Alistair Creedy
Nazwisko matki: Burroughs
Miejsce zamieszkania: Plymouth, hrabstwo Devon
Czystość krwi: Mugolak
Status majątkowy: Ubogi
Zawód: kurier na miotle
Wzrost: 172 cm
Waga: 62 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: szaro-niebieskie
Znaki szczególne: chłodne, przenikliwe spojrzenie; lekko podkrążone oczy - efekt uboczny koszmarów sennych; smukła, żylasta sylwetka; zarost dodający lat
11 cali Migdałowiec Włos wozaka
Hogwart, Hufflepuff
wielką, wrzeszczącą i płonącą sowę
gorącą czekoladą, miodem i świeżymi ziołami
bliskich, przyjaciół i rodzinę, siedzących przy stole uginającym się od jedzenia i napojów
quidditchem i ogólnym miotlarstwem, szachami, grami karcianymi, grą na pianinie
Sępom z Wratsy
czytam gazety, latam na miotle, gram w szachy lub karty, raz od czasu coś wypiję lub zapalę, staram się nie wychylać
jazzu, swingu, okazjonalnie rock'rolla
Wes Bentley
Pod koniec kwietnia 1935 roku w Londynie przyszedł na świat Alistair, syn Johna i Marian Creedych. Najwcześniejsze lata dzieciństwa przypadły Alowi na szczególnie niespokojny okres zaraz przed II wojną światową. Ta wybuchła, gdy chłopiec miał zaledwie sześć lat i nie wiedział, co ani dlaczego to wszystko się dzieje.
Siódmego września nad Londynem zawyły syreny. To niemieckie Luftwaffe rozpoczęło nalot bombowy. Stolica Wielkiej Brytanii stanęła w ogniu, a mieszkańcy jak szczury poukrywali się w piwnicach i na stacjach metra. Nie inaczej było z rodziną Creedych, którzy całą trójką znaleźli schronienie pod ziemią, razem z dziesiątkami swoich sąsiadów, równie przerażonych i zdezorientowanych, co oni sami. Dzieciństwo Alistaira wypełniał hałas, strach i nieustanne racjonowanie jedzenia. Gdy w maju następnego roku naloty ustały, rodzina bez wahania uciekła ze zrujnowanego Londynu na wieś, do dziadków Ala, państwa Burroughsów.
Pewnego dnia dziadek Arthur schodził po drabinie z dachu stodoły, podczas gdy Al siedział na dole i próbował (nieudolnie) zachęcić kota dziadków do zabawy. Nagle usłyszał bardzo niepokojące skrzypienie ze strony drabiny. W jednej chwili stopień, na którym stał dziadek złamał się w pół i staruszek poleciał w dół. Alistair z krzykiem popędził w jego kierunku. Stary Burroughs runął na ziemię, ale zamiast połamać się na twardym gruncie, poczuł pod sobą coś… dużo miększego. Jak gdyby cała ziemia wokół zamieniła się w poduszkę albo materac. Spojrzał na wnuka, który tylko stał przed nim, z ręką wyciągniętą w jego kierunku. Powiedzieć, że obaj byli zszokowani to jak nie powiedzieć nic. Właśnie tego dnia Alistair odkrył, że nie jest takim zwyczajnym dzieckiem, ale czarodziejem!
Dalsze losy rodziny potoczyły się stosunkowo spokojnie. John Creedy wstąpił do RAF-u, gdzie spędził resztę wojny, pilnując nieba nad Anglią przed nieproszonymi gośćmi z kontynentu. Tymczasem Alistair rósł na dobrego, porządnego młodzieńca, choć równocześnie desperacko poszukującego celu w życiu i dość cynicznie nastawionego do świata; raz od czasu, z daleka od wścibskich oczu, eksperymentował też ze swoimi magicznymi mocami (potrzebował trzech rozbitych z rzędu szklanek, by unikać eksperymentów w domu). Kiedy w końcu opadł wojenny pył, rodzina Creedych przeniosła się z powrotem do miasta, do Exeter w Kornwalii, gdzie akurat stacjonował ojciec Alistaira. 27 kwietnia 1946 roku, w dzień jedenastych urodzin, dom Creedych odwiedził pewien enigmatyczny człowiek w staroświeckich szatach – nauczyciel w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
Alistair został gorąco przywitany w domu Hufflepuff. Następne kilka dni spędził na intensywnej nauce o magicznym świecie i zasad nim rządzących. A będąc mugolakiem, miał wiele do nadrobienia. Od razu wiedział, że bardziej podobały mu się zajęcia praktyczne; teoria miała tendencję nudzenia go do poziomu przysypiania. Pocieszający był fakt, że wielu uczniów – nie tylko Puchonów – podzielało jego sentyment. Szczególnie upodobał sobie miotlarstwo; żartował później, że idealnie pasuje do syna lotnika. Nigdzie indziej nie czuł takiej wolności, jak pędząc na miotle setki metrów w powietrzu. Szybki i agresywny styl lotu Ala zwrócił na niego uwagę kapitana puchońskiej drużyny quidditcha, który postanowił zwerbować go jako nowego ścigającego; zwolniło się miejsce po tym, jak jeden z zawodników złamał nogę na ostatnim meczu towarzyskim z Ravenclawem.
Wkrótce również Al wylądował w skrzydle szpitalnym po tym, jak pałkarz Slytherinu posłał tłuczka bezpośrednio w jego stronę. Oberwał w skroń tak mocno, że stracił pamięć sprzed ostatnich kilku dni. Pomijając ten jakże ekscytujący mecz, radził sobie przyzwoicie tak w quidditchu, jak i w szkole ogółem. Przy okazji nauczył się wówczas patrzeć dookoła z dużo większą uwagą, by przypadkiem nie zostać czymś trafionym po raz kolejny.
Alistair Creedy zakończył edukację w Hogwarcie w 1952 roku, w wieku 17 lat. Jeszcze wtedy miał okazję, jakkolwiek chwilową, poznać Gellerta Grindenwalda – niesławnego czarnoksiężnika siejącego strach i pożogę w Europie, a teraz również dyrektora Hogwartu. Creedy nie był szczególnie obeznany w czarodziejskiej polityce, ale nawet on czuł, że cokolwiek dzieje się w Anglii, nie może się dobrze skończyć – czego dowód miał bezpośrednio przed sobą. Od takich jak Grindenwald i jego poplecznicy wolał trzymać się z daleka.
Już jako dorosły, choć raczej ekscentryczny z mugolskiej perspektywy młodzieniec, Al wrócił na chwilę do rodziny w Exeter, lecz ostatecznie przeprowadził się do Plymouth; nie potrafił już się tak dobrze odnaleźć w swojej niemagicznej rodzinie. Naturalnie nie znaczyło to, że się od nich odciął – co to, to nie; od czasu do czasu widywał ich, gdy miał okazję. A gdy na terenie Anglii zaczęły szaleć najróżniejsze magiczne anomalie, odwiedzał ich częściej niż kiedykolwiek wcześniej, dla pewności, że wszystko z nimi w porządku. Jako czarodziej starał się nie wychylać i nie udawać bohatera tam, gdzie nie potrzeba; robił, co mógł, by nie wpaść przypadkiem w ogień krzyżowy dwóch walczących ze sobą stron wojny domowej i przy okazji wieść w miarę przyzwoite życie. Chociaż udawanie, że wszystko jest w porządku raczej pod to nie podpadało.
W Plymouth Alistair znalazł z początku pracę w dziennikarstwie jako fotograf – niekoniecznie dlatego, że czuł do tego pociąg, ale dlatego, że czynsz sam na siebie nie zarobi. Poza tym jego pierwsze mieszkanie znajdowało się bezpośrednio nad drukarnią, więc nie miał tak daleko do pracy. Jakiś czas później wpadł na pomysł na temat do dołączenia do którejś z czarodziejskich gazet: wycieczkę z kamerą wśród mugoli, mającą przybliżyć nieco magicznej części ludzkiej kulturę i zwyczaje ludzi niemagicznych. Naturalnie był to pomysł… co najmniej niszowy; wielu czarodziejów nie czuło szczególnej potrzeby poznawania świata, do którego nie należą, a duża ich część wręcz pogardzała tą myślą – w szczególności czytelnicy „Wojującego Maga” oraz jego redakcja. Znalazło się jednak dostatecznie dużo osób, by eseje i ciekawostki Alistaira pojawiały się przynajmniej raz w miesiącu w „Horyzontach zaklęć”. Pisał tam pod pseudonimem jako John Burroughs (zapożyczając imię ojca i nazwisko panieńskie matki) na różne mugolocentryczne tematy: przybliżał, jak radzą sobie z problemami życia codziennego bez użycia magii; dzielił się wskazówkami dotyczącymi wtapiania się w ich społeczeństwo; od czasu dzielił się też wiadomościami z mugolskiej społeczności w ramach promocji większej świadomości na temat tego, co dzieje się poza magicznym sąsiedztwem czytelników.
Niestety „Kącik mugoloznawcy” nie cieszył się ostatecznie takim powodzeniem, na jakie miał nadzieję; więcej niż raz zdarzyło się nawet, że musiał dopłacać z własnej kieszeni, żeby jego sekcja pojawiła się w gazecie. Albo jego temat był stanowczo zbyt niszowy, albo postawienie wszystkiego na „Horyzonty zaklęć” okazało się nietrafione, albo to jego styl pisania - przystępny dla wszystkich, ale daleki od profesjonalnego naukowego eseisty - odrzucał publikę. Niezależnie od przyczyny, „John Burroughs” zawiesił bezterminowo swoją działalność, a Alistair Creedy wrócił do rozmyślania, jak tu nie wylądować na bruku. Tak pewnego dnia kontemplując swój problem przy szklance kremowego piwa, jego wzrok spoczął na stojącej w rogu mieszkania miotle. Coś mu zaświtało…
Tak oto narodził się pomysł na założenie własnej firmy: „CREEDY – POCZTA MIOTLARSKA”. Wydawał się równie niszowy, co poprzedni plan na życie, jednak tutaj miał już pewniejsze możliwości. Poczta w świecie czarodziejów została dawno temu zdominowana przez sowy, lecz jaka była gwarancja, że w czasach takich jak te ptak – drapieżny czy nie – nie zostanie nagle zestrzelony przez polującego na komunikaty wojenne czarnoksiężnika albo pospolitego oportunistę chcącego zarobić? To prawda, że miotlarz stanowiłby łatwiejszy cel, ale kto by oczekiwał, że akurat ten jeden czarodziej akurat przelatujący, zdawałoby się, rekreacyjnie obok to tak naprawdę dyskretny kurier? Plan, zdawało się, bez pudła! Cóż, pozostawała jeszcze kwestia nieposiadania dokumentów wydawanych przez londyńskie Ministerstwo Magii, bo w końcu urodził się jako „podła szlama" i nie zasługiwał tym samym na równe traktowanie wśród suprematystów czystej krwi, ale tym nieszczególnie się przejmował. Przetrwał Blitz, przetrwał dzikie mecze quidditcha, przetrwał cały ten ostatni magiczny pierdolnik, to i tutaj da sobie radę - taką przynajmniej miał nadzieję.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | 0 |
Uroki: | 12 | +4 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 5 | 0 |
Transmutacja: | 3 | +1 (różdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 12 | 0 |
Zwinność: | 13 | 0 |
Reszta: -10 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Perswazja | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | II | 10 |
Mugoloznawstwo | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (tworzenie prozy) | I | 0.5 |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Fotografia | II | 7 |
Gotowanie | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | II | 7 |
Quidditch | II | 7 |
Wyścigi na miotłach | II | 7 |
Jazda na rowerze | I | 0.5 |
Biegłości pozostałe | Wartość | Wydane punkty |
Czarodziejskie szachy | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 23.5 |
Ostatnio zmieniony przez Alistair Creedy dnia 09.07.24 22:39, w całości zmieniany 5 razy
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: William Moore