Celaena Crouch
Nazwisko matki: Slughorn
Miejsce zamieszkania: Londyn, Pallas Manor
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogata
Zawód: Arystokratka, początkująca historyczka
Wzrost: 170cm
Waga: 55kg
Kolor włosów: Ciemny brąz
Kolor oczu: Jasny błękit
Znaki szczególne: Trzy niewielkie, lecz widoczne pieprzyki na lewej dłoni. Łagodne, pełne gracji ruchy; ciepły ton głosu, gotowy zjednać nawet najbardziej nieprzychylnych rozmówców.
12 cali, sztywna, sekwoja, jad pikującego licha
Slytherin
Brak
Wilkołaka, szczerzącego zęby i gotowego do ataku
Pergaminem, ziołami z ogrodu matki, wonią białych lilii, płonącym w kominku drewnem
Siebie jako uznaną historyczkę, ale również szczęśliwą żonę i matkę
Pisarstwem, historią, spotkaniami towarzyskimi, heraldyką, tańcem
Żadnej, nie interesuje mnie quidditch
Jeżdżę konno, tańczę
Muzyki klasycznej, głównie fortepianowej
Yael Shelbia
Pierwsze, wyraźne wspomnienie;
Miała jakieś cztery lata, magia w jej żyłach objawiła się rok wcześniej. Siedziała w towarzystwie mamy w ogrodzie, muskając palcami płatki białej lilii; kwiat rozwijał się i na powrót zamykał zgodnie z wolą małej czarownicy. Celaena chichotała, wywijając małymi paluszkami w każdą stronę; łodyżki kwiatów tańczyły w rytm tych ruchów, budząc kolejną salwę radości. Dziewczynka zerknęła na matkę roziskrzonymi z dumy oczyma, oczekując w spojrzeniu rodzicielki ujrzeć dokładnie to samo odczucie.
Oczy Charlotte, tak samo jasnobłękitne jak oczy córki, pozostały puste.
Śmiech ustał, kwiaty znieruchomiały; śnieżnobiałe płatki zaczęły opadać na żyzny grunt, więdnąc i tracąc życie. Dopiero wtedy Charlotte Crouch, z domu Slughorn, drgnęła i wyrwała się z ponurego zamyślenia, które nigdy tak naprawdę zdawało się jej nie opuszczać.
- Przestań, Celaeno, zniszczysz je!
Nagła ostrość w głosie zwykle oziębłej matki doprowadziła czterolatkę do płaczu; głośnego, gwałtownego i brzydkiego. Skrępowana pani Crouch przyglądała się scenie, nie bardzo wiedząc jak sobie poradzić.
Jej pierworodny był spokojnym, usłuchanym dzieckiem.
Córka taka nie była.
- Nie płacz, nie tak. Damie nie wypada - oznajmiła ponuro i skinęła drobną dłonią na czającą się w pobliżu skrzatkę domową, by ta zajęła się zapłakaną Celaeną. Sama Charlotte wstała i ruszyła z powrotem do domu, nie oglądając się za siebie.
Celaena zapamiętała to najmocniej; szybki, nerwowy chód matki, jej opuszczone w wyrazie rezygnacji ramiona, i obiecała sobie
Ja nigdy taka nie będę.
W miarę dorastania w rodzinnym Pallas Manor coraz częściej czuła się wyobcowana; zaczęła zwracać uwagę na drobne szczegóły, które umykały jej, gdy była znacznie młodsza. Dni zawsze wyglądały tak samo, każdy jeden - ojciec wstawał do pracy i wychodził, rzuciwszy krótkie słowa pożegnania. Matka krążyła po domu niczym niespokojny duch, by finalnie odnaleźć drogę do ukochanego ogrodu; czasem zmieniała kierunek i zabierała Bartemiusa na jedną z ich wspólnych podróży - a do tych Celaena nie miała nigdy wstępu. Być może powinna czuć zazdrość, lecz nigdy nie żywiła podobnych odczuć w stosunku starszego brata; w jej oczach Barty był niedoścignionym ideałem, wzorem do naśladowania. Byli rodzeństwem, lecz nie mogli być bardziej różni; panienka Crouch nie wahała się głośno i dosadnie wyrażać swojego zdania, co kompletnie zbijało z rytmu ich spokojnych, wyciszonych rodzicieli.
Wyjątkiem był dziadek.
Szybko stała się oczkiem w głowie najstarszego syna nestora, Maximilliana. To on, zamiast Charlotte, zabierał ją na wyprawy; nauczył wnuczkę jazdy konnej i sprawił, że pokochała tą rozrywkę i po raz pierwszy od dawna mogła odczuć tak wielką swobodę. To on zaszczepił w niej zamiłowanie do historii; w każdą sobotę siadywali razem przy kominku, a dziadek sięgał po opasły tom i czytał o dawnych dziejach, od czasu do czasu wtrącając własne historyjki. Celaena słuchała go wówczas jak zahipnotyzowana, wyobrażając sobie sceny z przeszłości, które na wieki zapisały się na kartach dziejów. Później role zamieniły się; to ona wybierała kolejną lekturę, a dziadek słuchał, jak czytała - ich momentami bardzo emocjonalne dyskusje burzyły monotonny spokój domostwa Crouchów. By sprawić mu przyjemność, zaczęła bardzo przykładać się do ich wspólnego hobby, zapamiętując ważne daty, postacie i wydarzenia z historii czarodziejów. Dzieliła tą pasję wraz z resztą obowiązków, które powinna znać jako dobrze wychowana dama; tańcem balowym, który całkiem polubiła, i etykietą, którą trakowała jako zwykłą konieczność. Gdy skończyła osiem lat, zaczęła poznawać łacinę, w której została spisana większość starych tekstów historycznych w posiadaniu rodziny; wiedzę zaczęrpnęła ponownie od ukochanego dziadka, później prosząc jednak ojca o zatrudnienie nauczyciela, który doszlifowałby jej językowe umiejętności. Nauka trwała latami, lecz była warta każdego ze starań; nieco później do łaciny dołączył francuski, którego Celaena poznała podstawy.
Dzieciństwo Celaeny miało spokojny, łagodny przebieg, i mogłoby się wydawać, że nawet jej cięty charakter i wrodzony upór z czasem zmalały.
Ale potem zniknęła matka.
Ten moment zdawał się być jakby za mgłą; zupełnie, jakby umysł chronił dziewczynkę przed nadchodzącą traumą. Faktem było, iż Charlotte Crouch pewnego dnia wyszła z domu i już nie powróciła; tego dnia coś na zawsze zmieniło się w każdym z domowników. Celaena próbowała być dzielna - miała prawie dziesięć lat, była dużą dziewczynką - ale widok tylu obcych w jej domu, szukających najmniejszych śladów, wciskał łzy paniki do błękitnych oczu.
- Ona nigdy nie wróci - powiedziała pewnego dnia, gdy dalsze poszukiwania na nic się zdały, wygłaszając prawdę, której pozostali członkowie rodziny bali się powiedzieć na głos.
I miała rację - matka nigdy nie wróciła.
Niedługo potem do ich domu zawitała inna kobieta, nowa żona ojca. Pochodziła z rodziny Parkinsonów, uśmiechała się zbyt szeroko i trajkotała zbyt głośno; już pierwszego dnia oznajmiła Celaenie, że ta - jeśli chce, oczywiście - może mówić do niej mamo.
Nie chciała.
Zioła i rzadkie, trujące kwiaty matki obumarły, bo Celaena nie potrafiła zmusić się do opieki nad matczynym ogrodem; nowa żona ojca wkrótce zasadziła tam róże.
Celaena czasami wpatrywała się w wypielęgnowane rabaty i wyobrażała sobie, jak ogród płonie; do szczętu, do gołej ziemi.
I ta myśl przynosiła dziwne ukojenie.
W Hogwarcie została przydzielona do Slytherinu, co oczywiście nie było zaskoczeniem; jak każdy Crouch przed nią, i ona miała godnie reprezentować nazwisko. Z domu rodzinnego wyniosła przekonanie o potędze własnej wiedzy, krwi i rodu; czuła się więc lepsza od dzieci z tego samego rocznika, które zostały przydzielone do innych domów szkoły. Szybko odnalazła się w szkolnej rzeczywistości, nawiązując liczne przyjaźnie i błyszcząc w towarzystwie. To Celaena śmiała się najgłośniej, zawsze miała coś do powiedzenia i nie odmawiała pomocy swoim; to wszystko czyniło z niej wyjątkowo zapadającą w pamięć dziewczynę. Lubiła obserwować ludzi, i na podstawie wniosków dopasowywać samą siebie pod rozmówcę, by zawsze być na pozycji tej lubianej; coraz trafniej odczytywała emocje rówieśników, swoje własne kryjąc za nieprzeniknioną maską uśmiechu.
W latach nauki najlepiej radziła sobie z historii magii, sporo pamiętając z tak licznych lekcji z dziadkiem; zielarstwo i eliksiry nie stanowiły problemu, chociaż ich nauka przypominała jej ciągle o zaginionej matce. Numerologia szybko stała się jednym z jej ulubionych przedmiotów, łącząc się zgrabnie z historią magii. Polubiła uroki i przykładała się do tych zajęć, chociaż prawdziwą pasją - i to niespodziewaną - obdarzyła transmutację. Nauka tej dziedziny magii przychodziła pannie Crouch bez większych trudności; brylowała na zajęciach, poświęcając również swój czas wolny na doskonalenie wiedzy i zaklęć z tej dziedziny, nierzadko prosząc brata bądź starszych kolegów o porady. Zajęcia obrony przed czarną magią traktowała raczej jako konieczność, wobec której nie zamierzała podejmować starań; przyczyniły się ku temu zakorzenione od najmłodszych lat idee. Z pewną dozą zaciekawienia uczyła się astronomii; obserwacja gwiazd i układu planet okazała się o wiele bardziej ciekawa, niż mogłaby przypuszczać. Starała się być skrupulatną podczas przyswajania tego przedmiotu, słuchając każdej lekcji w skupieniu. O lataniu na miotle nie chciała nawet wspominać; bolesne upadki uświadomiły ją, że nigdy nie będzie graczem quidditcha, którego i tak nie lubiła.
W miarę dorastania nie opuściła się w nauce, chociaż jej uwagę coraz częściej przykuwali chłopcy; a ona zdawała się w podobny sposób przyciągać ich. Zaczął się ten pierwszy, nieśmiały etap ukratkowych spojrzeń i łagodnych półsłówek, chociaż pod czujnym okiem brata nie pozwalała sobie na nic więcej. Nigdy nie zapomniała o tym, kim była i jakie nazwisko nosiła, a to sprawiało, że unikała bycia w centrum plotek. Celaena, wbrew swojej żywiołowej naturze, tym razem postanowiła okazywać spokój, który wcale nie był jej domeną; chociaż i to nie zawsze szło po jej myśli. Okazało się, że delikatne uśmiechy i spojrzenia spod kurtyny czarnych rzęs, wzmocnione nieśmiałym muśnięciem palcami męskiego ramienia - przynosiły rezultaty o wiele lepsze niż słowa. Celaena była w pełni świadoma walorów własnego ciała i ładnej twarzy, i nie wahała się używać tej subtelnej broni, którą jedynie doskonaliła podczas pobytu w szkole.
Wolny od zajęć czas, tak jak i letnie powroty do domu, zajmowała głównie śledzeniem rodzinnych kronik. Przesiadywała w bibliotece długie godziny, śledząc losy rodu Crouch; od śladów ich protoplasty po dzień dzisiejszy. Zaczęła weryfikować przekazywane ustnie historie pod kątem zgodności historycznej, szybko większość z opowiastek umieszczając w kategorii mitów. Świadomość, że niektóre z opowieści, które słyszała jako dziewczynka - i które ubóstwiała - były jedynie podkoloryzowaną prawdą, pozostawiała na języku gorzki smak zawodu. Zdała sobie jednak sprawę, że prawda była dla niej istotniejsza; dlatego nie ustawała w próbach dotarcia do sedna. Wkrótce uwaga Celaeny przenosiła się również na pozostałe rody, chociaż w tym przypadku poczekała do ukończenia szkoły.
Nie lśniła na firmamencie Hogwartu tak jasno, jak jej starszy brat, ale finalnie osiągnęła wyniki, z których rodzina mogła być dumna - i po skończeniu magicznej edukacji powróciła w niezbyt czułe objęcia rodzinnego Pallas Manor.
W domu nie zmieniło się nic, chociaż może to ona się zmieniła; będąc już pełnoprawną czarownicą, zaczęła powoli dusić się w rodzinnej posiadłości. Ojciec był zbyt skupiony na drugiej żonie i narodzonych z tego związku dzieciach, by poświęcić najstarszej córce czas. Celaena nie ubolewała z tego powodu, skupiwszy uwagę na małym projekcie, który rozpoczęła w trakcie przerw międzyszkolnych. W dalszym ciągu śledziła losy rodu Crouch, ale powoli jej uwagę przykuwały też inne, szlachetne rody. Wkrótce zaczęła gromadzić materiały, spisywać zasłyszane od znajomych historie i weryfikować prawdy i mity; na własną rękę i jak na razie zupełnie po cichu. Była zbyt młoda, a jej doświadczenie zbyt znikome, by szukać poklasku; dlatego cierpliwie, krok po kroku skupiała się na pracy, która przynosiła jej prawdziwą satysfakcję, lecz zerowe uznanie.
Gdy Bartemius wyjechał do Włoch, dołączyła do niego pewnego lata, by spędzić w obcym kraju całe dwa miesiące. Poznała magię nowego kraju; tamtejszy język, obyczaje, zapachy i kolory, tak fascynujące i różne od tych, które znała. Wkrótce historia Włoch i pochodzących stamtąd czarodziejskich rodzin skłoniła ją do założenia kolejnego z licznych dzienników, gdzie jak szalona spisywała wszystko, co zdołała usłyszeć lub zobaczyć. Zdążyła poznać podstawy języka, pozwalające na prowadzenie prostych rozmów; w tych trudniejszych pomagał jej Bartemius. W Celaenie narodziła się zupełnie nowa pasja - ta do podróży - która jednak była mocno ograniczona przez wzgląd na jej status. Jako arystokratka nie mogła pozwolić sobie na samotne zwiedzanie, i ta świadomość skutecznie zdusiła ognisty zapał, by z Włoch udać się w jakieś inne, nowe miejsce. Nie miała serca prosić o to Bartemiusa, który w pełni skupiał się na poszerzeniu wiedzy - a ona przecież nie chciała stać mu na drodze, lecz być wiatrem w jego skrzydłach.
Sama nie mogła marzyć, by osiągnąć tak wiele; jej ambicje były więc skromne.
Chciała pewnego dnia zasłynąć jako historyczka, znawczyni szlachetnych, czystokrwistych rodów.
Chciała pewnego dnia znaleźć męża, który będzie jej towarzyszem i najlepszym przyjacielem.
Chciała żyć; na tyle, na ile było to możliwe dla młodej arystokratki w tych niespokojnych, niebezpiecznych czasach.
Wojna nigdy tak naprawdę nie dotknęła bezpiecznego Pallas Manor; Crouchowie, jako sojusznicy działań Czarnego Pana, mogli nadal żyć wygodnie i względnie bez lęku o przyszłość. Celaena skupiała wysiłki na pomocy charytatywnej wobec tych, których działania wojenne w ich hrabstwie dotknęły najbardziej; zajmowała się sierotami i starszymi, będąc podporą ich społeczności - i choć zasłynęła z dobrego serca i współczucia, to los mugoli i zdrajców krwi był jej brutalnie obojętny.
Statystyki i biegłości | |||||
Statystyka | Wartość | Bonus | |||
OPCM: | 2 | Brak | |||
Uroki: | 5 | +3 (różdżka) | |||
Czarna magia: | 0 | Brak | |||
Uzdrawianie: | 0 | 0 | |||
Transmutacja: | 8 | Brak | |||
Alchemia: | 3 | 0 | |||
Sprawność: | 11 | Brak | |||
Zwinność: | 11 | Brak | |||
Język | Wartość | Wydane punkty | |||
Język ojczysty: angielski | II | 0 | |||
Łacina | II | 2 | |||
francuski | I | 1 | |||
włoski | I | 1 | |||
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |||
Historia Magii | II | 10 | |||
Kłamstwo | I | 2 | |||
Kokieteria | II | 10 | |||
Spostrzegawczość | I | 2 | |||
Anatomia | I | 2 | |||
Numerologia | I | 2 | |||
Astrologia | I | 2 | |||
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |||
Savoir-vivre | II | 0 | |||
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |||
Rozpoznawalność | II | 0 | |||
Brak | - | 0 | |||
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |||
Literatura (wiedza) | II | 7 | |||
Literatura (tworzenie prozy) | I | ½ | |||
Muzyka (wiedza) | I | ½ | |||
Sztuka (wiedza) | I | ½ | |||
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |||
Taniec balowy | II | 7 | |||
Jazda konna | I | ½ | |||
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |||
Brak | - | 0 | |||
Reszta: 20 |
Ostatnio zmieniony przez Celaena Crouch dnia 30.11.23 21:16, w całości zmieniany 13 razy
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Michael Tonks