Arena nr 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Arena nr 3
Prostokątne trawiaste pole, używane niekiedy do gry w magicznego krykieta, stało się dzisiaj trzecią areną, na której rozgrywane są pojedynki. Obok znajduje się niewielka altana - mogą w niej przebywać sędziowie oraz zawodnicy między swoimi pojedynkami. Publiczność obserwuje zmagania z przeciwnej strony, gdzie mieści się punkt obserwacyjny. W przeciwieństwie do dwóch pozostałych aren nie ma tu ani fontanny, ani ogniska, dlatego z zaklęć należy korzystać z większą wrażliwością.
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 5
'k100' : 5
Zagryzłam wargę, trochę zbyt mocno, kiedy ten mężczyzna zdołał uniknąć mojego zabawnego zaklęcia dzięki nieznacznemu odskoczeniu w bok. Taka zwinna z niego bestia? Bestia to na pewno. Zastanawiało mnie, czy udałoby się mu mnie zmiażdżyć w tych łapskach... Z pewnością. Chyba wolałam tego nie przerabiać i na przyszłość nie pozwalać mu do siebie podchodzić bliżej niż kilka kroków, które miały mi zapewnić złudne poczucie bezpieczeństwa.
Cóż, nie chciał się pozwolić dać takim prymitywnym zaklęciem, które znały dzieci pierwszych klas? Postanowiłam użyć kolejnego zaklęcia z tej listy.
– Accio różdżka! – rzuciłam, wykorzystując okazję. Jego zaklęcie atakujące moją osobę nie powiodło się, więc miałam otwartą furtkę i szansę na ostateczną wygraną. Zamierzałam zdobyć jego różdżkę
Cóż, nie chciał się pozwolić dać takim prymitywnym zaklęciem, które znały dzieci pierwszych klas? Postanowiłam użyć kolejnego zaklęcia z tej listy.
– Accio różdżka! – rzuciłam, wykorzystując okazję. Jego zaklęcie atakujące moją osobę nie powiodło się, więc miałam otwartą furtkę i szansę na ostateczną wygraną. Zamierzałam zdobyć jego różdżkę
Diana Crouch
Zawód : szlachcicuje
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Caught in a landslide, no escape from reality.
Open your eyes, look up to the skies and see.
Open your eyes, look up to the skies and see.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Diana Crouch' has done the following action : rzut kością
'k100' : 80
'k100' : 80
Szalone zaklęcie, nauczone w pierwszych klasach Hogwartu, powinno w owych dziecięcych latach widocznie pozostać, bo okazało się tylko niewypałem. Z jedną nędzną czerwoną iskrą, błyskającą z końca różdżki. Właściwie ten krótki fajerwerk był nawet ładny, Ben uśmiechnął się tym razem już zupełnie szczerze, żałując że na widowni nie ma Garretta. Zagwarantowałby mu urocze widowisko i napad histerycznego śmiechu, był tego stuprocentowo pewien.
Tak jak tego, że podejrzewa już co skłaniało Weasley'a ku tej niepozornej szlachciance. Potrafiła rzucać zaklęcia. Nie zdążył kiwnąć z uznaniem głową, kiedy wypowiedziała kolejną inkantację. Po prostu uniósł swoją różdżkę.
- Protego - powiedział, już fantomowo czując na języku smak dobrze wypieczonego pasztetu z królika, jaki zje po tej piorunującej bitwie.
Tak jak tego, że podejrzewa już co skłaniało Weasley'a ku tej niepozornej szlachciance. Potrafiła rzucać zaklęcia. Nie zdążył kiwnąć z uznaniem głową, kiedy wypowiedziała kolejną inkantację. Po prostu uniósł swoją różdżkę.
- Protego - powiedział, już fantomowo czując na języku smak dobrze wypieczonego pasztetu z królika, jaki zje po tej piorunującej bitwie.
Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : rzut kością
'k100' : 33
'k100' : 33
Publiczność zawyła z uciechy, gdy z ust Diany padło banalnie proste zaklęcie przywołujące, z którym nawet mikrusowaty pierwszoroczniak poradziłby sobie bez większych problemów. Najwyraźniej jednak wraz z kolejnymi centymetrami Wrighta ubywało mu wiedzy nabytej w szkole, ponieważ Accio bardzo widowiskowo wyrwało mu różdżkę z ręki, która chwilę potem trafiła w pewną dłoń Diany, kończąc pojedynek zwycięstwem dziewczyny. Pana Wrighta zapraszamy do kącika dla przegranych głodnych, a pannie Crouch gratulujemy przejścia do następnej rundy.
Pojedynek ósmy. Elizabeth Fawley (1-50) - Alfred Parkinson (51-100)
Zaczyna ten zawodnik, w którego przedziale mieści się wylosowana liczba.
Pojedynek ósmy. Elizabeth Fawley (1-50) - Alfred Parkinson (51-100)
Zaczyna ten zawodnik, w którego przedziale mieści się wylosowana liczba.
The member 'Colin Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 32
'k100' : 32
Rozmowy były przyjemne, koty nawet nie takie złe, ale w końcu przybyła tu, by się pojedynkować. Czuła ekscytacje, jak zawsze gdy w grę wchodziła rywalizacja, ale nie czuła presji, by wygrać. W czasie szkolenia aurorskiego co chwilę krzyżowała różdżkę- wygrywała, przegrywała i właśnie to drugie nauczyło ją więcej. Dzisiejsza rozgrywka miała być przyjemnością, możliwością nauczenia się czegoś nowego, ale od niej nie zależało jej życie. Nie była w pracy, gdzie każdy błąd mógł spowodować jej śmierć, a naprzeciwko niej nie stanie mrocznym czarownik, ale czarodziej, który będzie chciał po prostu wygrać. Obserwowała inne pary- jedne walczyły lepiej, drugie gorzej, ale poziom odpowiadał jej przypuszczeniom. Większość zawodników to byli amatorzy, którzy nie mają na co dzień do czynienia z takimi rozrywkami, choć nadal zaskakiwały ją umiejętności co poniektórych. Mimo swego doświadczenia ciągle była jednak lekceważona przez to, że była kobietą. Uznawana za zbyt delikatną, niewinną i po prostu nie na swoim miejscu. Jeszcze minie długo czasu zanim podobne myślenia będzie przyjęte jako archaizm. Kiedy przyszła jej pora ruszyła w stronę areny, choć z trudem pożegnała się z widowiskiem jakie odbywało się na jednej z aren.
- Witam, Panie Parkinson. – przywitała się ustawiając naprzeciwko swego dzisiejszego przeciwnika. Zgodnie z zasadami ukłoniła się, by następnie przyjąć pozycję do ataku. Czuła ciągle lekkie rozluźnienie, chyba po latach pracy owy pojedynek nie mogła traktować całkowicie poważnie, co nie oznacza, że nie będzie walczyć. – Rictusempra- wypowiedziała wyraźnie licząc na udany początek dobrych zawodów.
- Witam, Panie Parkinson. – przywitała się ustawiając naprzeciwko swego dzisiejszego przeciwnika. Zgodnie z zasadami ukłoniła się, by następnie przyjąć pozycję do ataku. Czuła ciągle lekkie rozluźnienie, chyba po latach pracy owy pojedynek nie mogła traktować całkowicie poważnie, co nie oznacza, że nie będzie walczyć. – Rictusempra- wypowiedziała wyraźnie licząc na udany początek dobrych zawodów.
The member 'Elizabeth Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
O nie, widzę, że kostki wcale nie będą łaskawe. Nie ogarniam za bardzo mechaniki, więc jak coś zepsuje, to przepraszam!
O ile sam pomysł pojedynków był zaskakujący trafny, tak Alfie niekoniecznie mógł znieść łaszące się koty. To były przepiękne zwierzęta, ale jak śmiały pozostawiać swoje kłaki na sterylnej, pięknej szacie Parkinsona? Dostał prawie paraliżu, gdy zobaczył tę kłębki sierści i od razu musiał je z siebie zdjąć. Czuł niesamowitą ekscytacje, kiedy usłyszał o pojedynkach. Dawno nie mógł tak czysto dla przyjemności powalczyć. Jednak widząc listę, nie był już tak zadowolony. Czy aurorzy w ogóle mogli brać udział w takich pojedynkach? Bał się, że kobieta rozwali go na łopatki i się ośmieszy. Mimo to, stanął do walki. Udawał pewnego siebie, ale czuł dreszczyk emocji. Co jeśli od razu zostanie rozbrojony? Nie chciał lekceważy aurora, nawet jeśli była kobietą. Skłonił się przed nią, oddając honor.
- Witaj, Fawley, niech to będzie czysta... przyjemność - ruchem nadgarstka zachęcił ją do ataku, ale czuł, że to nie będzie dobry pojedynek. Siła zaklęcia Elizabeth go zaskoczyła. Alfie odskoczył w bok. Miejmy nadzieję, że w odpowiednim czasie.
O ile sam pomysł pojedynków był zaskakujący trafny, tak Alfie niekoniecznie mógł znieść łaszące się koty. To były przepiękne zwierzęta, ale jak śmiały pozostawiać swoje kłaki na sterylnej, pięknej szacie Parkinsona? Dostał prawie paraliżu, gdy zobaczył tę kłębki sierści i od razu musiał je z siebie zdjąć. Czuł niesamowitą ekscytacje, kiedy usłyszał o pojedynkach. Dawno nie mógł tak czysto dla przyjemności powalczyć. Jednak widząc listę, nie był już tak zadowolony. Czy aurorzy w ogóle mogli brać udział w takich pojedynkach? Bał się, że kobieta rozwali go na łopatki i się ośmieszy. Mimo to, stanął do walki. Udawał pewnego siebie, ale czuł dreszczyk emocji. Co jeśli od razu zostanie rozbrojony? Nie chciał lekceważy aurora, nawet jeśli była kobietą. Skłonił się przed nią, oddając honor.
- Witaj, Fawley, niech to będzie czysta... przyjemność - ruchem nadgarstka zachęcił ją do ataku, ale czuł, że to nie będzie dobry pojedynek. Siła zaklęcia Elizabeth go zaskoczyła. Alfie odskoczył w bok. Miejmy nadzieję, że w odpowiednim czasie.
If I risk it all,
could You break my fall?
could You break my fall?
The member 'Alfred Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 21
'k100' : 21
Auror w każdej sytuacji pojedynkowej pokazuje klasę. I nie było być inaczej. Alfie ważył zdecydowanie za dużo, żeby jak króliczek odskoczyć na bok. Elizabeth chociaż zapewniła mu dobry humor. To jest zdecydowanie lepsze niż Felix, pomyślał, chociaż nigdy tego nie próbował. Raczej nie eksperymentował z eliksirami, bo nigdy nie wiedział, czy ktoś nie będzie starał się go otruć. Zaczął się śmiać głośno. Ci co go znali, mogli pomyśleć, że po prostu próbuje wyprowadzić z równowagi Fawley, ale on nie potrafił się powstrzymać. Nagle miał tak wiele pozytywnych myśli. Koty przestały mu przeszkadzać, w brzuchu burczało na smakołyki. Och, specjalnie na nie trzymał miejsce.
- I bez Felixa można mieć dobry humor, Pani Auror - skomentował, bo nie skomplementuje jej pracy. Robiła to na co dzień, więc w sumie zniżała się do gry z amatorem. - Steleus - wypowiedział trochę złośliwie, machając odpowiednio różdżką. Miał same dobre przeczucia, och, wspaniała jest ta Rictusempra!
- I bez Felixa można mieć dobry humor, Pani Auror - skomentował, bo nie skomplementuje jej pracy. Robiła to na co dzień, więc w sumie zniżała się do gry z amatorem. - Steleus - wypowiedział trochę złośliwie, machając odpowiednio różdżką. Miał same dobre przeczucia, och, wspaniała jest ta Rictusempra!
If I risk it all,
could You break my fall?
could You break my fall?
The member 'Alfred Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 34
'k100' : 34
Nie byłabym taka pewna.. Ja i kostki czasami się nie potrafimy dogadać
Mimo, że była aurorem to nie mogła lekceważyć żadnego przeciwnika. Taka pycha mogła tylko doprowadzić do przegranej, gdyż o przebiegu pojedynku decydować mogło szczęście albo kreatywność przeciwnika. Ważne były umiejętności, ale osoba sprytna i myśląca mogła pokonać nawet doświadczonego zawodnika używając do tego głowy. Często w czasie kursu słyszała, że to oczywiste, że kobieta jest słabsza fizycznie od mężczyzny (w większości przypadków) dlatego powinna po prostu szybciej myśleć i wykorzystać inne swoje atuty. Tak samo Parkinson mógł w każdej chwili zaskoczyć ją wyobraźnią i wtedy miałaby nie lada kłopoty. Mimo, że nie powiódł mu się unik nie miała zamiaru pod żadnym pozorem uznawać go za słabszego. Był on szpiegiem, nie wiadomo co teraz mógł kombinować.
- Cieszę się, że mogłam Ci się tak przysłużyć.- odpowiedziała mu nadal jednak starając się zachować skupienie. Nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy. Nie musiała długo czekać na jego odpowiedź i gdy zobaczyła lecącą w jej stronę zaklęcie odskoczyła w bok, choć nie miała pewności czy nie za późno.
Mimo, że była aurorem to nie mogła lekceważyć żadnego przeciwnika. Taka pycha mogła tylko doprowadzić do przegranej, gdyż o przebiegu pojedynku decydować mogło szczęście albo kreatywność przeciwnika. Ważne były umiejętności, ale osoba sprytna i myśląca mogła pokonać nawet doświadczonego zawodnika używając do tego głowy. Często w czasie kursu słyszała, że to oczywiste, że kobieta jest słabsza fizycznie od mężczyzny (w większości przypadków) dlatego powinna po prostu szybciej myśleć i wykorzystać inne swoje atuty. Tak samo Parkinson mógł w każdej chwili zaskoczyć ją wyobraźnią i wtedy miałaby nie lada kłopoty. Mimo, że nie powiódł mu się unik nie miała zamiaru pod żadnym pozorem uznawać go za słabszego. Był on szpiegiem, nie wiadomo co teraz mógł kombinować.
- Cieszę się, że mogłam Ci się tak przysłużyć.- odpowiedziała mu nadal jednak starając się zachować skupienie. Nie ważne jak się zaczyna, ale jak się kończy. Nie musiała długo czekać na jego odpowiedź i gdy zobaczyła lecącą w jej stronę zaklęcie odskoczyła w bok, choć nie miała pewności czy nie za późno.
The member 'Elizabeth Fawley' has done the following action : rzut kością
'k100' : 75
'k100' : 75
Arena nr 3
Szybka odpowiedź