Artemis Lovegood
AutorWiadomość
Urodziłem się w Staffordshire, w Wielkiej Brytanii
Moi rodzice...
mają na imię Lydia i Atticus. Zajmują się pszczołami i trzminorkami, mieszkający z dala od cywilizacji. Są artystycznymi duszami, piszą dużo listów do swoich bliskich, a tata próbował nawet swoich sił w tworzeniu poezji. Tematem głównym była zwykle nasza mama. Ale parę z nich dedykował również swoim dzieciom. To piękni ludzie, niesamowicie wrażliwi i ciepli, wyczuleni na cierpienie innych. Powinienem odwiedzać ich częściej.
Lubiłem się bawić... pośród osób, które wykazywały inicjatywę i jednocześnie były otwarte na różne osobowości. Bałem się stawać na czele zgrai, ale byłem chętny na eksplorowanie świata, pod warunkiem, że nie byłem w centrum uwagi. Lubiłem się wspinać, biegać po łąkach, łapać małe zwierzaki, pływać - zamiłowanie do ruchu i bycia blisko natury pozostało do dzisiaj.
Wychowałem się wśród... czarodziejów, jak i mugoli. Dzięki temu czuję się bogatszy o doświadczenia. Kwestia magii czy czystości krwi nigdy nie zaprzątała mojej głowy. Moi dziadkowie od strony mamy byli niemagiczni i nauczyli mnie bardzo dużo o ich sposobie życia. Jest równie cenny.
Uchodziłem za... bardzo wycofanego, dość specyficznego chłopaka. Mówiłem mało, a gdy już zaczynałem to nie potrafiłem skończyć. Nie dokuczano mi jakoś szczególnie, bardziej byłem niewidzialny. Lubiłem spędzać czas przy kominku, zatopiony w myślach lub w treści historycznych książek.
Podczas przygotowywania mojej szkolnej wyprawki na Pokątnej w roku 1944 szczególnie pamiętam... gwar i przytłaczające hałasy. Byłem w stanie przetrwać te męczące zakupy, dzięki obecności rodziców i Sue - ta nie puszczała mojej ręki, raz po raz pytając, czy wszystko ze mną w porządku. Nasze splecione, spocone dłonie jest najwyraźniejszym ze wspomnień z tego szczególnego dnia. Dobrze wspominam również wybór różdżki u Ollivandera, niesamowity człowiek!
W mojej pierwszej podróży do magicznej szkoły... dotarło do mnie, że uwielbiam podróże pociągami. Obserwowałem wciąż zmieniające się krajobrazy i słuchałem Susanne, która omawiała każdy z domów Hogwartu. Czułem się bezpiecznie, chociaż gdy ktoś podstawił mi pod nos czekoladową żabę - w sekundę dostałem mdłości.
Kiedy byłem mały, marzyłem o... zostaniu dostrzeżonym. Odnalezieniu małej grupy najlepszych przyjaciół, z którymi będziemy szli przez życie w pełnym zrozumieniu i harmonii.
Uczęszczałem do 1943 W latach 1950
W szkole byłem uczniem
dość roztargnionym. Uczyłem się przeciętnie, ale poświęcałem dużo czasu, by dorównać swoim równieśnikom. Umiałem ciężko pracować, by osiągnąć zamierzone cele.
W szkole najbardziej interesowało mnie uczęszczanie do klubu pojedynków i Quidditch. Nie odmawiałem, gdy ktoś oferował eksplorację terenów Hogwartu, pod warunkiem, że czułem się bezpiecznie w grupie.
Mój ulubiony przedmiot w szkole to... historia magii i latanie na miotłach. Ten pierwszy pozwolił mi poznać setki zapierających dech w piersi historii, bez potrzeby opuszczania dormitorium!
Najmniej lubiany przeze mnie przedmiot w szkole to... wróżbiarstwo - nie rozumiałem zupełnie nic z tych zajęć.
W szkole trzymałem się z... z małym gronem ludzi głównie z Hufflepuffu.
W szkole byłem odbierany jako... doskonały słuchacz i empatyczny kompan. Łatwiej było ze mną rozmawiać o emocjach, niż o czymś praktycznym. Inni zaś marszczyli czoło, widząc we mnie dziwaka, który gapi się w przestrzeń z lekko uchylonymi ustami.
W szkole nie lubił mnie ktoś, kto... nie szanował rodzin półkrwi. Wtedy lubiłem stawać w szranki z takimi gagatkami podczas magicznych pojedynków. Poza tym unikałem konfliktów jak ognia.
Wykorzystywałem w szkole swoje mocne strony, żeby... dokładnie obserwować przebieg zdarzeń. Bywałem sędzią podczas scysji, pocieszycielem złamanych serc i spryciulą, który znajdywał alternatywne drogi ucieczki od kłopotów.
Kiedy pomyślę, czy kiedyś odrabiałem szlaban... nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek dostał szlaban. Naprawdę byłem taki grzeczny?
Kiedy pomyślę, czy kiedyś wysłano mi wyjca... na szczęście i to mnie ominęło. Ależ to musi być stres i upokorzenie! Uważam, że to pewnego rodzaju przemoc.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować nocą po szkolnej kuchni... kuchnia znajduje się tuż obok dormitorium Puchonów. Zapachy były zbyt kuszące, by nie przemknąć po ich pomieszczeniach. Podziwiałem mądrość i pracowitość zatrudnionych tam skrzatów.
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wędrować po zamkniętych skrzydłach szkolnej biblioteki... to nie mam wątpliwości, że zdarzało się to często. Lubiłem jej zapach, ogrom jej zbiorów i historie, które ubogacały moją wiedzę i wyobraźnię. Po bibliotece krążyły duchy, które polecały świetne, często zapomniane przez żyjących pozycje!
Kiedy pomyślę, czy zdarzało mi się wymykać poza szkolny teren... to zdarzało się to, choć nie nagminnie. Zawsze była to inicjatywa mojej siostry bliźniaczki lub równie aktywnych znajomych. Zdarza mi się łamać reguły, gdy wiem, że w jakiś sposób mnie to ubogaci lub pomoże innym.
Współlokatorzy z dormitorium pamiętają... nie zdziwię się, jeśli mnie nie pamiętają. Byłem cichy, nie zapraszałem zbyt wielu gości do swojej komnaty. Być może ktoś wspomina małomównego miłośnika historycznych książek, wiecznie zajmującego miejsce przy kominku.
Po ukończeniu Hogwartu w 1950 roku rozpocząłem pracę w archiwum Ministerstwa Magii w Londynie. Na część etatu dorabiałem również w London Library (do 1955). W 1957 poznałem swojego mentora i rozpocząłem szkolenie z uzdrowień. Tego samego roku stałem się sojusznikiem Zakonu Feniksa. Do momentu wybuchu wojny byłem aktywnym członkiem Klubu Pojedynków.
Podczas moich codziennych obowiązków spotykam...
ludzi, którzy opowiadają mi różne perspektywy jednej historii. Uwieczniam historie anonimowych bohaterów, którzy często są z zupełnie innych środowisk, niż ja. Gdy nie pracuję w terenie, można spotkać mnie w archiwach, gdzie towarzyszy mi jedynie Dyrdymał.
Odpoczywam... stojąc na głowie przed kominkiem w Ruderze. Rozmawiając z ludźmi o podobnej wrażliwości. Czytając historyczne kroniki. Mam swoje codzienne rytuały - gdy świata jest zbyt wiele, potrzebuję zdrowej dawki samotności.
Obracam się w towarzystwie... pracowników Podziemnego Ministerstwa Magii. Przewijam się w różnych działach, udostępniam niezbędną dokumentację aurorom i innym agentom. Poza pracą znajdziecie mnie poza Londynem pośród innych Lovegoodów i ludzi walczących o przywrócenie równowagi na Wyspach.
Jeśli chodzi o moje poglądy... wierzę w ideę Zakonu Feniksa i zrobię wszystko, by pokazać, że jestem wartościowym magiem w jego szeregach. Zawsze staję po stronie słabszych i potrzebujących. Szanuję wszystkich, którzy szanują odrębność jednostki. Mam poglądy promugolskie z oczywistych względów.
Mieszkam... w Ruderze (Dolina Godryka) z Susanne i duchem o imieniu Lana. Jest tam trochę bałaganu, ale pracujemy nad tym!
Podziwiam... każdego, kto ma silny kręgosłup moralny i nie pozostaje obojętny wobec rozpełzającego się we wszystkie strony zła.
Budzę niechęć wśród... ludzi myślących tunelowo i uparcie chcących wepchnąć całe społeczeństwo w niewygodne ramy.
Sprawiam wrażenie... nieśmiałego i nieobecnego, tonącego we własnych wyobrażeniach. Czasami rozczulającego w swych dziwactwach. Innym razem zaś nieprzewidywalnego (ale nie w niebezpieczny, a upierdliwy sposób).
Prowadzę się... tak, że boję odezwać się do jakiejkolwiek dziewczyny, która mi się podoba. Prędzej stanę na głowie i się na niej okręcę.
Zwiedziłem... Część Wielkiej Brytanii, Irlandię i Portugalię. W tej ostatniej pokochałem architekturę, azulejos oraz muzykę fado. Dalsze destynacje muszą poczekać - jest tak wiele do zrobienia i osiągnięcia na rodzinnej ziemi.
W ciągu mojego życia mówiono o mnie różnie, nie zawsze prawdziwie, nie zawsze tak, jakbym chciał, niekiedy z podziwem, innym razem z powątpiewaniem.
Środowisko, w którym się obracam, uważa, że jestem...
zawsze gotowy do działania w drużynie, oczytany i wysokowrażliwy.
Ludzie, którzy o mnie słyszeli, a z którymi nie rozmawiałem... wiedzą, że bez cienia wątpliwości jestem jednym z Lovegoodów. Moje perypetie bywają tematem plotek i szyderczych śmiechów - nie mam jednak z tym problemu.
W moim życiu pomawiano mnie o... bycie niedojrzałym, słabym i głupawym. Nic z tego nie jest prawdą, po prostu nadaję na nieco innych falach. Czasem potrzebuję więcej czasu, by się skupić, ale naprawdę można na mnie polegać!
Tę sekcję widzisz tylko Ty i Mistrz gry
Mistrzowi gry chciałbym przekazać, że...
Artemis Lovegood
Szybka odpowiedź