Wydarzenia


Ekipa forum
Yana Blythe
AutorWiadomość
Yana Blythe [odnośnik]26.11.23 13:42
... DZIECIŃSTWO

Urodziłam się w rodzinnym domu na obrzeżach Blythburgu

Moi rodzice...
Ojciec - Vincent Blythe, zajmuje się tworzeniem biżuterii i talizmanów kontynuując tradycje Blythe'ów. Matka - Davina Blythe z domu Multon, zajmowała się domem i dziećmi, nigdy nie skalała się prawdziwą pracą, a w czasie wolnym była artystyczną duszą. Robiła co mogła, żeby wychować naszą czwórkę na godnych przedstawicieli rodziny. Umarła w 1956 roku z powodu anomalii. To z ojcem zawsze miałam lepsze relacje, był bardziej pobłażliwy dla mnie jako najmłodszego dziecka, to on pokazał mi świat talizmanów i biżuterii. Matka zawsze była wymagająca, kapryśna i wiecznie niezadowolona z tego, że nie byłam tak idealna jak moja starsza siostra Elia, bo grać potrafiłam tylko na nerwach, śpiewałam jak zażynany kot, a moje obrazy dalekie były od ładności, a także niespecjalnie paliłam się do ślubu zaraz po szkole. Niemniej jednak kiedy umarła to czasem mi brakuje jej marudzenia, porządku w domu oraz codziennie ciepłych obiadków. Mieszkam wciąż z ojcem i pomagam mu w tworzeniu biżuterii i talizmanów.

Lubiłam się bawić...
ze starszym rodzeństwem i kuzynostwem, zazwyczaj w okolicach domu, między innymi w pobliskim lesie, który obfitował w ciekawe miejsca do zabaw. Z braćmi jednak bawiłam się znacznie lepiej niż z siostrą; Elia była z naszej czwórki najstarsza, do bólu poukładana i nudna, i nudno też się bawiła, zresztą z racji różnicy wieku miała już swój świat. W tamtym czasie dziewięć lat to było naprawdę dużo, więc nic dziwnego, że nie było nam po drodze i wolałam bliższych mi wiekiem oraz temperamentem braci.

Wychowałam się wśród...
czarodziei podobnego statusu. Trzymaliśmy się na dystans od mugoli i ich potomków, więc zawsze otaczali mnie głównie czarodzieje krwi czystej ze skazą, czasem półkrwi o odpowiednich poglądach.

Uchodziłam za...
dziecko, którego wszędzie było pełno i musiało wszystko zobaczyć i sprawdzić. Nudziły mnie nudne, monotonne czynności, nie miałam talentu do sztuki, której próbowała nauczyć mnie mama. Nie byłam też dostatecznie grzeczna, cicha i spokojna, w jej mniemaniu wszystko robiłam nie tak jak potrzeba i gorzej niż starsza siostra, ale nie można mi odmówić starania się. W towarzystwie starałam się dopasować i nie przynosić wstydu, nigdy nie chciałam być czarną owcą.

Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1949
szczególnie pamiętam...
magiczną atmosferę na ulicy Pokątnej oraz zakupy poszczególnych rzeczy, z których chyba najciekawszym była różdżka - wiedziałam, że wreszcie będę mogła czarować! Pokątna sama w sobie była fascynująca, tętniąca czarodziejskim życiem i pełna rozmaitych, fascynujących przedmiotów, ale jeden wypad to za mało, by poznać wszystkie jej uroki.

W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
spędziłam czas ze starszym bratem najbliższym mi wiekiem, ale bardzo możliwe, że poznałam też kilku rówieśników. Na pewno nie siedziałam jak myszka schowana za plecami brata, byłam bardzo ciekawa nowych znajomych.

Kiedy byłam mała, marzyłam o...
wielu różnych rzeczach, czasem o jakiejś nowej książce, czasem o miotle, o wyprawie w jakieś miejsce, no i standardowo, póki nie trafiłam do Hogwartu, marzyłam o tym, by wyruszyć do niego wraz z rodzeństwem i przeżywać tam niesamowite przygody.


DORASTANIE

Uczęszczałam do Hogwartu, w domu Slytherina w latach 1949-1956


W szkole byłam uczniem
Raczej dobrym, ale niezdecydowanym. Przykładałam się do przedmiotów, które mnie interesowały, ale te nudne traktowałam po macoszemu, byle zaliczyć i mieć spokój. Nie miałam więc samych wybitnych z góry na dół, ale też nie miałam problemu ze zdawaniem egzaminów przynajmniej na zadowalający. Z przedmiotów które lubiłam, oczywiście miałam wyższe oceny.

W szkole najbardziej interesowało mnie
głównie nauka, ale też samo bycie w ekscytującym zamku pełnym tajemnic, odkrywanie ich, a także poznawanie nowych ludzi i przeżywanie nastoletnich perypetii. Na trzecim roku dołączyłam też do szkolnej drużyny quidditcha jako szukająca, ale zrezygnowałam po szóstym.

Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
starożytne runy, eliksiry, obrona przed czarną magią; te przedmioty chyba zainteresowały mnie najbardziej, ale tak naprawdę z wielu mogłam wynieść potencjalnie interesującą wiedzę. Jeśli chodzi o eliksiry, to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, zdecydowanie - na początku bowiem brakowało mi cierpliwości, dopiero z czasem, kiedy się wyuczyłam odpowiednich nawyków, odkryłam, że eliksiry mogą być naprawdę ciekawe i radziłam sobie z nimi coraz lepiej.

Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
historia magii - głównie ze względu na nudny sposób prowadzenia tych zajęć, na zajęciach z profesorem Binnsem zazwyczaj zasypiałam i niewiele pamiętam z nudnych wywodów na temat wojen olbrzymów i goblinów.

W szkole trzymałam się z...
głównie z uczniami o podobnym statusie i poglądach, przeważnie ze Slytherinu i Ravenclawu. W gronie moich znajomych dominowali czarodzieje czystej krwi, ale zdarzały się też osoby krwi szlachetnej czy półkrwi o dobrych poglądach. Były to zarówno dziewczęta, jak i chłopcy.

W szkole byłam odbierana jako...
osoba otwarta, ale jednocześnie trochę chodząca swoimi drogami, o zmiennych obiektach zainteresowań, ciekawska i inteligentna.

W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
był uprzedzony do mieszkańców Slytherinu i uczniów z konserwatywnych rodzin. Ale generalnie miałam więcej przyjaciół niż wrogów, bo nie byłam specjalnie konfliktową osobą, choć oczywiście utarczki z Gryfonami się zdarzały, zwłaszcza w pierwszych latach nauki.

Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby...
poszerzać swoją wiedzę na interesujące tematy, rozwijać się i poszukiwać ścieżki, która najbardziej mnie zafascynuje i porwie.

Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałam szlaban...
to na pewno trochę ich było! Zdarzało mi się bywać na bakier z regulaminem i nie raz otrzymałam szlaban, pewnie dlatego nigdy nie zostałam prefektem, ale nigdy mi na tym nie zależało. Grunt że zrobiłam w szkole wiele ciekawych rzeczy, i raczej niczego nie żałuję.

Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
Parę razy zdarzyło się otrzymać wyjca od matki, jeśli opiekun domu doniósł jej za jakiś mój wybryk. Wiadomo, matka chciała zrobić ze mnie przykładną młodą kobietę, która będzie grzeczna, miła, poukładana i zawsze przestrzegająca zasad, ale nie do końca mi to wychodziło...

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
Kiedyś się zdarzyło, tym bardziej że nocne wędrówki po zamku budziły we mnie rozkoszny dreszcz ekscytacji, a podczas którejś pewnie zawędrowałam i do kuchni, gdzie skrzaty wcisnęły mi jakąś pyszną przekąskę.

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
Na pewno! W końcu ciekawość kazała mi sprawdzić, co tam się kryje, nie popuściłabym takiej sposobności, by dowiedzieć się czegoś ciekawego i poczuć dreszcz emocji.

Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
Kilka razy wymknęłam się do Zakazanego Lasu, i choć nigdy nie weszłam głęboko, to jednak pamiętam te wyprawy jako ekscytujące. W końcu zakazany owoc dobrze smakuje, prawda?

Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
że moje łóżko nie należało do tych schludnie złożonych, często walały się po nim ubrania czy inne szpargały, potrafiłam też do późna czytać przy świetle różdżki (ale zawsze zasłaniałam kotary), no i czasem cichaczem wymykałam się nocą z dormitorium, a rano miałam problem z dobudzeniem się. I z ujarzmieniem grzywy bujnych włosów, które zazwyczaj po wyjściu z łóżka wyglądały, jakby strzelił we mnie piorun.


DOJRZAŁOŚĆ

Po skończeniu Hogwartu najpierw poszłam na ministerialny kurs alchemiczny (zaczęłam pod koniec 1956 i przerwałam jakoś w 1957), ale go nie ukończyłam. Myślałam o kursie klątwołamacza ale koniec końców jednak na niego nie poszłam. Później zaczęłam mocniej interesować się pracą ojca nad biżuterią i talizmanami, i pod jego okiem doskonaliłam się w sztuce tworzenia ich. Wciąż pozostaję jego pomocnicą i uczennicą, rozwijając swoją wiedzę i umiejętności, i idzie mi coraz lepiej, ale mam zamiar rozwijać się dalej, by nauczyć się robić także trudniejsze talizmany.


Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
Różnych czarodziejów w zależności od tego, gdzie się znajduję. Czasem do ojca przychodzi jakiś klient, spotykam też swoich dalszych krewnych i znajomych, bo na tym etapie tworzę talizmany i biżuterię głównie dla nich. Czasem, gdy opuszczam dom, spotykam różnych ludzi, choć unikam miejsc o wątpliwej reputacji.

Odpoczywam...
Zazwyczaj na łonie natury, uspokajają mnie miejsca ciche, spokojne i wolne od gwaru, na przykład las. Czasem relaksuję się w domowym zaciszu. Jestem bardziej spokojna niż w czasach dzieciństwa, więc i spokojniej spędzam swój czas, nie potrzebuję już tylu wrażeń co kiedyś i bardziej doceniam spokojniejsze momenty, zwłaszcza w obecnych niespokojnych czasach, które i tak zapewniają wrażeń aż nadto.

Obracam się w towarzystwie...
czarodziejów o podobnym statusie krwi i majętności do mnie, ale zdarzają się interakcje z czarodziejami szlachetnej krwi, ale także czarodziejami półkrwi, choć unikam tych otwarcie promugolskich. Moje grono znajomych jest mniej lub bardziej konserwatywne lub przynajmniej neutralne.

Jeśli chodzi o moje poglądy...
to teoretycznie jestem osobą neutralną, nie należę do organizacji, ale w rodzinnym domu wpojono mi konserwatywne wartości i przekonanie o wyższości czarodziejów nad mugolami i mugolakami. Raczej nigdy nie ukrywałam poglądów, ale nie byłam też radykalna, w szkole nie dręczyłam uczniów mugolskiego pochodzenia, bo miałam ciekawsze zajęcia, ale też nigdy się z nimi nie spoufalałam i trzymałam dystans. Ale gdyby ktoś mnie spytał, to oczywiście, popieram rządy Cronusa Malfoya i Rycerzy Walpurgii, inaczej nie wypada. Poza tym, trudno mi kochać mugoli po tym, jak początkiem 1958 roku mugolska tłuszcza spaliła dom mojej siostry, w wyniku czego zginęła ona i jej małe dziecko. Kilka miesięcy po tym zdarzeniu mój brat zradykalizował się, znikał na całe dnie i zapewne próbował ją pomścić, ale też zginął, najprawdopodobniej w starciu z rebeliantami. Tak więc, jestem uprzedzona do promugolskiej strony barykady.
Ale ogólnie rzecz biorąc, to tak naprawdę jestem jak chorągiewka i skąd wiatr zawieje, to wiecie... Moim nadrzędnym celem jest przetrwanie, więc jeśli pewnego dnia jednak zwycięży przeciwna opcja, to postaram się jakoś wyjść na swoje i przetrwać. Póki co jednak cieszę się tym, że rządzi opcja czystokrwista.

Mieszkam...
z ojcem w naszym starym rodzinnym domu. Odkąd umarła mama panuje tam trochę nieporządek, jako że zawsze byłam oporna jeśli chodzi o naukę gospodarności, bo byłam pewna że jeszcze długo nie będzie mi to do niczego potrzebne, nie mogłam przewidzieć że jakaś zbłąkana anomalia przedwcześnie odbierze mi matkę. Na szczęście czasem wpada ciotka ogarnąć bałagan i ugotować coś na kilka dni. To dobrze, bo gdybyśmy mieli żywić się wyłącznie tym co ja zrobię, skończylibyśmy z niestrawnością (tak, zdecydowanie muszę nauczyć się gotować). Moja najstarsza siostra też nie żyje, ale i tak wyprowadziła się dobrych kilka lat temu gdy wyszła za mąż. Jeden z braci nie żyje, drugiego poszukuję.

Podziwiam...
swojego ojca za jego wiedzę i umiejętności w zakresie tworzenia biżuterii i talizmanów. Na ten moment chyba nie mam innych autorytetów jeśli chodzi o ludzi z otoczenia, ale naturalnie podziwiam sylwetki znanych czarodziejów i czarownic którzy dokonali czegoś ważnego, oraz osoby które potrafią być zawsze konsekwentne w tym co robią.

Budzę niechęć wśród...
Wydaje mi się, że nie mam wielu wrogów, ale podobnie jak w szkole mogę budzić niechęć u osób promugolskich.

Sprawiam wrażenie...
że ostatnimi czasy trochę się wyciszyłam i uspokoiłam w stosunku do tego, jaka byłam w młodości, czasem jednak bywam chmurna i gniewna (śmierć matki, siostry i brata odcisnęła na mnie spore piętno), a czasem pogrążona w zadumie.

Prowadzę się...
obyczajnie, bądź co bądź odebrałam dobre wychowanie w czystokrwistej rodzinie o dobrej reputacji, wpojono mi odpowiednie wartości i nawet jeśli czasem zdarzało mi się odrobinę naginać jakieś zasady (na przykład w szkole), to nie dopuszczałam się rażących uchybień.

Zwiedziłam...
dużo ciekawych miejsc w kraju, poza krajem niestety nie było okazji, ale mam nadzieję że kiedyś uda się odwiedzić i inne państwa, tyle ciekawych zakątków czeka na poznanie! Póki co jednak musiałam zadowalać się tym, co w kraju. Po skończeniu szkoły, a przed wybuchem anomalii, bardzo chętnie zwiedzałam kraj i jego zakątki ciesząc się początkami dorosłości i korzystając z życia.


POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciała, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.


Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
niestała w obiektach zainteresowań, zmienna i kapryśna jak marcowa pogoda, nie wiedząca czego właściwie chcę od życia i nigdy nie wiadomo co będę robić za rok czy kilka lat, ale w gruncie rzeczy raczej jestem uważana za osobę inteligentną i bystrą, która umie się dopasować kiedy wymaga sytuacja, wyznaje raczej konserwatywne wartości, i mimo niestałości w zainteresowaniach i życiowych drogach, nie podejrzewają mnie o sympatyzowanie z mugolami. Na pewno osoby z mojego otoczenia zauważyły też, że zmieniłam się po śmierci bliskich, że trochę zmieniłam priorytety i zeszłam z obłoków na ziemię.

Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałam...
Pewnie mogą pomyśleć o mnie podobnie - osoba zmienna i nieprzewidywalna, ale jednak inteligentna, wierna tradycjom, raczej sympatyczna, ale też doświadczona przez los.

W moim życiu pomawiano mnie o...
W Hogwarcie na pewno zdarzały się jakieś pomówienia i typowe utarczki, ale nie było to nic poważnego. W dorosłym życiu jak na razie także nie wydarzyło się nic poważnego co mogłoby godzić w moją reputację.


DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Yana Blythe
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach