Wydarzenia


Ekipa forum
Gregor Chernov
AutorWiadomość
Gregor Chernov [odnośnik]09.10.24 21:03

Gregor Artiomovich Chernov

Data urodzenia: 23/07/1922
Nazwisko matki: Wroński
Miejsce zamieszkania: ul. Śmiertelnego Nokturnu, Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Złodziej Wspomnień; kradnę ludziom wspomnienia, które potem sprzedaje ważniejszym od siebie.
Wzrost: 191cm
Waga: 87,5kg
Kolor włosów: Ciemnobrązowe
Kolor oczu: Ciemnozielone
Znaki szczególne: Na jego ciele znajdują się tatuaże w okolicach prawego ramienia, które ciągną się do prawej piersi; pomimo dobrej znajomości języka angielskiego, zdarza mu się podświadomie wtrącać w swój i tak już nietypowy akcent słówka z rodzimego rosyjskiego.



Dawno, dawno temu... Właściwie to pieprzyć bajkowy wstęp. W Rosji rządzi Dostojewski, a nie Szekspir. Złoty galeon jest jak dwa oblicza; ten, który zauważamy na co dzień i ten, który chciwie oddaje się skorumpowanemu głosowi naszej własnej, ludzkiej otchłani. Czerpać wzorce tam jest ciężko, gdyż literatura i sztuka to jedyne co dobrze wyszło temu krajowi, pozostawiając w odmętach biedotę i w prymie doceniając bogactwo miast, które nazwać można "satelitami" tego przeklętego kołchozu magicznego. Najczarniejszą magię znajdziesz tam, gdzie blask blichtru nie sięga, gdzie walczy się o każdy dzień, zwłaszcza... kiedy nadchodzi zima.

Hanna chciała mieć córkę, jednak pierworodnym okazał się Gregor. Ważący więcej niż przeciętne dziecko we Wrońskich i Chernov, a gdyby nie okazał się czarodziejem to by go ładnie sprzedali do pracy jakiejś mugolskiej rodzinie. Ot, życie w rodzinnym Biełoziersku sprawiało, że musieli sobie jakoś radzić. Antiomowi nigdy nie wychodziło w życiu nic lepszego niż pędzenie gorzały i układy z miejscową policją magiczną, a dawnej chwale rodowej można było się tylko przyjrzeć przez brzegi szklanki samogonu z symbolem dawnego herbu Chernovów. Ich pływająca na brzegach jeziora twierdza dawniej stanowiła prestiż, a na bardziej obecne czasy jedynie fakt, że kto spogląda w świat czerwonej hołoty ten jedynie straci, a nie zyska, nawet jeśli stara, zapomniana błękitna krew nadal w nich płynęła. Kiedy jeszcze Antiom nie zajmował się tym, czym zajmował obecnie (a niech go zabierze choroba z tego świata) był częścią rosyjskiego Ministerstwa Magii w Międzynarodowej Komisji Handlu Magicznego, nadzorując przepływ dóbr magicznych do Rosji i z niej jako kapitan celny. Żyli wtedy wszyscy jak pączki w maśle, Gregor i jego bracia. On zawsze stanowił im przykład, dał jakąś porządną radę, nawet pomimo różnicy wiekowej między nimi.

Życie Chernovów zaczynało się pieprzyć w momencie, kiedy Gregor był już w magicznej, norweskiej szkole Durmstrang, hołdującej surowemu jak syberyjskie tundry wychowaniu i żelaznym zasadom postępowania z domieszką, a raczej sporą ilością, dbałości o hierarchię krwi. Nawet jeśli był czystokrwisty, zawsze musiał uważać na ludzi lepszych od siebie pod względem umiejętności, a na to nie mógł sobie pozwolić, gdyż starać się musiał "ponadprzeciętnie". Od zawsze lubił błąkać się w poszukiwaniu odpowiedzi zamkowych tajemnic, przeciskania się przez bardziej zaniedbane labirynty przejść między jedną częścią, a drugą. Ceną tego wszystkiego był dreszczyk adrenaliny i fantazja na temat tego "co skrywało ponure, zamglone zamczysko". Praktycznie od pierwszego roku zaczynał brać udział w magicznych pojedynkach, przeczuwając, że był lepiej przygotowany. A to było zasługą starego Artioma, który w dzieciństwie zawsze chciał, aby jego bachory były przygotowane na wszystko, czym mogą oberwać w mordę - zaklęciem czy pięścią. A przez to zarówno pod względem fizycznym jak i potencjałem magicznym byli znacznie lepiej przygotowani na niebezpieczeństwa murów Durmstrangu. Gregor chciał się jednak czuć znacznie bardziej bezkarny od reszty uczniów, dlatego często wymykał się na trzecim roku do biblioteki, szukając wiedzy na temat zaklęć niepasujących do jego wieku, ot, dlatego bo chciał się czuć lepszy. Jednym z najbardziej przydatnych, a później dyktującym dalszym jego losem było zaklęcie Obliviate, którego uczył się z teorii i dopiero na piątym roku wykorzystywał je do chyba najbardziej przydatnego mu celu - ratowania się z tarapatów. Rzucane to tu, to tam na tych, którzy przyłapywali go na nocnych eskapadach i zamierzali sprzedać go nauczycielom. Biada im, bo przeważnie kończyli później zdezorientowani, że czegoś zapomnieli. Chernov wolał być tym, który sam dyktował swoim losem, a dodatkowo przetrwać jak najlepiej szkołę, dlatego musiał dostosowywać się do warunków szkolnego survivalu. Triumfował w magicznych pojedynkach, bardzo dobrze radził sobie też z obroną przed czarną magią, jednak nigdy nie ciągnęło go do zgłębiania per se tej dziedziny. Uważał, że wystarczająco dobrze radził sobie z urokami i nie potrzebował żadnej "spuścizny czystej krwi" czy jak to starali się tłumaczyć mu "bardziej dystyngowani" koledzy. Nie potrafił sobie jednak poradzić ze śmiercią matki, która zmarła przy narodzinach, jego i Igora, brata. Jeszcze bardziej nie potrafił sobie poradzić z tym jego ojciec, finalnie "przeniesiony na wcześniejszą emeryturę za zasługi dla Rosji", jak oficjalnie brzmiało wytłumaczenie. Nieoficjalnie zaczął więcej pić, a jego praca zaczęła być bardziej nacechowana własnym dobrem niż kraju, zaczynając od łapówek kończąc na przymykaniu pewnych transportów. Szkołę skończył więc zarazem z rodzinnymi problemami jak i świetlaną przyszłością w Ministerstwie Magii.


Z Tołstojem łączyło go bardzo wiele, a właściwie to prawie, że nic. Oprócz jednego właściwie faktu, którym mógłby chwalić się, gdyby było faktycznie czym. Bo ledwo wchodząc w dorosłość, a jeszcze nie zostając nawet podopiecznym jakiegoś amnezjatora, Gregorowi "spadła gwiazda" w postaci zmajstrowania jednej ze swoich pierwszych miłości bękarta, którego nawet nigdy na oczy nie widział, bo tak jak się o tym dowiedział, tak ulotnił się jak opary bimbru ze szklanicy Antioma. To nie było tak, że tego dzieciaka nie chciał, ba, być może znajduje się jeszcze gdzieś stara fotografia przysłana mu przez Natashę, gdzie trzyma ją w jakimś starym i drewnianym kuferku na pamiątki z zamierzchłych i odległych czasów ("Nawet nie sądziłem, że mogę jeszcze mieć do tego pamięć, blyat") acz wiedział, że w tamtym okresie swojego życia właściwie nie mógł niczego dobrego zaoferować dzieciakowi oprócz możliwych do odziedziczenia problemów rodzinnych przekształconych w traumy, gdzie najpewniej musiałby zostawać albo z "dziadkiem mrozem", bo Antiom nos czerwony miał jak jeden z jego reniferów, albo jeszcze niedorosłym, ani nawet nie nastoletnim Igorem. Czyli bardzo słabe warunki dla nowego pokolenia Chernovów. A była już mowa o zaczęciu stażu na amnezjatora? Tak, Gregorowi finalnie udało się dostać na staż, kiedy wiedział już, że życie nie będzie mu sprawiało problemów. Wytłumaczyć należy też jedno - rosyjskie ministerstwo magii to nie instytucja, a raczej stan umysłu porównywalny do tego jak wszędzie działała sowiecka biurokracja, rozciągająca się tak jak według sławetnego polskiego przysłowia góralskiego - Od Polszy aż po Chiny, was tam już nie ma, sowieckie skurwysyny. Czy jakoś tak. No, ale patrząc na ten rozmach, to nawet zostając początkowym amnezjatorem, Gregor miał naprawdę problemy, kiedy łatwiej było coś załatwić między wydziałami za pomocą wódki, choć sam jej tak dużo nie pił, okazyjnie. A trzeba było wiedzieć, że jeśli się wchodziło wśród wrony to trzeba było krakać tak jak one, dlatego nie obyło się bez tego, że czasem Gregor wydzierał dosłownie siłą różne ciekawsze sprawy, które potem wykonywał ze swoim przełożonym, doceniającym jego zaangażowanie i fakt, że "bardzo podobały się mu jego metody działania" służące głównie temu, aby podkreślać siłę i potęgę Matki Rosji. No właśnie, czym właściwie zajmował się tam nasz naprawdę ambitny jegomość? Cóż, głównie tym, ze staremu Vitalijowi brakowało już trochę lat do emerytury, więc wziął młodego tylko po to, aby ten mu pomagał i dociągnął jeszcze do niej trochę w spokoju. I to mu się podobało, bo Vitalij dzielił się z nim elementami pracy, które nie przyswoiły działaniu tego ministerstwa. Jego życiem rządziła wódka i praktyczne podejście do tematu, co bardziej odpowiadało Gregorowi niż ciągłe ślęczenie nad księgami, tak jak to miało miejsce w Durmstrangu. Vitalij był skarbnicą wiedzy na temat manipulacji tak delikatnymi wartościami jak ludzka pamięć i to, co skrywała. Gregor wtedy żadnym Freudem nie był, nawet teraz nie miał nic do austriackiego psychiatry, jednak początki jego nauki bycia amnezjatorem były... całkiem trudne, ale bardzo dobrze nadrabiał swoimi chęciami. Dowiedział się, że posługiwanie się tylko Obliviate to było minimum potrzebne do zostania "wyjątkowym" manipulantem umysłu i należało nie tylko uczyć się samego, pojedynczego uroku, ale zgłębiać też ogólną teorię uroków, praktykować i wykazywać się wybitną dozą kreatywności, pieszcząc wszystkie swoje nerwy na temat tego "co ma się stać". Norweskie teorie na temat transmutacji przenosił na naukę uroków, właściwie zawsze starał się wykorzystywać kreatywność do tego, by posługiwać się magią w różnych kierunkach. Vitalij opowiadał o potrzebnej plastyczności rozumu samego czarodzieja i był mu właściwie "ojcem, którego wtedy nie miał", a którego potrzebował jako wzorzec inny od Antioma. Kiedy kończył się jego okres "próbny" jako podwładnego, Vitalij podzielił się z Gregorem jego ostatnim darem w postaci zakazanej księgi wprowadzającej do nauki legilimencji, wskazując to jako "wyższy wzorzec teorii magii umysłu", a które w przyszłości miało pomóc nauczyć się Gregorowi rozumienia i penetrowania rozumów "ofiar" w kompletnie innym wymiarze pojęcia magii.

Bycie już oficjalnym amnezjatorem było niczym jazda bez trzymanki, a raczej prawdziwą komedią Dantego Alighieri, troszkę odbijając od znanych i lubianych autorów literackich sowieckiej potęgi, acz nadal trzymającego pięknie w ryzach tego czym było już życie jako amnezjator. Historii byłoby z tego bez liku, ale zdradzając je wszystkie odebrałoby się Gregorowi czego opowiadać już w czasach obecnych, więc czemu nie skupić się na tym co najważniejsze, racja? Najważniejszym novum, a nawet i stałym obyczajem zostało spotykanie się ze starym Vitalijem, który nauczał dalej Gregora meandrów legilimencji, zdobywając co raz to nowsze doświadczenia. Uczniem był pojętnym, jednak tak jak z każdą rzeczą, a szczególnie już na poziomie zaawansowanym, wymagało to już więcej praktyki oraz czasu, zdecydowanie tego. Spędzanie czasu na polepszanie swojego własnego rozumu, a zaraz i potem miłości z kimś, kto nie był tylko jego braćmi albo ojcem, do którego nadal nie odczuwał aż tak bardzo rodzinnych emocji. Antiom pił, załatwiał rzeczy swoim kolegom, a dodatkowo zaczynał chodzić w układy z ludźmi spoza rosyjskiego magisystemu. Nerwy z tym związane pomagały mu w nauce legilimencji, gdy Gregor zaczynał samemu ją praktykować, przerzucając się niczym kaflem od Quidditcha z Vitalijem i używając jej na mętach, którzy mieli "długi wdzięczności" u niego. W tym czasie zaczynał co raz bardziej sterować życiem swojego młodszego brata, Igora, kierując go ku prawej drodze sprawiedliwości w Ministerstwie, by trzymać go bliżej siebie samego i trzymać pieczę nad jego rozwojem, powoli odciągając go od pijackich macek swojego ojca. Relacja braci była dość... ciekawa, a raczej nawet szalona. Z początku kłócili się, bili ze sobą, jednak docierając się z czasem z faktu, że Gregor chciał dla niego po prostu dobrze. Szastanie jednak czasem między pracą, Vitalijem i Igorem było znacznie trudniejsze, kiedy do ciężkiego życia Gregora dołączyła iskierka nadziei na to, że nie zostałby podobnym mętem co jego ojciec.
Anita była jedną z pracownic w ministerstwie, która rozpoznając go na korytarzach poprosiła go o spotkanie po godzinach pracy, aby ten pomógł mu z jedną, bardzo nieprzystępną sytuacją w jej życiu rodzinnym. Chciała pomóc swojej matce, która została zgwałcona przez jej własnego ojca, poważnego zresztą człowieka w ministerstwie. To do czego poprosiła Gregora to usunięcie z jej pamięci wspomnień związanych z tymi wydarzeniami, do czego też chętnie podszedł, motywując to tym, że robił jednak "ludzką", "poprawną" rzecz, nawet jeśli łamał przy tym parę zakazów. Czuł jednak, że miał powinność moralną do zrobienia i tak też się stało. Anita jednak nie wiedziała o drugiej stronie ich spotkania, jakim było późniejsze skatowanie jej ojca przez Gregora, by ten zapamiętał to, że jeśli jeszcze kiedykolwiek podniesie rękę lub dopuści się czegoś innego na własnej żonie lub, nie daj Welesie, Anicie - ten wróci do niego, ale nawet go nie tknie, dopieszczając jego mózg psychiczną męczarnią... już całkiem wprawnej legilimencji. Z czasem ich sytuacja rodzinna się uspokoiła, ale Anita biorąc pod uwagę to co zrobił, zaczęła go postrzegać inaczej. I takim cudem, drodzy czytelnicy, wcześniej wspomniane uczucie między Gregorem a Anitą zakwitło. Stawali się powoli parą, dojrzewali do siebie, a dzięki temu Gregor był także i lepszym wzorcem dla swoich braci, jakby wszystko co negatywne i każda plugawa myśl względem Antioma była wygaszana. Była jego panaceum. A ów panaceum stało wkrótce na ślubnym kobiercu, gdzie na palcu zabłysnęła obrączka Hanny, a jednym ze świadków był sam Igor.
Ich związek był całkiem udany, jednak szekspirowsko zakończony. Niestety, wybaczcie rosyjscy intelektualiści, nawet tutaj trzeba ustąpić na moment najsławniejszemu dramatopisarzowi. Anita, będąca ucieleśnieniem dobra, wpływem na Gregora, stała się matką jego dziecka. A który ojciec nie byłby z tego dumny. W Sankt Petersburgu, gdzie zamieszkał wraz z Anitą, szykowali już dziecięcy pokój dla małego Severina. Nic jednak nie jest też gorszym zakończeniem związku niż wybór pomiędzy ratowaniem życia swojej żony, a dziecka. Postawiony pod murem Gregor dokonał wyboru - ratujcie dziecko. Jednak konsekwencją tego wszystkiego było ponownie zrzeczenia się dziecka, jednak oddając go do sierocińca. Z domu w Petersburgu zniknęła bujana kołyska, zniknęły wspólne zdjęcia z Anitą i schowana została do pudełeczka jej obrączka, schowane do tej samej małej, skromnej skrzyneczki co zdjęcie jego bękarta.
Świetnie więc, teraz mieliśmy jakieś połączenie z najbardziej znanym pisarzem rosyjskim, Dostojewskim. Jego dzieci też nie przeżyły, lecz żona zadbała o jego dziedzictwo. Więc takim śmiesznym przeciwieństwem był obecny żywot Gregora. Odezwała się w nim dusza podróżnika, który wykorzystując swoją pracę zwiedził całą Europę Centralną, zwiedzając także i rodzimy kraj swojej matki, Polskę, zbaczając także i na Ukrainę. Spędził na tym większość lat, jednak nie mógł uniknąć jednego z ważniejszych wydarzeń w jego rodzinie — ślubu swojego brata z Francuzką. Tak jak jego drużbą był Igor, tak on został jego na ich ślubie, zapraszając oficjalnie Adrianę de Verley do ich całkiem spieprzonej mentalnie rodzinki, chroniąc trochę ich przed wpływem Antioma, który i tak nawet na ich ślubie urżnął się w trupa i przesiedział większość wesela w kącie. Czyli właściwie bawił się najlepiej sam ze sobą. Tak, jak nie wtrącał się w ich życie, zamierzał podtrzymać tę tradycję i trzymać Antioma z daleka od związku Igora, nie dostrzegając jednak jego "ciemniejszych odcieni", nie wiedząc zresztą aż tak dużo. W końcu po śmierci Anity ich relacje trochę obumarły. Życie Igora i Adriany nie było jego życiem, dlatego skupiał się na tym, na czym umiał najlepiej - na byciu doskonałym amnezjatorem, powrotu jak zbity pies do Vitalijego i dalsze nauki legilimencji, aby zagłuszyć ból istnienia i cierpienia (Pierdol się, Nietzsche) związanego z utraconym małżeństwem. Im bardziej się jednak starał, tym bardziej zapominał o swoim bracie, ale i Anicie. Ich listy były co raz bardziej tępe, nie posiadały tej samej "miłości" co zawsze, dostrzegając jednak problemy brata w małżeństwie i sugerując mu, aby dla spokoju Adriany znalazł sobie kochankę, byleby zachować pozory "dobrego małżeństwa". Nie dostrzegając jednak tego, że tragedia czaiła się za rogiem. I rąbnęła go jeszcze mocniej, kiedy okazało się, że Igor zachorował, a w niedługim czasie i zmarł.
Igor jednak oprócz zostawienia w sercu Gregora dziury, zostawił też i miejsce na szansę wypełnienia jej zmartwieniami na temat jego długów. A lista ta była naprawdę długa, że nawet sam Rodion Raskolnikow wkurwiłby się niemiłosiernie na niego, mówiąc, że przy Igorze to on był chuj, a nie zadłużony. No ale cóż, życie to nie ganz-egal i trzeba było zająć się jego problemami. Dlatego oprócz normalnej pracy, Gregor zaczynał sięgać po bardziej dorywcze metody, ale to i tak nie wystarczało. Postawił zatem na życie emigranta, ruszając tam, gdzie myślał, że nigdy nie wyruszy.

Zderzenie z rzeczywistością było mocniejsze niż pieprznięcie porządną Bombardą. Obcokrajowiec w kraju płynącym herbatą i odżywiającym dziwnym jedzeniem, gdzie to pierwsze zostało bardzo mocno wykluczone przez Amerykanów. Ale od tego momentu można było nazwać jego życie bardzo dobrze napisaną książką przez Edgara Allana Poe. Co? Nie jesteśmy już przecież w Rosji, więc możemy porzucić przywoływanie Rosjan i pobawić się w Anglosasów. Ciężki żywot jest na obczyźnie, zwłaszcza, kiedy brytyjskie Ministerstwo Magii nie stara się być tobie pomocne, a twoje rekomendacje (a raczej ich brak) nie pomaga w osiąganiu niczego nowego. A jesteś człowiekiem spoza swojego rodzimego kraju, twoje pieniądze pozwalają Ci jedynie na przeżycie przez pierwsze dwa miesiące i masz do spłacenia długi, które nawet nie są twoje. Byłeś jednak bardzo doświadczonym amnezjatorem, a Nokturn był ponoć najlepszym miejscem, jeśli byłeś biednym Rosjaninem bez dużej ilości pieniędzy. Twój język angielski nie jest nader perfekcyjny, a akcent sprawia, że pasujesz na dosłownie karykaturę bandziora. Więc nic dziwnego, że w pewnym momencie dla spłaty długów, Gregor zaczął zadawać się z ludźmi kojarzącymi się ze światkiem przestępczym. Najpierw zaczynał od drobnych kradzieży, potem dołączyło do tego boksowanie się na pieniądze z innymi. Zdarzało mu się także wymazywać pamięć tym, którym nie do końca podobało się to, że był "dobry" w tym wszystkim. Zwyczajnie mówiąc dobry. Na tyle dobry, że zaczynały się interesować się nim miejscowi gangsterzy, którzy upatrzyli sobie w nim materiał na kogoś przydatnego. Miejscowa familia potrzebowała kogoś zajmującego się wymazywaniem pamięci, stopniowo wdrażając Gregora w struktury. Najpierw zajmował najniższe miejsce w łańcuchu pokarmowym familii, aby wraz z postępami awansować co raz wyżej. Pieniądze z tego nie były za doskonałe, jednak wystarczyły na przeżycie. Wciąż jednak zmagał się z trudami bycia imigrantem. Dopóki nie był seksowną Rosjanką z cudownym akcentem, mógł co najwyżej dostać melę na ryja, dlatego z czasem to wszystko zaczynało być bardziej... irytujące. Zaczął co raz częściej używać uroków poza doskonale znanym Obliviate, tak, aby uratować siebie z tarapatów. Udawało mu się to, a przy kolejnych zleceniach od familii widać było, że zaczynało im pasować jego przynależenie w strukturach. Nawet jego angielski zaczynał być co raz bardziej zrozumiały.

Największy jednak przełom w jego karierze nastąpił w pięćdziesiątym siódmym. Familia w której przebywał już od jakiegoś czasu, zaczęła widzieć w nim już użytecznego człowieka w innych aspektach, obdarzając go co raz wyraźniejszym zaufaniem. Jego obowiązki zaczynały co raz mniej przypominać chłopca na posyłki i wykonywania najbrudniejszej roboty, a co raz bardziej "skonkretyzowane" pod profil jego możliwości. Gregor zaczynał co raz częściej posługiwać się legilimencją i urokami, kiedy musiał wyciągać z porwanych przez jego nowych znajomych wspomnienia, które później wykorzystywali do szantażowania ofiar ich czynów. Mniej zaczynało się mówić o Gregorze Chernovie jako "zwykłym plebsie", a "złodzieju wspomnień". Zdobądź wspomnienie, bo potrzebujemy kogoś szantażować. Usuń wspomnienie, bo trzeba kogoś kryć. Często wymagało to także od niego poruszania się po świecie w blasku bladego księżyca wieczorową porą i nieużywania jakichkolwiek zaklęć ze względu na fakt, że te mogłyby obudzić innych lub sprawić, że się o nim dowiedzą, dlatego zręczne paluszki Gregora nie były tylko używane do machnięcia wisiorka z łąbedzich szyi dzierlatek. Nastroje w Wielkiej Brytanii zmieniały się jak w kalejdoskopie, tworzyły się nowe stronnictwa, a samo imię Lorda Voldemorta zaczynało być sławniejsze. Wszyscy zaczęli walczyć między sobą, a co innego miał zrobić Chernov jak nie wykorzystywać to dla większych zleceń od familii, korzystając z ogólnopojętego chaosu.

Aż w końcu... Nadeszła tragedia, wszystko zaczęło się pieprzyć.... W jaki sposób Gregor Chernov miałby sobie poradzić w obliczu katastrofy? Cóż... Trzeba było lecieć na fali nowych wyzwań i knuć w jaki sposób może dokończyć spłatę długów po Igorze.


Patronus: Nie potrafi wyczarować patronusa.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 5 +2 (różdżka)
Uroki: 30 +1 (różdżka)
Czarna magia: 0 Brak
Uzdrawianie: 0 Brak
Transmutacja: 0 +2 (różdżka)
Alchemia: 0 Brak
Sprawność: 12 Brak
Zwinność: 12 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: rosyjski II0
Język wyuczony: angielskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
KłamstwoII10
SpostrzegawczośćI2
SkradanieII10
ZastraszanieII10
Zręczne ręceII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Wytrzymałość PsychicznaI5
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Rozpoznawalność I0
Neutralny -0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Brak--
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na MiotleII7
PływanieII7
Walka WręczII7
GenetykaWartośćWydane punkty
Genetyka (brak)-0
Reszta: 0

Gregor Chernov
Gregor Chernov
Zawód : złodziej wspomnień
Wiek : 36
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t86-wzor-karty-postaci https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Re: Gregor Chernov [odnośnik]21.10.24 21:12
Zgłaszam. Tu wydaję punkty
Gregor Chernov
Gregor Chernov
Zawód : złodziej wspomnień
Wiek : 36
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t86-wzor-karty-postaci https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/
Gregor Chernov
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach