William Moore
AutorWiadomość
I will die. You will die. We will all die and the universe will carry on without care. All that we have is that shout into the wind – how we live. How we go. And how we stand before we fall.
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Kolory poranka: blady błękit świtu rozciągającego się nad boiskiem do Quidditcha, gdy we wczesnej młodości pojawiał się na nim dzień w dzień, żeby wysłuchać paru słów kapitana Jastrzębi, szczękając zębami i mocząc nogawki o jeszcze wilgotną trawę; rozpraszana słonecznymi promieniami szarość chmur nad zamgloną Oazą, dopiero budzącą się do życia; stopniowo rozrzedzający się fiolet długich, spędzanych na roznoszeniu przesyłek nocy – ciężki, senny, wypełniony marzeniami o czekającym w irlandzkich górach domu. I wreszcie – granatowo-srebrna łuna unosząca się nad horyzontem morza łagodnie obmywającego kornwalijską plażę; tę, na której skończyło się wszystko, i na której wszystko się zaczęło.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
Według wyniku testu, William jest Obrońcą (ISFJ-A) – i czytając charakterystykę tego typu osobowości, trudno się z nią nie zgodzić:
Choć pełni empatii, Obrońcy mogą być zaciekli, gdy bronią rodziny lub przyjaciół; choć są cisi i zdystansowani, zwykle mają też wysoce rozwinięte umiejętności towarzyskie i solidne więzi społeczne; choć poszukują bezpieczeństwa i stabilności, mogą być niezwykle otwarci na zmiany, o ile tylko czują się zrozumiani i szanowani.
Empatia jest czymś, czego Williamowi z pewnością nie brakuje – to ona, w dużej mierze, kazała mu przyłączyć się do kształtującego się dopiero Zakonu Feniksa, żeby w jego szeregach bronić tych, którzy nie są w stanie obronić się sami. Działając w organizacji, od początku skupiał się głównie na niesieniu pomocy, z troską i opiekuńczością traktując słabszych od siebie, ratując mugoli z okupowanego Londynu, pomagając uchodźcom w Oazie, budując sportowe boisko dla ukrywających się dzieci i wspierając je w stworzeniu własnej drużyny Quidditcha. Pomimo piętna, jakie odcisnęła na nim wojna, William wciąż ma w sobie dużo ciepła: tak dla bliskich, jak i dla ludzi zupełnie sobie obcych, którzy pojawiają się na jego drodze przelotnie, przypadkowo. Jednocześnie: nie waha się bronić rodziny i przyjaciół przed zagrożeniem, gdy musi, rzuca się do walki bez zastanowienia – bez względu na to, czy po drugiej stronie stoi znany z okrucieństwa szmalcownik, czy ziejąca pustka prowadzącej do Azkabanu szczeliny.
ekstrawertyk 42% | 58% introwertyk | |
intuicyjny 19% | 81% realistyczny | |
kierujący się logiką 26% | 74% kierujący się zasadami | |
planujący 60% | 40% poszukujący | |
asertywny 54% | 46% czujny |
Jest raczej introwertykiem, woli stać na uboczu niż znajdować się w centrum uwagi, choć więzi, które buduje z innymi ludźmi, są na ogół silne i serdeczne; bez zawahania angażuje się w życie małych społeczności, których jest częścią – kiedy mieszkał w Oazie, włożył wiele wysiłku w nawiązanie relacji z innymi mieszkańcami, spontanicznie im pomagając, czy to w codziennych obowiązkach czy naprawach. W Irlandii również szybko zaprzyjaźnił się z najbliższymi sąsiadami, zwłaszcza ze starym, mieszkającym w pobliżu pasterzem. Bez trudu zapamiętuje imiona, a także opowiadane przez innych historie, wykorzystując je później do drobnych gestów wdzięczności czy życzliwości, co również jest charakterystyczne dla Obrońców:
Co nietypowe dla introwertycznych typów osobowości, Obrońcy mają towarzyską naturę, znakomicie korzystają z własnej pamięci, nie po to, aby przechowywać w niej zbędne dane czy błahostki, lecz aby zapamiętywać ludzi i szczegóły z ich życia. Obrońcy nie mają sobie równych, jeśli chodzi o dawanie prezentów, gdyż korzystając ze swojej wyobraźni i naturalnej wrażliwości dają wyraz własnej hojności w sposób poruszający serce obdarowanej osoby. Choć często sprawdza się to też w przypadku kolegów z pracy, których Obrońcy zwykle uważają za osobistych przyjaciół, ich talent do wyrażania uczuć w pełni rozkwita dopiero w rodzinie.
Dodatkowo, według opisu osobowości, jednym ze znanych z literatury Obrońców był Samwise Gamgee, którego postać można do Williama przyrównać bardzo łatwo; podobnie jak Sam, jest do bólu wierny przyjaciołom, u ich boku poszedłby nawet na koniec świata – wspierając ich, ale samemu nie potrzebując nadmiernej uwagi czy poklasku. Chociaż momenty, w których jego starania zostają docenione, zawsze budzą u niego poczucie spełnienia i satysfakcję, to aktywnie nigdy o to nie zabiega – przyjmując od najbliższych tylko (i aż) tyle, ile sami są mu gotowi zaoferować.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
William – odkąd sięga pamięcią – chciał latać; wpatrzony jak w obrazek w starszego brata, który na kilka lat przed nim zaczął święcić sukcesy w szkolnej drużynie Quidditcha, spędził sporą część dzieciństwa na rozbijaniu się po okolicy na dziecięcej miotle. W powietrzu czuł się swobodnie, dobrze, na miejscu – w odróżnieniu od dusznych klas, najpierw tych mugolskich, a później czarodziejskich. Nigdy nie był wzorowym uczniem, nie odnalazł się w żadnej z magicznych dziedzin (może oprócz obrony przed czarną magią i uroków, szlifowanych głównie w klubie pojedynków), na pozycji szukającego nie miał jednak sobie równych – dlatego kończąc Hogwart marzył o karierze sportowej i dołączeniu do jednej z angielskich drużyn ligowych. Ta wizja przyszłości towarzyszyła mu również w dorosłości, rozpadając się dopiero niedawno – gdy wybuch wojny i prześladowania czarodziejów mugolskiego pochodzenia zmusiły go do odejścia z Jastrzębi z Falmouth i wycofania się z magicznego świata sportu.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Penny Vause miała ciemne oczy, burzę brązowych loków, prześliczny uśmiech i głos tak donośny, że kiedy wesołym okrzykiem wieńczyła zdobycie kolejnych punktów dla swojej drużyny, cały stadion obracał się w jej kierunku. Poznał ją w szkole, była Gryfonką – rok młodszą od niego, życzliwą, zabawną, i tak samo jak on uwielbiała Quidditch. Nigdy nie powiedział jej, że się w niej zakochał, choć gdy w trakcie jednego z meczów zagapił się tak, że niemal wleciał w trybuny, musiała się tego domyślić. Nie wyśmiała go, w żaden sposób nie dając mu też do zrozumienia, że poznała jego tajemnicę; z czasem niedojrzałe zauroczenie przeistoczyło się w przyjaźń, prawdziwą i kontynuowaną po ukończeniu Hogwartu – przez jakiś czas oboje grali zresztą w Jastrzębiach z Falmouth, a chociaż Penny w międzyczasie wyszła za mąż i nieco się oddaliła, do tej pory nie przestał myśleć o niej ciepło.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
William posługuje się różdżką wykonaną z jarzębiny, z rdzeniem z włókna serca smoka – czyli przeznaczoną dla szlachetnych czarodziejów o czystym sercu i umyśle, biegłych zwłaszcza w magii defensywnej. Te cechy odzwierciedlają jego charakter idealnie: jest obrońcą, na każdym kroku starającym się bronić tych, którzy nie potrafią obronić się sami. Już w szkole stawał po stronie słabszych, nie bojąc się zaryzykować rozbitym nosem czy przyjęciem na siebie przykrego zaklęcia; lojalny wobec rodziny i przyjaciół, jako jeden z pierwszych dołączył w szeregi tworzącego się Zakonu Feniksa. Po wybuchu wojny mnóstwo czasu spędzał w Oazie, poświęcając czas i siły na budowę schronień, pomoc ukrywającym się na wyspie uchodźcom i stworzenie bezpiecznego miejsca dla tamtejszych dzieci, dzieląc się przy tym wszystkim, co posiadał. Ma mocny kręgosłup moralny i jasny system wartości, których nie zdołały zniszczyć wojenne doświadczenia.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Tak – William wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę, tę kupioną przed osiemnastoma laty w sklepie Ollivanderów na ulicy Pokątnej (jej wiekowość widać już na pierwszy rzut oka: rękojeść jest pozbawiona pierwotnego koloru, wytarta; drewno miejscami znaczą niezbyt głębokie rysy, stanowiące pamiątki po lotniczych wyprawach). Łączy go z nią więź – choć jest to sentyment, z którego istnienia sam zainteresowany nie zdaje sobie sprawy, nie wyobrażając sobie scenariusza, w jakim mógłby ją utracić. Jarzębinowa różdżka ma dla niego znaczenie symboliczne, niejako stanowiąc przepustkę do świata magii; świata, który pokochał od pierwszej chwili, w której się z nim zetknął, i który uwolnił go od trudnych wspomnień z dzieciństwa, związanych z uczęszczaniem do mugolskiej szkoły. Polega na niej, niemal tak samo mocno, jak na własnych umiejętnościach, po części dlatego, że różdżka nigdy go nie zawiodła – nie raz i nie dwa ratując go z podbramkowych sytuacji.
7. Psidwak czy kuguchar?
Psidwak. Jak wiadomo, jest to najlepszy przyjaciel czarodzieja, a William przyjaciół ceni sobie niezwykle mocno. Chociaż nie ma nic przeciwko kugucharom ani kotom w ogóle, to psy są mu znacznie bliższe i lepiej się z nimi dogaduje – być może dlatego, że podobnie jak one jest wierny, ofiarny i gotowy do stanięcia w obronie bliskich. Nie bez powodu zresztą jego patronus przyjmuje formę bernardyna, nie jest też przypadkiem, że jakiś czas temu przygarnął bezpańskiego kundla – Tłuczka – do którego przywiązał się niemal od razu, nie zważając na fakt, że zgodnie ze swoim imieniem jest niezatrzymaną kulą kompletnego chaosu.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
Tak.
Aktualnie – od niedawna – bogin Williama przyjmuje formę Śmierciożercy, Tristana Rosiera, który jako pierwszy pokazał mu, jak bardzo bezsilny jest wobec najpotężniejszych popleczników Czarnego Pana. Od tej pory postać Rosiera stała się dla niego nie tylko paskudnym wspomnieniem dnia, w którym został niemal zakatowany na śmierć – ale także uosobieniem grozy wojny, twarzą realnego zagrożenia, wiszącego nie tylko nad nim, ale też nad jego najbliższymi; namacalnym przypomnieniem, że nie jest niezwyciężony – i że kruche szczęście, które zaczął budować u boku ukochanej kobiety, może zostać zdmuchnięte w ułamku sekundy.
Uprzednio jego bogin zamieniał się w dementora, stanowiąc pamiątkę po wydarzeniach w Azkabanie, gdzie na własne oczy zobaczył spustoszenie, jakie potrafią zasiać te przerażające stworzenia – oraz na własnej skórze odczuł ich działanie.
Jeszcze wcześniej bogin przyoblekał się w ciało jego córki, Amelii – zmienione, o martwym spojrzeniu, do złudzenia przypominające inferiusa. Kiedyś, przed wojną, musiał też przyjmować inne formy, z obecnej perspektywy niemal błahe – ale dzisiaj William nie jest w stanie już sobie ich przypomnieć.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Pracą fizyczną. William najlepiej czuje się pozostając w ruchu, a wysiłek – zwłaszcza ten związany z lataniem – od wczesnej młodości stanowił dla niego ucieczkę od problemów, niezawodny sposób na przynajmniej chwilowe oderwanie się od trosk. Gdy wzbija się w powietrze, negatywne emocje pozostawia na ziemi, a przez kilka lub kilkadziesiąt minut liczy się wyłącznie dotarcie do celu, przeciwstawienie się wiejącemu wiatrowi albo schwytanie złotego znicza, choć w Quidditcha grywa już coraz rzadziej. Oprócz latania, ukojenie od nerwów przynosi mu również pływanie: odkąd zamieszkał w irlandzkich górach, w pobliżu jeziora, pływa regularnie, w wodzie radząc sobie niemal tak samo dobrze jak w powietrzu. A gdy nie pływa – majsterkuje, pomaga przyjaciołom w remontach, eksperymentuje z magicznymi konstrukcjami, na własną rękę ucząc się magii budowlanej. Tworzenie czegoś z niczego przynosi mu satysfakcję, a budowanie daje namacalne poczucie, że coś osiągnął – bez względu na to, czy efektem końcowym będzie pełnowymiarowy dom, czy zwyczajna, dwuosobowa łódka.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
William nie przepada za wczesnym wstawaniem, ale ponieważ przez większą część życia musiał to robić, poranne pobudki stały się poniekąd jego niezbyt lubianym nawykiem. Początkowo z łóżka wyciągały go codzienne treningi Quidditcha, później praca: dzień w Oazie zawsze rozpoczynał się wcześnie, a on musiał pogodzić dorywcze zlecenia z opieką nad córką i działalnością w szeregach Zakonu Feniksa. Jego zwyczaje nie zmieniły się także po wyprowadzce do Irlandii, jako łącznik magicznego podziemia często opuszcza dom jeszcze przed świtem, żeby z samego rana stawić się w siedzibie dowództwa w Plymouth lub na stadionie Jastrzębi, gdzie szkoli młodych lotników. Sen spod powiek wypędza na ogół kubkiem czarnej kawy kupowanej w budce pod siedzibą ministerstwa, ale marudny, związany z niewyspaniem nastrój, mija mu dopiero koło południa (lub po dobrym, zjedzonym wspólnie z Hannah śniadaniu, jeśli akurat zdarzy mu się spędzić poranek w domu).
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Chociaż rzadko się do tego przyznaje, William jest wrażliwy na krytykę i ma trudności w jej przyjmowaniu – co prawdopodobnie stanowi wypadkową jego doświadczeń z mugolskiej szkoły. Uporczywe jąkanie się oraz przejawy magicznych zdolności, od czasu do czasu wymykających się spod kontroli, w dzieciństwie zafundowały mu wśród rówieśników łatkę dziwadła. Wyśmiewany przez kolegów z klasy, do lekcji podchodził niechętnie, nie lubił się uczyć i radził sobie raczej słabo – co w efekcie sprawiło, że nauczyciele uznawali go za tępego, nie szczędząc mu przykrych uwag na temat jego możliwości i wyników. Mimo że wśród rodziny spotykał się wyłącznie z akceptacją, dorastał w przekonaniu, że jest zwyczajnie głupi – i dopiero Hogwart pozwolił mu na odzyskanie częściowej pewności siebie. To tam odkrył, że ma talent do latania, a choć jako mugolak przez część uczniów uważany był za gorszego, to przyjaciele z drużyny Quidditcha (którzy stali się dla niego niczym druga rodzina) tym razem nie pozwolili, by przesiąkł tymi docinkami. Po latach przestał zresztą zwracać uwagę na drobne złośliwości i obelgi padające z ust osób mu obcych lub wrogich, jednocześnie mocno zabiegając o dobrą opinię wśród bliskich. Bez względu na ilość przełamanych ograniczeń, nadal ma wątpliwości co do własnych umiejętności i możliwości; brakuje mu wiary w siebie, zdecydowanie za bardzo przejmuje się własnymi potknięciami, a czasami zdarza mu się szukać ich tam, gdzie ich nie było. Boi się, że zawiedzie ludzi, na których mu zależy, choć paradoksalnie to on sam jest swoim najsurowszym krytykiem i sędzią.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Ulubionym miejscem Williama – o ile można ich tak nazwać – są jego najbliżsi; to w ich towarzystwie, w bliskim otoczeniu rodziny i przyjaciół, czuje się najlepiej – a jeśli już przywiązuje się do jakiejś określonej przestrzeni, to tylko wtedy, gdy dzieli się nią z ludźmi, na których mu zależy. Z tego powodu w młodości jego ulubionym miejscem był dom rodzinny oraz szkolne boisko do Quidditcha, oba wypełnione poczuciem przynależności, akceptacją i ciepłymi, dobrymi wspomnieniami; później takim punktem stał się sklep Wrightów na ulicy Pokątnej (gdzie zawsze odnajdywał wsparcie najlepszej przyjaciółki), Oaza (przez wiele miesięcy po powrocie do rozdartego wojną kraju stanowiąca jego jedyne schronienie), plaża odpocznienia w Kornwalii (na której spędził sporo cudownych chwil z Hannah, a także dowiedział się, że zostanie ojcem), i wreszcie: wybudowany własnoręcznie dom w Irlandii, obecnie będący dla Williama także bezpieczną przystanią, cichą ostoją pośród wojennej zawieruchy.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Większość rytuałów Williama wynika z odpowiedzialności, z jaką podchodzi do swojej pracy; jest świadomy, ile kosztować może najdrobniejszy nawet błąd, dlatego przed każdą trasą bardzo dokładnie sprawdza miotłę oraz sposób przymocowania transportowanego na niej pakunku. Podąża zawsze tym samym schematem, dopiero po odhaczeniu każdego punktu odbijając się od ziemi.
Kiedy jest w domu, po skończonej pracy zawsze starannie czyści narzędzia i odkłada je na miejsce w określonym porządku. Nigdy nie zapomina zajrzeć do córki przed położeniem się spać, chyba że po nocnej trasie wraca dopiero nad ranem. Tuż po przebudzeniu, a przed śniadaniem, lubi wybrać się na (krótki nawet) spacer z przygarniętym psem, Tłuczkiem.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Przede wszystkim wychowanie. Jako syn mugola i czarownicy, William dorastał w przekonaniu, że zarówno posiadanie magicznych zdolności, jak i ich brak, jest czymś naturalnym, a rodzice już we wczesnym dzieciństwie wpoili mu, że wszyscy ludzie są sobie równi. Z pierwszymi przejawami dyskryminacji względem mugolaków spotkał się dopiero w Hogwarcie, w koncept czystości krwi nie uwierzył jednak nigdy – a posiadanie trójki młodszego rodzeństwa sprawiło, że nabrał instynktownej opiekuńczości wobec słabszych i bezbronnych. W trakcie nauki wielokrotnie stawał w obronie wyśmiewanych i wytykanych palcami, samemu posiadając niegasnące wsparcie wśród przyjaciół. Wtedy wiedział już, jak boli wykluczenie, dbał więc, by nikt w jego towarzystwie nie czuł się w ten sposób – i ta potrzeba nie zatarła się u niego z czasem, pozostając żywa do dzisiaj. Kiedy nad Anglią zawisło zagrożenie w postaci Grindelwalda, a później Czarnego Pana i Rycerzy Walpurgii, bez zawahania dołączył do kształtującego się dopiero Zakonu Feniksa, a po Bezksiężycowej Nocy wstąpił również w szeregi magicznego podziemia, dowodzonego przez Harolda Longbottoma. Jako mugolak, walczy nie tylko w imię idei – ale przede wszystkim robi to dla swojej rodziny, dzieci, i przyjaciół zdobytych po drodze; dla Płazów z Oazy, i młodych lotników pozostających pod jego skrzydłami; oraz dla wszystkich tych, dla których nie będzie miejsca w świecie stworzonym przez fanatyków czystej krwi.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Amortencja Williama ma zapach Hannah, a jej woń przywołuje całą falę wspomnień.
Surowym drewnem i pastą Fleetwooda pachniał sklep ze sprzętem do Quidditcha, który Hannah odziedziczyła po dziadku, a w którym Billy w przeszłości był częstym gościem, pojawiając się zawsze, gdy trzeba było coś naprawić, albo po prostu – kiedy potrzebował. Znajome cztery ściany, otoczenie mioteł i towarzystwo najlepszej przyjaciółki kojarzyły mu się wyjątkowo dobrze i ciepło, jeszcze zanim ich relacja nabrała romantycznego wydźwięku. Dodatkowo zarówno woń drewna, jak i magicznej pasty do polerowania, nieodzownie przywodziła i wciąż przywodzi mu na myśl latanie, które pokochał od pierwszego odepchnięcia się stopami od ziemi. Zapach ciepłej szarlotki również kojarzy mu się dwojako; z jednej strony jest to odległe wspomnienie domu, wypełnionego śmiechem nieżyjącej już matki, która – wiedząc, że ciasto z jabłkami jest jego ulubionym – piekła je zawsze, kiedy był przybity lub przeżywał jedną z mniejszych lub większych porażek. Później w jakiś sposób podłapała to Hannah, przez co czując zapach pieczonych jabłek, w pierwszej chwili myśli właśnie o niej. Mieszanką miodu, cynamonu i korzennych przypraw pachniały i smakowały jej usta, kiedy pocałował ją po raz pierwszy – oraz kiedy po raz pierwszy spędzili ze sobą noc, przełamując ostatnie granice narzucone przez wieloletnią przyjaźń. Kwiaty bzu znajdowały się natomiast w bukiecie, który trzymała w dłoniach podczas ich ślubu – romantycznego, spontanicznego, stanowiącego zwieńczenie najbardziej magicznego wieczoru, jakiego kiedykolwiek doświadczył.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
I tak, i nie.
Lata spędzone w Hogwarcie William wspomina wyjątkowo ciepło, często wracając do nich pamięcią. Chociaż nigdy nie był prymusem i z większością przedmiotów radził sobie przeciętnie, to właśnie na szkolnych korytarzach po raz pierwszy tak naprawdę zderzył się z magią. Czarodziejski świat wciągnął go bez reszty, pozwalając mu poczuć, że wreszcie gdzieś przynależy; dzięki naturalnej otwartości bardzo szybko zawarł przyjaźnie, a dołączając do gryfońskiej drużyny Quidditcha zyskał nie tylko życiową pasję, ale też drugą rodzinę. Gryfonem był z krwi i kości, a choć Tiara Przydziału wahała się nad przydzieleniem go do Hufflepuffu, to sam William nigdy nie żałował przybrania czerwono-złotych barw. Odważny i lojalny, za przyjaciółmi od zawsze gotów był skoczyć w ogień, a chociaż sprawowanie opieki nad młodszym rodzeństwem wymagało od niego pewnej dozy zdrowego rozsądku, to nie obca była mu też brawura. Hogwart kojarzy mu się przede wszystkim z beztroską, w przeciwieństwie do paru semestrów spędzonych w murach mugolskiej szkoły, do której uczęszczał, zanim otrzymał sowę z długo wyczekiwanym listem. O ile nauka magicznych dziedzin szła mu miernie, o tyle ślęczenie nad literaturą czy rachunkami wspomina koszmarnie; problem z jąkaniem oraz wczesne przejawy magii zafundowały mu łatkę dziwaka, wśród reszty dzieciaków był wyśmiewany i wytykany palcami, odkąd pamięta robił więc wszystko, by ominąć jak najwięcej lekcji. Z tego powodu przyjęcie do Hogwartu było dla niego swego rodzaju wybawieniem, zwłaszcza kiedy w kolejnych latach dołączyli do niego również młodsi bracia.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Jeśli chodzi o emocje, William jest jak otwarta księga – nie potrafi i nigdy nie potrafił ich maskować, przez co jest też beznadziejny w kłamaniu. Gdy jest zażenowany, najczęściej odwraca wzrok, wbijając go w podłogę lub w inny, nieokreślony punkt w przestrzeni. Zdarza mu się nerwowo uśmiechać, sięgać dłonią karku albo przeczesywać palcami włosy. Ma także skłonność do rumieńców, więc uczuciu zażenowania nierzadko towarzyszą czerwone plamy na szyi i policzkach.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
William wychowywał się na wsi, jego rodzice posiadali niewielkie gospodarstwo, więc – chcąc nie chcąc – przebywał w otoczeniu zwierząt od wczesnej młodości. W przeciwieństwie do jego braci, nigdy nie miał do nich specjalnej ręki, ale ich towarzystwo mu również nie wadziło; jeśli była taka potrzeba, to przy nich pomagał, kiedyś zaczął się nawet uczyć jeździectwa, ale jazda na końskim grzbiecie nie zdobyła jego serca na tyle, by chciał poświęcić jej więcej czasu – zwłaszcza kosztem treningów Quidditcha. Obecnie posiada sowę oraz przygarniętego psa, Tłuczka, do którego przywiązał się bardziej niż byłby skory przyznać; kiedy tylko jest w domu, psiak nie odstępuje go na krok, a gdy potrzebuje oderwać myśli od codziennych trosk, chodzi z nim na długie spacery. Mimo że niewielki kundel sieje zniszczenie wszędzie tam, gdzie się pojawi, i zdaje się posiadać niemożliwe do spożytkowania zapasy energii, Billy nie potrafi się na niego złościć – bez zawahania wybaczając mu pogryzione buty i plamy błota na kanapie.
Trwająca w kraju wojna i utrudniony dostęp do podstawowych produktów sprawił, że coraz poważniej zastanawia się nad sprowadzeniem do domu paru gospodarskich zwierząt; od znajomego pasterza dostał już dwie owce, teraz w planach ma też budowę niewielkiego kurnika.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
William stara się wyglądać schludnie, ale poza tym nie przywiązuje zbyt wielkiej wagi do ubioru czy fryzury. Ubrania mają być czyste (z wyjątkiem tych roboczych, które przecież i tak za chwilę znów się ubrudzą), a włosy nie wpadać mu do oczu, kiedy leci z dużą prędkością na miotle. Ponieważ większość czasu spędza w trasie, dba o to, żeby było mu wygodnie: jego typowy strój to solidne, skórzane buty za kostkę, spodnie w neutralnym kolorze, koszula i lotnicza kurtka, której podszewkę zdobią kolorowe naszywki, przedstawiające symbole Jastrzębi z Falmouth i Płazów z Oazy. Często ma na szyi (trochę staromodne) gogle, które chronią go przed wiatrem. Raczej nie urozmaica stroju biżuterią, nie licząc ślubnej obrączki, otrzymanego na urodziny talizmanu w kształcie złotego znicza i starego zegarka po ojcu. Nosi się prosto, krok ma sprężysty i energiczny; trudno mu ustać w miejscu, najczęściej spaceruje albo chociaż przestępuje z nogi na nogę, a jeśli akurat siedzi, to po chwili bezczynności zaczyna wystukiwać stopą rytm o podłogę.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Kiedy William po raz ostatni spotkał dementora – w trakcie misji odbicia więźniów z Azkabanu – jego obecność przywołała nie tyle lęk przed przeszłością, co przed możliwą, przerażającą wersją przyszłości. Kiedy desperackie próby przyzwania patronusa zawiodły, zobaczył przed sobą martwą córkę: z pustymi, wpatrzonymi w sufit oczami, z drobnymi ramionami i nogami rozłożonymi bezwładnie na zimnej posadzce, z nienaturalnie bladymi policzkami. Dziewczynka, której nie zdołał na czas ochronić, stanowiła w tamtym momencie ucieleśnienie jego największego strachu: że zawiedzie własne dziecko, że Amelia padnie ofiarą szmalcowników albo Rycerzy Walpurgii.
Gdyby dementor stanął na jego drodze dzisiaj, z pewnością wyciągnąłby z jego pamięci świeże wspomnienie starcia ze Śmierciożercą; nierówną walkę, w trakcie której prawie umarł, upokorzony i zmuszony do padnięcia na kolana. Przywołałby echo cierpienia wywołanego klątwą Cruciatusa, mdlący zapach jego własnej krwi, otaczające go cienie; obawę przed tym, że nie wytrzyma i wyda przyjaciół, oraz że przez niego zginie też jego rodzina.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Rzadko pamięta całe sny, gdy się budzi, najczęściej pozostają z nim tylko skrawki: rozmywające się szybko obrazy, pozbawione kontekstu fragmenty rozmów, postaci, miejsc. Kiedy jednak śni, na ogół towarzyszą mu wizje o lataniu – prawdopodobnie dlatego, że większość dni spędza na miotle, przenosząc informacje i pakunki jako łącznik. W niektórych snach zwyczajnie unosi się ponad ziemią, mijając tereny zarówno znane, jak i zupełnie obce; w innych uparcie próbuje wzbić się w powietrze, ale miotła go nie słucha, z jakiegoś powodu ciągle ściągając go w dół. W jego nocnych wizjach regularnie powtarza się motyw ucieczki, choć nie zawsze wie, przed kim lub przed czym ucieka; zaskakująco często wracają też do niego wspomnienia Hogwartu, ale szkolne korytarze i błonia nie wyglądają wtedy tak, jak w rzeczywistości – zamiast tego przypominając swoim układem i wystrojem wnętrza budynków podziemnego ministerstwa w Plymouth lub irlandzkie wzgórza.
Odkąd w kraju rozpętała się wojna, jego sny nierzadko przekształcają się w koszmary, z których budzi się niespokojny, zlany zimnym potem, z szybko bijącym sercem; w trakcie gorszych nocy śni o śmierci bliskich, biegnie ile sił w nogach, żeby ich uratować, jak na złość nigdzie nie mogąc odnaleźć swojej miotły – a gdy dociera wreszcie do domu, to tylko po to, by dostrzec na niebie przerażającą czaszkę z wężem wysuwającym się spomiędzy szczęk, Mroczny Znak, symbol Śmierciożerców. Zdarza się też, że senne wizje mieszają się ze wspomnieniami, a jednymi z najbardziej wyczerpujących koszmarów są te, w których w nieskończoność kluczy pomiędzy celami Azkabanu, starając się znaleźć córkę, Liddy, Hannah; postacie najbliższych się zmieniają, niezmienna pozostaje jednak lepka obecność dyszących mu w kark dementorów, oraz pojawiająca się raz po raz na krawędzi pola widzenia postać Tristana Rosiera, otoczonego posłusznymi mu cieniami, które oplatają go i duszą, aż braknie mu powietrza.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
William nie znosi bezruchu, nieświadome gesty towarzyszą mu więc często, głównie wtedy, kiedy siedzi lub stoi w miejscu, a jego uwaga nie jest skupiona na niczym szczególnym. Gdy na coś czeka, chodzi od ściany do ściany, przestępuje z nogi na nogę lub stuka stopą o podłogę; zdarza mu się też wybijać rytm palcami o blat, co kilkanaście sekund zmieniać pozycję bądź nerwowo poprawiać rękawy koszuli czy swetra. Zdenerwowany, zazwyczaj szuka czegoś, czym mógłby zająć ręce – ołówka, zegarka, różdżki, czy luźnej, wystającej z ubrania nitki. Ogarnięty zakłopotaniem, mimowolnie sięga do karku i drapie się po szyi, bądź też przeczesuje palcami włosy. A odkąd posłany w jego kierunku tłuczek sprezentował mu długotrwałą kontuzję w postaci pęknięcia czaszki, towarzyszy mu nerwowy tik: za każdym razem, kiedy wydaje mu się, że coś mignęło na krawędzi jego pola widzenia, odwraca się szybko przez ramię.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Rodzina od zawsze była dla niego ważna, i to nigdy się nie zmieniło, nawet jeśli na przestrzeni lat w naturalny sposób zmieniały się relacje z poszczególnymi jej członkami.
Ojciec – choć urodził się bez magicznych zdolności i jakiejkolwiek wiedzy o czarodziejskim świecie – od dziecka był dla niego wzorem do naśladowania, a sam William, mimo że nie zdaje sobie z tego sprawy, jest do niego bardzo podobny. Darzy go szacunkiem, ceni sobie jego zdanie, zależy mu też na ojcowskiej aprobacie; bez zawahania zwraca się do niego z prośbą o radę, chociaż odkąd wojna zmusiła go do wyjazdu za granicę, ich kontakt jest utrudniony i rzadszy. To ojciec nauczył go podstaw majsterkowania, i to dzięki niemu drobne domowe naprawy nie stanowią dla niego żadnego wyzwania, nawet kiedy pod ręką nie ma różdżki. Tęskni za nim, ale wie, że poza Wyspami Brytyjskimi jest bezpieczniejszy; nigdy nie rozstaje się jednak z odziedziczonym po ojcu zegarkiem.
Jeśli chodzi o relacje z matką, to Williamowi towarzyszy poczucie, że dbał o nie za mało – być może dlatego, że nie było go przy niej, gdy osiem lat temu pokonała ją choroba. Choć zawsze była mu bliska, a w dzieciństwie i wczesnej młodości miał w zwyczaju szukać sposobów na wyręczenie jej w codziennych obowiązkach, to po części do tej pory ma sobie za złe postawienie sportowej kariery ponad wspieraniem rodziny w najtrudniejszych momentach. Dziś pozostały mu po niej wyłącznie ciepłe wspomnienia i kilka zapamiętanych irlandzkich piosenek.
W najstarszego brata był w dzieciństwie wpatrzony jak w obrazek; chodził za nim wszędzie, zazdrościł pierwszego przejawu magii, wypytywał o Hogwart, zaklinał rzeczywistość, żeby – tak, jak on – znaleźć się najpierw w Gryffindorze, a później w szkolnej drużynie Quidditcha. To on jako pierwszy zaraził go miłością do latania, i to ze względu na niego wziął udział w rekrutacji do Jastrzębi z Falmouth – własną ścieżkę odnajdując dopiero nieco później. Dzisiaj wciąż są ze sobą blisko, chociaż William rzecz jasna nie naśladuje już starszego brata w każdej decyzji; łączy ich wspólna walka w szeregach Zakonu Feniksa, dzieli kilka niewyjaśnionych nieporozumień z przeszłości.
Relacja z młodszym bratem, Tedem, należy do tych najbardziej burzliwych – pomimo, a może właśnie dlatego, że są sobie najbliżsi wiekiem. W dzieciństwie nierozłączni, po ukończeniu szkoły oddalili się od siebie, by wreszcie śmiertelnie pokłócić się po pogrzebie matki, po którym młodszy brat na dłuższy czas zniknął z życia Williama. Morze wylanego żalu oddzieliło ich przestrzenią nie do przebycia, a chociaż na przestrzeni lat kilkakrotnie próbował skontaktować się z Tedem, zwłaszcza po Bezksiężycowej Nocy i wypędzeniu mugoli i mugolaków z Londynu, to dopiero niedawno udało im się odnowić kontakt. Obecnie ich relacja nadal jest wypełniona dystansem; Billy jeszcze nie do końca wybaczył bratu długich lat milczenia, nie do końca też rozumie jego motywacje, ale jednocześnie: cieszy się, że go odzyskał, nawet jeśli milcząco obawia się, że bez ostrzeżenia straci go ponownie.
Resztę młodszego rodzeństwa – Aidana i Lidię – darzy przede wszystkim troską. Duża różnica wieku sprawiła, że od młodości czuł potrzebę opiekowania się nimi, i to się nie zmieniło; choć oboje osiągnęli już pełnoletność, William poczuwa się do roli ich strażnika i rodzica, zwłaszcza odkąd nie ma przy nich ani matki, ani ojca. Przeraża go świadomość, że oboje zaangażowali się w Zakon Feniksa, wie jednak, że niesprawiedliwym byłoby im tego zabronić. Stara się wspierać ich po cichu, tylko czasami posuwając się do nadopiekuńczości.
Tę samą nadopiekuńczość żywi wobec swojej ośmioletniej córki, Amelii. Chociaż o jej istnieniu dowiedział się dopiero dwa lata temu, gdy po śmierci matki trafiła pod jego opiekę, poważnie potraktował rolę ojca i każdego dnia stara się nadrobić stracony czas. Kocha ją całym sercem, i robi wszystko, co w jego mocy, by zapewnić jej względnie normalne dzieciństwo. Odkąd jest w jego życiu, walka dla idei zamieniła się poniekąd w walkę dla niej; walkę o świat, w którym będzie mogła dorastać bez strachu i bez uprzedzeń. Ona – oraz dziecko, którego spodziewają się razem z Hannah, jego wieloletnią przyjaciółką, a od niedawna: ukochaną i żoną.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
William po alkohol sięga raczej rzadko, gdyż nie przepada za tym, jak na niego wpływa – nie lubi uczucia otumanienia, przytępienia zmysłów. Jeżeli już mu się zdarza pić, to robi to wyłącznie w towarzystwie przyjaciół, gdy jest okazja do świętowania – nie odmówi spędzenia wieczoru w pubie przy kuflu piwa czy szklance ognistej whisky. Szerokim łukiem omija jednak Czarne Ale, odkąd dowiedział się, jak wygląda proces jego produkcji.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
William nie ocenia ludzi przez pryzmat zawartości sakiewki czy czystości krwi. Jest synem czarownicy i mugola, wychowywał się wśród dzieci pozbawionych magicznych zdolności, zawierał szczere i trwałe przyjaźnie zarówno z osobami nieświadomymi istnienia czarodziejskiego świata, jak i pochodzącymi ze starych, magicznych rodzin. W obecności lordów czuje się co prawda trochę onieśmielony, gdyż nie rozumie zawiłych (w jego postrzeganiu) zasad rządzących ich społecznością, ale doświadczenie nauczyło go, że wśród arystokracji wielu jest czarodziejów dobrych i życzliwych; to zresztą rodowi Macmillanów zawdzięcza pracę lotnika, a Harold Longbottom należy do grona najbardziej szanowanych przez niego ludzi. Chociaż zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie konserwatywna szlachta jest w dużej mierze odpowiedzialna za rozpętanie wojny w Anglii, to uważa, że winą należy obarczyć jednostki, a nie całą grupę społeczną. Wierzy, że o człowieku świadczą jego czyny, a nie urodzenie.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Baśnie – zarówno te angielskie, jak i irlandzkie, magiczne i mugolskie, zapisane w książkach, które (w większości) leżały na półkach jeszcze w rodzinnym domu Moore'ów, a teraz odnalazły drogę do pokoju Amelii, córki Williama. To jej właśnie czyta przed snem, jej ulubionych historii nauczył się już prawie na pamięć. Sam za to nie przepada za literaturą i woli długi spacer niż zajmującą powieść.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Wyobrażam sobie, że w ciągu najbliższych dwudziestu lat wojna się skończy, pozwalając Williamowi na wymarzony powrót do normalności. Dobiegając pięćdziesiątki z pewnością nie będzie już szalał na miotle, jego głównym zajęciem będą magiczne konstrukcje, które w międzyczasie zdąży poznać z każdej strony, pomagając odbudować kraj po wojnie. Jego własny dom będzie miał już wtedy przynajmniej pięć rozmieszczonych abstrakcyjnie pięter, każde będące efektem budowlanych eksperymentów – i każde potrzebne ze względu na rozrastającą się rodzinę. Podejrzewam, że do tego czasu William doczeka się już wnucząt (jego najstarsza córka, Amelia, będzie mieć 27 lat) i co najmniej kilkorga dzieci, które będą stanowić centrum jego małego wszechświata. To właśnie im będzie poświęcał najwięcej czasu i uwagi, wyczarowując wymarzone pokoje przy pomocy magii konstrukcyjnej, ucząc latać na miotle i dbając o to, żeby niczego im nie brakowało. Przy niedzielnym śniadaniu będzie zawsze głośno komentował wyniki ligowych meczów Quidditcha, na te najważniejsze regularnie ciągnąc całą rodzinę. Wspomnienia z wojny czasem będą do niego wracać, przekształcając sny w koszmary; uciszane skutecznie wyłącznie dzięki obecności Hannah.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Posiada ich nawet kilka, bo – chociaż sam nigdy by się do tego nie przyznał – jest typem zbieracza, a przedmioty posiadające swoją historię są dla niego wyjątkowo cenne. Na nadgarsku nosi zegarek, który kiedyś należał do jego ojca, a który jego młodszy brat naprawił i podarował mu na urodziny. Chociaż jego wartość w galeonach z pewnością jest niewielka, nie zamieniłby go na żaden inny; nie przeszkadza mu, że skórzany pasek jest w jednym miejscu naderwany, ani że szkiełko zdążyło trochę zmatowieć i się porysować; spoglądanie na niego przywodzi mu na myśl rodzinę i to wystarczy, by się z nim nie rozstawał. Wciąż posiada też latającą replikę złotego znicza, jedyną rzecz, którą udało mu się uratować z mieszkania w Londynie (które stracił po Bezksiężycowej Nocy), a także łańcuszek, który dostał od Hannah, a na którym obecnie nosi ochronny talizman – podarek od rodzeństwa.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Powrót do kraju po Bezksiężycowej Nocy. Wszystko, co stało się później, a co w jakiś sposób zmieniało Williama – zamieszkanie w Oazie, misja w Azkabanie, trzęsienie ziemi na wyspie, kolejne walki z Rycerzami Walpurgii, stanięcie twarzą w twarz ze śmiercią materializującą się pod postacią Śmierciożercy – stanowiło bezpośrednie konsekwencje tej decyzji. Gdyby postanowił pozostać z córką, siostrą i ojcem we Francji, prawdopodobnie zdołałby zbudować dla siebie i dla nich namiastkę spokojnego życia; mimo to nie zmieniłby raczej swojej decyzji, nawet gdyby dano mu możliwość cofnięcia czasu. Wojna odebrała mu wiele, łącznie z częścią samego siebie, William wierzy jednak, że za bezczynność zapłaciłby dotkliwiej. Poza tym: gdyby nie wrócił, nigdy nie zostałby mężem Hannah, nie pojednałby się z resztą rodziny, nie odnowił kontaktów z bliskimi przyjaciółmi i nie spotkał nowych.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
William brzydzi się czarnej magią, a odkąd odczuł jej działanie na własnej skórze, również się jej boi. Osobiście nigdy nie próbował jej zgłębiać ani studiować, nawet w teorii, pozostaje więc dla niego tematem niezrozumiałym, obcym, znanym głównie z przestróg i historii o czarnoksiężnikach. O tym, do czego są zdolni władający nią czarodzieje, przypominają mu nieustannie blizny na ciele, będące pozostałością po czarnomagicznych klątwach, których padł ofiarą. Traktuje ją jako zagrożenie, przerażające, potężne – plugawą moc, której przebłyski widzi coraz częściej, czy to pod postacią siejących spustoszenie cieni, czy koszmarów na jawie zesłanych przez uwięzione w Azkabanie dusze więźniów. Jednocześnie: jest to potęga, po którą sam nigdy by nie sięgnął, jego poglądy są w tej kwestii czarno-białe, bez miejsca dla strefy szarości.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Billy przeklina rzadko, głównie w emocjach, odreagowując w ten sposób stres czy ból. Nie zawsze wiąże się to z realnym niebezpieczeństwem, zdarza mu się siarczyście zareagować na uderzony młotkiem paznokieć, czy podbramkową sytuację na miotle – choć w domu stara się pilnować, ze względu na obecność córki. Wulgaryzmy, jakich używa, nie odznaczają się kreatywnością, większości z nich nauczył się jeszcze w okresie, w którym grał na pozycji szukającego w Jastrzębiach z Falmouth. Najczęściej wyrywa mu się psidwacza mać, zna też kilka wariantów słowa pieprzona, zestawionego ze zwrotami ze sportowego slangu.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Billy jest dumny ze swoich umiejętności miotlarskich, uwielbia poczucie wolności i swobody w przemieszczaniu się, jakie daje mu latanie na miotle. Wie, że jest dobry, i że może się dzięki temu przysłużyć Zakonowi Feniksa; lubi też przekazywać te umiejętności innym, trenując młodych lotników. Latanie jest też jedną z niewielu rzeczy, którymi William otwarcie się chwali.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Tego, że wciąż (we własnej ocenie) potrafi za mało. William zaczął szlifować swoje magiczne umiejętności późno, przez większość życia ignorował naukę, skupiając się przede wszystkim na karierze sportowej, przez co wojna zastała go nieprzygotowanego. Ma poczucie, że gdyby nie zaniedbał ćwiczeń w magii defensywnej i ofensywnej, mógłby działać skuteczniej; że uratowałby więcej ludzi. Własne potknięcia wypomina sobie bardzo długo, ma w zwyczaju je rozpamiętywać i rozmyślać nad tym, co powinien zrobić inaczej.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Charakterowi pisma Williama daleko jest do starannej kaligrafii, litery kreśli schludne, ale proste, kanciaste, pozbawione zgrabnych ogonków czy zawijasów. Tekst nie pochyla się w żadną ze stron, znaki są raczej drobne, odstępy pomiędzy wierszami – niewielkie. Zdarza mu się zbyt mocno dociskać pióro do pergaminu, przez co linie wychodzą grube, wyraźne, trochę toporne.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
William lubi się śmiać i żartować, tak z własnych potknięć, jak i z zabawnych sytuacji, nie brakuje mu dystansu do siebie. Jego żarty ograniczają się do krótkich, trafnych wtrąceń, kompletnie nie potrafi opowiadać długich dowcipów ze śmieszną puentą – jeśli już próbuje, to gubi się po drodze, zaczyna się intensywniej niż zwykle jąkać i w efekcie końcowym całkowicie pali żart. Bawią go za to drobne psikusy, z których nigdy tak naprawdę nie wyrósł. Nie złośliwe – nie ma w zwyczaju dokuczać innym i na ogół nie próbuje celowo sprawiać nikomu przykrości (chyba że ktoś naprawdę zajdzie mu za skórę), choć zdarza się, że źle wyczuje sytuację i nieumyślnie nadepnie komuś na bolesny odcisk.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
William sprawa wrażenie czarodzieja łagodnego, życzliwego, raczej pogodnego – a ostatnio trochę też nieobecnego duchem. Od dziecka boryka się z jąkaniem, przez co często jest odbierany jako osoba niepewna; ludzie, których spotyka po raz pierwszy, błędnie biorą wadę wymowy za oznakę zdenerwowania. Uwagę nieznajomych niemal zawsze ściągają jego blizny, świeże jeszcze bruzdy po czarnomagicznym zaklęciu znaczące całą lewą stronę twarzy; budzą różne reakcje, od współczucia do niepokoju. Porusza się na ogół energicznie, na pierwszy rzut oka widać, że jest sprawny i wysportowany. Do nowopoznanych osób odnosi się przyjaźnie, uprzejmie, z szacunkiem (zwłaszcza, jeśli wynika on z doświadczenia, starszego wieku czy pozycji w hierarchii).
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
William uwielbia dzieci, a dla swojej córki, Amelii, zrobiłby absolutnie wszystko. Z niecierpliwością oczekuje narodzin drugiego dziecka, w przyszłości na pewno chciałby mieć ich też więcej; marzy o dużej rodzinie, podobnej do tej, w której sam się wychował. Los dzieci – nie tylko własnych – mocno leży mu na sercu, instynktownie otacza je opieką, zdając sobie sprawę z tego, jak ogromną krzywdę wyrządza im trwająca w kraju wojna. Lubi też ich towarzystwo, nie irytują go w żadnym stopniu, rzadko traci przy nich cierpliwość; szczególnie mocno zżył się z dzieciakami mieszkającymi w Oazie, dla których wybudował sportowe boisko, żeby miały gdzie trenować i grać w Quidditcha. Chociaż sam już nie mieszka na wyspie, wciąż je odwiedza, czasem po prostu kibicując, a czasem ucząc je nowych zagrań czy manewrów.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Raczej niski, czysty, donośny, o nieco cieplejszej barwie. Na ogół wypowiada się żywo, ale bez nadmiernej gestykulacji, bardzo rzadko podnosi głos. Od dziecka posiada wadę wymowy, która polega na jąkaniu – nasilającym się zwłaszcza przy zdenerwowaniu, ale o dziwo zanikającym zupełnie przy krzyku czy śpiewaniu.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Gdyby William mógł cofnąć się w czasie, uratowałby przed śmiercią Rodericka Smitha, przyjaciela z drużyny, który został publicznie stracony po tym, jak zaatakował tłuczkiem funkcjonariusza magicznej policji.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
To zależy.
Jeżeli Zakon Feniksa zwycięży, myślę, że William nie zginie – a odejdzie, w wieku lat stu pięćdziesięciu, w otoczeniu rodziny, dzieci, wnuków i prawnuków, po przeżyciu długiego i pełnego życia, poświęconego odbudowywaniu tego, co zniszczyła wojna. Umrze spokojnie, bez żalu – nie mogąc doczekać się ponownego spotkania z przyjaciółmi, których utracił. Świat go nie zapamięta, nie dokona żadnego przełomowego odkrycia, nie zostanie sławnym czarodziejem, a jego podobizna nie trafi na kartę z czekoladowych żab; wspomnienia o nim zapiszą się wyłącznie w pamięci jego najbliższych, to mu jednak w zupełności wystarczy.
Jeżeli natomiast Zakon przegra, William zginie w jednej z ostatnich bitew – nie potrafiąc wycofać się z walki nawet wtedy, gdy nie będzie już szans na wygraną. Prawdopodobnie poświęci się, by ochronić kogoś innego: Hannah, ich dzieci, przyjaciela, mieszkańców Oazy, albo nieznajomego, który akurat znajdzie się na drodze śmiercionośnego zaklęcia.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
William Moore
Szybka odpowiedź