Wydarzenia


Ekipa forum
Minerva Greyback
AutorWiadomość
Minerva Greyback [odnośnik]18.10.15 19:14

Minerva Greyback

Data urodzenia: 12.01.1931
Nazwisko matki: Spencer-Moon
Miejsce zamieszkania:  Francja
Czystość krwi: Czysta
Zawód: Opiekunka smoków
Wzrost: 170cm
Waga:  58kg
Kolor włosów: Szatynka
Kolor oczu: Brązowe
Znaki szczególne: -


S

pencer-Moon bo tak nazywa się matka mojej bohaterki. Dziewczyna urodziła się w bardzo zamężnej rodzinie. W szkole była bardzo lubianą uczennicą wśród uczniów jak i nauczycieli. Uczyła się dobrze, wręcz bardzo dobrze. Nie miała żadnych problemów z utrzymanie swojego poziomu nauki. W szkole poznała jednego mężczyznę którym była bardzo zainteresowana. Był czułym i kochającym mężczyzną, przynajmniej tak się jej wydawało. Kochała go, uwielbiała z nim spędzać czas aż do czasu kiedy to pewnego wieczoru wybrali się na spacer. Zaatakował ich wilkołak co w ich rodzinie nie było żadnym nowym aspektem. Dlaczego? Dlatego, że każde pokolenie miało coś z nimi do czynienia. Mężczyzna jednak uciekł jak zwykły tchórz, a panna Spencer-Moon potrafiąca się teleportować, uczyniła to. Jednakże. Rostrzepiła się co w skutek została bardzo poraniona. Przed całą rodziną ukrywała to, że spędziła kilka ładnych miesięcy w Nocturnie, ażeby się pozbierać po tym wypadku mówiąc im, że potrzebowała czasu na własne przemyślenia, uwierzyli. Jednak ukryła fakt, że przez ten incydent została ugryziona przez wilkołaka, co za tym idzie sama się nim stała. Każdej nocy, gdy była pełnia kobieta ukrywała się w swojej kryjówce i spełniając rytuał przemienienia.

P

ewnego dnia jej rodzina oznajmiła jej, że wychodzi za mąż, nie była z tego faktu zadowolona, ale nie potrafiła się przeciwstawić. Wybranek jej rodziców był zupełnie nie w jej guście, nie lubiła go, ale postanowiła polubić, pokochać dla dobra swojej rodziny. Chcąc nie chcąc zaszła w ciąże przez co na świecie pojawiły się dwie dziewczynki - Bellona i Minerva. Bellona była można powiedzieć wybranką dla Franka, ojca dziewczynek. Dlaczego? Dlatego, że była normalna. Po urodzeniu stwierdzili u niej chorobę magiczną - Serpentyna. Ojciec gdy się tylko o tym dowiedział postanowił się jej pozbyć. Matka jak się tylko o tym dowiedziała nie chciała do tego dopuścić i z obawą o jej dalsze życie oddała ją przyjaciółce, która miała zapobiec tragedii. Ta oddała ją do domu dziecka.


D

om dziecka. Jak to strasznie brzmi, ale jak to mówią, nie taki diabeł straszny jak go malują. Dziewczynka miała zaledwie kilka miesięcy gdy tam trafiła. Był to mugolski dom dziecka we Francji, bo tam wywiozła ją przyjaciółka matki. Chorobę było znać już od wieku niemowlaka. Każdy dotyk opiekunów działał na nią bardoz impulsywnie, a że miała zdolności magiczne skutkowało to tym, że wiele rzeczy poszlo w zapomnienie. Bała się dotyku innych ludzi, nie czuła tego którego najbardziej potrzebowała, a więc dotyku matki. Czuła jakby zagrożenie, dlatego też próbując się bronić nieświadomie rzucała wszystkim, a nawet ludźmi. Jednak co oni mogli zrobić. Nie potrafili tego zrozumieć, dopiero kobieta, która dopiero co przyjęła się jako pracownica dobiegła prawdy. Sama była czarodziejką o mugolskim pochodzeniu. Doskonale rozumiała dziewczynę, wraz z mężem, który był półkrwistym czarodziejem zaadoptowali ją, wychowali. Posłali ją do szkoły gdzie dziewczyna nie sprawiała żadnych problemów, jedynym problemem było agresywne zachowanie dziewczyny. Dlaczego? Chyba każdy się domyśla. Przy chorobie dziewczyna nie potrafiła się normalnie zachowywać przy innych uczniach. Była agresywna i zarazem bardzo dziwna w odczuciu innych. Jack, oraz Jannett, bo tak nazywali się zastępczy rodzice stosowali wiele leków, wiele lekarzy medycyny magicznej brało ją pod swoje skrzydła, ale polegali. Dopiero gdy jeden z nich dał jej lek, który jest bardzo trudno dostępny dziewczyna zaczęła nabierać wiary w życie, ale nie do końca. Choroba nie ustawała, a jedynie lek pomagał przetrwać kolejny dzień bez strachu o swój los. Ostatni dzień szkoły dziewczyna bardzo przeżyła, nie chciała jej opuszczać, a zwłaszcza jedną z przyjaciółek, która nie bała się tego, że może się zarazić jej chorobą. Bardzo się przyjaźniły, a obawiały się, że po szkole dziewczyny stracą ze sobą kontakt. Tak też było. Po ukończeniu szkoły wysyłanie sów z listami nic nie dały. Kontakt się urwał.


W

czasie szkoły interesowała się bardzo Opieką Nad Magicznymi Stworzeniami, dlatego Jack starał się niesamowicie i znalazł jej pracę, która miała do czynienia ze smokami. Minerva bardzo polubiła tę pracę i stała się ich wychowanką. Pierwszy rok po szkole mijał bardzo spokojnie, dziewczyna pracowała rodzice ją w tym bardzo wspierali. Było cudownie. Do czasu, gdy Jannett odważyła się i powiedziała Minervie, że jest adoptowana. Była wstrząśnięta. Chciała poznać swoją prawdziwą rodzinę. Szukała wszędzie, jakiś wskazówek, ale nie potrafiła nic znaleźć. Gdy pewnego dnia wróciła do domu z pracy dom był cały w strzępach, pierze z poduszek latało po całym domu. Przeraziła się, wchodząc do sypialni rodziców w poszukiwaniu ich odnalazła leżących na podłodzę. Ktoś ich zaatakował, nie miała zielonego pojęcia kto i dlaczego. Przepłakała kolejne dni, a po pogrzebie nie potrafiła mieszkać w domu. Chciała się wynieść. Wyjechała do Londynu, tam się osiedliła. Znalazła tutaj pracę również związaną ze smokami z czego była bardzo zadowolona. Minęły lata, dziewczyna oswoiła się z tym, że została zupełnie sama...

J

ednakże dziewczyna nie poddawała się, chciała żyć dalej. Wiedziała, że jest poważnie chora i nie zostało jej wiele życia, dlaczego więc miałaby z niego całkowicie rezygnować. Chciała szukać rodziny, bezskutecznie. Nie spodziewała się, że jej rodzina pochodzi z Anglii, przyjaciółka matki nic na ten temat nikomu nie mówiła, a Minerva szukała w obrębie siebie, obrębie Francji. Nie chciała jednak opuszczać Francji. Było jej tutaj bardzo dobrze. Poznała mężczyznę, którego bardzo pokochała, jednak on zostawił ją. Kobieta ukrywała przed nim swoją chorobę do czasu aż sam nie spostrzegł, że coś jest nie tak. Częste ataki nie pozwoliły uwierzyć mu w kolejne kłamstwa kierowane w jego stronę z ust Minervy. Ubolewała, a złamane serce na pewno nie pomagało w tym, ażeby czuć się lepiej. Przyszedł jednak dzień gdy szczęście i nutka nadziei narodziła się w jej głowie. Dostała list z Ministerstwa Magii, że istnieje ktoś taki Bellona Greyback, jednak nie chcieli nic na jej temat mi więcej powiedzieć. A skąd dostała wiadomość z Ministerstwa? Wysłała tam listem prośbę o sprawdzenie jej nazwiska, czy czasami nikt nie podpisuje się na pergaminie jak ona. Owszem, nazwisko się zgadzało, ale czy to ona może być w jakiś sposób powiązana z nią? Chciała, a raczej musiała to sprawdzić, dlatego czym prędzej spakowała się, wyjechała do Anglii. Pracę niestety utraciła, ale we Francji i tak już ją nic nie trzymało. W Anglii chciała zacząć nowe, może lepsze życie. Tak też się zapowiadało, od razu po przyjeździe dostała ofertę pracy przy smokach, przy tym co najbardziej kochała.

Patronus: Nie potrafi wyczarować patronusa










 
5
5
5
0
0
0
0


Wyposażenie

Dąb, włos testraca, jedenaście cali, gietka, teleportacja, 10punktów statystyk.



Gość
Anonymous
Gość
Minerva Greyback
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach