Amara Cornelia Veronica Travers
Nazwisko matki: Macmillan
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Szlachetna
Wzrost: 117 cm
Waga: 22 kg
Kolor włosów: Szatynka
Kolor oczu: Szare
Znaki szczególne: Długie włosy, duże szare oczy, charakterek po tatusiu
Nie mam jeszcze różdżki
Chciałabym być w Slytherinie, tak jak tata
Lubie kruki
Tata z wielkimi ranami na twarzy
Zapach morza i konwalii
Ja, tata i mama, taka jaka jest na zdjęciu w salonie. Trzymam różdżkę w ręce i obok mnie stoi kot. Jesteśmy na peronie 9 i3/4, oboje odprowadzają mnie na pociąg.
Zabawy z innymi dziećmi i guwernantką, wymądrzanie się, tłuczenie wazonów (oczywiście przypadkiem!) i słuchanie bajek na dobranoc. Oprócz tego, nauka gry na skrzypcach. Uwielbiam skrzypce!
Tajfuny z Tutshill
Zabawa lalkami, oglądanie książek z obrazkami, jedzenie lodów i zabawa sprzypcami. Niania mówi, że tak będę tak nimi machać to je zepsuje.
Najlepsze są piosenki dla dzieci
Diana Pentovich
Amara Cornelia Veronica Travers
Jestem Amara, Amara Cornelia Veronica Travers. Mam całe siedem lat I potrafię dosięgnąć ciastek z półki w kuchni, ale nie mówcie tego mojej nani. Mam tylko tatę, oraz nianię, ale niania nie jest moją rodziną. Miałam też babcię, wychowywała mnie, kiedy byłam jeszcze malutka. Pierwsze moje wspomnienie jest właśnie z nią, pamiętam, że lubiłam słuchać, jak czyta mi bajki. Nic więcej nie pamiętam, mówiłam przecież, że byłam malutka.
Mieszkam z tatą, mamy bardzo ładny dom, a w nim jest mój pokoik. Mam jasnozielone ściany i drewniane meble. Zielony to mój ulubiony kolor. Tata mówi, że jak wchodzi do mnie do pokoju, to przypomina mu się jego dom w Hogwarcie – Slytherin. Chciałabym kiedyś do niego trafić. Uwielbiam zielony i na pewno w szacie byłoby mi ślicznie. À propos, nie mieszkamy w rezydencji w Corbenic tylko w mieszkaniu w Londynie. Nie do końca rozumiem, dlaczego, przecież w Corbenic jest tak bardzo ładnie i cudownie pachnie morzem, ale Londyn też nie jest zły. Nie mamy żadnych zwierzaków, szkoda, bo chciałabym kota na przykład. Może jak go poproszę, to mi kupi? Tata kupuje mi wiele rzeczy, jeszcze nigdy mi nie odmówił. Więc może jak poproszę go o kota, to dostanę? Albo królika, albo konia!
[…] tylko królową, nie potrzebuje króla, bo chłopcy są głupi i ciągną za włosy.
Mam coś powiedzieć o sobie? No przecież cały czas mówię i to podobno ja nie słucham, jak ktoś coś do mnie mówi, a tu wychodzi na to, że jest kompletnie odwrotnie. No, to przede wszystkim lubię się bawić. Co zresztą jest niczym dziwnym, w końcu mam dopiero siedem lat. Lubię się bawić lalkami i statkami, udaję wtedy, że odkrywam nowe wyspy, zasiedlam je i staje się ich królową. Ale tylko królową, nie potrzebuje króla, bo chłopcy są głupi i ciągną za włosy. Taki Rabastian, zawsze jak go spotkam i jesteśmy sami, to ciągnie mnie za włosy, mówi, że to fajna zabawa. Ale ja mu nie wierzę, bo to mnie boli. Bardzo lubię jeść lody, truskawkowo-czekoladowe, takie jak się dostaje na Pokątnej. Są przepyszne! Szkoda, że nie mogę ich zabrać do domu. Co robię w wolnym czasie? Uczę się, przychodzi do mnie guwernantka, która uczy mnie pisania, czytania, języka francuzkiego. Jak jej nie ma, to znowu uczę się gry na skrzypcach, uwielbiam skrzypce. A jak nie robię tego, to… to się bawię. Na przykład udaję, że jestem na wielkim koncercie, układam wtedy wszystkie swoje misie, które robią mi za widownie, a ja udaję, że im gram. A potem wpada niania, zabiera skrzypce i chowa je do futerału i kładzie tam, gdzie ich nie dosięgnie. Mówi, że skrzypcami nie wolno się bawić, bo je zepsuje. Ale to nie prawda, bo przecież na nie uważam.
Tato, przecież siedzę prosto, nie patrz tak na mnie. Tata zawsze mówi, że mam się dobrze zachowywać, tak jak na młodą damę przystało. I staram się przecież, ale to jest trudne. Spotkania dorosłych są nudne, zdecydowanie wole spędzać czas z koleżankami. I wtedy im opowiadam i tym, jak członkowie naszych rodów podróżowali po morzach i chwalę się, że tu u nas wynaleźli zaklęcie czterech stron świata. I zawsze kończę na tym, że ja jak pójdę do Hogwartu, to najlepsza będzie z transmutacji, bo ta dziedzina magii jest u nas najważniejsza w rodzinie. Szkoda, że nie urodziłam się metamorfomagiem, tak jak córka siostrzenicy dziadka mojego taty, ona tak śmiesznie zmienia kolor włosów, jak się śmieje!
Czy jestem na coś chora? W sumie to tak, bo mam klątwę Ondyny, a przez to duszności. Nie powinnam biegać i uprawiać sportów, ale powiedz dziecku, że ma nie biegać i niech cię posłucha, to dam ci kawałek swojej czekolady. Niania mnie pilnuje, tata też ma na mnie oko, podają mi jakieś inhalacje i otwierają okno na noc w pokoju, nawet jak jest zimno. A ja potem wstaje i je zamykam, bo mi naprawdę jest zimno. A potem mówię, że wiatr zamknął. Tato, nie patrz tak na mnie, no mówię, że mi zimno.
Wbrew pozorom jestem grzeczną dziewczyną.
Więcej pytań do mnie nie macie? Co to, przesłuchanie? Już mi się nudzi i pić mi się chce. Nie, wcale nie jestem nie grzeczna, tylko demonstruje swoje niezadowolenie. Wbrew pozorom jestem grzeczną dziewczyną, słucham się taty i niani czasami też. Wcale się tak dużo nie wymądrzam, no, chyba że mam do czynienia z kimś głupim, to warto go przecież od małego już uświadomić, że do najmądrzejszych, to nie należy. I jestem bardzo dumna z tego, jakie nosze nazwisko! Bo uważam, że nasza rodzina jest najlepsza ze wszystkich. Dużo zrobiliśmy dla czarodziejskiego świata i należy nam się należyty szacunek, prawda tato?
Czy pamiętam mamę? Nie, wiem tylko, jak wyglądała. Miała piękne, czarne i długie włosy i ciemne oczy. I taką ładną, prawie porcelanową skórę. Na zdjęciach ma śliczne usta i ładnie się ubiera. Chciałabym być kiedyś tak ładna, jak ona. Mam za jasne włosy, bardziej takie jak tata. Niania mówi, że dzieci zawsze mają jasne włosy i potem mi ściemnieją, myślisz, że tak właśnie będzie? Może mam włosy bardziej jak babcia? Podobne są, tylko ja mam dłuższe, a ona ma już prawie wszystkie siwe. A ja nie mam siwych włosów. To nie, według mnie nie są podobne, ale babcia mówi, że są. Kocham mamę. Tata mi kiedyś opowiadał, że mama teraz fruwa, jako kruk po niebie i jest bardzo szczęśliwa. Kładę jej swoje najlepsze rysunki na parapet w pokoju, myślisz, że je widziała? Mam nadzieję, że tak. Chciałabym, żeby była z nami i żeby odprowadziła mnie na peron, jak będę jechać do Hogwartu. Ale to jeszcze… em… cztery, pięć, z sześć lat jeszcze! Trochę długo, chciałabym już tam pojechać. Bo nudzi mi się trochę w Londynie samej, ile można się uczyć, a wszyscy koledzy są tak daleko… Nie, ja wcale nie zeszłam z tematu.
[…] mama teraz fruwa jako kruk po niebie i jest bardzo szczęśliwa.
Czy chciałabym mieć nową mamę? Nie wiem, mama jest przecież tylko jedna. Ale, jeżeli tata byłby szczęśliwy, a ona by mi go nie zabierała… a właściwie, to siedziała tylko na kanapie i pachniała, bawiła się ze mną i zabierała mnie na spacery, to w sumie może być. Tylko jak ja bym miała do niej mówić?
Już koniec? W końcu! Mogę już iść? Idę wyciągnąć lalki i miotłę, niedługo ma się pojawić Kate i mamy się razem bawić! Mówiłam, że dostałam od taty miotłę do latania?! To po tym, jak byliśmy na meczu quidditcha, grały Tajfuny z Harpiami! Tajfuny wygrały i bardzo dobrze, bo są najlepsze! No, to ja biegnę… znaczy, idę. Do widzenia!
Miotełka dziecięca
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Amara Travers dnia 16.09.15 19:39, w całości zmieniany 2 razy
Witamy wśród Morsów
Ocalałeś, bo byłeś
Na szczęście nie było drzew.
Na szczęście brzytwa pływała po wodzie.