Wydarzenia


Ekipa forum
Hector Urquart
AutorWiadomość
Hector Urquart [odnośnik]26.09.15 17:44

Hector Jasper Urquart

Data urodzenia: 2.05.1926
Nazwisko matki: Dolohov
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Zawód: jubiler- właściciel sklepu na pokątnej
Wzrost: 182 cm
Waga: 78 kg
Kolor włosów: brązowy
Kolor oczu: zielone
Znaki szczególne: liczne blizny, laska do podpierania się


Rozdział 1

Część 1
Elijah Urquart był człowiekiem, który żył przeszłością. W jego umyśle wciąż egzystował cień ruin zamku, który niegdyś był siedzibą jego przodków. Nigdy nie wybaczył tym, którzy doprowadzili do upadku jego rodu a sam robił wszystko by odzyskać minioną potęgę. Po ukończeniu nauki zajmował się handlem, co na przestrzeni lat pozwoliło mu osiągnąć znaczny majątek. Ożenił się z rozsądku mając nadzieję, że młoda dziewczyna z dobrego rodu da mu wiele dzieci. Presja ze strony męża oraz słabe zdrowie psychiczne pozwolił pani Urquart na wydanie jednego potomka. Malutki, słaby chłopiec stał się oczkiem w głowie ojca. Elijah robił wszystko by zapewnić młodemu Thomasowi wykształcenie dorównujące szlachetnie urodzonym chłopcom. Gdy osiągnął odpowiedni wiek wysłał go do Durmstrangu wierząc, że to właśnie tam zdobędzie potrzebną siłę i umiejętności. Słysząc o jego kolejnych osiągnięciach Elijah puchnął z dumy. Wierzył, że Thomas był tym, który odnowi potęgę rodu, Urquartów.

Cześć 2.
Thomas wrócił do domu dopiero pół roku po ostatecznym ukończeniu nauki. Gdy stanął przed rodzinnym domem nie był sam. U jego boku stała młoda dziewczyna Diana Dolohov właściwie Diana Urquart. To pod jej sercem rozwijało się nowe pokolenie. Elijah był wściekły. Nie był wstanie wybaczyć synowi tak nierozważnego postępowania. Nie chodziło nawet o samą dziewczynę lecz o fakt, że syn nie poprosił go o zgodę. Nie zważając na protesty żony wygnał ze swojego domu młodych małżonków ogłaszając jasno i wyraźnie, że on już nie ma syna.

Cześć 3.
Kilka miesięcy później Elijah patrzył jak ciało jego jedynego syna oraz synowej przykrywa ziemia. Kamienny nagrobek mówił, kim byli, ale nie jak umarli. Mugole…obrzydliwi mugole i ich broń, która tak łatwo odbiera życie. Dianie poderżnięto jej piękne białe gardło o Thomasa zastrzelono. Wszystko dla tego, że w ich portfelach znajdowały się złote monety a nie mugolske pieniądze. Wyrzec się syna to jednego, ale pochować go to zupełnie inna sprawa. Gdy wszyscy odeszli on wciąż stał nad świeżym grobem cicho roniąc łzy. Był to jeden z niewielu momentów w jego życiu, gdy jawnie okazywał emocje. Wiedział, że śmierć Thomasa była tylko i wyłącznie jego winą. Gdyby wtedy go nie wyrzucił wciąż by żył. Słysząc za sobą cichy płacz otarł szybko łzy i odwrócił się w tamtą stronę. Kilka metrów od niego stała jego żona trzymając na rękach kilku miesięcznego chłopca. Hector Jasper Urquart jego wnuk był nową przyszłością. Czystą kartą, na, której można było zapisać dosłownie wszystko. Elijah widział w nim drugą szansę od losu i tym razem nie miał zamiaru popełnić tych samych błędów. Za takie uznawał dawanie Thomasowi swobody i zbyt wielką pobłażliwość w stosunku do syna.



Rozdział 2

Część 1
Podobnie jak niegdyś ojciec Hector miał zostać wychowany na młodego pana. Wpajano mu historie magii, uczono fechtunku, przekazywano pierwsze zasady magii. Thomas był za swoje sukcesy nagradzany a od Hectora wymagano wciąż więcej i więcej. Za każde potknięcie był karany nieraz w najokrutniejsze sposoby. Zamykanie kilkuletniego dziecka w ciemnych pokojach, bicie i głodzenie było rzeczą niemal normalną w domu Urquartów. Jego dziadek chciał z niego zrobić człowieka ze stali nie zważając na cenę, jaką przyjdzie za to zapłacić. Mając zaledwie pięć lat Hector praktycznie się nie odzywał. Wiecznie krył się gdzieś w cieniach starego domu obawiając się kolejnych ćwiczeń i kolejnych kar. Najgorszą konsekwencją był plaga koszmarów. Pani Urquart z przerażeniem wsłuchiwała się w przerażone krzyki swojego wnuka i podsłuchiwała, gdy mówił sam do siebie. Chciała jakoś pomóc biednemu chłopcu, ale była za słaba by sprzeciwić się mężowi. Mogła tylko przychodzić do pokoju Hectora i próbować go uspokoić, gdy miał jeden ze swoich licznych ataków.

Część 2
Ustąpienie choroby miało przyjść wraz z ujawnieniem zdolności magicznych. Niestety w przypadku Hectora nastąpiła to dopiero w wieku dziesięciu lat. Groźba bycia charłakiem w końcu zniknęła z nad głowy młodego czarodzieja. To właśnie wtedy babcia znalazła w sobie tyle siły by przeciwstawić się mężowi. Nalegała na wysłanie chłopca do Hogwartu. Przypominając, że Durmstrang jest daleko i po raz kolejny mogą utracić kontrolę nad dzieckiem. Wspomnienie syna i jego nagłego pojawienie się z ciężarną żoną zrobiło swoje. We wrześniu 1937 roku Hector po raz pierwszy przekroczył bramy Hogwartu. Tak jak dziesiątki innych pierwszorocznych czekał na swoją kolej by zostać przydzielonym do jednego z domów. W porównaniu do innych nie zastanawiał się, do, którego z nich chce trafić. Wiedział, że bez względu na wszystko dziadek i tak będzie niezadowolony. Gdy padło jego imię usiadł na wyznaczonym miejscu z zamkniętymi oczami czekając na to, co przyniesie przyszłość. Tiara mruczała coś niewyraźnie by w końcu wykrzyknąć Gryffindor!. Bez cienie jakichkolwiek emocji usiadł przy stole lwa pozwalając by ktoś uścisnął jego rękę a kto inny poklepał go po plecach. Zastanawiał się tylko czy rzeczywiście ma w sobie tyle odwagi i szlachetności by móc się utożsamić ze zwierzęciem, które od tego dnia miało widnieć na jego piersi. Tiara widziała w nim potencjał na dobrego człowieka. Dostrzegła ukryte w jego umyśle cech takie jak odwaga, szczerość, sprawiedliwość czy męstwo. Hector potrzebował jedynie kogoś, kto popchnie go w odpowiednią stronę i pozwoli się tym cechą rozwinąć. Gryffindor miał być dla niego idealnym miejscem.

Część 3
Pierwsze dwa lata jego obecności w Hogwarcie odbiły się bez echa. Nie potrafiąc nawiązać więzi z ludźmi rozmawiał może z kilkoma gryfonami, którzy sami upierali się przy utrzymywaniu kontaktu. Wolne chwile spędzał na nauce lub samotnych wędrówka po terenach szkoły. Dla rówieśników był trochę strasznym, małomówny dziwakiem, którego lepiej omijać z daleka. Natomiast dla starszych, zwłaszcza dla ślizgonów stał się idealnym obiektem do tortur. Zwłaszcza, że Hector nie krzyczał, płakał czy prosił o litość a to tylko podjudzało jego stręczycieli. Chcieliby chłopak w końcu pękł i zakładali się o to, kto pierwszy tego dokona. Udało się to dopiero na trzecim roku, choć nie w taki sposób, jaki by pragnęli. Hector zdobył pierwszego przyjaciela, chłopca młodszego od niego i zupełnie różniącego się od niego charakterem, ale i tak go polubił. Będąc świadkiem tego, jak kilku ślizgonów z jego rocznika znęca się nad chłopcem nie zastanawiała się ani chwili ujawniając pierwszą cechę, jaką dostrzegła w nim Tiara, czyli odwagę. Rzucił się na nich atakując nie zaklęciami, ale pięściami. Okazało się, że mimo dość niepozornej postury jest bardzo silny i szybki. Ślizgoni wylądowali w skrzydle szpitalnym a on na dywaniku u dyrektora. Była to jego pierwsza, lecz nie ostatnia bójka. Hector odkrył jak wielka ulgę przynosi ten rodzaj wysiłku fizycznego i coraz chętnie go praktykował. Z początku stawał w obronie jedynie tych, którzy sami nie daliby sobie rady zyskując sobie miano szlachetnego i sprawiedliwego. Widząc, że ten rodzaj działania pozwolił mu się uwolnić od prześladowców popadł w skrajność reagując na każdą zaczepkę w podobny sposób. Stają się stałym gościem w skrzydle szpitalnym i na dywaniku u dyrektora. Nauczyciele próbowali go wciągnąć do domowej drużyny quidditcha mając nadzieję, że to pomoże mu w rozładowaniu gniewu, ale odmówił. Hector miał swój własnych świat i nie miał zamiaru go opuszczać i stać się częścią czegoś większego. Gdy tylko miał okazję biegał po terenach wokół Hogwartu. Chętnie pływał, oraz uskuteczniał walkę wręcz. Z własnej nieprzymuszonej woli dążył do celu wyznaczonego niegdyś przez Elijaha. Chciał osiągnąć jak najwięcej jednocześnie ze strony umysłowej jak i fizycznej. Nie miał marzeń odnośnie swojej przyszłości. Zamykając oczy nie widział piękne żony z gromadką dzieci, ważnej posady w ministerstwie i stosów złotych moment. Chciał tylko uciec z wyspy i raz na zawsze porzucić jarzmo, jakie narzucił mu dziadek. By spełnić ten cel poświęcał cały swój wolny czas, ale zawsze zdążyła się gdzieś przecisnąć znajoma przyjazna twarz. Jego przyjaciół oraz znajomych można by policzyć na palcach obu rąk, ale za to byli to ludzi wierni, godni zaufania a przede wszystkim dobrzy. To właśnie ta cecha sprawiała, że potrafili go uspokoić i pokierować nim w odpowiednią stronę.




Rozdział 3
Część 1
Nie minął nawet miesiąc od zakończenia szkoły, gdy Hector był już za granicą. Dziadek z niechęcią przyjął wymówkę o „potrzebie poznawania świata i czerpania nauki z innych źródeł”. Babcia uśmiechała się żegnając wnuka. Z całej trójki tylko ona wiedziała, że Hector najpewniej już nigdy nie postawi nogi na rodzinnej ziemi. Starała się utrzymywać z nim kontakt z przyjemnością czytając o rzeczach, której wnuk zobaczył i o przygodach, które udało mu się przeżyć. W ciągu trzech lat kontakt ograniczył się do listu wysyłanego na urodziny i na święta, choć i te przychodził z dużym opóźnieniem. Chodziły plotki, że młody Urquart nie żyje, ale on miał się całkiem dobrze nie zawracając sobie głowy ludźmi, którzy czekali na jakiś znak od niego. Sam również nie interesował się ich losem. Mugolska wojna tak samo jak ta czarodziejów na dłużej nie przykuła jego uwagi. Hector zaczął popadać a amok, który nie pozwalał mu dostrzec niczego poza własnym interesem.

Część 2
Nikt do końca nie wie, co się z nim działo przez te 12 lat. Po Londynie często krążyły plotki o tym gdzie tym razem go widziano. Niektórzy twierdzili, że ożenił się z córką szejka i żyje jak król a inni, że obcuje jedynie z mężczyznami łapiąc przy tym tyle chorób, że teraz boi pokazać się publicznie. Każda plotka związana z Urquartem miała w sobie jakieś ziarnko prawdy. Te długie lata upłynęły mu pod znakiem ciągłych podróży, złota i najwymyślniejszych zaklęć i uroków. Nie był jednak bogaczem, który mógł sobie pozwolić na nadmiar ekstrawagancji. Urquart stał się najemnikiem na usługach tych, którzy więcej płacili. Tuż po wyjeździe wpadł w dość nieciekawe towarzystwo szajki mugolskich złodziei. Kierowany głównie ciekawością dołączył do nich podczas jednego ze zleceń. On czarodziej przeciwko mugolskim zabezpieczeniom. Wystarczyło tylko by nikt go nie widział. To było banalne, ale dało Hectorowi pewien dreszczyk. Bardzo podobny do tego, którzy towarzyszył mu podczas bójek w szkole. Nieświadomie dążył do łamania kolejnych barier łapiąc się coraz to nowych zdań. Pracował zarówno dla czarodziej jak i dla mugoli. Przez co coraz lepiej poznawał ich świat i nauczył się do niego dostosowywać. Był dobry w swoim fachu. Odważny, silny, dokładny i sprytny dokonywał rzeczy, które dla innych były niewyobrażalne. Przelał krew wielu ludzi, wysłuchiwał krzyków setek, kradł, torturował i szantażował, ale zawsze wiedział gdzie leży granica między dokładnością a bestialstwem. Szansa, którą niegdyś widziała dla niego Tiara zniknęły. Mówiąc metaforycznie: dobro, które zaczęło w nim rosnąć po prostu umarło. Tak, zmienił się… Przestał bać się ludzi z coraz większą łatwością dzieląc ich na wiernych sojuszników i przyjaciół oraz na tych, którymi łatwo jest manipulować. Słysząc najemnik ludzie widzą bezwzględną kreaturę gotową zrobić wszystko dla odrobiny złota. Urquart nie był takim człowiekiem. Nie zależało mu na pieniądzach, ale na kolejnym zadaniu i kolejnej zagadce, której sprosta albo nie. Umiał też odmawiać, gdy zadanie wydawało się zbyt okrutne i gdy dotykało ludzi potencjalnie niewinnych. Choć może się wydawać to sprzeczne z jego zawodem miał swój honor, którego za żadne skarby nie pozwolił zbrukać.

Część 3
W pewnym momencie w jego życiu pojawił się spory zakręt, który nazywał się Maya. Późnym wieczorem, gdy właśnie wracał do hotelu na jego łóżku pojawiło się małe zawiniątko. Kilkudniowe dziecko wpatrywało się w niego wielkimi niebieskimi oczami żądając od niego tylko uwagi. Do tej dziwnej przesyłki była dołączona karteczka. Wiesz, że jest twoja . Żadnego podpisu, żadnych wyjaśnień ani próśb. Zresztą to nie było potrzebne. Hector znał imię matki, wiedział, że jest już daleko i nigdy sama nie będzie wstanie wychować dziecka. Biorąc małą dziewczynkę na ręce od razu ją pokochał. Nigdy nie miał i nigdzie nie będzie miał pewności czy dziewczynka rzeczywiście jest jego biologicznym dzieckiem, ale to nie miało znaczenia. Mała Maya była Urquartem i nikt tego nie zmieni. Wizja bycia samotnym ojcem nie napawała go strachem. Dla Hectora było to kolejne zdanie, któremu podoła lub nie. Zresztą oficjalnie Maya Urquart nigdy do końca nie istniała. Hector starannie zataił jej pojawienie się starając się tym samym utrzymać ją bezpieczną. Problem polegał na dostosowaniu bycia ojcem do wykonywanej pracy. Hector lokował dziewczynkę u niewielkiej garstki przyjaciół lub w bezpiecznych kryjówkach, co jakiś czas zmieniając miejsce jej zamieszkania. Była dla niego najważniejsza i nie mógł narażać ją na niebezpieczeństwo wciąż trzymając przy sobie. Jeśli chciałby była bezpieczna musiał się pogodzić z faktem, że nie mógł jej codziennie widywać.



Rozdział 4
Część 1
Kariera najemnika skończyła się dwa lata temu. Przygotowano na niego zasadzkę, w której został poważnie ranny. Przeklęte ostrze, które dotknęło jego nogi pozostawiło po sobie sporą ranę, która nigdy nie miała się zagoić. Uzdrowiciele byli bezradni, mogli jedynie uśmierzyć ból, ale Hector miał już do końca życia poruszać się o lasce. Z początku był wściekły. Atakował każdego, kto próbował się do niego zbliżyć. Wszystko, co do tej pory znał, czym żył miało się stać tylko kolejnym przykrym spojrzeniem. Do końca życia miał pić silne eliksiry przeciwbólowe i nie mogło być dnia, w, którym nie zmieniłby opatrunku. Nalegano również na stałą obserwacje, ale Hector ufał tylko jednemu uzdrowicielowi. Po wypadku nikt, prócz tego stare przyjaciela nie mógł dotknąć jego nogi. Wbrew jego woli do szpitala przyprowadzono, Maye. Nie mógł wyrzucić własnego dziecka dla tego z zaciśniętymi szczękami pozwolił jej dotknąć opatrzoną nogę i zadawać pytanie, na które tak bardzo nie chciał odpowiadać. Jednak jedno z nich było kluczowe w tej sytuacji Czy teraz będziemy już razem? Frustracja i gniew powoli zaczęły w nim opadać i tak jak jego córka zaczął widzieć w wypadku nową szansę.

Część 2
Osiedlili się w Turcji w małej miejscowości tuż nad morzem czarnym. Choć Hector zabezpieczył dom, który wynajmował tak, że nikt nie mógł go znaleźć w swojej lasce ukrywał solidne ostrze mogące pozbawić przeciwnika życia za jednym zamachnięciem. Wciąż pozostawał silnym i odważnym mężczyzną dla tego po kilku miesiącach samotnego życia z córką zaczął odczuwać znudzenie. Odnalazł zajęcie w wytwarzaniu biżuterii. Od dziecka fascynowały go niezwykłe, barwne kamienie, które babcia chowała w swojej szkatule. Za nim poszedł do szkoły babcia zabrała go do kilki pracowni, w których obrabiano te cuda. Jednak dziadek uznał to za zajęcie mało męskie i zakazał dalszej nauki. W Hogwarcie próbował sił na własną rękę a podczas swoich podróży często zwracał uwagę na najróżniejsze klejnoty i ozdoby. Dopiero po wypadku zajął się tym fachem na poważnie. Za pomocą pośredników założył w Londynie niewielki sklep mający w swoim asortymencie klejnoty z najróżniejszych części świata nie raz obdarzone niezwykłą magiczną mocą. Czemu właśnie na tej przeklętej wyspie? Może mimo wszystko coś go ciągnęło do domu a może była to tylko kwestia rynku zbytu? To nie ważne, istotne, że Hector miał zajęcie, które pozwalało mu zachować spokój i zapewnić dostatnie życie sobie oraz córce.

Część 3
Kilka tygodni temu dostał informację o śmierci dziadka. Wizja powrotu do domu była dla niego istną torturą, ale mimo całej niecięci, jaką darzył tego starca nie mógł nie pojawić się na pogrzebie. Chciał się upewnić, że Elijah Urquart zniknie pod ziemią. Nigdy więcej nie zobaczy tych przerażających oczu, które do dziś nawiedzają jego wnuka w koszmarach. Mimo oburzenia Mayi nie zabrał jej ze sobą. Miał wrócić za kilka dni dla tego nie widział powodu by dziewczynka miała jechać razem z nich. Została pod opieką zaufanej służącej dla, której mała była równie ważna jak dla samego Hectora. Ubrany na modę arabską, podpierając się na lasce pojawił się na starym cmentarzu. Nikt nie poznał w nim wnuka starego Elijahrzy i może tak było nawet lepiej. Chciał wrócić do Turcji na następny dzień, ale zatrzymały go sprawy spadkowe. Okazało się, że wszystko, co niegdyś należało do dziadka teraz należy do wnuka. Sprawa przekazania i uporządkowania spadku wymagała obecności Hectora w kraju. Zasypany przez listy od córki w końcu ściągnął ją do siebie. Z przerażeniem patrząc jak ta zakochuje się w jego własnym piekle. Ku jego wściekłości wyjazd wciąż się przedłużał a gdy wszystko zmierzało niemal ku końcowi pojawiła się kolejna przeszkoda. Tym razem przybrała postać pięknej kobiety. Tylko czy warto dla niej porzucać dotychczasowe życie i spokój?



Patronus: Lwica to idealne zwierzęce odwzorowanie charakteru Hectora. To nie tylko łowczyni ale również opiekunka istot sobie najbliższych. Potrafi świetnie wykonywać rozkazy i choć ma siłę by pokonać przywódcę nigdy tego nie zrobi. Hectorowi udało się wyczarować patronusa dopiero wtedy gdy zobaczył pierwszy uśmiech swojej córki. Jest to jego najszczęśliwsze i najpiękniejsze wspomnienie.










10
5
10
1
0
0
6


Wyposażenie

różdżka




Gość
Anonymous
Gość
Re: Hector Urquart [odnośnik]27.09.15 13:08

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

   
Po wielu długich latach Hector powraca do Anglii - lecz jest już zupełnie innym człowiekiem. Daleko mu do szlachetnego Gryfona, którym był za czasów szkolnych, daleko też do zastraszanego w domu dziecka, które prawie się nie odzywało i cierpiało na Plagę koszmarów. Po dziesięciu latach tułaczki, po brutalnej karierze najemnika, która zakończyła się z hukiem i zostaniu samotnym ojcem trudno być już takim samym czarodziejem. Choć od powrotu minęło już trochę czasu, Hectorowi nadal trudno powrócić do typowo angielskich przyzwyczajeń - co będzie dalej? Czy sklep jubilerski wynagrodzi szalone lata najemnictwa? Uciekaj na fabułę i dbaj o Mayę!
   

   
OSIĄGNIĘCIA
Kuternoga
STAN ZDROWIA
Fizyczne
Rana nogi, która nigdy się nie zaleczy, a przez którą Hector kuleje.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Statystyki
Zaklęcia i uroki:10
Transmutacja:5
Obrona przed czarną magią:10
Eliksiry:1
Magia lecznicza:0
Czarna magia:0
Sprawność fizyczna:6
Inne
Brak
WYPOSAŻENIE
różdżka
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
[27.09] [klik]

   
Evandra C. Rosier
Evandra C. Rosier
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Smile, because it confuses people. Smile, because it's easier than explaining what is killing you inside.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Hector Urquart  E0d6237c9360c8dc902b8a7987648526
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t578-evandra-lestrange https://www.morsmordre.net/t621-florentin#1749 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t1074-sypialnia-evandry#6552 https://www.morsmordre.net/t4210-skrytka-bankowa-nr-5#85655 https://www.morsmordre.net/t982-evandra-lestrange#5408
Hector Urquart
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach