Lacerta Myla Rowle
Nazwisko matki: Black
Miejsce zamieszkania: Cheshire, Beeston Castle
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: dama, łączniczka świata żywych i zmarłych
Wzrost: 157 centymetrów
Waga: 46 kilogramów
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: piegi, lekko falowane włosy, mocno widoczne kości, chorobliwie blada skóra
dwanaście i pół cala, sztywna, drzewo życia, sierść bagnowyja
slytherin
brak
hipogryfa splamionego ludzką krwią
ziemią i lasem po deszczu, końską sierścią, męskimi perfumami, herbatą, nutą lawendy
siebie i żywego bertrama
istotą śmierci i duchów, sposobami pracy z nimi, naturą, gwiazdami, klątwami, ludzkim ciałem i duszą
nikomu
jeżdżę konno, strzelam z łuku, pochłaniam rodowe księgi i tajemnice, uczę się
muzyki klasycznej
olga kulibaba
always angry and dissatisfied
thank your stars you're not that way
Śmierć otacza nas na każdym kroku, choć już od najmłodszych lat uczymy się pomijać jej obecność. Nie rozmawiamy o niej z dziećmi; spoglądają na wijącego się pod butem insekta bez zrozumienia, bo przecież nikt nie wyjaśnił im wcześniej, że tak oto upływa jego życie i gdy w końcu zamrze, to nie poruszy się już więcej. Dopiero z upływem lat zapoznajemy je z czymś, co przecież jest nieodłącznym elementem naszego świata.
Przed Lacertą nikt nie chował prawdy. Nikt nie próbował udawać, że jej pierwszy oddech wcale nie był tym ostatnim matki. Wiedziała, co oznaczała śmierć muchy, którą złapała w rączki, gdy ganiała za starszym bratem po obrzeżach lasu. Wiedziała, że dzieliła ona wtedy los matuli, że już nigdy nie miała poruszyć skrzydełkami, bzycząc irytująco nad uchem. Zamierała i stygła, pozostawiając po sobie jedynie powłokę. Wiedziała też, że niektórzy pozostawali w zawieszeniu między życiem a śmiercią. Sylwetki majaczące w oddali pomiędzy pniami drzew, stukoty w zamku, dłonie przenikające przez materialne obiekty - to była codzienność, przed którą inne dzieci chroniono. Czasami zastanawiała się, dlaczego nie spotkało to jej matki. Dlaczego całkowicie przeszła na drugą stronę, jednak nie ważne ile razy zadawała to pytanie swoim opiekunkom, swojemu ojcu, braciom, żadna odpowiedź nie była zadowalająca.
Jedyną namiastką matki były wspomnienia braci, którymi dzielili się zdecydowanie chętniej, niż ojciec, jej stare księgi i samo imię Lacerty - wielu zastanawiało się, dlaczego Cedric Rowle ostatecznie postanowił przystać na życzenie żony, acz domysły nigdy nie wybrzmiewały głośno. Może dlatego, że wreszcie nie dotyczyło jego synów, a jedynej córki. Może z żalu. A może jako zwykły hołd dla zmarłej, która prócz Lacerty, powiła mu przecież także trójkę synów. Wypełniła swój obowiązek, choć, zapewne, zawsze mogła wypełnić go lepiej.
Oddana w objęcia opiekunki, wciąż czuła na sobie baczne spojrzenie lorda Rowle. Była tylko kobietą, słabą i kruchą, ale to nie oznaczało, że ojciec zamierzał wymagać od niej mniej. Miała uczyć się pilnie, nie wpychać nosa tam, gdzie nie powinna - i tak przez pierwsze lata swojego życia sprawiała w tej kwestii wiele problemów swojej niańce - i rosnąć na przykładną damę. Pech chciał, że malutka Lacerta miała nadzwyczajną zdolność topienia zmarzniętych serc bliskich. Nie tylko samym swoim jestestwem omotała braci, którzy czuwali nad jej każdym krokiem i odpowiadali na wszystkie pytania, których miała naprawdę wiele; wkrótce urzekła także i ojca, a jego obronne mury, którymi otoczył własne serce, kruszały pod naporem ataków tej małej, ciekawskiej bestii. Długo walczył i próbował oprzeć się urokowi swojej jedynej córki, jednak ostatecznie nie pozostało mu nic innego, jak przyznać, że między nimi powstała wyjątkowa więź. Może faktycznie pozwolił sobie przy niej na odrobinę ckliwości, przed którą tak wzbraniali się Rowle’owie.
Wyprawy na końskich grzbietach, bieg pomiędzy drzewami otaczającego zamek lasu, wspólne sekrety formowane przez nią i braci, gdy wręczali jej niewielki łuczek z szelmowskimi uśmiechami. “Tylko nie mówi nic tacie ani dziadkom, okej, młoda?”, wybrzmiewało wtedy, gdy napinała cięciwę i celowała w wyznaczony na pniu punkt. Była tragiczna, absolutnie beznadziejna, jednak każdy jeden jej strzał spotykał się z salwą wiwatów. Najgłośniej kibicował jej Bertram; najstarszy i pierworodny, którego cel najwyraźniej stanowiło bycie oparciem dla młodszego rodzeństwa. To właśnie z nim była najbliżej, to z nim najchętniej spędzała wieczory, gdy czytał jej księgi rodowe, z których nic wtedy nie rozumiała. Sama jeszcze nie miała do nich dostępu.
Ujawnienie magii u młodej Rowle’ówny zbiegło się czasowo razem z pierwszym zaostrzeniem jej choroby. To właśnie Bertram jako pierwszy spostrzegł objawy siostry i to on ją łapał, gdy po raz pierwszy omdlała. Czekali wtedy, aż służący oporządzi dla nich konia, by starszy Rowle mógł zabrać młodszą w jedno z piękniejszych miejsc w okolicach ich zamku. Wszystkie ich plany zostały pokrzyżowane w momencie, w którym dziewczynka zasłabła. Świat zawirował przed jej oczami i ogarnęła ją ciemność, która rozproszyła się parę chwil później. Widziała zmartwione twarze brata, ciotek; ojca wtedy nie było. Pojawił się dopiero po wizycie rodowego uzdrowiciela, który wydał wyrok - śmiertelna bladość. To było to, co dręczyło jej matkę, a także to, co ostatecznie - co doprowadziło do jej śmierci.
Wybuch magii nastąpił kilka dni później. Prawie sześciolatka leżała wtedy w swoim łóżku, otoczona służkami, które miały pilnować, by młoda nie narażała się na zbędny wysiłek czy stres; w praktyce jednak wyglądało to tak, iż całkowicie zakazano jej przez ostatnie dni wychodzić z łóżka. Transfuzje krwi, obrzydliwe eliksiry wzmacniające, rozgrzewające - nie wytrzymała. Huk poniósł się po całym zamku, gdy meble w jej pokoju zaczęły pękać pod naporem jej magii dodatkowo zasilanej jej własną złością. Była aktywnym dzieckiem, nie lubiła zastoju i nudy, bezczynności. I pokazała to w bardzo dobitny sposób.
Ojciec postanowił zapełnić jej czas aktywnościami, które nie wymagały od niej wielkiego wysiłku. Bracia także ograniczyli konne wycieczki z Lacertą, jedynie od czasu do czasu zabierając ją na krótkie przejażdżki; ich związany z łucznictwem sekret także powoli przechodził w niebyt, jedynie najmłodszy z synów Cedrica Rowle’a jeszcze decydował się zabierać siostrę i łuk do okolicznego lasu. Jej dni przepełniły lekcje historii magii, rodu, literatury czy ogólnie pojętej sztuki, etykiety czy języka francuskiego. Uczyła się także tańca klasycznego, ale, znów - poświęcano mu zdecydowanie mniej czasu, niż w przypadku zdrowych dziewcząt. Nigdy nie dane było jej też uczestniczyć w lekcjach szermierki, przede wszystkim z nakazu ojca. Pierwszy wybuch magii oznaczał też, że wreszcie otrzymała dostęp do rodowych ksiąg, zawsze jednak pod nadzorem. Rozpoczęła mozolne poznawanie tajemnic rodu pod czujnym spojrzeniem ojca; z początku niewiele rozumiała, w końcu wciąż była tylko dzieckiem, które dopiero zaczynało poznawać świat. Ale to był dopiero początek jej drogi do zostania prawdziwą córą Rowle’ów.
Rozbudzenie się magicznych zdolności Lacerty oznaczało także uczestniczenie w rodowych obrzędach. Pierwszym świętem było Samhain. Ród zebrany na obrzeżu lasu, żegnający lato i witający mroźniejsze dni. Gasili wtedy symbolicznie ogromne palenisko, by rozpalić nowy wraz z nadejściem mroku. Młody umysł Lacerty przepełniały głosy jej rodziny, wycie nadchodzące z lasów. Wtedy też zrodziła się w niej miłość nie tylko do spirytyzmu, ale też wróżbiarstwa, gdy obserwowała Rowle’ów wróżących sobie wzajemnie i rozmawiających z duszami nawiedzającymi las Beeston - w końcu to była noc, podczas której granica śmiertelnych i zmarłych zacierała się, a dusze lgnęły do celebrujących.
Pilnie uczyła się i rozwijała pod okiem ojca, braci i guwernantki. W czasie faz uśpienia choroby, poświęcała też czas aktywnościom fizycznym, jednakże nigdy nie przemęczała się, ale też - nie osiągała wybitnych rezultatów. Bardziej jednak była zainteresowana samą istotą duchów i pracy z nimi, a także samemu wróżbiarstwu. Nikt nie pozwalał młodemu dziewczęciu na samotną pracę, szczególnie jeszcze przed rozpoczęciem nauki w szkole, jednak powoli chłonęła teorię, obserwowała członków swojego rodu i marzyła, by kiedyś również samej móc poświęcić się rodowym praktykom.
Pierwotnie miała trafić do Durmstrangu tak, jak jej bracia, jednak śmiertelna bladość całkowicie pokrzyżowała te plany. By nie narażać jej delikatnego ciała na potencjalne pogorszenie stanu w rygorystycznych warunkach instytutu, została posłana do Hogwartu. Kilka dni przed wyjazdem otrzymała od Bertrama dzienniki matki. Przepełnione nie tylko jej obserwacjami, ale także wiedzą - lady Rowle zafascynowana była światem roślin, ale też ludzkim ciałem i duszą. Część zapisków była po francusku; młoda od kilku lat uczyła się tego języka, jednak wciąż nie osiągnęła w nim płynności, ale to nie stanowiło dla niej problemu - jeśli już, to tylko bardziej zmotywowało do tego, by w wolnych chwilach szlifować swoje umiejętności, by pewnego dnia całkowicie rozszyfrować zapiski matki. W końcu to był jedyny sposób, by jakkolwiek połączyć się z kobietą, której nigdy nie miała nawet okazji poznać.
Nikogo nie zdziwiło, gdy Tiara Przydziału po paru sekundach wykrzyczała dumnie Slytherin; w rodowym zamku dywagowano czy młoda zostanie przydzielona do domu Salazara, czy może do domu Roweny, jednak jej własne ambicje ostatecznie okazały się silniejsze. Nie czuła się dobrze w Hogwarcie - otoczona obcymi ludźmi, oddalona od rodziny, która była jej całym światem przez dotychczasowe życie. Nie miała kontaktu z braćmi, którzy uczyli się w Durmstrangu i chociaż słali do siebie wzajemnie listy, to nie było wystarczające. Do tej pory Lacerta nigdy nie miała powodów by zwodzić i okłamywać drugą osobę, acz nowe otoczenie obudziło w niej gorszą stronę osobowości. Hospes, hostis, brzmiała wszakże rodowa dewiza. Każdy obcy to wróg, a Lacerta nie miała zamiaru ujawniać własnego wnętrza przed niegodnymi osobami.
Dlatego kłamała. Subtelne kłamstwa prześlizgiwały się przez jej usta w rozmowach wszelakich, szczególnie z osobami niższego urodzenia. Były jej obiektami testowymi - to na nich uczyła się jak lawirować wśród towarzystwa, by wciąż zachować nieoczywistą kontrolę. Nie była okrutna, ale brakowało jej serca do gorszej krwi. Nie miała problemu by zmanipulować drugie dziecko tak, by zrobiło to, czego ona chciała, nawet jeśli konsekwencje atakowały rykoszetem manipulowaną osobę. Wyniesione z domu nauki pozwalały jej płynnie Lubiła obserwować cudze reakcje, emocje, samej nie zdradzając zbyt wiele. Jej prawdziwa twarz była zarezerwowana tylko i wyłącznie dla rodziny, której była bezgranicznie oddana, i garstce bliższych jej osób, które zdążyła poznać i zaakceptować w trakcie pobytu w szkole. Raz zdobyta lojalność i sympatia Lacerty nie zanikały łatwo.
Wieczorami pochłaniała wiedzę z notatek matki, zaś za dnia pilnie uczęszczała na zajęcia. Najlepsze wyniki osiągała w historii magii, zielarstwie i astronomii. W pozostałych przedmiotach radziła sobie nieco gorzej, jednak wciąż osiągała zadowalające wyniki - najgorzej szło jej z alchemią, która też nie wzbudzała fascynacji w młodej czarodziejce. W późniejszych latach skupiła się przede wszystkim na wróżbiarstwie, rozwijając swoją pasję z dzieciństwa, uzupełniając wiedzę zdobytą z rodowych ksiąg, a także numerologii i starożytnych runach. Uczestniczyła także w zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami, jednak po dwóch latach zrezygnowała z tych zajęć na rzecz pozostałych zainteresowań. Zbiegło się to w czasie z objęciem posady dyrektora przez Grindewalda, a tym samym nauczaniem czarnej magii w Hogwarcie. W tym odnalazła kolejną pasję, którą jednak chowała przed światem, jej tajniki zgłębiając w samotności, przede wszystkim w wakacje w zaciszu zamku.
Jej życie rozsypało się po ukończeniu czwartego roku nauki. Słońce grzało bezlitośnie, gdy wraz z Bertramem przemierzali okolicę na końskim grzbiecie, stępując pomiędzy drzewami, kierując się ku ich ulubionej polanie. Tego dnia w siedzibie Rowle’ów rozbrzmiały ostrzeżenia o samicy hipogryfa pojawiającej się w okolicy, ale dla Lacerty i Bertrama było za późno, by mogli o nich usłyszeć. Nie mieli pojęcia o członkach rodu, z ich ojcem na czele, którzy próbowali nadgonić za dwójką młodych, gdy oboje usłyszeli ostrzegawczy skrzek. Nie zdążyli zareagować; samica broniła świeżo złożonego jaja, a młodzi czarodzieje znaleźli się zbyt blisko jej nowego gniazda. Klacz w panice zrzuciła dwójkę jeźdźców, mknąc przez las, pozostawiając dwójkę na pastwę losu. I Lacerta pamiętała tylko krzyk Bertrama, który bez wahania rzucił się między nią, a hipogryficę. Pamiętała dźwięk pazurów rozdzierających jego ciało, gdy rzuciła się do ucieczki. A potem była ciemność, kiedy po szaleńczym biegu jej organizm odmówił posłuszeństwa.
Obudziła się w jednej z wież zamku. Bertram nie żyje - to były słowa, które powitały ją po przebudzeniu. Ty też mogłaś zginąć, grzmiał rozgoryczony, wściekły ojciec, ale Lacerta go już nie słyszała. Nic, co mówił, do niej nie docierało. Jej świat rozpadł się na miliony kawałeczków, a stres i wyczerpanie stały się pożywką dla śmiertelnej bladości, która uziemiła młodą niemalże do końca wakacji w łóżku. Ale nie tylko ona; ojciec kategorycznie zakazał jej opuszczania własnego pokoju. Może to była zwykła kara, może troska - nie wiedziała, ale nie miała też siły walczyć. Eliksiry, transfuzje, dzień, noc, wszystko zlewało się w jedno. Stała się cieniem siebie, czuła, że utraciła kawałek własnej duszy. Nie. Czuła, że tamtego dnia Lacerta zmarła u boku Bertrama, pozostawiając po sobie jedynie powłokę. Nie wiedziała ile uroniła łez za najstarszym bratem, ale to nie miało znaczenia, bo przecież ani jedna łza nie była w stanie przywrócić tego, co już zniknęło.
Jej pasje trwały w zawieszeniu tak samo, jak Lacerta, przez kolejne lata szkoły. To chyba wtedy najlepiej nauczyła się grać, udawać kogoś, kim już nie była. Nie mogła przecież okazać słabości ani żalu, chociaż słyszała szepty uczniów, gdy przemierzała korytarz Hogwartu. Została prefektem Slytherinu, a w późniejszych latach także prefektem naczelnym. Rzuciła się w wir obowiązków i nauki, ignorując zmartwione spojrzenia nauczycieli i tych, których uznawała za przyjaciół. Choć zawsze wydawała się być odległą osobą, tak tragedia niemal całkowicie oddaliła ją od świata. Żyła, a ci, którzy jej nie znali, mogliby nawet powiedzieć, że nie zmieniła się nic; bliscy jednak widzieli w niebieskich oczach cień. Ale dopóki sprawiała pozory, nikt nie potrafił wytknąć jej tego wprost.
Hogwart ukończyła ze świetnymi wynikami. Jedynie eliksiry zaliczyła na ocenę zadowalającą, zaklęcia, obronę przed czarną magią, transmutację i zielarstwo powyżej oczekiwań, a resztę przedmiotów - wybitnie. Świat dookoła walił się i zmieniał, ale Lacerta nie przywiązywała do tego uwagi, najpierw chowana w bezpiecznym Hogwarcie, a później w rodowym zamku. Jej własny świat przecież zawalił się już dawno temu; nie widziała powodów, by wnikać w politykę, wojny. Po ukończeniu szkoły zaszyła się w posiadłości Rowle’ów, na powrót chowając nos w rodowych księgach, choć już bardziej z przyzwyczajenia, niż faktycznej chęci poszerzania swoich umiejętności. W domowym zaciszu zaczęła sięgać po rodowe tomy traktujące o czarnej magii, za cichym przyzwoleniem ojca; nie obnosiła się z tym, dla otoczenia pozostając zajmującą się pracą z duchami damą. Powróciła także do zapisków matki, nie tylko dalej szlifując swój francuski, ale także zagłębiając się w naturę ludzkiego ciała, dokładnie tak, jak robiła to lady Rowle, bo przecież przed śmiercią zawsze było życie - nie wyobrażała sobie pracować z pierwszym, uprzednio nie zapoznając się także z drugim.
Czasami zastanawiała się czemu i on postanowił podążyć śladami matki, przekroczyć granicę śmierci i rozpłynąć się na zawsze. Czasami zastanawiała się czy powinna go o to zapytać, jednak nigdy nie zebrała się na odwagę, by zakłócić spokój jego ducha, nawet jeśli miałoby to ukoić jej własne serce.
live for yourself
there's no one else more worth living for
begging hands and bleeding hearts
will only cry out for more
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | 0 |
Uroki: | 3 | 0 |
Czarna magia: | 5 | +3 (różdżka) |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 10 | +2 (różdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 2 | 0 |
Zwinność: | 3 | 0 |
Reszta: 7 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | II | 10 |
Kłamstwo | II | 10 |
Numerologia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Perswazja | I | 2 |
Starożytne Runy | II | 10 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | II | 10 |
Savoir-vivre | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Sztuka (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Wróżbiarstwo | II | 7 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | I | 0.5 |
Łucznictwo | I | 0.5 |
Jazda konna | I | 0.5 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 6 |
Ostatnio zmieniony przez Lacerta Rowle dnia 17.10.23 15:10, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 21:06, w całości zmieniany 1 raz
[19.10.23] Lipiec/sierpień