Panna Lovegood
AutorWiadomość
Świetlista Smuga
Miotła, którą posiadam od kilkunastu lat. Nie zwykłam być sentymentalna, ale po wypróbowaniu wielu nowszych modeli Zmiataczy oraz Komet zauważyłam, że mimo mniejszej prędkości, jest ona dużo zwrotniejsza i bardziej reaktywna, co dla profesjonalnego gracza jest dużo istotniejsze; posiada jeden egzemplarz sygnowany inicjałami AP - Alfred Parkinson, od najdroższego, zmarłego przyjaciela.
Rodzinna kolekcja książek
Lovegoowie znani byli z tego, że miłują się w kurzu i antykach. Kilka ze starych egzemplarzy pewnych ksiąg trafiło i do mnie, które traktowały o zapomnianych baśniach i przypowieściach, o których tak chętnie słuchałam w dzieciństwie. Zawsze przestrzegano mnie, bym nie traktowała ich jako zwykłych bajek, ale czasem ciężko uświadomić sobie, że takie rzeczy istniały bądź dalej mogą bytować w naszym świecie.
Pierścionek z płatkami złota od Harriett
Błyskotka, która została mi sprezentowana w czasie szkolnym przez moją najdroższą kuzynkę, Harriett Lovegood - podobno kilka innych, podobnych egzemplarzy podarowała swoim innym bliskim przyjaciółkom. Od tego czasu zawsze jest ze mną i nigdy nie jest ściągany. Dodaje mi ciepła i otuchy, nie wyobrażam sobie go stracić.
Dziennik
Już kolejny z serii. Prowadzę dzienniki od ukończenia 16 roku życia, dosyć regularnie i pieczołowicie opisując istotniejsze sprawy. To u trafia każda pocztówka i przynajmniej jedno zdjęcie z wyprawy, szkice spotkanych zwierząt i roślin, myśli trawiące mój umysł i wszystko, co da się przelać na kartkę papieru. Każdy z tomów jest skrzętnie schowany i przechowywany, na wypadek, gdybym umarła i pośmiertnie pojawiła się na Czekoladowych Kartach.
Indyjska zastawa herbaciana
Prezent od wujków z Indii - piękna, ręcznie malowana zastawa herbaciana, nieodłączny element mieszkania. Nie służy jako ozdoba komody, ale jest w ciągłym użyciu, albowiem mocno zakorzeniono we mnie miłość do herbaty.
Da Vinci
WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT WREDNY CZARNY KOT
- Chronologia:
- 1927 - zaginięcie Gaiusa Lovegooda, ojca Seliny, owiane tajemnicą
- 1936-1944 - Beauxbatons, Gryfy
1936-1940 - Grupa taneczna "Étoile", 1936-1942 - Trupa teatralna "Théâtre de Sirènes", 1939-1944 - Drużyna Quidditcha 'Gryfy' (pierwszy rok szukająca, potem ścigająca), 1940-1944 - Klub Pojedynków - 1944-1946 - podróże po świecie - Europy, Azji i Ameryki Łacińskiej
jesień 1945 - pierwsza próba dostania się do drużyny Os z Wimbourne, wiosna 1946 - przyjęcie do drużyny Os z Wimbourne - 1946-1949 - pozycja rezerwowego w drużynie
Selina kilka razy dostała się do głównego składu, ale zostawała ponownie "cofana" przez agresywną grę i brak subordynacji na kilka miesięcy, dopiero w 1949 dostała stały awans
1948 - wypadek podczas meczu z Harpiami z Holyhead, podczas którego zmarła siostra Seliny, Auriga Lovegood; Osa została zawieszona na cały sezon, ale brak dowodów na jej bezpośrednią winę pozwolił jej wrócić do gry - 1948-1952 - romans z Rudolfem Brandtem, który oficjalnie się nie zakończył, ale ostateczną "klamką" były oświadczyny Rudolfa i Gwendolyn Morgan w lato 1955 roku
- 1949-obecnie - pozycja ścigającej w drużynie
- grudzień 1955 - śmierć bliskiego przyjaciela, Alfreda Parkinsona, w niewytłumaczonych okolicznościach
- 1927 - zaginięcie Gaiusa Lovegooda, ojca Seliny, owiane tajemnicą
Wartość żywotności postaci: 242
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | x-y |
71-80% | brak | -10 | x-y |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | x-y |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | x-y |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz | -30 | x-y |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | x-y |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | x-y |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja | -60 | x-y |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | x-y |
0 | Utrata przytomności |
Wycinki z pamięci | Stary, skórzany pamiętnik
Różne wspomnienia spisane na przestrzeni lat.
lipiec 1945, pogrzeb Ludviki Dolohov | Milburga | Dom rodziny Dolohov
Rok po ukończeniu szkoły Selina ani myślała o powróceniu do Anglii. A zwłaszcza nie po swojej sromotnej porażce przy próbie dostania się do drużyny. Los jednak chciał inaczej, a wkrótce dostała list, który przywoływał ją do stawienia się na raczej smutnej uroczystości. Nie bez powodu ludzie mówią, że coś się kończy, a coś zaczyna.
Wiosna 1944, wieczór | Tristan | Teren akademii Beauxbatons
Wieczory zawsze obfitowały w posiadywania przy ognisku na błoniach. Tak też było i tym razem. Z tym, że przerodziło się w to coś kompletnie innego. Spotkania z Tristanem zawsze były pełne mocnych wrażeń. Tym razem postanowiliśmy skraść na krótkie chwile jednego z abraxanów. A droga do celu była usłana kolcami, którymi się nawzajem kaleczyliśmy przy okazji wzajemnych docinek.
Jesień 1946 | Frederick | Tybet
Spotkanie w górach z osobą, która zdradziła wszystko... i wciąż intrygowała. Wspólna przygoda, polowanie na ducha i dziwne ściskanie w żołądku.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 14.01.20 22:41, w całości zmieniany 7 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
8.07.1955 | Soren | Karczma u Bobby'ego
–Chodzi mi o to, że drużyna to rodzina. Obojętnie z kim grasz, celem jest zawsze zwycięstwo. Więc jeśli w tej podwórkowej zabawie będę grać ramię w ramię z Harpią to będą ją chronić, bo będę chciał wygrać, rozumiesz?
Uśmiechał się pod nosem widząc jak uważnie mu się przygląda. Selina była ciekawą, bardzo żywiołową kobietą i właśnie dlatego lubił się z nią spotykać. Stanowiła ciekawy kontrast dla jego wyciszonej osobowości obserwatora.
Uśmiechał się pod nosem widząc jak uważnie mu się przygląda. Selina była ciekawą, bardzo żywiołową kobietą i właśnie dlatego lubił się z nią spotykać. Stanowiła ciekawy kontrast dla jego wyciszonej osobowości obserwatora.
9.07.1955 | Thorley | Ulica na Nokturnie
Thorley nie uważał jej za słabą kobietę, co to to nie. Może po prostu chciał być miły dla niej i obronić przed zepsuciem całego dnia. Nikt nie lubi przecież, kiedy jego dzień jest już zepsuty od jednej sytuacji.
- Czy zatem mam uważać, że powinienem zniknąć ci sprzed oczu, a może nawet pocałować twoje stopy na znak twej przewagi płciowej nade mną? Daruj sobie. Nie mam zamiaru. Równość przede wszystkim.
- Czy zatem mam uważać, że powinienem zniknąć ci sprzed oczu, a może nawet pocałować twoje stopy na znak twej przewagi płciowej nade mną? Daruj sobie. Nie mam zamiaru. Równość przede wszystkim.
15.07.1955 | Alan | Skraj lasu
Nie podobał mu się jej ton, jej zachowanie oraz jej słowa. Była niczym wściekła osa, która znikąd pojawiła się przy nim i szukała sposobności, by go boleśnie użądlić. A przecież on nie zrobił nic, za co mogłaby chcieć go atakować. O ile rozumiał, że ludzie mają różne problemy i różne charaktery, o tyle nie znosił wyżywania się na innych. A to właśnie, według niego, robiła Selina. Miała jakiś problem, zły humor, okres, była w ciąży, cokolwiek. I postanowiła na nim odreagować. Bennett nie był świadom tego, że taki po prostu posiadała charakter, choć bycie w nieświadomości było w tym przypadku lepsze. O ile bowiem zły humor jeszcze mógł jakoś usprawiedliwić, o tyle paskudnego charakteru już nie potrafił.
- Sam fakt, że zadała Pani to pytanie daje mi poważne podstawy by sądzić, że jest Pani zepsutą kobietą, dla której reputacja jest najważniejsza.
- Sam fakt, że zadała Pani to pytanie daje mi poważne podstawy by sądzić, że jest Pani zepsutą kobietą, dla której reputacja jest najważniejsza.
17.07.1955 | podwórkowy mecz Quidditcha | Moczary Queerditch Marsh
Chyba nikt nie spodziewał się tak szybkiego zakończenia spotkania - pałkarze jeszcze nie zdążyli się rozgrzać, a ścigający przeprowadzić kompletnej akcji - lecz fakt pozostawał faktem. Debiutujący na tej pozycji Tristan złapał znicza w rekordowym wprost czasie, zawstydzając tym samym Clarissę będącą szukającą Harpii; szczęście nowicjusza?
Sędzia Macmillan odgwizdał koniec meczu, trochę nie dowierzając, że to już koniec - lecz deszcz przybierał na sile, pogoda pogarszała się z każdą kolejną chwilą, więc może lepiej iść do knajpy i napić się czegoś, celebrować zwycięstwo lub planować rewanż? - WIN
Sędzia Macmillan odgwizdał koniec meczu, trochę nie dowierzając, że to już koniec - lecz deszcz przybierał na sile, pogoda pogarszała się z każdą kolejną chwilą, więc może lepiej iść do knajpy i napić się czegoś, celebrować zwycięstwo lub planować rewanż? - WIN
17.07.1955 | Persus, Soren, Amodeus | Dziurawy Kocioł
Ich zwyczajowe, trzyosobowe grono dziś przywitało nowego członka. Søren nie wiedział, co o tym myśleć. Wiedział, że Perseus zna Selinę, ale nie wiedział jak bardzo, chociaż to i tak rozwiązywało jeden problem. Innym, zdecydowaniem większym była Lovegood w zestawieniu z Amodeusem. Dwa silne charaktery, o czym zdołał się już przekonać na własnej skórze. Miał wielką nadzieję, że uda mu się wyjść z tego niezobowiązującego spotkania w całości.
- Nie pokazuj palcem, bo ktoś ci go odetnie – odparł jedynie na jej słowną zaczepkę. Cieszył się, że przynajmniej jeszcze nie oberwał od Osy. Może po alkoholu zrobi się milsza i znów wrócą na zwyczajowy tor przyjemnych rozmów, jakie potrafili prowadzić.
- Nie pokazuj palcem, bo ktoś ci go odetnie – odparł jedynie na jej słowną zaczepkę. Cieszył się, że przynajmniej jeszcze nie oberwał od Osy. Może po alkoholu zrobi się milsza i znów wrócą na zwyczajowy tor przyjemnych rozmów, jakie potrafili prowadzić.
20.07.1955 | Aaron, Adrien | Czerwony Imbryk
Został poderwany do góry i przytulony przez swoją najbardziej radosną i temperamentną kuzynkę.
Selino Lovegood, oh, jak on za tobą tęsknił!
- Witaj, Selino - przywitał ją nieco rozchwianym tonem głosu. Podrapał się po karku. - Adrien, to jest Selina, moja kuzynka, ścigająca Os z Wimbourne. Selina, to jest Adrien. Mój drogi przyjaciel z Indii. To długa historia.
Posłał Adrienowi przepraszające spojrzenie. Panna Lovegood wleciała do lokalu niczym prawdziwa osa i zrobiła tyle samo zamieszania, co owad bzycząco obijający się o szklane ścianki słoika.
Selino Lovegood, oh, jak on za tobą tęsknił!
- Witaj, Selino - przywitał ją nieco rozchwianym tonem głosu. Podrapał się po karku. - Adrien, to jest Selina, moja kuzynka, ścigająca Os z Wimbourne. Selina, to jest Adrien. Mój drogi przyjaciel z Indii. To długa historia.
Posłał Adrienowi przepraszające spojrzenie. Panna Lovegood wleciała do lokalu niczym prawdziwa osa i zrobiła tyle samo zamieszania, co owad bzycząco obijający się o szklane ścianki słoika.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 08.02.17 18:55, w całości zmieniany 5 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
01.08.1955 | Daniel | Polana podczas Festiwalu Lata
Selina Lovegood. Nie było drugiego imienia i nazwiska, które wzbudzałoby w nim tyle zwyczajnej, najszczerszej niechęci, szargającej resztki i tak zwykle słabych nerwów. Uosobienie wszystkiego, co najgorsze - wredna, stara panna, której ego sięgało od stóp do kosmosu. Jakkolwiek na kobiety zwykł patrzeć inaczej, tutaj mógł co najwyżej dostrzec kłęby negatywnych emocji, jakie roztaczały się z siejącego nienawiść wzroku (gdyby mógł zabijać, pewnie wszyscy w jego zasięgu już dawno padliby trupem). Nie, to nie tak, że jej szczerze nienawidził, albo w ludzkiej wredności życzył czegoś złego. Ona była po prostu uporczywa, pojawiała się niczym widmo klątwy w najmniej odpowiednich momentach. Cholerna, rozpuszczona gwiazdeczka.
- Szufladkuje mnie pani, dlatego że jestem mężczyzną? Jak niewiele pani wie... Jak niewiele. Ale niech będzie, to nawet lepiej. Dziękuję za ów pokaz, tym bardziej nie będę traktować pani poważnie.
- Szufladkuje mnie pani, dlatego że jestem mężczyzną? Jak niewiele pani wie... Jak niewiele. Ale niech będzie, to nawet lepiej. Dziękuję za ów pokaz, tym bardziej nie będę traktować pani poważnie.
02.08.1995 | Samuel, Alice | Plaża podczas Festiwalu
Moment, gdy rozpoznał właścicielkę mokrych włosów i klejącej się do ciała sukienki, stanowił niemałą, złośliwą radość. Źrenice błysnęły łobuzerską iskrą, tym większą, gdy Selinowe oczy zatrzymały się na jego twarzy.
Bez jakiegokolwiek skrępowania, dosyć ostentacyjnie, zlustrował całą jej postać, od długich, wilgotnych włosów, przez spływające po licach, słonych kroplach, po klejącą się do jej ciała materiał.
- Pani - skinął głową, absolutnie niezrażony lodowymi piorunami jej zwyczajowego powitania - jak zwykle urokliwy strój... - unosi brwi i zatrzymuje palce na swoich ustach, jakby zastanawiając się nad porównaniem - podkreśla kolor oczu - kontynuował niespiesznie z wciąż niegasnącym, zawadiackim uśmiechem.
Bez jakiegokolwiek skrępowania, dosyć ostentacyjnie, zlustrował całą jej postać, od długich, wilgotnych włosów, przez spływające po licach, słonych kroplach, po klejącą się do jej ciała materiał.
- Pani - skinął głową, absolutnie niezrażony lodowymi piorunami jej zwyczajowego powitania - jak zwykle urokliwy strój... - unosi brwi i zatrzymuje palce na swoich ustach, jakby zastanawiając się nad porównaniem - podkreśla kolor oczu - kontynuował niespiesznie z wciąż niegasnącym, zawadiackim uśmiechem.
03.08.1955 | wróżenie | Zagajnik
Tego dnia wszystko było takie intensywne. Nawet nie pamiętam do dziś dokładnie co przepowiedział mi wosk ani jakochkolwiek innych fragmentów tego dnia. Bez wątpienia jednak zostałam ostrzeżona.
04.08.1955 | panny, Harriett | Łąka przy plaży, Wybrzeże
- Zazdroszczę ci. Szczerze. Chyba ostatni raz byłam samodzielna i niezależna jeszcze w szkole. - nie wiem nawet czy potrafiłabym spędzić sama w domu tydzień, wizja pozostawania sam na sam ze swoimi myślami na pewnym etapie zaczęła mnie przerażać i zmuszać do bezustannego szukania towarzystwa, przy którym czułam się bezpiecznie. Obie skończyłyśmy swoje pokazy rękodzieła na wyższym poziomie, uśmiechnęłam się więc do Seliny. - Uważaj, kochana, jeszcze ci znajdziemy miłość życia.
---
Paradoksalnie jedyną postronną osobą, jaka mogła wydrążyć w szybki sposób tunel porozumienia z wrightowskim systemem nerwowym była Selina. Może to przez wzgląd na jej qudditchowski ton głosu, osiągający niebezpieczne rezerwy, a może po prostu ciągle czuł ostre pieczenie prawego policzka. Gdyby nie broda, zapewne nosiłby dumny ślad uderzenia jej dziewczęcej dłoni - uderzenia, za który następnego poranka będzie więcej niż wdzięczny, a które teraz także rozmyło się w postępującej irytacji.
---
Paradoksalnie jedyną postronną osobą, jaka mogła wydrążyć w szybki sposób tunel porozumienia z wrightowskim systemem nerwowym była Selina. Może to przez wzgląd na jej qudditchowski ton głosu, osiągający niebezpieczne rezerwy, a może po prostu ciągle czuł ostre pieczenie prawego policzka. Gdyby nie broda, zapewne nosiłby dumny ślad uderzenia jej dziewczęcej dłoni - uderzenia, za który następnego poranka będzie więcej niż wdzięczny, a które teraz także rozmyło się w postępującej irytacji.
05.08.1955 | Wyścig na aetonanach | Łuk Durdle Door
Uczestnicy wyścigu, jak i jego obserwatorzy coraz to tłumniej zbierali się pod sceną. Stary Carrow już na niej egzystował, a czas przypomniał, że to już pora.
- Witam wszystkich obserwatorów, a co ważniejsze - wszystkich tych którzy odważyli się tego dnia wziąć udział w wyścigu i z grzbietu aetonana walczyć o tytuł najlepszego jeźdźca tegorocznego festynu. Jednocześnie z radością pragnę zaznaczyć, że choć nie każdemu udało się ukończyć wyścig to żaden jeździec ani wierzchowiec nie został dotkliwie potraktowany przez zwodniczy Łuk Durdle Door, co tylko potwierdza wysoki poziom tegorocznej rywalizacji.
- Witam wszystkich obserwatorów, a co ważniejsze - wszystkich tych którzy odważyli się tego dnia wziąć udział w wyścigu i z grzbietu aetonana walczyć o tytuł najlepszego jeźdźca tegorocznego festynu. Jednocześnie z radością pragnę zaznaczyć, że choć nie każdemu udało się ukończyć wyścig to żaden jeździec ani wierzchowiec nie został dotkliwie potraktowany przez zwodniczy Łuk Durdle Door, co tylko potwierdza wysoki poziom tegorocznej rywalizacji.
06.08.1955 | Harriett, Aaron | Pomost
Nieważne, jak bardzo się od siebie różnimy, nieważne, z jak odmiennych domów się wywodzimy, nieważne, jak sprzeczne mamy wizje swojego idealnego życia: jeden wspólny czynnik, będący więzami krwi, sprawił przed laty, że poznaliśmy się wbrew wszystkiemu i w tym już wyrośliśmy, by pielęgnować nasze wrażliwe relacje rodzinne przy każdej możliwej okazji. Każdego dnia dziękuję wszystkim kierującym losami świata bytom metafizycznym za to, że były na tyle łaskawe, by obdarować mnie krewnymi, na których zawsze mogę liczyć i których doceniam każdego dnia coraz bardziej. O ile to w ogóle możliwe.
Kochał je. Każdą na swój sposób, ten rodzinny, utwardzający więzi krwi, które ich łączyły. Nieważne, że obie były tylko kuzynkami, obie traktował niemal, jakby były jego siostrami. Każde z nich czymś się różniło, ale to wcale nie przeszkadzało im we wspieraniu się, w byciu obok... w dogryzaniu też. W tym to chyba zwłaszcza.
Kochał je. Każdą na swój sposób, ten rodzinny, utwardzający więzi krwi, które ich łączyły. Nieważne, że obie były tylko kuzynkami, obie traktował niemal, jakby były jego siostrami. Każde z nich czymś się różniło, ale to wcale nie przeszkadzało im we wspieraniu się, w byciu obok... w dogryzaniu też. W tym to chyba zwłaszcza.
07.08.1955 | mecz Quidditcha | morze
Coraz więcej osób wpadało do wody, w tym również Soren, którego zmiotła fala niesiona przez silny wiatr. Wreszcie sędzia uznał, że warunki zrobiły się zbyt trudne, aby dalej prowadzić mecz. Podleciał na miotle na środek boiska i odgwizdał koniec - jednocześnie informując wszystkich, że zwycięzcą została drużyna, która zdobyła najwięcej punktów - w tym przypadku Kraby.
- WIN
- WIN
10.08.1955 | Daniel, Vincent | Wierzbowy Park
Chyba naprawdę musiało mu się nudzić, skoro zamiast spokojnej przechadzki wybrał kłócenie się z naczelną zołzą magicznego świata, Seliną Lovegood, której podobizny wszystkie teściowe z dumą wieszały sobie nad łóżkiem. Ale prawda była taka, że gdy tylko ją zobaczył, od razu ogarnęło go nieodparte uczucie - nie był w stanie uczynić inaczej. Nie, nie mógł po prostu przejść, odwrócić się, by mogła ujrzeć co najwyżej pożegnalny widok jego pleców. Nie. Zauważenie kobiety od razu popsuło mu życie, zachwiało wewnętrzną równowagę, jaka zwyczajnie nie mogła zdzierżyć pojawienia jej się tutaj. Samego faktu - jakim prawem Lovegood mogła sobie siedzieć, akurat na jego trasie, kiedy wreszcie, pogrążony w rozmyślaniach, chciał zwyczajnie odpocząć? Umysł domagał się jednej odpowiedzi - nie miała prawa. I właśnie z tego powodu musiał się odezwać.
12.08.1955 | Benjamin | mieszkanie Wrighta na Nokturnie
- Nie bierz tego do siebie. Po prostu nie ufam babochłopom - odparł z ponurą wesołością, możliwą do uzyskania tylko u dwumetrowego brodacza, ponownie odwracającego się do panny Lovegood. Wysokiej, smukłej, ładnej i bardzo blond, co nie zmieniało jego durnej opinii. A także fantomowego śladu jej dłoni na policzku: gdyby był trzeźwy, zapewne podziękowałby jej za tamto zbawcze (chociaż brutalne) przywrócenie realnemu światu, ale obecnie przez gardło nie przeszłoby mu żadne miłe słowo. Znów poczuł się jak wtedy, kiedy na boisku byli śmiertelnymi wrogami - tym razem jednak bez powrotu do kumpelskiego czasu po meczu.
Lovegood uosabiała rzecz, której obawiał się najbardziej na świecie. Szczerość. Wiedział, że nie owija w bawełnę, że potrafi wypowiedzieć najgorsze słowa prosto w oczy, że jej serce - jakkolwiek by to banalnie nie brzmiało - jest czyste. Była stalową dziewicą jego sumienia, najodważniejszą obrończynią Harriett i kobietą, którą naprawdę szanował. Może przez męski charakter i nieustępliwość, może dlatego, że podskórnie i nieświadomie wyczuwał pewne smutne podobieństwa ich życiowych wyborów, doprowadzających ich w końcu do tego zagraconego mieszkania na Śmiertelnym Nokturnie, gdzie szarpali się wzajemnie w swoich racjach. A wszystko to by ochronić osobę, którą kochali najmocniej na świecie.
Lovegood uosabiała rzecz, której obawiał się najbardziej na świecie. Szczerość. Wiedział, że nie owija w bawełnę, że potrafi wypowiedzieć najgorsze słowa prosto w oczy, że jej serce - jakkolwiek by to banalnie nie brzmiało - jest czyste. Była stalową dziewicą jego sumienia, najodważniejszą obrończynią Harriett i kobietą, którą naprawdę szanował. Może przez męski charakter i nieustępliwość, może dlatego, że podskórnie i nieświadomie wyczuwał pewne smutne podobieństwa ich życiowych wyborów, doprowadzających ich w końcu do tego zagraconego mieszkania na Śmiertelnym Nokturnie, gdzie szarpali się wzajemnie w swoich racjach. A wszystko to by ochronić osobę, którą kochali najmocniej na świecie.
13/14.08.1955 | Isolde, Milicenta, Ceasar, Neleus, Milburga, wilkołaki | Las
Okrągły księżyc bił dziś światłem tak jasnym, że jego tarcza pozostawała doskonale widoczna pomimo gęstniejącej mgły. Tym bardziej mrożące krew w żyłach musiały wydać się wyraźnie słyszane odgłosy; odezwała się sfora wilków. Czy aby na pewno wilków? Tego dziewczęta rozróżnić już nie potrafiły, zdrowy rozsądek nakazał je jednak powiązać ze srebrzystą pełnią. Ciszę przecinały kolejne wycia, mniej lub bardziej rozpaczliwe, mniej lub bardziej... zatrważające. Bliższe i dalsze, cichsze i głośniejsze.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 08.02.17 19:33, w całości zmieniany 8 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
08.09.1955 | pogrzeb Zaima | Ogród różany
Wszyscy wiemy, że dobrze się stało. Czy właśnie tak postrzegali to inni? Kolejne sylaby wbijały się bezlitośnie w coraz głębsze warstwy moich zwojów mózgowych, skutecznie omijając warstwę zrozumienia, gdy zmrożona najświeższą rewelacją zwróciłam się w stronę Benjamina. Moje źrenice rozszerzyły się, chłonąc coraz to kolejne bodźce zwiastujące katastrofę, w tym popchnięcie Aarona i rosnące decybele głosu Seliny. Czy już wszystkie głowy obróciły się w naszym kierunku, wietrząc tanią sensację?
- Wystarczy. - zakomenderowałam jednym prostym słowem, przyciszonym acz dobitnym, nie porywając się ani na krzyki, ani na lamenty.
---
Tymczasem panna Lovegood wydaje się być bardzo intrygującą osobą, a to, co nią kieruje i siedzi jej w głowie wydaje się naprawdę warte odkrycia. Byłbym jednak zwykłym kłamcą mówiąc, że zwracam uwagę na wnętrze tej kobiety. Przechylam lekko głowę w jej stronę, by móc lepiej przyjrzeć się zarysowanym kościom policzkowym, łagodnej krzywiźnie szyi czy wyraźnie podkreślonym ustom. Z wielkim zdziwieniem odkrywam, że po raz pierwszy od dawna zastanawiam się jak nanieść to, co widzę na płótno. Jakich odcieni użyć, żeby oddać tę subtelną grę wrześniowego światła na jej włosach. Chociaż jesień to czas, w którym wszystko przygotowuje się do snu, ja mam wrażenie, że coś we mnie powoli się budzi.
- Wystarczy. - zakomenderowałam jednym prostym słowem, przyciszonym acz dobitnym, nie porywając się ani na krzyki, ani na lamenty.
---
Tymczasem panna Lovegood wydaje się być bardzo intrygującą osobą, a to, co nią kieruje i siedzi jej w głowie wydaje się naprawdę warte odkrycia. Byłbym jednak zwykłym kłamcą mówiąc, że zwracam uwagę na wnętrze tej kobiety. Przechylam lekko głowę w jej stronę, by móc lepiej przyjrzeć się zarysowanym kościom policzkowym, łagodnej krzywiźnie szyi czy wyraźnie podkreślonym ustom. Z wielkim zdziwieniem odkrywam, że po raz pierwszy od dawna zastanawiam się jak nanieść to, co widzę na płótno. Jakich odcieni użyć, żeby oddać tę subtelną grę wrześniowego światła na jej włosach. Chociaż jesień to czas, w którym wszystko przygotowuje się do snu, ja mam wrażenie, że coś we mnie powoli się budzi.
29.09.1955 | Garrett | Brzeg Tamizy
Słuchał uważnie. W milczeniu. I dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że obserwuje, jak Selina pęka - rozpada się na jego oczach; może to tylko złudzenie, a może rzeczywiście w kącikach zielonkawych oczu zatańczyły łzy, może naprawdę zadrżał jej głos, może przeszedł ją dreszcz. Poczuł potrzebę, żeby jakoś ją pocieszyć, a świadomość, że nie ma pojęcia, jak, wpędziła go w panikę. Nie obejmie obcej kobiety. Nie powie, że wszystko będzie dobrze, skoro doskonale wiedział, że wcale nie będzie. - To było równie patetycznie - powiedział z pozoru lekko, ale nie odrywał od Seliny wzroku, upewniając się, czy ta zaraz nie zatopi twarzy w błocie i nie zacznie żałośnie płakać - nawet teraz nie wiedział, jak się zachować, co powinien zrobić w tak ekstremalnej sytuacji? - co prawdziwe.
A tobie jak często pierzchły usta z pragnienia, Garrett?
A tobie jak często pierzchły usta z pragnienia, Garrett?
18.10.1955 | Alfred | Gabinet Alfreda
- Uraziła mnie sowa, w takich chwilach powinno się odwiedzać, a nie pisać o stracie, której się nie rozumie – mogła usłyszeć surowy ton. Alfred starał się go zagłuszyć chrząknięciem, a gdy zaczęła czytać jeden z listów, prędko zamoczył usta w winie. Tak, musiał się dzisiaj znów upić. Obserwował jak materiał sukienki faluje pod wpływem chociażby najmniejszego ruchu i chciał poprosić ją, aby podeszła bliżej. Chciał, żeby otumaniła go swoją walecznością, skandalem, którego nigdy nie mógł posmakować. Wszystko zawsze było idealnie zaplanowane, przemyślane, włącznie z każdym słowem w gazecie opisujące nowinki ze świata Parkinsonów.
30.10.1955 | Leonard | Dziurawy Kocioł
Nie umyka mej uwadze, że ominęła moje słowa o adrenalinie, ale przymykam na to oko. To zawsze punkt zaczepienia, do którego mogę wrócić później. Czyżby straciła kogoś, kto miał niezdrowy pociąg do tego hormonu? O kim tak myśli, gdy jej spojrzenie śledzi ścieżki kropel biegnących po szybach? Im dłużej z nią przebywam tym więcej rodzi się pytań zamiast odpowiedzi. Nie przeszkadza mi to jednak, płynnie przechodzimy w dalszą część rozmowy. Ten uśmiech, którym mnie obdarzyła był już inny, miał coś zupełnie innego do przekazania, ale wciąż był czarujący. No ale przecież każda róża ma kolce, prawda? Ach, wszędzie ten nieszczęsny kwiat.
[bylobrzydkobedzieladnie]
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 12.02.17 13:19, w całości zmieniany 5 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
03.11.1955 | Daniel | Dziurawy Kocioł
A skoro już o prześladywaniu mowa, to nie powinnam się dziwić, że w końcu ponownie zaburzy mój spokój pewien znienawidzony dziennikarz. To spotkanie teoretycznie nie odbiegało od groma innych, a jednak...
09.11.1955 | wernisaż | Sala główna Sala północna
Nie zwykłam chodzić na takie wydarzenia, gdzie przepych i ilość rozdmuchanych ego nie pozostawiają miejsca na moje własne. Zacieśnienie mnie wśród takiej ilości ludzi musiało spowodować tym, że prędzej czy później coś się wydarzy. To było ryzyko wpisane w organizację podobnych imprez! Jakiś jegomość dostał dodatkowe nawilżenie twarzy dzięki kuracji czerwonym winem z zaskoczenia, wielkie mi co! A potem, jakby nie dość alkoholu się rozlało, trafiłam na... swoje odbicie. Nie spodziewałam się zobaczyć go spoglądając w kolejną ramę następnego obrazu. Kto śmiał? Niezależnie od moich domysłów, wiele osób tego dnia odważyło się wykonać pierwszy krok, bo wieczór spędziłam w towarzystwie tajemniczego, liberalnego szlachcica, który... dałabym sobie rękę uciąć, że gdzieś już go widziałam! A pieprzu dodała wszystkiemu obecność pewnego mężczyzny, który prześladuje mnie od jakiegoś czasu!
16.11.1955 | Aaron, Bellona, Harriett, Charles | Przyjęcie zaręczynowe
Pierwsza okazja do poznania wybranki mojego ukochanego kuzyna. Czułam dziwne spięcie tym oficjalnym przedstawieniem, toteż postanowiłam się wcześniej nieco rozluźnić...
19.11.1955 | Leonard | Jezioro
Większość treningów kończyła się u mnie samotnym popołudniem. Nie miałam gości. Nikt nie przychodził, by mnie odebrać ze stadionu. Nigdy tego nie potrzebowałam. Aż do teraz. W życiu nie myślałam, że podobny gest przyniesie tyle wstydu. Mastrangelo łamał stan rzeczy, który powinien być nienaruszony. A nawet nie zaczął jeszcze zadawać pytań...!
27.11.1955 | Douglas, Soren | trening drużynowy
Pot i łzy. I okazjonalne kontuzje. Tak wyglądają treningi Quidditcha. A jak to wygląda u nas? Cóż, pomijając tą podstawową, wcześniej wspomnianą kwestię, u nas angażuje się w to jeszcze sporo krzyków, irytujących szukających, irytujących pałkarzy i innych, irytujących graczy, przez co ja również się irytuję. Na szczęście, jak są zajęci, zamykają na moment usta.
15.12.1955 | Charles | wizyta w zoo
Dzieci nigdy nie były stworzeniami, z którymi udawało mi się z wielkimi sukcesami komunikować. Ich towarzystwo było problematyczne - działały niezwykle nieprzewidywalnie, a ich mechanizmy myślowe były przedziwne. Nic dziwnego, że nie byłam najlepszą nianią na świecie. Ale... przynajmniej się czegoś dowiedziałam. Skąd Charlie zna Bena tak dobrze, na Merlina?
17.12.1955 | Leonard | ulubiony salon
Niezapowiedziana wizyta. Szaleństwo. Pijane wynurzenia człowieka w żałobie. Tylko dlaczego trafiło akurat na ciebie, Leonardzie? Od kiedy to ty stałeś się pierwszym wyborem w powierzaniu sekretów?
[bylobrzydkobedzieladnie]
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 14.03.17 20:02, w całości zmieniany 6 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
01.01.1956 | Frederick | Tafla jeziora
Nowy Rok. Nowy początek. Czas postanowień. Okres, kiedy każdy postanawia być lepszym człowiekiem. Wszystko ma się zmienić, ale tylko na bardziej pozytywne. Ja zaczynam go od spotkania ducha. No, prawie ducha. Banitę. I daleko mi do odkupienia win.
08.01.1956 | Leonard | Czarny Kot
Nie mam pojęcia po co zgodziłam się na to spotkanie, ani tym bardziej dlaczego się na nim pojawiłam. Sprowokował mnie do wyjścia, a potem... nie potrafię określić tego, co właściwie się stało. Mam w głowie słowa, ale boję się ich użyć. Zaczynam wariować. I to mnie przeraża.
30.01.1956 | Tonks | Pod Trzema Miotłami
Możesz kogoś znienawidzić za bliźniacze odczucia? Jak zdołasz wykpić własną samotność i patrzeć, jak zapadasz się w obcych oczach, choć nie jesteś bezpośrednią ofiarą? Ile dasz przypadkowi odmienić się?
03.02.1956 | Benjamin | Złota Gęś
Najdziwniejsze spotkanie wszechczasów. Tak obce, tak surrealne, tak nieprawdziwe i zakłamane... Będzie mnie długo dręczyć obraz, który mi pokazano. Wspomnienie, które już nie wróci.
04.02.1956 | Samael | korytarz w Szpitalu św. Munga | okropna izolatka
Kolejna pijana noc. Czy kiedykolwiek skończą mi się do tego powody?
07.02.1956 | Garrett | Parszywy Pasażer
Ile przypadków musi złączyć czyjeś drogi, by w końcu uznać to za koleje losu? Czy to faktycznie ma takie znaczenie?
14.02.1956 | Frederick | pierwsza randka
Jak zachować się, kiedy czyjaś chirurgiczna szczerość przecina twoje supły kłamstw? Jak patrzeć na rzeczywistość, kiedy ktoś zrzuca ci z oczu wygodną opończę, a one same ci łzawią od widoku, na jaki są wystawione? Nie potrafisz już zatrzymać wózka, na którym jedziesz od początku. Gnasz dalej. I tylko obserwujesz zniszczenie jakie siejesz. Nie chciałaś tej świadomości, ale nie potrafisz jej już odrzucić.
18.02.1956 | gonitwa | Lasy Sherwood
Nie wiem czy to wydarzenie było próbą rekompensaty czy też dalszą grą po tym, co stało się podczas Nowego Roku. Niestety nie udało mi się zająć miejsca w czołówce. Nie lubię mugolskich koni, nie równają się naszym aetonanom ani wytrzymałością ani charakterem!
20.02.1956 | Leonard | przeklęty salon
Odchodzę od zmysłów. Tracę nad wszystkim kontrolę. Po co? Przecież nie warto. Och, głupia ty! Głupia! I straciłam dech. Płuca zapiekły. Spadłam na dno, Leonardzie. Przez ciebie.
25.02.1956 | Aaron | Czerwony Imbryk
Po takim czasie niewiedzy czas odkryć każdy z najbrudniejszych sekretów. Co jeszcze kryjesz, kuzynie?
28.02.1956 | Perseus | Pod Wypatroszonym Zającem
Eksperyment. Złe rzeczy. Kolejny błąd. Następny korowód pijaństwa, nietrzeźwy umysł, skradzione spotkanie i ból drugiego dnia, który nie będzie obejmować tylko ból głowy. Ty głupia dziewucho. Ciągle nie rozumiesz. I zdasz sobie sprawę, kiedy będzie już za późno. I jak to TERAZ odkręcisz?
29.02.1956 | Marcel | Śmiertelny Nokturn
A ciebie jak daleko popchnie szaleństwo? Wkroczysz do jaskini lwa, byleby poczuć cokolwiek poza obezwładniającą pustką? Do czego się posuniesz, by zapomnieć o tym, co cię męczy? Jak długo będziesz tuszować wszystko adrenaliną?
[bylobrzydkobedzieladnie]
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 14.03.17 20:11, w całości zmieniany 6 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
02.03.1956 | Cassian | Brzeg Tamizy
Jakieś pieprzone złożenie losu sprawiło, że musiałam spotkać największego buca, jakiego Merlin na oczy widział! On się nazywa czarodziejem?! Co za człowiek! Wlazł prosto pod trajektorię lotu tego przeklętego kamienia! Przecież nie celuję do przypadkowych ludzi, no litości! Co za palant!
08.03.1956 | Raiden | bar przy Dziurawym Kotle
Chyba czas uznać, że samotne wieczory w barach wiążą się z pewnym niechcianym ryzykiem. Nie powinnam być zaskoczona, że przyciągam uwagę, nawet jeśli jest kompletnie nieprowokowana. Cała sytuacja przerodziła się w bójkę, w którą musiał włączyć się jakiś przedstawiciel prawa. Pieprzony gbur. Takiego to tylko złapać na Nokturnie i zatłuc!
10.03.1956 | głosowanie | Referendum
Głosowanie na referendum.
10.03.1956 | Ramsey | Kasyno w Magicznym Porcie
Czy przewidywałabym, że rozmowa z jakimkolwiek mężczyzną sprawi mi jednocześnie taką niespożytą przyjemność i satysfakcję? Wzajemne udowadnianie wyższości i sprowadzanie się do prostych czynników, by w końcu z zaskoczeniem dostrzec swoje szokujące zalety, których śladu się nie spodziewaliśmy. Aż trudno to przyznać, ale jestem zaintrygowana.
15.03.1956 | Samael | Parszywy Pasażer | | mieszkanie
Kolejna burda w barze, która wolno powinna mi obrzydzić wyskoki w podobne miejsca. Najpierw zgwałcenie moich ust, potem przezabawna walka o mój honor, a na końcu... przedziwne zakończenie tego nietypowego spotkania.
21.03.1956 | amatorski mecz Quidditcha | Bodmin Moor
Kolejny amatorski mecz pod moim przewodnictwem. Nic dziwnego, że on również został wygrany, prawda? Może i nasza nazwa - Gnomy - nie nastrajała do wiktorii nad Trollami, w których drużynie był Wright, a sama pogoda dawała nam popalić, ale od razu widać kto tutaj jest profesjonalistą.
22.03.1956 | Frederick | ciasne, obce cztery ściany
Niezobowiązująca celebracja przerodziła się w kompletną profanację mojej wolności, której nie potrafiłam nawet przerwać. Nie wiem co myśleć.
28.03.1956 | trening | Stadion Os
Post pracowy.
[bylobrzydkobedzieladnie]
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Ostatnio zmieniony przez Selina Lovegood dnia 26.01.17 17:59, w całości zmieniany 4 razy
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
01.04.1956 | Appolinare | gabinet kuzyna
xxx
02.04.1956 | Deirdre | Liquid Palace
Czy to nie satysfakcjonujące móc się wreszcie odegrać? Patrzeć, jak ktoś rozbijany jest na tysiąc kawałków pod wpływem usłyszanych wieści? Och, no i ta wielka tajemnica... Deirdre, nie myśl, że zdołasz to kryć choć chwilę dłużej!
04.04.1956 | Alasdair | salon kuzyna
xxx
06.04.1956 | Harriett | salon kuzynki
...
10.04.1956 | Leonard | Nad Tamizą
...
11.04.1956 | Frederick | mieszkanie
...
12.04.1956 | Ramsey | bezpieczna przystań
xxx
13.04.1956 | Brendan | stadion Os
...
15.04.1956 | Ulyssess | kawiarnia Fidelius
xxx
16.04.1956 | Frederick | lisia nora
...
24.04.1956 | Frederick, Benjamin, Harriett, Aaron, Bellona, Cassandra, Ramsey, Salome, Appolinare | rodzinny obiad
...
02.05.1956 | Frederick| oczekiwanie
Niespokojny umysł błądzi w wyznaniach.
04.05.1956 | Benjamin| przekazanie pióra
Wzniosłe idee czają się również w głowach, po których nie spodziewano się zbyt wielu przemyśleń. Wir pompatycznej nadziei zabrał mnie w zupełnie romantyczną podróż ku zbawianiu świata - nie tylko mojego, o zgrozo!
05.05.1956 | Zakon Feniksa| spotkanie
Poza miażdżeniem męskich genitaliów lubię mieć wpływ na realne zagrożenia dnia codziennego, nie wychodząc z zaskoczenia reprezentatywną grupą zebranych harcerzyków - choć czy nie tego powinnam się spodziewać?
[bylobrzydkobedzieladnie]
I care for myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
The more solitary, friendless, unsustained I am,
the more I will respect myself.
Selina Lovegood
Zawód : ścigająca Os, naczelna zołza, bywalczyni kolumn Czarownicy
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
pride
will be always
the longest distance
between us
will be always
the longest distance
between us
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Panna Lovegood
Szybka odpowiedź