Annabelle Riquier
Nazwisko matki: Howell
Miejsce zamieszkania: od niedawna Londyn wcześniej w Paryżu
Czystość krwi: mugolska
Zawód:pracowniczka w herbaciarni "Czerwony Imbryk", w wolnych chwilach pisze książkę na temat zaklęć
Wzrost: 176
Waga: 62
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: uśmiech na twarzy, uważne spojrzenie, wisiorek, francuski akcent
11 1/2 cala, cypr, pióro pegaza, dosyć sztywna
Uczyła się w Beauxbatons
młody wilczek
martwe ciała jej bliskich
świeża trawa, maki, farby malarskie, gorzka czekolada, wino
Ona będąca nauczycielką stojąca z całą rodziną
muzyka, malarstwo, podróże
Sroki z Montrose
komponuje, gra, biega i pakuje się w kłopoty
jazz
Jessica Brown Findlay
Muzyka, dźwięki, tonacje, szepty, akordy. Gdy się zastanowisz świat nie składa się jedynie z obrazów. Jest niepowtarzalnym kłębkiem wiraży,smaków, zapachów, uczuć czy odczuć na przykład ciepła lub zimna, oraz dźwięków. Zwłaszcza tych ostatnich. Od dziecka byłam zafascynowana tym jak muzyka potrafi przebudzić w człowieku wiele uczuć, albo jak wspólne śpiewanie z rodziną potrafi przybliżyć ich do siebie. Nie musisz być być wybitnie utalentowany by ją tworzyć, posłuchaj co się dzieje wokół ciebie, a uświadomisz sobie że cały świat i ludzie na nim tworzą własny akompaniament. Muzyka może też przynosić życie. Czyż po narodzinach dziecka nie oczekujemy na jego odgłos jego krzyku- pierwszego dźwięku?
Urodziłam się jako drugie z trójki dzieci, których dorobili się moi rodzice. Mama, Florence, była pielęgniarką i kobietą o wielkim sercu, tak samo zresztą jak Basile- mój tata, który pracował w antykwariacie. Była jeszcze moja o trzy lata starsza siostra- Colette. Z tych kilku pierwszych lat życia nie pamiętam zbyt wiele, no ale czego oczekiwać po małym dziecku. Mogę jednak założyć, że dużo czasu spędzałam z Colette. Jestem pewna że ojciec brał nas na ręce i nucąc różne melodie, wirował z nami udając że jesteśmy na wielkim balu. Mama mówiła nam że każdy na świecie jest wyjątkowy, niezależnie kim jest, skąd jest, czy jak wygląda. Nie ma dwóch takich samych osób na świecie co czyni ich jedynymi w swoim rodzaju. Jestem pewna tych rzeczy, ponieważ nawet kiedy zaczęła się wojna to się nie zmieniło. W tym samym roku przyszła też na świat moja młodsza siostra Marcelle.
Ale co jeśli dziecko nie słyszy własnego krzyku, ani żadnego dźwięku przed czy po nim? Nic tylko cisza. Jak może funkcjonować w świecie pełnym dźwięków. Minęło trochę czasu zanim zobaczyłam, że nawet ktoś głuchy, może usłyszeć muzykę. Mieszając inne elementy świata, czasem odnajduje się przesłanie melodii. Często wystukiwałam rytmy melodii na jej plecach, przedstawiając dla przykładu kołysankę.
Gdy Marcelle trochę podrosła okazało się, że jest głucha, najprawdopodobniej już od urodzenia. Może była to litość że strony świata, sprawiając by biedna dziewczynka nie musiała dorastać słuchając odgłosów wojny... - Urywek eseju na temat wyjątkowości muzyki na jedne z zajęć artystycznych w Beauxbatons.
Była sobie dziewczynka w której drzemała magia...
Mimo że sześć lat wojny było ciężkie, Annabelle nie straciła swojego blasku. Środkowa córka państwa Riquier cechowała się pogodą ducha i ciekawością wobec wszystkiego co zobaczyły jej błękitne oczy. Wygadana i przyjacielska ciągle wyciągała swoje pozostałe siostry do zabawy lub przedstawiała je poznanym na ulicach dzieciom. Trzy siostry były do siebie bardzo podobne, jednak ich charaktery rozwijały się od innych stron. Colette była opiekuna i pierwszym wzorem do naśladowania. Annabelle była małą rozrabiaką, której uśmiech praktycznie nie schodził z buzi. Najmłodsza Marcelle była cicha, a jednak bardzo inteligentna jak na swój wiek. Siostry były zżyte ze sobą i rodzicami, którym zawdzięczają warte pamiętania dzieciństwo, mimo wojny wokół nich. Wspólne zabawy, nauka czytania i pisania, bajki na dobranoc. Matka zaszczepiła w nich empatię i tolerancje wobec drugiego człowieka, a ojciec, oprócz tego że nauczył je tańczyć, wskrzesił w nich odwagę i umiejętność postawienia się przeciwko komuś innego. Antykwariat był jednym z ulubionych miejsc Anne, wydawał się on zamknąć czas w postaci starych rzeczy pokrytych lekką warstwą kurzu. Krótko po zakończeniu wojny w ich domu zawitała kobieta w dziwnym kapeluszu, mówiąc o tym że Annabelle była czarownicą i dostała możliwość nauki w Francuskiej Szkole Magii Beauxbatons. I nagle te kilka razy gdy płomień świecy gasł niekontrolowanie przy jej obecności albo gdy wiatr wydawał się wiać mocniej niż sekundę temu nabrało pewnego sensu. Była to wielka zmiana w ich rodzinie a także początek nowej przygody dla dziewczynki.
...Mama nauczyła ją że każdy jest wyjątkowy, a Tata że czasem należy się postawić i oddać pięknym za nadobne. Przyjaciele pokazali co to lojalność i nawiązywanie więzi...
Gdy po raz pierwszy dane jej było zobaczyć wnętrze Beauxbatons, dziesięcioletnia Annabelle z wyrazem zachwytu na twarzy, ciekawie przyglądała się wszystkiemu wokół. Początkowo była zagubiona w tych wszystkich magicznych sprawach, które były normą dla dzieci pochodzących z rodzin czarodziejów. Jednakże dzięki swojej otwartości i promienności, sprawiły że po jakimś czasie nawiązała nowe znajomości słabsze i silniejsze. Na pierwszym roku też początek miała jej przyjaźń z Alexandrem. Chłopiec wydawał się inny, odizolowany a jednak czasami z psotnym usposobieniu, potrafiący w niewytłumaczalny wtedy dla niej sposób zmieniać swój wygląd. Dla Annabelle nie było powody dla którego nie miałaby go poznać. Do dziś nie jest pewna co sprawiło, że i on w końcu zaczął się przed nią otwierać. Stał się jej najlepszym przyjacielem, a podczas ich VI roku nawet kimś więcej.
Annabelle od początku fascynowała się wszystkim związanym z magią. Każde zajęcia przynosiły nowe informacje i umiejętności. Co prawda, gdy już jako tako oswoiła się z nową rzeczywistością, kilka przedmiotów przestało być dla niej aż tak niezwykłymi. I może nie ukończyła szkoły z samymi Wybitnymi lub Powyżej Oczekiwań, jednak z tych które były jej mocną stroną mogła pochwalić się dobrą wiedzą. Nie lubiła za to zbytnio latać na miotle. Anne jakoś nigdy do końca nie zaufała, że coś czego wcześniej używała do sprzątania,w dodatku tak cienkiego, może służyć za bezpieczny środek transportu. Dodajmy też że zupełnie nie miała do tego zdolności, utrzymanie się na miotle przez dłuższy czas graniczyło z cudem.
Muzyka zeszła na dalszy plan w jej życiu, jednak dzięki zajęciom w Beauxbatons nauczyła się bardziej profesjonalnego komponowania i gry na pianinie oraz flecie.
...A ludzie których nie spotkała i miejsca których nie odwiedziła nadały jej życiowy cel...
-Co robisz?- Zapytała Annabelle, chwilę po tym jak weszła do pomieszczenia. Słowa kierowane były do jednej z jej współlokatorek, która siedziała na łóżku z książką. Wokół niej leżało kilka innych różniących się jedynie liczbami na okładkach oznaczające poszczególne lata. Gdy podeszła bliżej zauważyła że z środka wystają inne kawałki papierów.
-Szukam pewnego artykułu..- Odparła jej współlokatorka wertując kilka kartek, po czym podniosła swój wzrok na Annabelle. Widząc jej zaciekawione spojrzenie podała jej jeden z tomów. Gdy brunetka otworzyła go jej oczom ukazały się wycinki z różnych gazet magicznych. Były tam artykuły, felietony, wywiady czy nawet ruchome zdjęcia. Po chwili oglądania zamknęła książkę i spojrzała na okładkę.- Wycinki posegregowane są rokami.- Dodała jej współlokatorka, po czym zaczęła wyjaśniać.- Po skończeniu szkoły chcę zostać reporterem. Tak naprawdę kolekcjonować te wycinki zaczęła moja starsza siostra. To ona pierwsza miała takie marzenie, jednak po tym jak skończyła Hogwart zmieniła decyzję i podarowała swoje zbiory mi.- Powiedziała z uśmiechem, po czym posunęła się na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.- A ty Annabelle, co zamierzasz robić po skończeniu szkoły?
- Twoja kolekcja jest imponująca.- Stwierdziła Anne siadając obok dziewczyny. Westchnęła lekko słysząc pytanie.- Nie wiem. Chyba nie mam żadnych sprecyzowanych planów.- Odparła spoglądając ja przewracane kartki tomu z rokiem 1945. Zaczynał się siódmy rok ich nauki a ona nadal nie wiedziała co dalej. Była typem człowieka żyjącego chwilą, któremu podejmowanie w sprawach przyszłości często była zbyt niezdecydowana. Zamierzała mówić dalej, gdy jej uwagę wróciło pewne zdjęcie.- Kto to?- Zapytała wskazując palcem na fotografię. Znajdował się na niej starszy mężczyzna, spoglądający przed siebie, jakoby na nie. Jako że zdjęcie było ruchome, czarodziej wydawał się jeszcze bardziej realistyczny.
-To Albus Dumbledore, uczył Transmutacji w Hogwarcie. Moja siostra wtedy tam uczęszczała. Wspominała do bardzo dobrze. Podobno był tak wybitny, że oferowano mu stanowisko w MM jednak zawsze odmawiał.
-Co teraz robi?-Zapytała z zaciekawieniem nadal spoglądając na fotografie. Mężczyzna wydawał się być bardzo spokojnym mężczyzną. Jego oczy wydawały się wręcz bić inteligencją, a jego postawa i ruchy na zdjęciu sprawiały że Annabelle wyobrażała go sobie jako życzliwego.
-Nie żyje, zginął podczas pojedynku.- Odpowiedziała przyszła reporterka, przewracając kartkę na kolejną stronę na której ukazywała się wiadomość z Proroka Codziennego. Widząc ciekawe spojrzenie Annabelle, podała jej książkę.- Możesz wziąć i poczytać. Moja siostra zebrała chyba każdą możliwą wzmiankę o nim z wszystkich Angielskich i Francuski gazet z tego czasu.
Riquier z radością wymalowaną na twarzy przyjęła książkę, po chwili uświadomić sobie ważną rzecz.
- O nie, znowu się spóźnię...- Mruknęła zeskakując z łóżka. - Muszę iść. Dziękuję i na razie.- Zawołała do współlokatorki, szybkim krokiem, kierując się do drzwi. Łapiąc za klamkę stanęła i obejrzała się przez ramię.- Poza tym, jak twoja siostra wspomina Hogwart?
- Mówi że jest wręcz nie do opisania.- Na tą odpowiedź Annabelle uśmiechnęła się i po chwili zniknęła za drzwiami.
Wędrując korytarzami z książką przy piersi zastanawiała się nad pewną Angielską Szkołą Magii. Uwielbiała Beauxbatons, jednak słysząc wiele o Hogwarcie, próbowała wyobrazić sobie co kryję wnętrze zamku. Och ile ona by dała by zobaczyć go na własne oczy. Jakiś czas później dzięki marzeniu o nieznanej szkole i informacją o nieznanym Albusie Dumbledore, zapragnęła uczyć w Hogwarcie.
...Nauczyła się też czym jest strata i że życie nie zawsze bywa uczciwe...
Annabelle nie była głucha. Słyszała jak niektórzy nazywają ją szlamą z powodu jej pochodzenia. Zwykle nie reagowała, wręcz z uśmiechem obnosiła się ze swoim mugolskim statusem. Co nie oznacza jednak, że czasami nie gotowało się w niej na sam widok niektórych ludzi. Gorzej reagowała gdy ktoś inny był obrzucany z powodu swoich rodziców bądź po prostu poniżany.
Przerwa świąteczna w czasie jej ostatniego roku szkoły skończyła się dla niej tragicznie. Razem z Marcelle poszły odwiedzić najstarszą siostrę, idąc w ślady matki, pracowała w szpitalu jako pielęgniarka. W tym czasie w antykwariacie ojca wybuchł pożar. Tak jak rzeczy wewnątrz był to stary budynek, którego drewniane szafy i ścienne elementy, szybko zagrodziły drogę znajdującemu się wewnątrz ojcu. Zanim zdołano go wyciągnąć Basile już nie żył. Anne dokładnie pamięta późniejsze rzeczy. Gdy razem z siostrami zobaczyły ciało ojca, tylko ona nie płakała. Dziewczyna której emocję można było wyczytać prosto z jej twarzy, nie mogła zmusić się do uronienia łez. Colette błagała by coś zrobiła
-Nie mogę. On nie żyje.
-Więc jaki jest pożytek z tego twojego machania różdżką?
...Mimo wszystko dziewczynka wciąż wierzy w magię.
Minęły dwa lata od skończenia przez Annabelle szkoły. Poświeciła je na podróżowanie do zamieszkujących w egzotycznych zakątkach świata społeczności czarodziejów. Studiowała tam różnice w zaklęciach, sposoby ich wykonywania i wykorzystywania a także rozmawiała z ludźmi zbierając informacje. W tym czasie sprawiła sobie też kuguchara-Charona, który chyba ja polubił bo nadal z nią żyje. Nie miała zbytnio czasu na polepszenia kontaktów z siostrą, jednak ich ostatnia rozmowa przebiegła o wiele lepiej niż można by się było spodziewać. Po odwiedzeniu wszystkich planowanych miejsc zdecydowała przenieść się do Wielkiej Brytanii. Tutaj zamierza przelać całą nabytą wiedzę i notatki w postać książki. Przyjazd do Anglii był pierwszym krokiem, a książka drugim w jej długiej drodze do spełnienia marzenia- zostania nauczycielką zaklęć w Hogwarcie. Aktualnie próbuje ułożyć sobie życie w nowym miejscu, uważnie przyglądając i przysłuchując się rozwojowi zdarzeń w czarodziejskim świecie.
6 | |
5 | |
6 | |
2 | |
0 | |
0 | |
6 |
Różdżka, teleportacja, 9 punktów statystyk,kuguchar,
Witamy wśród Morsów
prządką