Wydarzenia


Ekipa forum
04.08.1958 - Wianki
AutorWiadomość
04.08.1958 - Wianki [odnośnik]09.10.23 21:58
First topic message reminder :

Brzeg w Dorset
Brzeg plaży w Weymouth04 sierpnia 1958
Steffen Cattermole, Neala Weasley, James Doe, Liddy Moore, Celine Lovegood, Marcelius Sallow, Aisha Doe, Anne Beddow i Finnegan Fenwick bawią się - jedni lepiej, inni gorzej - po wyłowieniu wianków.

Szafka zniknięć


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
04.08.1958 - Wianki  - Page 20 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]05.11.23 2:13
Festiwalowy czas uciekał mi przez palce, ale nie było możliwości, żebym wcześniej się wyrwał. Pieprzona dorosłość, cholerne obowiązki. Ten kto wymyślił konieczność chodzenia do pracy powinien spłonąć w piekle, na samym jego dnie, a jeszcze niżej ten, który stwierdził, że pełnoletność to genialna sprawa. No niestety, nie była ani fantastyczna, ani pokrzepiająca. Była po prostu beznadziejna. Wszyscy się bawili, a ja cuchnący wodą i rybimi flakami szukałem czystej odzieży byle tylko przykryć ten odór jakimś materiałem. Dobra chrzanić to, wywietrzeje po drodze.
Pojawiłem się na skraju lasu i zacząłem biec, no bo jak inaczej. O udo obijała mi się zielona wróżka, jaką fartem dorwałem w zamian za ponad półkilogramowego pstrąga tygrysiego. Mogłem wziąć za niego więcej monet, ale w tym wypadku handel wymienny wydawał się korzystniejszy, bo z pustymi rękoma przyjść nie wypadało. Chłopaki pewnie coś za pazuchą trzymali i pewnie też nic swojego, ale to nieistotne. Ostatnie miesiące nie miałem na nic czasu, a więc nie byłem szczególnie zaskoczony brakiem listów. Ile można próbować? Jakbym walił głową w słup parę tygodni, to też by mi się w końcu znudziło. Na swoją obronę miałem tylko to, że zabiorę ich parostatkiem w piękny rejs. Gwoli ścisłości parobarką, ale przecież to żadna różnica.
Wpierw szukałem ich na ślepo, ale to jak przebierać siano w poszukiwaniu igły. Na szczęście w końcu usłyszałem krzyki, a więc podążyłem leśną ścieżką i odgarnąłem ręką kolejną już gałąź, która chwilę wcześniej wylądowała na moim policzku. Złaźcie z niej, lalusiu, nie, ziemniaki? Co? Słuch mnie mylił, czy trzeźwość zmysłów robiła sobie ze mnie żarty? Pojedyncze słowa, choć dość alarmujące – poza tymi ziemniakami rzecz jasna – nie brzmiały jak awantura. -Co wy- wydusiłem z siebie, nim kolejne liście strzeliły mnie prosto w twarz. -Wyprawiacie- walnąłem otwartą dłonią w te cholerne rośliny i ukazała mi się całkiem ciekawa scena. Zmrużyłem oczy, westchnąłem głośno, po czym rozsiadłem się na trawie. Zdawałem sobie sprawę, że szybko się pewnie nie dowiem. Mugole nazywali to kanapką, byli aż tak głodni? Może dlatego wołali za ziemniakami?


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]05.11.23 3:08
Nie byłam przekonana do tego, żeby Cellie samą zostawiać. Ale nie mogłam też na siłę zabrać ją do miejsca w którym być nie chciała - ani iść z nią, kiedy chciała z tatą chwilę mieć dla siebie. Więc wróciłam na namiot, pod nim trochę się kręcąc i zastanawiając się jak wziąć ten gramofon, bo wcześniej go doniosłam tylko dlatego że pomogła mi Anne.
W końcu wymyśliłam, położyłam go na kocu, a na nim jeszcze ten bimber co od jednego kuzyna po cichu dostałam i ruszyłam. W mozolną wędrówkę w której ciągnęłam go za sobą. Najpierw idąc przodem do przodu, co jakiś czas dmuchając, kiedy mnie kosmyk włosów opadł na twarz żeby go odgarnąć tak. Ale w końcu się poddałam. Poddałam i iść zaczęłam tyłem na przód. Znaczy - iść to dużo powiedzieć, bo robiłam dwa kroki się pochylając a potem ciągnęłam za sobą koc z fantami. Poszło, powtórz. Kilka spojrzeń zgarnęłam - ale zero pomocy. No nic, nieważne w końcu tam dotrę, przecież będą gdzie byli. Chyba?
Ale usłyszeć usłyszałam ich wcześniej, jakieś szamotanie. Zerknęłam tylko przez ramię, że to oni, wzdychając, że znów co wymyślili, więc dalszą drogę pokonałam w milczeniu. Dwa kroki, pociągnąć, dwa kroki, pociągnąć.
- Jes... - dwa kroki, po... tak prawie, coś mi na drodze wyrosło i nim się zorientowałam leciałam. Znowu. Pewnie. Jasne. Wszystko w porządku - nic nowego. - Jim to twoje nogi! - mruknęłam z niezadowoleniem z początku źle rozpoznając się w sprawie, ale głos Jima dochodził z drugiej strony. Czując jak czerwień na mojej twarzy zaczyna dorównywać tej z sukienki. Cóż w jednym nie kłamałam Celiny - ziemia nigdy nie planowała się rozstąpić. - Oh, hm, przepraszam, wie pan, to nie jest żadne przedstawienie. - orzekłam, zbierając się szybko nad jego nogami, żeby wytrzepać spódnicę i przesunąć się w stronę kanapki. - Chce wiedzieć, co robicie? - zapytałam ich, upewniając się, nachylając i starając się zapytać cicho i przez zęby, mimowolnie rzucając spojrzenie w stronę nie-Jima. - Zaczynacie mieć widownię. - dodałam, jakby nie byli tego świadomi sami.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]05.11.23 16:16
Przewróciła tylko oczami na jego zdziwienie na "lalusia", bo ona akurat była przekonana o tym, że "kruchym ciasteczkiem" nazywałby ją tylko i wyłącznie jakiś laluś.
Jim nagle zaczął jęczeć łapiąc się za twarz, Steff zaczął go ciągnąć do góry, chociaż przecież na Jimie wciąż siedział czy tam leżał Marcel... ona nie bardzo miała jak komukolwiek pomóc, ale przynajmniej udało jej się wydostać spod chłopaków.
- Merlinie, daj mi siły albo coś mocniejszego niż alkohol - mruknęła bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego, ale podeszła z powrotem do chłopaków i nie zważając na to czy Steff ich dalej ciągnie czy nie, nachyliła się nad Jimem.
- Spójrz na mnie - niemal rozkazała Jimowi. Ostro, bo chciała, żeby do niego dotarło, a wolała się upewnić, że z jego okiem jednak wszystko w porządku i tylko przesadza.
- O, Neala! Weź spójrz na jego oko, chyba w porządku, nie? - pomachała na nią słysząc gdzieś z tyłu jej głos. Dobrze, że się zjawiła, bo Lidce średnio wychodziło ogarnianie kumpli. Jak widać.
- Widownię? - powtórzyła jeszcze za przyjaciółką zdziwiona, a potem wyprostowała się i faktycznie dostrzegła jakiegoś typa siedzącego niedaleko. Zmarszczyła gniewnie brwi.
- Ej ty! - warknęła na niego i ruszyła w jego stronę gotowa do zrobienia z nim porządku. Pięściami oczywiście. Co to w ogóle miało być?! Tak se będzie siedział i podsłuchiwał? I im się przyglądał jak jakiś...
- WYPIER... Freddy? - zreflektowała się w ostatnim momencie, kiedy już miała na niego ryknąć, bo kiedy podeszła bliżej i lepiej się przyjrzała faktycznie rozpoznała w nim dawno niewidzianego kumpla. Schyliła się jeszcze nad nim i przekrzywiła głowę.
- To serio ty? - dodała z niedowierzaniem. - Ej, patrzcie, to Freddy! - zawołała do reszty. - Siemasz! Idziesz z nami na ognisko? - zagadnęła pogodnie, jakby zupełnie w niepamięć puszczając to, że prawie się na niego rzuciła z pięściami piętnaście sekund temu.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]05.11.23 16:25
-Szukamy ziemniaków - odpowiedział z całkowitą powagą Neali i Freddiemu, choć w teorii zdązyl juz wytrzezwiec. Albo i nie. Płonał z niespelnionego pożądania do Jenny i tęsknoty za Bellą. Powinien wrocic do namiotu i pomyslec o koniach (nie wiedzial czemu Jim zrownuwal to z koniami alr nie wnikał), ale impreza była ważniejsza. -Wracam po nie. Freddie… - połozyl dlon na ramieniu kumpla i nachylil sie, by szepnąć mu do ucha konspiracyjnie: -Kupiłem ziele i taki pył. Prawie sam. Musisz ocenić czy niezłe EJ GDZIE JEST PYŁ? - odezwał sie glosniej do przyjaciol.


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]06.11.23 0:08
— Nie leżymy na Liddy...— żachnął się poważnie, dziewczyna zdążyła się już wysunąć spod niego. Uciekło mu kilka sekund, to przez to oko. Przytrzymywał ciągle dłoń przy nim, bojąc się odsunąć; bojąc się, że wyleci, ale Steff zaczął go już podnosić. Nie opierał się, ulegle i miękko poddał się, a może nawet pomógł kumplowi, bo on przecież miał wklęsłe bicepsy. — Kim jest Jenny? I jak to się migdaliliście — bezwiednie odjął dłoń od oka i zamrugał bez zrozumienia. Co się stało ze Steffenem, którego znał. — Na znoszone galoty Merlina, dorastasz — zaśmiał się i klepnął go w ramię, a potem chwycił się znów za oko, kiedy go zapiekło od słonych łez. Na szczęście Liddy była już na miejscu, gotowa do działania. Odsunął rękę od oka i spojrzał na nią. Było przekrwione, pełne łez, ale całe. — Zawsze miałaś takie niebieskie oczy? — spytał cicho i w lekkiej zadumie, spoglądając jej w oczy. Nigdy wcześniej jej się nie przyglądał. A może nie zastanawiał. Jakie miał Steff? — Nic mi nie jest, jaja sobie robię — mruknął niechętne, obracając głowę w drugą stronę i siąknął nosem, który pełen był od zaschniętej krwi.
— Neala! — zobaczył rudą czuprynę z daleka, chciał jej pomachać, ale szła tyłem, więc spojrzał znów na Steffena, chcąc wysłuchać tej historii o słodkiej Jenny. — Fre...— Zerknął na przyjaciela, który wyłonił się z krzaków jak bandyta.
— Uwa...— zaraz chciał ostrzec Weasley, ale spoglądał co rusz na Steffena, co rusz na Marcela i nie zdążył, kiedy runęła w dół. Ruszył się z miejsca, zaniechawszy wysłuchania relacji z randki Cattermole'a, by pomóc dziewczynie się podnieść. — Zrobiłaś sobie coś? — pochylając się ku niej, a potem przeniósł wzrok na to, co taszczyła. — O rety, to gramofon? Prawdziwy gramofon! — krzyknął podekscytowany podchodząc do pudła. – To jest ten, Freddie, nasz kumpel— powiedział do Weadley oglądając sprzęt. — Jak się to włącza? Jest tu jakiś guzik, albo przełącznik? — Przyglądał mu się. Nigdy nie widział z bliska takiego gramofonu. — Gdzieś ty się szlajał cały dzień? — spytał Kruegera, nie patrząc na niego. Przestał oglądać gramofon dopiero kiedy Steffen wspomniał o pyle. Był jeszcze jakiś pył? Odchrząknął cicho i porzucił nowe odkrycie, by pomóc wstać Marcelowi z ziemi. — Idziemy się odlać — rzucił, kierując się z kumplem w krzaki. — Steff pyta o pył, masz go jeszcze? — spytał konspiracyjnie przyjaciela i obejrzał się za ramię. — Tu — zarządził i stanął przy nim, by Sallow mógł się wysikać. Sam zaczął sprawdzać mu wtedy kieszenie.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]06.11.23 17:14
Nie zdążyłem zareagować, kiedy dziewczyna zahaczyła o moje nogi. Rude włosy śmignęły mi przed oczami i wylądowały w trawie tuż obok ciągniętego pakunku. Syknąłem nieznacznie z bólu, po czym ręką zacząłem rozcierać obitą łydkę. -Wszystko w porządku?- spytałem właściwie od razu, bo upadek nie wyglądał najlepiej. Nie miałem zielonego pojęcia kim była, a zatem nie mogłem też zdawać sobie sprawy z jej niezdarności. Zamiast odpowiedzi usłyszałem jednak mało uprzejmy komentarz, na który nieco się zestresowałem. -Ja…- dźwignąłem się na nogi i wskazałem grupę osób, ale ona już na mnie nie patrzyła tylko ruszyła w ich kierunku.
Już miałem uczynić to samo, kiedy nagle doszedł mnie głos Liddy. Czyżby mnie nie poznała? A może to ta ruda naopowiadała jakiś głupot? - Mam wypierdalać? Dopiero przyszedłem- uniosłem brwi, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. -Nie chciałem wam przeszkadzać. Pytałem was co wyprawiacie, ale nie słyszeliście- wzruszyłem ramionami.
-Ognisko? No jasne, że tak- zgodziłem się uradowany tą propozycją. Dawno nie miałem okazji spędzić z nimi czasu, a w końcu po to tutaj przyszedłem. Pomachałem dłonią w ramach przywitania i skupiłem się na Steffenie, który jak zwykle nie owijał w bawełnę. -Jakich ziemniaków?- spytałem wpierw, choć znacznie bardziej zaciekawił mnie wątek z diablim zielem. Ale odnośnie tych pyr, to jaja sobie robił, czy już za dużo wypalił? -Zajebiście, ja mam zieloną wróżkę. Zmieszamy i będzie dobry odlot- pokiwałem głową nie mogąc już się doczekać pierwszego bucha.
-James co wam się stało?- dopiero z bliska dojrzałem ich poobijane twarze. Wiele mnie ominęło. -Ściągałem sieci, nie czujesz?- no cuchnąłem rybą, nie dało się ukryć, ale sam już tego nie czułem. Przyzwyczaiłem się.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]06.11.23 18:19
- Tagh? - mniej wiecej tak to zabrzmiało kiedy odpowiadałam Lidce przez zaciśnięte żeby ciągnąc za sobą koc. - Oko, jakie oko, co wy zrobiliście, na chwilę tylko poszłam. - mruknęłam dalej się siłując z tym kocem i gramofonem. - Daj - dwa kroki, pociągnąć. - cie - dwa kroki, pociągnąć. - mi - dwa kroki, pociągnąć.- to - dwa kroki, pociągnąć. - dociągnąć - dwa kroki, pociągnąć. Ale nim zdążyłam obwieścić że jestem, to już leżałam. Na Jimie - ale jednak Jimie nie. Poderwałam się, czerwieniąc się cała. Gdzieś po drodze jednak łapiąc rękę Jima.
- Hm - mruknęłam. - Nie, no, ja jak ja. Znaczy w porządku tak.- odpowiedziałam Jimowi, a jednocześnie też temu nowemu wzruszając ramionami. Ja jak ja, czerwona sukienka, czerwone włosy, na twarzy czerwona też ciała. Ziemia nie zapada się i nie zapadnie - już przestałam na to liczyć że tak. W końcu spojrzałam na przybysza, potykacza, Freddiego. Złapałam za boki sukienki. - Neala. - przedstawiałam się dygając. - Neala… - zamarłam marszcząc brwi w zastanowieniu. Kumpel niby, ale obcy. - Neala. - orzekłam więc ostatecznie, doskakując do Jima, przy nim gorzej nie będzie. - No, znaczy tak, zobaczyłyśmy go z Anne na jarmarku i pomyślałam, że nam się przyda, wiecie, do muzyki. Wystarczy różdżkę przytknąć i melodie pomyśleć a on ją gra! - wytłumaczyłam rozemocjonowana Jimowi.
- Język. - mruknęłam, ale nie sądziłam, że mam jakąś siłę przebicia. - Przyniosłam bimber, kuzyn Edward mi dał. - wytłumaczyłam się. - A to oko? - zapytałam, kiedy Jim te odlewania zarządziłam. Spojrzałam na Lidkę, na Steffena. - Jakich ziemniaków? - zapytałam go w końcu zerkając ledwie na Freddiego - cozakompromitacja - wróciłam tęczówkami to Liddy. - Czekamy tu na nich? Gdzie Anne i Ollie? - zapytałam uznając, że ona ma najwięcej prawdziwych informacji.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]06.11.23 22:15
Nie do końca wiedziała po co jest jej informacja o tym, która była godzina; nie wiedziała przecież, o której chłopaki poszli. Robiło się późno - późno, ciemno i zimno, jedzenie w garnku zdążyło wystygnąć, Liddy gdzieś wcięło, a oni nadal nie wracali. Kiedy ziele przestawało działać, a wspomnienia nie tak dawnych chwil wyszły na wierzch, Anne zaczynała się trochę niepokoić.
- No, to zostańmy - potwierdziła raz jeszcze, szybkim spojrzeniem wyłapując to należące do Olivera. Posłała mu uśmiech, gdzieś na pograniczu niepewności a pokrzepienia, tęsknoty a swobody, z którą jeszcze chwilę temu układała głowę na jego kolanach.
Głaskał jej włosy, nazywał księżniczką, a ona, teraz, kiedy ziele przestawało działać, zaczęła się zastanawiać, czy kiedyś przegapiła podobne zachowania z jego strony?
- Nieprawda - odpowiedziała od razu, podchodząc kilka kroków w jego stronę, by stanąć po jego prawicy. Przez chwilę patrzyła na fale, ciemniejące wraz z nadchodzącym zmierzchem, później zadarła spojrzenie w górę, kierując je na Summersa.
- Wszystko u ciebie dobrze? - zdała sobie sprawę, że nawet nie zapytała. Miał nowe imię, mówił o rodzinie, a na dodatek przyniósł ciepłe, pyszne jedzenie - zakładając, że to wszystko musiało się sprowadzać do dobrobytu, chyba nie dopuszczała do siebie innej myśli - Mam takie dziwne uczucie, nie śmiej się, ale takie, jakby z tym... z tym nowym imieniem i w ogóle, jakbym rozmawiała z kimś innym - zaczęła, a przez brwi przemknął grymas zawahania - A jednocześnie bardzo znajomym. To chyba nie ma sensu, wiem, ale jakoś tak... no sama nie wiem.
Anne Beddow
Anne Beddow
Zawód : powsinoga
Wiek : 18 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
choć nie chcę budzić się, nie umiem spać
świat dziwny jest jak sen

a sen jak świat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9261-anne-beddow#281746 https://www.morsmordre.net/t9589-listy-do-ani#291635 https://www.morsmordre.net/t9277-annie-beddow#282540
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]06.11.23 23:01
Oko Jima było całe. Czerwone, ale całe, więc nie było się czym martwić. To znaczy to jego bredzenie było dość niepokojące, bo najpierw wyzywał ją od ciasteczek, teraz zapytał o oczy... Parsknęła cicho i lekko odepchnęła mu twarz. Będzie żył. Z obojgiem oczu.
- To na pewno od tej morskiej wody - odparła rozbawiona co do swoich niebieskich oczu. Tak, zawsze takie były.
- Sorry, Freddy, nigdzie nie wypie... - zaczęła, ale tym razem ugryzła w język zerkając na Nealę, która wcześniej znów jej zwróciła uwagę na przekleństwa. Ech... Dzieciaki...
- Nigdzie nie idź, myślałam, że jesteś jakimś obcym zwyrolem - poprawiła się szybko i uśmiechnęła prawie niewinnie. - A ty jesteś swój.
Zrobił się chaos. Tu gramofon, tam krzaki i ziemniaki... Było wspaniale. Wreszcie byli wszyscy. No, prawie wszyscy, ale wreszcie zebrali się do kupy i nie musiała się już martwić. I bardzo kusiło ją, żeby z nimi ruszyć na plażę na to ognisko, ale...
- Dobra, moment, CHWILA - podniosła głos, żeby na chwilę zatrzymać wszystkich w miejscu i zwrócić na siebie uwagę niezależnie od tego czy sikali, czy przeciągali gramofon, czy robili jeszcze inne rzeczy. - Robimy tak: wy wszyscy idziecie do Olivera i Ani na plażę, drewno już jest naniesione na ognisko. Mają mięso i chleb, więc idziecie jeść. Tylko pomóżcie Neali z tym gramofonem, a Jimowi i Marcelowi ze sztormem. Ja jadłam, więc pójdę szukać tych ziemniaków - poinstruowała ich krótko. - Niedługo wrócę - dodała i nie czekając już na nic ruszyła w kierunku, który wcześniej wskazał jej kuzyn. - Tylko coś mi zostawcie! - zawołała jeszcze na odchodnym.
Jakoś znajdzie te ziemniaki w ciemnym lesie. Co to dla niej. Najbardziej zależało jej na tym, żeby faktycznie poszli już w to jedno miejsce, nie rozchodzili się i zjedli. Wtedy będzie spokojniejsza i będzie mogła wrócić do picia.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 0:17
Od morskiej wody, tak powiedziała. Jego też były teraz niebieskie? Zamyślił się na chwilę.
— Coś oszukujesz — zwrócił jej uwagę, ale nie dociekał. Nie był taki głupi. Miała po prostu naprawdę ładne oczy.
— Nic nam się nie stało, a co? Coś nie tak? — spytał zaskoczony, unosząc wysoko brwi. — Absolutnie wszystko w porządku, wszystko mamy pod kontrolą, nic się nie wydarzyło, jak grzeczne dzieci rozpaliliśmy ognisko, bawimy się w ciszy, poszliśmy kupić żarcie, ale zabłądziliśmy...— zaczął do Freddiego i westchnął, wracając do gramofonu. — Nu-dy— mruknął ale zaraz potem pod kątem spojrzał na kumpla i uśmiechnął się zawadiacko, siąkając nosem. Zielona wróżka, nie, to wróżkowi pył ich tak urządził. Trochę przesadzili, ale to dlatego, że nie czuli żadnych efektów. Myśleli, że będą natychmiast. Przekrwione oczy i krew pod nosem byłą tego dowodem, podobnie jak świetny humor. — Złowiłeś jakąś rybkę? I nie przyprowadziłeś ze sobą? Ale z ciebie leszcz — burknął z niesmakiem, spoglądając na gramofon. Różdżka, no tak. Jego cały czas trzymał Marcel. Prawdopodobnie. Owinięta w koszule? Stelarz dla kiełbasy? Było mu już wszystko jedno, choćby miał szukać jej jutro po całym festiwalu. — A mogłabyś pomyśleć o czymś żwawym? Skocznym? Pod nóżkę? — poprosił, robiąc najniewinniejszą minę, na jaką było go w danej chwili stać.— Ja go wezmę... — zaproponował, nim poszedł w krzaki z przyjacielem.  — Język jest ok, nic mu nie jest. Marcel dźgnął mnie w oko, ale to nic — wyjaśnił, nie rozumiejąc, że była to uwaga skierowana do Kruegera.
W krzakach już, szukając woreczka przy Marcelu ucieszył się, kiedy go znalazł, ale zawartości nie było za wiele.
— Co mówisz? Nie słyszę? — spytał konspiracyjnie, nachylając się w jego stronę od tyłu. — Musisz głośniej — mruknął, chowając wróżkę do kieszeni i klepnął go w plecy, by mógł się wysikać spokojnie. Wyszedł z krzaków i od razu podbił do Cattermole'a. — Co to była za Jenny? — spytał, powracając do tematu. Wsunął mu w dłoń woreczek z pyłkiem. — Miał tylko tyle, sorry, stary. Na festiwalu jest wielki ruch, nie nadąża uzupełnić braków... Powiedział, że jutro będzie miał więcej. — Uśmiechnął się szeroko i z drugiej kieszeni wyciągnął dla niego zioło. W planowanej ilości. — Na plażę? Marcel zaraz przyjdzie... jest... bardzo zajęty na razie.— Zapowiedział, podchodząc do gramofonu, żeby go otulić kocem i podnieść.[/b][/b]



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 0:36
-Jenny to ta dziewczyna ze straganu, córka tamtej baby co na nas wrzeszczała. - wyjaśnił. -Zniknęliście, więc poszedłem za nią, bo myślałem, że chce mi coś pokazać, może jakąś kiełbaskę spod lady, ale ona nazwała mnie bohaterem i przytuliła i rozsypałem ziemniaczki i się trochę no wiesz. - streścił posłusznie przyjacielowi, nie bacząc na to, że Liddy może słuchać. Urwał dopiero, gdy pojawiła się Neala, bo to dama, nawet jak przyjaciółka.
-Kupiłem ziemniaki. - pochwalił się Freddiemu i Neali. -Ale muszę je znaleźć. - dodał z powagą. -Chcecie po jednym? - wyciągnął fartuch z trzema ocalałymi ziemniaczkami. -Z czego się robi tą wróżkę? - wróżkowi pył, zielona wróżka, zaczął się trochę gubić. Na szczęście Liddy ułożyła doskonały plan!
-Lidds, czekaj! Nie puszczę cię tam samej, tam grasuje ojciec Jenny! - zawołał za nią. Albo zdołał ją powstrzymać, albo Jim jednak prędko wyszedł zza krzaków, albo może układała plan gdy Marcel sikał, bo oto kruczowłosy przyjaciel znalazł się przy nim i wciskał mu w rękę woreczek.
-Mam to… tak wciągnąć, po prostu? - spytał Freddiego, jakby to on miał wiedzieć. -Nie znam jej nazwiska. - ciekawe, co to była za Jenny…


intellectual, journalist
little spy

Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 10:59
Patrzyłem na rudowłosą, która trzykrotnie powtórzyła mi swoje imię, jakby sama się musiała upewnić, czy na pewno tak ono brzmiało. -Freddy- odparłem i posłałem jej lekki uśmiech, nieco zakłopotany. Dusza towarzystwa była ze mnie żadna, a więc poznawanie nowych osób przychodziło mi z trudem. Miałem jednak na to sposób, który wkrótce zamierzałem wcielić w życie.
Czy taki swój? Dobre pytanie, ale nie powiedziałem tego głośno. -Zwyrol to by pewnie głębiej się w tych krzakach schował- wzruszyłem ramionami. Tak mi się wydawało, ale co ja tam wiem, nigdy nie miałem z takim do czynienia.
Zlustrowałem Jamesa spojrzeniem, pokręciłem głową i ostatecznie machnąłem ręką. Skoro dopisywał mu humor to nie było czym się martwić. -Gdybyś nie dodał, że kupiliście jedzenie, to bym uwierzył- nie sądziłem, że zdążyli już coś wziąć, choć nie powinno mnie to dziwić. Z resztą miałem do nadrobienia sporą część dnia, ledwie rozumiałem o co im chodziło. Tu jakieś ziemniaki, jakaś Jenny, poobijane twarze, krew i fakt, że się rozdzielili. W końcu nie wyglądało, żeby dopiero co się spotkali.
-Coś za coś. Wybrałem zieloną wróżkę- jej bym z rzeki nie wyłowił, zapłacić było trzeba.
Wbiłem wzrok w Steffena, który pokrętnie zaczął wyjaśniać temat tajemniczych ziemniaków. Wciąż niewiele mi to rozjaśniało sytuacje, ale chociaż upewniłem się, że faktycznie chodziło o warzywo, bo początkowo szczerze w to wątpiłem. Zerknąłem na jego zdobycz z grzeczności, bo bardziej zainteresował mnie temat pyłu. -No tak po prostu, wciągasz i czekasz- mało go zostało, dla wszystkich nie starczy. Wątpliwe, że nawet na dwóch, ale może chociaż zadziała na krótką chwilę? Może nieco gorzej, ale chociaż... Nagle mnie olśniło, posłałem wymowne spojrzenie Jamesowi i uśmiechnąłem się łącząc fakty.
-Pomogę ci- rzuciłem w kierunku oddalającej się Liddy. -Zostaw coś dla mnie- klepnąłem Steffena w plecy, po czym ruszyłem za dziewczyną.


Jedną z bolączek współczesnego świata jest to, że nikt nie wie
kim tak naprawdę jest


Ostatnio zmieniony przez Freddy Krueger dnia 13.11.23 16:52, w całości zmieniany 1 raz
Freddy Krueger
Freddy Krueger
Zawód : Rybak, alchemik, złodziej
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
We li­ve, as we dream
– alo­ne.
OPCM : 2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 12 + 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11968-freddy-krueger https://www.morsmordre.net/t12029-eldur#371473 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f454-warwickshire-warwick-barka-na-rzece-avon https://www.morsmordre.net/t12028-skrytka-bankowa-2600#371466 https://www.morsmordre.net/t12087-freddy-krueger#372584
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 14:17
Cała czerwona, czerwieńsza chyba niż sukienka którą miałam na sobie, jeszcze z trochę wilgotnymi włosami skinęłam głową. Dobra, Freddy, niech będzie. Sztormem? Jakim sztormem? Nie byłam pewna, spojrzała na Lidkę bez zrozumienia. Wodząc wzrokiem od Jima do Freda, do Lidki, do Steffena nie nadążając w ogóle.
- Em, hm, to krew? - zapytałam niepewnie kiedy Jim spojrzał na mnie w końcu a może ja na niego. Otworzyłam usta, zamknęłam. Zaśmiałam się trochę nerwowo na ten język co nie zrozumiałam w ogóle, a potem kiwnęłam głową. - Może tego, Elijsa? - zastanowiłam się, - Chyba że macie coś w głowie. - zwróciłam się do reszty przesuwając po nich spojrzeniem.
- Zgubiłeś ziemniaki? - zdziwiałam się słowami Steffena. Jak można było… chociaż chyba przestawałam się dziwić. Zrobiłam krok kiedy Jim zbliżył się do gramofonu chcąc mu pomóc, ale nie zdążyłam, zmarszczyłam lekko brwi, Lidka wydała dyspozycje potaknęłam głową. Spojrzałam na jednego i drugiego co zostali. - Idziemy? - zapytałam tylko, ognisko brzmiało jak dobry pomysł, sama zaczynałam trochę głodna się robić. - Dlaczego na was wrzeszczała, Steff? - zapytałam go tylko, bo w reszcie tej historii i tacie i jenny się pogubiłam.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 15:02
- Steff, wierz mi, że jeśli jest tam ojciec panny, z którą się migdaliłeś w krzakach, to będę bardziej zagrożona jak pójdziesz ze mną, niż jak pójdę sama – Liddy uniosła brew dając Steffowi chwilę, żeby przetrawił tą informację. Mniej więcej tyle wyciągnęła z pokrętnej opowieści kuzyna o tym jak zgubił ziemniaki na ognisko.
Nic mi nie będzie. I nie będę sama – dodała ugodowo (niech mu będzie), po czym gwizdnęła melodyjnie. – Blue, Blue, chodź do mnie – zawołała psidwaka Marcela zupełnie inaczej modulując głos niż jak kiedy mówiła do któregokolwiek z przyjaciół. Brzmiała przy tym… zaskakująco dziewczęco. Niemal słodko.
- No i proszę, mam swojego obrońcę – uśmiechnęła się, kiedy psiak jeszcze chwilę temu plączący im się pod nogami do niej przybiegł. Schyliła się, żeby podrapać go za uchem.
Idziemy na spacer, Blue, chodź, dzieciaku – zwróciła się znów do psidwaka i dziarsko ruszyła w stronę jarmarku. Kto wie, może Blue wytropi ziemniaki? To w końcu mądry psiak.
Nie przeszła zbyt daleko, kiedy usłyszała za plecami głos Freddiego. Trochę się zdziwiła, że ruszył za nią zamiast iść na chlanie i jedzenie na plażę, ale w sumie nie miała nic przeciwko jego towarzystwu. Zwolniła więc, żeby się z nią zrównał. To było nawet całkiem miłe, że do niej dołączył, bo to zawsze raźniej.
- Dzięki – rzuciła, kiedy znalazł się obok. - Na pewno nie umierasz z głodu? – zapytała zadzierając głowę, żeby na niego spojrzeć i upewnić się, że nie będzie nic kręcić z odpowiedzią. Głupio by jej było, gdyby nic nie jadł od rana jak cała reszta towarzystwa, a mimo to szedł z nią po ziemniaki porzucone przez Steffa.
Teraz, kiedy znalazł się bliżej faktycznie poczuła jak daje rybami i trochę ją to rozbawiło, ale zdusiła w sobie śmiech.


OK, so now what?

we'll fight

Liddy Moore
Liddy Moore
Zawód : Fotografka i lotniczka w Oddziale Łączności "Sowa"
Wiek : 19
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
You can count on me like:
1, 2, 3
I'll be there
OPCM : 7 +3
UROKI : 3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Cause that is what friends are supposed to do, oh yeah
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11536-lydia-moore https://www.morsmordre.net/t11607-do-liddy#359106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t11627-szuflada-lydii#359479 https://www.morsmordre.net/t11609-liddy-moore#359138
Re: 04.08.1958 - Wianki [odnośnik]08.11.23 15:30
— Właściwie to... my nie, Steff — poprawił się, wskazując na niego. To, że masło i kiełbasy ukradli nie miało już znaczenia.
Poniekąd zgadzał się ze Steffenem, że jeśli grasował tam wściekły ojciec to nie mogła być tam bezpieczna, dlatego też zaproponował jej towarzystwo. Ale była pewna swego. — Świetnie. Gdzieś tu leży cytrynówka. I masło, weźcie masło! — polecił pozostałym, kiedy Moore zarządziła, że mają się sprzątnąć na plażę.
— A co jeśli się tam na ciebie zaczai? — spytał dziewczynę jeszcze, marszcząc brwi. Bądź co bądź, była dziewczyną, a takie zawsze były w niebezpieczeństwie, szczególnie wśród pijanego towarzystwa. Blue raczej go nie powstrzyma. — To chyba kiepski pomysł — zakwestionował jeszcze w powoli napływających drobinach zdrowego rozsądku. Siąknął nosem; zaschnięta krew w osie zaczynała swędzieć. Miał ochotę się wysmarkać, ale nie będzie tego robił przy Weasley. — Elvisa — poprawił ją i zaśmiał się. — Pamiętasz jeszcze coś? — Melodię, cokolwiek? Miał w głowie pełno utworów, ale nie miał różdżki. Ogarną na plaży.
Ruszył przed siebie, nie do końca pewien, czy dobry kierunek obrał, bo już stracił pewność po całym sztormie, który zwalił ich na ziemię. — Właź do tej kuchni i zrób trochę hałasu garnuszkami i patelniami —zaczął śpiewać, dłońmi wystukując rytm w pudło gramofonu. Dobrze przeturlaj moje żarcie, bo jestem cholernie głodnym człowiekiem. Mówię potrząśnij, potrząśnij i turlaj! — Wpadł na plażę, nie dając szansy na bycie niezauważonym.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe

Strona 20 z 31 Previous  1 ... 11 ... 19, 20, 21 ... 25 ... 31  Next

04.08.1958 - Wianki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach