Wanda Dąbrowska
Nazwisko matki: Selwyn
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Zawód: Aktorka teatralna
Wzrost: 167 cm
Waga: 53 kg
Kolor włosów: Blond
Kolor oczu: Szare
Znaki szczególne: brak
10 cali, Wianowłostka, Łuska Kappy
Instytut Magii Durmstrang
Łasica
Wilkołaka
Miętą, metalem, fiołkami
Siebie stojącą na stosie krwawych trupów, rządząca czarodziejami i posiadającą swoich zwolenników
Aktorstwem, czarną magią
Nikomu. Nie przepadam za Quidditchem.
Nie interesują ją sporty. Interesuje się sztuką teatralną, a także modą.
Muzyki klasycznej, a także chorałów. Inne gatunki toleruję, ale nie słucham sama z siebie
Lindsay Ellingson
Ojciec Wandy był Polakiem z krwi i kości, natomiast jej matka rodowitą Brytyjką. Poznali się przypadkiem, podczas wizyty Jana w Wielkiej Brytanii. Nie było żadnych nagłych wybuchów miłości, które odebrały tej dwójce rozum. Nie było żadnych kłótni rodzinnych, wydziedziczania, czy przeklinania. Ich miłość rosła powoli, związek rozwijał się w swoim tempie, wszystko było zwyczajne, a w oczach niektórych mogło być wręcz nudne. Rodzice Iriny polubili Jana, natomiast rodzina Jana polubiła Irinę. Wzięli ślub i przez jakiś czas mieszkali w Londynie. A potem przeprowadzili się do Polski, którą kobieta pokochała niczym własną ojczyznę. I tu zaczyna się cała historia.
Młoda para zamieszkała w Krakowie. Kupili niewielkie, ale przytulne mieszkanie w dzielnicy zamieszkałej przez czarodziejów. Wkrótce na jaw wyszło, że Irina zaszła w ciążę. Radości rodziny nie było końca! Wszyscy z niecierpliwością czekali na narodziny dziecka, będącego owocem tak pięknej, czystej miłości. I stało się! Na świat przyszła dziewczynka, której nadano imię Wanda. Już od narodzin Wanda była wyjątkowym dzieckiem, które swoją niezwykłą urodą wzbudzało zachwyt wszystkich. Nie tylko rodziców, którzy po dziewięciu miesiącach niecierpliwego czekania, wreszcie mogli wziąć swoje dziecko na ręce. Była wyjątkowo ładnym niemowlakiem, które budziło zachwyt całej rodziny, a także personelu szpitalnego. Mała Wanda nie sprawiała kłopotu swoim rodzicom. Nie budziła się w nocy z krzykiem, nie rzucała jedzeniem, jadła wszystko bez problemu, często uśmiechała się. Nic dziwnego, że szybko podbiła serca wszystkich członków rodziny. Pierwsze kroki pojawiły się dość wcześnie, podobnie jak pierwsze ,,mama", które niezwykle rozczuliło wszystkich. Wanda rosła, ale zachwyt oraz miłość całej rodziny, nie malały. Nic więc dziwnego, że wszystkie mniejsze lub większe psoty uchodziły jej na sucho. Wanda lubiła biegać, wspinać się na wszystko, skakać oraz przyprawiać rodzinę o małe zawały serca, ale wszystko kończyło się głośnym westchnięciem ulgi, śmiechem i chwaleniem dziewczynki za to, że jest dzielna, śliczna itd. Była małą księżniczką, skarbem wszystkich wujów, cioć, babć, dziadków, a także samych rodziców. Już jako dziecko "występowała", robiąc małe pokazy swojego śpiewu, gry aktorskiej, talentów tanecznych, co zawsze było skwitowane oklaskami oraz kolejnymi pochwałami skierowanymi w jej kierunku. To chyba właśnie dlatego, już od najmłodszych lat była zabierana przez rodziców do teatru. Mając ledwie kilka lat, wpatrywała się w wystawianą sztukę niczym w obrazek, pomimo młodego wieku nie hałasując i nie sprawiając żadnych problemów. Do tej pory pamięta krótki fragment z pierwszej ujrzanej sztuki. Jest to niezwykle mglisty, trwający ledwie kilka sekund obraz, z którego niewiele da się wyczytać, jednak niezmiennie powodujący u niej uczucie nostalgicznego ciepła i podekscytowania.
Gdy miała sześć lat, na świecie wybuchła mugolska wojna. Zapanował chaos, który wstrząsnął także czarodziejskim światem. Kraków, jako dość duże miasto, stał się celem ataków nieprzyjaciela. Choć w rodzinie Dąbrowskich magia była codziennością, woleli nie polegać jedynie na czarach ochronnych. Nie chcieli, by mała Wanda oglądała wojnę, by jej oczom ukazywały się zgliszcza, bomby, ludzie chodzący z bronią, a także setki ofiar bezsensownego ludobójstwa. Wyprowadzili się do niewielkiego domku w małej wsi daleko od Krakowa. Tam wreszcie zaznali spokój, nie martwiąc się już o skutki mugolskiej wojny. Mogli zagwarantować dziewczynce odpowiedni rozwój, z dala od wszelkiego zła wyrządzanego w bliżej nieznanym celu. Dąbrowscy byli dalecy od wojny oraz od osądzania tego, kto jest jej winny, a kto nie. Nie interesowało ich to, nie rozmawiali na ten temat, żyli jak gdyby nigdy nic w swoim spokojnym świecie. Dziewczynka była edukowana w domu. Uczono ją podstaw tańca, dobrych manier, języków, a także wpajano jej wiedzę o sztuce, głównie o teatrze, o który tak często pytała. Wszystko było jak dawniej. Ukochana "stokrotka" całej rodziny, z roku na rok coraz starsza. Kochana, dobra, śliczna, utalentowana, słodka. Ciągle słyszała komplementy skierowane w jej stronie, bardzo rzadko słysząc cokolwiek złego na swój temat. Rosła ona oraz jej pewność siebie i poczucie własnej wartości. Była idealna, lepsza od wszystkich, najlepsza - głównie we własnym mniemaniu. Często okazywała się osobą dominującą w grupie dzieci. Nieoficjalny przywódca, bywała okrutna, arogancka, ale jednocześnie niezwykle uzdolniona w sztuce oplatania sobie ludzi wokół palca. To właśnie tego dotyczyły pierwsze uwagi rodziców skierowane w jej stronę. Tak nie można, Wandziu, baw się tak, jak robią to inne dzieci. Nie można wyzywać swoich koleżanek. Nie możesz rozkazywać chłopcom jeść robaków. Zawsze kończyło się na spokojnym, delikatnym zwróceniu uwagi. Zero gróźb, kar, podnoszenia głosu. Bo przecież nic się nie stało, a Wandzia jest dobrą, grzeczną dziewczynką. Nic dziwnego, że podobne uwagi nigdy nie robiły na niej wrażenia. Miast tego nauczyła się kiwać głową, z wymalowanym na buzi słodkim, niewinnym uśmieszkiem. Dobrze, mamo, już tak nie będę. Ale zawsze były to jedynie puste słowa...
Prawdziwy charakter Wandy zaczął ujawniać się, gdy miała zaledwie siedem lat. Ogromnym szokiem dla rodziny było, gdy po powrocie do domu, zastali Wandę siedzącą w salonie i krojącą domowego kota kuchennym nożem. Niewzruszona rozcinała brzuch martwego zwierzęcia, nie przejęta wszechobecną krwią, czy widokiem jego wnętrzności. Wydawała się tym zafascynowana, a wręcz zadowolona ze swojego dzieła. Obok krojonego właśnie kota, leżały trupy dwóch innych.
- Wando! Co Ty robisz?! Jak mogłaś zrobić coś takiego?! - z letargu wyrwał ją krzyk ojca oraz pisk matki. Potem poczuła tylko jak rodzic trząsa nią, złapawszy ją wcześniej za ramiona. Nic nie rozumiała. Czy zrobiła coś złego? Jak mogła zrobić coś, co rozgniewało rodziców? Przecież zawsze była idealna, zawsze we wszystkim wspierana i za wszystko chwalona oraz nagradzana. Jej umysł, przyzwyczajony do wiecznych pochwał i komplementów, nie potrafił pojąć tego, co się działo. Przecież powinni się cieszyć z jej dzieła! Była teraz małym odkrywcą! Odkryła, że każdy kot, nawet jeśli miał inne ubarwienie, w środku wyglądał tak samo! To była sztuka, dlaczego nikt jej nie rozumiał? Skołowana, zdezorientowana, nie wiedząca co się dzieje, patrzyła na ojca coraz bardziej zła na jego brak zrozumienia.
- Dlaczego na mnie krzyczysz?! - krzyknęła, po raz pierwszy podnosząc głos na rodzica.
- Dlaczego je zabiłaś, Wando?! Dlaczego to zrobiłaś?! - Jan krzyczał, potrząsając swoim dzieckiem w akcie paniki i złości.
- Bo takie są ładniejsze.
Wszyscy myśleli, że sytuacja nigdy więcej się nie powtórzy, że nic podobnego więcej nie będzie miało miejsca. Zdarzyło się. Kilkukrotnie. Mała Wanda znęcała się nad zwierzątkami, z zainteresowaniem obserwując jak walczą o życie, jak cierpią, jak próbują ukrócić swe męki. Zawsze kończyło się tak samo - krzyki, wrzaski, kary. Nikt nie rozumiał co się działo, a zwłaszcza Wanda, wychowana w poczuciu tego, że wszystko co zrobi zostanie pochwalone, że jest najlepsza, idealna. I trwało to do czasu, aż nie nauczyła się robić tego po kryjomu, rodziców zwodząc za nos, udając niewiniątko. Gdy jej kolejny występek wyszedł na jaw, jej rodzice jednogłośnie podjęli decyzję - wyprowadzają się stąd. Winą za zachowanie małej Wandy obarczono mugolską wojnę, nawet, jeżeli ta odbywała się tak daleko od nich i zdawała się ich nie dotyczyć. Dąbrowscy zabrali swoje rzeczy i wyprowadzili się do Niemiec. Tam osiedlili się w bezpiecznym miejscu i wkrótce poznali Kruegerów, z którymi zawiązali bliskie stosunki oparte na wspólnych interesach. Dziewięcioletnia Wanda bawiła się w towarzystwie Daniela, starszego Ernsta traktując jak dorosłego, mądrego chłopaka, niejako patrząc na niego z podziwem. Dwa lata minęły niesamowicie szybko, aż z Durmstrangu przyszedł list. Wanda została zaproszona do magicznej szkoły, gdzie wkrótce rozpoczęła naukę, rodziców odwiedzając tylko w wakacje i święta.
Początkowo czuła się dość obco w nowym miejscu. Była jednak zbyt pewna siebie, by długo pozostawać w takim stanie. Przystosowała się całkiem szybko, w mig pojmując zasady dotyczące szkoły, nauki, zajęć. Bardzo szybko znalazła "koleżanki" o wyraźnie słabszym od niej charakterze, które bez oporów poddawały się jej dominacji. Dziewczyna rosła, z roku na rok stając się coraz starszą, coraz mądrzejszą, a także coraz piękniejszą i... nadal coraz bardziej pewną siebie. Odkryła również swój wyjątkowy talent. Jakież było jej zdziwienie, gdy pewnego dnia, jej włosy zmieniły barwę, a nos stał się nieco bardziej spiczasty niż zazwyczaj! Początkowa panika szybko przemieniła się w zrozumienie - najwidoczniej była metamorfomagiem. Nie chciała się z tym obnosić, postanowiła w miarę możliwości to ukryć, zdradzając ów sekret jedynie rodzicom, oraz osobie, która pomagała jej opanować zdolność metamorfomagii. Swoje umiejętności szkoliła pod okiem jednego z nauczycieli, który pałał do niej sympatią, a także tak jak ona był metamorfomagiem. To dzięki niemu po wielkim wysiłku i sporej ilości czasu, nauczyła się panować nad swoimi umiejętnościami. Nie zamierzała jednak zmieniać swojego wyglądu zbyt często, bowiem powoli zaczynała lubić swą naturalna urodę. Z biegiem lat wypiękniała, stała się niezwykle urodziwą kobietą, za którą chłopcy oglądali się na korytarzach. Szybko nauczyła się ich mamić, okłamywać, oplatać sobie wokół malutkiego paluszka i wykorzystywać. Dziewczyny w szkole zaczęły ją nienawidzić, zazdroszcząc jej urody, powodzenia u chłopaków, a także nie znosząc jej paskudnego charakteru, którego płeć męska zdawała się nie dostrzegać. Wanda nic sobie z tego nie robiła. Miała dookoła siebie wielbicieli gotowych stanąć w jej obronie. Nie była też głupia. Na zajęciach radziła sobie bardzo dobrze, szczególnie dobre wyniki uzyskując na zajęciach z czarnej magii. Nigdy nie pozwoliła dać sobą pomiatać, czy wpaść w sidła dziewczyn, które chciały ,,pokazać jej, gdzie jej miejsce". Nigdy nie okazała skruchy, czy litości i ostatecznie to ona stawała się górą, wzbudzając postrach wśród swoich oprawczyń. Szybko więc zaniechano prób uporządkowania jej sobie, zastępując to traktowaniem jej jak powietrza. To Wandzie odpowiadało. Potrafiła wiele uzyskać, wykorzystując swój naturalny talent aktorski, mamiąc, zwodząc i bawiąc się ludźmi. Wielu mężczyzn wpadło jej w sidła i niemal każdy z czasem bardzo tego żałował. Wanda wykorzystywała ich, zwodziła, sprawiała, że wariowali na jej punkcie, byli gotowi zrobić wszystko, co chciała, a gdy się jej nudzili, bądź stawali niepotrzebni - zostawiała, traktując ich niczym niepotrzebne śmiecie. Pobyt w Durmstrangu miał także inne korzyści. Rodzice dziewczyny zapomnieli o jej występkach i wszystkich aktach okrucieństwa, jakich się dopuściła w dzieciństwie. Wszystko wróciło do normy, a przynajmniej w ich mniemaniu. Tak naprawdę jednak nic się nie zmieniło i w głębi duszy Wanda cały czas była tak samo okrutną i lubującą się w cierpieniu innych czarownicą. Tyle, że teraz ciekawszym od dręczenia zwierząt było bawienie się wszystkimi mężczyznami, którzy wpadli w jej sidła.
Wśród nich był także starszy od niej o sześć lat Daniel Krueger. Także jego udało jej się złapać w sidła swej urody, gry ciała, słodkich słówek. Rozkochała go w sobie tuż po skończeniu swojej nauki w Durmstrangu. Zdobyła jego serce, wodząc go za nos niczym ostatniego naiwniaka. Obiecywała wspólną przyszłość, deklarowała wielką miłość, by cicho śmiać się z niego, zdradzać, uwodzić innych mężczyzn tuż za jego plecami. Pod koniec związku usiłowała uwieść jego brata, jednak nie udało jej się to. Nie zraziła się tym, ostatecznie i tak zostawiając Daniela, porzucając niczym nic nie wartego śmiecia i dołączając go do prywatnej kolekcji głupców, którzy zakochani w niej gotowi byli zrobić dla niej wszystko, ostatecznie parząc się o nią niczym o jadowitą meduzę.
Bo to była Wanda, która nie chciała Niemca.
Wkrótce po tym Wanda rozpoczęła swoją karierę w teatrze. Początkowo występowała w Niemieckich teatrach, szybko jednak zaczęła podróżować, pojawiając się także na spektaklach we Francji, Polsce, Rosji i Anglii. To właśnie Anglia wzbudziła jej największą sympatię i to właśnie tam postanowiła się przeprowadzić. Pomimo niechęci rodziców do tego pomysłu, czarownica spakowała swoje rzeczy i na krótko po swoich dwudziestych urodzinach przeprowadziła się do Londynu. Wynajęła małe mieszkanko i żyła tam, powoli wspinając się po szczeblach swojej kariery. Zaczęła także być coraz częstszym gościem na śmiertelnym Nokturnie, gdzie dowiedziała się o tajnej organizacji zwanej Rycerzami Walpurgii. Wieść ta bardzo szybko obudziła w niej ogromny zapał. Zaczęła kombinować, węszyć, dowiadywać się, aż w końcu, w roku 1953, dzięki jej manipulacjom i podstępom, udało jej się dołączyć do niej. By nikt jej nie rozpoznał, co mogłoby zaprzepaścić jej karierę, gdy pojawiała się w Nokturnie, zawsze zmieniała swój wygląd Klik Wkrutce stała się tu znana pod tą postacią, pod pseudonimem ,,Łasica", używając także fałszywego imienia Emily Rose. Informatorka, a także wykonawca wielu mniej lub bardziej trudnych zleceń, niejednokrotnie opierających się na zastraszaniu ludzi, dręczeniu ich, a nawet uśmiercaniu. Stała się znana z bezwzględności, okrucieństwa i braku skrupułów. Metamorfomagia stała się jej zbawieniem w tym ciemnym półświatku, gdzie często była bezkarna, dzięki zmianie swojej postaci. W Londynie znana jako aktorka Wanda Dąbrowska, w Nokturnie stawała się Emily Rose wzbudzającą szacunek w niektórych kręgach, w innych wzbudzając strach. Polubiła też zakazane substancje, niemalże się od nich uzależniając. Być może to właśnie to było przyczyną jej choroby, która ujawniła się, gdy Wanda była bliska 24 urodzin. Diagnoza była szybka i dość szokująca - seprentyna, choroba nieuleczalna, którą leczyć można jedynie objawowo. Początkowo szok przemienił się w rozpacz i strach, które powoli się wyciszały. Z chorobą dało się żyć. Wanda nikomu o niej nie powiedziała, lecząc się po cichu u Nokturnowej uzdrowicielki, u której co miesiąc kupuje eliksiry wzmacniające.
Podsumowując. Wanda jest niezwykle dwulicową, okrutną i przebiegłą kobietą. Piękna, inteligentna i zdolna, potrafi to doskonale wykorzystać dla swoich własnych celów. Kocha mamić mężczyzn, bawić się nimi, wykorzystywać dla swoich własnych potrzeb, a potem porzucać. Metamorfomagia dała jej duże pole do manewru, dając jeszcze więcej możliwości do swoich gierek. W Londynie oraz innych angielskich miastach znana jako aktorka teatralna - Wanda Dąbrowska, często także pozująca do czasopism i fotografii, udaje kobietę miłą, wrażliwą, niewinną, dodając sobie inne cechy, zależnie od tego, z kim ma do czynienia. Nieustannie wykorzystująca swój talent aktorski w kontaktach z ludźmi, dla swoich własnych korzyści. Swoje prawdziwe ja pokazuje tylko i wyłącznie w Nokturnie, gdzie przybiera swoją ulubioną, stałą postać czarnowłosej, pięknej kobiety. Tylko tam pozwala sobie na ujście swego prawdziwego, okropnego charakteru, nie wstrzymując się. Lubi pić, palić, korzystać z używek, zdobywać korzystne dla niej znajomości, a także parać się swym okrucieństwem, wzbudzając postrach u tych, którzy mogą stać się jej celem. Członkini Rycerzy Walpurgii, po cichu nienawidząca szlam oraz mugoli, a także marząca o tym, by świat magiczny znów dominował nad światem ludzi niemagicznych.
6 | |
1 | |
4 | |
0 | |
0 | |
14 | |
0 |
Różdżka, sowa, teleportacja
Ostatnio zmieniony przez Wanda Dąbrowska dnia 03.12.15 22:09, w całości zmieniany 1 raz