Sypialnia Cauldera
AutorWiadomość
Minęło pół roku od śmierci taty. Od pół roku byłam jedynym, pełnoprawnym opiekunem Cauldera i zastanawiałam się jak sobie z tym radziłam. Z pewnością miałam dużo czasu, żeby pomyśleć nad tym wszystkim. Z pewnością miałam inne wyjście, bo mogłam odstawić go na dobre do dziadków, ale nie mogłam tego zrobić. Czułabym, że zawodzę rodziców, a tego nie mogłabym zrobić. Nie wybaczyłabym sobie. Szczęście w nieszczęściu, że Leo znowu pojawił się w moim życiu. Może nie wiedział, ale bardzo mi wtedy pomógł. Chociaż nadal nie wiedziałam, czy Caulder go akceptował, przecież kilka lat temu wyklinałam go w niebo głosy, a teraz byłam mu wdzięczna? Trochę dziwne, sama tego nie rozumiałam, ale nie mogłam być sama. Chociaż nie, chwila. Nie byłam. Miałam brata, który nawet na swój dziecięcy sposób próbował mnie podnieść na duchu, kiedy miałam dość. Bo wystarczyło, żeby mnie przytulił.
Wróciłam do domu z pracy po nocnej zmianie. Zazwyczaj zamykałam drzwi na cztery spusty, a Caulder mógł zostać w nocy sam, sąsiadka zawsze była obok i wiedziała, że młody jest w domu sam. Z kolei gdyby coś się stało to przecież sąsiadka była obok. Weszłam po cichu do domu. Zakupy zostawiłam jak zwykle w kuchni. Zanim jednak zrobiłam śniadanie udałam się do pokoju brata. Zawsze do niego przychodziłam rano, budziłam i robiliśmy śniadanie. Tata też tak robił. Weszłam powoli i po cichu, kucnęłam przy jego łóżku. Dłonią przegarnęłam jego włosy do tyłu, delikatnie ucałowałam jego czoło.
-Caulder, wstawaj królewiczu.-zaczęłam go delikatnie budzić.
Wróciłam do domu z pracy po nocnej zmianie. Zazwyczaj zamykałam drzwi na cztery spusty, a Caulder mógł zostać w nocy sam, sąsiadka zawsze była obok i wiedziała, że młody jest w domu sam. Z kolei gdyby coś się stało to przecież sąsiadka była obok. Weszłam po cichu do domu. Zakupy zostawiłam jak zwykle w kuchni. Zanim jednak zrobiłam śniadanie udałam się do pokoju brata. Zawsze do niego przychodziłam rano, budziłam i robiliśmy śniadanie. Tata też tak robił. Weszłam powoli i po cichu, kucnęłam przy jego łóżku. Dłonią przegarnęłam jego włosy do tyłu, delikatnie ucałowałam jego czoło.
-Caulder, wstawaj królewiczu.-zaczęłam go delikatnie budzić.
Gość
Gość
Siedem miesięcy temu Caulder był jeszcze tylko chłopcem. Zwykłym chłopcem który lubił czytać książki, kopać piłkę z kolegami. Czasami wdawał się w bójki, ale jak większość dzieci w tym wieku. Marzył o normalnych rzeczach. O nowej książce, czy o koszulce swojego ulubionego zespołu piłkarskiego. Ale też marzył o dniu kiedy wyruszy do Hogwartu. Zostawi ten cały mugolski świat za sobą i ruszy do miejsca pełnego magii i przygód.
Ale pół roku temu stał się kimś więcej niż tylko chłopcem. Musiał opiekować się swoją starszą siostrą. Może Melanie o tym wiedziała, a może nie, ale Caulder jest jej aniołem stróżem. Co prawda nie mógł zarabiać na jej utrzymanie, ale starał się jak może by nie była smutna. Co prawda jest jeszcze Leo, do którego Caulder miał mieszane uczucia.
W obecnej chwili chłopak spał. Śnił. Śnił o tym że jest w Hogwarcie. Latał na miotle wraz ze swoją siostrą. Czuł się jak władca Świata. Po chwili to zwykłe latanie na miotle zamieniło się w grę w quiditcha. Łapał akurat złotego znicza dla swojej drużyny. Po chwili znalazł się w lesie. Pojedynkował się z zakapturzonym czarodziejem, nie było widać twarzy. To wszystko działo się tak szybko. Rzucił czar i...
...I obudził go delikatny dotyk dłoni. Otworzył oczy i zobaczył swoją siostrę. A więc pora robić śniadanie. -Cześć Melanie-Powiedział ospałym głosem. Chłopak podniósł się i oparł plecami o ramę łóżka. Przeciągnął się. -Jak było w pracy?- Zapytał, pytanie które zadawał prawie codziennie. Lubi słuchać jak siostra mu o czymś opowiada, a szczególnie o tym co jej się ciekawego przytrafiło.
Ale pół roku temu stał się kimś więcej niż tylko chłopcem. Musiał opiekować się swoją starszą siostrą. Może Melanie o tym wiedziała, a może nie, ale Caulder jest jej aniołem stróżem. Co prawda nie mógł zarabiać na jej utrzymanie, ale starał się jak może by nie była smutna. Co prawda jest jeszcze Leo, do którego Caulder miał mieszane uczucia.
W obecnej chwili chłopak spał. Śnił. Śnił o tym że jest w Hogwarcie. Latał na miotle wraz ze swoją siostrą. Czuł się jak władca Świata. Po chwili to zwykłe latanie na miotle zamieniło się w grę w quiditcha. Łapał akurat złotego znicza dla swojej drużyny. Po chwili znalazł się w lesie. Pojedynkował się z zakapturzonym czarodziejem, nie było widać twarzy. To wszystko działo się tak szybko. Rzucił czar i...
...I obudził go delikatny dotyk dłoni. Otworzył oczy i zobaczył swoją siostrę. A więc pora robić śniadanie. -Cześć Melanie-Powiedział ospałym głosem. Chłopak podniósł się i oparł plecami o ramę łóżka. Przeciągnął się. -Jak było w pracy?- Zapytał, pytanie które zadawał prawie codziennie. Lubi słuchać jak siostra mu o czymś opowiada, a szczególnie o tym co jej się ciekawego przytrafiło.
Gość
Gość
Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ponieważ chociaż czasem było ciężko, to patrząc na młodszego brata po prostu się umiałam się nie uśmiechać. Był powodem dla którego jeszcze starałam się jakoś normalnie funkcjonować. W końcu ktoś musiał się nim zająć, przecież sam sobie nie poradzi, a nie miałam zamiaru go nikomu oddawać. I co z tego, że w najczęściej pracowałam na nocne zmiany, żeby cały dzień poświęcić bratu. Miałam nadzieję, że on sam sobie jakoś radzi, że nie próbuje przede mną ukrywać tego co czuje. To byłoby dla niego najgorszą rzeczą na świecie. Tłamszenie w sobie uczuć nie było niczym dobrym. Kiedy Caulder otworzył oczy uśmiechnęłam się do niego. Wstałam i zaraz przysiadłam na brzegu jego łóżka, czekałam aż się trochę rozbudzi. To było może nieludzkie, że budziłam go o tak wczesnej porze, ale przecież zawsze tak wstawaliśmy, bo albo jedliśmy razem śniadanie i odstawiałam go do sąsiadki, albo jedliśmy razem śniadanie i ja kładłam się, żeby trochę pospać.
-W pracy? Mieliśmy dziwny przypadek. Czarodziej, niezbyt inteligentny próbował pojedynkować się ze swoim bratem, a w rezultacie sam w siebie trafił zaklęciem. Pozbawił się kości w stopie.-powiedziałam, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Odgarnęłam włosy do tyłu.
-A tobie jak się spało? Coś ci się śniło?-spytałam. W śnie ludzie często stają się tym, kim chcielibyśmy być w rzeczywistości, nawet jeżeli zamieniamy się przy tym w smoka, jednorożca, a może nawet hipogryfa. Ja często nim byłam, chociaż to było dziwne.
-W pracy? Mieliśmy dziwny przypadek. Czarodziej, niezbyt inteligentny próbował pojedynkować się ze swoim bratem, a w rezultacie sam w siebie trafił zaklęciem. Pozbawił się kości w stopie.-powiedziałam, a uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Odgarnęłam włosy do tyłu.
-A tobie jak się spało? Coś ci się śniło?-spytałam. W śnie ludzie często stają się tym, kim chcielibyśmy być w rzeczywistości, nawet jeżeli zamieniamy się przy tym w smoka, jednorożca, a może nawet hipogryfa. Ja często nim byłam, chociaż to było dziwne.
Gość
Gość
Caulder od czytania książek wolał przebywać ze swoją siostrą. To z nią było najciekawiej, chociaż przez pół dnia odsypiała nocki. Ale nie przeszkadzało mu to. Rozumiał i podziwiał to jak ciężko ona pracuje. Caulder też chciałby pracować. Nawet chciał sobie coś znaleźć, ale się nie udało. Wszyscy mówili że jest za młody by pracować, a lemoniada się tu słabo sprzedaje. Czasami w wakacje pomagał zbierać owoce, i za to dostawał jakieś grosze. Ale to jest praca sezonowa. Poza tym Melanie i tak nie przyjmuje od niego pieniędzy, wszystko co zarobi jest dla niego, na książki czy słodycze.
Chłopak zaśmiał się słysząc wypowiedź Melanie. Lubił słuchać opowiadań z jej pracy, ale nie chciałby pracować w św. Mungu. Wolałby być aurorem, albo chciałby zawodowo grać w Quiditcha.
-Dobrze, śniło mi się że latałem na miotle. Potem grałem w Quiditcha i złapałem złotego znicza dla swojej drużyny, no a potem...- Przerwał wypowiedź, gdyż ostatni sen był dziwny. Nie wiedział jak go opowiedzieć tak żeby nie zmartwić siostry. "Jakiś zakapturzony czarodziej rzucał we mnie zaklęciem" To może zabrzmieć niepokojąco. -...Kiedy pojadę do Hogwartu?- Chłopak jest bardzo nie cierpliwy, chce żeby te lata minęły jak najszybciej i żeby mógł włożyć na siebie tiarę przydziału. Tego nie może się doczekać najbardziej.
-Co dzisiaj robimy? Może gdzieś pójdziemy?- Dzień się dopiero zaczął, a Melanie musiała odespać noc, ale cały dzień spać nie będzie, a Clauder nie chce siedzieć dzisiaj w domu.
Chłopak zaśmiał się słysząc wypowiedź Melanie. Lubił słuchać opowiadań z jej pracy, ale nie chciałby pracować w św. Mungu. Wolałby być aurorem, albo chciałby zawodowo grać w Quiditcha.
-Dobrze, śniło mi się że latałem na miotle. Potem grałem w Quiditcha i złapałem złotego znicza dla swojej drużyny, no a potem...- Przerwał wypowiedź, gdyż ostatni sen był dziwny. Nie wiedział jak go opowiedzieć tak żeby nie zmartwić siostry. "Jakiś zakapturzony czarodziej rzucał we mnie zaklęciem" To może zabrzmieć niepokojąco. -...Kiedy pojadę do Hogwartu?- Chłopak jest bardzo nie cierpliwy, chce żeby te lata minęły jak najszybciej i żeby mógł włożyć na siebie tiarę przydziału. Tego nie może się doczekać najbardziej.
-Co dzisiaj robimy? Może gdzieś pójdziemy?- Dzień się dopiero zaczął, a Melanie musiała odespać noc, ale cały dzień spać nie będzie, a Clauder nie chce siedzieć dzisiaj w domu.
Gość
Gość
Byłam wdzięczna Caulderowi za to, że był. Po prostu. Za to, że miałam dla kogo rano wstawać, za to, że kiedy przychodziłam po dniówce do domu, mogłam się do niego przytulić, a on opowiadał mi jak spędził swój dzień. Również za to, że nie dokładał żadnych trosk, a wręcz starał się pomagać jak tylko może pomóc dziewięcioletni chłopiec. Był złotym dzieckiem, które mimo moich starań musiało dojrzeć jeszcze szybciej niż reszta jego rówieśników. Chciałabym mu zapewnić normalny dom, ale trudno jest matce zastąpić ojca, czy ojcu matkę, a co dopiero, jeżeli musisz przejąć rolę obojga rodziców, nadal pozostając siostrą. Dlatego w duchu wiele razy mu dziękowałam i starałam się wszystko jakoś wynagrodzić.
Uważnie słuchałam tego co mówił Caulder. Każdy miał dziwaczne sny, ja na przykład w śnie uciekałam przed małą, rudą dziewczynką z siekierą. Od tego czasu uważnie obserwuję wszystkie małe, rude dziewczynki, które mnie mijają.
-Spokojnie braciszku. Najpierw musisz dostać list, a dostaniesz go jak będziesz miał jedenaście lat. Zostały ci jeszcze dwa lata.-upomniałam młodego, roztrzepując mu ciemne włosy. Był taki podobny do ojca, chociaż nos miał bardziej po rodzinie ze strony mamy. Zresztą. Ja na przykład nie chciałam, żeby za szybko dorastał. Niech na razie cieszy się dzieciństwem. Poza tym bałam się trochę puścić go do Hogwartu z powodu tego, kto zajmował miejsce dyrektorskie.
-A gdzie chciałbyś pójść? Zoo? Lody? Park? Czy masz jeszcze inne życzenia?-spytałam, zakładając nogę, na nogę przyglądałam się dziewięciolatkowi.
Uważnie słuchałam tego co mówił Caulder. Każdy miał dziwaczne sny, ja na przykład w śnie uciekałam przed małą, rudą dziewczynką z siekierą. Od tego czasu uważnie obserwuję wszystkie małe, rude dziewczynki, które mnie mijają.
-Spokojnie braciszku. Najpierw musisz dostać list, a dostaniesz go jak będziesz miał jedenaście lat. Zostały ci jeszcze dwa lata.-upomniałam młodego, roztrzepując mu ciemne włosy. Był taki podobny do ojca, chociaż nos miał bardziej po rodzinie ze strony mamy. Zresztą. Ja na przykład nie chciałam, żeby za szybko dorastał. Niech na razie cieszy się dzieciństwem. Poza tym bałam się trochę puścić go do Hogwartu z powodu tego, kto zajmował miejsce dyrektorskie.
-A gdzie chciałbyś pójść? Zoo? Lody? Park? Czy masz jeszcze inne życzenia?-spytałam, zakładając nogę, na nogę przyglądałam się dziewięciolatkowi.
Gość
Gość
Caulderowi często się coś śniło. Był typowym śpiochem. Nie lubił wcześnie wstawać. Długo się przebudzał, ale z drugiej strony, kiedy już się przebudzi ma tyle energii że nie może zasnąć. Chłopak zazwyczaj nie pamięta swoich snów, a kiedy już je pamięta są...dziwne. Znaczy nie śniła mu się ruda dziewczynka z siekierą, ale sen z zakapturzonym czarodziejem rzucającym na niego zaklęcie, jakby się na tym dłużej zastanowić, był dość mroczny.
-Dwa lata...- Powiedział wzdychając, czy on tyle wytrzyma? Chociaż z drugiej strony, czy wytrzymał by bez siostry? Na pewno by tęsknił. Chłopak uśmiechnął się kiedy dziewczyna roztrzepała mu włosy. -Ej! Teraz się będę musiał czesać.- Zaśmiał się. No co? Nie czesze się bo poco? Włosy mu się same układają.
Gdzie chciałby pójść? Wszędzie. Znaczy zoo odpada. Nie lubi patrzeć na zwierzęta w klatce, czuje w tedy smutek. Bo to tak jakby chodzić po więzieniu. -Lody brzmią kusząco.- Dawno nie jadł nic słodkiego. Znaczy zjadł czekoladę dwa dni temu, ale ciii. Melanie o niczym nie wie, i niech tak zostanie. Nie musi wcale wiedzieć że Caulder opycha się słodyczami przed obiadem.
-Pójdę się ubrać.- Zabrał rzeczy z krzesła, po czym poszedł do łazienki się ubrać. Wrócił w niebieskiej koszuli i jeansach. Ubierał się dość elegancko, chociaż wśród młodzieży panował coraz to luźniejszy strój. On lubił koszule i pulowerki. Można by powiedzieć że to idealny wzór wychowanego chłopca, gdyby nie te rozczochrane włosy.
-Dwa lata...- Powiedział wzdychając, czy on tyle wytrzyma? Chociaż z drugiej strony, czy wytrzymał by bez siostry? Na pewno by tęsknił. Chłopak uśmiechnął się kiedy dziewczyna roztrzepała mu włosy. -Ej! Teraz się będę musiał czesać.- Zaśmiał się. No co? Nie czesze się bo poco? Włosy mu się same układają.
Gdzie chciałby pójść? Wszędzie. Znaczy zoo odpada. Nie lubi patrzeć na zwierzęta w klatce, czuje w tedy smutek. Bo to tak jakby chodzić po więzieniu. -Lody brzmią kusząco.- Dawno nie jadł nic słodkiego. Znaczy zjadł czekoladę dwa dni temu, ale ciii. Melanie o niczym nie wie, i niech tak zostanie. Nie musi wcale wiedzieć że Caulder opycha się słodyczami przed obiadem.
-Pójdę się ubrać.- Zabrał rzeczy z krzesła, po czym poszedł do łazienki się ubrać. Wrócił w niebieskiej koszuli i jeansach. Ubierał się dość elegancko, chociaż wśród młodzieży panował coraz to luźniejszy strój. On lubił koszule i pulowerki. Można by powiedzieć że to idealny wzór wychowanego chłopca, gdyby nie te rozczochrane włosy.
Gość
Gość
Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że Caulder nie może doczekać się wyjazdu do Hogwartu, jednakże z powodu zmiany dyrektora bałam się oto, czy ta placówka nie straci swojej renomy i czy mój braciszek będzie tam bezpieczny. Na szczęście nie mieliśmy zbyt mugolskich korzeni. Normalnie by mi to nie przeszkadzało, ale z wiadomych przyczyn lepiej dla czarodzieja było, żeby miał jak najczystszą krew. Uśmiechnęłam się do niego zadziornie. No co? Nie moja wina, że lubiłam się bawić jego włosami, tak fajnie się przelewały przez palce. Przyłożyłam dłoń do ust, zasłaniając je jakby w geście zdziwienia, a później zaśmiałam się.
-Jakbyś się jeszcze czesał, to może bym się przejęła.-rzuciłam z szerokim uśmiechem. Lody? Teoretycznie przez samo nazwisko powinnam znienawidzić lodziarnie pana Floriana, ale jakoś nie bardzo się tym przejmowałam. Nadal mieli najlepsze lody w całym Londynie. W czasie kiedy Caulder załatwiał poranną toaletę, ja mogłam chwilę sobie odsapnąć, posiedzieć. Gdy jednak młody wszedł do pokoju moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wstałam z jego łóżka i podeszłam do niego, próbując jakoś na szybko dojść do ładu z jego włosami. Rozbawiona pokręciłam głową.
-Dobra, to chodź na śniadanie, bo bez śniadania na lody nie pójdziemy.-zakomenderowałam odwracając brata w stronę wyjścia z pokoju.
//zt możesz napisać w lodziarni jak chcesz ^^
-Jakbyś się jeszcze czesał, to może bym się przejęła.-rzuciłam z szerokim uśmiechem. Lody? Teoretycznie przez samo nazwisko powinnam znienawidzić lodziarnie pana Floriana, ale jakoś nie bardzo się tym przejmowałam. Nadal mieli najlepsze lody w całym Londynie. W czasie kiedy Caulder załatwiał poranną toaletę, ja mogłam chwilę sobie odsapnąć, posiedzieć. Gdy jednak młody wszedł do pokoju moje usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu. Wstałam z jego łóżka i podeszłam do niego, próbując jakoś na szybko dojść do ładu z jego włosami. Rozbawiona pokręciłam głową.
-Dobra, to chodź na śniadanie, bo bez śniadania na lody nie pójdziemy.-zakomenderowałam odwracając brata w stronę wyjścia z pokoju.
//zt możesz napisać w lodziarni jak chcesz ^^
Gość
Gość
Sypialnia Cauldera
Szybka odpowiedź