Edmund McKinnon
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 230
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 186 - 207 |
71-80% | brak | -10 | 163 - 185 |
61-70% | brak | -15 | 140 - 162 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 117 - 139 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 94 - 116 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 71 - 93 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 48 - 70 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 47 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Nazwa
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Nazwa 1
(pole opcjonalne - możesz je usunać)
Nazwa 2
(pole opcjonalne - możesz je usunąć)
Edmund McKinnon
Zawód : fałszerz
Wiek : 19
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
a man that flies from his fear may find that he has only taken a short cut to meet it
OPCM : 2
UROKI : 3 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Jasnowidz
Neutralni
sierpień // listopad 1958
yulia | portowa ulica | 14 VIII
Myśląc o tym teraz, dochodził do wniosku, że jego mentalna ślepota mogła mieć coś wspólnego z opróżnioną poprzedniego wieczoru butelką taniego, portowego rumu, który wypili razem z chłopakami z Parszywego, świętując ostatni dzień festiwalu lata. Alkohol, zaprawiony Merlin-wie-czym, ukołysał go do snu na tyle skutecznie, że kiedy obudził się parę godzin później i spojrzał w niebo, przez moment był przekonany, że Chudy Tim pomylił rum z zieloną wróżką. Nie było innego sensownego wytłumaczenia dla widoku spadającej w kierunku ziemi komety – rozpryśniętej na setki mniejszych (ale wcale nie małych) odłamków. Spoglądając w ich stronę, Ed zaśmiał się nieprzytomnie.
A potem wszechświat zaśmiał się w odwecie.
A potem wszechświat zaśmiał się w odwecie.
W TRAKCIE
NIEROZLICZONE
maisie | pokój | 15 VIII
Na dźwięk szybkich, lekkich kroków rozlegających się po drugiej stronie drzwi wyprostował się odruchowo, prawą dłonią przeczesując włosy. – Cześć – rzucił na wydechu, uśmiechając się szeroko i rozkładając ramiona na boki. Uścisnął Maisie krótko, ale mocno, czując jak zalewa go ulga – i jakiś dziwny spokój, jakby przez moment, na parę uderzeń serca, znów znaleźli się oboje w Hogwarcie. – Przyszedłem tak szybko, jak mogłem – zapewnił, cofając się o pół kroku, a później wchodząc za nią do skromnego pokoju, ostrożnie zamykając za sobą drzwi – starał się już nie hałasować, pamiętając o karcącym spojrzeniu starszej sąsiadki. Znalazłszy się w środku, rozejrzał się instynktownie, poniekąd prowadzony słowami Maisie, choć bardziej od wystroju interesowała go ona sama.
W TRAKCIE
NIEROZLICZONE
everett | bowland fells | 15 VIII
Im bardziej zbliżał się do krawędzi krateru, tym trudniej było mu oddychać; naciągnął na twarz chustkę, zasłaniając usta i nos, starając się nie wciągać w płuca duszącego dymu. Jak to możliwe, że jeszcze nie opadł? Czy miał kiedykolwiek? Od deszczu meteorytów minęły dwa dni, zdawało mu się, że po tym czasie powietrze powinno się już oczyścić – ale we wszechobecnym kurzu było coś lepkiego, ciężkiego. – Proszę pana! – zawołał, dostrzegłszy wysokiego mężczyznę, który wyglądał, jakby wydawał polecenia, albo przynajmniej jakby wiedział, co robi. Do jego uszu dotarło beczenie owiec, dźwięk znajomy i niepokojący jednocześnie; pamiętał, jak zachowywały się czaroowce z hodowli ojca, gdy wpadły w panikę podczas wiosennego huraganu.
W TRAKCIE
NIEROZLICZONE
leonhard | katedra w chester | 31 X
Najpierw zarejestrował jedynie pozbawione sensu detale: plamę zieleni na posadzce, brunatne smugi, włosy rozsypane w nieładzie. Nie znosiła, kiedy były potargane – uporczywie poprawiając je za każdym razem, kiedy luźne kosmyki uciekały z długiego warkocza. Z jakiegoś powodu pomyślał o tym, że musiała gdzieś zgubić wstążkę – zanim koszmar tego, co widział przed sobą, dotarł do niego w pełni. – Nie – wyrwało mu się, to było niemożliwe. W uszach zaczęło mu szumieć, miał wrażenie, że zaraz zemdleje; świat wokół skurczył się do rozmiarów katedry, napierając na niego ze wszystkich stron.
W TRAKCIE
NIEROZLICZONE
harland | portowa ulica | 10 XI
Naprzeciwko niego stał mężczyzna, który już na pierwszy rzut oka wyglądał na kogoś ważnego: ubranie, które miał na sobie, z całą pewnością było drogie, eleganckie, uszyte na miarę. Na ogół nikt taki nie kręcił się po porcie, chyba że był wysoko postawionym oficjelem ministerstwa albo jakimś szlachcicem doglądającym dostaw karaibskiego wina czy innych egzotycznych frykasów, o których Edmund jedynie słyszał od chłopaków z Parszywego. Bez względu na to, która z tych opcji była prawdziwa, musiał to być ktoś, kto mógł narobić mu poważnych kłopotów – co było szczególnie niefortunne, biorąc pod uwagę pozbawioną nogi, rosnącą z sekundy na sekundę czekoladową żabę, którą, o zgrozo, chyba trafiło jego zaklęcie.
W TRAKCIE
NIEROZLICZONE
[bylobrzydkobedzieladnie]
Edmund McKinnon
Zawód : fałszerz
Wiek : 19
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
a man that flies from his fear may find that he has only taken a short cut to meet it
OPCM : 2
UROKI : 3 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 12
Genetyka : Jasnowidz
Neutralni
Edmund McKinnon
Szybka odpowiedź