Kuchnia
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Kuchnia
Najprawdopodobniej jedno z najrzadziej odwiedzanych przeze mnie pomieszczeń - o ile nie liczyć wypraw po lód do drinków lub kolejną butelkę trunku, które mają swoje zaszczytne miejsce tuż pod ceglaną ścianą. Magicznie przyciemniane światło dopasowuje się do jasności na zewnątrz, utrzymując w kuchni idealne doświetlenie. Praktycznie o każdej porze dnia i nocy wydobywa się stąd aromat mocnej kawy, akcesoria gastronomiczne są okrojone do minimum, książek kucharskich - tak samo jak powodów do gotowania - brak.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nie możesz tak nieładnie mówić, że cię zawiodłam, przecież to tylko moje serduszko nie wytrzymało wszystkiego. Jestem osobą, która ucieka przed problemami i która oczekuje, że kto inny za nią je rozwiążę, więc ty, jako mój narzeczony, sam powinieneś rozwiązać ten problem. Pewnie mamiąc mnie tymi słówkami, że wcale, a wcale mnie nie zdradzałeś, uchronisz mnie tylko prowizorycznie przez tym złem świata. Jeśli nie teraz to później nakryję cię na zdradzie, zupełnie jak Ceasara. Ludzie nie są nieomylni ani nie potrafią do końca swoich dni utrzymywać sekretów. Zawsze znajdzie się ktoś życzliwy, by opowiedzieć zainteresowanym historię czyjegoś życia. Tak jak Helena i Ceasar powiedzieli mi o tobie.
- Nie byłeś nigdy opcją awaryjną – wzdrygam się znacznie. Czemu tak źle odbierasz moje słowa? Wiem, że nie potrafię się wysłowić prawidłowo, ale chociaż próbuję przekazać ci prawdę. - Miałeś dostać nauczkę, a nawet nie zauważyłeś, że mnie nie było – kłamię, bo kłamać to potrafię bez mamrotów i niezrozumienia. Powrót do ciebie miał być nauczką dla Ceasara, ale ty nawet nie za specjalnie zauważyłeś moje odejście, więc zrobiłeś z tego karę dla mnie, a ja w ramach pokuty byłam słodka i miła jak nigdy wcześniej. Czasem wydawało mi się, że wiesz o wszystkim, ale Venus radziła mi być grzeczną i posłuszną narzeczoną. Gdzieś w międzyczasie poznałam Polly i coraz trudniej mi jest grać grzeczną i posłuszną. I ty pewnego dnia w herbaciarni zasugerowałeś znajomość prawdy.
- A nie przyszło ci do głowy, że spóźniam się, by ci pokazać jak bardzo irytuje mnie twój brak czasu? – pytam gniewnie, później jednak robię skruszoną minę, bo aż mi się żal samej siebie zrobiło, że pomyślałam w ogóle o tobie i Venus razem, mówię więc tylko na to och.
- Nie byłeś nigdy opcją awaryjną – wzdrygam się znacznie. Czemu tak źle odbierasz moje słowa? Wiem, że nie potrafię się wysłowić prawidłowo, ale chociaż próbuję przekazać ci prawdę. - Miałeś dostać nauczkę, a nawet nie zauważyłeś, że mnie nie było – kłamię, bo kłamać to potrafię bez mamrotów i niezrozumienia. Powrót do ciebie miał być nauczką dla Ceasara, ale ty nawet nie za specjalnie zauważyłeś moje odejście, więc zrobiłeś z tego karę dla mnie, a ja w ramach pokuty byłam słodka i miła jak nigdy wcześniej. Czasem wydawało mi się, że wiesz o wszystkim, ale Venus radziła mi być grzeczną i posłuszną narzeczoną. Gdzieś w międzyczasie poznałam Polly i coraz trudniej mi jest grać grzeczną i posłuszną. I ty pewnego dnia w herbaciarni zasugerowałeś znajomość prawdy.
- A nie przyszło ci do głowy, że spóźniam się, by ci pokazać jak bardzo irytuje mnie twój brak czasu? – pytam gniewnie, później jednak robię skruszoną minę, bo aż mi się żal samej siebie zrobiło, że pomyślałam w ogóle o tobie i Venus razem, mówię więc tylko na to och.
Niestety, prawda jest brutalna. Miałaś być inna. Inna od tych wszystkich panien, którym wydaje się, że mogą sobie ze mną pogrywać, a koniec końców i tak rzucę się im do stóp i zrobię wszystko, by przychylić nieba. Miałaś być moim wyborem, a nie wyborem moich rodziców, miałaś być źródłem mojej radości, nieskażonej świadomością, że zostałaś mi podsunięta pod nos. Koniec końców okazałaś się być dokładnie taka sama albo i jeszcze gorsza. W końcu im wyższe oczekiwania, tym większe rozczarowanie, a moje oczekiwania względem twojej osoby były całkiem spore.
- Odniosłem zupełnie inne wrażenie. - odpowiadam, nie chcąc ani słyszeć twoich tłumaczeń swojego punktu widzenia, ani zmuszać się do słuchania moich. Jest jak jest i zamiast próbować ubrać w słowa błędy przeszłości, powinniśmy skupić się na rozwiązywaniu naszych teraźniejszych problemów. - Może jednak powinniśmy rozmawiać jeszcze mniej, bo im mniej wiesz, tym do ciekawszych wniosków dochodzisz. - wcale nie jest mi do żartów, ale jak mógłbym pozostać obojętny na to, że w twoim pełnym absurdów świecie twoje domysły stoją w hierarchii ważności wyżej niż szczera gra w otwarte karty? Co to za szaleństwo, że próbowałaś mnie karać bez informowania mnie nawet, że masz z czymś problem?
- Przeszło mi przez głowę, że spóźniasz się, bo nie szanujesz ani mojego już i tak mocno okrojonego czasu, ani mojej pracy. - odpowiadam, bulwersując się nieco i porzucając zupełnie obojętny ton, kiedy wypowiadam te słowa. Czy nie rozumiesz, że mam wielkie ambicje i muszę pracować na to, by je zrealizować? Czy jesteś aż tak zaślepiona, ty, która nie zagrzałaś nigdy miejsca, zmieniając niesistotne zawodziki raz za razem?
- Odniosłem zupełnie inne wrażenie. - odpowiadam, nie chcąc ani słyszeć twoich tłumaczeń swojego punktu widzenia, ani zmuszać się do słuchania moich. Jest jak jest i zamiast próbować ubrać w słowa błędy przeszłości, powinniśmy skupić się na rozwiązywaniu naszych teraźniejszych problemów. - Może jednak powinniśmy rozmawiać jeszcze mniej, bo im mniej wiesz, tym do ciekawszych wniosków dochodzisz. - wcale nie jest mi do żartów, ale jak mógłbym pozostać obojętny na to, że w twoim pełnym absurdów świecie twoje domysły stoją w hierarchii ważności wyżej niż szczera gra w otwarte karty? Co to za szaleństwo, że próbowałaś mnie karać bez informowania mnie nawet, że masz z czymś problem?
- Przeszło mi przez głowę, że spóźniasz się, bo nie szanujesz ani mojego już i tak mocno okrojonego czasu, ani mojej pracy. - odpowiadam, bulwersując się nieco i porzucając zupełnie obojętny ton, kiedy wypowiadam te słowa. Czy nie rozumiesz, że mam wielkie ambicje i muszę pracować na to, by je zrealizować? Czy jesteś aż tak zaślepiona, ty, która nie zagrzałaś nigdy miejsca, zmieniając niesistotne zawodziki raz za razem?
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nie jestem przecież jak te inne panny mojego pokroju z którymi musiałbyś rozmawiać na nudne tematy. Chociaż może ty właśnie takie lubisz – porządne panny, wytykające mnie palcami, gdy moje włosy przybierają różową barwę. Albo jak śmieję się w głos w sytuacjach nieodpowiednich lub chodzę z nadąsaną miną, odprawiając z kwitkiem kawalerów, tłumacząc to poważnym eksperymentem w kociołku. Szkoda więc, że okazałam się twoim rozczarowaniem skoro od początku nie udawałam nikogo (poza momentami pocałunków fałszywych). Nie mów mi proszę tego na głos, załamię się doszczętnie, a kto wie, co ze mnie wówczas pozostanie.
- Jeśli wciąż będziesz wolał spędzać czas ze swoimi pannami, a nie ze mną, to z pewnością będziemy rozmawiać jeszcze mniej niż teraz – idę w zaparte, bo nagle mi się przypomniały twoje z d r a d y lub być może tylko rzeczy wmawiane mi przez Cezara oraz Helenę. Chcę uwierzyć tobie, n a p r a w d ę, tak byłoby lepiej dla mnie i dla ciebie – jakbym wierzyła w twoją niewinność, ale część mnie woli zostać przy tej wersji, którą ty chcesz zwalczyć rozmową. Nie miałeś dla mnie czasu tak wiele razy, a teraz nagle go znalazłeś? - Szanuję twój czas i ciebie – obruszam się, bo co ty mi tu insynuujesz. - Dowiedziałam się tylko, że w momencie w którym mówisz nie mam czasu znajdujesz go dla innych panien. Chyba jednak miało prawo zrobić mi się przykro, nie sądzisz? – wino zaczyna mi uderzać do głowy. Spójrz, mam pusty kieliszek. Musisz mi dolać więcej, aby łatwiej było mi słuchać twoich zaprzeczeń i oddać się im w pełni, by dnia kolejnego ufać tylko tobie.
- Jeśli wciąż będziesz wolał spędzać czas ze swoimi pannami, a nie ze mną, to z pewnością będziemy rozmawiać jeszcze mniej niż teraz – idę w zaparte, bo nagle mi się przypomniały twoje z d r a d y lub być może tylko rzeczy wmawiane mi przez Cezara oraz Helenę. Chcę uwierzyć tobie, n a p r a w d ę, tak byłoby lepiej dla mnie i dla ciebie – jakbym wierzyła w twoją niewinność, ale część mnie woli zostać przy tej wersji, którą ty chcesz zwalczyć rozmową. Nie miałeś dla mnie czasu tak wiele razy, a teraz nagle go znalazłeś? - Szanuję twój czas i ciebie – obruszam się, bo co ty mi tu insynuujesz. - Dowiedziałam się tylko, że w momencie w którym mówisz nie mam czasu znajdujesz go dla innych panien. Chyba jednak miało prawo zrobić mi się przykro, nie sądzisz? – wino zaczyna mi uderzać do głowy. Spójrz, mam pusty kieliszek. Musisz mi dolać więcej, aby łatwiej było mi słuchać twoich zaprzeczeń i oddać się im w pełni, by dnia kolejnego ufać tylko tobie.
Pozory mylą, dlatego chociaż zdawałaś się być inna i przez to obiecująca, ostatecznie w kategorii rozczarowań zajęłaś miejsce podobne całej reszcie. I chociaż wstyd się przyznać, rozczarowanie to odczuwam dotkliwiej niż wszystkie inne. A przynajmniej tak mi się zdaje teraz, kiedy moje myśli nie uciekają już do upokorzenia, jakim były zerwane zaręczyny z idealną w moich oczach Evandrą, a kiedy siedzimy w kuchni, a ja muszę tankować whisky, żeby nie oświadczyć bojowym tonem, że nie chcę cię już wcale i wolę zostać wydziedziczony, niż ozdobić twój palec obrączką. Moi rodzice dali mi już dobitnie odczuć swoje niezadowolenie, wywołane niepewną sytuacją praktycznie na ostatniej prostej przed ślubem, który został już zaplanowany od A do Z, teraz jednak wydaje mi się, że istnieją na tym świecie gorsze rzeczy, niż życie bez bogactw i nazwiska otwierającego wszystkie drzwi. A jedną z tych rzeczy jest właśnie życie u twojego boku.
- Zawsze uważałem, że zmyśleni przyjaciele to szalenie smutna sprawa, ale jeśli coś się zmieni w tej kwestii i zacznę jakiś mieć, niezwłocznie cię o tym poinformuję, żebyś znalazła sobie jakieś ambitne hobby na zapełnienie luk w swoim terminarzu. - zaprzeczam wszystkiemu, bo to przecież naturalna kolej rzeczy i zaraz dojdziemy do etapu, w którym wyjdziesz na nie dość, że na niewierną i nieufną, to jeszcze chorobliwie zazdrosną i paranoidalną. - Tak bardzo szanujesz, że równie dobrze mogłabyś mi napluć prosto w twarz na Sabacie. - krzywię się nieznacznie, przypominając sobie ośmieszenie, jakie na mnie ściągnęłaś, prowadzając się na festiwalu z Cezarem, nawet wtedy, gdy już się spotkaliśmy. - Gdy mówię, że nie mam czasu, to nie mam czasu. Wierzę w magię szczerej konwersacji, może ty też powinnaś uwierzyć, zamiast słuchać plotek i nie szukać potwierdzenia u ich źródła. - oznajmiam nieco burkliwie i chociaż jakiś głos rozsądku w mojej głowie mówi, że jeśli teraz doleję ci wina, nasze rozmowy będą bezowocne, sięgam po butelkę, by uzupełnić twój kieliszek szkarłatnym trunkiem. Sam zresztą też muszę sobie dolać mojej cudownej pomocy doraźnej w płynie.
- Zawsze uważałem, że zmyśleni przyjaciele to szalenie smutna sprawa, ale jeśli coś się zmieni w tej kwestii i zacznę jakiś mieć, niezwłocznie cię o tym poinformuję, żebyś znalazła sobie jakieś ambitne hobby na zapełnienie luk w swoim terminarzu. - zaprzeczam wszystkiemu, bo to przecież naturalna kolej rzeczy i zaraz dojdziemy do etapu, w którym wyjdziesz na nie dość, że na niewierną i nieufną, to jeszcze chorobliwie zazdrosną i paranoidalną. - Tak bardzo szanujesz, że równie dobrze mogłabyś mi napluć prosto w twarz na Sabacie. - krzywię się nieznacznie, przypominając sobie ośmieszenie, jakie na mnie ściągnęłaś, prowadzając się na festiwalu z Cezarem, nawet wtedy, gdy już się spotkaliśmy. - Gdy mówię, że nie mam czasu, to nie mam czasu. Wierzę w magię szczerej konwersacji, może ty też powinnaś uwierzyć, zamiast słuchać plotek i nie szukać potwierdzenia u ich źródła. - oznajmiam nieco burkliwie i chociaż jakiś głos rozsądku w mojej głowie mówi, że jeśli teraz doleję ci wina, nasze rozmowy będą bezowocne, sięgam po butelkę, by uzupełnić twój kieliszek szkarłatnym trunkiem. Sam zresztą też muszę sobie dolać mojej cudownej pomocy doraźnej w płynie.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nie mów mi tylko, że wolisz zostać wydziedziczony niż mnie poślubić, bo będzie mi naprawdę przykro. Chociaż wydaje mi się, iż już to zrobiłeś albo tylko tak bełkot ostatniej nocy mi podpowiada.
- Nieprawda, szanuję cię – już nie chcę więcej wina, odchodzę od niego, by stanąć naprzeciw ciebie. - Jeśli wściekasz się na mnie tylko przez to, że uwierzyłam McKinnon, a nie porozmawiałam o tym z tobą, to NAPRAWDĘ przepraszam – patrzę gdzieś w podłogę, bo wstydzę spojrzeć się na ciebie. - Za Ceasara również cię przepraszam. Powinnam odejść tam z tobą, porozmawiać, a nie słuchać tego, co mówią inni – próbuję przyjąć inną strategię. Nie wiem dokąd ona mnie doprowadzi, ale wątpię, że gdziekolwiek, więc dodaję jeszcze. - Zakochiwałam się w tobie, a Helena powiedziała mi, że jesteś zupełnie jak on, przestraszyłam się tego i spanikowałam – mówię niby kłamstwo, niby prawdę. Patrzę już w twoje oczy nieprzeniknione, tak dalekie od tych moi, z których zaraz potoczą się łzy. Jestem taką trochę aktoreczką, wciąż ci nie uwierzyłam w twoje słowa, jednak wątpię w te Heleny i Ceasara, więc możesz uznać to za połowiczny sukces. Jeszcze trochę tak mi mów to padnę na kolana, błagając o wybaczenie. Chyba że mnie teraz odtrącisz to zgotuję ci piekło na ziemi. Będzie jak u Szekspira, że piekło jest puste, wszystkie diabły są tutaj - a ja będę jednym z nich. Lub może ty od zawsze jesteś moim i wpadłam w twoją pułapkę. Mam straszny mętlik już w głowie.
- Nieprawda, szanuję cię – już nie chcę więcej wina, odchodzę od niego, by stanąć naprzeciw ciebie. - Jeśli wściekasz się na mnie tylko przez to, że uwierzyłam McKinnon, a nie porozmawiałam o tym z tobą, to NAPRAWDĘ przepraszam – patrzę gdzieś w podłogę, bo wstydzę spojrzeć się na ciebie. - Za Ceasara również cię przepraszam. Powinnam odejść tam z tobą, porozmawiać, a nie słuchać tego, co mówią inni – próbuję przyjąć inną strategię. Nie wiem dokąd ona mnie doprowadzi, ale wątpię, że gdziekolwiek, więc dodaję jeszcze. - Zakochiwałam się w tobie, a Helena powiedziała mi, że jesteś zupełnie jak on, przestraszyłam się tego i spanikowałam – mówię niby kłamstwo, niby prawdę. Patrzę już w twoje oczy nieprzeniknione, tak dalekie od tych moi, z których zaraz potoczą się łzy. Jestem taką trochę aktoreczką, wciąż ci nie uwierzyłam w twoje słowa, jednak wątpię w te Heleny i Ceasara, więc możesz uznać to za połowiczny sukces. Jeszcze trochę tak mi mów to padnę na kolana, błagając o wybaczenie. Chyba że mnie teraz odtrącisz to zgotuję ci piekło na ziemi. Będzie jak u Szekspira, że piekło jest puste, wszystkie diabły są tutaj - a ja będę jednym z nich. Lub może ty od zawsze jesteś moim i wpadłam w twoją pułapkę. Mam straszny mętlik już w głowie.
Zawsze byłem radykałem. Ze skrajności w skrajność, nie znam stanów pośrednich. Dlatego też teraz mówię sobie z całym przekonaniem, że już nigdy nie będę potrafił spojrzeć na ciebie tak jak kiedyś, kiedy na mojej twarzy prawie że malowała się czułość, a ty oblewałaś się dziewczęcym rumieńcem. Teraz ponownie zastanawiam się nad tym, czy moja rodzina naprawdę byłaby gotowa mnie wydziedziczyć tylko z powodu tego, że nie chcę się unieszczęśliwiać i właściwie tylko to powstrzymuje mnie przed powiedzeniem po raz kolejny, że marzę tylko o wolności od ciebie.
Słucham twoich słów, wciąż się krzywiąc i od czasu do czasu przytakuję, dając tym samym znać, że chociaż nie kwapię się do komentowania, przyjmuję wszystko do wiadomości. Już nawet twoje przeprosiny nie sprawiają mi przyjemności, nie cieszy mnie to, że przejrzałaś na oczy i dostrzegłaś swoje błędy - mleko się rozlało, a to już była twoja druga szansa. Zmarnowałaś ją jak pierwszą, o której nie poinformowałem cię, gdy byłaś zbyt pochłonięta tuszowaniem przede mną faktu, że w czasie naszych zaręczyn planowałaś poślubić innego, a gdy ten plan wybuchł ci tuż pod nosem, wróciłaś do mnie bez słowa.
- Przestraszyłaś się, że jestem jak on, więc od razu pobiegłaś do niego? - pytam, gdy już stoisz naprzeciwko mnie i dalej uparcie wpatrujesz się w podłogę. Wzdycham po raz kolejny i czuję się jak surowy ojciec besztający dziecko, a przecież powinienem się czuć zupełnie inaczej. - Życiową misją Heleny jest się wżenić w szlachtę, nie powinnaś jej słuchać. - oznajmiam jeszcze, jakby to miało cię uspokoić. Zresztą widziałaś ją, tę bijącą od niej aurę pewności siebie, słyszałaś głos słodki jak miód, zdolny powiedzieć absolutnie wszystko, musiałaś więc dojść do wniosku, że jest żmiją, która gotowa jest ze śmiechem wyrwać serce z klatki piersiowej. Patrzę w twoje sarnie oczy i nie wiem już sam, czy wolałbym, byś je zmrużyła i powiedziała raz a dobrze wszystko, co zaprząta twoją głowę, czy rozpłakała się rzewnie i bijąc się w pierś, błagała o wybaczenie. Nie wiem już nic, oprócz tego, że cały ten trwający miesiąc teatrzyk cholernie mnie męczy i nie pragnę niczego innego, jak żeby się skończył w ten czy inny sposób.
Słucham twoich słów, wciąż się krzywiąc i od czasu do czasu przytakuję, dając tym samym znać, że chociaż nie kwapię się do komentowania, przyjmuję wszystko do wiadomości. Już nawet twoje przeprosiny nie sprawiają mi przyjemności, nie cieszy mnie to, że przejrzałaś na oczy i dostrzegłaś swoje błędy - mleko się rozlało, a to już była twoja druga szansa. Zmarnowałaś ją jak pierwszą, o której nie poinformowałem cię, gdy byłaś zbyt pochłonięta tuszowaniem przede mną faktu, że w czasie naszych zaręczyn planowałaś poślubić innego, a gdy ten plan wybuchł ci tuż pod nosem, wróciłaś do mnie bez słowa.
- Przestraszyłaś się, że jestem jak on, więc od razu pobiegłaś do niego? - pytam, gdy już stoisz naprzeciwko mnie i dalej uparcie wpatrujesz się w podłogę. Wzdycham po raz kolejny i czuję się jak surowy ojciec besztający dziecko, a przecież powinienem się czuć zupełnie inaczej. - Życiową misją Heleny jest się wżenić w szlachtę, nie powinnaś jej słuchać. - oznajmiam jeszcze, jakby to miało cię uspokoić. Zresztą widziałaś ją, tę bijącą od niej aurę pewności siebie, słyszałaś głos słodki jak miód, zdolny powiedzieć absolutnie wszystko, musiałaś więc dojść do wniosku, że jest żmiją, która gotowa jest ze śmiechem wyrwać serce z klatki piersiowej. Patrzę w twoje sarnie oczy i nie wiem już sam, czy wolałbym, byś je zmrużyła i powiedziała raz a dobrze wszystko, co zaprząta twoją głowę, czy rozpłakała się rzewnie i bijąc się w pierś, błagała o wybaczenie. Nie wiem już nic, oprócz tego, że cały ten trwający miesiąc teatrzyk cholernie mnie męczy i nie pragnę niczego innego, jak żeby się skończył w ten czy inny sposób.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Też chyba popadam ze skrajności w skrajność albo tylko tak mi się wydaje, bo jednak teraz przechodzę etap zwątpienia, a nie miłości do ciebie, która powinna przyjść po tygodniach nienawiści. Wiesz, że zanim Helena wyszeptała mi te słowa złe to zgodziłam się na oglądanie katalogów z sukniami ślubnymi? Była przy tym również i twoja matula, doradzała mi i mówiła, co tobie może się spodobać. Smutno mi jednak było, że tak naprawdę cię nie znam i nie wiem, co lubisz albo jakie są twoje ulubione miejsca. W tym całym naszym związku skupiłam się wyłącznie na sobie – zarówno w okresie świetności jak i uników oraz przymusów. Nie wiem nawet, czy do śniadania pijesz herbatę, kawę, a może whisky jak dziś.
- Chciałam, by pomógł mi się zdystansować. Ale pojawiłeś się tam, a ja nie potrafiłam udawać, że wszystko jest w porządku skoro nic takie nie było – czuję się strasznie dramatycznie, zwłaszcza teraz, jak mówisz o celu życiowym Heleny. - NAPRAWDĘ nigdy mnie nie zdradziłeś? – jak skłamiesz to ci podam eliksir prawdy. Chociaż tu kłamstwem będzie tylko nie, nigdy cię nie zdradziłem, więc lepiej uważaj na słowa. Nie okłamuje się ludzi, pasjonujących się w wybuchach w kociołkach. Zrobię dwa, trzy wybuchy i już zawsze będziesz mi mówił tylko prawdę. Nawet taką bolesną jak mam pięć żon za twoimi plecami i jeszcze szóstkę dzieci, a drugiej żonie to kupiłem nawet kotka i wyspę.
- Chciałam, by pomógł mi się zdystansować. Ale pojawiłeś się tam, a ja nie potrafiłam udawać, że wszystko jest w porządku skoro nic takie nie było – czuję się strasznie dramatycznie, zwłaszcza teraz, jak mówisz o celu życiowym Heleny. - NAPRAWDĘ nigdy mnie nie zdradziłeś? – jak skłamiesz to ci podam eliksir prawdy. Chociaż tu kłamstwem będzie tylko nie, nigdy cię nie zdradziłem, więc lepiej uważaj na słowa. Nie okłamuje się ludzi, pasjonujących się w wybuchach w kociołkach. Zrobię dwa, trzy wybuchy i już zawsze będziesz mi mówił tylko prawdę. Nawet taką bolesną jak mam pięć żon za twoimi plecami i jeszcze szóstkę dzieci, a drugiej żonie to kupiłem nawet kotka i wyspę.
Może różnimy się od siebie zbyt znacząco, byś zauważała szczegóły, które zauważam ja, a może to po prostu kwestia tego, że gdybym nie był spostrzegawczy, Nokturnowe typki zabiłyby mnie po dwóch minutach moich prób zgromadzenia informacji do akcji. W trakcie miesięcy, które spędziliśmy razem, zdążyłem już nauczyć się interpretować twoje miny i ochy, znam na pamięć twoje uciekanie spojrzeniami na bok i chaotyczne wyrzucanie z siebie słów. Wiem, że chętnie zjadłabyś ciastko czekoladowe, ale wmówiono ci, że od niego przytyjesz, więc tylko patrzysz na nie tęsknie, a potem wysłuchujesz po raz kolejny, że powinnaś być bardziej jak Venus, którą wielbi twoja matka. Wiem, że lubisz wybuchy w kociołku i nie przejmujesz się różowymi włosami. Wiem, że z wyczuciem czasu ci nie po drodze. A ty za to nie wiesz nawet, kiedy powinnaś zamknąć usta i liczyć na to, że twoja słodka twarz załatwi wszystko.
- Doprawdy świetny pomysł na pomoc w dystansowaniu się, kłaść na ciebie swoje łapy i szeptać ci do ucha podłe pomówienia. - mówię i docieram już chyba do granic cierpliwości, bo kiedy chcę odstawić szklankę na stół, stawiam ją zbyt gwałtownie, szkło brzdęka żałośnie, a część bursztynowego trunku wychlapuje na blat. - NAPRAWDĘ. - naprawdę, kłamię świetnie, ale jak mogłoby być inaczej, kiedy tak bardzo wierzę w swoją niewinność, że nawet mi głos nie zadrży, gdy wypowiadam te słowa z pełnym przekonaniem? - Nie wiem jakie bzdury wbija się teraz do głów młodych panien, ale zapewniam, że nie każdy samiec ma problem ze swoim obezwładniającym popędem. Masz zamiar tak dla odmiany uwierzyć mi czy znowu poszukasz jakiegoś uprzejmego informatora? - burczę, opierając się o ścianę i patrząc na ciebie tak, jakbyś miała się ugiąć pod samym moim spojrzeniem.
- Doprawdy świetny pomysł na pomoc w dystansowaniu się, kłaść na ciebie swoje łapy i szeptać ci do ucha podłe pomówienia. - mówię i docieram już chyba do granic cierpliwości, bo kiedy chcę odstawić szklankę na stół, stawiam ją zbyt gwałtownie, szkło brzdęka żałośnie, a część bursztynowego trunku wychlapuje na blat. - NAPRAWDĘ. - naprawdę, kłamię świetnie, ale jak mogłoby być inaczej, kiedy tak bardzo wierzę w swoją niewinność, że nawet mi głos nie zadrży, gdy wypowiadam te słowa z pełnym przekonaniem? - Nie wiem jakie bzdury wbija się teraz do głów młodych panien, ale zapewniam, że nie każdy samiec ma problem ze swoim obezwładniającym popędem. Masz zamiar tak dla odmiany uwierzyć mi czy znowu poszukasz jakiegoś uprzejmego informatora? - burczę, opierając się o ścianę i patrząc na ciebie tak, jakbyś miała się ugiąć pod samym moim spojrzeniem.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Wylądowałam w Hufflepuffie, nie oczekuj ode mnie za wiele. Od najmłodszych lat wymagano ode mnie sporo i przeważnie czułam, że zawodzę swoją familię. Nie mów mi więc o twoich oczekiwaniach w stosunku do mnie, bo w mojej głowie one nawet nie istnieją – mieliśmy idealny związek, który popsuł twój brak czasu, a teraz i również moja nieufność w stosunku do ciebie. Część mnie boi się, że zaraz powiesz, co robiłam z Ceasarem, kiedy nie patrzyłeś, a przecież nie robiłam nic. Nawet wierszy mi już nie czyta, odkąd jestem z tobą i tobie tylko chciałam oddać swoje serduszko i ciało. Usta już ci oddałam.
- Nie kładł na mnie rąk! – oburzam się podniesionym głosem, bo jak ty śmiesz w ogóle tak mówić. Jakbym była jakąś ladacznicą, którą można klepnąć w pośladki jak jakąś klacz. Później trochę się uspokajam, widząc szkło rozbite. - Mówiłam już, że tobie ufam – mówię cicho, siadając na najbliższym krześle, bo rzeczywiście tym spojrzeniem to mnie wbijasz w podłoże aż nogi pode mną się uginają. Chociaż tak właściwie dziś nie powiedziałam, że tobie ufam, ale że cię szanuję, a to dwa różne pojęcia. Dobrze, że ty nie masz gdzieś ukrytego veritaserum. Wiedziałbyś wtedy, że faktycznie ciebie szanuję, tak mi wychowanie nakazuje, ale moje serce wciąż do Ceasara się wyrywa, a ty miałeś być tylko powodem zazdrości, on jednak nie powrócił po mnie nigdy, a u nas wszystko nabrało tempa – zostałam twoją oficjalną narzeczoną i nie było już odwrotu, aby wpaść w ramiona ukochanego i prosić o wybaczenie. Ty musiałeś zająć jego miejsce w moim sercu i przez pewien czas rzeczywiście tam byłeś. Może niekoniecznie zajmując jego miejsce tylko usuwając go, robiąc własne. Gdzieś w tym wszystkim nieświadomie zająłeś w tym moim serduszku stałe miejsce, ale wraz ze słowami Heleny wszystko rozkruszyło się na miliony małych kawałeczków, kiedy zdołałam je posklejać to przez te dwa tygodnie nie ty przy mnie byłeś, nie ty się o mnie troszczyłeś, ale właśnie Ceasar. Więc teraz trudno mi jest powrócić do stanu rzeczy sprzed słów Heleny, gdzie dziś nie pamiętam jego zdrad tylko nad twoimi się zastanawiam, czy one w ogóle istniały.
- Nie kładł na mnie rąk! – oburzam się podniesionym głosem, bo jak ty śmiesz w ogóle tak mówić. Jakbym była jakąś ladacznicą, którą można klepnąć w pośladki jak jakąś klacz. Później trochę się uspokajam, widząc szkło rozbite. - Mówiłam już, że tobie ufam – mówię cicho, siadając na najbliższym krześle, bo rzeczywiście tym spojrzeniem to mnie wbijasz w podłoże aż nogi pode mną się uginają. Chociaż tak właściwie dziś nie powiedziałam, że tobie ufam, ale że cię szanuję, a to dwa różne pojęcia. Dobrze, że ty nie masz gdzieś ukrytego veritaserum. Wiedziałbyś wtedy, że faktycznie ciebie szanuję, tak mi wychowanie nakazuje, ale moje serce wciąż do Ceasara się wyrywa, a ty miałeś być tylko powodem zazdrości, on jednak nie powrócił po mnie nigdy, a u nas wszystko nabrało tempa – zostałam twoją oficjalną narzeczoną i nie było już odwrotu, aby wpaść w ramiona ukochanego i prosić o wybaczenie. Ty musiałeś zająć jego miejsce w moim sercu i przez pewien czas rzeczywiście tam byłeś. Może niekoniecznie zajmując jego miejsce tylko usuwając go, robiąc własne. Gdzieś w tym wszystkim nieświadomie zająłeś w tym moim serduszku stałe miejsce, ale wraz ze słowami Heleny wszystko rozkruszyło się na miliony małych kawałeczków, kiedy zdołałam je posklejać to przez te dwa tygodnie nie ty przy mnie byłeś, nie ty się o mnie troszczyłeś, ale właśnie Ceasar. Więc teraz trudno mi jest powrócić do stanu rzeczy sprzed słów Heleny, gdzie dziś nie pamiętam jego zdrad tylko nad twoimi się zastanawiam, czy one w ogóle istniały.
Podobno wylądowałaś tam ze względu na pewne cechy charakteru, które powinny być do tego domu przypisane, a nie dlatego, że brakuje ci piątek klepki i zdrowego pomyślunku. Zrzucasz wszystko na dzieciństwo, zamiast próbować dorosnąć i zmierzyć się z życiem. Ja też nie zaznałem słodyczy beztroskiego dzieciństwa, ale jestem za to wdzięczny mojej rodzinie. Patrzę na wszystkich słabych ludzi i nimi gardzę, jestem ponad nimi, bo tak zostałem wychowany. Czerp z bolesnych doświadczeń przydatne nauki, przemień je na swoją korzyść, zamiast się użalać nad sobą. Otwórz oczy, Lineto, to nie Kraina Czarów, a ty nie jesteś Alicją.
- Jesteś taka naiwna, że aż urocza. - śmieję się bez śladu wesołości, bo przecież byłem obok i widziałem, jak Cezar otacza cię ramieniem, jak chwyta twoją rękę, nie krępując się tym, że nie jesteś mu obiecana czy że jesteście w miejscu publicznym. - Czy następnym razem wciąż będziesz pamiętać o tym, że mi ufasz, czy przez wszystko będziemy przechodzić jeszcze raz? - pytam rozdrażniony, bo nie wątpię, że takie sytuacje się powtórzą. Nie jestem zbyt lubiany w niektórych kręgach, już jedne moje zaręczyny zostały podle rozbite z czystej zazdrości, a skoro teraz schemat się powtarza, dlaczego ta farsa miałaby się zakończyć? Opadasz na krzesło i dopiero wtedy odwracam od ciebie spojrzenie, by z zaskoczeniem zauważyć, że rozbite szkło przecięło mi skórę, na której teraz perli się szkarłatna krew i chociaż nie czuję absolutnie nic, dodatkowo mnie to rozsierdza. Nie chcę nigdy się dowiedzieć o tym, że od początku byłem tylko tym, co miał wzbudzić zazdrość, a został na stałe, w końcu dla mnie nigdy nie byłaś opcją zapasową ani narzędziem w drodze do jakiegoś celu, w naszym związku zawsze uważałem się za kapitana, który steruje wszystkim mniej lub bardziej delikatnie, a teraz miałoby wyjść na jaw, że właśnie ty, niepozorna i naiwna, wykorzystałaś mnie i doprowadziłaś do momentu, w którym nie mam już innego wyjścia, jak zostać twoim mężem albo stracić dosłownie wszystko.
- Jesteś taka naiwna, że aż urocza. - śmieję się bez śladu wesołości, bo przecież byłem obok i widziałem, jak Cezar otacza cię ramieniem, jak chwyta twoją rękę, nie krępując się tym, że nie jesteś mu obiecana czy że jesteście w miejscu publicznym. - Czy następnym razem wciąż będziesz pamiętać o tym, że mi ufasz, czy przez wszystko będziemy przechodzić jeszcze raz? - pytam rozdrażniony, bo nie wątpię, że takie sytuacje się powtórzą. Nie jestem zbyt lubiany w niektórych kręgach, już jedne moje zaręczyny zostały podle rozbite z czystej zazdrości, a skoro teraz schemat się powtarza, dlaczego ta farsa miałaby się zakończyć? Opadasz na krzesło i dopiero wtedy odwracam od ciebie spojrzenie, by z zaskoczeniem zauważyć, że rozbite szkło przecięło mi skórę, na której teraz perli się szkarłatna krew i chociaż nie czuję absolutnie nic, dodatkowo mnie to rozsierdza. Nie chcę nigdy się dowiedzieć o tym, że od początku byłem tylko tym, co miał wzbudzić zazdrość, a został na stałe, w końcu dla mnie nigdy nie byłaś opcją zapasową ani narzędziem w drodze do jakiegoś celu, w naszym związku zawsze uważałem się za kapitana, który steruje wszystkim mniej lub bardziej delikatnie, a teraz miałoby wyjść na jaw, że właśnie ty, niepozorna i naiwna, wykorzystałaś mnie i doprowadziłaś do momentu, w którym nie mam już innego wyjścia, jak zostać twoim mężem albo stracić dosłownie wszystko.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Ale przecież im wszystkim brakuje rozumu i są strasznymi fajtłapami – spójrz na mnie i powiedz, że to nie jest prawda. Potrafię wpakowywać się w kłopoty z prędkością światła z czego doskonale zdaje sobie sprawę Ceasar, ratując mnie z opresji nie raz i nie dwa. A ile razy byłam o krok od wysadzenia całego mieszkania w powietrze, próbując ożywić Franza. Może to i dobrze, że go przy mnie już nie ma i teraz tylko robię niewinne eksperymenty, które kończą się niczym innym niż wylaniem zawartości kociołka do rur kanalizacyjnych. Chyba nawet syczenie kociołka lub gęsta para unosząca się nad nim, nie sprawia mi już takiej radości jak kiedyś, gdy moje życie miało jakiś cel – dotknąć cielesnego duszka. Chce mi się trochę skłamać, że później ty byłeś moim celem życiowym, ale to straszna nieprawda. Nigdy nie myślałam o założeniu z tobą rodziny w kategoriach spełnienia. Nie wiem jak ty, ale ja muszę pozostać wolna by rzeczywiście być sobą. Gdy ktoś na mnie napiera to się duszę. Jak teraz, nie wiedząc, komu mogę ufać. To pokręcone, ale potrzebuję osoby, która będzie za mnie wszystkie ważne decyzje podejmować przy jednoczesnym daniu mi iluzorycznej swobody. Było mi z tobą dotychczas dobrze (poza epizodem w herbaciarni), więc może właśnie ty rozdawałeś karty podczas gdy ja tylko uśmiechałam się do innych ludzi i tobie dawałam słodkie pocałunki.
- Nie kładł – idę w zaparte. - Należę tylko do ciebie, jakkolwiek uwłaszczające to by było ze względu na naszą obecną sytuację – przymykam powieki, bo naprawdę mnie to wiele kosztuje. Biorę do ręki kieliszek z winem i przechylam do ust. Nie mówiłam zbyt wiele, ale i tak zaschło mi w gardle. Krępujesz mnie strasznie tym swoim spojrzeniem, którego zaczynam się chyba bać albo przynajmniej bać się ciebie jeszcze bardziej zdenerwować. - Nie będziemy już więcej przez to przechodzić i jeśli tylko sobie tego życzysz to nigdy więcej nie spotkam się z Ceasarem sam na sam. – Patrz, jakie obietnicę ci składam bez pokrycia, ale to tylko, dlatego, że część mnie usilnie chce wierzyć, że ufasz mi i pozwolisz mi się z nim przyjaźnić. - Wiesz, gdzie zapodziałam różdżkę? – szukam jej po ubraniu, a ty krwawisz. - Rzucałeś kiedyś zaklęcie lecznicze? – Tak mało o tobie wiem. - Jeśli nie to nawet nie próbuj mi tu teraz tego robić – ostrzegam, trochę się bojąc, że ty mi tu naprawdę umrzesz na przeciętą rękę od szkła, więc panicznie szukam po twojej kuchni, otwierając przeróżne szafki, czegokolwiek, byś przyłożył to do rany i przestał krwawić. Patrz jak bardzo się o ciebie troszczę, a ty mi wierzyć nie chcesz, że już tak źle jak ostatnio między nami nie będzie nigdy.
- Nie kładł – idę w zaparte. - Należę tylko do ciebie, jakkolwiek uwłaszczające to by było ze względu na naszą obecną sytuację – przymykam powieki, bo naprawdę mnie to wiele kosztuje. Biorę do ręki kieliszek z winem i przechylam do ust. Nie mówiłam zbyt wiele, ale i tak zaschło mi w gardle. Krępujesz mnie strasznie tym swoim spojrzeniem, którego zaczynam się chyba bać albo przynajmniej bać się ciebie jeszcze bardziej zdenerwować. - Nie będziemy już więcej przez to przechodzić i jeśli tylko sobie tego życzysz to nigdy więcej nie spotkam się z Ceasarem sam na sam. – Patrz, jakie obietnicę ci składam bez pokrycia, ale to tylko, dlatego, że część mnie usilnie chce wierzyć, że ufasz mi i pozwolisz mi się z nim przyjaźnić. - Wiesz, gdzie zapodziałam różdżkę? – szukam jej po ubraniu, a ty krwawisz. - Rzucałeś kiedyś zaklęcie lecznicze? – Tak mało o tobie wiem. - Jeśli nie to nawet nie próbuj mi tu teraz tego robić – ostrzegam, trochę się bojąc, że ty mi tu naprawdę umrzesz na przeciętą rękę od szkła, więc panicznie szukam po twojej kuchni, otwierając przeróżne szafki, czegokolwiek, byś przyłożył to do rany i przestał krwawić. Patrz jak bardzo się o ciebie troszczę, a ty mi wierzyć nie chcesz, że już tak źle jak ostatnio między nami nie będzie nigdy.
Nie powiedziałbym, że brakuje ci rozumu, ale obycia już na pewno. Próbujesz się wyrwać z pęt konwenansów, jakie wszyscy mamy na siebie narzucone, ale są to zrywy krótkotrwałe i nieskuteczne, ulotne chwile źle pojętego szaleństwa i już wracasz do bycia małą, zahukaną Linetą, wierzącą nieodpowiednim ludziom i słuchającą nieodpowiednich słów. Nigdy nie chciałem, by nasze małżeństwo, dom, rodzina stały się dla ciebie życiową ambicją, nigdy nie chciałem widzieć cię w roli kury domowej. Nie kazałbym ci piec ciast, ani gotować wystawnych kolacji. Chciałem mieć cię za żonę, nie za służbę, a jako moja partnerka życiowa powinnaś mieć zainteresowania wykraczające poza cztery ściany. Może to lepiej, że pożegnałaś się z Franzem, okrutnie mnie denerwowała twoja psychofaza na jego punkcie i to, że przez próby zwrócenia mu życia, zaniedbujesz mnie i nasze kruche relacje. Teraz mam pewność, że Franz z nami nie zamieszka, ale nie mam wcale pewności, czy my zamieszkamy ze sobą.
Prycham rozdrażniony, słysząc twoje kolejne słowa. Całość mi się po prostu nie składa w logiczny ciąg i nie wiem tylko, jesteś tak zaślepiona czy po prostu zakłamana?
- Nie składaj obietnic bez pokrycia, łatwo się na nich przejechać. - może tobie wydaje się, że możesz obiecać i słowa dotrzymać, ale co z Cezarem? Czy gdy przyjdzie do ciebie rozmawiać, zamkniesz mu drzwi przed nosem? Czy jeśli wykreślisz Cezara ze swojego życia, co i tak graniczy z cudem, nie będziesz łasa na niczyje inne gładkie słowa i przychylne spojrzenie? - Wczoraj jej już nie miałaś. - wczoraj, gdy cię znalazłem, jedyne co miałaś, to sukienka na sobie. Różdżkę, mózg i godność osobistą zdawałaś się gdzieś zgubić, pytanie tylko co znajdziesz pierwsze. Marszczę brwi, gdy pytasz o zaklęcia lecznicze i gryzę się w język, żeby nie powiedzieć, że całe życie uczony byłem psuć, a nie naprawiać. - To tylko draśnięcie, daruj sobie. - burczę niemiło, nie chwyta mnie niestety za serce twoja nagła troska, gdy oboje patrzymy na moją ziejącą karminem dłoń, którą zaciskam w pięść, jakby to miało zatrzymać krwawienie, a przede wszystkim zatrzymać twoje przeszukiwanie szafek. Zaraz wszystko minie, a ja nie chcę wcale, żebyś mnie opatrywała jak czuła narzeczona, którą przecież nie jesteś.
Prycham rozdrażniony, słysząc twoje kolejne słowa. Całość mi się po prostu nie składa w logiczny ciąg i nie wiem tylko, jesteś tak zaślepiona czy po prostu zakłamana?
- Nie składaj obietnic bez pokrycia, łatwo się na nich przejechać. - może tobie wydaje się, że możesz obiecać i słowa dotrzymać, ale co z Cezarem? Czy gdy przyjdzie do ciebie rozmawiać, zamkniesz mu drzwi przed nosem? Czy jeśli wykreślisz Cezara ze swojego życia, co i tak graniczy z cudem, nie będziesz łasa na niczyje inne gładkie słowa i przychylne spojrzenie? - Wczoraj jej już nie miałaś. - wczoraj, gdy cię znalazłem, jedyne co miałaś, to sukienka na sobie. Różdżkę, mózg i godność osobistą zdawałaś się gdzieś zgubić, pytanie tylko co znajdziesz pierwsze. Marszczę brwi, gdy pytasz o zaklęcia lecznicze i gryzę się w język, żeby nie powiedzieć, że całe życie uczony byłem psuć, a nie naprawiać. - To tylko draśnięcie, daruj sobie. - burczę niemiło, nie chwyta mnie niestety za serce twoja nagła troska, gdy oboje patrzymy na moją ziejącą karminem dłoń, którą zaciskam w pięść, jakby to miało zatrzymać krwawienie, a przede wszystkim zatrzymać twoje przeszukiwanie szafek. Zaraz wszystko minie, a ja nie chcę wcale, żebyś mnie opatrywała jak czuła narzeczona, którą przecież nie jesteś.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Ale ja bym ci gotowała z chęcią i robiła śniadanka i drugie śniadanka nawet i desery – uwielbiam gotować. Kiedy jeszcze Venus była moją Venus, zapraszałam ją na obiady wraz ze swoim tajemnym narzeczonym. Przesiadywałam wówczas w kuchni od świtu, pichcąc naszej trójce jak dla dziesięciu osób. Stanie przy garach sprawia mi radość, dzięki temu również pozbywam się stresu. Ty jednak nie doceniłeś dziś nic, ale pośród tych wszystkich słów zapominam o tym, potrafiąc jedynie przełknąć słodkie wino.
- Nigdy ciebie nie okłamałam ani nie złamałam żadnej obietnicy – zauważam, krzyżując ręce na piersiach. Jak w ogóle możesz tak mówić, jestem dla ciebie taka miła, a ty tylko prychasz na mnie i zarzucasz mi robienie r ó ż n y c h rzeczy z Ceasarem z którym nawet nigdy swych ust nie złączyłam. - Och, urodziny Polly – poprawiam swoje włosy. Ciekawe czy martwi się o mnie czy może leży gdzieś pośrodku swojego mieszkania strasznie wczorajsza? Potrząsam głową. - Daj spokój. Rozluźnij rękę, trzeba to przemyć i zobaczyć, czy szkło ci się nigdzie nie wbiło – podchodzę do ciebie ostrożnie, nie chcąc żadnego gwałtownego gestu, skierowanego w moją stronę. Widzę po tobie, że tego nie chcesz, ale i tak staję koło ciebie, próbując rozluźnić twoją dłoń, zaciśniętą w pięść. Taka ze mnie lekareczka.
- Nigdy ciebie nie okłamałam ani nie złamałam żadnej obietnicy – zauważam, krzyżując ręce na piersiach. Jak w ogóle możesz tak mówić, jestem dla ciebie taka miła, a ty tylko prychasz na mnie i zarzucasz mi robienie r ó ż n y c h rzeczy z Ceasarem z którym nawet nigdy swych ust nie złączyłam. - Och, urodziny Polly – poprawiam swoje włosy. Ciekawe czy martwi się o mnie czy może leży gdzieś pośrodku swojego mieszkania strasznie wczorajsza? Potrząsam głową. - Daj spokój. Rozluźnij rękę, trzeba to przemyć i zobaczyć, czy szkło ci się nigdzie nie wbiło – podchodzę do ciebie ostrożnie, nie chcąc żadnego gwałtownego gestu, skierowanego w moją stronę. Widzę po tobie, że tego nie chcesz, ale i tak staję koło ciebie, próbując rozluźnić twoją dłoń, zaciśniętą w pięść. Taka ze mnie lekareczka.
Gotowałabyś i denerwowała się, że spóźniam się z powrotem z pracy i wszystko stygnie, a gdy wpadam do domu, nie doceniam już trudu, jaki we wszystko włożyłaś. Z upływem czasu twój zapał do gotowania na co dzień znacznie by osłabł, a kolacje ograniczyły się przede wszystkim do konsumpcji wina. Może to i dobrze, wszak masz zostać panią Avery, a cała moja rodzina pała niezdrową miłością do tego trunku. Ile to razy widziałem, jak moja matka systematycznie opróżnia całą butelkę, krzątając się po domu w oczekiwaniu na ojca? Jesteśmy nowym, młodym pokoleniem, modyfikujmy więc tę tradycję i dodajmy do niej konsumpcję wina w porze śniadaniowej, pójdźmy o krok dalej, niech rodzice będą z nas dumni.
- Teraz to już bez znaczenia. - mówię oschle, nie chcąc się dłużej wykłócać. Na upartego dużo sytuacji mógłbym zaklasyfikować do kategorii kłamstw albo pół-prawd, nasza dyskusja jednak tylko zagotowałaby mi krew i doprowadziła donikąd. - Ma szczęście, że powstrzymywałem cię od hasania środkiem ulicy za nieistniejącym jednorożkiem, inaczej jej urodziny skończyłyby się znacznie szybciej. - bo jeśli ty, panna z dobrego domu, doprowadziłaś się do stanu tak opłakanego, ile nielegalnych substancji znalazło się w posiadaniu tej małolaty?
- To nic takiego. Do wesela się zagoi. - kpię sobie, gdy podchodzisz do mnie ostrożnie jak treser do dzikiego zwierzęcia i z niechęcią rozluźniam dłoń, byś mogła ją obejrzeć i udawać, że się na tym znasz.
- Teraz to już bez znaczenia. - mówię oschle, nie chcąc się dłużej wykłócać. Na upartego dużo sytuacji mógłbym zaklasyfikować do kategorii kłamstw albo pół-prawd, nasza dyskusja jednak tylko zagotowałaby mi krew i doprowadziła donikąd. - Ma szczęście, że powstrzymywałem cię od hasania środkiem ulicy za nieistniejącym jednorożkiem, inaczej jej urodziny skończyłyby się znacznie szybciej. - bo jeśli ty, panna z dobrego domu, doprowadziłaś się do stanu tak opłakanego, ile nielegalnych substancji znalazło się w posiadaniu tej małolaty?
- To nic takiego. Do wesela się zagoi. - kpię sobie, gdy podchodzisz do mnie ostrożnie jak treser do dzikiego zwierzęcia i z niechęcią rozluźniam dłoń, byś mogła ją obejrzeć i udawać, że się na tym znasz.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nigdy nie brałam pod uwagę tego, że możesz się spóźniać na kolację. Zawsze sobie wyobrażałam nasze małżeństwo jako idealne – wspólne śniadania, długie buziaki na pożegnanie oraz wspólne kolację. W międzyczasie bawiłabym się w wybuchy w kociołku lub czytała piękne wiersze. Nawet nie wiem, czy ty lubisz poezję tak naprawdę albo te piękne obrazy Kandinskiego lub innych malarzy, których obiecałeś ze mną oglądać. Czy byłoby to dla ciebie strasznym przymusem nawet wtedy, gdy zaczesywałeś za ucho moje włosy i patrzyłeś się w moje oczy w niewrogi sposób? Strasznie tęsknie za tymi spojrzeniami, gestami oraz słówkami, szeptanymi mi słodko do uszka.
- Mylisz się – podnoszę głowę do góry - to ma ogromne znaczenie. – Zaśpiewałbyś inaczej, gdybym nagle znalazła się w ramionach Cesara, czytając z nim tą francuską poezję, otrzymaną od niego w czasach świetności naszej znajomości. Ty wtedy byłeś odstawiony na bok – zabawna zależności, jesteś ty albo on. Nigdy razem nie byliście mili mojemu sercu.
- Jednorożkiem? – patrzę w twoim kierunku tępo, upewniając się, że nie masz w dłoni żadnego szkła. Pseudo żart o weselu nie kwituję żadnym słowem. Podaję ci najbliższy skrawek materiału, wyglądający mi na suchą ścierkę do wycierania naczyń. - Trzymaj tak to przez chwilę – przytrzymuję ją przy twojej ranie i odchodzę kilka kroków dalej. Na swojej dłoni mam trochę twojej krwi, ale nie robi to na mnie większego wrażenia. Piję dalej wino, by wspomnienia zeszłej nocy ode mnie uciekły. Musiałeś mi je podsuwać pod oczy? Nie wiem, czy pamiętam wszystko, ale mam nadzieję, że tak. Przeczuwam jednak, że te najgorsze momenty alkohol wyparł z mojego umysłu, a ty je kiedyś wyszeptasz mi z jadem do uszka. Może nawet to będzie dziś.
- Mylisz się – podnoszę głowę do góry - to ma ogromne znaczenie. – Zaśpiewałbyś inaczej, gdybym nagle znalazła się w ramionach Cesara, czytając z nim tą francuską poezję, otrzymaną od niego w czasach świetności naszej znajomości. Ty wtedy byłeś odstawiony na bok – zabawna zależności, jesteś ty albo on. Nigdy razem nie byliście mili mojemu sercu.
- Jednorożkiem? – patrzę w twoim kierunku tępo, upewniając się, że nie masz w dłoni żadnego szkła. Pseudo żart o weselu nie kwituję żadnym słowem. Podaję ci najbliższy skrawek materiału, wyglądający mi na suchą ścierkę do wycierania naczyń. - Trzymaj tak to przez chwilę – przytrzymuję ją przy twojej ranie i odchodzę kilka kroków dalej. Na swojej dłoni mam trochę twojej krwi, ale nie robi to na mnie większego wrażenia. Piję dalej wino, by wspomnienia zeszłej nocy ode mnie uciekły. Musiałeś mi je podsuwać pod oczy? Nie wiem, czy pamiętam wszystko, ale mam nadzieję, że tak. Przeczuwam jednak, że te najgorsze momenty alkohol wyparł z mojego umysłu, a ty je kiedyś wyszeptasz mi z jadem do uszka. Może nawet to będzie dziś.
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia
Szybka odpowiedź