Wydarzenia


Ekipa forum
Bar
AutorWiadomość
Bar [odnośnik]18.09.15 17:54
First topic message reminder :

Bar

Miejsce to jest obskurne, ciasne oraz brudne, a w środku unosi się nieprzyjemny zapach. Bar wpasowuje się całkowicie w wystrój lokalu. Niedomyty, klejący z kuflami, którym odrobina wody z pewnością by nie zaszkodziła działa raczej odpychająco niż zachęcająco. Mimo to zawsze można przy nim spotkać przynajmniej jednego podejrzanego czarodzieja wychylającego szklaneczkę ognistej. Nie uświadczy się tu za to szych z ministerstwa czy uczniów Hogwartu, znacznie częściej nauczycieli, którzy podczas wyjść studentów do Hogsmeade odnajdują w gospodzie odrobinę spokoju i prywatności. I możliwości do obgadania podopiecznych harcujących po Miodowym Królestwie czy Trzech Miotłach.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [odnośnik]19.10.20 20:03
Ogarnęło ją z zanadrza lekkie zirytowanie, które przybrało formę jakby ochronnej maski, która skutecznie odbijała od niej krzywdzące (w jej mniemaniu) słowa Wrońskiego. Cóż, nie od dzisiaj wiedziała, że mężczyzna stawia ponad wszystko dobro sprawy, a porównaniem zahaczał o wzór przykładnego pedanta, w odniesieniu do złodziejskich utarć. Niewątpliwie to on w tym duecie był niepodważalną skarbnicą informacji i podmiotem zawarcia wielu korzystnych stosunków, które Davies dotąd inicjowała wyłącznie wobec litości Scaletty. Sama niechętnie ofiarowywała swą ufność obcym, a Wroński jawił się w tej plątaninie jako rzadko spotykany i jednostkowy wyjątek. Zaakceptowała jego przewagę, choć z reguły nie zezwalała na obcą dominację. Jeśli jednak tym razem miała być jego parobkiem, niechaj tak będzie. Sama na tej drugoplanowej roli mogła ugrać na tyle dużo, by pożegnać się z Wrońskim w atmosferze czystego triumfu i cholernej satysfakcji, od której odczucia była po prostu uzależniona. Niestarannie dobrany dialog, stał się jednak powodem zamieszania oraz zwątpienia, które dał po sobie poznać. Nieszczęsne frazy, padające z jej ust, paliły go w przełyku widocznie bardziej niż cała butla Ognistej (przynajmniej takie wrażenie odniosła). Cisza, która zrodziła się z nerwowej niemożności, zmusiła ją do wyciągnięcia kolejnego papierosa. I gdy powolnie sączyła tytoń, na dno wyciszonej próżni, spadł nieoczekiwany dźwięk, w postaci kolejnych słów Daniela. 


━  Nie bierz wszystkiego co mówię na poważnie. Po prostu incydent z Gilesem lekko podłamał moją wiarę, choć nigdy wcześniej nie wątpiłam w swoją czarodziejską zdolność. Gdybym była faktycznie tak kiepska, już dawno siedziałabym za kratami, nie sądzisz?  ━  uspokoiła go, choć właściwie nie wiedziała, czy jej słowa go przekonały. To, czego jednak oboje mogli być pewni, raziło Alex w serce, przeszywającym promieniem ; ta cholerna adrenalina i poczucie niespełnienia, tworzące swoistą pustkę, która dzisiaj miała ponownie się zapełnić. Pomimo pesymistycznej wizji ostatniego spotkania, nie straciła zachęcającego wigoru wobec odzyskania własności i utarcia nosa bezwstydnikowi. Zakorzeniło się to głęboko w jej nadszarpniętej ambicji, która tego wieczora miała pozbyć się wszelkich blizn, okupujących ją skrępowaniem. Wroński zaś nie wydawał się tak podekscytowany, choć i on może lubił skrywać w sobie najszerszy potok emocji. Nie wiedziała, lecz jego poważne spojrzenie spowodowało, że nieoczekiwanie gardło jakby same się zaciskało. Urwała kontakt wzrokowy, by móc odpowiedzieć na zadane przed sekundą pytanie. Cóż, może byłoby lepiej, gdyby w ogóle mu o tym nie opowiedziała, jednak jej słowna rozwiązłość zdecydowała już za nią. Musiała udźwignąć wydźwięk porażki i przyznać się przed Wrońskim do gafy, która jawiła się jej jako nieszczęsne upokorzenie, którym była skalana od owej pamiętnej nocy.


━  Cóż... Próbowaliśmy ze Scalettą rzucić kilka pomocnych zaklęć, lecz chyba w przypływie zbędnych emocji nie byliśmy dość precyzyjni, by dokończyć dzieło. Smutne, jednak tak czasami bywa. Nie można się zbytnio przejmować wzlotami, bo po nich czeka nas bolesny upadek. Mam zatem nadzieję, że my będziemy mieli odrobinę więcej szczęścia, niż ja i Michael. ━  czuła się jak jakiś cholerny filozof, których książki ojciec trzymał na pułkach pracowni. Nigdy nie była w stanie zapamiętać choćby jednego nazwiska. Być może dlatego, że nie przykuwała dostatecznej uwagi do mugolskiej prasy, czy mugolskiego dziedzictwa, objawiającego się choćby w tych książkach, w których tak był zakochany. Nie mogła sobie jednak odmówić błyskotliwego sensu tej dygresji, którą zwinnie zastosowała, broniąc tym samym samą siebie przed zbyt pochopną oceną Wrońskiego. Podświadomie jednak czuła, że Daniel tak czy siak ją ocenia, z każdą sekundą, od chwili, gdy spotkali się Pod Świńskim Łbem. Cóż, był to naturalny ludzki odruch. Zaś w dyskretnej obronie, mogła jej pomóc tylko siła perswazji, z reguły dobrze sprawdzająca się w tego typu przypadkach. 


━  Jasne, w końcu to ja przyszłam żeby cię wesprzeć, nie odwrotnie. Mam nadzieję, że Giles skrywa w swoim domku wiele ważnych dla niego i drogocennych rzeczy... Zresztą, co ja mówię, taki krętacz nie odpuściłby sobie nawet manipulacji i ograbienia samego Ministra.  ━  powiedziała, już lekko zmęczona ciągłą dyskusją i przesłuchaniem. Czuła się niemal jak na lekcji, słuchając wykładu na temat właściwego użycia czarów. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że słuchało jej się tego o wiele przyjemniej, niż zza ławki w zamczysku. Wroński w końcu ani wyglądem, ani charakterem nie przypominał profesora, a tym bardziej zapisanego od góry do dołu podręcznika, skrywającego zakamarki magicznego świata i funkcjonowania w nim. 


━  Gotowa? Pewnie, że tak. Gotowa jak nigdy.  ━  Wytarła koniuszek papierosa o dno popielnicy i pozostawiła niedopałek. Obserwując, jak ostatnie smugi dymu, rysują kształty nad barem Świńskiego Łba, wstała, patrząc na Wrońskiego, który po chwili za nią ruszył.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]13.11.20 15:25
Jego uwadze nie umknęło nagłe zakłopotanie, a może zirytowanie dziewczyny. Popełniła błąd żółtodzioba, obnażając się przed nim z emocjami i wspomnieniami, które mogły zaważyć na efektywności ich zlecenia. W tym fachu można było sobie okazywać sympatię i żartować, ale zaufanie było bardzo rzadkie. Przyjaźń jeszcze rzadsza. Jeśli miałby wybierać pomiędzy dobrem swojego klienta a nadszarpniętą ambicją Alex, bez namysłu wskazałby to pierwsze. Chyba. Prawdę mówiąc, nie był pewny, czy to ona czy on popełnili błąd w kształtowaniu tej relacji. Panna Davies przed chwilą omyłkowo uznała go za kolegę, ale to on stworzył przestrzeń, w której mogła zaistnieć taka wpadka. To on miał do dziewczyny większą słabość, niż wypadało. I to on wcale nie zamierzał odsunąć od niej tego zlecenia, choć uparcie grał twardziela aby zmotywować złodziejkę do lepszego wykonania swojej roboty. Nie potrafił też odsunąć od siebie ciekawości, a nawet swego rodzaju troski, choć przecież powinien. Oparł łokieć na barze i policzek na dłoni, a potem wysłuchał Alex i uniósł lekko brew na wspomnienie Scaletty. Od razu odezwała się w nim męska duma. Przekonany, że on sam poradziłby sobie (i poradzi! Perspektywa okradnięcia Gilesa nabrała teraz wymiaru osobistego, przed którym tak ostrzegał Alex) z tym rzezimieszkiem, odezwał się ambitnie:
-To nie kwestia szczęścia, a skuteczności. Dzisiaj będziemy skuteczni.
Wstał, słysząc, że Alex jest gotowa. Panie przodem - pozwolił jej pierwszej wyjść z knajpy, ale potem wysunął się na prowadzenie. Szli krętymi uliczkami Hogsmeade, aż dotarli do samotnego domu na obrzeżach.

-Carpiene. - szepnął Daniel, zbliżając się do werandy. Sprawdzi, czy nie ma tu żadnych zabezpieczeń, a potem pozwoli działać złodziejce. Stąpał jak najciszej, zadowolony, że zaklęcie nic nie wykazało...
...I nieświadom, że zaklęcie się nie udało. Ledwo postawił nogę na dębowym schodku, z drewna wypełzły zaskakująco szybkie pędy, które pomknęły do jego kostek.
-Protego! - syknął ze złością, usiłując obronić się przed pułapką. Jeśli mu się nie uda, będzie zdany na pomoc Alex - a to byłoby upokarzające, skoro był mózgiem tej operacji!


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Bar [odnośnik]13.11.20 15:25
The member 'Daniel Wroński' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 49
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]22.12.20 23:29
Apetyt na bezkompromisowy obrót spraw, został doszczętnie zdławiony tą nienazwaną powagą, która zapanowała między nimi. Kłócący się z jej metodami patos, odciągał od niej wizję dobrej rozrywki i pozytywnego podekscytowania, które zazwyczaj motywowało ją do działania. W przestrzeni stworzonej przez Wrońskiego czuła ucisk, pozwalający jej zebrać jedynie marne pokłady tlenu, przez co jej humor widocznie zmętniał. Być może porywała się z motyką na słońce, być może nie była dość dobra, by spełnić wysokie oczekiwania Daniela, lecz z pewnością nie czuła się gorsza, co bynajmniej nie oznaczało, że nie poczuła ujmy skierowanej pod jej adresem. W jednym miał rację, emocje trzeba było trzymać na wodzy, przynajmniej po to, by przypadkiem nie pomylić popielniczki z jego dłonią. Nie miała zamiaru jednak debatować nad sympatią tudzież antypatią w stosunku do Daniela. Widziała bowiem, że taka praca wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, a sama przy nim stawała się zwykłą amatorką, którą w gruncie rzeczy przecież była... Zagarniając wzrokiem szemrane towarzystwo pod Świńskim Łbem, rozumiała dlaczego Daniel zachowuje powagę, choć stosowniej może byłoby nazwać to profesjonalizmem. Nie wiedziała jednak do końca, jak ma odbierać jego stonowanie i na ile powinna sobie pozwolić w konwersacji. Przysłowiowe faux pas padło już z jej ust nieraz, sądząc oczywiście po reakcjach swego rozmówcy. Targnął nią pewien rodzaj niepokoju, tudzież skrajnego i okrojonego deficytu zaufania, jednak wizja osamotnienia w tarapatach była jej raczej obca i nierealna.

━  Obyś faktycznie okazał się tak nieomylny. No dobra, to zwijamy? ━  rzuciła, by przyspieszyć obrót wydarzeń. Czuła niezidentyfikowany ciężar na płucach, toteż zgasiła koniuszek kolejnego papierosa, którego wyjarała, po czym wyszli z Gospody, zanurzając się w jedną z ciemnych uliczek. 

━  Paskudna dzielnica. I pomyśleć, że kiedyś tu mieszkałam.  ━   wtrąciła po cichu, a jej szept obił się o zimne mury sąsiednich kamienic. Gapiła się w górujący nad nimi księżyc, zupełnie nie patrząc pod nogi. Droga jednak wydawała się prosta i bezkolizyjna, dlatego zawzięcie wpatrywała się w oprószone gwiazdami niebo. Z obserwacji wyrwał ją dopiero Wroński - oznaczało to, że dotarli na miejsce. Pozwoliła mu iść przodem, choć pozwolenie nie było tu zasadniczo dobrym sformułowaniem. To była jego akcja, jego zysk i jego satysfakcja. Alex mogła się w tym wszystkim napawać jedynie niewielką częścią możliwego sukcesu. 

━  Cholera!  ━  wyrzuciła z siebie, gdy noga Wrońskiego utknęła w pędach pieprzonej pułapki. Lewą ręką sięgnęła po różdżkę, jednak trzeźwy umysł Daniela pozwolił im wyjść z tej sytuacji bez szwanku. Poszli dalej, bezszelestnie przemieszczając się przy ścianach budynku.  ━  Czekaj. Słyszałeś to?  ━  nagle do jej uszu dobiegł dźwięk uchylających się drzwi. Nie wiedziała czy mają nieproszonego gościa, czy może zaskoczył ich gospodarz. A może to tylko wiatr? W następnych sekundach mieli się o tym przekonać.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]17.01.21 21:45
Rozterki Alex nie były Wrońskiemu obce. Sam gubił się w plątaninie przyjaźni i interesów, niejednokrotnie zbliżając się niebezpiecznie blisko do swoich współpracowników i zleceniodawców i jeszcze częściej tego żałując. Widząc w Davies samego siebie sprzed lat, chyba próbował ustawić jej (co prawda nadmiernie poważnie i z pewnym patosem) priorytety, odwieść ją od popełniania tych samych błędów. Biznes był bezwzględny, szczególnie dla przybłęd, jeszcze bardziej dla kobiet. Wroński przekonał się, że hierarchia istniała nie tylko w arystokratycznych domach, ale również na ulicy. Niektórzy robili w brudnych interesach od pokoleń, on i Alex znaleźli się w tym świecie nagle, pozostawiając za sobą wspomnienia dobrych domów i rodzicielskiej troski. Musieli być twardsi niż reszta, brak doświadczenia rekompensując zimną skutecznością.
-W drogę. - wychrypiał, omiatając dziewczęcą buzię (tak młodą!) bacznym spojrzeniem. Zauważył, że rysy jej twarzy nieco stężały, że starała się zachować fason i profesjonalizm. Jego uwadze nie umknął jednak lekki zawód - a może urażona duma? - w jej spojrzeniu i mimowolnie zastanowił się, czy prawienie jej kazań to najlepsze podejście.
Opanuj się, to twoja współpracownica, a nie młodsza siostra. - przypomniał sobie surowo, idąc szybko uliczkami Hogsmeade. Rześki wieczór pozwolił mu skupić myśli, ostudził gorącą od alkoholu krew.

-Jak długo mieszkałaś w Hogsmeade? No proszę, czyli wycieczki z Hogwartu nie były dla ciebie żadną atrakcją... - skwitował z pewnym zdziwieniem. Wiedział, że Davies ma jakieś związki z Hogsmeade, ale nie znał szczegółów. Nie wypytywał nadmiernie o jej życie prywatne. To, że nie wychowała się na ulicy, wiedział w końcu od dawna.

-Cśś! - syknął do przeklinającej Alex, chociaż sam wcale nie przyzwał tarczy specjalnie cichym tonem. Adrenalina zrobiła swoje. Przynajmniej bez trudu obronił się przed pułapką i mogli ostrożnie przejść dalej.
Drgnął, gdy Davies go ostrzegła. Niechętnie musiał przyznać, że miała lepszy słuch.
-Przezorny zawsze ubezpieczony. Czyń swoje czary z zamkami, a ja spróbuję na moment... wyciszyć magię. - szepnął cicho, gestem dając jej znać by zabrała się za przetarcie im drogi do środka. Jeśli nawet gospodarz ich dostrzegł, był jeszcze daleko. Czując się w obowiązku chronić Alex przed jakimkolwiek magicznym atakiem, i czując się pewnie z szablą przy pasie, Daniel skupił więc swe myśli i spróbował rzucić niewerbalnie pole antymagiczne aby kupić im trochę czasu. Zaklęcie było trudne, katowali go nim na kursie dla aurorów (którego nie zdał), ale nie leżało całkowicie poza zasięgiem jego możliwości. A dla kogoś z silnymi pięściami i porządną tarczą, było bardzo, bardzo przydatne.



Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Bar [odnośnik]17.01.21 21:45
The member 'Daniel Wroński' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 39
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 3 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]22.01.21 23:32
Błądziła myślami gdzieś pośród znajomych murów. Stopniały zapach ścian i rdzewiejące drzwiczki od domu należącego niegdyś do wiekowych sąsiadek, roztrwoniły w Davies poczucie dawnego zagubienia. Nie czuła się jak u siebie. Myślała, że wraca do niechcianych wspomnień, do szeregu niedopowiedzeń i niewypowiedzianych słów krzywdy. Zamknięta pod kloszem gwieździstej nocy wraz z garstką wspomnień, odbywała przykładną podróż w głąb siebie. Odkrywała na nowo emocje powiązane z tym miejscem i z nostalgią patrzyła na przeszłość, która do niedawna była dla niej okrutnym ciężarem. Sen o minionych czasach trwał w najlepsze. Znów była małą dziewczynką, niewinnie bawiącą się na trawniku przed domem, próbując uchwycić w garść motyla. Znów czuła na karku powiew samotności i odtrącenia. Widziała matkę wycierającą kufle w gospodzie, widziała ojca wpatrzonego z nienagannym uczuciem w stos zakurzonych książek. Cholera. Wszystko co za sobą zostawiła było w jej opinii bynajmniej cenniejsze od tego, co jeszcze niedawno uważała za najważniejsze wspomnienie. Pieprzone dwory arystokratów, przebrzydłych bogaczy przyćmiewały jej obraz z zanadto ubogiego w odczucia dzieciństwa, które jednak stanowiło dla niej przykładną lekcję życiową. Blask ociężałego księżyca, który widniał nad Hogsmeade i teraz wyłonił się zza szeregu budynków, oświetlił jej przeszklone wspominką oczy, pozostawiając ją z pustką rozterki, którą przeżywała. Cholerny zbieg okoliczności. Ona, Wroński i ten przebrzydły Giles, który zmusił ją do wygórowanego przeżywania ; choć tego wieczora miała znikome nadzieje, że uda się jej uniknąć niechcianego spotkania. Przyszła po swoje, po dług, który zamierzała odebrać z nadwyżką. Przyszła, by pomóc Danielowi, choć w obliczu owego rozbicia, bała się, że okaże się nieprzydatna. W końcu nie chciała zostawiać Danielowi na dłoni złych referencji. Bądź, co bądź - byli w robocie, nie interesowały ich wzajemnie niechęci, czy pozytywne nastawienie. Liczył się łup i targ, którego mieli dobić przy nienagannej pracy zespołowej.

━  Nigdy nie widziałam w tym miejscu niczego atrakcyjnego.  ━  wyrwała, choć ten ledwo co zdążył zadać pytanie. Nie miała zamiaru zwierzać mu się teraz z nie do końca szczęśliwych wspomnień. To nie był adekwatny temat do nocnej eskapady, z wątpliwych powodów swoją uwagę pragnęła skupić na celu tej wędrówki. Alex była jednak przekonana, że przyniosła ze sobą nieco pecha, choć takie przeświadczenie wydawało się wynikiem niepokoju i chęci zaprezentowania się od najlepszej strony. Może więc dlatego oprószył ją zgoła widoczny rumieniec, gdy Wroński polecił jej zająć się zamkiem. No nic, trzeba było zabrać się do tej brudnej roboty. Mimo wszystko, z każdą sekundą czuła, że niechciany towarzysz się zbliża. Czy to był on? A może to tylko jego przebiegła magia, mająca wystraszyć intruzów. Bądź, co bądź, chyba działała, bo oprócz adrenaliny, czuła na sobie stres, wynikający z tej cholernej odpowiedzialności i obietnicy, z której pragnęła się wywiązać. Nie była bynajmniej żółtodziobem. Być może niektórzy uznaliby jej doświadczenie za nikłe, szczególnie mając na uwadze to, że współpracowała z Danielem (który w jej oczach był swego rodzaju weteranem tej brudnej roboty). Z opresji ratował ją jak zwykle ekwipunek, niezawodny przy najcięższych kłódkach i zamkach. Po wstępnym rozpoznaniu, pewnie sięgnęła ręką do kieszeni po niewielką wsuwkę, którą następnie wpasowała w dziurkę od klucza. Raz, dwa, trzy... Liczyła w myślach. Drzwi stały przed nimi otworem. 

━  Gotowe. Bierzmy, co mamy wziąć i spadajmy zanim zjawi się gospodarz.  ━  powiedziała z satysfakcją, jakby jej ręce przechytrzyły zabezpieczenia u Gringotta. Musiała jednak przyznać, że Giles słabo zabezpieczał się przed nagłymi eskapadami. Wszystko stało tak niewinnie, jak na podstawowym obrazie. Wyczuwała jednak zasadzkę, być może niesłusznie? Daniel znów poszedł przodem, oddała mu dowodzenie (choć i tak je miał). Ruszyli, zbierając wszystko, czego dotknęły ich ręce. Spragnienie wyczekiwanego zadośćuczynienia zostało zaspokojone. A może nie do końca? Dom stał się nagle wielkim labiryntem, labiryntem bronionym przez pana domu. Tu bowiem pojawia się Giles.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]07.09.24 23:25
12 sierpnia 1958 r., dzień przed końcem świata?

To nie tak, że na starość naszło mnie na wspominanie młodzieńczych lat. Robiłem to przez większość czasu, który spędziłem na Ziemi. W Tower wspomnienia to jedyne, co miałem. Dwadzieścia siedem lat mojego życia skurczonych w jednej, zimnej celi, w której każda godzina wypełniona była tym samym - ciemnością. Przywykłem do niej i w jej uprzejmych objęciach żyliśmy, wspólnie posilając się moją przeszłością, czerpiąc z niej siły i podsycając tlący się we mnie płomień nienawiści. Jedyną rzecz, która utrzymywała moją marną egzystencję i zmuszała serce do nieustannego pompowania krwi, kiedy wszystko inne mówiło mu, że powinno się poddać. Ale wytrwaliśmy. Ja, moje serce i ciemność, którą zabrałem ze sobą jak własny cień. Cela Tower nigdy nie była daleko ode mnie Przypominały mi o niej blizny, czułem jej zimne objęcia gdy chodziłem w pełnym słońcu, wdychałem zatęchły zapach, gdy kładłem się spać i oddawałem w szpony koszmarów. Nie, na stare lata nie naszło mnie na wspominanie młodzieńczych lat. Ale było jednak coś magicznego w okolicach Hogwartu, co skłoniło mnie do dłuższej wycieczki, kiedy wreszcie moje podróże doprowadziły mnie i tu. Nie do końca tak planowałem swoje popołudnie, ale skoro i tak byłem w Hogsmeade w interesach, nadłożyłem nieco drogi by przejść się po dawno odwiedzanych uliczkach. Wojna i czas zrobiły swoje, nie miałem złudzeń licząc na to, że będzie inaczej. Świat wymknął mi się z palców, kiedy z niego zniknąłem i teraz uczyłem się go na nowo. Musiałem więc tu wreszcie trafić, ten moment był dobry jak każdy inny.
Powolny spacer, na który wybrałem się ja i mój nieodłączny ostatnio kostur służący jako podparcie, doprowadził mnie wreszcie do gospody, która wydawała się być równie stara, co Hogwart. A przynajmniej, co ja, bo pamiętałem jej zabrudzone szyby jeszcze z czasów gdy sam chodziłem do szkoły. Wtedy oczywiście tu nie zaglądałem. Byłem grzecznym, ułożonym młodzieńcem, który przede wszystkim nie chciał przynieść wstydu ani własnej rodzinie, ani tej, której, na brak lepszego określenia, przyjmijmy, że służyliśmy. To było miejsce podejrzane i niebezpieczne. Na kimś, kto mieszkał na Nokturnie nie robiło jednak szczególnego wrażenia.
Wewnątrz panował półmrok. Przez niemyte od lat szyby wpadało niewiele słońca. Może to i lepiej, nie widać było jak brudne są kufle, w których podawali tu coś, co kiedyś nazywano piwem. Problemy z zaopatrzeniem dosięgały wszystkich, a już szczególnie przybytki takie jak ten. Z drugiej strony, zacząłem zastanawiać się, czy może to nie wojna miała wpływ na kiepską jakość tutejszych trunków. Może one zawsze były podłe. Musiało istnieć jakieś miejsce, które się nie zmieniało. I całkiem prawdopodobne, że było ono właśnie tutaj.
Usiadłem przy jednym ze stołków kostur opierając o kontuar obok siebie i wtedy dopiero przyjrzałem się lepiej mężczyźnie, który znajdował się po drugiej stronie krótkiego i brudnego baru. Pełen niechęci uśmiech pojawił się na mojej twarzy, kiedy dłoń złapała rączkę różdżki. Wiedziałem czym było zawieszenie broni. Nie miałem jednak zamiaru w jego imię dać się zabić w tak nędznych okolicznościach.
- Mogłem się spodziewać, że jak ja pójdę na wycieczkę do Hogsmeade, to znowu wpadniesz patrzeć mi na ręce - jedną miałem ukrytą za kontuarem, zaciśniętą na wciąż schowanej różdżce, drugą trzymałem kufel z... cieczą o żółtawym zabarwieniu.
Rineheart był jednym z wspomnień Hogwartu. Czyli czegoś, do czego bardzo wyraźnie wcale nie próbowałem dzisiaj wracać. Przyglądałem mu się jednak uważnie, bo tylko głupiec odwróciłby się do niego tyłem. Nie widzieliśmy się od zbyt wielu lat by móc powiedzieć, że się znamy. Ale żywiliśmy wobec siebie wystarczającą niechęć, nienawiść momentami, by udawać, że jesteśmy obcymi ludźmi. Gdybym był poetą z pewnością doceniłbym klamrową kompozycję mojej hogwarckiej historii. Ale nie byłem. Byłem za to wciąż osłabiony zbyt długą walką z sinicą i nie planowałem wszczynać pojedynku, który byłby ciężki nawet gdy byłem w pełni sił. Czekałem więc na jego ruch, samemu pozostając gotowym. Byłem grzecznym Śmierciożercą, nie zamierzałem przyczyniać się do zachwiania tej trudnej równowagi, którą udało wypracować się na czas święta. Może Rineheart też był dzisiaj grzecznym aurorem.



Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss.  The abyss gazes also into you.

Ignotus Mulciber
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 3 B3e8d48ddeaf7e46b947b02738129a68
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t1112-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/t1438-listy-ignacego-vitkowskiego#12506 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-smiertelny-nokturn-34-2 https://www.morsmordre.net/t4270-skrytka-bankowa-nr-324 https://www.morsmordre.net/t4143-ignotus-mulciber#82512
Re: Bar [odnośnik]08.11.24 2:58
Uciekł przed promieniami słońca, dobrowolnie wchodząc do zatęchłej przestrzeni Gospody pod Świńskim Łbem. Jego krok wciąż był ciężki, ramiona zgarbione, bo choć zdołał już zrzucić z rąk prawdziwe kajdany, jego dusze pętały zupełnie inne. Zdarzało się, że niekiedy brał pod wątpliwość realność całego otoczenia. Jeszcze nie nadawał się do służby, musiał dojść ze sobą do ładu, zadbać o swoją kondycję. Dzięki kąpieli, strzyżeniu i czystym ubraniom odzyskał wygląd człowieka, już nie wyglądał jak nędzarz. Nowa różdżka dała mu poczucie bezpieczeństwa. Jak jednak pozbierać od nowa zdeptaną dumę? Paradoksalnie w niewoli, pomimo ciągłych przesłuchań urozmaicanych torturami, łatwiej przychodziło mu utrzymać się w ryzach. Zniknął na chwilę, a wojna wcale cierpliwie nie czekała na jego powrót, niewierna swołocz. Przez odzyskaną wolność zapominał się czasem, nie zawsze trzymał gardę, wówczas chwytała go niepotrzebna ckliwość.
To miejsce wydawało mu się nierealne, jak zresztą cała jego wyprawa do Hogsmeade. Letnie celebracje zbliżały się ku końcowi, dlatego Kieran korzystał jeszcze z przywileju swobodnego przemieszczania się po kraju, który dawało mu ogłoszone na ten czas zawieszenie broni. Właściwie nie miał konkretnego powodu, aby zjawić się w czarodziejskiej wiosce. Przy barze to akurat usiadł w poszukiwaniu piwa, które otrzymał w ewidentnie niedomytym kuflu i o równie wątpliwej jakości. Decyzja o ruszeniu przed siebie była impulsem i zarazem okazją, aby w miarę możliwości rozejrzeć się po różnych miejscach. Obserwacje poczynione zawczasu mogły okazać się przydatne w przyszłości.
Upił pierwszy łyk trunku i miał szczęście, że przełknął go zanim dobrze przyjrzał się nowemu klientowi lokalu. Krótkie parsknięcie po prostu mu się wymsknęło. Był zbyt zmęczony, aby maskować swoje reakcje, nawet nie miał ochoty udawać beznamiętności, gdy przebłysk niechęci i irytacji na jego twarzy był w pełni naturalny. Jednakże w całej tej mimice brakowało dość zasadniczego elementu – zaskoczenia. Nazbyt łatwo przyszło mu pogodzić się z faktem, że natknięcie się na siebie w tym miejscu i tego właśnie dnia było dziełem przypadku. Kieran podejrzewał, że w ostatnich miesiącach wisi nad nim potworne fatum; choć koło fortuny tak naprawdę już przy decydowaniu o jego narodzinach wpieprzyło go w całe to bagno jakim był żywot każdego Rinehearta. Los aurora nigdy nie jest prosty i przyjemny, on nie był wyjątkiem od tej reguły. Przestał czuć z tego tytułu żal, tylko czasem (naprawdę niezwykle rzadko) myślał jakby to było, gdyby w szkole chociaż spróbował zainteresować innymi dziedzinami niż te konieczne na wydrążonej przez pokolenia przodków ścieżce kariery.
Czemu nie dziwi mnie twój widok – burknął pod nosem bardziej do siebie, trochę się żaląc, trochę witając, przynajmniej chęć rzucenia pierwszego zaklęcia trzymając na wodzy, choć asekuracyjnie ściskał różdżkę w prawej dłoni od chwili przekroczenia progu tego obskurnego przybytku. Kurczowo trzymał się zasady o stałej czujności. – Wojna, głód, śmierć i oto jesteś, ostatnia zaraza – podsumował ich spotkanie już na wstępie, wykrzywiając cynicznie kąciki ust. Grymas mimowolnie przybrał kształt rzeczywistego uśmiechu, bo wspomnienie szkolnych sporów, pomimo upływu ponad trzech dekad, rozbudziło w nim bladą iskrę nostalgii. Kto by pomyślał, że to właśnie ta ślizgońska gęba skłoni go do wrócenia myślami do beztroskiej przeszłości. Wolał nie dodawać, że postrzega go jako swoją osobistą zarazę. – Jakbym cię zabił w szkole, to już dawno bym wyszedł z pierdla. Może nawet wyrok nie byłby za długi z racji okoliczności łagodzących. O ile udowodniliby mi winę, sam zresztą coś o tym wiesz.
Chyba stracił na chwilę kontakt z rzeczywistością, skoro trzymały się go tego typu żarty. Z powodu braku wystarczających dowodów parania się czarną magią Mulciber nie trafił do Azkabanu, to dopiero był kiepski dowcip czarodziejskiego wymiaru sprawiedliwości. Wciąż uważał, że można było zrobić więcej, aby poza samymi zbrodniami dokonanymi na mugolach udowodnić ich czarnomagiczną naturę, jednak z jakichś powodów zabrakło na to sądowej zgody. Po tych wszystkich latach rzucił rozmówcy wyzywające spojrzenie, bo czy sam nie prosił się o konfrontację?
Nie bój się, pij. Dzisiaj nic ci nie grozi.
Nie naruszy zasad rozejmu nawet dla Ignotusa Mulcibera, ale obaj mogli być pewni, że ich następne spotkanie nie będzie już takie przyjemne. Sam ponownie uniósł swój kufel do wysokości ust i wziął kolejny łyk paskudnego piwska.
To co cię tu sprowadza?
Na pewno nic dobrego.


We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 3 AiMLPb8
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5879-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/t5890-aedus#139383 https://www.morsmordre.net/t12481-kieran-rineheart https://www.morsmordre.net/f205-opoka-przy-rzece-wye-walia https://www.morsmordre.net/t5895-skrytka-bankowa-nr-1467 https://www.morsmordre.net/t5907-k-rineheart#139780

Strona 3 z 3 Previous  1, 2, 3

Bar
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach