Sophos Bulstrode
AutorWiadomość
Sophos Emil Bulstrode
Data urodzenia: 27 V 1936
Nazwisko matki: Nott
Miejsce zamieszkania: Gerrards Cross, Bulstrode Park
Czystość krwi: szlachetnie czysta
Status majątkowy: bogaty
Zawód: ekonom, asystent zarządcy kasyna Elizjum
Wzrost: 179 centymetrów
Waga: 78 kilogramów
Kolor włosów: brąz
Kolor oczu: ciemny brąz
Znaki szczególne: wyraziste kości policzkowe, ostra linia żuchwy.
Nazwisko matki: Nott
Miejsce zamieszkania: Gerrards Cross, Bulstrode Park
Czystość krwi: szlachetnie czysta
Status majątkowy: bogaty
Zawód: ekonom, asystent zarządcy kasyna Elizjum
Wzrost: 179 centymetrów
Waga: 78 kilogramów
Kolor włosów: brąz
Kolor oczu: ciemny brąz
Znaki szczególne: wyraziste kości policzkowe, ostra linia żuchwy.
9 cali, amboina, szpon hipogryfa
Hogwart, Slytherin
nie potrafię go wyczarować
posąg, którym się stałem przez dotyk meduzy
słoną morską bryzą, stertą wiekowych pergaminów, mokrą trawą
siebie pośrodku komnaty wypełnionej cudownymi rzeźbami i stosami galeonów
finansami, hazardem i sztuką
tylko sobie
rzeźbię, bryluję na salonach, czasem chwytam za wodze
wiązanki walców i operowych spektaklów
Kit Butler
What is so fragile that saying its name breaks it?
Ciszę w jednej z pałacowych komnat rozdarł dziecięcy krzyk, który nie został zignorowany co szybko wybaczony, gdy po wzniesionym larum nastąpiła eksplozja drewnianego klocka. Jedyny niepasujący element układanki podsuwany raz za razem przez nianię wywołał napad złości, a skumulowana frustracja rozbudziła magię po raz pierwszy. Trzyletni Sophos nie mógł wiedzieć, że właśnie to jedno zdarzenie zmieni sposób w jaki będzie postrzegany, jakby to dzień manifestacji wrodzonej magii bardziej wiązał go z krewnymi niźli dzień narodzin. Przestał być niewiadomą, stał się kimś wartym minimalnej uwagi i godnym przyjęcia rodowych nauk, gdy ujawnił światu swój potencjał.
Dni wciąż urozmaicane miał zabawami, lecz te stopniowo przybierały inny charakter – opowiadane baśnie stały się bardziej złożone, rymowanki dłuższe, puzzle niekoniecznie musiały pasować do siebie kolorystycznie, większe znaczenie zaczął mieć sam ich kształt. Przy zmaganiach nad układankami pracowano równie pieczołowicie nad jego temperamentem; nigdy nie przyjmowano od niego kapitulacji, nie udzielano mu wskazówek, czujne spojrzenia śledziły każdy ruch, ucząc go, że nie może okazywać słabości i zwątpienia. Budulcem dla metodycznie ciosanego charakteru chłopca miały stać się ciekawość, spryt, upór i duma. Nadano mu odpowiedni kształt, póki stanowił plastyczną masę, a uzbrojony w słuszny system wartości nie miał prawa się zachwiać.
Z upływem czasu jego codzienność zaczęły wypełniać nowe zajęcia. Szybko przyswoił sobie zasady odpowiedniego zachowania przy stole, co stanowiło ledwie wstęp do nauki etykiety, której pełen wachlarz odsłonięto mu na przestrzeni kilku lat przed wstąpieniem do Hogwartu. Chętnie podsuwano mu podstawowe wiadomości z zakresu historii magii, przybliżając dokonania przodków na kartach historii, szczególnie tych przesiąkniętych ich krwią z powodu prześladowań czarodziejskiej rasy przez ograniczonych mugoli. W bibliotece podsuwano mu tomy poświęcone filozofii i polityce, czasem matematyczne podręczniki, sadowiono przed szachownicą, aby z jej pomocą pojął, że ludzie mają różną wartość jak jest w przypadku szachowych figur. Dane mu było obcować ze sztuką w każdej postaci – od literatury, poprzez muzykę, do malarstwa i rzeźby. Koncept utrwalenia w nieruchomych posągach ulotności chwili i emocji łatwo go zachwycił, gdy najbliżsi zwykli mu mawiać, że prawdziwe uczucia należy maskować lub zgrabnie odgrywać w razie potrzeby. Zapałał gorącą potrzebą tworzenia, wykazując ogromny upór i pasję, którą pozwalano mu rozwijać pod okiem utalentowanego nauczyciela. Ćwiczył dłonie, wzrok, nocami wertował karty atlasu anatomicznego, nie mogąc się nadziwić jak rzeźbiarze potrafią oddać pełną dynamikę ruchu. Fascynacja nie mogła jednak przesłonić innych powinności, spędzanie większości czasu w pracowni artystycznej było wykluczone, gdy za bystrym umysłem musiało nadążać ciało. Nauczono go poruszać się na miotle, pływać, jeździć konno, do dłoni wciśnięto floret, lecz droga matka największy nacisk kładła na lekcje tańca. Wysiłek fizyczny pozwalał Sophosowi lepiej pojąć czym jest ludzkie ciało i jak można je ukazać odbiorcy sztuki, kiedy to jego własne mięśnie rozgrzewały się podczas wzmożonych ruchów. Posłusznie realizował jeszcze inny wymysł rodzicielki, z pomocą kolejnych tutorów osłuchiwał się z francuskim i włoskim, aby samemu nauczyć się jak wypowiadać w miarę płynnie całe zdania. W obu przypadkach matczyne zamysły okazały się nad wyraz trafne: taniec okazał się podstawowym językiem porozumiewania na salonach, zaś francuski i włoski były językami powszechnie stosowanymi w świecie sztuki.
The more you take, the more you leave behind. What are they?
Pierwsze kroki na szkolnych korytarzach stawiał nad wyraz pewnie, ponieważ jego przynależność do tego miejsca była czymś naturalnym i oczywistym. Nawet starodawna magia tchnięta w zamkowe mury nie była w stanie wywietrzeć z jego głowy wpojonych nauk, dlatego stłumił wszelki zachwyt wywołany monumentalnymi widokami. Nowe okoliczności były powodem, aby przywdziać na twarz uprzejmy uśmiech i obserwować otoczenie, zgodnie z wyrobionym nawykiem. Szybko zaszufladkował swych rówieśników, z którymi zmierzał do Wielkiej Sali na ceremonię przydziału; jeśli czyjaś mimika zdradzała cień lęku, to w swoim mniemaniu właśnie spoglądał na szlamę. Jeszcze przed przybyciem do Hogwartu zorientował się z kim powinien się zadawać, nie chcąc niczego pozostawiać przypadkowi. Wierzył, że krótki i zdecydowany werdykt Tiary – Slytherin! – również nie był zrządzeniem losu, lecz wynikiem wszystkich jego dotychczasowych starań.
Zdobywanie wiedzy było głównym celem jego edukacji, mimo to nie wyrażał głębokiego zainteresowania wszystkimi dziedzinami magii. Nie odrzucał z góry żadnych możliwości, pilnował swoich ocen, aby nie przynieść wstydu rodowemu nazwisku i własnemu imieniu, ale nie był w stanie poświęcić pełnej uwagi któremukolwiek z obowiązkowych na pierwszym roku przedmiotów. Odrobinę zaintrygowała go astronomia, jednak od studiowana map nieba wolał wolny czas poświęcać interakcjom z innymi uczniami, chętnie ogrywając innych podczas szachowych potyczek, a z własnych porażek wyciągając naukę na przyszłość. Nie przestał wcale rzeźbić, pomimo braku innego doświadczonego artysty przy boku próbował maltretowanej przez siebie glinie nadawać różnorakie kształty. Podczas wakacyjnych przerw sam wielokrotnie tworzył sobie szanse, aby móc szlifować rzeźbiarskie zdolności. Zaznajamiał się z cudzymi dziełami goszczącymi na wystawach i w oparciu o swoje upodobania zapraszał do Bulstrode Park kolejnych rzeźbiarzy, czerpiąc z ich doświadczenia i krytycznych uwag względem jego tworów. Od miękkiej gliny podatnej na nacisk rąk przeszedł płynnie do władania dłutem, którym torturował drewniane bryły.
Coś się zmieniło w czasie trzeciego roku nauki w jego egzystowaniu. Uczęszczanie na lekcje wróżbiarstwa i numerologii rozbudziło w nim większy zapał. Pierwszy przedmiot był ewidentnie sposobem na zabicie czasu w wesołej atmosferze, drugi z kolei stanowił dla niego intelektualne wyzwanie, gdy stawiał liczby do różnych szeregów, z pomocą działań szukając sensu i powtarzalności. Pośród miłych zmian pojawił się przed nim jeszcze jeden jasny punkt uwagi, co było winą Tiary, gdy na zbyt długą chwilę zawisła nad pewną dziewczęcą głową, aby ostatecznie wydać taki sam werdykt jak w jego przypadku. Życzliwie pozwolił świeżo upieczonej Ślizgonce usiąść obok siebie i tak oto zwykła ciekawość z czasem przerodziła się w sympatię, sympatia zaś przeistoczyła się w przywiązanie. Wspierał ją i w zamian sam otrzymywał wsparcie, choćby wtedy jak to dwoił się i troił przed naborem do szkolnej drużyny quidditcha. Więź jednak została zerwana, zakończył edukację z przyzwoitymi ocenami i pierwszym poważnym rozczarowaniem. Gorycz była o tyle większa, że nie był w stanie dociec gdzie właściwie popełnił błąd.
People make me, save me, change me, raise me. What am I?
Pieniądze szczęścia nie dają, jednak to w dużej mierze z ich pomocą sprawuje się władzę. Czasem jedna pokaźna dotacja otwiera więcej niż jedne drzwi, tak przynajmniej lubił mawiać jego ojciec. Nic dziwnego, że jedną z ogromnych pasji rodzica było prowadzenie eleganckiego kasyna dla jeszcze elegantszych czarodziejów. Sophos z racji wieku nie miał wielu okazji gościć w londyńskim przybytku, jednak intrygowała go wizja kontrolowania hazardowych nawyków innych znaczących osób. Po opuszczeniu szkoły nie miał na siebie konkretnych planów, bo choć otrzymał wszechstronną edukację, to w żadnej dziedzinie nie był wyjątkowo biegły. Dobrze radził sobie z numerologią, już w dzieciństwie wykazywał pewien talent do matematycznych zagadek, jakby liczby nie miały przed nim żadnych tajemnic. Poprosił o ojcowską radę, w zamian otrzymał księgi rachunkowe do dokładnego przeanalizowania, bo przecież nie mógł otrzymać prostej odpowiedzi. Długie tygodnie wertował odpowiednie pozycje z rodowej biblioteki, aby dogłębnie pojąć podstawy ekonomicznej sztuki, potem przeglądał strony wypełnione liczbami, po radę kierując się nawet do majordomusa. Z początku pomagał w organizacji budżetu domowego, co pozwoliło mu zrozumieć jak wiele kosztuje życie na wysokim poziomie, a kiedy już przyswoił sobie odpowiednią wiedzę, zaproszono go do pracy w kasynie, gdzie dalej rozwijał analityczne zdolności poprzez pilnowanie zapisków w księgach przychodów i rozchodów. Im większe pieniądze, tym większe liczby. Im większy obrót zysków, tym więcej działań. Uważnie śledził strefę dokonywanych zakładów, czasem przysiadał się do pokerowych stolików. Być może przez głowę raz czy dwa przemknęła mu myśl o rzeźbiarskiej karierze, lecz nie wypowiedział jej nigdy na głos nawet przed sobą samym. Gotów już był tworzyć trwalsze dzieła z kamienia, a jednak świadomość bycia dalekim od iście mistrzowskiego kunsztu nakazała mu rozsądniej wybrać profesję, która lepiej przesłuży się rodowi.
Obowiązki zawodowe przeplatał z czasem na sztukę, po kilkudniowym ciągu pracowitości znajdując jeden lub dwa dni dla siebie. Najczęściej całe dnie spędzał nad księgami rachunkowymi w swym gabinecie w kasynie lub pomiędzy jego gośćmi, wieczory mijały mu w dobrych lokalach zapewniających towarzystwo o odpowiednich poglądach celem wsłuchania się w polityczne nastroje innych, noce poświęcał tworzonym rzeźbom, jakimś cudem znajdując jeszcze tych kilka godzin na sen. W rzadkie dni najczęściej zaszywał się w artystycznej pracowni, bardzo rzadko zdarzało mu się chwycić za wodze czy kuszę. Paradoksalnie najwięcej poruszał się podczas przyjęć szlachty, kiedy dane mu było płynnie brylować na parkiecie z ćwiczoną od dzieciństwa gracją. Bywał jednak wybijany z rytmu tego wspaniałego życia, gdy kolejne wydarzenia rozpalały do czerwoności brytyjską scenę polityczną. Kiedy inni czynnie angażowali się we wprowadzanie wielkich zmian, on lawirował na salonach pomiędzy uśmiechami i słowami, płynnie przechodził od jednego walca do drugiego, ostrożnie zbierając mniej lub bardziej ważkie informacje wyłuskiwane z plotek. Dość długo pozwalano mu unikać nieprzyjemnych tematów i wypełnienia powinności względem rodu. Po wejściu w dorosłość ukazano mu jednak kolejne rodzinne sekrety, prezentując z okazałej biblioteki księgi mroczne, z których mógł wyczytać podstawowe zasady działania czarnej magii. Nie bez powodu jeden z przodków potrafił władać cudzymi umysłami za pomocą Imperiusa.
Rzeczywistość uderzyła w niego brutalnie i nie miało to nic wspólnego z rozgorzałą wojną. Pewnego ranka powstał z łóżka obolały, jakby organizm nie zdołał zregenerować się przez całą noc. Myślał, że odczuwalny ból stawów może być konsekwencją niewystarczającej ilości snu czy może ułożenia ciała w nieodpowiedniej pozycji, dlatego zignorował pierwsze niepokojące oznaki. Gdy jednak podczas kolejnej twórczej nocy ból w nadgarstku nasilił się, prawie wytrącając dłuto z jego dłoni, zdecydował się poszukać pomocy u uzdrowiciela. Diagnoza zabrzmiała nad wyraz ironicznie w jego uszach – dotyk meduzy. Naprawdę miał szansę stać się żywym posągiem? Właśnie on spośród wszystkich? To był kubeł zimnej wody, przez który krewni zaczęli otwarcie poruszać temat jego ewentualnego ożenku. On stał obok tych dysput o przyszłości, nie próbując wybiegać myślami zbyt daleko, szok w końcu mu minął. Do swoich starych nawyków musiał włączyć nowe, z przekorą popijanie eliksirów traktując niczym igraszkę, a rozgrzewające kąpiele uznając za jedną z wielu przyjemności. To warunek prowadzenia bardziej aktywnego trybu życia w walce z chorobą okazał się tym najbardziej problematycznym, musiał nauczyć się jak organizować wolny czas, aby znajdować czas na wysiłek fizyczny i jednocześnie mieć go jeszcze na sztukę, co wciąż momentami sprawia mu problem. Gdy wydaje mu się, że zbliża się nasilenie objawów, szybko organizuje sobie przejażdżki konne czy szermiercze potyczki z innymi młodymi przedstawicielami czystokrwistych rodzin, przerażony wizją całkowitego znieruchomienia.
Postanowił trwać i czerpać z nadanych mu przywilejów.
Whose game was empires, and whose stakes were thrones;
Whose table earth, whose dice were human bones.
Whose table earth, whose dice were human bones.
Patronus: nie potrafi wyczarować patronusa.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 6 | +2 (różdżka) |
Uroki: | 4 | +3 (różdżka) |
Czarna magia: | 3 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 0 | 0 |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 13 | 0 |
Zwinność: | 11 | 0 |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
francuski | I | 1 |
włoski | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | II | 10 |
Kokieteria | I | 2 |
Numerologia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Perswazja | II | 10 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Skradanie | I | 2 |
Zręczne ręce | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Ekonomia | I | 5 |
Savoir-vivre | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność (arystokrata) | II | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Sztuka (rzeźbiarstwo) | II | 7 |
Sztuka (wiedza) | II | 7 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Wróżbiarstwo | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Quidditch | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Taniec balowy | II | 7 |
Szermierka | I | 0.5 |
Jeździectwo | I | 0.5 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Czarodziejskie oczko | I | 0.5 |
Czarodziejskie szachy | I | 0.5 |
Dart | I | 0.5 |
Magiczny poker | I | 0.5 |
Strzelectwo (czarodziejska kusza) | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 5.5 |
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Sophos Bulstrode dnia 22.10.23 16:14, w całości zmieniany 19 razy
Sophos Bulstrode
Zawód : asystent zarządcy kasyna Elizjum
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
we all wear masks
and the time comes when we cannot remove them without
removing some of our own skin
and the time comes when we cannot remove them without
removing some of our own skin
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: William Moore
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 21:29, w całości zmieniany 1 raz
[19.11.23] Lipiec/sierpień
[17.11.23] [G] Zakup kluczyka do Gringotta; -200 PM
[03.12.23] Wykonywanie zawodu I & II (lipiec-sierpień); +30 PD
[04.12.23] Wydarzenie: Końca świata dziś nie będzie +50PD
Sophos Bulstrode
Szybka odpowiedź