Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój nr 3
AutorWiadomość
Pokój nr 3 [odnośnik]31.08.15 2:05

Pokój nr 3

★★
Pub Pod Trzema Miotłami przyciąga nie tylko osoby poszukujące miejsca do spędzania czasu ze znajomymi. Piętro, na które wiodą kręcone schody, przeznaczono na pokoje dla gości, odwiedzających wioskę. Pomimo popularności Hogsmeade - to jedyna wioska w Anglii zamieszkała tylko i wyłącznie przez czarodziejów - nigdzie indziej na jej terenie nie uświadczy się miejsc noclegowych o podobnym standardzie. Pokoje są wygodne, dwu lub jednoosobowe, w jasnej, najczęściej kremowej i żółtej kolorystyce, pościel wymieniana po każdym gościu, a podczas sezonu letniego na szafce nocnej stoi niewielki bukiet polnych kwiatów. Jedynym mankamentem mogą być hałasy, słyszalne z części barowej lokalu.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]21.02.20 10:53

10.04.1957 r.

Wiele się zmieniło od ich ostatniego spotkania. Pojawiło się wiele przyjemnych, ale i wyjątkowo okropnych zdarzeń w jego życiu. W jej zapewne także, przynajmniej tak zakładał, bo nie miał pojęcia. Nie utrzymywali kontaktu od lata poprzedniego roku. On właściwie nie chciał, a i wstydził się. Można by powiedzieć, że uszanował jej prośbę o „nierozmawianiu przez jakiś czas”… w rzeczywistości jednak najpierw był zły na jej zachowanie, potem na swoje, a potem zdarzyło się wiele rzeczy nad którymi nie miał kontroli lub miał i musiał je opanować. W innej sytuacji może napisałby i przeprosiłby wcześniej. Na list zebrał się jednak dopiero teraz.
Solene miała sporo racji, kiedy ostatni raz się pokłócili. Głównie, jeżeli chodziło o alkohol i przemilczanie niektórych kwestii. Opanowanie nad alkoholem przyszło jednak później i na zaledwie pewien okres czasu. Od października był trzeźwy… wszystko jednak trwało do początku nowego roku. Całe to wstrzymanie się od alkoholu było jednak spowodowane wydarzeniami, jakie miały miejsce w Stonehenge. Kiedy jednak tylko eliksiry zaczęły działać, a on przestał panikować na każdym kroku, że widzi Voldemorta… znowu wrócił do picia, choć tym razem bardziej ograniczonego. Czy można było to nazwać sukcesem? Być może, ale droga do samokontroli w tej kwestii wciąż była bardzo długa. Czasem niemoc tejże kontroli wywoływała w nim złość. Nie mógł czasem poradzić sobie ze swoim uzależnieniem.
Teraz jednak rozmyślał głównie nad ślubem i zadaniami, które musiał wykonać. Czasem wracał do dawnych rozmyślań, które gnębiły go przez wiele lat. Ślub i Zakon były jednak głównym priorytetem. Długo w ogóle nie pamiętał o tym, żeby zajrzeć do swojej szafy i sprawdzić czy jego bardziej uroczyste garnitury lub szaty były w dobrym stanie. A widząc co zastał – wyraźnie się zaskoczył. Impuls był tym momentem, który przełamał jego wstyd i pomógł mu w skreśleniu listu do dawnej przyjaciółki. Gdyby myślał nad tym czy wysłać jej list cały dzień – pewnie by tego nigdy nie zrobił. Ku jego zaskoczeniu jednak, otrzymał odpowiedź. Nie potrzebował wiele, żeby zacząć pakować garnitury, które wydawały mu się najlepsze (i które najbardziej mu odpowiadały), aby Solene pomogła mu w wyborze lub ewentualnie je przerobiła. Zabrał też ze sobą tartan i dodatki, które miały pomóc w ewentualnym zdecydowaniu się na odpowiednią koszulę. Oczywiście, gdyby jednak postanowił pojawić się w kilcie, a nie spodniach. Sam nie był już pewny tego w czym powinien wziąć ślub.
W Hogsmeade pojawił się wczesnym rankiem i natychmiast udał się do Pubu pod Trzema Miotłami, gdzie wynajął pokój. Co jakiś czas schodził na dół, żeby zobaczyć czy panna Baudelaire się pojawiła. Kiedy ją zobaczył, wróciła jednak cała jego obawa. Zapomniał oczywiście o tym małym, ale jakże ważnym szczególe, którym był fakt, że czarownica była półwilą. Walczył w myślach z samym sobą, co by to nie wypaść na głupka i nie zacząć się ponownie jąkać ze względu na onieśmielenie jej cechami zewnętrznymi.
Miło cię ponownie widzieć – odpowiedział z pewnym opóźnieniem, spowodowanym pierwszą reakcją, jaką było przyjrzenie się twarzy panny Baudelaire i szukaniu na niej jakichkolwiek emocji. Nie zmieniła się, a w każdym razie on nie dostrzegał różnicy. Ta krótka chwila pomogła mu w zwalczeniu efektu jąkania się, choć jego głos na początku wyraźnie się zatrząsnął i załamał. Wskazał oczywiście drogę, by odprowadzić Solene do pokoju, gdzie wyciągnięte zostały wszystkie garnitury, koszule i inne dodatki.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати


Ostatnio zmieniony przez Anthony Macmillan dnia 18.04.20 15:55, w całości zmieniany 1 raz
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]23.02.20 16:34
Nie pamiętała ich ostatniego spotkania lub raczej: starała się go nie pamiętać. Odkąd drobne stopy czarownicy ponownie stanęły na początku roku na angielskich ziemiach, próbowała zastosować się do metody wypierania nieprzyjemnych chwil i rzeczy a skupiania się na tym, co dobre, co wcale nie oznaczało, że zawsze odnosiła sukces. Pewnych rzeczy nie dało się ot tak po prostu zapomnieć, podobnie jak nie dało się już nie zwracać uwagi na to, co działo się wokół, skoro działo się jeszcze gorzej niż przed wyjazdem. Nie mogła też już stać z boku, próbując nie angażować się w żadną stronę konfliktu, gdy zauważyła, że z podobnym podejściem żyło się jednak trudniej niż sądziła i wiedziała, że jeśli faktycznie zdecyduje się na powrót, to dopiero po przemyśleniu wielu za i przeciw, i poniekąd po wyparciu ideałów wpajanych jej do głowy od dziecka.
Jedno się nie zmieniło; wciąż gdziekolwiek by się nie przemieszczała, starała się robić to ostrożnie i zazwyczaj z naciągniętym na głowę kapturem chcąc za wszelką cenę ukryć to, kim jest. Kierowana zeszłorocznymi wydarzeniami, świadomością niesioną przez jakże skrupulatną wycenę poszczególnych organów, tym razem zwracała uwagę na to, gdzie się znajduje. Rozumiała więc z jednej strony wybór miejsca, choć nie wiedziała do teraz czemu zwyczajnie nie zaproponowała, żeby Anthony odwiedził ją na herbacie w domu babki, u której spędzała w ostatnich miesiącach tyle czasu ile mogła. Z drugiej strony z kolei, wynajęty pokój na kilka godzin w oczach osób trzecich mógł prezentować się dość dwuznacznie, jednak wątpiła, by plotki były tym czym zawracano sobie teraz głowę – czego nie mogła powiedzieć o zwracaniu uwagi na to kto go wynajmował. Tuż po przekroczeniu progu, odszukała wzorkiem lorda i skierowała się w jego stronę żwawszym krokiem.
Anthony – uśmiechnęła się nieznacznie w ramach powitania, mając w pamięci to, że ten Macmillan niekoniecznie dobrze radził sobie z roztaczaną wokół aurą – ciebie równieżdobrze widzieć w całości. Bez problemu jasnowłosa czarownica dostrzegła zmęczenie i ślady wydarzeń, które odcisnęły się na twarzy mężczyzny, a jednak odnosiła wrażenie, że mimo to wyglądał o wiele lepiej, niż podczas tamtego felernego popołudnia. Po chwili kurtuazji ruszyła na górę, dopiero za drzwiami pokoju pozwalając sobie na całkowite zdjęcie płaszcza.
Mam tyle pytań, że nie jestem pewna od którego zacząć – przyznała, w istocie zastanawiając się czy najpierw powinna zapytać o przyszłą małżonkę, czy może o jego zdrowie lub też o rodzinę, z którą dawniej była dość blisko związana. Nie było dnia, gdy nie zastanawiała się nad losem najmłodszych dziedziców, z którymi miała kontakt. Heath, Miriam, Kyra... w głębi duszy liczyła na to, że jeszcze kiedyś każde z nich doczeka spokojnych czasów, bez wojen i anomalii wpływających na ich zdrowie. Każde z pytań wydawało się czarownicy równie ważne, że ostatecznie jak na razie nie zadała żadnego a zamiast tego zwróciła uwagę na rozłożone w pokoju ubrania i dodatki.
Nie wolałbyś, żebym uszyła coś od początku? – zwróciła się przez ramię do Anthony'ego. – Oczywiście z tego też damy radę coś wybrać, pod warunkiem, że jesteś zdecydowany jak chcesz wyglądać – garnitur nie szedł w parze z kiltem, kilt średnio szedł w parze z suknią ślubną, a przynajmniej na ten moment nie potrafiła sobie tego wyobrazić.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]24.02.20 15:15
Widać było, że czuł się nieswojo. Delikatnie zaczerwienione poliki, spojrzenie które wcale nie miało na niej spoczywać, ciągłe bawienie się pierścieniem na małym palcu. Nie chciał jej w żaden sposób urazić. Na pewno też nie chciał też być kolejną osobą, która zachowywałaby się jak każdy kolejny mężczyzna, który napotkał (choćby i pół) wilę na swojej drodze (choć i tak się w podobny sposób zachowywał). Jego spojrzenie jednak nie odbiegało tak często w inną stronę niż właśnie w jej. Próbował wyłapać każdy najmniejszy szczegół na jej twarzy i sylwetce, a w myślach jedynie co chwilę się sam za to ganił. Dobrze pamiętał reakcję panny Weasley ostatni raz, kiedy na jej oczach spotkał inną wilę. Tamta jednak omamiła go urokiem. Podejrzewał (a przynajmniej miał nadzieję), że panna Baudelaire nie zamierzała tego robić. Trzymał się mimo wszystko na bezpiecznej, ale niezbyt dalekiej odległości od niej (na tyle, na ile potrafił się w tej kwestii kontrolować).
Cieszył się, że i ona była cała i zdrowa, że tak przynajmniej wyglądała. Ufał jej, nawet jeżeli zawiódł ją dwukrotnie. Miał też nadzieję, że nikt nie zamierzał wyciągać fałszywych wniosków z tego krawieckiego spotkania w Szkocji. Nawet przez moment nie przyszło mu na myśl, że ich spotkanie w takim miejscu, a następnie wspólne udanie się do pokoju mogłoby zostać odebrane w dwuznaczny sposób. Być może dlatego, że jego zamiary były czyste i nie było w nich niczego złego. Jeżeli przebywając w portach Anglii i Francji nigdy nie odważył się zbezcześcić ciała jakiekolwiek kobiety, nawet tych lekkich obyczajów, nie zrobiłby tego tym bardziej swojej przyjaciółce. Nawet nie pomyślał więc o tym, że takie spotkanie mogłoby zakończyć się plotkami o domniemanych haniebnych czynach.
Nie wiedział jak zinterpretować jej pierwsze słowa, ale podejrzewał, że miała na myśli pytania dotyczące ubioru. Czuł się trochę nieprzyjemnie, kiedy przeszli właściwie od razu do formalności. Miał wrażenie, że Solene wciąż była na niego zła, a jej pojawienie było właściwie wyrazem zrozumienia jedynie ze względu na to, że czekała go niedługo ważna uroczystość. Jej urok osobisty zresztą potęgował jego stopień onieśmielenia. Czy miała mu za złe to, co się stało w Stonehenge? A może jednak żywiła urazę po ostatnim spotkaniu? Jej pytanie o szycie szybko wybiło go z zamyślenia, ale i też wprawiło go w stan zagubienia. Nie wiedział co jej odpowiedzieć. Na pewno nie chciał zadręczać panny Baudelaire dodatkową pracą, której pewnie miała bardzo dużo. Zależało mu jednak na odpowiednim wyglądzie w tak ważnym dniu. Nie miał przy tym pojęcia co planowała nosić na ten ważny dzień narzeczona. Wydawało mu się jedynie, że chciał pozostać przy czymś klasycznym i prostym jak kilt. Coś, co nie ograniczałoby jego ruchów, co nie byłoby zbyt egzotyczne.
Nie wiem co jest  dla ciebie łatwiejsze. Nie chcę w każdym razie, żebyś się męczyła – zaczął od zaznaczenia najważniejszej kwestii jej pomocy przy wyborze odpowiedniego ubrania. – Jeżeli uszycie jest dla ciebie prostsze, możemy zdecydować się na uszycie. – Po tych słowach zrobił pauzę i rozejrzał się jeszcze raz po pokoju. – Myślałem o kilcie, bo to tradycyjny wybór. Potrzebowałbym do niego jednak koszuli, kamizelki i marynarki, bo nie chciałbym iść ubrany w czarnej marynarce i kamizelce. Ponoć czarny przynosi pecha – dodał, wskazując na odpowiednie elementy, które leżały rozprzestrzenione po pokoju. – Nie wiem też czy postawić na coś mniej tradycyjnego lub zwyczajnie wybrać garnitur i spodnie albo szatę – Na jego twarzy pojawiało się coraz większe przejęcie i strach lub właściwie stres. – Chętniej jednak postawiłbym na kilt, bo jest w nim jednak większa swoboda ruchów i sporo osób z rodziny wybierało go wcześniej – wciąż jednak dało się wyczuć jego wahanie. – Tym bardziej, że tartan wygląda jak nowy – dodał pewniej, nie chcąc wyjść na osobę, która nie wie czego tak właściwie chce.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]27.02.20 21:45
Francuzka uśmiechnęła się nieco pobłażliwie słysząc jego słowa. Szycie było jej pracą, zajmowała się tym od wielu lat i nigdy nie stosowała przy wyborze kategorii prostszej do uszycia, bo w gruncie rzeczy potrafiła wiele i drugie tyle zamierzała się nauczyć, swoją uwagę od kilku miesięcy kierując w stronę magicznych ubrań, kreacji odpornych na magię, choć w numerologii poczyniła niewielkie postępy od ostatniego spotkania z Ramseyem. W innych okolicznościach zresztą poczułaby się urażona podobną sugestią, jednak znała Macmillana i doskonale wiedziała jak wila aura wpływa na jego osobę, a więc i na to co mówił, i co robił. Dostrzegła przecież na wstępie, bez większego problemu, jego nerwowe zachowanie, tiki, ale była pod wrażeniem tego, że jeszcze ani razu się nie zająknął. Gdyby nie świadomość faktu jak potomkini wpływa na otoczenie, w tym na zakochane osoby, byłaby skłonna uznać, że miłość do wybranki w jakiś sposób rzeczywiście wpływała na odbiór roztaczanej przez nią aury. Tymczasem dalej ponosiła konsekwencje złamania siostrzanej przysięgi po zwilowaniu ukochanego siostry, mając potwierdzenie na żywym organizmie jak złudne i proste do złamania było to uczucie. Czasami zastanawiała się jakby potoczyło się ich życie, gdyby nie próbowała wtedy czegoś udowodnić Odecie, lecz bardzo szybko przypominała sobie, że nie mogła cofnąć czasu ani tym bardziej odbudować ich relacji; od ślubu z Parkinsonem kontaktowały się może dwa razy, więc wykazując się racjonalnym podejściem do sytuacji, nie szukała kontaktu na siłę.
Zamyśliwszy się na moment, zorientowała się, że mogła sprawić wrażenie chwilowo nieobecnej, dlatego zreflektowała się w porę zerkając ponownie na rozłożone w pokoju ubrania.
Czerń jest klasycznym kolorem – wtrąciła, nie wierząc w przekonanie o przynoszeniu pecha przez kolor – natomiast ślub jest wesołym wydarzeniem, więc możemy odpuścić tradycyjne i stonowane kolory, za dużo jest smutku wokół, żeby jeszcze go sobie celowo dokładać – dodała, ujmując w dłoń skrawek materiału. Próbowała przypomnieć sobie czy posiadała na stanie w tym momencie coś pasującego do kiltu. Odkąd sytuacja się pogorszyła a dostawy zostały wstrzymane, bądź ograniczone, musiała mocno improwizować i wyszukiwać lokalne źródła, co nie było wcale prostym przedsięwzięciem. Na szczęście mimo wszystko była zaradna i pomysłowa, więc póki co wszystko szło dobrze. Ni mniej ni więcej, po prostu irytująco dobrze.
Dobrze zatem – zwróciła wzrok z powrotem na lorda – skoro jesteś przekonany do kiltu, niech tak będzie – po chwili skierowała się do krzesła, na którym usiadła i wyjmując z torebki szkicownik, zadecydowała się od razu dorobić brakujące elementy stroju.
Jak się masz? – spytała w końcu i jednocześnie stawiając kolejne swobodne rysy, oczekiwała odpowiedzi. Była jej ciekawa; pomijając kwestię tego ile minęło od ich ostatniego spotkania, sytuacja życiowa Macmillana zdawała się być niezwykle dynamiczna, przynajmniej na tyle na ile zdołała przebrnąć przez prasę z ostatnich miesięcy i plotki, których nie brakowało podczas brania kolejnych zleceń.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]28.02.20 20:38
Próbując objaśnić wszystko to, czego oczekiwał, miał jednocześnie wrażenie, że czarownica się zamyśliła. Przyglądał jej się przez chwilę wyraźnie zmartwiony. Może ją czymś zirytował? Coś powiedział nie tak? Nie chciał i miał nadzieję, że nie dopuści do sytuacji, w której Solene ponownie wyjdzie.
Czy wszystko w porządku? – Zapytał niepewnie. Wila jednak skupiła na nim uwagę, a on ponownie poczuł się tak, jak gdyby znajdywał się pod wpływem niby-uroku. Miał wrażenie, że swoim krótkim wytłumaczeniem tak właściwie beształa go za brak wiedzy o modzie. Poczuł się dziwnie nieprzyjemnie. Kiedy jednak stwierdziła, że można by było dodać kolory, poczuł że musi wtrącić jedną uwagę: – Tylko, proszę cię, nie jaskrawe. – Po pierwsze dlatego, że na pewno nie był gotowy na czerwień, taką jaką miał na sobie np. Florean kilkanaście dni temu na przyjęciu „urodzinowym” Gabriela. Być może dlatego, że taka jaskrawość mogłaby zostać źle odebrana przez gości, a i sam nie czułby się dobrze w zbyt jasnym stroju, gdy dookoła toczyła się wojna. – Czy… – zaczął, ale zawahał się na chwilę. – Czy mogę zaproponować błękit lub coś pomiędzy błękitem i granatem? – Zapytał niepewnie. Jego kilt mimo wszystko był głównie granatowego koloru. Nie chciał jej denerwować, ale i nie chciał wtrącać się w jej pracę, na której z całą pewnością bardzo dobrze się znała. Cieszył się mimo wszystko, że zostali przy wyborze kiltu.
Z uwagą z kolei przyglądał się jej szkicownikowi i próbom materiałów. Usiadł w tym czasie na wolnym krześle. Podparł głowę na łokciach, a łokcia z kolei na kolanach. Wyglądał na wyraźnie zmarnowanego. Od kiedy przyjechał do Anglii nie potrafił porządnie się wyspać, a jego zmęczenie dało się zobaczyć na twarzy. Ponownie zresztą wrócił do picia, do czego nie chciał się przyznać przed nikim. Wiedział jednak, że powinien powstrzymać się przed ponownym powrotem do skrajnego pijaństwa. Szczególnie, że niedługo miał pełnić wyjątkowo ważną rolę w założonej przez siebie rodzinie. Wykorzystał tę krótką chwilę ciszy na swoje przemyślenia, tempo wpatrując się w ruchy dłoni panny Baudelaire.
Jej pytanie jednak szybko sprawiło, że zrezygnował ze zmęczonej pozycji i oparł się wygodnie o oparcie. Nie wiedział od czego zacząć. Czy powinien jej powiedzieć wszystko? Czy była w ogóle w nastroju, żeby go słuchać? Pamiętał przecież, że ostatnio pokłócili się o bycie szczerym względem siebie. A może pytała jedynie z grzeczności? Westchnął głośno i ciężko.
Zaskakująco dobrze jak na mnie i biorąc pod uwagę całe dotychczasowego zamieszanie – dodał z głupkowatym uśmiechem na twarzy, choć jego uśmiech wcale nie sugerował rozbawienia. Jak na człowieka, którego znaczna część Anglii chciałaby się pozbyć, czuł się wyjątkowo dobrze. Dotychczas jednak nikt go nie napadł, ani nie próbował zaatakować jego rodziny. Nie licząc prób postawienia przed sądem, które się nie udały. Ku zdziwieniu, nawet nie został zamknięty w Tower. W jego głosie zdecydowanie brakowało jednak przekonania, a może i nawet dało się wyczuć odrobinę ironii. – Przygotowanie ślubu odbiera mi dużo czasu, nerwów i snu – wyjaśnił, chcąc w ten sposób pośrednio przeprosić za swój wygląd. Skupiał się jednak na kwestiach bardziej trywialnych. Dalej jednak nie wiedział co powiedzieć, a na pewno nie chciał zadręczać panny Baudelaire. Choć tym razem był gotów wytłumaczyć jej wszystko, co tylko chciała. Z całą pewnością nie mógł zawieść jej zaufania kolejny raz. – A ty, jak się masz? – Zapytał. Miał nadzieję, że nikt jej nie zagrażał ze względu na jej wyjątkowo przyciągającą osobowość.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]28.02.20 23:05
Pokręciła jedynie głową na znak, że tak, wszystko w porządku, zaś siebie w myślach zganiła za to, że w coraz częściej zawieszała się nad nieistotnymi w danej chwili rzeczami, w równie nieodpowiednich momentach. Dla zamaskowania drobnego kłamstwa, wymusiła z łatwością przekonujący uśmiech, po czym skupiła się na swoim zajęciu oraz słuchaniu lorda. Przyjęła do wiadomości zasugerowaną kolorystkę, chociaż nie miała zamiaru w żadnej chwili tego spotkania wychodzić z pomysłem jaskrawych barw, jednak była zadowolona, że po tylu latach znajomości i dobieraniu strojów przynajmniej wiedział w czym czuje się źle – a zauważyła, że to wielu osobom sprawiało trudność.
Cieszę się Anthony, że wszystko wreszcie się ułożyło po twojej myśli – stwierdziła szczerze. Nigdy nie życzyła mu źle, nawet w momentach, kiedy miała ochotę udusić go gołymi rękoma. – Kim jest twoja wybranka? – spytała, nim jeszcze zdołał odbić piłeczkę w jej kierunku. Jasnowłosa uniosła wzrok znad szkicownika, odszukując nieopodal twarz Anthony'ego.
Wyjątkowo pospolicie – odparła spokojnie, zgodnie z prawdą; nie doświadczyła w ostatnich dniach żadnych nieprzyjemności spowodowanych jej korzeniami, ani żadnych poza tym, które mogłaby teraz rozpamiętywać. Było po prostu normalnie, ale podejrzewała, że to było tylko kwestią czasu – wróciłam z Francji na początku roku, trochę odpoczęłam, nadrobiłam zaległości i odpuściłam sobie ciągłą pracę – to, że była pracoholikiem nie ulegało żadnym wątpliwościom, jak i to, że nie dbała o siebie szczególnie, pracując po nocach, niemal nie śpiąc, źle się odżywiając i skupiając tylko i wyłącznie na zebranych zleceniach. Chociaż bezsenność wynikała z pewnych powodów z przeszłości, zaczęła się z nimi rozprawiać na swój sposób; nie było to najprostsze zadanie, ale z pomocą odpowiedniej osoby przynosiło pożądany efekt. Koszmary w ciągu minionego nieco ponad miesiąca stawały się rzadsze, coraz częściej udawało się jej zasnąć bez wspomagania eliksirem słodkiego snu. Zdołała nawet znaleźć czas na to, co lubiła robić kiedyś bardziej od szycia, na krótkie rozgrzewki baletowe, co było poniekąd medycznym zaleceniem dla poprawienia stanu zastanych kości, stawów i przykurczonych mięśni. Z perspektywy ostatnich dni, zauważyła, że dłuższy wyjazd z daleka od ogarniającego Anglię bagna rzeczywiście dobrze jej zrobił. Złapała dystans, świeże spojrzenie a przy tym zdołała poukładać sobie w głowie wiele spraw, które nawarstwiając się w zeszłym roku wpychały ją w stan bezsilności i kryzysu. Wszystkie te zmiany zresztą dało się bez problemu dostrzec na twarzy wili, w zachowaniu, w błyszczącej zdrowym blaskiem cerze i połyskujących włosach; w nikłym uśmiechu, którego kiedyś na próżno było szukać. Mimo bycia potomkinią, dosięgały jej czasami pospolite problemy, które zauważała sama.
Proponuję połączenie szkockiej kraty, w odcieniu granatowo–zielonym, przeplatanej pojedynczymi czerwonymi pasami lub białymi – zwróciła szkic w kierunku mężczyzny – Do tego pasujący wzorem krawat, biała koszula z szarą kamizelką i marynarką, która nie będzie standardowej długości, tylko mniej więcej do wysokości kolców biodrowych – wskazała długopisem odruchowo na poszczególne elementy ubioru – w związku z tym, że ten kilt jest głównie granatowy, wymagałby lekkiego przerobienia, natomiast to nie będzie żadnym problemem – dokończyła, dając Macmillanowi chwilę na przetrawienie natłoku informacji i wyrażenie opinii. Nie zamierzała obrażać się za żadną z nich; w końcu to była jej praca.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]29.02.20 21:23
Jej uśmiech wydawał się być całkiem szczery, szczególnie gdy towarzyszyła mu natura wili. Solene, w tymczasowym rozumieniu Anthony’ego, nie mogła kłamać. Odwdzięczył się jej równie serdecznym uśmiechem. Nie wiedząc o wszystkich problemach, które wokół niej krążyły, bo były one przez nią zatajone, czuł się wyjątkowo szczęśliwy z jej szczęścia (a przynajmniej wnioskował, że je posiadała, bo przecież się uśmiechała!)
Choćby coś – odpowiedział całkiem optymistycznie, nawiązując do jej radości z jego powodzenia. Nie wszystko układało się po jego myśli. Właściwie prawie nic, ale choćby fakt bycia niedługo żonatym Macmillanem poprawiała mu nastrój. – To Harpia. Weasleyówna. Ria – odpowiedział, rumieniąc się delikatnie. W końcu opowiadał o swojej narzeczonej wili, która w innej sytuacji mogłaby się bardzo łatwo stać obiektem jego pożądań ze względu na swoją urodę. Zdawał sobie sprawę z tego, że go onieśmielała, ale jednocześnie starał się kontrolować, co by to nie wypaść na głupiego i namolnego. Ale wstyd był tym większy, kiedy sam chwytał się na myśli, że niegdyś (zawsze w jej obecności) czuł takie pożądanie. – Piękna i rudowłosa czarownica, o wyjątkowo szlachetnym sercu – przyznał, próbując opisać po krótce swoją ukochaną. – No i wspaniały zawodnik na boisku.
Jej odpowiedź z kolei utwierdziła go w przekonaniu, że wszystko (raczej) było u niej w porządku. Naprawdę miał nadzieję, że niczego przed nim nie ukrywała. A nawet jeżeli to robiła, to była bardzo przekonująca.
Będziesz teraz pracować mniej? – Zapytał całkiem zaintrygowany. Dobrze wiedział, że lubiła pracować i że szycie było dla niej wszystkim. To może nie zawsze było dla niej dobre, jeżeli szła w skrajność. Stąd pojawiło się jego wyraźnie niedowierzające pytanie. Dopiero teraz zauważył, że wyglądała jeszcze bardziej kwitnąco. Może odpoczynek we Francji dobrze zrobił dla niej samej i jej urody? Była też jakoś bardziej… szczęśliwa? Być może? Nie był pewien, bo (niestety) przez jej specyficzność nie potrafił być obiektywny. Jej widok zawsze przyprawiał go o delikatnie szybsze bicie serca… a później o wstyd związany z tym, że nie potrafił bronić się przed jej urokiem. – Zamierzasz wrócić do Londynu? – Dodał, już z czystej ciekawości, zastanawiając się nad tym czy Solene zdecyduje się (jak dla niego) na tak niebezpieczny krok w przyszłości.
Wrócili ponownie do głównego powodu ich spotkania. Anthony zamiast patrzeć na niego z odległości, postanowił wstać, podejść do przyjaciółki i przykucnąć przy niej. W ten sposób lepiej mu było przyglądać się szkicowi. Odległość mogła sprawić, że czegoś by nie dostrzegł. Nie mówiąc o tym, że dopiero teraz zrozumiał, że Solene bardzo ładnie rysowała. Skupiał się jednak na poszczególnych elementach, na które czarownica wskazywała długopisem.
Hmm – zamyślił się na głos. – Czekaj, czekaj, mówisz żeby zmienić kilt? – Zapytał niepewnie, z pewnym strachem w głosie, nawiązując do pierwszej części, którą omówiła. Jego kilt był mieszanką granatu, jaśniejszych odcieni niebieskiego i złotego koloru, ponieważ nawiązywał do barw rodowych. Była też wersja kornwalijska (która była czarno-żółta) i wersja szkocka (fioletowo/czerwono-zielono-żółta), do której jednak nie czuł tak wielkiego przywiązania. Nie był za zmianą kiltu, bo to właśnie jego wybrał jako podstawę do klasycznego ubioru. – To jest… nasz kilt odpowiada barwom rodu. Ale pasujący do kiltu krawat byłby w porządku, koszula, kamizelka i marynarka także. I właśnie na Prince Charlie Jacket mi zależało – dodał z całkiem szerokim uśmiechem. – Wybacz, sprawiam tobie problemy. Ale i tak świetnie to rozrysowałaś – dodał, klepiąc czarownicę delikatnie po dłoni w ramach okazania podziwu i wdzięczności. Lepszej projektantki na pewno nie mógł poprosić o pomoc!


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]29.02.20 23:55
Jasnowłosa kojarzyła lady Weasly jedynie z plotek i opowieści, lecz nie przypominała sobie, żeby miała okazję poznać ją osobiście. Sam fakt, że była Harpią jednak wystarczył, by uznała, że zdecydowanie poradzi sobie z niesfornym Macmillanem.
Złóż jej moje gratulacje – powiedziała nieco kurtuazyjnie i dla podtrzymania gładkiej konwersacji dodała:
Opowiedz mi o ślubie, szlacheckie wesela zawsze są interesujące – w teorii znała się na nich najlepiej, w swojej karierze szyjąc wiele sukien ślubnych dla lady z różnych rodów a przy okazji przymiarek i spotkań dowiadywała się wielu szczegółów dotyczących tego dnia. Nie zaprzeczała, że musiał być to piękny dzień w życiu każdej kobiety, chociaż najbardziej żałowała tych, które tego nie chciały – sama przecież kilka lat temu prawie zasiliłaby to grono, gdyby nie podjęcie drastycznej decyzji o ucieczce z domu.
Zapomniałam o szacunku do czasu wolnego i tego, że sztuka może i wymaga poświęceń, ale czasami potrzebuje chwili wytchnienia, żeby nie wpaść w marazm – podsumowała krótko swój pracoholizm i niejednokrotne zmuszanie się do pracy, sądząc, że Anthony być może zrozumie jej punkt widzenia. Nie umiała dla równowagi odpowiedzieć na jego następne pytanie. Częściowo przecież spędzała czas w Londynie, częściowo w Hogsmeade; co miała innego zrobić?
Obawiam się, że nie mam wyjścia – odparła więc krótko, wzruszając wątłymi ramionami – duża część moich zleceń jest właśnie tam i nie mam na to wpływu – tam miała pracownię, dostawców, materiały i klientów, a jednocześnie doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że drugie tyle niepowołanych osób wiedziało gdzie mieszkała i jak łatwym, potencjalnym celem mogła się stać. Niejednokrotnie martwiła się o siebie, ale i wujostwo, które było jednak na tyle zaparte, że nie zamierzało wcale opuszczać Lavender Hill. I z jednej strony rozumiała ten upór, bo jak mało kto doskonale wiedziała jak przykrym uczuciem było zostawiać wszystko za sobą, począwszy od wspomnień, nawyków, po rzeczy materialne. Z drugiej wiedziała, że wszędzie można było sobie ułożyć życie od początku, jeśli się było młodym – ponoć starych drzew po prostu się nie przesadzało z zasady. – Nie przeprowadzę się, bo i tak musiałabym codziennie bywać w Londynie. Nie założę sklepu, bo czasy nie są na to odpowiednie i musiałabym przyjmować część zleceń w domu. Sam widzisz, że zataczamy koło – niespecjalnie jednak chciała kontynuować temat tego, co zrobi dalej, bo w gruncie rzeczy nie do końca sama wiedziała jak odnaleźć się w sytuacji a jedyna osoba potrafiąca nią potrząsnąć zapadła się pod ziemię już kilka miesięcy temu. Wzdychając, wróciła uwagą na szkic.
Zrobiłeś się zaskakująco zdecydowany – powiedziała, mając nadzieję, że jej słowa faktycznie brzmiały jak coś na kształt komplementu. – W takim razie mam jasność, potrzebuję pobrać świeżą miarę – nie zwróciła nawet uwagi na przyjacielskie poklepanie po dłoni, choć dalej niespecjalnie przepadała za czyimś dotykiem. Gdy Anthony wstał, przeszła z metrem do dalszej części dzisiejszego spotkania.
Jak się ma Heath? Stęskniłam się za nim – pamiętała małe problemy, które sprawił na jednym z festynów dzięki anomaliom i nieodpowiedzialnej guwernantce, a potem w konsekwencji kłótnię z jego ojcem, po której doszła do wniosku, że ród Macmillanów był niezwykle konfliktowy.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]01.03.20 12:55
Kiwnął jej głową w podziękowaniu i w geście potwierdzającym, że przekaże gratulacje swojej narzeczonej. Jednak jej dalsza prośba wyraźnie go zdziwiła. Nie zamierzała się na nim pojawić, skoro chciała, żeby opowiedział jej jak będzie ono wyglądało? A właściwie – czyżby w ogóle nie pomyślała o pojawieniu się na nim? Spoglądał na nią wyraźnie zaskoczony.
Myślałem, że sama przyjdziesz zobaczyć jak będzie ono wyglądało – odpowiedział jej wpierw, by dopiero potem przejść do tego, o co pytała: – Niby są ciekawe, a na pewno huczne… ale mamy środek wojny w Anglii. W każdym razie planujemy skromne, jak na szlacheckie realia, przyjęcie. Bardziej rodzinne i ograniczających się do przyjaciół i przyjaznych nam rodów niż zrzeszające wszystkich lordów i lady z całego kraju – wyjaśnił skrótowo. Nie zamierzał szykować jakiegokolwiek hucznego wesela, ani tym bardziej zapraszać wszystkich przedstawicieli stanu szlacheckiego, którzy i tak w sporej części życzyli mu śmierci. Nie mógł pozwalać sobie na zbyt wielką zabawę, nie kiedy dookoła była wojna. Musieli jednak, razem z Rią, jakkolwiek uczcić swoją dość poważną decyzję. – Wiem jedynie, że kuzyni szykują jakieś zabawy, jak to oni… ale trzymają je w tajemnicy.
Uśmiechnął się przyjaźnie kiedy usłyszał jej podsumowanie dotyczące pracoholizmu. Powinna na siebie uważać i nie przesadzać z nadmiarem pracy. Wszystko jednak zależało od niej, nie zamierzał jej upominać (choć bardzo by chciał), bo wiedział, że zapewne nie przyniosłoby to jakiegokolwiek efektu. Nikt raczej nie był w stanie zmienić jej nastawienia (a przynajmniej według tego, co on podejrzewał). Mógł się jedynie cieszyć z tego, że i ona rozumiała, że czasem potrzebny był jej odpoczynek, choćby niewielki.
Bardziej jednak martwiło go to, że zamierzała wrócić do Londynu. Rozumiał, że nie mogła tak po prostu odciąć się od pracy, która dawała jej środki na utrzymanie. Bał się jednak tego, że stolica była obecnie gnijącą kryjówką wszelkiego zła, które dotknęło Anglię. Kiwnął jednak, wcześniej głęboko wzdychając i próbują przetrawić jej odpowiedź. Miał jedynie nadzieję, że nic jej nie zagrozi, dopóki Minister nie zostanie obalony (a wiedział, że tak na pewno się stanie). Najwyraźniej zataczali błędne koło. Żałował jedynie, że nie wiedział jak jej pomóc.
Być może – przyznał dość rozczarowany sytuacją w Anglii. – Uważaj tam na siebie i gdyby coś się działo, pisz – zaproponował.
Nie wiedział jak zareagować na jej słowa tuż po tym, kiedy uzgodnili co chciałby mieć tego dnia na sobie. Uśmiechnął się jednak, może nawet zawstydził. Nie zauważył nawet, że stał się zdecydowany. Z całą pewnością był to dla niego komplement… a może po prostu przewiew trzeźwości? Zamiast cokolwiek odpowiedzieć, stanął jedynie, żeby pozwolić jej wziąć miarę. Czuł się jednak dziwnie w tak bliskiej odległości. Szczególnie, że niespodziewanie przeszli do tematu Heatha.
Dobrze, choć ciągle broi, jak to on. Myślę, że on też się stęsknił. Ostatnio dopadła go czkawka i zaczął niepokoić damy w Londynie… to było gdzieś przed Nowym Rokiem. Ciągle szuka przygód – przyznał szczerze. Gdyby tylko jego ojciec poświęcał mu więcej uwagi niż dotychczas. – No i na pewno brakuje mu kobiecej dłoni.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]06.03.20 23:43
Francuzka nie wzięła nawet pod uwagę faktu, że mogłaby zostać zaproszona na wesele i to, że utrzymywała przyjacielskie relacje z Macmillanem niczego nie zmieniało. Posłała mu równie zaskoczone spojrzenie, a zaraz po tym jej gładkie czoło ozdobiła poprzeczna bruzda.
Raczej nie pojawiam się na szlacheckich uroczystościach i nie bywam na nie zapraszana – przyznała otwarcie, wstrzymując się jednak od pociągnięcia myśli, która zaprzątnęła jej głowę. Doszła bowiem do wniosku, że skoro Anthony jąkał się na sam widok potomkini, to dlaczego miałaby doprowadzić do podobnej sytuacji w jednym z ważniejszych dni w jego życiu? Nie chciała zupełnie nieświadomie i przypadkowo zniszczyć zaślubin, i chociaż może przesadzała, wolała dmuchać na zimne. Zresztą, była niezwykle ciekawa czy narzeczona Macmillana zdawała sobie sprawę z ich znajomości i czy jej geny nie wzbudzały weń zazdrości – z doświadczenia wiedziała, że praca z panami młodymi niosła za sobą z jednej strony sprawne ustalenia, a z drugiej zazwyczaj obarczona była dodatkowym ryzykiem w postaci podejrzliwych panien młodych. Z czasem przywykła, nabyła odporności i przede wszystkim doszła do wniosku, że niewiele jest ją w stanie już zaskoczyć, tutaj jednak sytuacja była zupełnie inna; poza pracą łączyła ją z lordem przecież przyjacielska relacja z dawnych lat.
Późniejsze słowa Anthony'ego zbyła milczeniem, bo nie wiedziała właściwie co mogłaby mu odpowiedzieć. Nie potrzebowała pomocy i nie lubiła jej przyjmować – o czym przekonała się każda próbująca osoba – ale świadomość, że mogła na kimś polegać była całkiem przyjemna i pokrzepiająca. Oczywiście wiedziała, że tak czy inaczej nie zawracałaby mu głowy swoimi problemami, gdyby takowe wystąpiły a później dodatkowo by o nich nawet nie wspomniała.
Mam nadzieję, że nic mu się nie stało – wieść o małym lordzie znacznie poprawiła humor Francuzki i aż żałowała, że nie mogła się z nim spotkać; nie od dzisiaj było wiadomo, że uwielbiała dzieci i martwiła się ich losem w czasach, które nastały, czy podczas anomalii, które w nie uderzyły najmocniej. – Chętnie kiedyś go popilnuję – dodała, zapisując ostatnie wymiary w notesie. Kiedy skończyła, odsunęła się i ruchem dłoni wygładziła materiał ubrania.
Skończyliśmy. Powinnam wszystko zrobić w ciągu najbliższych dwóch tygodni – uśmiechnęła się, krzyżując ręce za plecami.


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]16.03.20 13:18
Nie wiedział czego tak właściwie oczekiwać. Chciał, żeby odpowiedziała, że pojawi się na jego ślubie albo chociaż spróbuje. Przeczuwał jednak, że z jakiś powodów odmówi. Nie miał pojęcia z jakich. Jego pierwsze domysły szły w stronę pamięci ostatniej kłótni, nawet jeżeli wszystko sobie wytłumaczyli i wybaczyli. A były pewnie i takie powody, o których nie wiedział i których ona nie chciała mu zdradzić. Nie był więc zawiedziony jej odpowiedzią, ale zdecydowanie nie był szczęśliwy słysząc odmowę. Nawet jeżeli jej oczekiwał. To był i tak jej wybór, a kto wie, może ze względu na jej naturę całkiem rozsądny. Zabawnie by było, gdyby spora część gości obracałaby się tylko wyłącznie za Solene… nie mówiąc o nim samym, który przecież był całkiem podatny na jej urok. Kiwnął głową, nie chcąc odpowiadać inaczej na jej wolę.
Cieszył się, że panna Baudelaire mimo wszystko martwiła się o Heatha, a właściwie, że malec i ją „zauroczył”, jeżeli można było to tak nazwać. Nie miał pojęcia jednak jak wielkie było jej zainteresowanie Heathem i czy może był to jedynie wyraz grzeczności.
Nic mu się nie stało – uspokoił ją. – Choć nie sądzę, żeby nauczył się na siebie uważać. To typowy Macmillan. Może przyjdzie to z czasem, kto wie – dodał jedynie, a sama myśl sprawiła, że jego twarz ponownie stała się pogodna. Gdyby Heath miał przy sobie mamę, może ta byłaby w stanie jakoś go zatrzymać, ale tak był wystawiony jedynie na macmillanowskie zachowania i naturę. – Zawsze jesteś u nas mile widzianym gościem – odpowiedział na jej chęci. Nie widział przeszkód, a na pewno też nie widzieli w tym problemu i ojciec Heatha, i pozostali domownicy.
Kiedy skończyła rysować i wyraźnie to oznajmiła spojrzał na nią i zawiesił na chwilę na niej wzrok. Na moment ponownie wpadł w sidła uroku i zapewne powiedziałby coś głupiego, typowego dla zauroczonym wilami osób, gdyby nie to, że zdołał się otrząsnąć. Znowu spuścił spojrzenie, byleby tylko ich spojrzenia się nie zetknęły.
Oczywiście – odpowiedział. – Mogę zapłacić już teraz, jeżeli chcesz – zaproponował. Wszystko zależało od tego, co preferowała. Nie wiedział ile miały kosztować materiały. Natychmiast sięgnął po sakiewkę. – Dziękuję, że mi pomogłaś – dodał też, bo rzeczywiście był jej bardzo wdzięczny za zaprojektowanie ubioru na ten wyjątkowy dzień. Przygotowanie stroju dla kogoś, kto przecież zabił kilkanaście osób na pewno nie było najprzyjemniejszą rzeczą. Miał też nadzieję, że poprzez swoje zlecenie nie wplątywał jej w nic niebezpiecznego. – I dziękuję, że w ogóle się spotkaliśmy.


Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 4d6424bb796c4f2e713915b83cd7690217932357
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5779-anthony-macmillan https://www.morsmordre.net/t5786-bato https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f143-kornwalia-puddlemere-dwor-macmillanow https://www.morsmordre.net/t5790-skrytka-bankowa-nr-1421 https://www.morsmordre.net/t5806-anthony-macmillan
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]24.03.20 8:37
Przeczuwała, że Macmillan spodziewał się innej odpowiedzi lub chociaż pokrzepiającego zapewnienia, że przemyśli i zrobi wszystko co w jej mocy, żeby się pojawić i wesprzeć go duchowo podczas tego pięknego dnia. W tym momencie jednak nie była w stanie złożyć mu podobnej obietnicy – tych dotrzymywała zawsze, poza jednym, oczywistym wyjątkiem sprzed lat, którego konsekwencje ponosiła do teraz, choć już mniejsze. Uśmiechnęła się ledwo zauważalnie na wspomnienie Odette, jej ślubu i przepychu, z którym się wtedy spotkała, a potem przypomniała sobie o liście Skamandera zaledwie sprzed pięciu dni. I mimo tego, że chciała spytać czy również i on zamierzał się pojawić – co wydało się jej oczywiste ze względu na znajomość ich obu – tak ugryzła się w język w ostatniej chwili. Nie wiedziała skąd wynikła potrzeba tej informacji i właściwie uświadomiła sobie, że mogłaby zdeterminować jej decyzję. Gdy ktoś bezpośrednio dziękował jej za znajomość, nie zamierzała mu więcej wchodzić w drogę; w znikaniu osiągnęła bowiem pewien poziom perfekcji ćwiczony latami, niezależnie od tego ile osób mogłaby w międzyczasie tym zranić.
Kwestię ślubu uznała więc za niedomkniętą, zawieszoną na jakiś czas w przestrzeni. Podejrzewała jednak, że podczas kolejnego spotkania temat znów powróci, więc postanowiła w duchu, że do tej pory chociaż spróbuje się zastanowić i znaleźć argumenty nie do obalenia przemawiające za jej ewentualną odmową.
Daj spokój – wystawiła dłoń jakby w geście obronnym, otwartą, palcami skierowaną do góry – potraktuj to jako prezent ślubny, Anthony, mam nadzieję, że dobrze będziesz się czuć w tym stroju – strój był podstawą wszystkiego, a co za tym szło, samopoczucie również, dlatego zamierzała dołożyć wszelkich starań, by Macmillan podczas ceremonii nie czuł się w żaden sposób skrępowany w swoich ruchach, gestach.
A jeśli bardzo nalegasz, to wystarczy, że zaprosisz mnie na herbatę – potrzebowała chwili spokoju, normalnej rozmowy z kimś, kogo znała od dawna i miała cichą nadzieję, że domyślił się tego gdzieś pomiędzy wierszami – tutaj chyba nic nam nie grozi? – upewniła się, choć wnioskowała, że jeśli on nie kazał spalić po sobie listów, to ze spokojem mogła opuścić ten pokój. Powoli zebrała wszystkie rzeczy z ziemi i segregując je na te, które potrzebowała zabrać a na te, które mogły z powrotem wrócić do szafy Macmillana, rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu. Później wraz z Anthonym opuściła pomieszczenie.

zt oboje


don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
Solene Baudelaire
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Pokój nr 3 Tumblr_oo7oyahdyU1v4h7k3o6_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4706-solene-baudelaire-budowa#100715 https://www.morsmordre.net/t4836-echo#103798 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f323-lavender-hill-100-domostwo-krewnych-baudelaire-ow https://www.morsmordre.net/t5563-skrytka-bankowa-nr-1212 https://www.morsmordre.net/t4775-solene-baudelaire
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]10.08.21 18:38
31 XII

Gdzieś na krętych schodach prowadzących na piętro tam wyżej, między innymi do pokoju numer trzy, zatrzymał się ledwie na chwilę, dyskretnie oglądając się przez ramię, niejako w naturalnym odruchu, subtelnym, jakby jego uwagę przykuł czyjś donośny głos dochodzący zza drzwi prowadzących do sali; choć tak naprawdę chciał się jedynie upewnić, czy w wąskim przesmyku znajduje się całkiem sam. Wyprostował się, jakby ten zyskany centymetr mógł sprawić, że dzięki temu dojrzy więcej - nikogo jednak tam nie było, być może miał teraz swoją szansę.
Wszedł do Pubu wraz z podmuchem lodowatego powietrza, z ostrym chłodem przeszywającym ciało na wylot; zamówił tylko jedno piwo, wyjątkowo paskudne, nawet jak na standardy kogoś, kto całe życie pił w Parszywym Pasażerze; miał trochę czasu przysłuchanie się temu, co komunikują pracownicy; na zorientowanie się, dokąd kursują, wyładowując dostawę, która przyszła przed sylwestrową nocą.
Tam, w pokoju trzecim, miała znajdować się jakaś jej część.
Tuż przed drzwiami zatrzymał się, stukając w nie cicho.
- Zajęte? - zapytał tak, jakby dobijał się do toalety - a potem pchnął drzwi.


celuję w 3 butelki szampana, kategoria III

zt, jeśli ich tu nie ma



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: Pokój nr 3 [odnośnik]10.08.21 18:38
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k6' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój nr 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Pokój nr 3
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach