Masakrowanie twarzy jednookiego mężczyzny sprawiało mu zaskakującą przyjemność. Każde uderzenie pięścią, choć bolesne, pozwalało upuścić nieco własnej, złej krwi; zmniejszyć napięcie, drgające ciągle pod skórą. Ben nie potrafił się zatrzymać, wpadł w trans, z którego wybudził go dopiero bardzo nieprzyjemny dźwięk pękącej kości. Dobiegający nie z dołu, z przypominającej już miazgę buzi marynarza, a gdzieś z tyłu własnej głowy. Zamarł w pół ruchu i zachwiał się nad ciałem Jednookiego Joe'go, próbując zorientować się w tym, co się do kurwy nędzy stało. Nie reagował na próby odciągnięcia go od psidwaczego majtka, który zaatakował go pierwszy, odpychał potencjalnych bohaterów i dopiero potężny cios, wymierzony przez jakiegoś cwaniaka otrzeźwił go na tyle, by przeniósł wzrok z leżącej pod nim ofiary w bok. Miał wrażenie, że czas zwolnił, lecz tak naprawdę działał szybko i instynktownie. Ból promieniujący z własnej czaszki doprowadził go do względnej przytomności; znosił gorsze urazy, kręcący się wokół świat nie zmienił się aż tak - alkohol działał podobnie do poważnego urazu - ale pojawił się w nim nowy agresor. Środek uświęcający cel, jakim było zapomnienie i wyrzucenie z siebie tego całego bagna.
Nie rozpoznał Brendana, nie pamiętał go, nieświadom, że gdy zwrócił ku niemu nieco zdezorientowaną na początku twarz, ten bez trudu mógł odnaleźć w pełnej blizn i zarośniętej prezencji dawnego Gwardzistę. - Ty pierdolony tchórzu - wycedził tylko niezbyt składnie, czując, że gniew napływa mu do gardła z wzmożoną siłą. Ten śmieć zaatakował go od tyłu, bez żadnego ostrzeżenia; jego, niewinną osobę, broniącą się tylko przed atakami szalonego marynarza. Przekonanie o własnym nieskalaniu skutecznie broniło się przed jakimkolwiek sensem - zaskakująco zwinnie wstał więc znad Joe'ego, zamierzając się na łysego dryblasa. Wyglądał na zwinnego szczura, musiał się mieć na baczności, ale mógł przecież dać mu radę. Uniósł prawą rękę i wymieryzł mu potężny cios w klatkę piersiową, tuż przy splocie słonecznym - najwygodniejsze miejsce do trafienia nawet przy lekkich zawrotach głowy.


320/370, -5 obrażenia, -10 upojenie

próbuję silny cios w klatkę piersiową

The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 85

--------------------------------

#2 'k8' : 4, 3, 5, 8, 6, 8, 4, 5

Jego cios skutecznie odciągał uwagę osiłka od półżywego zachlajmordy, osiągnął swój cel, sprowokował go i odciągnął jego uwagę. Jednooki mógł się odczołgać, mógłby, gdyby wciąż się ruszał, kątem oka dostrzegł, że chyba tracił już przytomność. Nie poświęcil mu większej uwagi - bo należało spacyfikować olbrzyma. Wszystko wskazywało na to, że to on stanowił tutaj teraz największe zagrożenie. Albo przynajmniej jedno z większych.
- Spokój, panowie! Następnego, który się poruszy, będą zbierać z podłogi! - zawołał zdecydowanym, ostrym tonem; tonem służbisty, tonem rozkazu, byli tu teraz odpowiedzialni za pilnowanie porządku, poniekąd. Ale na niewiele zdały się jego słowa, nie zdążył się cofnąć, kiedy graba osiłka została ciśnięta prosto w jego pierś, na krótki moment stracił oddech; przeszedł go silny spazm bólu, który oszołomił go na tyle, że przez rozmyty krajobraz nie rozpoznał rysów twarzy swojego oponenta. Chwilę potem - wybił łokieć okaleczonej ręki w górę, podbijając podbródek, chciał go szybko spacyfikować.

silny cios w podbródek

325/370, -5 , złamane żebro

The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 73

--------------------------------

#2 'k8' : 8, 8, 8, 3, 3, 2

Rosły cwaniak go zignorował. Zarówno zaczepkę, jak i uderzenie - na moment zabrakło mu tchu, ale Benjamin ledwie to dostrzegł, zaślepiony rosnącą furią. Łysy zwracał się jeszcze do ludzi dookoła nich jak jakiś jebany bożek, chcący zaprowadzić w tym grajdole idiotyczne prawa. Wright chętnie by mu odszczeknął, ale musiał szybko zareagować na kolejny wymierzony w niego cios. Spróbował uniknąć pięści mknącej ku jego podbródkowi, a potem szybko odwzajemnić uderzenie, tym razem kierując pięść w nos mężczyzny.

320/370, -5 obrażenia, -10 upojenie

1 i 2 próbuję uniknąć
3 i 4 potem silny cios w nos

The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k10' : 8

--------------------------------

#2 'k8' : 3, 5, 4, 8, 8, 8, 4, 3

--------------------------------

#3 'k100' : 65

--------------------------------

#4 'k8' : 4, 3, 1, 4, 2, 5, 2, 7

Uniósł gardę, usiłując zablokować cios osiłka - i nie dopuścić go do siebie, ale dostrzegał, jak silny jego przeciwnik był - i jak olbrzymiej siły będzie to od niego wymagało. Obrócił się gwałtownie, zamierzając odwdzięczyć się tym samym - i wybitym z łokcia ramieniem rozkwasić jego nos.

1. obrona - blok - tylko krytyk mnie ocali
2. 3. cios - w nos - potężny

325/370, -5 , złamane żebro

The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k10' : 6

--------------------------------

#2 'k100' : 57

--------------------------------

#3 'k8' : 3, 8, 1, 3, 6, 2

Unik na nic się nie zdał, uderzenie w podbródek było tak silne, że aż zatrzeszczały mu zęby; poczuł w ustach coś nieprzyjemnie ostrego, krew pociekła mu na brodę, ale nawet jej nie wypluł, znów musząc chronić się przed naporem przeciwnika. Zaskakująco zaciętego, Jednooki Joe nie sprawiał żadnego problemu, z tym tutaj delikwentem zaczynało być zdecydowanie trudniej. Mimo to spróbował umknąć głową w bok, unikając groźnego ciosu, a potem znów wystosował własny, tym razem z całej siły chcąc walnąć łysego w lewe ramię, by nieco upośledzić działanie jego żelaznego ciosu. W ferworze walki Ben nie zorientował się, że właściwie bije się z kaleką - wydawało mu się, że ma naprzeciw siebie nakręconego byczka.


294/370, -10 obrażenia, -10 upojenie

1,2 unik
3,4 cios silny w lewe ramię

The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k10' : 10

--------------------------------

#2 'k8' : 1, 5, 6, 5, 2, 3, 8, 5

--------------------------------

#3 'k100' : 1

--------------------------------

#4 'k8' : 8, 1, 2, 8, 8, 4, 7, 4

Benjamin zdołał częściowo uniknąć groźnego ciosu, szybko umykając głową w bok. Tak szybko, że aż zakręciło mu się w głowie — był pijany, sala wirowała, a ferworze walki z całej siły wystosował cios w lewe ramię przeciwnika...
... czy na pewno lewe? Były pałkarz Jastrzębi nie należał do osób, którym mylą się strony świata, ale alkohol, zaślepienie adrenaliną i zwykły pech zrobiły swoje. Ben z impetem zamachnął się na prawe ramię Brendana, ale wciąż kręciło mu się w głowie i zamiast na wprost uderzył w dół. Jeśli do jego głowy miała czas wkraść się jakakolwiek myśl to mógł nawet poczuć odrobinę satysfakcji, bo teraz celował wprost w prawą dłoń swojego oponenta; dłoń, którą być może zdoła uszkodzić swoim potężnym ciosem i zapewnić sobie spokój od tego przeciwnika.
Tyle, że prawej dłoni wcale tam nie było.
Pięść Benjamina uderzyła w pustkę, a impet ciosu pociągnął Wrighta za sobą. Mężczyzna poleciał do przodu, boleśnie uderzył się w piszczel o nóżkę stołka barowego, a jego czoło leciało wprost na stołek barowy. Miał ułamki sekundy na uniknięcie zderzenia z meblem. Brendan miał okazję dostrzec jak przeciwnik widowiskowo zatacza się do przodu i wykorzystać sytuację na swoją korzyść.

Benjamin, nóżka stołka barowego zadała Ci 10 PŻ obrażeń tłuczonych. Następną turę musisz poświęcić na obronę przed atakiem stołka barowego lub możesz przyjąć na czoło wyważony cios (obrażenia wyniosą [10 + 1/2 x 3k8]) w zderzeniu z drewnem. Niezależnie od kolejki, teraz zaczyna pisać Brendan i otrzymuje dodatkową turę z uwagi na to, że Ben z uwagi na krytyczną porażkę wypadł na moment z trajektorii bójki.

Mistrz gry nie kontynuuje rozgrywki.

Jego garda opadła łatwo i szybko, nie powstrzymała ciosu osiłka - silnie wymierzony natrafił prosto na jego nos, a on najpierw uslyszał, potem poczuł jego gruchnięcie. Krew puściła się na twarz. Zmrużył oczy z bólu, ale wiedział, że nie mógł odpuścić temu zabijace.

Czymkolwiek miał być jego poprzedni manewr, Brendan był pewien, że przemawiał przez niego przede wszystkim alkohol - odskoczył na bok, choć wcale nie musiał tego robić, bo jego przeciwnik został powalony siłą jego własnego impetu. Nie myślał wiele - pomógł mu lecieć kopnięciem, skierowanym prosto w jego plecy, a potem doskoczył do jego twarzy, którą zaczynał już podnosić, chyba nie mając jeszcze dość, zamierzając wymierzyć cios prosto w nią. I wtedy - w blasku świateł jaśniejszych nad barem - dostrzegł w tej poranionej, zarośniętej twarzy znajome rysy. To niemożliwe.
- Wright!?

282/370, -10 , złamane żebro, złamana przegroda nosowa

1. silny cios w plecy - dodatkowa tura od mg

2. silny cios w nos

The member 'Brendan Weasley' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 96

--------------------------------

#2 'k8' : 2, 2, 2, 6, 7, 8

--------------------------------

#3 'k100' : 49

--------------------------------

#4 'k8' : 4, 1, 2, 8, 5, 4

A miało wyjść tak pięknie. Zbierał całe swe siły, by walnąć przeciwnika, dokonując druzgoczącego zniszczenia ramienia, które tak boleśnie go tłukło, lecz...wszystko poszło nie tak. Zamiast natrafić na przyjemnie twardą kość, skazując ją na rozkoszne pęknięcie, jego pięść poszybowała w nicość, a sam Ben stracił równowagę. Szybując nieelegancko w stronę baru, gdzie zaatakował go stołek oraz sam mebel; poczuł, że coś kopie go w piszczel a potem serwuje płaski sierpowy prosto w czoło. Zamroczyło go poważnie, nie spodziewał się aż takich fajerwerków, mrugających mu przed oczami; zachwiał się i pewnie ustałby na nogach, mimo potwornych obrażeń meblarskich, gdyby nie mocny kopniak w plecy.
- Ty pierdolony tchórzu! - wrzasnął jeszcze raz, ale zamiast pełnego pogardy i wściekłości ryku z jego ust wydarł się ochrypły warkot, poprzetykany krwawymi bąbelkami; złamany nos krwawił, czoło krwawiło, podobna ciecz lała się pewnie z innych miejsc, ale nie zastanawiał się nad tym, wywracając się na glebę. Szybko przewrócił się na plecy, gotów zebrać się do walki - miał jednak gdzieś bezpośredni zwrot do adresata, wystosowany przez łysego idiotę. Postanowił kopnąć z całych sił stojącego nad nim jegomościa w kolano, by spróbować sprowadzić go do parteru a potem - udusić go gołymi rękami za ten afront w postaci...nie posiadania ręki? Fakty dochodziły do niego z bolesnym opóźnieniem, lecz mózg zupełnie skupił się tylko na przemocy. I ignorowaniu bólu, który narastał w tle, na razie stłumiony adrenaliną.


213/370, -20 obrażenia, -10 upojenie

1. obrażenia od stołka
2. silny cios w kolano