Riana Vane
Nazwisko matki: Dearborn
Miejsce zamieszkania: Lancashire
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Naukowiec, twórca świstoklików, uzdrowicielka
Wzrost: 168
Waga: 51
Kolor włosów: Ciemnobrązowe. W słabym świetle wydają się czarne.
Kolor oczu: Szaroniebieskie
Znaki szczególne: Dla bardziej spostrzegawczego czarodzieja może sprawiać wrażenie chorowitej z wyglądu (trauma krwi). Rozległa blizna na lewej łopatce, przechodząca przez bark, obojczyk i nieznacznie nachodząca na klatkę piersiową.
9 cali, dość sztywna, limba, pióro abraksana
Ravenclaw
Wilkołak
świeże pranie suszone na słońcu, las, powietrze po burzy
Romantyczna, letnia noc. Spaceruje z kimś za rękę i wiedząc, ze osoba obok darzy ją takim samym uczuciem jak ona ją.
Magia, nauka, literatura
Nie kibicuje
Nauka, czytanie, gra w magiczne szachy
Klasycznej, jazz
Larissa Hofmann
Jej rodzice poznali się na wydziale ratunkowym w Mungu. Pasowali do siebie, a związek naturalnie przeszedł przez etap narzeczeństwa do małżeństwa. Pojawiły się dzieci. Riana była drugim z kolei i to po jej urodzeniu rodzina postanowiła przenieść się z Londynu do hrabstwa Lancashire. Potem pojawiła się jeszcze dwójka młodszego rodzeństwa. W niewielkim magicznym miasteczku otworzyli prywatny gabinet. Dorastała otoczona przestrzenią, naturą, uwagą.
Pierwszy przejaw magii nastąpił, gdy miała 7 lat. Gdy się śmiała wokół iskrzył błyszczący, srebrny pył. Jakby była chodzącą inkantacją fae feli.
Edukację nabyła w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Tiara przypisała ją do domu Ravenclawu. I słusznie. Z zamiłowaniem oddawała swój czas na poszerzanie swoich horyzontów zwłaszcza w dziedzinach czysto związanych z próbą uchwycenia istoty magii - numerologia, geomancja, astronomia. Praktyczne zastosowanie magii przychodziło jej najłatwiej pod kątem transmutacji. Jej wyobraźnia zdawała się być niespętana, a satysfakcja z dosłownego przekształcania elementów rzeczywistości za pomocą magii upajała.
Wakacje mijały jej na pomaganiu w rodzinnej lecznicy. Wykonywaniu prostych eliksirów oraz zabiegów w trakcie których myślała o swojej przyszłości, o stażu w Departamencie Transportu Magicznego, a potem próbie przejścia do Departamentu Tajemnic.
Egzaminy poszły jej lepiej niż się spodziewała do tego stopnia, że złożyła podanie do obu wydziałów. Oczekując na odpowiedź zwyczajowo pomagała w rodzinnej lecznicy. To był jednak niefortunny dzień. Okazało się, że jeden z pacjentów był zarażony likantropią. Nie wiadomo co wywołało przemianę poza pełnią. Wilkołak doprowadził do śmierci 5 czarodziejów oraz zarażenia dwóch - szczęśliwie nie Rianę. Zbiegł nim przybyły odpowiednie służby.
Rodzina Riany się skurczyła. Nie było już mamy ani taty. Rekonwalescencja po ataku zajęła jej pół roku. Była obawa, że nie odzyska władzy w lewej ręce co jednak się nie ziściło. Nie zaznała w życiu większych trudów więc stawienie czoła rzeczywistości, kiedy była w zasadzie dzieckiem przytłaczało. Tym bardziej kiedy jeszcze nie było pewności, że jest wolna od klątwy i ze względów bezpieczeństwa kolejną pełnię spędziła pod nadzorem w Tower. Dopiero kilka miesięcy później nietypowa bladość i złe samopoczucie okazały się następstwami przebudzonej wydarzeniami choroby - traumy krwi.
W pewien dziwny, pokrętny sposób zgorzkniała. Starszy brat przyjął rolę ojca, a ona narzekającej matki. Byli sfrustrowani. Oboje musieli porzucić plany na przyszłość z konieczności opieki nad młodszym rodzeństwem. To ona siedziała w domu. Sprzątała, gotowała, prała, opiekowała się. Była zniechęcona plotkami do mieszania się ze społeczeństwem więc jej to odpowiadało. Wiedziała, że sąsiedzi oceniają ich sposób życia lub omawiają czy aby na pewno nie jest przeklęta. Z drugiej jednak strony podsycało to poczucie wyobcowania i braku perspektywy na przyszłość. Czuła, że coś z nią nie tak. Miała plany, marzenia... By nie oszaleć uciekała w stronę nauki. Dorywczo tworzyła świstokliki, proste eliksiry, pomagała zbierać lub weryfikować materiały naukowe będąc korespondencyjną asystentką. Kontynuowała pogłębianie wiedzy. To doprowadziło do tego, że podczas cotygodniowej wizyty w Londyńskiej Bibliotece doznała pierwszego zauroczenia. Wszystko prysło, kiedy okazało się, że dość jednostronnego. Prawdopodobnie dlatego zabrakło jej słów, kiedy niedługo po tym brat przyprowadził do domu narzeczoną oznajmiając, że z nami zamieszka. Ściskali się dłońmi, oczy obojga świeciły. To był koszmar.
Pojawił się rozłam w rodzinie, który próbowali załagodzić starsi. Riana zamieszkała z dziadkami od strony ojca. Przez jej chorobę obawiano się, że może dojść do tragedii jeżeli jej rozchwianie emocjonalne będzie się pogłębiało i ciągle będzie się stresowała. Nikt tego nie powiedział na głos, lecz widziała jak wszyscy wokół niej wymieniali między sobą spojrzenia i jak ją traktowali. Nie była zestresowana. Czuła się zdradzona, zastąpiona, niepotrzebna. Chciała zejść im wszystkim z oczu.
Popadła w wir pracy. Udało jej się dostać jako początkujący twórca świstoklików do firmy o pompatycznej nazwie Pstryk Pryk. Po godzinach pracy realizowała dodatkowe zlecenia. Wykonując pracę związaną z twórczością magicznych połączeń deportacyjnych w magicznych budynkach często konsultowała się z zawodowymi geomatami. Zrobiła wrażenie na jednej z czarownic, która zaproponowała jej staż. To poszerzyło jej wiedzę nie tylko z geomancji, lecz również konstrukcji magicznych. Podtrzymywała w miedzy czasie kontakt z rodzeństwem, lecz ten przeważnie kończył się kłótniami ze starszym barem i symulacją życia w separacji "rodziców" dla młodszego rodzeństwa.
Pewnego świątecznego dnia zaprosiła na rodzinny spęd mężczyznę. Zaskoczyła wszystkich przedstawiając go jako swojego narzeczonego. W oczach innych wydało się to dziwne oraz nagłe, lecz młody człowiek sprawiał wrażenie prawego więc nie dociekali. Po kilku tygodniach oznajmiła, że zamieszka z nim razem. Po odpowiednim spektaklu czarownica rozstała się z udawanym narzeczonym. Wyprowadziła się w pojedynkę do niewielkiej, nieco zrujnowanej leśnej chatki, którą miała spłacać przez kolejne dwa lata. Dopięła swego - była sama.
Nie tak to sobie wyobrażała. Samotność, odizolowanie. Tak długo jednak w to brnęła, że pozwoliła tej niewygodzie pozostać. Nie doskwierała tak bardzo, kiedy skupiła się na porządkowaniu nowego życia. Dalej pracowała, lecz sama postanowiła być sobie sterem. Znajomości z dawnymi pracodawcami stały się w naturalny sposób bardziej partnerskie. Dalej wykonywała świtokliki, uczestniczyła w badaniach nad magią lub magicznymi miejscami, czasem napisała jakiś artykuł bądź skonsultowała coś na prośbę Ministerstwa Magii. Żyła z dala od większych miast, lecz dostatecznie blisko innych czarodziei bądź nieistotnych wiosek sprawiając, że z konieczności pomagała jako uzdrowicielka. Musiała samodzielnie zarządzać swoją pracą i rozdzielać to co robić miała dla zysku, a co dla przyjemności bądź przysługi. Była sobie szefem, pracownikiem i księgową. Kiedy jednak przyszła rutyna te chwile samotności wpędzały w autorefleksję. Przeszłość nie wydawała się już taką niesprawiedliwością. Wychowywała się w kochającej się rodzinie i nikt nie mógł przewidzieć nieszczęśliwego wypadku, którego padła ofiarą. Szepty rodziny za jej plecami zdawały się wyblaknąć - wywoływała je w końcu troska. Jej impulsywność i złośliwość z perspektywy czasu była dziecina, lecz wciąż usprawiedliwiona. Akceptacja. Czy to nazywano dorosłością...?
Kiedy świat zaczął się kołysać martwiła się, lecz nic więcej. Pochodziła w końcu z porządnej magicznej rodziny z historycznym zapleczem. Troskała się o swoje młodsze rodzeństwo przebywające w Hogwarcie korespondując z nim częściej, kiedy stanowisko dyrektora objął Grindelwald. Mieszkała w osamotnieniu, lecz wychodząc do ludzi słyszała szepty plotki, czytała gazety. Coś wisiało w powietrzu. Referendum decydujące o wyjściu z Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, Antymugolska Policja, Anomalie - z tego wszystkiego uważała, że to ostatnie jest najniebezpieczniejsze. Może dlatego, że to ją bezpośrednio dotykało, że się na tym znała. To dopiero zamach stanu i otwarta wojna zmusiły ją do ponownych przemyśleń.
Co do zasady jej życie nie wywróciło się dramatycznie do góry nogami. Ludzie bardziej niż wcześniej zgłaszali się po świstokliki, zwłaszcza ci zamożniejsi. Jadła skromniej, lecz nie przymierała głodem. bezpośrednia represja która ją dotknęła to konieczność zarejestrowania różdżki. Wiedziała, że była jednak szczęściarą na tle reszty. Nie mogła zbawić świata, jednak postanowiła skupić się na lokalnej społeczności. Dołączyła do niewielkiej grupy. Leczyła, szukała zastępczych domów dla sierot, pomagała zarządzać wydatkami. Wciąż jednak była na uboczu tego wszystkiego. Chodź coś robiła czuła się w dalszym ciągu jak obserwator. Zastanawiała się. Czy to dobrze? Czy źle...?
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 2 | 0 |
Uroki: | 1 | 1 |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 9 | 2 |
Transmutacja: | 20 | 2 |
Alchemia: | 3 | 0 |
Sprawność: | 3 | 0 |
Zwinność: | 7 | 0 |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | II | 10 |
Astronomia | I | 2 |
Geomancja | II | 10 |
Historia Magii | I | 2 |
Numerologia | III | 25 |
ONMS | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Ekonomia | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Konstrukcje magiczne | I | 0.5 |
Gotowanie | I | 0.5 |
Literatura (tworzenie literatury popularnonaukowej) | I | 0.5 |
Literatura (wiedza) | II | 7 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Czarodziejskie szachy | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 (+0) |
Reszta: 0.5 |
Ostatnio zmieniony przez Riana Vane dnia 27.01.24 23:19, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: William Moore
halit, mokait, kamień słoneczny, cynk, odłamek spadającej gwiazdy,
srebrny gwiezdny pył x2, księżycowy pył x2;
[25.02.24] Sierpień-listopad