Ogród
AutorWiadomość
Ogród
Ogród otacza cały dom, tworząc przytulną i funkcjonalną przestrzeń. Z przodu i po bokach domu znajdują się kamienne ścieżki, które wiją się przez ogród, umożliwiając łatwy dostęp do różnych części. Wzdłuż ścieżek rosną zioła, takie jak bazylia, rozmaryn i tymianek, dodając aromatyczny akcent do otoczenia.
Z tyłu domu znajduje się mały ogródek z grządkami, na których rosną pomidory, marchewki, truskawki i krzak malin. Grządki są starannie utrzymane i podzielone na równe sekcje.
Całość ogrodu jest otoczona płotem, który chroni rośliny przed dzikimi zwierzętami. W różnych miejscach ogrodu znajdują się małe, drewniane ławki, idealne do odpoczynku i cieszenia się spokojem otoczenia.
Z tyłu domu znajduje się mały ogródek z grządkami, na których rosną pomidory, marchewki, truskawki i krzak malin. Grządki są starannie utrzymane i podzielone na równe sekcje.
Całość ogrodu jest otoczona płotem, który chroni rośliny przed dzikimi zwierzętami. W różnych miejscach ogrodu znajdują się małe, drewniane ławki, idealne do odpoczynku i cieszenia się spokojem otoczenia.
| 02.09?
Jako że była akurat w Londynie, pomyślała, że wpadnie do nie widzianej od pewnego czasu znajomej. W końcu wypadałoby sprawdzić, jak się miała i jak przetrwała parszywe sierpniowe wydarzenia, prawda? Oby tylko zastała ją w domu, choć wydawało się, że o tej godzinie powinna być już po zajęciach na kursie. Ale cholera wie, jak to wyglądało na kursie w Mungu; sama uczyła się alchemii na ministerialnym i zaliczyła może połowę, potem brakło jej zapału, by kontynuować to dalej, doszła też do wniosku, że wcale nie potrzebuje papierka, że liczy się wiedza i umiejętności, a nie świstek, i wydawało jej się że może kurs klątwołamacza będzie lepszą opcją ale nie zdążyła na niego pójść, bo i tu dał się we znaki słomiany zapał, a potem mugole spalili jej siostrę i miała inne problemy na głowie. Stałość nigdy nie była jej mocną stroną, za to od zawsze doskwierało jej niezdecydowanie i tak naprawdę nigdy nie wiedziała, co właściwie chciałaby robić, i nie potrafiła sobie nawet wyobrazić robienia całe życie jednej rzeczy. W szkole nie miała jednego przedmiotu w którym by się wybijała, była dobra w wielu rzeczach, ale w żadnej nie była mistrzem. Sama nie wiedziała, czy to kwestia jej charakteru, czy może raczej życia w stanie permanentnego rozdarcia pomiędzy własnymi pragnieniami oraz chęcią zadowolenia rodziny i społeczeństwa. Nie dało się mieć ciastka i zjeść ciastka, zwłaszcza kiedy było się kobietą, których żywot był znacznie bardziej ograniczony niż w przypadku mężczyzn i wielu rzeczy nie wypadało im robić. Właściwie główną stałą w jej zainteresowaniach było to, że lubiła robić talizmany i biżuterię tak jak jej ojciec i wiele Blythe’ów przed nimi, i to akurat pozostawało niezmienne od lat. A to, że przy okazji, szukając swej ścieżki, liznęła trochę innych dziedzin, tylko jej pomagało, a także nie pozwalało na monotonię.
Pojawiła się w okolicy domu Wisterii i jej babki, po czym weszła do ogrodu. Choć początkowo zamierzała podejść do drzwi i kulturalnie zapukać jak na dobrze wychowaną pannę przystało, to do głowy przyszedł jej ciekawszy pomysł, którego z pewnością nie pochwaliłaby jej matka. Obeszła dom, by znaleźć się pod oknami Wisterii, i podniosła z ziemi malutki, może centymetrowy kamyk, na tyle nieduży, by nie był w stanie w żaden sposób zagrozić szybie, ale powinien przyciągnąć uwagę dziewczyny. O ile była w swoim pokoju, a nie gdzieś indziej. Jeśli nie pojawi się w oknie, to zawsze mogła pójść do drzwi i normalnie zapukać, ale to było mniej ciekawe. No cóż, oby tylko babka Wisterii się nie wkurzyła o jej postępowanie. Podniosła drugi, podobny mały kamyk i także nim rzuciła, uśmiechając się pod nosem. Drugą dłonią przeczesała grzywę wyjątkowo bujnych loków, które były chyba jej najbardziej charakterystyczną cechą, i czekała, wpatrując się w okno spojrzeniem bystrych, ciemnych oczu.
Jako że była akurat w Londynie, pomyślała, że wpadnie do nie widzianej od pewnego czasu znajomej. W końcu wypadałoby sprawdzić, jak się miała i jak przetrwała parszywe sierpniowe wydarzenia, prawda? Oby tylko zastała ją w domu, choć wydawało się, że o tej godzinie powinna być już po zajęciach na kursie. Ale cholera wie, jak to wyglądało na kursie w Mungu; sama uczyła się alchemii na ministerialnym i zaliczyła może połowę, potem brakło jej zapału, by kontynuować to dalej, doszła też do wniosku, że wcale nie potrzebuje papierka, że liczy się wiedza i umiejętności, a nie świstek, i wydawało jej się że może kurs klątwołamacza będzie lepszą opcją ale nie zdążyła na niego pójść, bo i tu dał się we znaki słomiany zapał, a potem mugole spalili jej siostrę i miała inne problemy na głowie. Stałość nigdy nie była jej mocną stroną, za to od zawsze doskwierało jej niezdecydowanie i tak naprawdę nigdy nie wiedziała, co właściwie chciałaby robić, i nie potrafiła sobie nawet wyobrazić robienia całe życie jednej rzeczy. W szkole nie miała jednego przedmiotu w którym by się wybijała, była dobra w wielu rzeczach, ale w żadnej nie była mistrzem. Sama nie wiedziała, czy to kwestia jej charakteru, czy może raczej życia w stanie permanentnego rozdarcia pomiędzy własnymi pragnieniami oraz chęcią zadowolenia rodziny i społeczeństwa. Nie dało się mieć ciastka i zjeść ciastka, zwłaszcza kiedy było się kobietą, których żywot był znacznie bardziej ograniczony niż w przypadku mężczyzn i wielu rzeczy nie wypadało im robić. Właściwie główną stałą w jej zainteresowaniach było to, że lubiła robić talizmany i biżuterię tak jak jej ojciec i wiele Blythe’ów przed nimi, i to akurat pozostawało niezmienne od lat. A to, że przy okazji, szukając swej ścieżki, liznęła trochę innych dziedzin, tylko jej pomagało, a także nie pozwalało na monotonię.
Pojawiła się w okolicy domu Wisterii i jej babki, po czym weszła do ogrodu. Choć początkowo zamierzała podejść do drzwi i kulturalnie zapukać jak na dobrze wychowaną pannę przystało, to do głowy przyszedł jej ciekawszy pomysł, którego z pewnością nie pochwaliłaby jej matka. Obeszła dom, by znaleźć się pod oknami Wisterii, i podniosła z ziemi malutki, może centymetrowy kamyk, na tyle nieduży, by nie był w stanie w żaden sposób zagrozić szybie, ale powinien przyciągnąć uwagę dziewczyny. O ile była w swoim pokoju, a nie gdzieś indziej. Jeśli nie pojawi się w oknie, to zawsze mogła pójść do drzwi i normalnie zapukać, ale to było mniej ciekawe. No cóż, oby tylko babka Wisterii się nie wkurzyła o jej postępowanie. Podniosła drugi, podobny mały kamyk i także nim rzuciła, uśmiechając się pod nosem. Drugą dłonią przeczesała grzywę wyjątkowo bujnych loków, które były chyba jej najbardziej charakterystyczną cechą, i czekała, wpatrując się w okno spojrzeniem bystrych, ciemnych oczu.
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Ogród
Szybka odpowiedź