Babette Fawley
Nazwisko matki: Flint
Miejsce zamieszkania: rodzinny dworek w Ambleside
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: malarka, początkująca projektantka
Wzrost: 165 cm
Waga: 48 kg
Kolor włosów: jasny blond
Kolor oczu: niebieskozielone
Znaki szczególne: francuska grzywka - długa i rozkładająca się na boki; bladość skóry spowodowana chorobą genetyczną; stroje przerabiane i projektowane przez siebie, raczej niespotykane w kolekcjach ówczesnych domów mody
8 cali, giętka, drzewo oliwne, włos z głowy nimfy
Beauxbatons
brak
ponurego żniwiarza
jaśminem, wanilią, czasem lasem po deszczu
siebie w pełni zdrową
głównie kulturą, sztuką oraz projektowaniem ubrań
brak
jeśli zdrowie pozwala to jeżdżę konno, spaceruję; dużo czytam, maluję, zagłębiam sztukę projektowania
muzyki klasycznej
anouchka gauthier
Sześć dni po hucznie witanym Nowym Roku, równie uroczyste świętowanie miało miejsce w murach dworku w Ambleside, kiedy to trzecie dziecko Fawleyów – jedyna córka – zostało przywitane na świecie. Od pierwszych chwil życia zadbanie o nią było priorytetem. Jej rodzice, otaczając ją i starszych braci miłością oraz opieką, pielęgnowali tradycje i ducha rodu, gwarantując bezpieczeństwo, a także starannie dozowane wykształcenie. Od najmłodszych lat każde z dzieci trafiało pod czujne oko guwernantek, których zadaniem było nie tylko wprowadzanie w życie arystokratyczne i naukę języka francuskiego (ze względu na późniejszą naukę w Beauxbatons), ale przede wszystkim odkrycie i rozwinięcie wiodącej dziedziny artystycznej. Choć z chłopcami poszło łatwiej, to przed dziewczynką stawiano wyjątkowo wysokie wymagania. Miała przecież w przyszłości reprezentować rodzinę w gronie dam a jej ręka stać się potencjalną kartą przetargową. Niestety, rzeźbiarstwo nie zdobyło jej serca w takim stopniu jak jednego z braci, a próby opanowania różnych instrumentów kończyły się bólami głowy większości mieszkańców Ambleside. Jej próby malowania, choć na początku nie były w pełni doceniane, z czasem ujawniły długo wypatrywany potencjał.
Gdy miała zaledwie pięć lat, matka uparła się, by rozpoczęła naukę baletu. Choć ćwiczyła wytrwale, również balet nie znalazł w jej sercu sympatii, aż pewnego dnia zmęczenie i frustracja osiągnęły punkt kulminacyjny. W wyniku wybuchu złości dziewczynka nagle uniosła się na metr nad ziemią, po czym zbledła i złożyła się bezwiednie jak marionetka spadając na ziemię. Tamten dzień przyniósł słodko– gorzkie wieści. Z jednej strony ukazał magiczny talent dziecka, który cieszył wszystkich, z drugiej zaś, wskazał na pierwsze objawy choroby genetycznej – śmiertelnej bladości – którą wkrótce potwierdzono. Rok później odkryto w niej upragniony artystyczny dar, malowanie. Jej prace, długo skrywane na dnie kuferka, zdobyły uznanie nauczyciela malarstwa, ukazując niezwykły potencjał jak na dziecko, jeśli zostanie dobrze poprowadzona. Od tego momentu odpuszczono dziedziny, które nie były jej konikiem, kierując ją ku malarstwu. Jej naturalny talent do estetycznych pociągnięć pędzlem, wyboru kolorów oraz zdolności oddawania rzeczywistości na płótnie był pielęgnowany i rozwijany.
Mimo przewlekłej choroby i przesadnej kontroli ze strony matki, która z przezorności ograniczała jej kontakty ze światem zewnętrznym, dziewczynka rosła na pewną siebie i mądrą arystokratkę. Babette była mimo wszystko energicznym dzieckiem; zdobywała wiedzę pod czujnym okiem doświadczonych opiekunek, spędzała czas z rodzeństwem i rodzicami, a z dzieciństwa najpiękniejsze wspomnienia miała z ciepłych letnich wieczorów, kiedy to wspólnie spędzali czas w ogrodach dworku, czy na lekcjach jazdy konnej, które uwielbiał jej ojciec. Beztroska tamtych dni przyjemnie kontrastowała z nieuchronnym wyjazdem do Beauxbatons i świadomością, że na długi czas zostanie oderwana od bezpiecznego gniazda, jakim był jej dom.
Zaskakująco, wyjazd do szkoły wywarł ogromne wrażenie na Babette, całkowicie zmieniając jej wcześniejsze przekonania. Przedtem sądziła, że szkoła to tylko przejściowy etap w życiu, miejsce edukacji, a to, co ją czeka pośród murów szkolnych, było jej dobrze znane z opowieści rodziny i guwernantek, które wyczesywały aksamitne blond pukle dziecka przed snem. Jednak już po pierwszych zajęciach doszła do wniosku, że szkoła oferuje znacznie więcej niż tylko nauka. Odkryła, że poza zdobyciem wiedzy, szkoła daje jej okazję do spokojnego pielęgnowania artystycznych zdolności, nawiązywania kontaktów z rówieśniczkami i nauki o kobiecości, która nie była przekazywana w domu (co nie było zaskakujące, biorąc pod uwagę, że dorastała wśród braci a matka zafiksowała się na punkcie jej choroby). Mimo że wciąż przyznawała, że czuje się najlepiej w samotności zakurzonych i ciemnych pomieszczeń, gdzie mogła swobodnie malować i odpocząć w nasileniach objawów śmiertelnej bladości, nie przeszkadzało jej to w nawiązywaniu nowych znajomości wśród dziewcząt, często potomkiń wil, których zachowania, sposób rozmowy i ruchy starała się w pewnym stopniu odtworzyć. Na co dzień była wzorową uczennicą, starając się równo podzielić swoją uwagę między różnymi przedmiotami. Chociaż jako Fawley o rodowodzie artystycznym wpisanym w geny, miała w sobie dar do wielu dziedzin artystycznych (choć niektóre pozostawały tylko w sferze teorii), okazało się, że także świetnie radzi sobie z obroną przed czarną magią i transmutacją. Interesowała się także wróżbiarstwem, lecz jedynie przejściowo.
Zauważywszy zresztą lekceważące podejście innych uczniów do tej dziedziny, nie próbowała nawet zgłębiać źródła tego stanu rzeczy. Wróżenie z fusów, kart czy linii papilarnych wydawało się na pierwszy rzut oka niepoważne, lecz Fawleyówna dostrzegła w tym coś głębszego, co stanowiło jej artystyczną inspirację. W czasie pobytu w Beauxbatons ku swojej uciesze dużo czytała, nie zamykając się na konkretny gatunek. Zrozumiała, że literatura stanowiła dla niej przede wszystkim źródło wiedzy o pewnych dziedzinach, ale także odskocznię od świata realnego. To samo tyczyło się muzyki – nie można było doszukać się weń w późniejszych latach umiejętności grania na jakimkolwiek instrumencie, poza głosem. Nigdy jednak ani nie nauczyła się ani nie chciała śpiewać "na poważnie", pobierając jedynie kilka lekcji w szkole i w ten sposób opanowując kilka podstaw. Miała za to dość dobry rytm i potrafiła poruszać się w takt, co przystawało do młodej damy pielęgnującej sztukę tańca balowego.
W relacjach międzyludzkich starannie wybierała towarzystwo, zazwyczaj bardziej preferując spokojne dziewczęta. Polityka nie interesowała jej zbytnio, zdając sobie sprawę, że nie jest to temat, który powinien absorbować uwagę arystokratki. Choć miała ogólną orientację w bieżących wydarzeniach świata, znała historię magii, dzieje swojego rodu i pielęgnowane tradycje, zdawała sobie sprawę z pewnych kontrowersyjnych poglądów na swój temat, które niektórzy szlachcice mieli. Gdy za jej czasów w Beauxbatons panowała opinia, że ród Fawleyów jest podejrzanie neutralny, Babette kierowała się bardziej poglądami swoich rodziców, które wkrótce potem wyklarowały się pośród członków rodu. Od dziecka wpajano jej, by unikała bliższych relacji z osobami o wątpliwym statusie krwi. Żyjąc w tej wizji, naturalnie miała pewną rezerwę wobec takich jednostek. Nie była im wrogo nastawiona, ale raczej traktowała ich obojętnie, niemal jak powietrze.
Lekcje malarstwa i samo życie w innym kraju, niż Anglia, ukształtowały jej początkowy styl malarski. Nie przepadała za malowaniem martwej natury, znacznie bardziej lubując się w realizmie i prostych szkicach tworzonych na podstawie obserwacji otoczenia, podczas spacerów, czy nawet i lekcji teoretycznych. Precyzyjne oddanie detali oraz realistyczne przedstawianie przedmiotów, postaci i scen wychodziło jej znakomicie, podobnie jak najdokładniejsze odwzorowanie rzeczywistości. Malując skupiała się na wierności proporcji, kolorów i światłocieni a pomagała jej w tym wrodzona ciekawość do obserwacji otaczającego świata. Koncentrowała się na szczegółach, szybko pozostając jedną z zdolniejszych uczennic na lekcjach. Paradoksalnie pozostała wierna realizmowi, mimo szerokiego zainteresowania literaturą, w tym powieściami romantycznymi, które na szczęście nie przełożyły się na jej obrazy. Ostatni rok nauki w Beauxbatons zupełnie przypadkowo odkrył w niej jeszcze jeden talent, być może nie tak oczywisty. Zainteresowana przekładaniem malarstwa na tkaniny zaczęła od czasu do czasu odwiedzać klasę związaną z projektowaniem – robiła to jednak tylko dla siebie, na swoich ubraniach i w dalszym ciągu od tamtej pory ćwiczy, kształtując swoją wiedzę teoretyczną, jak i praktyczną.
Lata płynęły, a Babette metamorfozowała się w wyjątkową blondynkę o delikatnych rysach, niebieskozielonych oczach i długich, czarnych rzęsach, zachowując zgrabną sylwetkę. Z radością jej rodzice obserwowali, jak perła dojrzewa pod ich dachem. Została wyposażona w umiejętność subtelnej manipulacji otoczeniem, którą otrzymała od matki a mając już pierwsze doświadczenia ze szkoły nie było to aż tak trudne, oraz umiejętność kontrolowania swoich uczuć i nerwów. Babette cechowała się wytrwałością i ambicją, pozostając w granicach dobrego smaku. Choć emanowała cierpliwością i uprzejmością, pierwsze wrażenie, jakie wywoływała, mogło być chłodne i wyniosłe. Jej zachowanie było zgodne z restrykcyjnymi normami dworskimi, ale przy bliższym poznaniu zyskiwała i była po prostu sympatyczna. Osiągnęła sukcesy jako uczennica, dzieląc swój czas między naukę i pasje artystyczne.
Babette opuściła szkołę ze zrozumieniem dla własnych mocnych i słabych stron, pochłonięta codziennymi obowiązkami niż przewidywaniem przyszłości, poświęcała się własnej rutynie. Wykorzystywała okazję, by nadal czerpać z nauki i spełniać się artystycznie. Jednak sabat i wcale nie tak niespodziewany i nagły wybuch wojny okazały się kolejnymi przełomowymi momentami w jej życiu. Wyciszająca choroba wydała się, po pierwszym debiutanckim tańcu, stać się częścią jej rzeczywistości na dłużej, niż była gotowa zaakceptować. W trakcie rekonwalescencji, oprócz zanurzania się w powieściach, zmienił się również jej styl malarski. Od tamtej pory nie tylko wydawała się stłumiona emocjonalnie i w pewnym stopniu straciła niewinny, dziewczęcy urok wyglądając zdecydowanie poważniej, niż typowa dama w jej wieku, ale także niepokojące myśli i sny zupełnie mimowolnie zaczęła przelewać się na płótno. Realistyczne sceny szybko stały się stosunkowo mroczne i specyficzne, podobnie jak jej myśli ukazujące na kanwie mroczne aspekty ludzkiej egzystencji. Szybko bowiem pojęła kruchość życia, zdrowia i nagle wizja śmierci, o której nigdy nie myślała, zjawiła się najgorszego wieczoru a ona zaprosiła ją do środka, wpuściła, pozwoliła pozostać na dłużej. Otworzyła się na mrok, zaś paleta używanych barw z jasnych i przyjemnych stała się stonowana i przytłumiona, zawierając ciemne odcienie co nadawało jej pracom melancholijny i ponury nastrój. Same zresztą kontrasty pomiędzy światłem a cieniem, czy też momentami jasności w otoczeniu ciemności, potęgowały dramatyzm obrazów. I niepokój pośród domowników, którzy starali się jej pomóc za wszelką cenę. Tym sposobem od czasu od czasu odwiedzała Francję, kuzynostwo, gdy zdrowie i rodzice pozwalali jej na wycieczki do kraju, który całkiem polubiła. Jej ojciec ze względu na wylewający się na obrazy mrok na chwilę przerwał poszukiwania partnera – a tak przynajmniej jej przekazano; nie wiedziała jednak, że była to tylko przejściowa decyzja a pierwsze potencjalne rozmowy już dawno się odbyły.
Wybuch anomalii, wkrótce potem wojny, wzmocnił we wszystkich poczucie zagrożenia i spowodował ograniczenie ruchów arystokratki. Niekoniecznie ciesząc się z ograniczenia wolności, Babette wykorzystała ten czas na rozwijanie swoich pasji i umiejętności, m.in. jeździectwa i projektowania, w którym miała wsparcie młodej, zdolnej szwaczki, a także nauki nowej dziedziny, jaką było hafciarstwo; szybko pojęła, że hafty tworzone na tamborku równie dobrze mogą wyglądać na strojach, czy akcesoriach i po nabraniu wprawy zamierzała z tym eksperymentować. Zresztą częste wizyty we Francji, zapoznawanie się z tamtejszą modą i kulturą okazały się na tyle pomocne, że stosunkowo szybko spod jej rąk zaczęły wychodzić dość interesujące propozycje, które później dumnie prezentowała na sobie publicznie. Ze swoją chorobą wciąż uczyła się żyć, stosując się do wytycznych uzdrowicieli odnajdując ukojenie podczas spokojnych przejażdżek, czy spacerów pośród pobliskich lasów. Wydarzenia minionych miesięcy spowodowały, że rzadziej opuszczała posiadłość, ale mimo to w tej niepewnej rzeczywistości, była gotowa na nowe wyzwania.
Statystyki | Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | +3 (różdżka) |
Uroki: | 0 | 0 |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 8 | +2 (różdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 5 | 0 |
Zwinność: | 15 | 0 |
Reszta: 17 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Angielski | II | 0 |
Francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Kokieteria | II | 10 |
Spostrzegawczość | II | 10 |
Historia magii | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | I | 2 |
Savoir-vivre | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Sztuka (malarstwo) | III | 25 |
Sztuka (wiedza) | II | 7 |
Literatura (wiedza) | II | 7 |
Sztuka (projektowanie) | I | 0.5 |
Hafciarstwo | I | 0.5 |
Muzyka (śpiew) | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | II | 7 |
Pływanie | I | 0.5 |
Jeździectwo | I | 0.5 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: -4.0 |
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Babette Fawley dnia 16.08.23 12:58, w całości zmieniany 5 razy
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:07, w całości zmieniany 1 raz
[06.12.23] Sierpień-listopad
[02.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +30 PD
[3.12.23] Zdobycie osiągnięć: Na głowie kwietny ma wianek, Witam i o zdrowie pytam; +60 PD
[15.12.23] Zwrot środków +44 PD