Wydarzenia


Ekipa forum
Plaża
AutorWiadomość
Plaża [odnośnik]25.09.15 23:20
First topic message reminder :

Plaża

Piaszczysta plaża przy brzegu chłodnego morza; słychać miarowy szum spienionych fal, powoli otulających brzeg oraz krzyk skarżących się mew. Czuć delikatny zapach bryzy niesiony nadmorskim wiatrem. Piasek jest miękki, czysty, można w nim odnaleźć bursztyny lub muszle. Roztacza się stąd doskonały widok na zachodzące w morzu słońce.

Rytuał oczyszczenia



1 sierpnia 1958

Na oświetlonej zachodzącym słońcem plaży rozpalano powoli pochodnie, które ustawiono przy niewielkich, okrągłych stolikach suto przykrytych wzorzystymi, kwiatowymi materiałami. W powietrzu unosił się zapach morskiej bryzy zmieszany ze słodkawym aromatem kwiatów,  a te zebrane w bukiety rozwieszone wśród drzew, kołysane przez delikatny wiatr kusiły i zachęcały, aby zbliżyć się do plaży. Tutaj bowiem miał odbyć się rytuał oczyszczenia i odrodzenia, otwierający nowy rozdział, zamykający to co złe. Każdy czarodziej oraz czarownica, byli witani przez młodych i starszych mężczyzn ubranych w zwiewne, lniane szaty. Na ich piersi kołysały się woreczki przewiązane różnokolorowymi sznureczkami. Uśmiechami oraz przyjaznymi gestami zachęcali do zajęcia miejsc przy okrągłych stolikach, wokół których ułożone były poduchy. Na stołach zaś stały misy, jedne większe, a drugie mniejsze, w których mieściły się kamienie, rośliny suszone oraz świeże oraz wyryte runy na drewnianych krążkach.
Każdego wchodzącego w krąg stołów witano czarką miodu pitnego ze słowami: “Szczęśliwego Lughnasadh”. Miód, owoc pracy, dar natury symbolizował połączenie z Matką Ziemią, którą w czasie obchodów czcili, której zawdzięczali życie. Święto życia obchodzili wszyscy, zarówno starzy i młodzi, zatem w kręgu pochodni witano każdego kto się pojawił. Młodszym zamiast miodu pitnego, podawano szczodraki, miodowe ciasteczko, które symbolizowało pomyślność.




Rytuał oczyszczenia w ramach obchodów święta Lughnasadh właśnie się rozpoczął. Postaci mogą się gromadzić na plaży, zajmować miejsca  przy stolikach. Stolików jest 6, przy każdym może usiąść max 5 osób. Proszę na samym końcu swojego posta napisać nr stolika.

Wydarzenie bez zagrożenia życia.
Sama ceremonia rozpocznie się wraz z postem Mistrza gry. Mistrzem Gry jest Primrose Burke, wszelkie pytania proszę kierować do niej.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 09.05.23 8:40, w całości zmieniany 3 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Plaża [odnośnik]05.06.18 10:43
Już sobie myślę, że będzie nas tylko troje, ale na szczęście przychodzą też inne osoby. Macham zarówno Flo jak i Sally, ale nie podchodzę już do nich. Czekam na znak od sędziów. Nie mogę się doczekać widoku tego, co wylosuję już za chwilkę. Wyobraźcie sobie moją minę kiedy unoszę pokrywkę do góry, a tam szczury. Aż rymuję z tego wrażenia. Trzymam więc naczynie u góry, mrugam i nie dowierzam. Nigdy nie przyrządzałam takiego mięsa, chociaż mama Sprout czasem robiła takie – jadł je tylko ojciec. I jeszcze czarne brokuły oraz złowieszczy czosnek, który już zaczyna zawodzić. Bardzo, bardzo smutna potrawa, która zupełnie do mnie nie pasuje. Niestety tak wylosowałam i muszę coś z tym zrobić. Odtwarzam sobie wszystko, co mówiła mi mamcia, ale to nie jest takie proste. Ja świetnie gotuję, ale z konkretnego przepisu. Fantazja kulinarna to jednak nie jest moja mocna strona. Ale nic to, dam radę. A jak nie, to trudno. Zresztą, patrząc po innych, to akurat mam z nich najmniejsze szanse. Więc muszę podejść do sprawy na luzie, ot co. Uśmiecham się lekko, jeszcze raz życzę wszystkim powodzenia i czekam na znak.
Kiedy ostatecznie sędziowie uznają, że mamy iść buszować w spiżarni, idę tam żwawym krokiem. W końcu muszę zorientować się gdzie co leży. Na początek chwytam za miód oraz mleko, którym zamierzam złagodzić nieco ostrość potrawy. Do tego świetnie nadają się pomarańcze, ładnie podkreślające smak oraz wygląd potrawy. Och, a do smaku koniecznie sól oraz imbir i goździki. Będzie trochę słodko-ostro, tak to sobie wyobrażam. O, i żeby nie było za sucho, to przyda się masło. Tak, świetny pomysł Pom. Do brokułów będę potrzebować tartej bułki i jeszcze trochę pestek dyni. Tak. Czosnek akurat obroni się sam, nie będę z nim nic robić. To znaczy, nie mogę się jeszcze zdecydować czy zapiekę go razem ze szczurem czy raczej podsmażę z brokułami, ale to nie zmienia faktu, że on nie potrzebuje dodatków. Zastanawiam się jeszcze nad owczym serem, ale uznaję w końcu, że to za dużo i byłby to przerost formy nad treścią. Czasem prostota jest najlepsza. Dlatego po udanych zbiorach wracam na stanowisko.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Plaża [odnośnik]05.06.18 16:53
Trochę się zmieszałam widząc rybę. Top znaczy węgorza, lecz jakby nie patrzeć to wciąż była ryba. Chyba. Do tego niebieski granat i tęczowe pieczarki. Ułożyłam usta w wąską kreskę i nadęłam policzki. Eeee...czy własnie trafił mi się zestaw deserowy...?
Popatrzyłam na Bertiego analizując jego wypowiedź, popatrzyłam na czarownicę, której również trafiła się ryba w towarzystwie KOLORÓW przez duże, zdecydowane K i już niestety wiedziałam, że to nie pomyłka. Nie czułam się z tym za dobrze. Przechyliłam kilkukrotnie łepek z jednego ramienia na drugie udając, że moja głowa to wahadło zegara licząc na to, że coś w niej na podobnej zasadzie do tegoż wehikułu wybije - taka jakaś idea, czy inna inspirująca myśl. Patrzyłam na kolor węgorzego mięsa, posmakowałam ziarenka granatu i kawałeczek kapelusza kolorowej pieczarki. Potem zabrałam się za dobieranie składników. Oczywiście nie wyobrażałam sobie tą porą roku przyrządzać jakikolwiek obiad bez młodych ziemniaczków. Potem pieprz, sól, gałązki rozmarynu, cytryna. Długo głowiłam się co dać do pieczarek. Gdyby wyglądały normalnie nie miałabym wątpliwości co do cebuli, lecz ostatecznie potrzebną jej słodycz zamierzałam zastąpić marchewką i  cukru. Z tego wszystkiego prawie bym zapomniała o maśle - przecież nie będę piekła lub smażyła na sucho. Przydać miała się też skrobia ziemniaczana, ziele angielskie i laurowy listek.
Sally Moore
Sally Moore
Zawód : Asystentka Julii Prewett
Wiek : 23
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Silly Sally
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3629-sally-moore https://www.morsmordre.net/t3806-sroka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f152-winchester-street-45-4 https://www.morsmordre.net/t4370-sally-moore#93745
Re: Plaża [odnośnik]05.06.18 19:17
Witał innych uczestników skinieniem głowy, nieco więcej czułości oddając pannie Sprout (zero wstydu, żeby nie było, to w zasadzie nawet miłe, Rowan też pewnie kibicowała im gdzieś na publicznosci).
- Dzięki, powodzenia. - ale później już nie ma czasu na wymieniania innych uprzejmości, bo oto widzi na swojej tacy smakowity, soczysty antrykot z krowy, suszoną żurawinę i wesoło podskakujące fasolki szparagowe. Hiacynt marszczy brwi, ukradkiem zerkając na klepsydrę - czasu nie ma aż tak znowu dużo, więc kalkuluje wszystko w myślach, nieco nerwowo przestępując z nogi na nogę i zerka wysoko w błękitne niebo, mocno marszcząc brwi. Coś tam szepcze do siebie, po czym kiwa energicznie głową i wreszcie chwyta za wiklinowy kosz, udając się wraz z nim w kierunku spiżarni. Masło, olej, sól i pieprz, garść rozmarynu - te składniki jako pierwsze lądują we wnętrzu koszyka. Rozgląda się jeszcze wokół, szukając miodu i kilku cebul szalotek. Kolejny obrót wokół własnej osi i kilka kolejnych składników wylądowało w wiklinowym wnętrzu - por, pęczek szczypiorku, jajka, trochę bułki tartej, pół cytryny, ostra papryczka i majeranek. Sprawdził wszystko jeszcze raz, bardzo dokładnie, coby niczego nie zapomnieć, wyliczając składniki na palcach obu rąk, po czym wrócił na swoje miejsce, odkładając prawie że wypełniony po brzegi kosz na blat stolika. Teraz będzie musiała zadziałać subtelna kulinarna magia i z pewnością powstanie coś wyjątkowego, co, miał nadzieję, ucieszy podniebienia jurorów - jeśli nie wszystkich to może chociaż części? Nie było wielu uczestników konkursu w tym roku, ale każdy wyglądał jakby doskonale wiedział co robi, a ich zacięte miny sugerowały, że przyszli tutaj po zwycięstwo! Młody Sprout raz jeszcze rozejrzał się po zgromadzonych - po widowni, jurorach, dzierżących w dłoniach notatniki, i wreszcie reszcie kucharzy, odetchnął kolejny raz i wziął się za krótkie przygotowywanie swojego stanowiska, porządkując w głowie co winien zrobić najpierw, a co może jeszcze poczekać. Różdżki w dłoń, kuchenne rewolucje czas zacząć!
Hyacinth Sprout
Hyacinth Sprout
Zawód : uczeń
Wiek : 16 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
every day i'm hufflin'
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6018-hyacinth-sprout https://www.morsmordre.net/t6096-parapet-hiacynta#146288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6097-hiacynt-sprout#146513
Re: Plaża [odnośnik]05.06.18 20:04
Konkurencja była więc całkiem liczna. Florence przywitała się także z ostatnią z zawodniczek, które dołączyły do stołu. Niemal nie mogła się doczekać, kiedy w końcu odkryje, jakie składniki na jej tacę. A gdy już podniosła pokrywę... cóż, trudno powiedzieć by Florence skakała pod sufit z radości. Szczerze powiedziawszy lepiej radziła sobie z mięsem niż z rybami. - Tobie też się nieźle trafiło - odpowiedziała cukiernikowi. Jakby pewnie mogła, to by przygarnęła tę złocistą perliczkę, którą wylosował Bertie. Nie zamierzała się jednak załamywać! Choć chwilę musiała pomyśleć, w końcu wpadła na to, jak przyrządzić rybę. A ponadto, swoje szanse kobieta dostrzegła w pieczarkach. No bo kto w końcu był mistrzem zarówno sztuki kulinarnej jak i estetycznej? Florence wiedziała, że jej brat przyznałby jej w tym momencie rację. W tworzeniu lodów nie chodziło tylko o smak! One najpierw musiały nasycić oczy patrzącego! To zawsze powtarzał jej Florek. A to najprościej było uczynić właśnie dzięki kolorom! Małe stadko wściekle kolorowych pieczarek nadawało się więc idealnie. Granatowy granat mógł jej nieco zaburzyć estetykę na talerzu, Florence wiedziała, że będzie musiała wyjątkowo uważać. Spróbowała jednego z ziarenek, musiała bowiem poznać dokładnie smak tego konkretnego owocu. W sumie w smaku nie różnił się specjalnie od normalnego granatu, był kwaskowaty, na co mocno liczyła.
Zadowolona w mniejszym lub większym stopniu, najpierw puściła oczko do Bercika, chwilę później udając się ze swoim koszem do spiżarni. Tanecznym krokiem krążyła między workami i słoikami, wyszukując odpowiednik składników. Zaczęła od podstaw, których zabraknąć nie mogło - czyli od białego pieprzu i soli. Do tego natka pietruszki, trochę czosnku no i oczywiście oliwa z oliwek. W jej koszu wylądowały także dwie duże cebule, odsypana z woreczka mąka oraz kubeczek śmietany. Po namyśle dodała do wszystkiego jeszcze ziemniaki oraz nieodłączny im koperek. Na sam koniec jeszcze złapała jedną, dorodną cytrynę.
A potem zadowolona ze swoich łowów, wróciła do stanowiska.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Plaża - Page 7 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Plaża [odnośnik]05.06.18 23:00
Każdy z jury uważnie was obserwował, ale pan Struddel wyraźnie się rozbudził, jego niespokojne na krześle ruchy wzmagały się pray każdym, kto wziął do ręki drewnianą, gładką łódeczkę z masłem. Pani Blackberry z nieukrywanym zainteresowaniem podglądała Pomonę, pan Flume raz wykręcał głowę w stronę Sally, a raz w stronę Florence. Pani Loverde odchrząknęła z cicha i przypomniała z szerokim, letnim uśmiechem:
- Pamiętajcie, że używanie różdżek nie jest zakazane! - podeszła nieco bliżej i zostawiła na waszych stanowiskach niewielkie bloczki pergaminowych notatników razem z samopiszącym piórem. - Jeśli tylko będziecie mieli ochotę spisać swoje kulinarne myśli, nie krępujcie się! Ach, zapomniałabym. Życzymy wam powodzenia, pozostało około trzydziestu pięciu minut!

| Na odpis macie 48h.
Na stricte konkurs przeznaczonych jest pięć kolejek, teraz rozpoczyna się trzecia – gotujecie w niej według własnego uznania wybrane danie główne. Rzucacie kością k100. Wszystkie zasady przedstawiono TUTAJ.

Wylosowane przez was składniki:
Wybrane przez was składniki:
Opis jury:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plaża [odnośnik]06.06.18 13:44
Zaczyna się. Aż mnie różdżka świerzbi, żeby pokazać jak bardzo odstaję umiejętnościami od całej reszty. Nie zniechęcam się pomimo wylosowania trudnego dania, wierzę, że to będzie dobra zabawa. Nawet jak w pocie czoła wracam ze spiżarni i orientuję się, że nie wzięłam wszystkiego. No nic, będę improwizować, może przymkną lewe oko i prawe oko i jakoś to będzie. Oddycham miarowo czekając na znak. Uśmiecham się do jury, szczególnie tych, którzy zaczynają mi się przyglądać. Jeśli jedzenie nie wybuchnie mi w twarz, to uznam to za sukces. Kiwam głową jeszcze bratu, żeby się nie krępował i działał, a sama zabieram się do roboty jak tylko starcie się rozpoczyna. Biorę duży garnek, do którego zaklęciem wlewam wody. Odstawiam na chwilę, gdyż nie potrzebuję od razu doprowadzić jej do wrzenia. Zamiast tego włączam niewielki piekarnik na sto osiemdziesiąt stopni, żeby się od razu zagrzał. W tak zwanym międzyczasie przygotowuję marynatę do szczura. Mieszam ze sobą mleko i miód, mieszam intensywnie. Do tego rozbijam jedno jajko, które widelcem zaraz miksuję do połączenia składników. Połowę zabranego masła rozpuszczam delikatnie zaklęciem rozgrzewającym. Kiedy znajduje się w miseczce w stanie płynnym, wlewam je do uprzednio zrobionego sosu. Obieram i siekam niewielki kawałek imbiru, który drobno szatkuję. Dorzucam go do miski, tak samo jak pokruszone w moździerzu goździki. Biorę jedną pomarańczę, którą roluję na blacie, po czym ucinam w połowie. Przesączając przez sitko, żeby pozbyć się pestek, także dodaję do marynaty. Całość intensywnie mieszam. Gotowe.
Dopiero wtedy podgrzewam za pomocą czarów stojącą w garnku wodę. Kiedy ta wrze, zabieram się za wypatroszone, ogniste szczury. I się zawieszam. Całkowicie zapomniałam ile razy powinnam je zanurzyć, żeby pozbyć się ich nieczystości. Na pewno więcej niż dwa, dlatego pierwszy oraz drugi raz zanurzania mięsa we wrzątku jest pewny, ale przy trzecim mrużę oczy spoglądając na panią Blackberry. Może uda mi się wyczytać z jej twarzy jakąś podpowiedź, ale ta pozostaje niewzruszona. Wzdycham więc, zanurzam je i trzeci raz, a chyba nawet czwarty i piąty, tak dla pewności. Najwyżej mięso będzie bardziej ścięte. Nasmarowuję wszystkie szczury solą, ale delikatnie, żeby nie przesadzić. Wtedy namaczam je w marynacie, solidnie oblewając każdy skrawek, nawet potem staram się wmasować sos w mięso. Kroję pozostałe pomarańcze w niewielkie cząstki i układam je wokół mięsa. Na wierzch dodaję złowieszczy czosnek, który naprawdę jest złowieszczy.
- Pakuj się, czosnek - burczę do niego, kiedy obrany już znajduje się na blacie. Postanawiam go zapiec, gdyż smażony może nabrać goryczki. Przekładam ząbki w całości, na wierzch szczurzego mięsa. Całość zawijam w folię tudzież papier, cokolwiek, co nadaje się do pieczenia. Dzięki temu potrawa podczas obróbki termicznej nie wyschnie za bardzo, chociaż dużą robotę na pewnie zrobi dodane do marynaty masło. Tak mi się wydaje. Jednak nie zapiekam ich od razu, niech chwilę postoją.
W międzyczasie uruchamiam patelnię, na której rozpuszczam pozostały kawałek masła. Obok stoi drugi garnek, który napełniam zaklęciem wodą, a tą od razu doprowadzam urokiem do wrzenia. Wrzucam czarne brokuły, niech się zblanszują i pogotują przez pięć minut. Tamten gar niestety muszę opróżnić z brudnej po szczurach wody i wyczyścić. Uwijam się jak w ukropie, naprawdę, czasu jest niewiele jak tak zerkam na klepsydrę. Odcedzam warzywa, które od razu wrzucam na patelnię z rozgrzanym masłem. Podsmażam je, co jakiś czas mieszając. Odkładam je do czystej miski, z pozostałością na patelni prażąc tartą bułkę, ma wyjść coś na zasadzie zasmażki. Oblewam nią brokuły. Czyszczę zaklęciem patelnię i na suchej podprażam pestki dyni. Idealnie będą się komponować z warzywami, czuję to.
Na koniec pozostaje mi zapieczenie mięsa, na szczęście nie trwa to długo, pomagam sobie zresztą czarami. Kiedy wszystko jest gotowe, wyciągam talerze do prezentacji, na których kreślę skomplikowane wzroki z sosu powstałego podczas pieczenia. Układam po jednym szczurze, a wokół niego umieszczam cząstki pomarańczy. Obok dorzucam porcję warzyw, całość raz jeszcze oblewam sosem. Powinno być gotowe, ale coś mi mówi, że po drodze zrobiłam tyle błędów, że aż czacha dymi. Mam tylko nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. Co jest w moim przypadku bardzo możliwe. Niech się dzieje co chce, starałam się. To i tak Cyziek ma wygrać.



( i need your teeth )
in me, slow and vicious, to tell me my armor is just skin, bones, only bones


Pomona Vane
Pomona Vane
Zawód : nauczycielka zielarstwa
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

ty je­steś tym co księ­życ
od da­wien daw­na zna­czył
tobą jest co słoń­ce
kie­dy­kol­wiek za­śpie­wa



OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3270-pomona-sprout#55354 https://www.morsmordre.net/t3350-pomonkowa-poczta#56671 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-upper-cottage https://www.morsmordre.net/t3831-skrytka-bankowa-nr-838#71331 https://www.morsmordre.net/t3351-pomona-sprout
Re: Plaża [odnośnik]06.06.18 13:44
The member 'Pomona Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 50
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 13:58
Powoli to widziałam - świeże danie z nutą słodyczy, kolorem. Zaczęłam od młodych ziemniaczków. Obmyłam je i zabrałam się za ich rozbieranie, a tak właściwie to fuchę tą nakazałam za pomocą mojej różdżki niewielkiemu nożykowi który sumiennie obskrobywał je zwierzchniej skórki. Przeważnie tą zostawiałam bo w niej najwięcej przecież było smaku ziemniaka, lecz to nie on miał dzisiejszego dnia grać w potrawie główne skrzypce. Trzeba było więc nad nim trochę popracować i zneutalizować smak - ten typowy świeży, lekko słodkawy dla młodego ziemniaczka w zupełności jak na mój gust wystarczał. W między czasie sama zabrałam się za marchewkę. Nie skrobałam jej bo skórkę miała cieniutką, a tak to jeszcze dzięki niej miała mi się nie rozpaćkać w późniejszym etapie mego planu. Nie marnując czasu pokroiłam ją w całkiem grube talarki. Gdy skończyłam wrzuciłam je na patelnię. Rozgrzane masło zaczęło wzmożenie skwierczeć.
- Oj, oj, nie bądź taki gorący drogi panie... - po dwakroć zastukałam różdżką w krawędź patelni upraszając o rozsądną temperaturę coby masło nie zaczęło się przypalać. W tym momencie całość obsypałam cukrem. Niech się karmelizuje - Dalej, dalej drewniana łyżko! - wskazałam na nia różdżką i urokiem zachęciłam ją do tego by zaczęła się poczuwać do odpowiedzialności i szturchała sobą marchewkę. Do jej towarzystwa w odpowiednim ku temu czasie dołączyły kolorowe, pieczarkowe kapelusiki. Nie kroiłam ich drobno - te większe dzieliłam na cztery części, mniejsze na dwie, a małe to w całości nawet wrzucałam. Wiedziałam że stracą na objętości po tym jak się wypocą, a nie chciałam by znikły w potrawie. Całość polałam sokiem z połówki cytry by pieczarki nie straciły na kolorze oraz by dodać świeżości. Osoliłam też tak by podbić walory smakowe w tym głownie pieczarki która wiele zyskiwała w towarzystwie karmelizowanej marchewki. Nie męczyłam całości zbyt długo pozwalając na to by marchewka oraz pieczarka pozostała ostatecznie półsurową. W innym przypadku gdy wylądowałaby w piekarniku to by się całość porozciapciowywała.
- Do brytwanki naprzód marsz! - magią zachęciłam przygotowane ziemniaczki do nurkowania w obsmarowanej masłem brytwance na której dnie leżał listek laurowy oraz ziele angielskie. Ziemniaczki zakryły te przyprawy, a ja je zakryłam zawartością patelni którą wyłożyłam jako drugą warstwę. Teraz na to węgorze mięso z którym stoczyłam nie mały bój kiedy przyszło do filetowania. Płaty wysmarowałam sokiem z drugiej cytryny, osoliła, opieprzyłam dla delikatnej nuty pikanterii. Uważnie dopilnowałam i upewniłam się, że przykrywa poprzednie warstwy jak ciepła kołderka dziecięce łóżko. Na samej górze, na wierzchu ułożyłam gałązki rozmarynu i pokrojone w plastry kawałki granatu. Podczas pieczenia pod przykryciem puszczając soki miał upilnować rybę by nie zrobiła się sucha, nadać siej owocowego aromatu. W ogóle wszystko miało w odpowiedni sposób zejść niżej podczas pieczenia tworząc na dnie aromatyczny, słodkawy lecz nie mdły - czego dopilnować miał rozmaryn oraz pieczarkowe soki - bulion w którym miały zapiec się ziemniaczki. Dolałam ostrożnie po ściance nieco wody jeszcze przed położeniem nakrycia, a potem wsunęłam całość do pieczenia. Niech się dzieje wola nieba. Wkładam i wyjmuję do opiekania, bo po puknięciu magia wręcz natychmiastowo opiekała zawartość w sposób idealny. Po wyjęciu ściągnęłam nałożyłam na talerz kawałek całej tej zapiekanki która prezentowała się jak bajkowa wieża- jasne kolory robiły swoje. Chochelką wyłowiłam troszkę bulionu znajdującego się na dnie brytwanki i przelałam go do małego rondelka w którym za pomocą roztworu mąki ziemniaczanej oraz wody go zagęściłam. Rozlałam go wokół wieży. Ja tam bowiem lubiłam mieć kontrolę nad sosowaniem sobie kęsów. Nie lubiłam gdy wszystko w nim pływało dlatego tez uznałam że tak będzie najlepiej.
Bajka i węgorz - zapisałam na podarowanym notatniczku tytuł potrawy rozpisując sobie co i jak użyłam do przyrządzenia efektu końcowego. Może pozwolą mi zabrać do domu to bym spróbowała powtórzyć wyczyn przed Billim i Amelką.
Sally Moore
Sally Moore
Zawód : Asystentka Julii Prewett
Wiek : 23
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Silly Sally
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3629-sally-moore https://www.morsmordre.net/t3806-sroka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f152-winchester-street-45-4 https://www.morsmordre.net/t4370-sally-moore#93745
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 13:58
The member 'Sally Moore' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 16:22
Stojąc już przy swoim stole, Florence zaczęła wypakowywać wszystkie produkty. Zaczęła jeszcze raz wymieniać w myślach wszystkie składniki, próbując ustalić, czy czegoś nie zapomniała. I tak oczywiście nie miałaby się jak wrócić do spiżarni, wolała jednak jeszcze raz upewnić się, czym dysponuje. Na pewno srodze by się rozczarowała, gdyby w którymś momencie zapragnęła sięgnąć po któryś składnik, a nagle okazałoby się, że go zwyczajnie nie ma! Na szczęście wyglądało na to, że o niczym nie zapomniała. Wszystko było na swoim miejscu!
Kobieta obdarowała zaciekawionym spojrzeniem pozostałych zawodników, jednak kiedy tylko rozległ się głos pani Loverde, Florence skupiła się w całości na niej. Pora była zaczynać! Flortescue już oczami wyobraźni widziała jak jej danie będzie wyglądać. Musiała jednak nieco odgonić tę myśl, w końcu należało skupić się najpierw na procesie. Florence sięgnęła więc w pierwszej kolejności po granat, przekroiła go na pół i wydrążyła wnętrze na sitko. Niewielkim moździerzem rozgniotła całość, pozwalając by słodko-kwaśny, ciemny sok skapywał powoli do miseczki. Następnie złapała za główny składnik jej dania - wypatroszonego węgorza z Loch Ness. Dokładnie umyła go w wodzie, złapała za nóż i pokroiła go w równiutkie kawałeczki - nie za duże, nie za małe. Ot, akurat na dwa gryzy! Potem chwyciła za czosnek. Kochała czosnek! Nawet jeśli po jego spożyciu oddech stawał się niemal zabójczą bronią. Obrała go i pokroiła ząbki w naprawdę cienkie plasterki. Kawałki węgorza nacięła tak, by stworzyć w nich niewielkie "kieszonki"... i to właśnie tam wsadziła po kilka tych plasterków. Skropliła rybę odrobiną soku z wyciśniętej cytryny i zostawiła ją w ten sposób na parę chwil, a sama zajęła się pozostałymi komponentami dania. Zerkając nerwowo na klepsydrę, Florence obrała i posiekała drobno cebulę. Wrzuciła ją potem na patelnię razem z rybą - zaraz po tym, jak każdy z kawałeczków zanurzyła w miseczce z soku z granatów, upewniając się by filety ochlapane zostały z każdej strony. Oczywiście pamiętała też, by najpierw rozgrzać oliwę z oliwek do odpowiedniej temperatury. Po chwili Florence dodała także wyciśnięty wcześniej sok z granatów, zakryła pokrywką i zostawiła na maleńkim ogniu, by wszystko się ładnie dusiło. Jedzenie już zaczynało pachnieć, ale do końca wciąż było daleko! Kobieta więc prędko zaczarowała ziemniaki, by same się obrały a następnie umyły, wskoczyły do wody i zaczęły gotować. Dosoliła je do smaku i skupiła się na pieczarkach. Głowiła się przez chwilę, w jaki sposób najlepiej byłoby wykorzystać ich różnobarwność. Zostawało jej chyba tylko przyrządzenie wszystkiego w osobnym garnuszku, aby przypadkiem sok z granatów nie zanieczyścił ich barwy. Dokładnie je więc umyła i pokroiła na plasterki takiej samej grubości - pomagając sobie przy tym magią, by na pewno były równe. Razem ze szczyptą soli, pieprzu i ostatnim, poszatkowanym ząbkiem czosnku, wylądowały po chwili na osobnej, malutkiej patelni. Gdy i one powoli się już smażyły, Florence zwróciła się znów ku naczyniu w którym dusił się węgorz. W szklance rozmieszała dokładnie śmietanę z mąką oraz odrobiną soli i pieprzu. Całość wlała na patelnię z rybą, drewnianą łyżką delikatnie wymieszała składniki sosu i ponownie przykryła.
Gdy Florence wyłączała już ogień pod wszystkimi naczyniami i odcedziła ziemniaki, zerknęła kontrolnie na sędziów, próbując wyczytać coś z ich spojrzeń. W końcu jednak postanowiła do końca zdać się na siebie, kładąc na blacie dwa talerze - jeden większy, drugi mniejszy. Na większym ostrożnie ułożyła w równiutkim rządku filety węgorza - i oblała je dokładnie sosem śmietanowo-granatowym, który nabrał ładnego, przydymionego odcienia błękitu. Z drugiej, maleńkiej patelni pojedynczo wybierała po kolei plasterki pieczarek - następnie układała je wokół węgorza, tworząc w ten sposób piękny, tęczowy krąg. Bardzo uważała, żeby żadna pieczarka nie została na wierzchu pochlapana sosem! Gdy już wszystkie znalazły się na miejscu, całość została doprawiona pieprzem oraz udekorowana gałązką pietruszki. Drugi talerz służyć miał zaś jako miejsce na ziemniaki. Zdecydowanie psułyby wizualnie efekt na jednym talerzu, Florence jednak nie wyobrażała sobie ryby bez ziemniaków - dlatego trafiły właśnie tam, na mniejszy spodek, posypane jeszcze dla smaku drobno posiekanym, świeżym koperkiem. I gotowe!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
Plaża - Page 7 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 16:22
The member 'Florence Fortescue' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 72
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 18:55
Gotowanie czas zacząć! W pierwszej chwili Hiacynt gubi się całkowicie od nadmiaru składników i myśli, ale w odnalezieniu złotego środka pomaga mu wspomniany przez organizatorów notatnik i to tam zapisuje kilka uwag, układając je w konkretny plan. Zatapia łyżeczkę w miodzie i wsuwa ją w usta, delektując się słodyczą, tak dla chwilowego rozluźnienia i może skupienia, bo to zawsze mu trochę pomagało przy gotowaniu. Najpierw antrykot - wołowina sama w sobie jest dobrym mięsem, więc jeno naciera ją rozmarynem oraz pieprzem i odstawia na chwilę, w międzyczasie zajmując się innymi składnikami. Najwięcej problemów ma z podskakującymi fasolkami, bo te wciąż wyrywają mu się z rąk - spowalnia je więc zaklęciem, gotuje krótką chwilę i w końcu kroi, wszystkie wrzucając do miski. Por, szczypiorek, do tego jajko, sok z cytryny, szczypta majeranku, kilka ziaren ostrej papryczki i bułka tarta - to wszystko ląduje w tym samym naczyniu, a po zmieszaniu tworzy coś na kształt masy, z której młody Sprout formuje niewielkie kotleciki, rzucając je na rozgrzany olej, a gdy są już przysmażone na złocisto, układa na dużym talerzu.
Sos żurawinowy to chyba najmniejszy problem - sieka drobno szalotki, podsmaża je i dodaje żurawinę oraz odrobinę, ale tylko odrobinę miodu - ostatecznie mięso i tak ma słodki posmak. Zalewa wszystko wodą i dusi pod przykryciem, na sam koniec dodając soli oraz pieprzu.
Wreszcie zaciera ręce zabierając się za mięso. Pocięte uprzednio kawałki wrzuca na rozgrzany olej, obsmażając z każdej strony, nie na tyle długo by pozostały soczyste. Nie było w końcu niczego gorszego od za mocno wysmażonego, suchego mięsa! Kładzie na każdy stek odrobinę masła i czeka cierpliwie (chociaż co rusz przestępuje z nogi na nogę) aż mięso odpocznie, by dopiero wtedy posolić je i oprószyć jeszcze raz pieprzem.
Wzdycha głęboko, przecierając dłonią czoło i wreszcie chowa różdżkę w tylną kieszeń spodni. Dopiero teraz wyciąga również z ust łyżeczkę, która towarzyszyła mu przez cały proces gotowania. Jeśli sztuka kulinarna łączyła w sobie nie tylko smaki, ale miała również działać na inne zmysły, to właśnie doszedł do najtrudniejszego zadania. Zapachy, naturalnie, rozchodziły się wokół mieszając zresztą z tymi unoszącymi się z garnków innych uczestników konkursu. Ale to strona wizualna, ułożenie wszystkiego na talerzu by prezentowało się nienagannie, sprawiła mu prawie tyle samo problemów co bój z podskakującymi fasolkami. Drżące, złociste kotleciki - aromatyczne i lekko pikantne za sprawą papryczki - ułożył wokół kawałków mięsa, które z kolei zajęły centrum talerza. Delikatnie słodkawą wołowinę polał kwaskowym sosem żurawinowym, tym samym tworząc kompozycję słodko-kwaśną. Chyba to nawet całkiem nieźle wyglądało, oczywiście jeśli gdzieś po drodze nie popełnił jakiegoś błędu i nie okaże się, że wszelkie wysiłki poszły na marne, a to co zaserwował jury jest całkiem niejadalne! Ale był dobrej myśli! Z niemała ciekawością rozejrzał się także dookoła, zerkając na to, co znajdowało się na talerzach współuczestników.
Hyacinth Sprout
Hyacinth Sprout
Zawód : uczeń
Wiek : 16 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
every day i'm hufflin'
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6018-hyacinth-sprout https://www.morsmordre.net/t6096-parapet-hiacynta#146288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6097-hiacynt-sprout#146513
Re: Plaża [odnośnik]07.06.18 18:55
The member 'Hyacinth Sprout' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 99
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Plaża [odnośnik]08.06.18 18:31
Rozstawił wszystko na miejscu i zabrał się za pracę. Najpierw przygotowanie składników. Porcję ryżu wsypał do rondelka, by ten zaraz w spokoju sobie bulgotał nad ogniem. Wskazał różdżką na nóż, by ten dokładnie pociął przygotowany rozmaryn na małe kawałeczki i drugi - który zajął się papryką. W małym rondelku rozpuścił pół kostki masła. Kiedy to było gotowe, złapał za słoik do którego wrzucił trzy łyżki cukru, łyżeczkę musztardy, pokrojony rozmaryn i stopione masło. Naczynie zakręcił dokładnie i znów przy pomocy różdżki wprawił je w ruch - żeby wszystko się dokładnie w środku rozmieszało.
Umyte mięso przygotował, obrał pomarańcze, pokroił je w sporą kostkę i przesypał do miski, by zaraz dorzucić porcję pociętej dokładnie papryczki chilli i łyżkę miodu. Wymieszał wszystko dokładnie drewnianą łyżką, by na końcu zabrać się za nadziewanie perliczki właśnie przygotowanym farszem. Kiedy to było gotowe, wziął mocno wstrząśnięty słoik i jego zawartością dokładnie natarł mięso od góry, uważając by dobrze rozprowadzić płynną przyprawę po całości. Tak przygotowane mięso włożył do niewielkiej brytwanny - i wstawił do pieczenia, na karteczce zapisując godzinę. Co kilkanaście minut zaglądał do środka, by polewać mięso od góry płynem, który z niego spłynął i zaczynał osiadać na dole.
Na ostatnie minuty zdjął pokrycie chcąc, by mięso się ładnie zarumieniło. Zewsząd zaczęły docierać do niego przyjemne zapachy. Trzeba przyznać, gotowanie na świeżym powietrzu to świetna sprawa, o wiele przyjemniejsza. W zamknięciu niewątpliwie już zrobiłoby się duszno, a zapachy zmieszałyby się w duszącą chmurę, w tej chwili było wręcz odwrotnie, całkiem przyjemnie.
W odpowiedniej chwili zdjął z ognia ryż, odcedził, dodał odrobinę masła, pół łyżeczki miodu i trochę rozmarynu. Przełożył go na talerz, po czym zerknął znów na mięso by sprawdzić czy już jest odpowiednio zarumienione. Widząc pożądany kolor, przy pomocy różdżki przeniósł je z brytwanny na talerz. Nie był pewien jak wyszło, miał ochotę spróbować, odsunął się jednak i tylko rozejrzał dookoła ciekaw, jak poszło innym.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Plaża [odnośnik]08.06.18 18:31
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 97
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Plaża - Page 7 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 7 z 23 Previous  1 ... 6, 7, 8 ... 15 ... 23  Next

Plaża
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach