Gabinet Neleusa
AutorWiadomość
Ten dzień nie był najlepszy dla naszego Lorda. Od wczesnych godzin porannych nasz Travers walczył z rwącym bólem w nodze, dopiero później udało mu się znaleźć jakieś resztki środków przeciwbólowych. Na medycynie to on się znał niczym dziennikarz na architekturze. Prawie wcale, a nie zawsze też pamiętał o tym by odpowiednio zaopatrzyć swoją magiczną apteczkę. Do licha, miał od tego ludzi, czemu nikt się tym nie zajął i nie uzupełnił leków na uśmierzenie bólu. Teraz nie miał ochoty by to roztrząsać, ale później sobie porozmawia ze swoją gosposią i przypomni jakie są jej obowiązki. Ruszył wolnym krokiem do swojego gabinetu, nadal korzystając z jednej kuli i opierając się na niej, a tym samym odciążając jedną nogę. Amara na szczęście była na tyle wyrozumiała, że nie wypytywała go o powód zranienia. Pilnie się uczyła i zajmowała swoimi dziecięcymi sprawami. Neleus usiadł za swoim biurkiem i wyciągnął księgi rachunkowe by po prostu przejrzeć swoje bilanse majątkowe. Zaraz po trzydziestu minutach odłożył je i zerknął na zegar wiszący na wprost niego na ścianie. Za dwadzieścia minut miał się u niego zjawić nowy pracownik. Liczył tylko na to, że przy dzisiejszym humorze naszego Lorda, nowy się nie spóźni. Poinstruował swojego podwładnego by przyprowadził od razu młodego do jego gabinetu, gdy tylko pojawi się na jego włościach. Tak więc teraz splótł dłonie na blacie biurka i czekał z niecierpliwością, ale czekał. Po chwili jego palce zaczęły lekko wystukiwać rytm na blacie. Delikatnie, nie za głośno. Przerwie tę czynność, gdy tylko nowy zjawi się w drzwiach.
Gość
Gość
To był ten dzień. W końcu ktoś dał mu propozycję. Chłopak jeszcze dzień wcześniej był tylko marnym ćpunem. Myślał o jednym. Dostał to, czego potrzebował (chwała Barremu) I teraz czuł się świetnie. Nie mógł tego spieprzyć, po prostu nie mógł. Czy był zdenerwowany. Ależ skąd że, przecież to jego szósta rozmowa w ciągu tego roku. A może było ich więcej? Nie ważne. Jedyne, czego Ronan się bał. To tego że znowu skończy się na jego nazwisku i usłyszy to słynne "Dziękuje panu, odezwę się później". Później, czyli nigdy.
Chłopak przybył na miejsce. Nie chciał się spóźnić, ale też nie chciał być za wcześnie. Trzeba przyznać że rezydencja zrobiła na nim wrażenie. Czy wiedział kto będzie jego pracodawcą? Jakiś arystokrata, szlachcic czy coś w tym stylu. Ale mu to nie robiło różnicy. Jego pracodawcą mógłby być nawet kurna jednorożec, żeby tylko coś płacił.
Ronan został przywitany przez jakiegoś faceta. Przywitał się jako kamerdyner. Zaprowadził go do gabinetu. Jak on miał? Neleus Travers. To było ważne, aby zapamiętać nazwisko swojego przyszłego pracodawcy. Chłopak wziął głęboki oddech i wszedł. -Dzień dobry. Ja w sprawie pracy.- Powiedział pewnie. Miał to już wyuczone na pamięć. Zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. Czekając, na słowa w stylu "proszę usiąść" Tak przynajmniej zawsze było.
Chłopak przybył na miejsce. Nie chciał się spóźnić, ale też nie chciał być za wcześnie. Trzeba przyznać że rezydencja zrobiła na nim wrażenie. Czy wiedział kto będzie jego pracodawcą? Jakiś arystokrata, szlachcic czy coś w tym stylu. Ale mu to nie robiło różnicy. Jego pracodawcą mógłby być nawet kurna jednorożec, żeby tylko coś płacił.
Ronan został przywitany przez jakiegoś faceta. Przywitał się jako kamerdyner. Zaprowadził go do gabinetu. Jak on miał? Neleus Travers. To było ważne, aby zapamiętać nazwisko swojego przyszłego pracodawcy. Chłopak wziął głęboki oddech i wszedł. -Dzień dobry. Ja w sprawie pracy.- Powiedział pewnie. Miał to już wyuczone na pamięć. Zamknął za sobą drzwi i podszedł bliżej. Czekając, na słowa w stylu "proszę usiąść" Tak przynajmniej zawsze było.
Gość
Gość
Neleus właśnie palił swoje cygaro gdy tylko usłyszał, że ktoś wchodzi do jego gabinetu. Neron leżący na swojej psiej kanapie podniósł łeb z poduszki i spojrzał na młodzieńca, by zaraz potem ponownie zamknąć ślepia i skupić się na odpoczynku. Neleus wskazał ręką chłopakowi krzesło na przeciw biurka po czym wypuścił dym z ust i przygasił swe cygaro.
-Tak, pamiętam. Jak się nazywasz młodzieńcze? Wiesz u kogo w rezydencji się znajdujesz? Czym się zajmujemy, jaki cel stawiam za najważniejszy?- zapytał mierząc go swym chłodnym spojrzeniem, bez cienia uśmiechu na odrobinę zmęczonej twarzy, co było po nim niestety widać. Po chwili wstał od swego skórzanego fotela.
-Gdzie moje maniery, napijesz się czegoś? Whisky, rum, woda? - zapytał udając się w kierunku służbowego barku. To tutaj miał swoje małpeczki i różnego rodzaju trunki, wedle uznania, co kto sobie kiedykolwiek od niego życzył to otrzymywał.
Miał nadzieję, że młodzieniec okaże się na tyle kompetentny i normalny, że będzie mógł mu powierzyć pieczę nad swoją posiadłością.
-Tak, pamiętam. Jak się nazywasz młodzieńcze? Wiesz u kogo w rezydencji się znajdujesz? Czym się zajmujemy, jaki cel stawiam za najważniejszy?- zapytał mierząc go swym chłodnym spojrzeniem, bez cienia uśmiechu na odrobinę zmęczonej twarzy, co było po nim niestety widać. Po chwili wstał od swego skórzanego fotela.
-Gdzie moje maniery, napijesz się czegoś? Whisky, rum, woda? - zapytał udając się w kierunku służbowego barku. To tutaj miał swoje małpeczki i różnego rodzaju trunki, wedle uznania, co kto sobie kiedykolwiek od niego życzył to otrzymywał.
Miał nadzieję, że młodzieniec okaże się na tyle kompetentny i normalny, że będzie mógł mu powierzyć pieczę nad swoją posiadłością.
Gość
Gość
Ronan usiadł na krześle. Był troszkę pod denerwowany. Ale każdy by był w trakcie rozmowy o pracę. Tyle że to była jego któraś tam rozmowa z rzędu. Wszystkie wcześniejsze kończyły się nie powodzeniem. Standardowe pytanie "Jak się pan nazywa" Po tych słowach zazwyczaj osoba odpowiadająca ma się przestawić. Tyle że żyjemy w takich czasach, że uprzedzenia są dość często spotykane. -Nazywam się Ronan Haddad. Wiem u kogo się znajduję. I myślę że gdybym tego nie wiedział nie byłoby mnie tu.- Opiekowanie się rezydencją jakiegoś bogatego szlachcica nie było spełnieniem jego marzeń. Ale był chwilowo w takiej sytuacji, że nie pogardzi żadną pracą. A tak. Długi się same nie spłacą, a do tego dochodzi czynsz za mieszkanie i pieniądze na używki. Które to Ronan z każdą chwilą potrzebował coraz bardziej.
Chłopak napiłby się. Ale jeszcze parę godzin temu pogrążał się w swoich fantazjach bo zażyciu śnieżki. Alkohol był kiepskim wyjściem. -Wodę poproszę.- No bo jak dają, to czemu by nie brać?
Chłopak napiłby się. Ale jeszcze parę godzin temu pogrążał się w swoich fantazjach bo zażyciu śnieżki. Alkohol był kiepskim wyjściem. -Wodę poproszę.- No bo jak dają, to czemu by nie brać?
Gość
Gość
-Miło mi poznać Panie Haddad. Raczej nie znałem pańskiego ojca. Zadziorny, masz swoje zdanie- powiedział ze spokojem w głosie. Złożył palce w ten sposób, że chłopak mógł usłyszeć strzelające w palcach kosteczki. Dla niektórych osób takie zjawisko bywało bardzo nieprzyjemne. Wiedział, że chłopak raczej pracowity nie jest, tylko potrzebuje kasy, ale będzie przynajmniej na tyle wdzięczny, że nie będzie go okradał. To byłoby najgorsze co mogłoby spotkać pracownika w domu Traversów, nakrycie go na kradzieży. Lepiej nie próbować. Chyba, że komuś naprawdę bardzo zależy.
-Niepijący, to wspaniale- powiedział po czym zadzwonił dzwoneczkiem, gdy na jego dźwięk dość szybko pojawiła się w gabinecie gosposia Neleusa.
-Poproszę szklankę wody dla tego młodzieńca- oznajmił i odesłał kobietę, a sam w tym czasie nalał sobie whisky do szklaneczki, od razu dokładając do niej lodu.
-Co ci wychodzi najlepiej? Sprzątanie, czyszczenie basenów i akwenów wodnych, strzyżenie naszych figur z krzewiastych roślin, czy może usuwanie niedoskonałości. Chcę by ogród był nieskazitelny, a wokół domu lśniło, nie chcę widzieć nawet skrawka rdzy na niczym- powiedział pewnym siebie tonem, ponownie siadając na swoim "tronie" z czarnej skóry. Pies podniósł łeb więc pogładził go po nim wolną ręką.
-Pamiętaj, że nic nie ukryje się przed moim wzrokiem, moja córka Amara ma czujny wzrok, a portrety mają oczy i lubią plotkować. Za dobrze wykonaną pracę płacę bardzo dobrze, nie jestem sknerą- oznajmił, przy tym delikatnie się uśmiechając. Było to ledwo dostrzegalne, ale zawsze.
-Jakieś pytania Panie Haddad?- zapytał zainteresowanym tonem, czekając na więcej słów z ust chłopaka.
-Niepijący, to wspaniale- powiedział po czym zadzwonił dzwoneczkiem, gdy na jego dźwięk dość szybko pojawiła się w gabinecie gosposia Neleusa.
-Poproszę szklankę wody dla tego młodzieńca- oznajmił i odesłał kobietę, a sam w tym czasie nalał sobie whisky do szklaneczki, od razu dokładając do niej lodu.
-Co ci wychodzi najlepiej? Sprzątanie, czyszczenie basenów i akwenów wodnych, strzyżenie naszych figur z krzewiastych roślin, czy może usuwanie niedoskonałości. Chcę by ogród był nieskazitelny, a wokół domu lśniło, nie chcę widzieć nawet skrawka rdzy na niczym- powiedział pewnym siebie tonem, ponownie siadając na swoim "tronie" z czarnej skóry. Pies podniósł łeb więc pogładził go po nim wolną ręką.
-Pamiętaj, że nic nie ukryje się przed moim wzrokiem, moja córka Amara ma czujny wzrok, a portrety mają oczy i lubią plotkować. Za dobrze wykonaną pracę płacę bardzo dobrze, nie jestem sknerą- oznajmił, przy tym delikatnie się uśmiechając. Było to ledwo dostrzegalne, ale zawsze.
-Jakieś pytania Panie Haddad?- zapytał zainteresowanym tonem, czekając na więcej słów z ust chłopaka.
Gość
Gość
Zapowiadało się dobrze. Travers nie zainteresował się pochodzeniem jego nazwiska, a to już plus. Ronan ma problem z podawaniem jednoznacznych odpowiedzi. Zawsze musi kombinować. Stara sie jednak dobierać słowa ostrożnie. Szczególnie jeśli chodzi o rozmowę o pracę.
Ronan potrzebował pieniędzy, jednak nie przyszło mu do głowy okradać właściciela domu. Nie przypadł mu do gustu, bo wiadomo, czarodziej czystej krwi lubiący się wywyższać. Haddad nie będzie lubić tej pracy, będzie za to lubił pieniądze które dostanie.
-Nie mam jakiejś szczególniej specjalizacji. Staram się być wszechstronny.- Ronan nigdy nie pracował w czyimś domu, ale tego Travers nie musiał wiedzieć. Chłopak będzie się starał i zrobi wszystko, by pracodawca nie narzekał.
Chłopak wziął łyka, przyniesionej niedawno, wody. Kiwnął głową, słysząc że będzie obserwowany. Spodziewał się tego. Takie miejsce jest obserwowane non stop.
-Tak, jedno. Rozumiem że do wykonywania pracy będę mógł używać magii, tak?- Chciał się upewnić, żeby potem nie było zbędnych pytań. Ronan był już tyle razy w takiej sytuacji, że nauczył się pytać o wszystko co go dręczy.
Ronan potrzebował pieniędzy, jednak nie przyszło mu do głowy okradać właściciela domu. Nie przypadł mu do gustu, bo wiadomo, czarodziej czystej krwi lubiący się wywyższać. Haddad nie będzie lubić tej pracy, będzie za to lubił pieniądze które dostanie.
-Nie mam jakiejś szczególniej specjalizacji. Staram się być wszechstronny.- Ronan nigdy nie pracował w czyimś domu, ale tego Travers nie musiał wiedzieć. Chłopak będzie się starał i zrobi wszystko, by pracodawca nie narzekał.
Chłopak wziął łyka, przyniesionej niedawno, wody. Kiwnął głową, słysząc że będzie obserwowany. Spodziewał się tego. Takie miejsce jest obserwowane non stop.
-Tak, jedno. Rozumiem że do wykonywania pracy będę mógł używać magii, tak?- Chciał się upewnić, żeby potem nie było zbędnych pytań. Ronan był już tyle razy w takiej sytuacji, że nauczył się pytać o wszystko co go dręczy.
Gość
Gość
Gabinet Neleusa
Szybka odpowiedź