Genevieve Anabelle Rosier
Nazwisko matki: Crouch
Miejsce zamieszkania: Château Rose, Kent, Dover (Anglia)
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Dama
Wzrost: 158
Waga: 49
Kolor włosów: Brązowy
Kolor oczu: Szarozielony
Znaki szczególne: Niewielkie znamię przypominające półksiężyc na lewym ramieniu, lekko francuski akcent, gracja i postawa baletnicy
11 cali Brzoza Włos z głowy nimfy
Beauxbatons (Gryfy)
Martwych członków rodziny
Różami, lawendą, morską bryzą, górskim powietrzem, domowymi ciastami
Siebie na scenie jako słynną baletnicę i moją rodzinę w pierwszym rzędzie, wyraźnie ze mnie dumną (łącznie z ojcem i Marianne)
Sztuką, muzyką, baletem, plotkami, różami, literaturą, historią magii (głównie rodu Rosier), modą
Nikomu, bo niewiele wiem o quidditchu
Tańczę, gram na fortepianie, słucham muzyki, czytam, haftuję, jeżdżę konno, plotkuję, udzielam się towarzysko, pielęgnuję róże, spędzam czas w ogrodzie lub na plaży
Muzyki klasycznej i opery
Soni Ben Ammar
Swój pierwszy krzyk wydała pewnego ciepłego, kwietniowego poranka w jednej z komnat rodowej siedziby Rosierów - to wtedy na świat przyszła kolejna przedstawicielka tego znamienitego rodu, czwarte (i jak się później okazało, ostatnie) dziecko Corentina i Cedriny. Tak jak pozostałe, otrzymała francuskie imiona - Genevieve Anabelle. Była drobnym dzieckiem i dużo płakała, obawiano się więc o jej zdrowie, na szczęście wkrótce okazało się, że nie cierpi na żadne poważne choroby genetyczne, jedynie świniowstręt, który w późniejszych latach stał się dla niej powodem do dumy, potwierdzał wszak jej szlachetne pochodzenie.
Gdyby zapytać kogoś, kto spędzał z nią dużo czasu w początkowych latach jej życia, jaka była, zapewne powiedziałby, że ruchliwa, niezdarna, ale bardzo urokliwa - i w istocie tak było. Gdy tylko nauczyła się chodzić, pokochała odkrywanie nowych miejsc w Château Rose. Oczywiście z początku nie była w stanie wypuścić się na żadne dalsze eskapady, a opiekunki, guwernantki i służba nie spuszczały jej z oka, ale każde zamknięte drzwi, każdy zakręt korytarza, każdy kąt za jednym z regałów z książkami cieszyły się ogromnym zainteresowaniem małej Genevieve. Właśnie tak ujawniły się zresztą jej magiczne zdolności, gdy pewnego dnia udało jej się otworzyć duże, ciężkie drzwi prowadzące do jednej z komnat gościnnych, mimo iż nie sięgała nawet do klamki. Kiedy trochę podrosła, bardzo często zdarzało jej się wymykać swoim opiekunkom, co nie było łatwym zadaniem – jako że od rodzeństwa dzieliła ją spora różnica wieku, zarówno jej brat, siostry jak i kuzynostwo chodzili już do szkoły, a zatem cała uwaga skupiała się na niej. Można pomyśleć, że ten fakt wraz z jej niespokojną osobowością i niezdarnością, która sprawiała, że często zdarzało jej się na przykład coś upuścić, były idealnym przepisem na kłopoty i kary, jednak jako najmłodsze dziecko cieszyła się również pewnymi przywilejami, z których szybko nauczyła się korzystać, a jej urok osobisty szczególnie dobrze działał na jej ojca, który patrzył na nią łagodniejszym okiem niż na swoje starsze dzieci i pozwalał jej na więcej. To matka była tym zdecydowanie bardziej surowym rodzicem i jej wzrokowi z kolei nic nie umykało, a w późniejszych latach Genevieve bardzo chciała jej zaimponować.
W końcu nadeszła pora, by najmłodsza z Rosierów rozpoczęła naukę umiejętności niezbędnych każdej szlachciance, i nastąpiło to nieco szybciej, niż u innych – być może w zamiarze utemperowania nieco jej charakteru, co zresztą okazało się zadziwiająco łatwe. Z początku ciężko było jej usiedzieć w miejscu i słuchać tego, co guwernantka miała jej do powiedzenia, jak chyba większości dzieci, wkrótce jednak okazała się pojętną uczennicą, a jej wrodzony upór bardzo się tu przydał. Prawdopodobnie zaczęło się od lekcji historii magii ze szczególnym uwzględnieniem jej przodków – uwielbiała słuchać historii zwłaszcza o pięknych i eleganckich damach, które brzmiały jak z bajki, a jednak były prawdziwe, co budowało w niej ogromne poczucie dumy ze swojego nazwiska i pochodzenia, a także poczucie wyższości nawet nad niektórymi rodami o krótszym rodowodzie. Duży wpływ na Genevieve miała również jej siostra, Marianne. Choć najmłodszej róży od początku wpajano wartość rodziny i bardzo kochała swoje rodzeństwo, to jednak przez większość życia wychowywała się praktycznie jak jedynaczka, a z bratem i siostrami kontakt miała jedynie listowny i podczas wakacji, których zawsze z niecierpliwością wyczekiwała, choć z innego powodu niż starsze dzieci – one cieszyły się na odpoczynek od nauki, zaś ona na możliwość spędzenia czasu z Tristanem, Marianne i Melisande, oraz posłuchania ich opowieści na temat szkoły, do której i ona wkrótce miała trafić. Mimo wszystko zawsze najbliżej jej było do najstarszej siostry, być może dlatego, że widziała w niej te wszystkie idealne damy, o których się uczyła. Chciała jej dorównać, a Marie bardzo chętnie jej w tym pomagała – miała świetne podejście do dzieci i dużo cierpliwości, kiedy coś jej nie wychodziło. To ona pokazała Genevieve, jak zajmować się różami czy haftować, a także zabrała ją na pierwszą przejażdżkę konną po plaży znajdującej się na terenach posiadłości Rosierów, a to wszystko wkrótce stało się jednymi z jej ulubionych sposobów spędzania wolnego czasu.
Jej kolejną miłością okazała się szeroko rozumiana sztuka, a zwłaszcza muzyka. Już od dzieciństwa uspokajały ją dźwięki fortepianu, więc nikogo nie zdziwiło, gdy sama zaczęła rozwijać się w tym kierunku, jednak wszystko przebił balet – od momentu, gdy po raz pierwszy zobaczyła występ pewnej słynnej baletnicy podczas towarzyskiego spotkania organizowanego w Château Rose, zapragnęła się tego nauczyć. Wymagało to ogromnego wysiłku, skupienia i kontroli nad swoim ciałem, co zwłaszcza na początku było ogromnym wyzwaniem, ale dzięki temu Genevieve znacząco poprawiła swoją postawę i koordynację ruchową, co pomogło jej także przy nauce właściwego damie poruszania się czy siedzenia. Trenowała w każdej wolnej chwili, nawet gdy jej nauczycielka kończyła zajęcia na dany dzień, ona wciąż żądała pokazania kolejnego kroku czy przećwiczenia po raz setny danego układu. Wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy z faktu, że szlachetnie urodzonej damie nie przystoi kariera profesjonalnej baletnicy, i wciąż na to właśnie liczyła – gdy podczas lekcji zamykała oczy, wyobrażała sobie siebie na miejscu tamtej baletnicy, wzrok publiczności skierowany właśnie na nią, słyszała oklaski. Dokładnie pamięta moment, w którym jej marzenia zostały zrujnowane. Podczas jednej z lekcji napomknęła nauczycielce coś na temat swojej świetlanej przyszłości w artystycznym świecie, jaką dla siebie widziała, a ta spojrzała na nią pobłażliwie, a gdy zorientowała się, że młoda dama mówi poważnie, wyraźnie się zmieszała. Oczywiście młoda lady nie mogła tak tego zostawić i nalegała tak długo, aż kobieta wyjaśniła jej, o co chodziło, a mianowicie właśnie to, iż nigdy nie będzie jej dane zajmować się baletem profesjonalnie. Genevieve nie zniosła tego dobrze – nie była bowiem przyzwyczajona, że czegoś jej odmawiano, zwłaszcza czegoś tak dla niej ważnego. W pierwszej chwili nie do końca uwierzyła, dopiero po potwierdzeniu od rodziców przyjęła to do wiadomości, choć w głębi serca nie pogodziła się z tym do teraz. I tym razem dużo pomogły jej rozmowy z Marianne, która spokojnie wytłumaczyła jej, że mimo iż akurat tego marzenia nie będzie w stanie spełnić, to nadal jej rola jako damy jest bardzo ważna, i że jest wiele innych dziedzin, w których może się spełniać.
Tak mijały kolejne lata, a z tamtego niespokojnego dziecka pozostawało coraz mniej. Genevieve za cel postawiła sobie stanie się wzorową damą, z której cała rodzina mogłaby być dumna, aby również w przyszłości móc dobrze spełniać się w roli matki, żony i lady w zamku swojego przyszłego męża. Czas spędzała na kolejnych lekcjach etykiety, historii, muzyki, sztuki, francuskiego, tańca i jazdy konnej, a w wolnych chwilach przesiadywała w ogrodach w otoczeniu pachnących róż, które również uczyła się pielęgnować, słuchając szumu fal na plaży, lub szlifując umiejętności baletowe w jednej z komnat zamku.
Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy i ona poszła w ślady rodzeństwa i po raz pierwszy przekroczyła bramy Beauxbatons, o którym wcześniej tyle słyszała. Był to niewątpliwie jeden z najważniejszych momentów w jej dotychczasowym życiu i niejako pierwsze zderzenie z rzeczywistością. W samej szkole zakochała się już od początku, bardzo spodobały jej się te przestronne mury i ogrody, w których można było oddychać zapachem najróżniejszych kwiatów zmieszanych z górskim powietrzem i pięknymi, zapierającymi dech w piersi widokami na Alpy rozciągającymi się w zasięgu wzroku. To właśnie te ogrody dawały jej pewną namiastkę domu, choć oczywiście w jej oczach nie mogły równać się z rosarium Rosierów, za którym wciąż tęskniła.
W jej życiu zaszły wtedy poważne zmiany i wielu rzeczy doświadczyła po raz pierwszy – jak chociażby spotkanie z tak ogromną ilością młodych czarodziejów, w tym tych pochodzących z mugolskich rodzin, wobec których już na starcie czuła się lepsza, ale jednocześnie trochę ją przerażali – nasłuchała się na ich temat tyle złego, że nie wiedziała, czego się spodziewać. Trzymała więc odpowiedni dystans, raczej nie zniżając się do rozmowy z nimi, a jeśli już, to tylko po to żeby pokazać swoją wyższość. Po jakimś czasie przestali szukać z nią kontaktu ( a na początku niektórzy próbowali, w końcu dla nich nazwisko Rosier nic nie znaczyło), z czego zresztą się cieszyła. Nawiązywanie kontaktów przychodziło jej dość łatwo, w końcu to też stanowiło element szlacheckiego wychowania – dama musiała umieć obracać się w towarzystwie i zjednywać sobie innych, szybko więc znalazła swój krąg znajomych, składający się oczywiście wyłącznie z osób odpowiedniego pochodzenia. Kolejnym ważnym elementem było to, że po raz pierwszy została wysłana „w świat”, gdzie niejako reprezentowała swój ród, swoje nazwisko, a jednocześnie nie czuła na sobie oczu rodziców czy guwernantek. Starała się nie ulegać pokusom i mieć cały czas w głowie to, czego ją uczono – wiedziała, że jej zachowanie będzie rzutowało na całą jej rodzinę, a to przecież ona była najważniejsza. Pilnie przestrzegała więc wszelkich zasad panujących w szkole, choć skłamałaby, gdyby nie przyznała, że raz czy dwa zdarzyło jej się nakłonić do złamania tychże zasad kogoś innego w ramach głupiego zakładu z jedną z koleżanek. Ale to przecież nic wyjątkowego u dzieci, prawda?
Skoro mówimy o szkole, to warto byłoby wspomnieć również o nauce, w końcu to powinno być tutaj najważniejsze, prawda? Otóż dla Genevieve akurat ten aspekt nigdy najistotniejszy nie był. Uczyła się dobrze, w końcu nie chciała przynieść wstydu rodzinie, jednak zdecydowanie nie należała do wybitnych uczennic ani kujonek. Nie musiała przecież na tym się skupiać - innym uczniom zależało na ocenach i nauce, by mogli w przyszłości zdobyć dobrą pracę, a ona całą swoją przyszłość miała już ustawioną, więc po co tracić na to więcej czasu, niż było wymagane do przyzwoitych wyników? Wyróżniała się jedynie na historii magii, do której przygotowanie wyniosła już z domu, dzięki czemu miała przewagę nad niżej urodzonymi osobami - wszak nieszlacheckie rodziny zazwyczaj nie przywiązywały takiej wagi do nauki tej dziedziny przed trafieniem do szkoły, nie mówiąc już o mugolakach. Młoda lady Rosier chętnie więc popisywała się swoją wiedzą, pękając z dumy, gdy tylko na kartach akurat omawianego podręcznika bądź w wykładzie nauczyciela pojawiało się nazwisko któregoś z jej przodków. Jeśli chodzi o inne naukowe dziedziny, szczególnie dobre wyniki osiągała też na urokach i obronie przed czarną magią, chociaż zarówno tutaj, jak i na innych przedmiotach kwestią dyskusyjną pozostaje, jaka część z jej dobrych ocen była zasługą jej rzeczywistych umiejętności, a jaka - nazwiska, pamięci o rodzeństwie wcześniej uczęszczającym do szkoły i jej uroku osobistego. Lubiła także opiekę nad magicznymi zwierzętami i miała do nich dobrą rękę, ale tylko jeśli chodziło o te małe i przyjazne, gdyż większe i bardziej niebezpieczne nieco ją przerażały. Wolny czas o wiele chętniej niż na nauce spędzała na plotkach z koleżankami w ogrodzie, a częściej niż opasłe podręczniki czytała powieści, głównie romantyczne, którymi wymieniała się z innymi uczennicami. Uwielbiała również szlifować umiejętności artystyczne - w Beauxbatons bardzo ceniła to, że szkoła dawała jej taką możliwość. Trafiła do Gryfów, gdzie mogła nadal rozwijać się pod kątem baletu i gry na fortepianie, z czego z radością korzystała. Bardzo ceniła sobie jednak także rozmowy z Harpiami i Smokami na tematy związane ze sztuką, było to dla niej bardzo inspirujące. Pojawiała się również na meczach quidditcha, ale tutaj też chodziło o aspekty czysto towarzyskie i okazję do spędzenia czasu ze znajomymi, gdyż fenomenu tej gry nigdy do końca nie zrozumiała. Ku jej zdziwieniu, na szóstym roku została wybrana prefektem - prawdopodobnie chodziło tutaj bardziej o fakt, iż nigdy nie sprawiała problemów i nie łamała zasad, niż o jej wyniki w nauce. A czy był to dobry wybór, to już kwestia dyskusyjna, zważając na to, że nie była bezstronna i zawsze stawała po stronie szlachetnie urodzonych znajomych, przez co inni po pewnym czasie w ogóle przestali zwracać się do niej po pomoc.
Mówi się, że złe wspomnienia i traumy zakorzeniają się w pamięci głęboko, jednak w jej przypadku było inaczej. Dziś nie jest w stanie przypomnieć sobie, jak dowiedziała się o śmierci Marianne, kto jej o tym powiedział. Było to jej pierwsze zderzenie ze śmiercią, do tej pory stanowiło to dla niej pewną abstrakcję, coś co nie dotyczyło ani jej, ani jej bliskich. Oczywiście uczono ją, jak powinna się zachowywać na pogrzebach i w jaki sposób składać kondolencje, ale nie może się to równać z doświadczeniem tego na własnej skórze, zwłaszcza w przypadku kogoś takiego jak Marie - młodej, pięknej, matki małych dzieci, która miała przed sobą całe życie, a zginęła w tak tragiczny sposób, było to szczególnie szokujące. Pamięta tamten okres jak przez mgłę - swój płacz, próby pocieszania, a potem, po powrocie do szkoły, działanie jak na autopilocie, współczujące lub pełne satysfakcji spojrzenia innych, ciągłe pytania, Marie pojawiająca się ciągle w jej snach... I strach, że ten sam los spotka resztę jej najbliższych, każdy list czy wiadomość z domu wiązały się z obawą, niepokojem. Wreszcie stało się - co prawda dopiero po kilku latach, gdy jej życie zdążyło mniej więcej wrócić do normy na tyle, na ile było to możliwe, pojawiła się wiadomość o śmierci lorda Corentina Rosiera. To nie było już tak wielkim szokiem, ale wciąż stanowiło cios dla młodej lady, dość związanej z ojcem, i po raz kolejny pokazało jej, że życie nie jest takie idealne, a nieszczęścia mogą spotkać również ją i jej rodzinę, w co kiedyś nie wierzyła.
Mimo wszystko szkoła nadal stanowiła jej bezpieczną przystań, swego rodzaju bańkę, w której nie musiała właściwie o nic się martwić i mogła w pewnym sensie nadal czuć się dzieckiem. Jej największymi problemami była nauka do egzaminów, wybór sukienki na szkolny bal czy plotka, którą rozpuściła o niej zazdrosna koleżanka. Nie mierzyła się jeszcze z żadnymi poważnymi obowiązkami wobec swojego rodu, bo przecież najpierw musiała skończyć szkołę i jedynie tego od niej oczekiwano. Nawet, gdy w Anglii zaczęła się wojna, była w pewnym stopniu od niej osłonięta - oczywiście wieści docierały również do Francji, ale jednak inaczej się żyło setki kilometrów od centrum wydarzeń, gdy nie miało się nawet do czynienia z osobami bezpośrednio dotkniętymi przez walki. Teraz to wszystko miało się zmienić - Genevieve wreszcie zakończyła edukację, po raz ostatni spojrzała na mury Beauxbatons i wróciła do Anglii, stojąc u progu dorosłego życia. Znajduje się niejako na rozdrożu - z jednej strony jest już dorosła i wie, że musi stawić czoła obowiązkom i roli, do których ją przygotowywano i chce im sprostać, a z drugiej strony wciąż ma w sobie wiele z niedoświadczonego dziecka i przed nią jeszcze wiele do nauczenia u boku rodziny, którą dopiero na nowo będzie poznawać.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | +3 (różdżka) |
Uroki: | 4 | +2 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 0 | 0 |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 14 | 0 |
Zwinność: | 22 | 0 |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | II | 10 |
Kłamstwo | II | 10 |
Kokieteria | II | 10 |
ONMS | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | I | 2 |
Savoir-vivre | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Sztuka (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (gra na fortepianie) | I | 0.5 |
Muzyka (wiedza) | II | 7 |
Haftowanie | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Taniec balowy | II | 7 |
Taniec klasyczny | II | 7 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 6 |
Ostatnio zmieniony przez Genevieve Rosier dnia 26.06.24 12:20, w całości zmieniany 2 razy
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier
[03.07.24] Sierpień-listopad