Wydarzenia


Ekipa forum
Hector Vale
AutorWiadomość
Hector Vale [odnośnik]30.11.23 2:30
men are wretched things DZIECIŃSTWO

Urodziłem się w domu na wzgórzu, na granicy Shropshire i Walii

Moi rodzice...
byli aranżowanym małżeństwem czysto krwistych czarodziejów. Ojcem był naukowcem z wielkimi ambicjami, w chwili śmierci pracował nad swoim nigdy niedokończonym opus magnum. Matka zajmowała się domem i czwórką dzieci oraz chowaniem siniaków. Zmarli, gdy byłem młody.
Lubiłem się bawić...
z moim bratem bliźniakiem, Victorem, oraz z siostrami gdy podrosły. Z innymi dziećmi trudno było mi nawiązywać relacje, ale miałem przyjaciela, z którym przypalałem przez lupę mrówki - rodzice powiedzieli mi, że umarł jako dziecko.
Wychowałem się wśród...
czarodziejów, w konserwatywnym środowisku. A przez sporą część dzieciństwa jedynie wśród rodziny i uzdrowicieli.
Uchodziłem za...
chorowite dziecko, które po upadku ze schodów przez długi czas nie mogło dojść do siebie po złamaniu nogi. Kulałem od dzieciństwa, co wzmożyło moją nieśmiałość oraz frustracje.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1938 szczególnie pamiętam...
uważałem na śliski londyński bruk, a najwięcej radości sprawiła mi radość brata - i książki!
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły...
trzymałem się razem z bratem, uważnie obserwując otoczenie
Kiedy byłem mały, marzyłem o...
tym, że zostanę uzdrowicielem i wyleczę swoją nogę oraz psychikę; i wraz z bratem i siostrami dorośniemy i będziemy już zawsze razem, ale bez ojca.
DORASTANIE

Uczęszczałem do Ravenclaw W latach 1938-1945

W szkole byłem uczniem
trzymającym się na uboczu, bardzo pilnym i inteligentnym.
W szkole najbardziej interesowało mnie
nauka oraz obserwowanie innych - ale wnioski zachowywałem dla siebie, albo na jakąś błyskotliwą ripostę
Mój ulubiony przedmiot w szkole to...
eliksiry
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to...
OPCM, a z Quidditcha miałem zwolnienie
W szkole trzymałem się z...
bardzo wąskim gronem przyjaciół, do których przywiązałem się po tym, jak poczułem się opuszczony przez brata. Byłem bardzo zazdrosny o jego nowych kolegów.
W szkole byłem odbierany jako...
zamknięty w sobie, kaleki kujon, któremu początkowo łatwo było dokuczać - moja laska kilkukrotnie została gdzieś schowana - i który zawsze mówił, co myśli i stopniowo stawał coraz bardziej złośliwy wobec szkolnych oprawców i nie tylko. Łagodność przyszła mi dopiero z wiekiem.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto...
zazdrościł mi dobrych ocen, chciał się poczuć lepszy od kulawego chłopca, poczuł się urażony moją zamierzoną lub niezamierzoną szczerością. Nie lubili mnie też prefekci, bo kłóciłem się z nimi do upadłego, brnąc w upartą logikę dopóki nie poczuli się zmęczeni.
Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby...
poszerzać własną wiedzę, a pod koniec edukacji amatorsko diagnozować nielubiane koleżanki pod kątem zaburzeń magipsychiatrycznych.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban...
na pewno tego nie chciałem, ale mogłem powiedzieć coś podłego - szczególnie w obronie młodszej przyjaciółki, ewentualnie brata.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca...
nie, ojciec potrafił przerazić słowem pisanym, a poza tym nie chciał aby ktokolwiek słyszał o naszych domowych sprawach.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni...
nie, nie lubiłem nigdzie w ę d r o w a ć, szczególnie po schodach.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki...
tak, choć z uwagi na stukot laski łatwo było mnie złapać - szukałem odludnych miejsc do skrycia się przed rówieśnikami i ciekawych książek. Przyłapany, brnąłem w kłamstwa, że się zgubiłem, może upozorowałem nawet atak bólu w złamanej kości.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren...
nie.
Współlokatorzy z dormitorium pamiętają...
porządek i ciszę, dla niektórych byłem więcz niewidzialny.
DOJRZAŁOŚĆ

Zająłem siękursem uzdrowicielskim w Mungu (1945-50), kursem alchemicznym w Ministerstwie (1950-52), założeniem rodziny (ślub 1949, narodziny syna 1951), pochowaniem rodziców (1951) i przede wszystkim własnym gabinetem magipsychiatrycznym, który prowadzę od ośmiu lat. Do 1956 znajdował się w Londynie, w obliczu anomalii przeniosłem go do Cardiff, przyjmuję też w gabinecie domowym i odbywam wizyty domowe.

Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
pacjentów, których tożsamość pozostaje ściśle tajna.
Odpoczywam...
w ciszy, w domu, wśród książek, na obiadach u siostry, zajmując się synem.
Obracam się w towarzystwie...
średniozamożnych czarodziejów i pacjentów, ale ukrywam przed nimi, że w Somerset mieszka moja siostra charłaczka. O bliźniaku też wie niewiele osób, w młodości zniknął z powierzchni ziemi, choć ja odnowiłem kontakt. Mam nielicznych przyjaciół, po obu stronach wojennej barykady - staram się patrzeć na nich przez pryzmat własnej sympatii, a nie poglądów i starannie ukrywam kontakty z tymi o nazbyt promugolskich poglądach. Przyjaźnię się też z rodzicami rówieśników Orestesa! Pomimo pozornego zamknięcia w sobie, jestem ciekawy ludzi i otwarty na wymyślenie wielu powiązań, dogaduję się dobrze z czarodziejami w różnym wieku i o różnych poglądach.
Jeśli chodzi o moje poglądy...
nie należę do żadnej organizacji i choć pragmatyzm oraz pragnienie bezpieczeństwa kazałyby mi popierać Rycerzy, to wrażliwość - oraz losowe zlecenia uzdrowicielskie, które przyjąłem - ciągnie mnie w stronę Zakonu. Staram się trzymać siebie i syna jak najdalej od konfliktu, nie zabierając stanowiska w żadnej ze stron. Czysta krew i znajomość języka czarodziejów z konserwatywnych sfer pomagają mi mówić to, co inni chcą usłyszeć.
Mieszkam...
w parterowym domu w Walii, wraz z synem i nowym skrzatem Charonem. Część wystroju jest po mojej żonie, ale sukcesywnie pozbywam się jej rzeczy, a książki odziedziczyłem po ojcu. Jestem zapracowany, ale staram się utrzymywać porządek.
Podziwiam...
Herr Freuda, wiedeńskiego czarodzieja, który zrewolucjonizował dziedzinę magipsychiatrii. Podziwiam też moją siostrę za to, jak wspaniałą jest matką. Przez całe życie bezkrytycznie podziwiałem brata, ale dorosłość zasiała we mnie ziarno zwątpienia.
Budzę niechęć wśród...
przyjaciół mojej zmarłej żony, ale przekonująco udaję żałobę; oraz wśród magipsychiatrów z których poglądami się nie zgadzam.
Sprawiam wrażenie...
spokojnego, cierpliwego i łagodnego, ale i przenikliwego.
Prowadzę się...
dla świata obyczajnie, udaję pogrążonego w żałobie wdowca i przez lata pomagałem żonie ukrywać jej zdrady i romanse. Frustracja pchnęła mnie do drzwi Wenus, gdzie prowadziłem się bardzo, bardzo nieobyczajnie.
Zwiedziłem...
domy moich pacjentów, Anglię i Walię, czasami obowiązki wzywały mnie do Szkocji i Irlandii. Zawsze chciałem pojechać do Wiednia.
POGŁOSKI

W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.

Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
specjalistą oddanym swojemu fachowi, choć do niektórych medycznych kwestii podchodzę nieco kontrowersyjnie.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałem...
niektórzy nie wiedzą o mnie nic, zainteresowani pomocą medyczną mogą wiedzieć, że prowadzę praktykę magipsychiatryczną - ale odkąd wyprowadziłem się z Pokątnej, reklamowany jestem głównie z polecenia innych pacjentów.
W moim życiu pomawiano mnie o...
najróżniejsze, bzdurne sposoby w jakie złamałem nogę i dlaczego nie potrafiłem pomóc sobie samemu; oraz o to, że nie uroniłem łez na pogrzebie żony (staram się prowadzić narrację, że byłem w szoku); samemu często pomawiałem nielubianych uzdrowicieli o hochsztaplerstwo (lubianych bardzo szanuję), więc mogli odwdzięczyć się pięknym za nadobne i oskarżać mnie o prowadzenie gabinetu dla czystego zysku.
DO WIADOMOŚCI MISTRZA GRY

Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry

Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...



Niekomfortowo mi z żartami ze śmierci lub okaleczaniu tej postaci, zwłaszcza że raczej nikt nie robi ich w stosunku do moich dopakowanych postaci walecznych, a Hector jest od designu obyczajowym neutralem bez statystyk bojowych. Fakt, że na discordzie żartowano z zabijania Hectora akurat dzień po tym jak odeszłam z ekipy odebrałam jako pasywną agresję i byłabym wdzięczna gdyby MG dbali o discordową atmosferę.


We men are wretched things.
Hateful to me as the gates of Hades is that man who hides one thing in his heart and speaks another.

Hector Vale
Hector Vale
Zawód : Magipsychiatra, uzdrowiciel z licencją alchemika
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
I love it and I hate it at the same time
Hidin' all of our sins from the daylight

OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 17 +3
UZDRAWIANIE : 26 +8
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 1
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10855-hector-vale https://www.morsmordre.net/t10885-achilles#331700 https://www.morsmordre.net/t12123-hector-vale#373184 https://www.morsmordre.net/f389-walia-wybrzeze-rhyl-rhyl-coast-road-8 https://www.morsmordre.net/t10887-skrytka-bankowa-nr-2379#331777 https://www.morsmordre.net/t10886-hector-vale
Hector Vale
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach