, którzy czyhaliby na jej głowę, nie miała pokaźnego majątku i wielkich zapasów w spiżarni, w teorii niewiele było osób, które celowo mogłyby jej przysłać mordercę do mieszkania, ale w praktyce świat krył w sobie wiele zagadek i pytań bez odpowiedzi. Słyszała też o czkawkach teleportacyjnych a raczej braku naukowych dowodów dlaczego występują i w jakich okolicznościach. Mimo to w takich sytuacjach najlepszym rozwiązaniem było zachowanie zimnej krwi i nie podejmowanie pochopnych działań: cóż by dobrego przyniosło rzucanie w niego krzesłem, skoro nie miała przy sobie różdżki a jej uderzenie nie zrobiłoby mu wielkiej krzywdy?
Na razie jednak jesteś tutaj, w moim domu, ściślej w mojej sypialni – zauważyła i dała mu chwilę na zorientowanie się, że siedział na jej zasłanym łóżku – i o ile nie mam nic przeciwko przystojnym mężczyznom, o tyle najpierw wolę ich poznać nim wejdą do mojego domu – nie przejmowała się, że jej słowa mogły zabrzmieć dwuznacznie, czy nieadekwatnie do sytuacji: w tych okolicznościach wszystko zdawało się być zwyczajnie nieadekwatne i podejmowanie wysiłku do zachowania chociaż pozorów poprawności wydawało się jej niepotrzebne. – Ile miejsc już odwiedziłeś? – spytała z ciekawości, bo skoro już postanowiła nie krzyczeć i wyganiać go z domu, to musiała poczekać aż minie chwila przed jego kolejnym zniknięciem.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]28.07.22 21:58
Odłożyła krzesło na bok co go trochę uspokoiło więc opuścił dłonie, które wcześniej podniósł w geście obronnym. Czuł się jak ostatni głupek, ale cóż miał poradzić, tym razem nie wpakował się sam w taką kabałę tylko wredny los uznał, że sobie z niego zrobi rozrywkę. Jakby miało miał na głowie problemów.
-Już pani pomogła nie waląc mnie tym krzesłem. - Mruknął powoli wygrzebując się ze swojej nieszczęsnej pozy. Otrzepał dłonie o spodnie i upewnił się, że nadal ma przy sobie różdżkę. Dopiero miałby się z pyszna gdyby ją zgubił, chociażby w Kornwalii. Pracując dla Traversów musiałby się grubo tłumaczyć dlaczego właśnie t a m zostawił swoją różdżkę. -Nie mam nic przeciwko przebywaniu w sypialni pięknej kobiety, jednak wolę kiedy wchodzę do niej z własnej woli. - Odpowiedział w podobnym tonie, bo jak chociaż miał słabość do płci pięknej to cholerna czkawka nie sprzyjała uwodzeniu i bajerowaniu właścicielki mieszkania. Westchnął przeciągle i potarł dłonią brodę patrząc na kobietę uważnie. -Gdzie mnie… hep… wywaliło? - Zapytał w końcu irytując się kiedy czkanie przeszkadzało mu w wypowiedzeniu prostego zdania. Odruchowo podszedł do okna jakby widok z niego miał mu ułatwić zdobycie tej wiedzy nim ta mu odpowie. -Na razie jedno. Moja przygoda dopiero się zaczyna. - Odparł z przekąsem w głosie, ponieważ nie był zachwycony wizją tejże przygody. Na razie nie było tak źle. Trafił na dzieciaka, z którym zrobił włam do pokoju jego kuzyna, a teraz jest w domu czarownicy, która raczej podeszła do jego nagłego pojawienia się z czysto filozoficznym spokojem. Jeżeli będzie miał szczęście to uda mu się lądować głównie w takich miejscach, w co szczerze wątpił. Fernsby ostatnio zbierał niezłego pecha i bęcki po głowie od losu. Na jedną przyjemną sytuację otrzymywał trzy, które sprawiały, że humor psuł mu się na samo ich wspomnienie. -Masz coś do picia? Chociażby wody? - Zapytał jeszcze bo zaschło mu w gardle na tyle mocno, że musiał je spłukać. Czymkolwiek.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Sypialnia [odnośnik]31.07.22 12:29
Uniosła jedną z brwi, przyglądając się Kennethowi nieco z ukosa. Nie wyglądał na osobę, która zamierzała nagle się na nią rzucić, ale mimo to wolała pozostać ostrożna; chociaż wierzyła, że sprowadziła go do niej czkawka teleportacyjna, w dzisiejszych czasach ostrożności nigdy nie było za wiele.
Cała przyjemność po mojej stronie – nie dodała, że krzesło nie było na niego, tylko po prostu trafił tu w momencie małego przemeblowania. Nie musiał tego wiedzieć, poza tym w jej głowie pojawiła się dziwna myśl, że może i lepiej, żeby pomyślał, że była skłonna go walnąć drewnianym meblem, tak zwyczajnie dla zasady. Kolejną ripostę nieznajomego skwitowała ledwo dostrzegalnym uśmiechem i spierając się plecami o ścianę, skrzyżowała ręce pod biustem.
Do Doliny Godryka – jego twarz była podobna do nikogo, była niemal pewna, że nie widziała go na żadnym liście gończym, czy plakacie, którymi wyklejona była stolica, ani w żadnej dostępnej gazecie. Z drugiej strony, pomyślała, mógł być tym, który celowo nie wyróżnia się z tłumu, bo żył z łapania tych pierwszych, ale nawet jeśli tak było, to ona sobie niewiele miała do zarzucenia w tej kwestii. – Ach – wciągnęła powietrze przez zaciśnięte zęby – w tej sytuacji chyba przyda ci się coś mocniejszego – na szczęście sama nigdy nie miała okazji być dotkniętą przez czkawkę teleportacyjną, ale z zasłyszanych historii wnioskowała, że sporadycznie finał tej przygody był tragiczny. A jeśli on miał być tym wyjątkiem, to przynajmniej mogła podzielić się alkoholem dla podniesienia na duchu. – Mam bimber, mój sąsiad zamienił się w szalonego wytwórcę alkoholu; chodźmy do kuchni – zasugerowała i ruchem głowy wskazała wyjście z pokoju a kiedy znaleźli się przy schodach, przepuściła go przodem. Później skręcili do kuchni, gdzie czuła się nieco swobodniej niż w sypialni.
Gdybyś był głodny, to mogę jeszcze coś znaleźć do jedzenia – zaproponowała mu ostatni posiłek przed dalszą podróżą, w międzyczasie stawiając na stole dwie szklaneczki i bimber. Oczywiście podała mu też wodę, bo chociaż alkohol był alkoholem, tak tego wynalazku od sąsiada jeszcze nie miała okazji spróbować. Właściwie trochę się go obawiała – sam zapach sugerował, że jest na tyle mocny, że trzeba było go sobie dawkować w odpowiednich, małych porcjach. – Właściwie powinnam to od razu zaproponować, ale może wezwiemy uzdrowiciela, co? – było późno, jednak wiedziała, że na ludzi w Dolinie zawsze można było liczyć.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]16.08.22 10:40
Rzuca mnie po ziemiach sojuszu…. Ziemie Macmillanów, teraz Dolona Godryka. Następny przystanek Hogwart? To by była dopiero podróż sentymentalna. Chociaż czas w szkolnych murach wspomniał dość przyjemnie to jednak nie chciałby znów wrócić do tych czasów. Nie pozostaną sentymentem i pieśnią przeszłości.
-Bimber brzmi jak dobra propozycja. Pani prowadzi. - Szczerze się ucieszył, że nie będzie siedział o suchym pysku czekając gdzie znów go wywieje. Chętnie wróciłby na swój statek gdzie pewnie załoga zastanawia się co się stało z ich Pierwszym, który powinien być już na pokładzie na swojej wahcie. Będzie się musiał grubo tłumaczyć, a jak wyjaśnić, że ma czkawkę, która nie jest spowodowana piciem? Bimber mógł realnie pomóc. Ruszył więc za kobietą do kuchni czekając aż postawi przed nim zbawienny trunek. -Sam bimber wystarczy. - Zapewnił kobietę i poczekał aż poleje alkohol. Zapach wskazywał wyraźnie na domowej roboty, ale to mu w niczym nie przeszkadzało. Mogło kopać mocniej, co działało na plus tego co pił. Ujął szklankę w dłoń i bez zawahania przechylił całość na raz. Pieczenie przechodząc w palenie rozlało się po gardle mężczyzny, wypalając w przełyku żywą ranę. -Mocne na krakena. - Wykrztusił z siebie odstawiając szkło na blat stołu, po czym wypełnił je ponownie alkoholem. -Kopie. - Dodał jeszcze i zerknął na szklankę z wodą. Ta może ostatecznie się przydać na sam koniec. Czuł, że gdyby zionął ogniem to by właśnie zaprezentował rzeczone umiejętności. Czknięcie nie poprawiło zaś odczuć żołądkowych. -Można spróbować z tym uzdrowicielem. Może coś mają na to cholerstwo. - Zgodził się choć istniała nie mała szansa, że nim ten przyjdzie to Pierwszego już nie będzie na miejscu. Czkawka teleportacyjna miała to do siebie, że nikt do końca nie wiedział z czego się bierze ta przypadłość. Dwóch marynarzy już na nią zapadło. Jeden miał przepustkę i większość dnia przesypiał, a drugi grał w kości. Nic co by zapowiadało tragedię, a jednak tak się stało i szukali ich potem przez tydzień. Miotało nimi straszliwie, a gdy wrócili byli wymordowani tak mocno, że ledwo stali na nogach. Coś czuł, że jego również czeka podobny stan. To już lepiej się znieczulić.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Sypialnia [odnośnik]23.08.22 23:35
Bimber przeważnie był dobrą propozycją, szczególnie w sytuacji, w której niespodziewanie skakało się po sypialniach obcych osób. Merlin wie, gdzie go zaraz wywieje i jak wiele czasu pozostało mu na odpoczynek – istniało prawdopodobieństwo, że mógł czknąć nawet na schodach i zniknąć, i nie dotrzeć nawet do szklaneczki alkoholu. Ostatecznie udało się, poczęstowała go alkoholem, sama jednak się nie napiła; w dalszym ciągu nie była przekonana do umiejętności sąsiada, smaku tego trunku a reakcja czarodzieja utwierdziła ją w myśli, że dobrze robiła odsuwając ten moment od siebie. Zresztą, w obecnej sytuacji to nie ona miała kryzys, tylko on.
Kopie, kopie, może chociaż urozmaici albo umili twoją tułaczkę – nie, żeby sobie z niego kpiła, ale nie do końca potrafiła odnaleźć w sobie współczucie. Poza tym, że czkawka teleportacyjna była po prostu upierdliwa, raczej nie przypominała sobie, aby była wysoce śmiertelna (o ile ktoś nie miał szczęścia i wpadł na wybieg ze smokiem). – Poślę po uzdrowiciela, może nam się poszczęści – bez zawahania nakreśliła parę słów na pergaminie, który wkrótce zwinęła w rulonik i podała sowie; ta ruszyła i teraz pozostało im mieć nadzieję, że sąsiad był w domu, trzeźwy, nie spał i miał czas. Inaczej każdy z tych elementów opóźniał i wpływał na jego czas dotarcia tu, i przede wszystkim czas Kennetha.
Teraz następuje niezręczna cisza – skwitowała, siadając na krześle przy wyspie kuchennej, rzeczywiście przez ułamek sekundy czując się nieswojo. Na co dzień pracowała z ludźmi, dla ludzi, widywała, słuchała wielu, tymczasem nie miała żadnego pomysłu jak sprawić, by sytuacja była mniej dziwna, niż dotychczas. Wysnuła nawet teorię, że chyba człowiek nieświadomie przygotowywał się na obcowanie z ludźmi, gdy wiedział, że zaraz z kimś się spotka, niż wtedy, gdy był brany z zaskoczenia. – Ale twoja twarz wygląda znajomo; czym się zajmujesz? – dodała szybko nader bezpośrednio, przyglądając mu się nienachalnie. Gdzieś go wcześniej widziała, z pewnością, o ile nie miał sobowtóra. – Ja na przykład jestem wróżbitką, także gdybyś potrzebował w przyszłości pomocy, daj znać – na dobrą sprawę mogła zerknąć w jego karty teraz i sprawdzić, czy nie wisiało nad nimi zagrożenie.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]24.08.22 12:58
Alkohol kopał mocno, a tego teraz potrzebował patrząc na to jaką przygodę los mu zgotował. Niech to jasny szlag, ale cóż mu pozostało? Skoro tak go miotało po całej Anglii to chociaż mógłby coś z tego mieć. Także wychylenie alkoholu domowej roboty wydawało się dobrym pomysłem, jak nie najlepszym w tej sytuacji.
Ciepło napoju paliło w przełyku, wypaliło szlak aż do żołądka wręcz zachęcając aby napił się jeszcze, co oczywiście zrobił. Nie odmawiał takim rarytasom, które na chwilę pozwalały zapomnieć. Nie był melodramatyczną osobowością, ale ta cholerna czkawka nie była mu teraz na rękę.
Jakby się zdarzyła tydzień wcześniej nawet by się śmiał i wykorzystywał sytuację aby coś zyskać na podróży krajoznawczej, ale pilnowali pieprzonego przejścia w Calais. Jeszcze tego brakowało, że im Pierwszy zniknął ze statku jak przeglądają papiery innej łajby.
-Na pewno umili. Dzięki. - Powiedział wychylając kieliszek krzywiąc się przy tym nieznacznie. -Być może. - Mruknął, choć szczerze wątpił. Dziś nie miał szczęścia, ale być może wyczerpie całe wiadro pecha na raz? Spojrzał na nią bystro i zaśmiał się w głos. -Cisza tylko wtedy jest niezręczna kiedy tak ją postrzegasz. - Zauważył swobodnie, bo skoro już tu był to mógł się zająć rozmową i czekać na kolejne czknięcie, które go porwie dalej. -Słyszałaś kiedyś ciszę na morzu? Można się w niej całkowicie zatopić. Nie ma piękniejszego dźwięku. - Chyba, że to mrucząca kobieta z zachwytu, ale tego już na głos nie dodał nie chcąc oberwać jakimś krzesłem przez głowę. Zwykle kobiety rumieniły się na takie dictum, chyba że była to Thalia, albo ta Nora, która nagle zawinęła ogonem i zniknęła z jego życia jak równie szybko się w nim pojawiła. -Wróżbitka? - Pokiwał nieznacznie głową. -Patrzcie jakie mam szczęście. - Oparł się dłońmi o blat stołu patrząc na nią uważnie ciemnymi tęczówkami. -Jesteś w stanie sprawdzić gdzie mnie rzuci ponownie? Czy jest zbyt nieobliczalne, że ciężko to określić?
Zwykle zdawał się na ślepy los, lubił jak życie go zaskakiwało, ale teraz był zwyczajnie ciekawy czy wizja czarownicy się spełni.


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Sypialnia [odnośnik]08.10.22 21:52
Im więcej czasu mijało bez odzewu ze strony sąsiada, tym większe miała przeczucie, że raczej nie dotrze tutaj przed kolejnym czknięciem nieznajomego. Chociaż chciała mu szczerze pomóc – absolutnie nie wiedząc z jakiego powodu odnalazła w sobie tyle altruizmu dla kogoś, kto wpadł jej prosto do łóżka – nie miała już lepszego pomysłu niż porozmawianie i otępienie go alkoholem na dalszą podróż.
A czy ta cisza nie jest nazywana najczęściej ciszą przed burzą i raczej nie oznacza nic dobrego? – spytała zaciekawiona, przypominając sobie zasłyszane dawniej określenie. Nie wiedziała jednak, jak brzmiała cisza na morzu, bo po prostu nie miała nigdy sposobności jej usłyszeć; mogła się jednak domyślać, że chodziło o cichy szum fal, wiatru i wody rozstępującej się przed dziobem statku i sama myśl o tym spowodowała, że aż się wzdrygnęła. Nie lubiła bowiem ciszy, szczególnie w nocy, gdy człowiek pozostawał sam ze swoimi myślami, ważącymi grubo ponad tonę. Ale nie dodała tego na głos, uznając, że nie powinna dzielić się dość prywatnymi uwagami. A może?
Myślę, że jest to tak nieobliczalne, że nikt nie potrafiłby tego przewidzieć – stwierdziła, szybko kalkulując, że skoro żaden uzdrowiciel ani wielki uczony nie wpadł na to, skąd się bierze magiczna czkawka, co ją powoduje i wzmaga, to z pewnością nikt nie miał powiedzieć, jak będzie wyglądała potencjalna trasa nieszczęśliwca. – Ale jak na kogoś mocno powiązanego z łódkami i dzielnicą portową, przyznaj, że to całkiem dobra dawka adrenaliny – zauważyła, starając się teraz oszacować z kim ma do czynienia. Z kapitanem? Wyglądał stosunkowo młodo, choć nie zawsze wygląd wskazywał na wiek i na odwrót. Zwykły żeglarz, parobek? Raczej był zbyt zadbany i mądry, ale mogła zrobić dość mocną nadinterpretację. Przemytnikiem też najpewniej nie był, jednak zawsze mógł stwarzać pozory dla dobrej przykrywki... – byłeś na morzu, kiedy to cholerstwo cię zaskoczyło? – jeśli tak, z dwojga złego, że trafił do jej sypialni a nie na środek wody. Prawdopodobieństwo znalezienia kogoś w wodzie i teleportowania się z niej chyba było niewielkie, ale cóż ona tam wiedziała na ten temat.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]21.10.22 21:44
Stracił poczucie czasu, a alkohol ułatwiał na chwilę zapomnieć o tym, że pewnie czkawka go dopadnie ponownie, a może był to jednorazowy strzał i alkohol skutecznie zaradzi problemowi. Taką miał nadzieję, choć doświadczenie mówiło, że zaraz poczuje szarpanie w okolicy pępka.
-Niektórzy sami pchają się w oko cyklonu. - Odparł odstawiając szklankę na bok. Sąsiad nie przychodził. Marne szanse na to, że ktoś mu pomoże z wredną przypadłością. Morze było jego żywiołem, niejeden sztorm połamał na jego plecach deski statku, nie jeden raz wysokie fale ścinały go z nóg, a jednak uwielbiał złowrogą ciszę, tą która zapowiadała nieuniknione. Nie spodziewał się, że kobieta przewidzi gdzie go tym razem wyrzuci. Słyszał o tym jak medycy się nad tym głowią i nadal nie wiedzieli skąd się czkawka brała i dlaczego łączyła się z niespodziewaną teleportacją. -Nic to. - Wzruszył ramionami zdając się na ślepy los. Nie raz i nie dwa się przekonał, że czasami należało się poddać temu co przychodziło niespodziewanie. Przypomniał sobie jak na Brzasku wylądowała pewna szlachcianka, również targana czkawką, ale ta ją sponiewierała. Dziewczę wyglądało jak kupka nieszczęścia. Trzęsła się jak osika i zupełnie nie wyglądała na szlachetnie urodzoną damę. Zachowanie jednak jasno pokazywało, że nie była byle dziewką portową więc musiał pilnować aby załoga nie zrobiła jej krzywdy. Zaśmiał się w głos. -To prawda. Adrenaliny mi nie zabraknie. - Nie zdawał się zbytnio przejęty, ale wynikało to z tego, że jeszcze nie wiedział gdzie wyląduje. -Tak. Byłem na statku i wykonywałem swoje obowiązki kiedy to się zaczęło. - Rozłożył dłonie na boki prezentując swoją godną pożałowania sytuację. Nachylił się w stronę kobiety. -Miałem sporo szczęścia. - Puścił w jej stronę niefrasobliwie oczko prostując się i przeczesując dłonią ciemne włosy. -Skoro nie jesteś w stanie stwierdzić gdzie mnie może rzucić, nie będę zajmował więcej czasu i wyjdę. - Z tymi słowami pochylił się w iście teatralnym ukłonie. Wtedy poczuł jak świat zawirował, jak znów coś go wciąga w niewidzialny wir.
Ciche pyknięcie połączone z doniosłym czknięciem sprawiło, że po żeglarzu pozostało jedynie wspomnienie i przesunięte krzesło oraz opróżniona szklanka.

Hep!

|zt dla Kennetha


I'm dishonest...
...and a dishonest man you can always trust to be dishonest. Honestly. It's the honest ones you want to watch out for, because you can never predict when they're going to do something incredibly... stupid.
Kenneth Fernsby
Kenneth Fernsby
Zawód : Marynarz, przemytnik
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Jestem nieuczciwy i uczciwie możesz liczyć na moją nieuczciwość.
OPCM : 15 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t10073-kenneth-fernsby https://www.morsmordre.net/t10121-nereus#306722 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f380-dzielnica-portowa-horn-link-way-3 https://www.morsmordre.net/t10123-skrytka-bankowa-nr-2283#306724 https://www.morsmordre.net/t10127-kenneth-fernsby
Re: Sypialnia [odnośnik]26.10.22 19:34
Rzeczywiście; miał sporo szczęścia. Nie dlatego, że czkawka wyrzuciła go w domu, nie zaś w smoczym rezerwacie, ale też dlatego, że nie zaczęła ciskać w niego zaklęciami, przedmiotami, czy coś w tym stylu. Nie zdziwiła się taką wizytą, wszak w ich świecie była ona bardzo możliwa – ale niestety wiele osób o tym zapominało – i nie podejrzewała, że Kenneth kłamał, co udowodnił jej zaledwie chwilę później.
Czasami adrenalina nie jest dobra – wzruszyła ramionami, obserwując uważnie mężczyznę. Trafiła z tym, że pracował na statku, nie wiedziała jednak na jakiej dokładnie pozycji. Jego wygląd i strój nie wskazywał na zwykłego parobka, na kapitana był raczej za młody: obstawiała więc, że znajdował się gdzieś pomiędzy ważną osobistością a pozostałą częścią załogi. Nie, żeby interesowała się tym jakoś mocno – najpewniej po jego zniknięciu w ogóle zapomni, że tu był, kim był i jak się nazywał, o ile nie spotka go po raz kolejny gdzieś w porcie. Miała pamięć do twarzy i nazwisk, choć zwykle starała się zapominać, jeśli przeczuwała, że nie będzie miała z daną osobą do czynienia częściej, niż ten jeden raz.
Polecam się na przyszłość – rzuciła i podobnie jak on skłoniła się teatralnie, nim zdążył zniknąć, dodając: – uważaj na siebie, nie powinieneś być taki ufny – w każdej chwili mógł trafić na kogoś, komu niby dobrze z oczu patrzyło a potrafił wbić nóż w plecy. Czy ona była taką osobą? Istniała taka możliwość; wielu osobom napsuła krwi, zepsuła życie i zostawiła je same sobie, chociaż starała się skutecznie poskramiać te cechy osobowości. Sądziła jednak, że jej towarzysz potrafił o siebie zadbać i poradzić sobie w prawie każdej sytuacji, choć bardziej miała na myśli to, że przez czkawkę mógł być lekko oszołomiony a jego zmysły i reakcje nieco spowolnione. I jednocześnie liczyła, że nigdy nie znajdzie się w podobnej sytuacji. Nie miała nic przeciwko adrenalinie, lecz ceniła sobie w ostatnim czasie święty spokój i rutynę dnia. Czasami co prawda była nudna, ale z pewnością lepsza, niż przeskakiwanie pomiędzy różnymi miejscami bez gwarancji, że wróci się w jednym kawałku.

zt


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]04.02.23 14:57
27 czerwca
Ilekroć myślała, że koszmar na bagnach był tylko złym snem, towarzyszący niezmiennie od paru dni ból skutecznie sprowadzał ją na ziemię i utwierdzał w przekonaniu, że przeżyła największą makabrę we własnym życiu. Ostatnim co pamiętała było monstrualne łapsko potwora, usiłujące wyciągnąć ją z chaty a potem nagłe szarpnięcie, trzask, i wylądowanie w Dunster Castle, gdzie nikt nie wiedział od czego zacząć składanie jej poturbowanego ciała w całość. Chociaż zajęło to sporo czasu i większość obrażeń dało się doprowadzić do porządku, była świadoma, że na bliznę po nieudanej teleportacji nikt i nic nie zaradzi. Zapewne chodziło po tej ziemi grono osób, które z dumą nosiłyby je jako znamię, znak zwycięstwa, przeżycia, ale nie ona; może i cieszyła się, że przeżyła, jednak w trakcie kilku godzin makabry poświęciła co najmniej trzy ludzkie istnienia: jasnowidzkę, która uratowała ją przed stratowaniem, małe dziecko i – co najgorsze – własnego przyjaciela, a na sam koniec zostawiła całą grupę na pastwę losu. Wprawdzie dotarła do niej informacja, że ludzie, z którymi była w chacie, przeżyli, co nie zmieniało faktu, że nie była pewna jak spojrzy im w oczy, a w szczególności Laurence'owi. Miała do siebie o to nieposkromiony żal, lecz w sytuacji, w jakiej się znaleźli, liczył się czas i reakcja, by nie podzielić losu poległych. Wiara w to, że Morrow zrozumie ten argument i będzie między nimi jak dawniej, była ślepa, dziecięco naiwna i chyba prościej było jej już godzić się z faktem, że nieco nieintencjonalnie wbiła przyjacielowi nóż w plecy, z czego mało która relacja się podnosiła. A jeśli się podnosiła, to nigdy nie była już taka sama jak wcześniej, co było naturalnym początkiem końca.
Od powrotu do domu, nie opuszczała chaty. Świat na zewnątrz jeszcze ją przerażał, nie wspominając o lesie, który roztaczał się za linią ogrodu. Nie miała poza tym siły, odczuwając ból w każdej błahej, wykonywanej czynności; bolało schylanie się, płacz i oddychanie, właściwie także obracanie się z boku na bok w łóżku. Sen, jak na złość, wcale nie przynosił ukojenia. Kiedy tylko udawało jej się zasnąć, przesypiała zaledwie trzy, może cztery godziny, podczas których odwiedzały ją cienie i symbole, które widzieli na bagnie. O jedzeniu nawet nie myślała, funkcjonując chyba tylko i wyłącznie dzięki zaprzyjaźnionej sąsiadce, która od czasu do czasu doglądała jej kota i na siłę karmiła jak małe dziecko, by organizm nie zaczął pochłaniać sam siebie. W gruncie rzeczy to tylko dzięki niej Goshawk w tym momencie wiedziała jaki był dzień tygodnia i miesiąca, i że minęło raptem kilka dni od walki z bliżej nieokreślonymi potworami – leżenie w łóżku i wgapianie się w okno naprzemiennie z sufitem było jej jedyną rozrywką, zaraz po gorączkowym rozmyślaniu, czy mogła jakoś temu zapobiec. Chciała chronić Nealę, w efekcie tracąc najprawdopodobniej Garfielda, i narażając dziewczę na ogromne niebezpieczeństwo, i coraz mocniej podważając słuszność interpretacji kart, które ujrzała w namiocie wróżbitki.
Przewracała się właśnie na bok, kiedy usłyszała skrzypnięcie drzwi wejściowych; niemal niewzruszona, nakryła się kocem po czubek nosa, wiedząc, że tylko dwie osoby znały sekretne miejsce klucza do drzwi. Jednej z nich się nie spodziewała w ogóle zobaczyć, właściwie chyba nawet nie chciała jej zobaczyć, podejrzewając sąsiadkę o kolejną wizytę, ale zdziwiła się, gdy kroki na schodach były zdecydowanie cięższe, zaś w drzwiach sypialni stanęła ta pierwsza możliwość. Laurence. Zacisnęła zęby, w milczeniu unosząc na niego spojrzenie. Nie wiedziała od czego powinna zacząć, nie zastanawiała się jeszcze, co mogłaby mu powiedzieć.


* * *
let the bed sheet soak up my tears and watch the only way out disappear; don't tell me why, kiss me goodbye. find out i was just a bad dream.
Millicenta Goshawk
Millicenta Goshawk
Zawód : wróżbitka, wytwórczyni kadzideł
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : n/d
she was life itself.
wild and free, wonderfully chaotic;
a perfectly put-together mess.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11061-millicenta-goshawk#340439 https://www.morsmordre.net/t11254-cesarzowa#346161 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f425-dolina-godryka-chata-na-uboczu https://www.morsmordre.net/t11255-skrytka-bankowa-2421#346163 https://www.morsmordre.net/t11257-millicenta-goshawk#346175
Re: Sypialnia [odnośnik]22.02.23 0:22
Przesiąknął zapachem rozwieszonych w chacie ziół, białe płatki waleriany - jak dowiedział się od jednej z kobiet zaglądających do rannych - miały przepędzić złe duchy, przegnać koszmary, ukoić rozdygotaną duszę. Kiedy poczuł, że jest w stanie podnieść się z legowiska na dłużej niż kilkanaście minut, zdobył pergamin i ciężką dłonią napisał list. Nie chciał znikać bez słowa, przysparzając zmartwień cyrkowej braci; zmęczenie koślawiło litery, rozmazywało niechlujnie atrament, który poplamił skórę ręki. Nieszczególnie go to obchodziło; nasunął na siebie jedną z pożyczonych koszuli, lnianych, prostych, miękko otulających ciało - nie miał takiej w swojej szafie, czuł się w niej dziwnie, mniej sobą.
Wciąż dochodził do siebie, lecz teleportacja nie była ponad jego siły; zjawił się przed domem Millicenty, ostatnie metry pokonując powolnym krokiem, jakby chciał opóźnić moment, w którym się ze sobą spotkają. Nie był pewien, co czuć, jak rozumieć wszystko to, co zaszło tamtej nocy. Ale nawet jeśli w nim samym kłębiło się wiele pytań, to jednak pośród nich wszystkich najczęściej wypływało na taflę świadomości tylko jedno - jak ona się czuje.
Klucz wślizgnął się w jego rękę, drzwi otworzyły się cicho, choć jakby niechętnie. Nie zastał nikogo na parterze, ruszył więc na górę, schodami. Do sypialni, w której pojawił się chwilę później, z trudem dostrzegając zarys sylwetki pod plątaniną koców.
Jej spojrzenie było milczące, zmęczone, nieprzychylne; przez chwilę bez słowa przyglądał się Millie, pozwalając rosnąć ciszy, podsyconej niezrozumieniem, żalem, ale też troską. I obawą. Minęło kilka dni, zanim dowiedział się, że przeżyła. Że rany zadane przez monstrum, a przede wszystkim przez nieudaną teleportację, nie pozbawiły jej życia.
Teraz, gdy na nią patrzył, nie mógł uwolnić się od wspomnień, uderzyły w niego z mocą, która niemal zwaliła go z nóg. Zacisnął prawą dłoń na framudze drzwi, by poczuć się stabilniej, pewniej.
Widział to znowu. Puste oczodoły, nad którymi wyrastały rogi; szpony zaciskające się na jej ciele. Przerażający ryk, ni to zwierzęcy, ni to ludzki, wciąż odbijający się od ścian jego czaszki. Bezwładne ciało wypuszczone z łap potwora, szata cała nasączona krwią.
Jak bardzo rozległa była rana? Rany?
Zamrugał, chcąc przegnać te myśli, rozwiać obrazy. Ale cień tamtej nocy wciąż za nim podążał, nie potrafił się od niej uwolnić.
Jeśli ktokolwiek mógł to zrozumieć, to tylko ona, tylko ci, którzy tam byli.
- Dogląda cię jakiś uzdrowiciel? - niemalże zapytał o to, jak się czuje; ale teraz wydało mu się to jedynie pustym frazesem. Jak mogła się czuć - skoro ledwie uszła z życiem, a obrażenia fizyczne to tylko część tego, z czym pozostali.
- Mogę? - skinął na fotel, czując, że nie ustoi już dłużej; nie chciał jednak naruszać jej przestrzeni bez wyraźnego pozwolenia, miał wrażenie, że nie jest tu dzisiaj wcale mile widziany.
Czy była tu całkiem sama, przez te wszystkie dni, przez noce, które nie miały końca? Wydawało mu się, że na kuchennym blacie widzi słoiki z zupą opisane nieznanym mu pismem, ktoś musiał tu więc zaglądać. Ale czy miała szansę porozmawiać o tym, co się stało? Czy w ogóle tego chciała?

na konsekwencje poeventowe




gwiazdy były nisko jak gołębie
ludzie smutni nachylali twarz
i szukali gwiazd prawdziwych w głębi
z tym uśmiechem, który chyba znasz
Laurence Morrow
Laurence Morrow
Zawód : numerolog, twórca świstoklików
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
all that we see or seem
is but a dream within a dream
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
standing upright but my shadow is crooked~
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11212-laurence-morrow https://www.morsmordre.net/t11246-houdini#346121 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f424-dzielnica-portowa-arena-carringtonow-wagon-10 https://www.morsmordre.net/t11252-szuflada#346152 https://www.morsmordre.net/t11248-laurence-morrow#346126
Re: Sypialnia [odnośnik]22.02.23 0:22
The member 'Laurence Morrow' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sypialnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Sypialnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach